Dwa Słowa Rozdział 31

Poniedziałek, 27.07

W ciągu całego zeszłego tygodnia na Rathlin Island trwały intensywne przygotowania do rozpoczęcia manewrów.

We wtorek przypłynął HMS Harry, okręt transportowy z dziesiątkami tysięcy mundurów, ubrań ochronnych i bielizny na zmianę, ze specjalnymi śpiworami, w których można było spać w każdym terenie, ze sprawdzonymi spadochronami, namiotami maskującymi i tysiącami, tysiącami innego wyposażenia technicznego. Setki żołnierzy przystąpiły do wyładunku większych i mniejszych kontenerów i skrzyń. Setka innych zajęła się relokacją do poszczególnych baz.

W środę wieczorem dopłynął zbiornikowiec HMS Hood z zapasem paliwa dla RAFu, RN i wszystkich jednostek sił lądowych.

Pod koniec tygodnia, w sobotę, przypłynęły okręty desantowe–doki typu Albion i Albion 2, niszczyciele rakietowe klasy Foxtrot, okręty patrolowe i fregaty, przypłynęły też dwa okręty podwodne o napędzie atomowym HMS Wolf i HMS Delfin oraz trzy lotniskowce typu Invisible: Kiova, Leopard i Leaner. Wraz z nimi pojawiły się myśliwce szturmowe i wielozadaniowe Panavia, Tornado i Typhoon, transportery taktyczne Lockheed, latająca cysterna AIRBUS VOYAGER oraz dziesiątki śmigłowców transportowych. Później miał dołączyć do nich MQ-9 Reaper, bezzałogowy aparat latający do przeprowadzania misji rozpoznawczych. Na niewielkiej wyspie zaroiło się od czołgów Challenger 2, wozów piechoty Warrior i MCV-80, „łazików” Foxhound i Panther i transporterów klasy MRAP Cougar.

 

W poniedziałek rano zjawił się sam David Cameron. Odczytane zostały cele i każda z jednostek otrzymała rozkazy wyjściowe. David Cameron wystrzelił w powietrze z Glocka i w ten sposób manewry zostały otwarte.

 

 

Rockman cały dzień przychodził do Hermiony i chciał raporty, zestawienia, szkice umów i podpisane już kontrakty z dostawcami różnych eliksirów. O osiemnastej kazał sobie przynieść zestawienie rachunków za składniki, które zostały zakupione dla Watkinsa. Z minuty na minutę Hermiona miała coraz większą ochotę warknąć, że podobno ma swoją sekretarkę i zaraz potem go udusić. Pół godziny później siedział jeszcze przy swoim biurku, zakopany po czubek głowy w stertach pergaminów, więc postanowiła nie ryzykować. Spakowała cicho swoje rzeczy do torby, podeszła cicho do drzwi wyjściowych i zawołała głośno.

– Do widzenia!

Nie usłyszała, czy odpowiedział, czy nie, więc jak najszybciej wyszła i spiesznym krokiem udała się do wind. Odetchnęła dopiero w Atrium, podchodząc do kominka.

W domu najpierw poprawiła fryzurę i lekki makijaż i dopiero potem zaczęła szukać stroju odpowiedniego na dzisiejsze wyjście do świata mugoli.

Severus pojawił się trochę przed siódmą, kiedy w końcu znalazła cienką bluzkę i wąskie jeansy.

– Już idę! – krzyknęła z sypialni i szybko wciągnęła na siebie spodnie.

Wciągnęła przez głowę bluzkę, wyjęła na wierzch włosy i wyszła do saloniku.

Severus siedział na kanapie i przeglądał plik ulotek, które Hermiona znalazła na podłodze w przedpokoiku i położyła na stoliku. Miał na sobie zwykłe czarne jeansy i białą koszulę z długimi rękawami, zapiętą nieco poniżej szyi.

– Przepraszam, trochę późno wróciłam z pracy… – podeszła do niego i podała mu rękę.

