Goniąc Słońce – Rozdział XXXIX

Goniąc Słońce XXXIX

„Nocne cienie opadają
słyszę, jak wołasz
w końcu rozmawiamy
Twe słowa dotykają mej duszy
Zajęło tak wiele czasu
Dotarcie do twego umysłu
Wiem, że to nie jest łatwe
Ale kochanie, jesteśmy jedyni w swoim rodzaju
Och, krok po kroku
zbliżam się do twego serca
Kiedy jesteśmy razem
Zdaje się, że zaczynamy…”

– Laura & The Lovers, 'Little By Little’

 

Gdy Hermiona otworzyła oczy, było już jasno. Najwyraźniej żadne z nich nie pamiętało wczoraj o zasunięciu zasłon. Po natężeniu światła oceniła, że jest około południa, ale mimo to wciąż czuła się bardzo zmęczona. Najwyraźniej w nocy udało jej się przewrócić na drugi bok bez wypadnięcia z łóżka, więc w tej chwili Severus leżał przytulony do jej pleców, obejmując ją w pasie. Z uśmiechem uświadomiła sobie, że chrapał. Robił to bardzo cicho i rytmicznie, o wiele mniej nieprzyjemnie niż jej ojciec, chłopcy czy Lavender. Byli oni jedynymi osobami, o których wiedziała, że chrapią. Dźwięk nie był bardziej uciążliwy niż mruczenie Krzywołapa, chociaż nieco ostrzejszy.

Tłumiąc ziewnięcie, zrobiła w głowie bilans. Poza zmęczeniem czuła się cudownie, biorąc pod uwagę wczorajsze wydarzenia. Spodziewała się, że będzie co najmniej minimalnie obolała, ale jedyne co czuła to delikatny rodzaj przyjemnego napięcia. Miała też wrażenie, że jest lepka i rozpaczliwie potrzebowała toalety, prysznica oraz pasty do zębów. Jako że wszystko to wymagało wstawania, zdecydowała, że na razie może poczekać. Nie chciała budzić Severusa i byłaby bardzo szczęśliwa nie musząc już nigdy ruszać się z tego miejsca.

Jakby wyczuł, że o nim myśli, przesunął się lekko przytulając mocniej, by po chwili znów zacząć pochrapywać. Hermiona uśmiechnęła się.

Zastanawiam się, czy wie, że jest taki uroczy gdy śpi?

Chwilę później jej uśmiech poszerzył się, gdy poczuła jak przywiera do jej ciała. Mogła teraz dokładnie wszystko przeanalizować, a tego ranka ewidentnie był w bardzo dobrym humorze. Mgliście wiedziała, że młodzi mężczyźni mają tendencję do budzenia się z erekcją, jednak nie była pewna w jakim wieku powinni z tego wyrosnąć. Nie, żeby miało to tak czy inaczej dotyczyć Severusa.

Choć było jej cudownie, naprawdę potrzebowała skorzystać z toalety i postanowiła ostrożnie wysunąć się z jego ramion, starając się go nie obudzić. Nie udało się. W chwili, gdy się poruszyła, przestał chrapać, a ramię wokół jej talii zacisnęło się pod napięciem jego ciała. Po chwili rozluźnił się i lekko pytającym tonem wymamrotał coś, co mogło być jej imieniem. Uśmiechnęła się zadowolona, ​​że ​​w tej chwili nie widzi jej twarzy. Na wpół śpiący Severus stanowił naprawdę słodki widok, o czym wiedziała już od piątego roku. 

– Natura wzywa – wyjaśniła cicho. – Puścisz mnie?

Wydał senny dźwięk skargi, ale cofnął rękę, żeby mogła wstać z łóżka, a ona obejrzała się przez ramię akurat by zobaczyć jak zakopuje się głębiej pod kocami. Uśmiechając się czule, rozważyła co na siebie włoży. Ostatecznie postanowiła jeszcze nie zawracać sobie tym głowy i raczej świadomie pomaszerowała nago przez półpiętro do łazienki.

