Goniąc Słońce — Rozdział XXXVIII

XXXVIII

„Bo czuję, jak oddychasz
Wypełnia mnie to
I nagle wtapiam się w ciebie
Nic nie trzeba udowadniać
Kochanie, musimy tylko być
Pochłonięci swoim dotykiem
Powolnym i spokojnym pośpiechem
Kochanie, czy to nie tak powinna wyglądać miłość?
Czuję, jak oddychasz
Po prostu oddychasz”

Faith Hill „Breathe”

 

 

Okazało się, że cały Zakon chciał uczcić siedemnaste urodziny Harry’ego w wielkim stylu, nawet jeśli miałoby to nastąpić kilka dni wcześniej. Raczej niesprawiedliwie, zdaniem Hermiony, sprawę kazano załatwić Molly Weasley poprzez połączenie Fiuu. Dziewczyna była prawie pewna, że to niezgodne z zasadami. Severus wyglądał na nieco udręczonego, gdyż od piętnastu minut próbował zastopować słowotok kobiety przyznając jej rację, ale pani Weasley nie zrobiła jeszcze przerwy na wdech i nic nie słyszała. Najwyraźniej nawet on nie był takim draniem, żeby przy niej wybuchnąć –  albo to, albo zwyczajnie się jej bał, co było całkiem możliwe. Czasem potrafiła być naprawdę przerażająca.

W końcu Ron zlitował się nad nim, zbliżył się do ognia i prawie krzyknął: 

– Mamo!

– Nie tym tonem, Ronaldzie Weasley!

– Przepraszam, mamo. Ale profesor Snape poddał się wieki temu. Możesz już przestać go męczyć, zgodził się.

Nastąpiła przerwa, podczas której usłyszeli śmiechy dobiegające z drugiej strony kominka.

– Och, wybacz, Severusie. Nie słyszałam cię…

Severus przewrócił oczami, wyglądając na rozdartego między rozbawieniem, a irytacją. 

– Zrozumiałem. W porządku, Molly. Zabierz całą trójkę na noc. Miło będzie choć raz zaznać spokoju. I nie musieć karmić tej studni bez dna, którą nazywasz swoim synem.

– Nie przyjdziesz?

– Na imprezę urodzinową Harry’ego Pottera? – zapytał głosem ociekającym sarkazmem. – Nie, dziękuję. Wolałbym wydłubać sobie oczy zardzewiałą łyżką.

– Och, Severusie, nie bądź taki.

Znowu przewrócił oczami. 

– Nie chodzę na przyjęcia, Molly. Poza tym nawet ty nie możesz udawać, że ktoś inny mnie tam chce. Poradzę sobie.

Gdy połączenie dobiegło końca, Harry uśmiechnął się szeroko. 

– Dlaczego po prostu nie naślemy ją na Sami-Wiecie-Kogo? Założę się, że kazałaby mu przepraszać za nie wytarcie butów i obiecać, że wysprząta swój pokój w pół godziny.

– Ta kobieta jest siłą natury – zgodził się cierpko Severus.

– Dlaczego musimy świętować wcześniej? – zapytała go Hermiona. – Co się stanie, gdy Harry skończy siedemnaście lat?

Zamrugał, po czym się skrzywił. 

– Dlaczego jestem zaskoczony, że Dumbledore nie zadał sobie trudu, aby wam to wyjaśnić? Ma to związek z ochroną jego krwi oraz powodem, dla którego tak długo mieszkał z Dursleyami. Potter, dopóki żyjesz z dorosłym krewnym ochrona, jaką dała ci śmierć matki, poważnie ogranicza to, co można ci zrobić. Dlatego też nigdy nie zostałeś zaatakowany w wakacje, z wyjątkiem dementorów i to przez przypadek. W dniu twoich urodzin, Potter, sekundę po północy, ta ochrona wygaśnie i zacznie się polowanie, chociaż szczerze mówiąc, nigdy do końca nie rozumiałem, jak to działa. Trudno mi uwierzyć, że twoja matka była jedyną kobietą, która kiedykolwiek oddała życie za swoje dziecko, ale to nieistotne. Będziesz bardziej zagrożony niż do tej pory lecz biorąc pod uwagę, jak bardzo przyciągasz kłopoty, nie sądzę, żeby zrobiło to wielką różnicę.

– Co sprawia, że ten dom jest bezpieczny? – zapytał z zainteresowaniem Ron. – Próbowałem się dowiedzieć, ale nikt w Zakonie nie wie co z nim zrobiłeś.

Severus parsknął.

 – Nic dziwnego. To nie ma nic wspólnego z czarną magią, jeśli to miałeś na myśli. Co najmniej trzy pokolenia w rodzinie mojego ojca były pełnoprawnymi właścicielami tego domu – bez czynszu, bez hipoteki. Należy do rodziny Snape’ów na głębokim, fundamentalnym poziomie, a ja jako czarodziej, mogę to wykorzystać. Wystarczyło kilka podstawowych zaklęć krwi, by ustawić ochronę. To jedyny powód, dla którego nadal tu mieszkam, inaczej podpaliłbym to miejsce lata temu. – dodał ponuro.

– Moglibyśmy zrobić to samo z Norą?

– Nie wiem. Prawdopodobnie tak, ale nie jest to konieczne. Nora otoczona jest mnóstwem innych zaklęć ochronnych. Poza tym, tak wielu członków Zakonu używa jej jako tymczasowej kryjówki, że byłoby to niepraktyczne. A gdyby Minerwa zwróciła uwagę na mój raport, nikt by tam w tej chwili nie mieszkał.

 

Hermiona dużo myślała przez cały następny dzień, chociaż ostateczną decyzję podjęła dopiero, gdy byli prawie gotowi do wyprawy na Grimmauld Place. Kiedy przygotowywali się do zapalenia kominka (Severus znów był w piwnicy), odchrząknęła.

– Nie wybieram się z wami.

– Co? Dlaczego?

– Ponieważ chcę spędzić trochę czasu z Severusem – odpowiedziała cicho, po czym spojrzała na nich surowo, gdy obaj zaczęli się rumienić.

– Och, przestańcie obaj myśleć tylko o jednym. Nigdy nie mieliśmy okazji być tylko w swoim towarzystwie, we dwoje, nie odkąd dowiedzieliśmy się, że coś do siebie czujemy. Minęły tygodnie od naszej ostatniej rozmowy i tęsknię za tym. Bardzo was kocham, wiecie o tym, ale naprawdę chcę żebyście przez chwilę byli daleko stąd. Tak czy inaczej, zobaczę się z Harrym w jego prawdziwe urodziny. Chciałabym spotkać się ze wszystkimi, natomiast na ten wieczór dom zamieni się w cyrk, a ja nie jestem zbyt imprezowa.

Ron wzruszył ramionami.

– To twoje przyjęcie, Harry. Co sądzisz?

– Sądzę, że jest stuknięta – powiedział sucho Harry, uśmiechając się do niej. – Jeśli naprawdę wolisz spędzać czas z nim niż z nami, to śmiało. Myślę, że to dla was mało zabawne – próbować ogarnąć te sprawy gdzieś między horkruksami ze mną, a wałęsającym się bez celu Ronem – dodał niewinnie. 