– To nie ty jesteś spóźniona, tylko ja jestem za wcześnie – zaprzeczył, ściskając ją delikatnie.

– Mimo wszystko. Rockman kazał mi przygotować pełno dokumentów, więc dałam mu wszystko, co chciał, dołożyłam trochę, czego nie chciał, żeby go zająć i uciekłam.

Severus kiwnął głową.

– Powiedz mi teraz, co to jest za pomysł.

– Chodź, opowiem ci w drodze. Pospieszmy się, nie mamy za wiele czasu.

Ukryła francuską różdżkę w szwie bluzki i wyszli na klatkę schodową. Na piętrze wyżej ktoś właśnie otwierał albo zamykał drzwi, więc Hermiona przyłożyła palce do ust. Zeszli na dół i wyszli na ulicę, mijając się w drzwiach z sąsiadką z tego samego piętra.

– Dzień dobry, pani Hopkins – powiedziała grzecznie Hermiona.

– Dzień dobry, panno Granger – odpowiedziała tamta na to, obrzucając taksującym spojrzeniem Severusa.

Skinął głową, głównie dlatego, żeby nie narobić Hermionie problemów i przytrzymał przed dziewczyną zamykające się drzwi.

– W zasadzie to ten pomysł wziął się od ciebie – zaczęła wyjaśniać Hermiona, podchodząc do furtki i otwierając ją przed Severusem.

Pokazał jej, że ma iść przed nim.

– Niedawno napisałeś do Proroka czy Żonglera coś o eliksirze wielosokowym. No więc wczoraj przyszło mi do głowy, że skoro Smith chce się w ciebie przemienić, niech się przemienia… Tylko tyle, że trzeba mu podłożyć jakieś inne włosy – uśmiechnęła się, idąc dość szybko chodnikiem.

– Czyli mam się z nim spotkać i pozwolić mu wziąć jakiś włos. Bardzo dobrze, ale skąd będę miał pewność, że weźmie ten czyjś inny, a nie mój?

Hermiona spojrzała na niego triumfalnie.

– Za tamtym rogiem jest zakład fryzjerski. Brałam od nich włosy dla ciebie. Po pierwsze weźmiemy stamtąd jakiś włos, a po drugie kupimy ci perukę, pod którą schowasz swoje własne.

Perukę… Może być. Tylko jak to zorganizować, żeby Smith nie domyślił się, że go podejrzewamy i celowo podłożyliśmy włosy kogoś innego…

Widział nadal dziury w jej planie, ale pozwolił się doprowadzić do zakładu fryzjerskiego.

Kiedy weszli do środka, przy kasie nie było nikogo. Stanęli, czekając i Severus przyglądał się, jak młoda dziewczyna strzyże starszego pana z dużą łysiną na czubku głowy. Włosy spadały dookoła fotela i tworzyły szary dywanik. Zauważył też, że dziewczyna otrzepuje regularnie coś na podobieństwo fartuszka, bo krótkie włoski przyczepiały się do jej ubrania.

Merlinie, to jest naprawdę doskonały pomysł! Smith pomyśli, że to włos kogoś, kto się ze mną przed nim widział…!

Hermiona rozglądała się za kimś wolnym, kto mógłby ich obsłużyć.

Nie czekali długo. Z fotela po damskiej stronie wstała jakaś klientka. Fryzjerka poprawiła jej jeszcze dość długie czarne włosy, spryskała ostatni raz lakierem i powiedziała coś, z czego tamta się zaśmiała. Podeszły wolno do kasy i klientka zaczęła szukać portmonetki w torebce. Rzuciła okiem na Severusa i stanęła trochę prościej, ściągnęła pośladki i odrzuciła włosy do tyłu.

Hermionie od takiego zachowania robiło się niedobrze. Spojrzała wyraźnie rozeźlona na kobietę, równocześnie zauważając, że tamta jest o wiele lepiej zbudowana niż ona. Była korpulentna, ale równocześnie ładnie zaokrąglona, więc zapewne dla mężczyzn wyglądała nad wyraz interesująco. Bardzo obfity biust przelewał się jej przez głęboki dekolt, miała lekkie wcięcie w talii, które przechodziło w ponętne biodra.