Stanęła przed lustrem i zaczęła analizować swoje odbicie. Jakaś część niej oczekiwała, że ​​coś się zmieni. Zdawało się, że powinien istnieć jakiś widoczny znak tego co się wydarzyło, ale rzeczywistość nie była taka prosta. Kręcąc głową nad własną głupotą, skorzystała z toalety i zabrała się do szybkiego mycia. Z pewnym zdziwieniem zauważyła niewielką smugę zaschniętej krwi na wewnętrznej stronie uda. Nie bolało na tyle, by spodziewała się krwawienia. Przewidywała za to całą resztę bałaganu i zajęło jej kilka minut, aby doprowadzić się do porządku i umyć zęby. Doszła do wniosku, że z włosami absolutnie nic nie można zrobić, po czym wróciła do sypialni.

Wyglądało na to, że Severus powrócił do świata żywych. Chociaż nie wyglądał jakby się poruszył,  to jednak okno zostało otwarte, by trochę przewietrzyć pokój, a stan łóżka był poprawiony przez zaklęcie czyszczące. Kiedy wróciła, odsunął pościel od twarzy i otworzył jedno oko. 

– Nie zamykaj drzwi – wymamrotał sennie, ziewając. – Ja też muszę wstać.

Mimo to właściwie nie próbował się ruszyć, poza lekkim uniesieniem głowy. Obserwował ją leniwie błyszczącymi oczami, a wyraz jego twarzy sprawił, że uśmiechnęła się niezręcznie, zdając sobie sprawę, że stoi przed nim całkiem naga.

Kiedy w końcu wstał z łóżka i ruszył w stronę wyjścia, zagrzebała się w ciepłym miejscu, które zostawił, ukradkiem obserwując jego pośladki. Zapewne na ramionach miał ślady po paznokciach, ale przy mnogości blizn ciężko było to stwierdzić. Miała nadzieję, że jednak nie. Wdychając jego zapach zmieszany z piżmem, zastanawiała się z lekkim dreszczem niepokoju, co się teraz wydarzy. Naprawdę nie chciała, żeby niezręczność tego poranka popsuła jej wspomnienia z zeszłej nocy, ale nie można było przewidzieć, jak sprawy się potoczą…

Jej niepokój przerwał powrót gładko ogolonego i zdecydowanie bardziej rozbudzonego Severusa. Jeśli w ogóle czuł się skrępowany, jak zapewne było, nie okazywał tego, chociaż za leniwym blaskiem w jego spojrzeniu krył się ślad czegoś mniej pewnego. Pozwoliła sobie na otwarte gapienie się, gdy zamknął drzwi i odwrócił w stronę łóżka, czerpiąc ogromną radość z obserwacji. Jego ciało samo w sobie było siłą, z ostrymi kątami i wyrazistymi liniami, bez śladu jakiejkolwiek miękkości. Ogarnęła go spojrzeniem, zaczynając od torsu i kończąc na imponującej erekcji, po czym zmusiła się do spojrzenia mu w twarz.

Opierał się o framugę drzwi z rękami skrzyżowanymi na piersi i otwarcie się do niej uśmiechając, uniósł brew. 

– Podoba ci się widok? – zapytał. 

Pamiętała, jak powiedział to samo dawno temu podczas lekcji w skrzydle szpitalnym. Wówczas dominował jednak ton ledwo skrywanego, napędzanego wstydem gniewu, a teraz mężczyzna był zrelaksowany i rozpromieniony. Niektóre rysy twarzy złagodniały podkreślając fakt, że niezdrowy, ziemisty odcień na bladej skórze zniknął prawie całkowicie, a jego głos przywodził na myśl kocie mruczenie.

– Owszem – odparła śmiało, zadowolona z błysku gorąca w jego czarnych oczach. Uśmiechając się wyzywająco cofnęła się i odsunęła koce. Nie mogła powstrzymać rozbawienia widząc, jak leniwie przemierza pokój, ewidentnie się popisując.

– Chodź tu wreszcie.