Hermiona prawie zaczęła się śmiać, pewna, że ​​ani on ani Ron nie mieli pojęcia, jak często przypadkowo coś przerywali. 

– Ale co powiemy reszcie?

Wzruszyła ramionami.

– Po prostu im powiedzcie, że Severus i ja pracujemy nad czymś ważnym. To prawda, w pewnym sensie, bo nadal potrzebujemy sposobu, aby dostać się do Nagini i staramy się wymyślić listę zabezpieczeń, które możemy znaleźć w skarbcu Bellatrix. Albo powiedz, że nie czuję się dobrze, czy coś. To twoja impreza, Harry – wątpię, by większość ludzi w ogóle zauważyła po kilku pierwszych minutach, że ​​mnie tam nie ma. – Machnęła na nich ręką. –  Idźcie i bawcie się dobrze.

– Dobra. Do zobaczenia jutro. Cześć, Miona.

– Cześć.

Kiedy wyszli, westchnęła z ulgą, wsłuchując w cudowną ciszę wypełniającą dom, po czym spojrzała w kierunku kuchni oraz piwnicy i przygryzła wargę. Chłopcy nie mylili się bardzo, czy mieli kosmate myśli, czy też nie…. Naprawdę chciała po prostu spędzić z nim trochę czasu, ale jednocześnie była boleśnie świadoma, że ​​to prawdopodobnie jedyna chwila prywatności, jakiej będzie im dane zaznać dopóki wojna się nie skończy, a nie było gwarancji, że oboje przeżyją tak długo. Wiedziała, że ​​nigdy nie odważy się zainicjować jakiegokolwiek rodzaju uwodzenia. Nie wiedziałaby nawet od czego zacząć, poza pocałowaniem go i nadzieją, że oboje poddadzą się uniesieniu, bez ciągłego przerywania, co z kolei wydawało się być pozbawione elegancji. Ale jeżeli coś miało się wydarzyć, nie zamierzała odmówić. Jej sny stały się ostatnio dość żywe i była zmęczona budzeniem się zlana potem, niespokojna i spragniona jego dotyku. Wkrótce to napięcie doprowadzi ich wszystkich do szaleństwa i chociaż wciąż była trochę zdenerwowana kolejnym krokiem, teraz był to raczej szczątkowy niepokój, niż coś prawdziwego.

Weszła do kuchni, wskoczyła na blat i usadowiła się z książką, mając pełny widok na drzwi prowadzące do piwnicy. Jednym uchem przysłuchiwała się odgłosom jego krzątaniny. Nie była pewna, co dokładnie tam robi, ale od czasu do czasu z wywietrznika w zarośniętym ogrodzie wydobywał się dym o bardzo dziwnym kolorze.

Mniej więcej godzinę później Severus wszedł po schodach, nucąc delikatnie pod nosem, przynajmniej dopóki jej nie zobaczył i nie przeklął. 

– Cholera jasna, Granger! Co ty tu jeszcze robisz?

– Urocze. Dziękuję.

Rzucił jej zirytowane spojrzenie i odgarnął włosy z oczu. 

– Przez ciebie prawie dostałem ataku serca. Nie zdawałem sobie sprawy, że ktoś jeszcze tu jest. Masz szczęście, że nie rzuciłem na ciebie klątwy, zanim zorientowałem się, że to ty. Dlaczego nie jesteś na przyjęciu ze swoimi małymi przyjaciółmi?

Odłożyła książkę i uśmiechnęła się do niego. 

– Zdecydowałam, że wolę spędzić z tobą trochę czasu, niż stopniowo głuchnąć, patrząc jak bracia Weasley uczą Harry’ego i Rona jak pić do granic wytrzymałości żołądka. Nie lubię szaleństwa, więc wolę być tu. Jeśli nie masz nic przeciwko, oczywiście – dodała figlarnie.

Wydawał się zdziwiony, ale zadowolony. Nieczęsto udawało jej się go zaskoczyć. 

– Ja… cóż, tak, oczywiście. Jeśli tego chcesz.

– Chcę – powiedziała stanowczo, zsuwając się z blatu. – Co tak właściwie robiłeś?

– Głównie uzupełniałem zapasy. Nie było czasu na zabranie czegokolwiek z Hogwartu, więc magazyn mikstur leczniczych Zakonu praktycznie nie istniał, a zużyłem większość tego, co zostawiłem tutaj przez pierwsze dwa lub trzy dni.

– Mogłeś pozwolić mi pomóc. Myślałam, że oszaleję nie mając nic do roboty, a wiesz, że lubię patrzeć jak pracujesz.

Wzruszył ramionami. 

– Mówiłem ci, nie chcę żebyś zbliżała się do piwnicy, przynajmniej dopóki nie zneutralizuję lub nie usunę niektórych z najgorszych przeklętych przedmiotów. Próbowałem przejrzeć wszystkie rupiecie, które nagromadziły się tam przez lata, ale idzie to powoli. W każdym razie lepiej mi się myśli, kiedy warzę. Nie żebym ostatnio miał jakieś przebłyski inspiracji.

Hermiona spojrzała na niego krytycznie. 

– I tak spędzasz tam zbyt dużo czasu. Wyglądasz na wyczerpanego. I potrzebujesz prysznica.

– Dzięki – odpowiedział sucho, po czym ponownie wzruszył ramionami. — Masz rację, jak sądzę. Na dzisiaj i tak skończyłem.

– Więc co zaplanowałeś na wieczór, który udało mi się zepsuć? – zapytała.

Severus uśmiechnął się do niej. 

– Absolutnie nic. Zobaczmy, co zostało do jedzenia i zróbmy obiad, a potem pójdę wziąć prysznic. Zakładając, że nie zostawili łazienki w takim stanie jak poprzednio – dodał ponuro.

– Rozmawiałam z nimi tamtego dnia o obowiązkach domowych. Nie powinno być tak źle.

– Uwierzę, kiedy to zobaczę.

 

Sprzątając po obiedzie Hermiona z radością stwierdziła, że ten wieczór był zdecydowanie przyjemniejszy, niż gdyby miała obserwować Weasleyów próbujących upić się pod czujnym okiem swojej matki. Przyszła jej do głowy dziwna myśl i zaśmiała się cicho.

– Właśnie zdałam sobie sprawę… dlaczego zmywasz i pierzesz ręcznie? Ja zawsze to robię, bo do tego przywykłam w domu, ale ty nie jesteś mugolakiem.

Severus uśmiechnął się do niej. W ciągu ostatnich kilku godzin rozluźnił się prawdopodobnie po raz pierwszy od miesięcy i wydawał się spokojniejszy oraz bardziej chętny do rozmowy, niż kiedykolwiek wcześniej. Najwyraźniej doceniał możliwość wymiany zdań bez nikogo w pobliżu i tęsknił za ich konwersacjami tak samo jak ona.

– Częściowo z przyzwyczajenia, ponieważ ze względów bezpieczeństwa czyszczę cały sprzęt do eliksirów ręcznie. Ale, jeśli chcesz poznać prawdę, to przede wszystkim dlatego, że jestem okropny w zaklęciach domowych. Potrafię prawie usunąć kurz, ale jeśli cokolwiek faktycznie wymaga odpowiedniego czyszczenia, muszę to zrobić ręcznie.