Blondynki, brunetki… jeden pies. Tylko czemu one wszystkie TAK wyglądają?! I do tego TAK się na niego gapią!!!

Brunetka odwróciła się, popatrzyła jeszcze raz na Severusa i kołysząc biodrami, przeszła między nimi, niemal ocierając się o niego. Hermiona rzuciła jej mordercze spojrzenie, zaś Severus odsunął się gwałtownie na bok, patrząc na nią zaskoczony i z lekkim grymasem.

– Czym mogę służyć? – spytała fryzjerka, zamykając kasę.

– Szukamy peruki, która wygląda identycznie jak włosy mojego przyjaciela – Hermiona wskazała Severusa. – Wie pani, na wieczór kawalerski jego brata.

W dzisiejszych czasach to tłumaczyło absolutnie wszystkie zwariowane, kretyńskie pomysły.

– Mają być dokładnie takie same? – pani spojrzała fachowym wzrokiem na włosy Severusa. – Może pan podejść?

Severus podszedł niechętnie i pozwolił dotknąć swoich włosów.

– Czarne, proste, za ramiona, implantacja z przedziałkiem na boki… – powiedziała bardziej do siebie, niż do nich. – Grubość też jest ważna?

Hermiona zrobiła niepewną minę. Smith chyba raczej nie umiał powiedzieć, czy Severus ma grube, czy cienkie włosy…

– Liczy się ogólne podobieństwo.

Pani skinęła głową, zastanawiając się chwilę.

– Najlepiej byłoby, żeby ten pański brat tu przyszedł – odezwała się w końcu. – Czarnych peruk mamy sporo, ale chodzi o to, że przydałoby się ją dopasować do jego głowy.

To akurat Hermiona przewidziała.

– Nie może, bo to będzie niespodzianka. Tak na oko nie można?

Severus spojrzał na nią dziwnie i Hermiona uśmiechnęła się pod nosem. Nie wiedziała, czy używał często tego powiedzenia, ale jeśli nie, to pewnie pomysł przymierzania peruki na oko mógł wydać mu się dziwny.

Pani popatrzyła jeszcze raz na jego głowę, ale była niższa, więc z pewnością trudno było jej coś powiedzieć.

– Może przejdźmy do jakiegoś wolnego fotela, przyniosę kilka peruk i spróbujemy, czy któraś będzie pasować – zaproponowała. – Proszę za mną.

Ruszyła przed nimi, więc Severus przepuścił przed sobą Hermionę i poszedł za nią. Przechodząc koło fotela, przy którym wciąż leżały długie czarne pasma ponętnej brunetki, Hermionie nagle przyszedł do głowy zupełnie szalony pomysł. Czemu nie podłożyć Smithowi kobiecych włosów???!

Pani zatrzymała się przy wolnym fotelu kawałek dalej i pokazała Severusowi, żeby usiadł. Hermiona myślała gorączkowo, jak mogłaby wziąć kilka z nich…

– Przepraszam… spadł mi pierścionek – powiedziała, spoglądając trochę bezsensownie na bursztynowe oczko na lewej ręce. – Chyba zsunął mi się gdzieś tam…

Pani nie zwróciła na nią uwagi, więc Hermiona ruszyła wolno w kierunku czarnych włosów na ziemi, udając równocześnie, że rozgląda się w poszukiwaniu zguby. Po chwili wydała z siebie radosne westchnienie i ukucnęła na ziemi, zerknęła dyskretnie na boki, czy ktoś na nią nie patrzy, zgarnęła sporą garść i schowała do kieszeni jeansów z tyłu. I ze złośliwym uśmieszkiem wróciła do Severusa i fryzjerki.

– Coś ty wymyśliła? – zapytał ten półgłosem, patrząc na jej odbicie w lustrze.