To by było tyle w temacie niepewności, pomyślała Hermiona, gdy wsunął się z powrotem do łóżka i chwycił jej talię, by przyciągnąć ją bliżej. Wyglądało na to, że Severus był całkiem szczęśliwy mając ją w swoim łóżku i nie żałował wczorajszej nocy, a wręcz przeciwnie, wydawał się wręcz bardzo chętny powtórzyć to doświadczenie. Przytulając się, uniosła twarz by go pocałować i odkryła, że on również wyczyścił zęby. Usunięcie śladów pasty zajęło im kilka przyjemnych minut, ale wreszcie mogli ponownie wzajemnie się posmakować.

Tym razem było znacznie mniej niezręcznie. Nie czuła już takiego nerwowego napięcia i była pewniejsza siebie, kiedy wiedziała, czego się spodziewać. W przypływie odwagi owinęła ramiona wokół jego szyi i uniosła nogę, by położyć mu ją w pasie. Severus wydał z siebie pełen zadowolenia dźwięk, gdy zajął się skubaniem jej szyi, a dłońmi wędrował po jedwabistej skórze, szukając wrażliwych miejsc, które odkrył wczoraj.

Gładząc krzywiznę biodra i uda, musnął nosem jej gardło. 

– Jak się czujesz dziś rano?

Wplątała palce w jego włosy. 

– Szczęśliwa. Jeśli masz na myśli, czy jestem obolała to nie, raczej nie. A jeżeli przerwiesz to, co aktualnie robisz, humor mi się popsuje .

Wydał kolejny pomruk zadowolenia i zaczął przesuwać się niżej, całując jej piersi, a jego palce gładziły wewnętrzną stronę uda. 

– Przyjąłem do wiadomości – wyszeptał, zanim wziął jeden z jej sutków do ust i sprawił, że prawie zamruczała z przyjemności, gdy jego palce krążyły, muskały i drażniły zanim wsunął w nią najpierw jeden, a potem drugi, prawie jęczała. Część niej zdumiona była siłą tego pragnienia, nigdy nie zdawała sobie sprawy, że tak może być.

W końcu Severus odsunął się i przeniósł ciężar, balansując tuż nad nią. Wyginając plecy Hermiona wyciągnęła dłoń, by odgarnąć jego dziko splątane włosy z twarzy. Nie uśmiechał się, ale jego spojrzenie było miękkie, ciepłe, pozbawione barier i prawie zamyślone, gdy pochylił się, by delikatnie ją pocałować. Zamknęła oczy, westchnęła w jego usta i uniosła biodra, by się z nim spotkać. Gdy w końcu w nią wszedł poczuła, że tym razem jej ciało łatwiej się do niego przystosowuje.

Kiedy poruszali się razem, Hermiona spojrzała na niego z pewnym poczuciem zdumienia. To wszystko wciąż nie wydawało się całkiem realne. Przez tak długi czas ten człowiek był po prostu profesorem Snape’em, paskudnym nauczycielem, któremu nigdy nie była w stanie zaimponować, tym którego nikt nigdy nie mógł  być całkowicie pewien i wobec którego nawet inni nauczyciele byli trochę nieufni, tym który wzbudzał we wszystkich uczniach czyste przerażenie, chociaż nigdy tak naprawdę nie zrobił nic, by ich skrzywdzić. A jednak teraz leżała pod nim w jego łóżku, kiedy kochał się z nią o poranku po odebraniu jej dziewictwa. Przez chwilę ten czysty surrealistyczny absurd niemal sprawił, że miała ochotę się roześmiać, nawet gdy jęknęła cicho z przyjemności.

A może jednak to nie było takie dziwne, pomyślała, przesuwając ręce w dół jego pokrytych bliznami pośladków i próbując wsunąć go głębiej. Zaczęła zdawać sobie sprawę z prawdy o nim pod koniec pierwszego roku, kiedy Harry powiedział jej, że tak naprawdę Severus próbował go uratować na meczu Quidditcha. Oczywistym był fakt, że Severus całkowicie pogardzał Harrym, ale gdy przychodziło co do czego, nie pozwalał osobistym uczuciom stanąć na drodze tego, co słuszne.