Westchnęła, udając zszokowaną, wystarczająco pewna siebie, by się z nim teraz drażnić. 

– Chcesz mi powiedzieć, że nie jesteś we wszystkim genialny?

Parsknął. 

– Co, u licha, mogło sprawić, iż pomyślałaś, że jestem?

– Po pierwsze, twoje oceny.

Zamrugał, patrząc na nią.

– Sprawdzałaś wyniki moich egzaminów?

– …Tak.

Po chwili zachichotał cicho i wrócił do suszenia ostatniego talerza. 

– Nie wiem dlaczego jestem nawet zaskoczony. Nigdy nie uznawałaś półśrodków. Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że oczekuje się od ciebie pobicia mojego rekordu?

– Nie dam rady. Dostałam tylko Powyżej Oczekiwań z obrony na SUMach. I nie wygląda na to, żebym miała podejść do OWUTEMów.

Kolejne parsknięcie. 

– Nie mogłaś się doczekać tych egzaminów od chwili, gdy o nich usłyszałaś, Hermiono. Potrzeba więcej niż Czarnego Pana i jego armii, by cię powstrzymać. Napiszesz je. I dostaniesz Wybitny zarówno z Obrony, jak i Eliksirów, albo zażądam wyjaśnień. – dodał surowo, wywołując u niej niechętny chichot. Czuła, że naprawdę mówi poważnie.

– Ale mój nauczyciel mnie rozprasza – droczyła się dalej, wywołując u niego uśmiech. – Naprawdę myślisz, że będę w stanie do nich podejść?

– Jak tylko szkoła zostanie ponownie otwarta – zapewnił ją. – Zakładając oczywiście, że wygramy. Nie zdziwiłbym się, gdybyś została Prefekt Naczelną.

– Kiedyś o tym marzyłam, jakkolwiek smutno to brzmi – zauważyła, obchodząc go, by odłożyć czyste szklanki i sztućce. – Teraz jednak myślę, że wolałabym nie.

– Cóż, jestem pewien, że możesz dowolnie dyktować warunki – powiedział jej, zamykając szafkę. – Możesz zdać OWUTEMy jutro i uzyskać pozytywną ocenę z każdego przedmiotu, nawet bez materiału z siódmego roku. Wątpię, abyś musiała powtarzać cały rok. Najwyżej semestr. Wtedy będziesz mogła przystąpić do egzaminów i wrócić do życia.

– Co miałabym robić?

– Cokolwiek lubisz. – Uśmiechnął się do niej trochę krzywo. – Jeśli nam się uda, będziesz prawie tak sławna jak Potter. Możesz zajmować się dosłownie wszystkim, czym chcesz.

– A co z tobą? Co zrobisz, jeśli wygramy? Wrócisz do Hogwartu?

Stanowczo potrząsnął głową

– Absolutnie nie. Jestem pewien, że nie będzie dla ciebie niespodzianką fakt, iż nienawidzę uczyć, a dyrektor z pewnością nie powita mnie z otwartymi ramionami, nawet jeżeli przeżyje tak długo. Moja umowa dotycząca Eliksirów już nie obowiązuje, a ta z obrony zawarta została tylko na rok, więc nie mam obowiązku wracać. Co do tego, co zrobię… – przerwał na chwilę, po czym powiedział cicho – Myślę, że to, Hermiono, zależy raczej od ciebie.

Jego czarne oczy były skupione i niezachwiane, a wyraz w ich ciemnej głębi sprawił, że przeszedł ją dreszcz. Myśli rozjaśniły się, a emocje skrystalizowały z niemalże bolesną jasnością. Nagle absolutnie pewna swoich uczuć, uśmiechnęła się nieco drżąco, zbliżając się do niego.

– Dobra odpowiedź – szepnęła, patrząc mu w oczy.

Czuła ciepło jego ciała, zapach mydła i szamponu. Powoli uniosła dłoń, dotykając jego policzka, po czym położyła ją na klatce piersiowej, czując pod palcami miarowe bicie serca. Przysunęła się bliżej, aż ich ciała prawie się zetknęły, a jej piersi ocierały się o niego przy każdym oddechu.

Źrenice Severusa rozszerzyły się, a nozdrza lekko zadrżały, gdy oblizała usta. Gdy się odezwał, jego głos był głębszy niż zwykle.

– Hermiono, bardzo utrudniasz mi odpowiednie zachowanie.

Zbierając w sobie odwagę, posłała mu kolejny drżący uśmiech i wyszeptała: 

– Mam raczej nadzieję, że je porzucisz.

Chwilę później trzymał ją w ramionach, a jego usta znalazły się na jej wargach. Tym razem zupełnie się nie powstrzymywał.  Wsunął język głęboko w usta dziewczyny, a ramiona zacisnął zaborczo, przygarniając drobne ciało do siebie.. Przylegając do Severusa, zarówno dla oparcia, jak i chęci dotknięcia go, Hermiona odwzajemniła pocałunek tak mocno, jak tylko mogła, w końcu absolutnie pewna, że ​​tego właśnie chciała.

Kiedy rozdzielili się, by złapać oddech, Severus spojrzał na nią płonącymi oczami i powiedział chrapliwie: 

– Daję ci jedną szansę by powiedzieć nie, Hermiono, ponieważ nie mogę zagwarantować, że będę w stanie się zatrzymać.

– Nie gadaj bzdur – wydyszała bez tchu. – Oczywiście, że przestaniesz, jeśli powiem nie. Ale nie zamierzam. Nie chcę, żebyś przestał. Pragnęłam cię od tak dawna, Severusie.

Prawie warknął i przyciągnął ją do siebie, całując zachłannie. Chociaż myślenie w tym momencie było prawie niemożliwe, a ona nie miała żadnych prawdziwych oczekiwań co do swojego pierwszego razu, wiedziała, że ​​nie chce aby miał miejsce na podłodze w kuchni. Przedarła się przez mgłę pożądania, która groziła całkowitym zniszczeniem jej zdrowego rozsądku, by znów się od niego oderwać. Ciężko oddychając, uśmiechnęła się, sięgając po jego dłoń. Czuła bardzo dziwną mieszankę pewności siebie i nerwów, gdy odwróciła się i wyprowadziła go z kuchni w kierunku schodów.

Żadne z nich nie odezwało się ponownie, dopóki nie znaleźli się w sypialni. Hermiona puściła dłoń Severusa i odwróciła się, by jeszcze raz na niego spojrzeć. W obliczu tej sytuacji przyznała sama przed sobą, że była przerażona ze względu na to, iż nie znosiła stawiać czoła  nieznanemu. Nie martwiła się zbytnio samym aktem.  Znała teorię, ufała mężczyźnie, że wie co robi, a biorąc pod uwagę, że jednym pocałunkiem mógł rozpalić ją do czerwoności była pewna, że ​​będzie jej się to podobało. Jednak nie chciała go zawieść.