– Nic takiego – odmruknęła. – Zobaczysz.

Uniósł brew na widok jej coraz szerszego uśmiechu. Właśnie tego zaczynam się bać.

Po jakiejś minucie pani przyniosła im kilka czarnych peruk i położyła je na blacie.

– Jaką głowę ma pański brat? Dużą, małą?

– Trochę podobną do mojej – odparł Severus, patrząc kątem oka na Hermionę, która już otworzyła usta.

Pani sięgnęła po jedną z peruk, przyjrzała się, jak wygląda od spodu, zebrała długie włosy gumką w nieforemny kok i rozciągnęła w rozpostartych dłoniach.

– Spróbujemy tę… Niech pan zbierze włosy na czubku głowy i je przytrzyma… – kiedy Severus zebrał je i podwinął do góry, przyłożyła perukę fachowo do czoła i naciągnęła w kierunku jego karku.

Peruka okazała się jednak za mała, nie przykrywała dobrze czoła i widać było nasadę jego prawdziwych włosów. Tak samo od spodu, choć to było o wiele mniej ważne.

Przymierzyli jeszcze pięć innych i każda z nich nie była niestety idealna.

– Najlepiej jest zamówić perukę na wymiar, ale trzeba na nią czekać parę tygodni – powiedziała fryzjerka, przyglądając się ostatnio przymierzonej, która okazała się być trochę za duża. – Ale być może na tę jedną okazję któraś z tych będzie państwu odpowiadać…

Hermiona wzięła do ręki dwie ostatnie i zaczęła oglądać specjalną siateczkę w cielistym kolorze w części, która stykała się z czołem. Włosy rozchodzące się na boki były tak cudownie osadzone, że sprawiały wrażenie, jakby po prostu rosły na skórze.

Pierwsza z obu peruk była za długa i kończyła się na szyi, druga zaś była za luźna. Ale najważniejsze było, żeby całkowicie zakryć Severusowi jego prawdziwe włosy i nie pozwolić ani jednemu z nich wysunąć się spod peruki, więc po chwili namysłu dziewczyna odłożyła tę za luźną na bok.

– Ma pani rację, ta będzie dobra.

Okazało się, że perukę można było wypożyczyć na kilka dni, co bardzo Hermionie odpowiadało, bo cena 30 funtów za wypożyczenie była stosunkowo niska w porównaniu do ceny zakupu. Zapłaciła kaucję, podziękowali pani i wyszli na ulicę.

Akurat zaczął padać deszcz i Hermiona z przyjemnością wciągnęła powietrze. Uwielbiała ten specyficzny zapach mokrego, rozgrzanego, zakurzonego asfaltu; przypominał jej dzieciństwo, czasy, kiedy z kolegami i koleżankami chowali się przed deszczem w „domkach” zbudowanych z kocyków rozciągniętych na drabinkach na podwórku przed domem.

Doszli do domu Hermiony nieźle przemoczeni. Kiedy Hermiona zamykała drzwi, Severus wyciągnął różdżkę i rzucił na nią zaklęcie suszące. W jednej chwili ubranie zrobiło się suchutkie i ciepłe. Następnie osuszył siebie i wszedł za nią do saloniku.

– Spróbuję założyć ją jutro, żeby na środę umieć schować pod spód wszystkie włosy – powiedział, siadając na kanapie i wyjmując z torby czarną perukę.

– O której on chciał do ciebie przyjść? – zapytała Hermiona, sięgając po szklaneczkę whisky dla niego i likier wiśniowy dla siebie.

– O piętnastej.

Postawiła butelki, szklaneczkę i kieliszek na tacy i przyniosła to do stolika.

– Przymierzaj jutro, ale w środę w południe przylecę do Hogwartu i ci pomogę – zdecydowała, nalała hojnie bursztynowego płynu i podała mu szklaneczkę.

– Dam sobie radę, nie musisz się fatygować – zaprzeczył na to. – Dziękuję bardzo…

– Nie chodzi tylko o to, żeby je ukryć. Masz coś, czego można użyć, żeby skleić twoje włosy?