Nieco więcej zrozumiała na trzecim roku. Wciąż pamiętała tę noc, kiedy całą trójką znaleźli się nagle twarzą w twarz z wilkołakiem, potworem prosto z koszmarów. Severus nie zawahał się nawet przez ułamek sekundy, gdy stanął między nimi a zagrożeniem. Na zewnątrz wydawał się pewny siebie i potężny, wciąż pełen dzikiego gniewu i nienawiści. Ale była bliżej niż Harry czy Ron – który z perspektywy czasu prawdopodobnie cofnął się, by uniknąć dotykania go – i została przyciśnięta do jego pleców. Wtedy tego nie zauważyła, ale potem przypomniała sobie, że poczuła jak się trzęsie. Czytając jego akta na piątym roku, w końcu zrozumiała, jak musiał być przerażony. To go jednak nie powstrzymało.

Widziała również autentyczną prawdę o tym, ile kosztowała go wojna, o cenie jaką osobiście płacił za utrzymanie ich wszystkich przy życiu i we względnym bezpieczeństwie. Teraz wiedziała dlaczego to zrobił. To był prawdziwy Severus. Za gorzką, kruchą skorupą, którą zbudował wokół siebie ukrywał się człowiek nie gorszy od innych, lecz obciążony większym bólem niż większość, napędzany poczuciem honoru i lojalności w równym stopniu, co gniewem i ciemnością. A na intelektualnym poziomie okazał się też bardzo inteligentny, miał wspaniałe poczucie humoru i był zaskakująco opiekuńczy w nienarzucający się sposób. Oprócz tego posiadał najseksowniejszy głos, jaki kiedykolwiek słyszała, ładne oczy, sprytne palce, a do tego był bardzo dobry w łóżku.

Gryząc delikatnie jego ramię gdy zbliżała się do krawędzi orgazmu, Hermiona nie była zaskoczona myślą, że się w nim zakochała. Dysząc i drżąc z przyjemności, opuściła głowę z powrotem na poduszki wyginając plecy i zaciskając palce na jego ramionach, po czym krzyknęła, gdy znów przetoczyła się przez nią błoga ekstaza. W tej chwili świat wydawał się cudownym miejscem. Severus wbił się w nią jeszcze jeden raz, po czym jęknął w jej szyję i drgając osiągnął szczyt.

Odzyskując oddech przytuliła się do niego, uśmiechnęła i rozluźniła. Jej nerwy wciąż mrowiły, łapiąc ostatnie impulsy rozkoszy. Domyślała się, że ​​seks nie zawsze był tak niesamowity, ale z pewnością nie miała zamiaru kwestionować swojego szczęścia. 

– Nie sądzę, żebyś mógł mi powiedzieć, że możemy po prostu tutaj zostać przez następne, powiedzmy, sto lat?

– Myślałem, że nie chcesz, żebym cię okłamywał – odparł leniwie, przeczesując palcami jej włosy. – Mamy kilka nieistotnych drobiazgów, którymi musimy się zająć. Ratowanie świata, tego typu rzeczy. 

Zaśmiała się cicho, a on kontynuował:

– Poza tym, jednym z moich pierwszych działań po ostatecznym zakończeniu wojny będzie doszczętne spalenie tego domu. Cokolwiek kryje moja lub nasza przyszłość, ten dom nie będzie jej częścią.

– Nie?

– Gdybym nie pomyślał, jak się okazuje słusznie, że będę potrzebował barier krwi w następnej wojnie, zniszczyłbym go dawno temu. Albo zadowolił się po prostu sprzedażą, ale nikt by go nie chciał. 

– Mhm – odpowiedziała wymijająco. – W sumie i tak nigdy nie obchodziły mnie domy. Przypuszczam, że żaden i tak nie dorówna Hogwartowi, prawda?

– Prawda.

Przeciągnął się leniwie, wyciągając swoje ciało w jedną długą linię. Utrzymał tę pozycję przez chwilę, po czym rozluźnił się z zadowolonym westchnieniem. 

– Przypuszczam jednak, że nie ruszanie się stąd jest dość kuszące. Te osłony są dość rozległe. Moglibyśmy po prostu kazać Dumbledore’owi zająć się tym i zostawić ich, żeby się nawzajem pozabijali.

Uśmiechając się, wtuliła się mocniej w krąg jego ramion. 