Severus zdawał się tym nie przejmować. Jego oczy płonęły czarnym ogniem, gdy patrzył na nią gorąco i intensywnie, a ponieważ nie miał na sobie swoich zwyczajowych szat, widziała wyraźnie jak bardzo był podniecony. Zrobił krok bliżej, objął dziewczynę i przyciągnął do siebie, tym razem delikatniej, odgarniając jej włosy z twarzy i pochylając głowę, by znów ją pocałować. Zamykając oczy oddała się chwili, jego smakowi i dotykowi, jednocześnie próbując uspokoić gonitwę myśli.

Odwracając się, cofnął się w stronę łóżka nie przerywając pocałunku. Zachwiał się lekko, gdy uderzył o mebel, po czym usiadł na krawędzi materaca i pociągnął ją w dół na swoje kolana. Nie martwiąc się już słabością swoich nóg owinęła ramiona wokół jego szyi i wsunęła palce w czarne włosy, nieco zaskoczona wydobywającymi się z niej jękami, gdy ich języki starły się ze sobą.  Męskie dłonie pogładziły ją po plecach, zsuwając się do pośladków i przyciągając mocniej do swojej erekcji. W odpowiedzi na wyraźny nacisk przez ubranie poczuła pulsujące ciepło między nogami.

Przerwał pocałunek i oddychając nierówno odsunął się, by na chwilę na nią spojrzeć. Ujął jej policzek w dłonie, kciukiem pogładził dolną wargę. Oczy lekko złagodniały pod warstwą palącego podniecenia. Po chwili wsunął palce w jej włosy i delikatnie odchylił głowę do tyłu, pochylając się, by pocałować smukłą szyję. Czuła jego gorący oddech na skórze, gdy muskał nosem gardło, skubiąc pewne miejsca pod szczęką, a każde najmniejsze ugryzienie sprawiało, że drżała z przyjemności.

— Ludzie zawsze mówili, że jesteś wampirem — wydyszała Hermiona pomiędzy jękami, trochę zawstydzona dźwiękami, jakie wydawała. Zaśmiał się, szczerze rozbawiony, a jego oczy tańczyły, gdy odsunął się, by na nią spojrzeć. Zamiast odpowiedzieć, po prostu pocałował ją ponownie, wślizgując dłonie pod top i podnosząc materiał. Jego długie palce wręcz parzyły, pozostawiając ślady ognia wzdłuż jej pleców i boków, kontrastujące z pozornym chłodem powietrza na odsłoniętej skórze.

Słaby dreszcz zdenerwowania pomógł trochę przełamać pożądanie, nie aż tak by go mniej pragnęła, ale na tyle, by odzyskać trzeźwe myślenie. Odwzajemniając pocałunek, słysząc, jak jego oddech urywa się na chwilę, gdy delikatnie złapała jego dolną wargę zębami, na oślep sięgnęła w dół i wyciągnęła mu koszulę ze spodni.  Zaczęła rozpinać guziki, rozpaczliwie potrzebując poczuć jego skórę na swojej.

Musiała zatrzymać się na chwilę, by pozwolić Severusowi ściągnąć top przez głowę i zadrżała, gdy powietrze dotknęło jej rozpalonej skóry. Zamarła w chwilowej niepewności, gdy spojrzała z niepokojem na jego twarz, ale głód w jego spojrzeniu pogrzebał ostatnie ślady nieśmiałości, na długo przed tym, jak ponownie popatrzył jej w oczy. Musiał przełknąć, zanim mógł cokolwiek powiedzieć. Głos miał teraz nieco bardziej ochrypły, ale nie ukryło to drażniącej nuty, gdy zapytał lekko: 

– Chcesz mi powiedzieć, żebym przestał się teraz gapić?

– Nie. Teraz możesz. Potrząsnęła głową, śmiejąc się.  

– Jak wspaniałomyślnie z twojej strony – warknął, pochylając głowę. Jego oddech łaskotał jej skórę, gdy całował ją w obojczyk. – Ale zamierzam robić znacznie więcej niż tylko się gapić. 

Polizał zagłębienie u podstawy jej gardła, zanim usta musnęły koniec blizny na jej klatce piersiowej. Gdyby to był ktokolwiek inny, czułaby się w tym momencie bardzo zawstydzona. Nienawidziła tej pamiątki, ale to Severus ją wyleczył i skoro nie przeszkadzała jej żadna z jego blizn, to najwyraźniej działało to też w drugą stronę. Poza tym była bardziej zainteresowana rozpięciem kilku ostatnich guzików jego koszuli, zanim w końcu będzie mogła zepchnąć ją z jego ramion i patrzeć, jak niecierpliwie się z niej wyszarpuje.

Do tej pory widziała go bez koszulki niezliczoną ilość razy, nawet dotknęła go raz czy dwa – ostatnio, kiedy wydawało się, że każdy centymetr skóry był pokryty krwią, a on był zimny i ledwo oddychał – ale nie w ten sposób. Teraz był jej, a dotykanie go budziło w niej cudowną zaborczość. Jej dłonie raczej niepewnie ślizgały się po wciąż zbyt wydatnych żebrach i rzadkich, czarnych kręconych włosach na klatce piersiowej, badając żylastą siłę wąskich ramion i wędrując w dół jego naznaczonych bliznami pleców. Przyciągnął ją bliżej i oboje wciągnęli ostro powietrze, po raz pierwszy czując kontakt skóry ze skórą.

W takich okolicznościach myślenie stało się absolutnie niemożliwe. Hermiona nawet nie zdawała sobie sprawy, że rozpiął jej stanik, dopóki nie zaczął ściągać ramiączek z jej barków. Gdy usiadła, by dać mu wystarczająco dużo miejsca, uderzyło ją bolesne zdenerwowanie. Rzeczywistość wróciła i nagle ponownie poczuła się jak siedemnastoletnia uczennica, po raz pierwszy półnaga z mężczyzną i bardzo niepewna siebie. Fakt, że w tej chwili siedziała okrakiem na swoim byłym nauczycielu, tylko pogarszał sytuację.

Severus nie patrzył na jej twarz, więc zajęło mu kilka chwil, zanim zauważył zmianę i parę chwil dłużej, zanim zrozumienie przecięło palące pożądanie w jego oczach. Powoli wyraz jego twarzy rozjaśnił się, gdy odzyskał jakąś kontrolę nad sobą. Oblizując usta, odchrząknął, po czym uśmiechnął się do niej delikatnie, a jego oczy zmiękły, gdy sięgnął by dotknąć jej twarzy. 

– Och, Hermiono – powiedział cicho. – Nadal nie masz pojęcia jak wyglądasz, prawda?

Objął ją ramionami i przyciągnął do swojej piersi w uścisku, który był bardziej opiekuńczy niż seksualny, muskając jej szyję i ucho ciepłym oddechem. 

– Nie wiem, co by powiedział ktoś inny – mruknął – ale w tej chwili liczy się moja opinia i uważam, że jesteś bardzo piękna. – Skubał płatek jej ucha, wywołując dreszcze przebiegające wzdłuż jej kręgosłupa. – Myślę też, że mam dużo więcej szczęścia, niż na to zasługuję. Oraz, że pragnę cię aż do bólu. I że masz naprawdę okropny gust co do mężczyzn – dodał z nutą rozbawienia w głosie.