– Skleić? Co masz na myśli?

Hermiona usiadła obok z kieliszkiem z odrobiną likieru i obróciła się lekko w jego stronę.

– Wpierw trzeba będzie je posmarować czymś, co je sklei ze sobą. Nie na trwałe, chodzi o to, żeby mieć pewność, że żaden włos nie spadnie ci na szatę. A potem nałożyć tę perukę. Masz coś, co może je zlepić?

Severus zastanowił się chwilę, ale nie widział absolutnie nic.

– Dobrze, to w takim razie użyjemy czegoś mugolskiego – powiedziała raźno dziewczyna i na widok jego sceptycznej miny dodała:

– Nie bój się, to jest produkt spożywczy. Do jedzenia. Nic ci się od tego nie stanie.

– Chcesz, żebym wysmarował sobie włosy jedzeniem? – uniósł brew.

Hermiona uśmiechnęła się.

– Dokładnie tak. Kiedy byłam jeszcze w mugolskiej szkole, chodziłam na basen i widziałam starsze dziewczyny, które trenowały w tym czasie pływanie synchroniczne. I dowiedziałam się, że żeby im się fryzura trzymała mimo ciągłego zanurzania się w wodzie, smarują je galaretką. Potem się ładnie spłukuje bardzo ciepłą wodą. Posmarujemy ci tym włosy, poczekamy aż trochę zastygnie i założymy perukę. To nawet dobrze, bo będzie się lepiej trzymać.

Severus popatrzył na nią, a potem z powrotem na perukę.

– Ufam, że wiesz, co robisz. Ja nie rozumiem nic z tego, co mi opowiadasz. Nieważne. Z jakiej okazji pijemy? – zapytał, unosząc szklaneczkę i wąchając aromat whisky.

– Mojego genialnego pomysłu – powiedziała z udawaną dumą Hermiona.

– Wysmarowania mnie galaretką?

– To dopiero początek. Nie znasz jeszcze najciekawszego.

Stuknęli się i upili odrobinę. Severus smakował przez chwilę mocny alkohol, po czym popatrzył pytająco na Hermionę.

– Nasz przyjaciel będzie bardzo zaskoczony, jak się przemieni – parsknęła śmiechem, nie mogąc już się opanować.

– Możesz mnie oświecić?

– Pamiętasz tę brunetkę, która podeszła do kasy, jak tam staliśmy?

Severus przypomniał sobie kobietę i zamarł zaskoczony. Smith przemieni się w…

Nie mógł się opanować i wybuchnął śmiechem. Z trudem wycelował szklaneczką w stół, żeby nie rozlać whisky i złapał się za usta, starając się opanować, ale nie mógł. Wyobraźnia podsunęła mu obraz Smitha, który, ubrany w długie, czarne szaty, wypija eliksir wielosokowy i kiedy już przemiana się kończy, w lustrze dostrzega nie Severusa Snape’a, ale zupełnie mu nie znaną kobietę… Kiedy przypomniał sobie jej obfite kształty, które absolutnie nie miały prawa zmieścić się w wąskiej szacie, roześmiał się jeszcze bardziej.

Hermiona siedziała obok, również się śmiejąc, ale i patrząc zafascynowanym wzrokiem na mężczyznę obok. Jeszcze tak roześmianego nie widziała go nigdy. Pochylił się do przodu, opierając głowę na rękach i trząsł się cały ze śmiechu. Ona też musiała odstawić kieliszek na stolik.

Dopiero po długiej chwili udało mu się opanować. Westchnął głęboko i popatrzył na Hermionę.

– Jesteś genialna! Niesamowita – zaśmiał się krótko jeszcze raz.

– Co prawda przez chwilę myślałam, żeby urządzić go tak, jak ja kiedyś siebie urządziłam, podsunąć mu jakiś koci włos, żeby mu to już tak zostało… ale to byłoby podejrzane.