– Myślę, że prawdopodobnie już wystarczająco się na ciebie gniewa.

– To również prawda – przyznał. – Nawet nie wiesz jak cierpię z tego powodu.

Hermiona stłumiła chichot. 

– Przepraszam, Severusie, ale nie potrafisz właściwie używać sarkazmu, kiedy jesteś w dobrym nastroju. Brzmi wtedy bardzo źle.

– Dobrze, że zazwyczaj się to nie zdarza, prawda? – odpowiedział oschle, przesuwając się nieco bardziej na bok i opierając policzek o jej włosy. — Chociaż od teraz częstotliwość może się zwiększyć.

Zamykając oczy wsłuchiwała się w słaby, miarowy rytm bicia jego serca, a każdy powolny oddech był gęsty od ciężkiego piżmowego zapachu seksu. Była na tyle zmęczona fizycznie, że mogłaby całkiem szczęśliwie zasnąć, ale jej mózg wciąż pracował, nawet gdy stłumiła ziewnięcie. 

– Severusie?

– Tak? — odpowiedział leniwie. 

Pomimo powolnej dekadenckiej senności w jego głosie, trochę się spiął, prawdopodobnie spodziewając się czegoś okropnego. Ignorując to, Hermiona skoncentrowała się na zamiarze, żeby się nie rumienić, trochę zawstydzona swoim pytaniem.

– Czy to… zawsze tak jest? – zapytała w końcu, trzymając twarz na wpół ukrytą na jego klatce piersiowej i czując się głupio, gdy próbowała zapanować nad rumieńcem.

Po chwili poczuła, że ​​się rozluźnił i wypuścił powietrze. 

– Nie… z mojego doświadczenia – odpowiedział powoli, zanim w jego głosie pojawiła się nuta ironicznego humoru. – Które,  przyznaję nie jest szczególnie duże i zwykle wiązało się ze sporą ilością alkoholu. Po obu stronach. –  Przesunął się i powiedział poważniej: – Nigdy wcześniej nie doświadczyłem czegoś takiego.

Z pewnością miło było to słyszeć, chociaż była pewna, że ​​nigdy by tego nie powiedział, gdyby mogła spojrzeć mu w  twarz. Uśmiechając się trochę mimo że czuła się niezręcznie, przysunęła się bliżej, muskając jego skórę. 

– Więc jak… to znaczy, wiem, że nie byłam… cóż, za dobra….

– Co? – Severus brzmiał na szczerze zdezorientowanego i przesunął się trochę, by spróbować zobaczyć jej twarz. Delikatnie odgarnął część jej teraz beznadziejnie splątanych włosów. – Hermiono, poważnie pytasz, czy sprawiło mi to przyjemność?

– Tak sądzę – mruknęła, chowając twarz w jego piersi gdy rumieniec się nasilił. Biorąc wszystko pod uwagę czuła, że ​​ma prawo być trochę niepewna. Cokolwiek Severus powiedział o swoich przeszłych doświadczeniach, był wciąż o dwie dekady starszy od niej i zdecydowanie uprawiał seks o wiele częściej niż ona. Prawdopodobnie miał wyższe standardy, niż przeciętny nastolatek z szalejącymi hormonami.

Wydał z siebie przedziwny dźwięk, po czym zaczął się trząść. Chwilę zajęło jej uświadomienie sobie, że starał się nie śmiać. Ze złością próbowała odsunąć się od niego – nie, żeby łóżko było wystarczająco duże –ale jego ramię zacisnęło się, trzymając ją w miejscu. 

– Przepraszam. Po prostu… nie masz pojęcia, jakie to cholernie głupie pytanie. – Pocałował czubek jej głowy. – Uwierz mi, nie mam absolutnie żadnych skarg. Dlaczego, u licha, w ogóle pytasz?

Zawahała się przez chwilę, ale w końcu postanowiła pozwolić mu dać się uspokoić. Przecież z pewnością nie miał nic przeciwko powtórce z samego rana. Poza tym czuła się w tej chwili zbyt dobrze, żeby chcieć to zrujnować. 

– Cóż…

– Powiedz mi.