Próbowała się z nim spierać o ten ostatni punkt, ale gdy tylko otworzyła usta, znów ją pocałował i szybko stwierdziła, że ​​nie ma dość tchu, by protestować. Chwilę później nie miała też dość szarych komórek, ponieważ jego dłonie objęły delikatnie jej piersi, a doznanie wywołane dotykiem zniweczyło resztki rozsądku, które jeszcze posiadała. Kiedy jego kciuki po raz pierwszy musnęły jej stwardniałe sutki, wszystko, co mogła zrobić, to skomleć i wić się przed nim, czując reakcję całego ciała.

Hermiona zaczynała teraz rozumieć, dlaczego wszyscy robią z seksu taką wielką sprawę. Żadne z nich nie było jeszcze całkowicie rozebrane, a to i tak było o wiele lepsze niż wszystko, co udało jej się osiągnąć na własną rękę. Żałowała tylko, że nie miała odwagi zbliżyć się do niego wcześniej. Potem ta myśl rozpłynęła się wraz z resztą, gdy podparł jej plecy ramionami, automatycznie wymuszając odchylenie do tyłu i przysunął usta do piersi. Włosy Severusa muskały jej skórę, a oddech powodował gęsią skórkę, kiedy pocałował sutek i przesunął po nim językiem. Wbiła palce w jego ramiona, ponaglając bez słowa i ponownie jęknęła, gdy poczuła lekki nacisk jego zębów, zanim zacisnął usta na stwardniałej brodawce i zaczął ssać.

Była prawie pewna, że ​​nie istnieją nerwy bezpośrednio łączące sutki z kroczem, ale tak właśnie się czuła. Elektryczne impulsy płynęły prosto pomiędzy jej nogi, sprawiając, że płakała i wierciła się na jego kolanach.  Erekcja wbijała się w nią, ale nie do końca tam gdzie chciała. Niemal niedowierzając jak dobrze się czuła, spojrzała na czubek jego głowy, gdy przeszedł do drugiej piersi i dalej ssał. Jego ręka wróciła do tej, którą właśnie zostawił i zaczął drażnić ją palcami.

Kiedy Severus w końcu podniósł głowę, wyglądał na prawie pijanego. Jego ciemne oczy były zamglone i niezbyt skupione, ale płonęły potrzebą, która odpowiadała jej własnej. Prawie zdesperowana, znowu wiła się na jego kolanach, przenosząc ciężar ciała i próbując znaleźć odpowiedni kąt, aby uzyskać nacisk tam, gdzie go potrzebowała. Jego oczy nieco bardziej straciły ostrość, zanim zaśmiał się bez tchu, wbijając palce w jej biodra. 

– Boże, przestań – wydyszał drżąc. – Nie wiesz, co mi robisz.

– Dobrze ci tak– odparła równie zdyszana, wyciągając z niego kolejny urywany śmiech, zanim ponownie ją pocałował, teraz chętny, głodny i całkowicie pozbawiony kontroli. Musieli się przenieść, jeśli mieli posunąć się dalej, ale Hermiona nie chciała tracić z nim kontaktu, nawet na chwilę. W końcu przekręcił się na bok, a ona ześlizgnęła się z jego kolan na łóżko, tuż obok niego. Oboje próbowali złapać oddech, ściągając buty i skarpetki, zanim odepchnął ją do tyłu, samemu wyciągając się obok na wąskim łóżku. Znów ją pocałował, dzięki czemu piersi dziewczyny przycisnęły się do twardej klatki piersiowej, a jego erekcja wcisnęła się w jej udo.

Wplątując dłoń w czarne włosy, by utrzymać jego usta na swoich, czując że są jeszcze wilgotne u nasady po wcześniejszym prysznicu, zamknęła oczy i pocałowała go głęboko, pozwalając swojej drugiej ręce wędrować na oślep po jego klatce piersiowej i brzuchu, aż mogła go dotknąć przez spodnie i poczuć promieniujące od niego ciepło. Śmiało objęła go dłonią tak mocno, jak tylko mogła przez ubranie, ściskając eksperymentalnie, a on jęknął prosto w jej usta.

Kusząco powoli przesunął dłoń po jej udzie. Myślała, że ​​celowo się z nią drażni, ale kiedy spojrzała na niego i spróbowała złapać oddech, by go zbesztać, nie była już taka pewna. Miał zamknięte oczy i sądząc po wyrazie jego twarzy, drażnił siebie samego tak bardzo jak ją, nie spiesząc się i delektując każdą chwilą, gdy zwalniał tempo. Kiedy jego palce w końcu przesunęły się między jej nogi, muskając majtki,  oboje zdali sobie sprawę z tego, jak bardzo była podniecona. Wydał niski, gardłowy dźwięk, otwierając lekko usta i spojrzał na nią, gdy całe jej ciało drżało pod jego dotykiem.

Po długiej, pozbawionej tchu chwili uśmiechnął się powoli, a jego oczy zaczęły błyszczeć w sposób, wskazujący na to, że coś wymyślił. Hermiona nie czuła się w tej chwili zdolna do robienia czegokolwiek poza leżeniem i czekaniem, by dowiedzieć się co to jest. Tylko tyle mogła zrobić, by móc dalej oddychać – drżeć z rozpaczliwego oczekiwania, gdy usiadł i wsunął palce pod pasek jej majtek, zsuwając je powoli, po drodze delikatnie drapiąc biodra i uda, aż leżała naga pod jego głodnym spojrzeniem.

Przez dłuższą chwilę pozostawał bez ruchu, przemieszczały się tylko jego oczy. Prawie mogła poczuć ciężar jego spojrzenia, gdy powoli wodził wzrokiem po jej ciele, pochłaniając to, co widział. Zobaczyła jak przełyka ślinę, nieświadomie oblizując usta, a jego klatka piersiowa unosi się i opada trochę szybciej. Kiedy ich oczy się spotkały, nieokrzesany żar i potrzeba, które widziała w czarnych głębinach sprawiły, że jej serce zabiło szybciej, zanim całkowicie zsunął się z łóżka i ukląkł na podłodze, pochylając się nad nią. Chwilę zajęło jej uświadomienie sobie, co zamierzał zrobić. Cała wiedza Hermiony na temat seksu do tej pory była abstrakcyjna i składała się z tego, co podsłuchała z różnych źródeł, w dużej mierze prawdopodobnie nie bardziej obeznanych niż ona. Zgodnie z tą wiedzą większość mężczyzn nie lubiła uprawiać seksu oralnego, a nieliczni którzy dawali się namówić do podjęcia tego wysiłku, nie byli zbyt dobrzy.

Najwyraźniej Severus nie był jak większość mężczyzn. Jego oddech łaskotał skórę, długie włosy muskały uda, gdy jego dłonie delikatnie rozsuwały jej nogi. Pocałował ich wnętrze i ugryzł delikatnie, szepcząc coś zbyt cicho, by mogła to usłyszeć. Pochylił się bliżej, a chwilę później krzyknęła, czując jego język, gdy powoli ją lizał.