– Nie można mieć wszystkiego. Ale mogę cię zapewnić, że to będzie najbardziej pamiętna godzina w jego życiu.

Hermiona uniosła brwi, naśladując go.

– Bo co, bo tak źle być kobietą?

– Och, nie o to mi chodzi. Po prostu nie sądzę, żeby materiał letniej szaty wytrzymał…

Oboje roześmiali się na nowo.

– Worek galeonów, żeby móc to zobaczyć! – zawołała Hermiona.

– Smith, Smith… – Severus na nowo przypomniał sobie zdecydowanie zbyt obfite kształty. – Niczego sobie kobietka.

Trollica… pomyślał równocześnie, ale nie chciał wyrażać się w towarzystwie Hermiony.

Dziewczyna nagle zastygła i uśmiech spełzł jej z twarzy. Niczego sobie kobietka?! Miałaś rację, dla każdego faceta musi być idealna i powabna i… seksowna. Nawet Severusowi się spodobała… Ron zdradził cię z piersiastą blondynką, teraz Severus woli inną…

Poczuła ukłucie prosto w serce. Ale nie chciała tego po sobie pokazać. Severus właśnie spojrzał na nią, więc zmusiła się do fałszywego uśmiechu i parsknęła udawanym śmiechem.

– Hermiono? – zapytał ją, poważniejąc. – Coś nie tak?

Zaśmiała się, wykrzywiając usta.

– Nie, dlaczego? Wszystko w porządku – odezwała się i miała wrażenie, że słyszy samą siebie. Tylko ten głos był taki trochę dziwny.

Severus zaniepokojony zmarszczył czoło.

– Właśnie, że wyraźnie słyszę, że nie – zaprzeczył.

Hermiona jeszcze chwilę się uśmiechała, ale ponieważ on przestał, więc przestała się krzywić.

– Nic takiego, nie przejmuj się.

Severus gwałtownie usiłował sobie przypomnieć, co takiego mógł powiedzieć, żeby tak zareagowała. I nagle go olśniło. No jasne! „Niczego sobie kobietka” Ona pewnie pomyślała, że ja tak naprawdę sądzę!

– Hermiono, to miał być żart. Ze Smitha – powiedział wolno. – Mówiłem to z ironią…

Dziewczyna spojrzała na niego z nagłą nadzieją w oczach.

– Nieważne, nie musisz … się tłumaczyć.

– Ależ oczywiście, że muszę. Przecież widzę, że cię to dotknęło. Przepraszam.

Merlinie, co on jeszcze sobie o mnie pomyśli… A może się domyśli…

Bała się, że wreszcie zrozumie, ale równocześnie chciała tego rozpaczliwie. To się KIEDYŚ musi wreszcie stać, musi zrozumieć…

– Naprawdę… nic się nie stało – powiedziała jakoś bardzo miękko.

W jego głowie trwała gorączkowa gonitwa myśli. Jeśli aż tak ją to dotknęło…może dlatego, że poczuła się zawiedziona, że jakaś inna może ci się podobać… Więc może to znaczy, że … że masz szansę… Spróbuj. Spróbuj, tchórzu! …

Czując, jak z przerażenia i jednocześnie z nadziei zamiera w nim serce, otworzył usta.

– Swoją drogą… dziękuję za twój pomysł. Znów ratujesz mi życie – sięgnął ręką do jej twarzy i palcami przesunął delikatnie po policzku.

Hermiona zmusiła się do reakcji. Tyle razy o tym myślała, marzyła… Złapała jego dłoń zanim ją cofnął i przytrzymała. Z obawą spojrzała mu w oczy, szukając potwierdzenia tego, czego tak bardzo pragnęła i aż zabrakło jej oddechu i już nie potrafiła odwrócić wzroku. Wpatrywał się w nią z jakimś rozpaczliwym napięciem, nadzieją i niepewnością. Skóra płonęła od jego dotyku, więc ścisnęła lekko jego palce drżącą ręką.