Zamykając ponownie oczy, odparła cicho: 

– Właściwie nie wiedziałam czego się spodziewać, ale… czułam się tak, jak opisują to we wszystkich romansach. Zawsze zakładałam, że to… no cóż, fikcja. Nie zdawałam sobie sprawy, że tak naprawdę może być. Przypuszczam, że po prostu zastanawiałam się nad tym. Nie żebym wiedziała co robię.

Severus wydał z siebie zadowolony, nieco zamyślony dźwięk. 

– Na początek przestań się martwić. Jeśli któreś z nas powinno się niepokoić, to ja. Bałem się sprawić ci ból.

Usłyszała niezadane pytanie w jego głosie i pospiesznie go zapewniła: 

– Nie, nic złego się nie stało.

– No więc. – Stłumił ziewnięcie i przysunął się bliżej. – Nie wiem, Hermiono. Naprawdę nie jestem ekspertem. A teraz nie mam ochoty tego kwestionować. Ostatnia noc była… niepodobna do niczego, czego kiedykolwiek doświadczyłem, a dzisiejszy poranek jest równie niesamowity. Nie mam pojęcia, czy było to coś fizycznego czy nie, ale w tej chwili naprawdę mnie to nie obchodzi. Wystarczająco dobra odpowiedź?

Próbując się nie śmiać wbrew sobie, z wdzięcznością skinęła głową przy jego piersi. Wystarczająco dobra. Nie była do końca pewna, czy mu wierzyła, ale z pewnością wiedział o tym lepiej niż ona. Poza tym w tej chwili nic nie wydawało się mieć większego znaczenia, gdy wsłuchiwała się w jego oddech i pozwoliła swoim myślom wrócić do poprzedniej nocy. Patrząc wstecz, wcale nie był tak pewny siebie, jak się wówczas wydawało, ale nadal…

Coś przyszło jej do głowy i lekko zmarszczyła brwi, w roztargnieniu przygryzając dolną wargę. W końcu była jedna rzecz, którą wiedziała o jego seksualnej przeszłości… 

– Severusie?

Poczuła wibrację śmiechu w jego piersi. 

– Czy kiedykolwiek kończą ci się pytania? – zapytał z czułą irytacją w głosie.

– Czasami – mruknęła, starając się zachować godność lub okazać irytację, ale obie próby zakończyły się fiaskiem. 

Drań, pomyślała bez najmniejszej szczerości. Przejechała palcem po jednej z blizn na jego klatce piersiowej. – Ale to ważne.

– Hm?

Wydychając powoli, Hermiona obserwowała, jak jej palce przesuwają się po linii blizny. 

– Ostatnia noc….

– Tak? – spytał delikatniej, kładąc swoją dłoń na jej. – Hermiono, o co chodzi?

– Naprawdę nie wiem, jak zapytać – przyznała z westchnieniem, obserwując teraz jego palce i obserwując wszystkie drobne nacięcia, blizny i modzele. – Nie myślałem o tym wcześniej, ale… to co ci się stało….

Urwała, nie mając absolutnie pojęcia jak dokończyć zdanie, a on wydał cichy dźwięk zrozumienia, jak zwykle zgadując o czym myśli. 

– Ach. Nie musisz się o to martwić. – Palce zacisnęły się wokół jej, ściskając delikatnie. – Niełatwo to wytłumaczyć, ale nie jest to problemem, nie dla mnie.

– Ale… zostałeś… wykorzystany wcześniej.

– Tak – zgodził się cicho, ponownie ściskając jej dłoń. Nie brzmiał na przejętego. – Tamte wydarzenia nie mają na to wpływu. Doceniam, że martwisz się o mnie, ale nigdy nie zareagowałem tak, jak domyślam się, reaguje większość ofiar. To co mi się przydarzyło nie miało nic wspólnego z seksem. To był po prostu inny rodzaj bólu. Nigdy nie znaczył wiele. Wiem, że Poppy tego nie rozumie, a ona i Dilys od dziesięcioleci martwią się tym, jak bardzo muszę tłumić w sobie traumę. Jednak o ile się orientuję, nic takiego ma miejsca. Przeciągnął się powoli i rozluźnił z westchnieniem, odgarniając jej włosy z twarzy. Podnosząc głowę, Hermiona niepewnie spojrzała mu w oczy.