Nie potrafiłaby powiedzieć konkretnie co robi, nawet jeśli od tego zależałoby jej życie. Doznania przeskakiwały i zlewały się w jedno, gdy całował, lizał, ssał, drażnił, pchając ją coraz dalej. Świat ograniczył się do powoli narastającego napięcia, gdy zbliżała się coraz bardziej do krawędzi, skomląc i drżąc. Właśnie w momencie, w którym wszystko stało się zbyt intensywne, by to znieść, wsunął w nią ostrożnie palec, a jego usta znalazły właściwe miejsce. Wszystko pękło. Poczuła ogarniającą ją ekstatyczną przyjemność i prawie wykrzyknęła jego imię, zaciskając pięści na pościeli i spazmatycznie szarpiąc biodrami.

Kiedy znów mogła widzieć wyraźnie, Severus właśnie wstawał,  uśmiechając się na wpół z zadowoleniem,  na wpół złośliwie, obserwując jak dochodzi do siebie po najbardziej intensywnym orgazmie w życiu, daleko odbiegającym od  jej nielicznych, niezdarnych solowych wysiłków. Jego usta błyszczały, a kiedy zobaczył, że dziewczyna na niego patrzy, powoli i celowo oblizał je, wywołując u niej kolejny dreszcz. Podciągając się do pozycji siedzącej, bez słowa skinęła, by przysunął się bliżej. Czarne oczy zmiękły, gdy położył kolano na krawędzi łóżka, pochylając się do przodu i pozwalając przyciągnąć się do pocałunku. Poczuła w jego ustach swój smak, coś słodkiego i piżmowego, zupełnie nie takiego jak się spodziewała. Odsuwając się, uśmiechnęła się do niego drżąco, nie mogąc wykrztusić słowa i mając nadzieję, że rozumie, co w tej chwili czuje, gdyż sama nie była tego pewna.

Wstał, odwzajemniając jej uśmiech, a ona powoli zmierzyła go wzrokiem od góry do dołu. Jego spodnie były na wpół rozpięte, erekcja wciąż napinała materiał, ale jeśli było mu niewygodnie, nie okazywał tego. Nie dało się określić Severusa jako atrakcyjnego. Wciąż był za chudy, z widocznymi żebrami, ale miał też mięśnie okalające całą jego sylwetkę – smukłe, sztywne, mocne mięśnie, które wyrobił w ciągu ciężkiego życia, a nie na siłowni czy boisku. Efekt ten był w jakiś sposób wzmacniany przez jego blizny. Nie, nie był atrakcyjny, ale jej to nie obchodziło. Był tym, czego chciała.

Gdy ponownie spojrzała na mu w oczy zauważyła że, jego uśmiech stał się zdecydowanie drapieżny, a w spojrzeniu znów zaiskrzył głód. To wystarczyło, by odnowić pulsowanie między nogami i ponownie pobudzić jej własne pragnienie, pomimo przeżytego przed chwilą orgazmu. Poruszając się tak żeby usiąść na krawędzi łóżka, wyciągnęła ręce chwytając jego biodra, by następnie powoli kontynuować rozpinanie jego spodni. Rozluźniła pasek, pozwalając mu z nich wyjść. Gdy został już tylko cienki materiał bokserek, mogła wyraźniej zobaczyć pełny zarys jego erekcji i poczuła dziwne napięcie w podbrzuszu. Wprawdzie nie miała porównania, ale odniosła wrażenie, że ma do zaoferowania więcej niż przeciętny czarodziej.

Severus cofnął się o krok, obserwując ją uważnie, gdy sięgnął w dół i wsunął palce pod pasek swojej bielizny, zrzucając w końcu ostatnią część ubrania i pozwalając Hermionie zobaczyć go po raz pierwszy. Zaschło jej w ustach, gdy starała się nie gapić zbyt wyraźnie, zawieszona gdzieś pomiędzy zdenerwowaniem a pożądaniem, nim pożądanie zwyciężyło. Patrząc na niego, przesunęła się z powrotem na wąskim łóżku, aby zrobić mu trochę miejsca, a on usiadł obok niej, pochylając się, by złączyć ich usta w pocałunku. Starał się być delikatny, ale czuła jak drży i wiedziała, że ​​jego samokontrola słabnie. Zarzuciła mu ręce na szyję, odwzajemniła pocałunek i położyła się na plecach, ciągnąc go za sobą. Severus wydał z siebie niski, gardłowy dźwięk, gdy ich nagie ciała się zetknęły, zacisnął ramiona, po czym przerwał pocałunek, oddychając nierówno.

Patrząc mu w oczy, położyła dłoń na jego klatce piersiowej i powoli przesunęła palcami w dół po brzuchu i krzywiźnie kości biodrowej, wahając się przez chwilę, zanim delikatnie go dotknęła. Mężczyzna zamknął oczy i powoli wypuścił oddech, który cały czas wstrzymywał. Niewiarygodna miękkość jego jedwabistej skóry była czymś w rodzaju zaskoczenia, podobnie jak sposób, w jaki drżał pod jej palcami, kiedy go dotykała. Z zaciekawieniem badając jego ciepło i twardość, wywołując u niego dreszcze i westchnienia. Sięgając między uda, spróbowała delikatnie chwycić w dłoń jego ciepły ciężar, owijając następnie palce wokół trzonu członka.  Severus jęknął, odrzucając głowę do tyłu.

– Boże, Hermiono, proszę, przestań – powiedział drżącym głosem.

– Przepraszam…

– Nie, nie, to nie tak. – Złapał ją za rękę gdy go puściła, podniósł ją do ust całując koniuszki palców i uśmiechając się do niej. – Nie robiłaś nic źle, wręcz przeciwnie. Ale miałem długą przerwę i jeśli będziesz mnie tak dotykać, nie wytrzymam – wyjaśnił. Jego oczy pociemniały, gdy na nią spojrzał, a głos pogłębił się niemal do warczenia. – I jeszcze z tobą nie skończyłem – obiecał ochryple, podpierając się na łokciu i pochylając, by znów ją pocałować.

Bardzo zadowolona z tego pomysłu, niecierpliwie odwzajemniła jego pocałunek. Poruszał się nad nią, rozkoszując się ciężarem i siłą swojego ciała i delikatnie pchnął ją z powrotem na poduszki. Poprawiając pozycję, przesunęła dłońmi w dół jego pleców, rozkładając nogi, a on usiadł między jej udami, nie przerywając pocałunku. Zajęczała cicho w jego usta, gdy poczuła jak główka jego erekcji mocno do niej przylega. Gdy pocałunek dobiegł końca, oparł się na jednym ramieniu i sięgnął między ich ciała, prześlizgując palce przez jej wilgotne włoski. Po chwili przesunął się i zaczął ostrożnie w nią wchodzić, lekko marszcząc brwi w skupieniu.

Rozkładając  swój ciężar na obu ramionach napotkał jej spojrzenie i zaczął powoli pchać, drżąc z wysiłku, by nie stracić kontroli. Hermiona już miała mu powiedzieć, żeby się nie hamował, kiedy poczuła pierwsze ukłucie i nagle ucieszyła się z jego ostrożności. Musiała się spiąć, ponieważ natychmiast przestał się ruszać, odgarniając dłonią włosy z jej twarzy i pochylił się, by pocałować ją jeszcze raz, niespiesznie, głęboko i dokładnie. Nie próbował się poruszyć, a ona powoli się rozluźniała, skupiając uwagę na smaku i dotyku jego ust, kiedy bez ostrzeżenia nagle szarpnął biodrami i mocno pchnął.