Kiedy zsunął wzrok na jej nos, a potem na jej usta, bezwiednie oblizała je i spojrzała na jego wargi. Były bliżej niż przed chwilą, tak blisko, że czuła jego ciepły oddech na policzku.

Proszę, proszę…

W głuchej ciszy słyszał szalone uderzenia swojego serca. Podniósł spojrzenie i nie istniało już nic poza nią tuż obok.

Jeśli tak na niego patrzy… jeśli nie cofnęła ręki… czyżby…?! Przecież to nie mogło być nic innego…

Nie widząc już nic, przymknął oczy i bojąc się tego, jak niczego innego, przyciągnął jej twarz ku swojej.

Ich usta otarły się o siebie w najdelikatniejszym z pocałunków. Powrócił do nich, muskając je znowu i jeszcze raz. Jej dłoń rozluźniła się na jego palcach, ale jej wargi otarły się o jego mocniej. Przechylił się ku niej, przylgnął do nich i zatracił się w ich łagodnej pieszczocie. Były oszałamiająco miękkie i ciepłe i tak słodkie…

Z jej piersi wyrwało się ciche westchnienie, więc odsunął się odrobinę, na tyle, żeby móc na nią spojrzeć.

– Hermiono… – szepnął niepewnie.

Jej oczy błyszczały rozpalone szczęściem. W jednej sekundzie wybuchła w nim radość i uśmiechnął się do niej. Chciał jeszcze coś powiedzieć, ale całkowicie oszołomiony nie wiedział co.

Hermiona odpowiedziała mu promiennym uśmiechem.

– Nie teraz… – odszepnęła.

On również nie marzył o niczym innym, niż o tym, żeby się upewnić. Ujął jej twarz w obie dłonie i odnalazł jej wargi. Ich usta złączyły się na nowo i stopiły się ze sobą, jakby były do tego stworzone, ich urywane oddechy stały się jednym, świat dookoła znikł i zatracili się w swoich uczuciach.

Wsunęła jedną dłoń w jego włosy, drugą dotknęła jego twarzy i poddała mu się całkowicie, kiedy wodził wargami po jej wargach, coraz śmielej, pewniej, z jakąś oszałamiającą tkliwością. Jej dłonie błądziły po jego policzku, poznawały jego skórę, obrysowywały linię szczęki, muskały jego ucho i kiedy zsunęły się na szyję, przygarnął ją do siebie mocniej i zaczął całować jeszcze namiętniej. Odpowiedziała na to równie gorąco i zatracił się zupełnie w jej smaku, w jej westchnieniach, w jej drżeniu…

Po długiej chwili odsunął głowę, żeby złapać oddech i zanurzył twarz w jej włosy. Hermiona, równie zdyszana jak on, wtuliła się w jego ramiona. Słyszała szybkie bicie jego serca, czuła jego palce pieszczące jej kark i rysujące nieznane figury na jej plecach i cudowne uczucie spełnienia zalało ją całkowicie. Trwali tak jakiś czas, zanim się nie uspokoili.

– Nareszcie – szepnęła, odwracając ku niemu głowę.

– Nareszcie – odszepnął, muskając ustami jej czoło.

Mogła zobaczyć swoje odbicie w jego czarnych, błyszczących oczach.

– Nawet nie wiesz, ile dałabym za to, żeby ta chwila trwała do skończenia świata – pogłaskała delikatnie jego policzek.

Severus ujął jej dłoń i ucałował koniuszki jej palców z taką czułością, że aż przeszły ją dreszcze.

– Będzie jeszcze wiele takich chwil.

Hermiona nabrała mocniej powietrza i uśmiechnęła się, więc odpowiedział równie radosnym uśmiechem, objął ją na nowo i zamknął oczy, żeby smakować to cudowne uczucie triumfu i szczęścia, które go wypełniało. Miał ochotę krzyczeć i równocześnie płakać z radości. Nigdy jeszcze czegoś takiego nie czuł.