– Martwi cię to? – zapytał cicho.

– Nie, oczywiście, że nie. Po prostu… nie byłam pewna, czy wszystko w porządku….

– Gdyby nie było, wiedziałabyś o tym. Jeśli wydarzy się coś z czym nie będę w stanie sobie poradzić, uwierz mi, dowiesz się. Ta sytuacja nie wyzwala we mnie żadnej reakcji . Wiem, że to nie jest normalne; Hermiono, nie patrz tak na mnie – powiedział Severus, delikatnie muskając wierzchem palców jej policzek. – Nie mam wyjaśnienia. Wiem tylko, że nigdy tak naprawdę mi to nie przeszkadzało. Za pierwszym razem trochę, ale to było bardzo dawno temu. – Wypuścił powietrze, przymykając oczy.

– Przepraszam, że cokolwiek powiedziałam.

– Nie przepraszaj. – Posłał jej mały uśmiech. – To nie jest najweselszy temat na świecie, ale w końcu musielibyśmy się nim zająć. Przynajmniej już wiedziałaś. Nie mam pojęcia, jak inaczej bym ci powiedział. – Przez chwilę wyglądał na zamyślonego, zanim lekko wzruszył ramionami. – Wątpię, by Poppy kiedykolwiek omawiała ten aspekt mojego zdrowia, przynajmniej mam nadzieję, że nie ale jestem też czysty* – dodał szorstko.

– Napomknąłbyś coś wcześniej, gdybyś nie był — odparła.

Możliwość wyciągnięcia czegokolwiek od niego nawet nie przyszła jej do głowy. Jego postawa była z pewnością nieoczekiwana, ale odetchnęła z ulgą, że ta kwestia zdawała się nie sprawiać problemu. Opierając się na łokciu, wyciągnęła rękę i delikatnie dotknęła jego twarzy, śledząc ostre kąty kości policzkowych i szczęki. Odgarnęła splątane włosy. Z roztargnieniem zauważyła, że chociaż umył je dopiero wczoraj wieczorem, znów wyglądały na tłuste. Biorąc pod uwagę, że jej własne loki prawdopodobnie dorównywały w tym momencie fryzurze Meduzy, nie miała zamiaru się zbytnio martwić. Zauważywszy, że jego spojrzenie nieco zbłądziło, uśmiechnęła się i wsunęła palce pod jego podbródek. 

– Moje oczy są tutaj, wiesz?

Severus uśmiechnął się do niej bez śladu zawstydzenia, a czarne oczy znów zaczęły błyszczeć, gdy wsunął rękę pod zawiniętą pościel i zaczął przejeżdżać po jej ciele. Widocznie uznał, że na razie wystarczy poważnej dyskusji. 

– Nie możesz mnie winić za to, że jestem trochę rozkojarzony – powiedział przeciągając samogłoski, zsuwając rękę niżej i pochylając się.

Hermiona nie zdołała odepchnąć dłoni ani uniknąć pocałunku, ale i tak nie miała ku temu żadnej motywacji. W końcu odsunęła się ze zduszonym śmiechem, potrząsając głową. 

– Już?

Nie wiedziała oczywiście, jak długi jest średni czas rekonwalescencji, ale…

Severus uniósł brew wydając z siebie gardłowy, ledwie słyszalny chichot. 

– Naprawdę musisz się wiele nauczyć – wymruczał, obejmując ramieniem szczupłą talię, by raz jeszcze przyciągnąć ją bliżej.

 

Reszta poranka upłynęła wygodnie w sennej mgiełce wypełnionej przytulaniem, drzemką, dotykaniem i beztroskimi pogaduszkami. Jednak ich mały, prywatny świat z ostatnich kilku godzin powoli ustępował rzeczywistości. W końcu zwlekli się z łóżka, żeby wziąć prysznic i zjeść późny lunch, po czym zeszli na dół i wrócili do pracy. Kiedy chwilę później płomienie sieci Fiuu rozjarzyły się, siedzieli w kuchni. Severus pochłonięty był krzywieniem się na Proroka Codziennego i od czasu do czasu mamrotaniem do siebie, podczas gdy Hermiona słuchała mugolskich wiadomości w radiu.