Gwałtownie sapnęła, usztywniając się pod nim, ale już było po wszystkim.  Przez kilka chwil ból był intensywny, ale zaczął ustępować niemal natychmiast, gdy Severus zgarbił ramiona i pochylił się jeszcze bardziej, by wtulić się w jej szyję, całując delikatnie jej gardło. Odprężając się, skoncentrowała się przez chwilę. Nie, to nie bolało tak bardzo, jak się spodziewała. Znowu zaczął się poruszać, płytko kołysząc biodrami, powoli wchodząc głębiej i w chwili, gdy był w niej cały, dyskomfort prawie zniknął. Dziwne uczucie, trzeba przyznać – obcy jej rodzaj nacisku, który nie był całkiem nieprzyjemny i teraz nawet zbytnio nie bolał. Pocałował ją ponownie, delikatnie.  

– Wszystko w porządku? – zapytał cicho, wypuszczając oddech, który wstrzymywał.

Odprężając się trochę bardziej, uśmiechnęła się do niego. Kiedy ból zniknął, poczuła jak głęboko w niej jest, jak jej ciało pulsuje wokół niego. Uczucie połączenia było cudowne. 

– O tak – wydyszała.

Mimo to jeszcze przez kilka chwil nie ruszał się, szukając jej spojrzenia, aż w końcu roześmiała się i wyciągnęła rękę, by dotknąć jego twarzy. 

— Severusie. Nic mi nie jest. Naprawdę. Nie skrzywdzisz mnie. 

Co więcej, jeśli wkrótce nie zacznie się ruszać, to ona może go skrzywdzić. 

Eksperymentalnie przechyliła lekko biodra, napinając mięśnie dna miednicy i patrzyła, jak jego oczy tracą ostrość, gdy cicho jęknął. Odkładając to w pamięci na przyszłość, posłała mu niewinne spojrzenie, a on uśmiechnął się do niej, zanim powoli zaczął się wysuwać. Poczuła ostatnie ukłucie, ale teraz nie był to tak naprawdę ból, a kiedy znów zaczął w nią wchodzić, przestało istnieć cokolwiek poza przyjemnością, chociaż uczucie wciąż było nieco dziwne.

Nagle przez jej świadomość przemknęła myśl, raczej dużo później niż powinna. — Nie jestem… nie zabezpieczyłam się — powiedziała, a jej oddech zamarł na chwilę, gdy się poruszył. Nigdy nie stosowała antykoncepcji, mugolskiej ani żadnej innej, a szanse, że przypomni sobie jak rzucić zaklęcie antykoncepcyjne w tej chwili, były mniejsze od zera.

– Nie bój się – zapewnił ją ochryple. – To nie problem. 

Wierząc mu na słowo, znów się odprężyła. Przynajmniej mieli jedną rzecz mniej do zmartwienia. 

Stopniowo jego ruchy stawały się coraz mniej powolne i delikatne,  oddech robił się cięższy, a ona czuła, jak ponownie narasta w niej napięcie. Poruszając się pod nim, ucząc się jak dopasować do rytmu jego ciała, krzyknęła cicho, gdy dotknął czegoś w jej wnętrzu, co spowodowało wrażenie jakby przeszedł przez nią prąd. W odpowiedzi coś błysnęło w jego oczach i poruszył się, wchodząc i wychodząc z niej z większą pewnością. Znalazł kąt, którego potrzebował, a jej oczy rozszerzyły się, gdy poczuła jak przesuwa się po miejscu, które musnął wcześniej. Każde pchnięcie zwiększało to wijące się ciśnienie, doprowadzając jej ciało do gwałtownego spięcia. 

– O, Boże – wyszeptała ochryple, drżąc, wyginając plecy i napierając na niego. – Severusie…

Mężczyzna wydał z siebie dźwięk gdzieś pomiędzy jękiem, a warczeniem. Ciężko oddychając pchnął ponownie, patrząc na nią płonącym wzrokiem. Jego czarne oczy były trudne do odczytania, jeśli się go nie znało, ale Hermiona widziała, jakie były wyraziste i dostrzegła tak wiele obnażonych emocji w jego spojrzeniu, że aż zaczerpnęła powietrza. Potem wszedł się w nią jeszcze raz i przez chwilę balansowała na krawędzi, zanim coś w niej pękło. Krzyknęła, wbijając paznokcie w jego ramiona, gdy jej biodra drgały, odrzucając głowę do tyłu i czując płynący w żyłach ogień, gdy świat rozpływał się w nicość.

Severus zwolnił, przedłużając jej przyjemność delikatnymi, kołyszącymi ruchami, które wywoływały kolejne dreszcze doznań. Pochylając się, pocałował ją delikatnie zanim podniósł się na ramionach i zaczął się energicznie poruszać, wkładając więcej siły w swoje pchnięcia. Gdy opadły ostatnie ślady jej orgazmu, odprężyła się i w dalszym ciągu drżąc, obserwowała jak w końcu osiąga szczyt własnej przyjemności. Krzyknął zduszonym głosem, jego twarz wykrzywiła się gdy wsunął się w nią po raz ostatni, po czym opadł na łokcie i gwałtownie zadygotał, a ona poczuła w sobie wzbierające ciepło jego szczytowania.

Całkowicie wyczerpana, uniosła głowę na tyle, by pocałować jego spoconą szyję, po czym dygocząc opadła na poduszki. Severus oparł czoło przy jej ramieniu i bardzo powoli podniósł głowę. Jego oczy były zamglone i zmęczone, ale wpatrywał się w nią przez chwilę. Zdołała się uśmiechnąć i zobaczyła to samo w jego spojrzeniu, zanim powoli podniósł się na łokcie i kolana, staczając się z niej i uderzając w ścianę z cichym jękiem.

Po dłuższej chwili sennego wiercenia się na wąskim łóżku, ułożyli się obok siebie i objęli pod kocami. Wtulona w twardą klatkę piersiową Hermiona słuchała, jak bicie jego serca zwalnia do zwykłego, stałego, spokojnego rytmu. Nie myślała o wojnie, niepewnej przyszłości, o obawach o rodziców, czy o czymkolwiek innym, tylko o tym, że była w ramionach Severusa. Nigdy nie była tak szczęśliwa.

Przytulił się mocniej, wydając z siebie senny dźwięk, wtulając twarz w jej włosy i rozluźniając się z zadowolonym westchnieniem. Nie ułożyli spraw między sobą, po żadnej stronie nie pojawiła się jawna deklaracja uczuć, ale Hermiona była całkiem szczęśliwa, że ​​choć raz nie zachowuje się jak Gryfonka. Na swój własny sposób Severus jasno określił swoje stanowisko i była pewna, że ​​zrozumiał to, czego nie powiedziała. Wszystko mogło poczekać do rana. W tej chwili była szczęśliwa, usatysfakcjonowana, a przede wszystkim bardzo, bardzo zmęczona, co jak się zdawało, dotyczyło również Severusa. Po odgłosach jego oddechu domyśliła się, że już prawie zasnął. Przysuwając się bliżej, zamknęła oczy i pozwoliła sobie odpłynąć.