Nie odrzuciła go. Odnaleźli się. Czy na świecie mogło być coś piękniejszego?

Chwilę jeszcze siedzieli tak przytuleni, ale zaczęło być im niewygodnie.

– Opowiedz mi – poprosił – jak chcesz podłożyć mu włosy?

Oparł się o kanapę, objął dziewczynę ramieniem, odnalazł jej dłoń i słuchając jej głosu, błądził po niej palcami. Hermiona zaczęła mówić, z początku trochę chaotycznie, bo rozpraszała ją jego pieszczota, ale z czasem coraz pewniej.

– Miałaś genialny pomysł – powiedział, gdy skończyła.

– Szkoda, że po godzinie mu to przejdzie – uśmiechnęła się, splatając ich palce. – Ale najważniejsze, że w ten sposób będziesz bezpieczny. Choć nie na długo…

Potrząsnął lekko głową.

– O to będziemy się martwić później. Jeden problem naraz.

– Masz rację.

To był cudowny, wspaniały wieczór. Nie wrócili już do tematu Norrisa czy Smitha, odłożyli na bok wszystko, co poważne i smutne. To był wieczór wypełniony cichą rozmową, a czasami ciszą, pełen bliskości, której oboje szukali, trzymania się za ręce i czułych pocałunków. Właśnie tego potrzebowali, żeby upewnić się, że to, co się właśnie stało to nie sen, ale prawda.

Po dziesiątej Severus zdecydował, że czas wracać do Hogwartu.

– Napisz do mnie, kiedy tylko będziesz chciała przyjść – powiedział. – Zdejmę osłony i będziesz mogła świsnąć prosto do mnie.

Hermiona podała mu siatkę z peruką leżącą na stole.

– Najwcześniej o w pół do szóstej, o ile Rockman znów nie zdetronizuje Aylin.

Severus przygotował świstoklik, sięgnął po siatkę i przyciągnął dziewczynę do siebie.

– Dobranoc, Hermiono.

– Dobranoc, Severusie – zdążyła powiedzieć, zanim zamknął jej usta swoimi.

Jak inne było to „dobranoc” od tego sprzed dwóch dni.

Rozdziały<< Dwa Słowa Rozdział 30Dwa Słowa Rozdział 32 >>

Anni

Zakaz kopiowania i publikowania opowiadań jak również używania wykreowanych przeze mnie bohaterów i świata bez mojej zgody. !!! * Bardzo proszę BEZ WULGARYZMÓW w komentarzach * !!!

Ten post ma 16 komentarzy

  1. Droga Anni – nawet sobie nie wyobrażasz, pod jak ogromnym wrażeniem jestem, czytając takie opisy jak ten – czysta profeska! Już nie wspominam o wspaniałych opisach warzenia eliksirów! GENIUSZ!Wróć do czytania

    1. Psssst! 😉 Jeszcze ktoś się dowie i dostanę nominację na Rezerwistkę! 😉
      A poważnie to bardzo dziękuję za przemiłe słowa, ale wierz mi, przy szukaniu tych szczegółów w necie miałam wspaniałą zabawę!
      Inna rzecz, że jestem wychowana na powieściach Ludluma czy Clancy’ego, a tam pełno jest takich smaczków.
      Jeszcze raz dziękuję i mam nadzieję, że nadal będzie Ci się miło czytało, bo to nie wszystko 😉Wróć do czytania

  2. Myślę, że nominacja byłaby od razu na wyższy stopień, zdecydowanie!!! Teraz rozumiem skąd te wątki, są rewelacyjne.
    Nie wiem jak to się stało, że dopiero teraz czytam „Dwa słowa”. W tym momencie zawalam właśnie pracę zdalną i czytam kolejne rozdziały 😉

    1. Właśnie wyobraziłam sobie taką scenkę, jak całują się i nagle zza zasłon, z szafy, zza okna, drzwi… spod kanapy… itd – wypada stado dziewczyn i krzyczy NARESZCIE!!! 😉

Dodaj komentarz