 

Kiedy Severus obudził się, był kompletnie zdezorientowany i przez chwilę jego oszołomiony snem umysł nie mógł rozgryźć gdzie jest, ani co się dzieje. Pod zamkniętymi powiekami panowała ciemność i dopiero po chwili rozpoznał aż nazbyt znajomy dotyk uginającego się pod nim materaca i szorstkość ściany na plecach. Spinners End. Ale… kolejna chwila sennego zmieszania, zanim jego mózg w końcu się obudził i przedstawił mu zaskakująco intensywną retrospekcję z poprzednich kilku godzin. Zapach seksu wciąż unosił się w powietrzu. Hermiona. Na dobre się rozbudził, gdy poczuł, że chyba ktoś go obejmuje. Otworzył oczy, mrugając powoli, gdy jego umysł niespiesznie wracał do żywych.

Mając pewność, jak się nazywa i jaki jest dzień, zaczął robić bilans. Wydawało się, że nigdy nie było mu tu ciepło, ale teraz był środek lata i nawet w tym wilgotnym domu nie było zimno. Poza tym, gdy przytulali się w ten sposób, było mu przyjemnie. Hermiona spała bardzo głęboko, na wpół leżąc na nim luźnym ciężarem całkowitego odprężenia. Jej rozczochrane włosy rozsypały się na po jego klatce piersiowej i słyszał jej powolny, równy oddech.

Wciąż nie mógł uwierzyć, że to się stało. Chociaż wiedział, że ona go pragnie, coś w jego mózgu nie pozwalało mu myśleć, że to możliwe. To, że oddała mu się w taki sposób, było… nie miał nawet słów, by opisać, co to dla niego znaczyło. To tak całkowicie wykraczało poza jego doświadczenie, że nie mógł jeszcze o tym trzeźwo myśleć. Severus nigdy nie zaznał czegoś takiego, jak zeszłej nocy – uprawiał seks wcześniej, znał inne kobiety, ale nigdy nie był z dziewicą i nigdy nie był z kimś, kto naprawdę go chciał. Nikt, kto wiedział kim i czym jest, nigdy nie chciał nawet podejść bliżej, niż na odległość kija, nie mówiąc już o…

Za dużo myślenia. W tej chwili nie spał wystarczająco długo, by jego mózg mógł poradzić sobie z czymkolwiek poza cielesnymi doznaniami. Na czysto fizycznym poziomie czuł się… właściwie całkowicie wyczerpany. Jego usta wykrzywiły się w lekkim uśmiechu, kiedy pozwolił sobie cieszyć się utrzymującym się napięciem promieniującym z krocza i rozchodzącym się po całym ciele. Skupił się na cieple jej ciała, zaskoczony jak bardzo naturalne wydało mu się to uczucie. Nigdy nie dzielił z nikim aż tyle fizycznego kontaktu. Nie miało sensu przytulanie się do kobiety, o której wiedziałeś, że wyrzuci cię rano gdy tylko zorientuje się, co zrobiła. Zresztą, on i tak nigdy nie chciał takiej intymności z żadną z nich. Hermiona była inna, ale nie spodziewał się, że tak łatwo przyjdzie mu dostosowanie się do nowej sytuacji.

Zamknij się, skarcił się sennie, zamykając oczy i obejmując ramieniem młodą kobietę przytuloną do niego. Tym razem zamierzał pozwolić sobie na cieszenie się czymś dobrym w swojej egzystencji i zaprzestać rozgrzebywania, dopóki sam tego nie zrujnuje. Nigdy w życiu nie czuł się tak szczęśliwy. Nadszedł czas, żeby w końcu przestał być swoim największym wrogiem i po prostu pozwolił wszystkiemu płynąć. Poza tym był zbyt zmęczony, żeby zrobić cokolwiek poza powrotem do snu.

 

Rozdziały<< Goniąc Słońce – Rozdział XXXVIIGoniąc Słońce – Rozdział XXXIX >>

Seyli

Wierna i zapalona czytelniczka Sevmione od niemalże dekady. Miłośniczka kotów, gór, tańców hulańców, dobrego jedzenia i szczęśliwych zakończeń we wszystkich fickach, które czytuje :). Od grudnia także samozwańcza tłumaczka, która wreszcie odważyła się wrzucić w Internet coś chociaż połowicznie swojego autorstwa.

Ten post ma 18 komentarzy

  1. Chciałam już wczoraj jakoś skomentować, ale nie mam pojęcia jak.
    Opowiadanie do tej pory bardzo mi się podoba i cieszy mnie, że utrzymałaś styl i charakter tłumaczenia taki, jak wcześniejsze dziewczyny. Czyta się bardzo przyjemnie i płynnie.
    Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału i zobaczyć, jak to wszystko się potoczy…
    Dużo weny i wytrwałości 😉

  2. Może nie powinnam tego pisać, z racji, że to ja…
    Wyraźnie widać zmianę w sposobie, wyrazie tłumaczenia. Uwzględniając fakt, że diametralnie zmienia się akcja powieści i wkracza w bardzo osobiste relacje moich ukochanych Bohaterów, cieszę się (i staram się być bardzo obiektywna), że to Ty podjęłaś się wyzwania przetłumaczenia tak wymagającego ficka Loten. Czekam na kolejne rozdziały i trzymam kciuki za Twoją determinację!😁👍👏

    1. To ja dolacze sie do mojej szanownej Rodzicielki i podpisze sie obiema rekoma.
      Cudownie przetlumaczone i bosko zbetowane. I naleza sie Wam naprawde olbrzymie gratulacje, bo nie ma chyba nic gorszego do tluaczenia, niz sceny seksu.
      Nie lubie wulgaryzmow, zwlaszcza w tym obszarze. Loten na szczescie jest dosc delikatna, ale tlumaczenie tez jest swietne.

      Czekam na dalsze rozdzialy i trzymam kciuki!
      I dziekuje za publikacje tu!
      Usciski!🤗🤗🤗

      1. Dziękuję Anni :). Bardzo się cieszę, że opowiadanie się podoba i mam nadzieję, że tak zostanie!
        I tak, scena łóżkowa porządnie mnie wymęczyła 😀

        1. Popatrz – ile w tym ironii 😉
          Zwykle jak człowiek leci z nóg, to właśnie wtedy idzie do łóżka… 😉

          Ok, ale przybijam piątkę, bo ostatnio stwierdziałam, że sceny łóżkowe to prawdziwy horror! 😉

    2. Dziękuję bardzo za tak miłe słowa! Staram się jak mogę :). I przede wszystkim jestem bardzo wdzięczna za niestrudzone betowanie kolejnych rozdziałów!

  3. Po tak dlugim czasie, kiedy mogli ze soba porozmawiac – ns ICH poziomie, czesto w spokoju, spedzanie tygodni majac nieustannie na karku Harry’ego i Rona musialo byc koszmarneWróć do czytania

    1. Też mogę sobie to wyobrazić.
      Dobrze, że Severus nie był profesorem Molly, bo rzuciłby tą fuchę po pierwszym semestrze!

Dodaj komentarz