Z salonu do kuchni chwiejnym krokiem weszły dwie bardzo rozczochrane postacie. Harry i Ron wyglądali na bladych i mocno wczorajszych. Mieli włosy zmierzwione w absolutnym nieładzie, szczecinę na twarzach, a skórę pod oczami zdobiły wyraźne cienie. Obaj poruszali się dość ostrożnie. Hermiona przyglądała się im z pewnym rozbawieniem. 

– Niezła impreza, co?

Obaj wzdrygnęli się jednocześnie. Ron zamknął oczy i prawie jęknął, a Harry wyszeptał chrapliwie 

– Nie tak głośno, proszę.

– Jak słodko – powiedział Severus przeciągle, zerkając znad gazety z kpiącym uśmiechem. – Pierwszy kac.

– Och, bądź miły – zbeształa go Hermiona. – Jakbyś sam nigdy wcześniej nie był pijany.

– Kiedy byłem w ich wieku, znałem swoje granice – odparł sucho Severus, sięgając przez stół i raczej złośliwie podkręcając głośność w radiu.

– To były urodziny Harry’ego – wymamrotał Ron, krzywiąc się.

– Nieprawda – zauważyła logicznie Hermiona. – Jego urodziny są pojutrze.

– Och, zamknij się. Też mogłaś przyjść, zamiast siedzieć tutaj w tym śmietniku.

Wymieniła spojrzenia z Severusem. Wyraz jego twarzy był pusty, ale oczy śmiały się, co uwydatniały lekkie zmarszczki w kącikach. Rozbawiona spojrzała z powrotem na Rona. 

– Tak, mogłam – zgodziła się spokojnie – i może wtedy wyglądałabym tak źle, jak wy dwaj w tej chwili. Ale nie zrobiłam tego. Zostałam w tym śmietniku i świetnie się bawiłam, dzięki czemu  nie wyglądam jak po nocy spędzonej w rynsztoku.

– Ze Snape’em – powiedział Harry niewyraźnie.

– Bądź miły, Potter – odparł oschle Severus. W jego oczach błyszczało coś ze starej złośliwości.

– Czemu? – zapytał, trzęsąc się. – I tak umieram.

Przewracając oczami, mężczyzna usiadł, wyciągając z kieszeni dwie małe fiolki. 

– Bo jeśli nie będziesz dla mnie w y j ą t k o w o uprzejmy, nie dam ci tego.

Dwie pary przekrwionych oczu zmrużyły się podejrzliwie. 

– Czy to….

– Eliksir na kaca, tak – zgodził się spokojnie. – Idźcie, opróżnijcie żołądki i starajcie się nie zrobić zbyt wielkiego bałaganu. Potem wypijcie trochę wody i zażyjcie to. Będziecie żyć.

 

Hermiona nie była do końca pewna co się stanie tej nocy, teraz gdy chłopcy wrócili do domu. Tak naprawdę nie mieli zbyt wiele okazji, aby o tym porozmawiać. W miarę jak wieczór zbliżał się ku końcowi, zaczęła pogrążać się w natrętnych myślach i coraz bardziej denerwować. Słuchała skrzypień i jęków starego domu, gdy chłopcy układali się do snu i nawet zdołała przekonać samą siebie, by się poddać i iść spać, kiedy usłyszała prawie bezgłośne kroki na schodach. Nie mogła powstrzymać uśmiechu, gdy drzwi się otworzyły, a do pokoju wpełzł cień mrucząc  znajomym głosem zaklęcie wyciszające. Drzwi zamknęły się tak cicho, jak wcześniej otworzyły.

– Co cię zatrzymało? – zapytała cicho. Odpowiedział jej ledwo słyszalny śmiech, gdy cień przeszedł przez pokój, by w końcu usiąść na krawędzi łóżka i zacząć zdejmować ubranie.

– Czekałem, aż ta dwójka zacznie chrapać. Bałaś się, że nie przyjdę? – zapytał łobuzersko, odwracając się, by na nią spojrzeć i ściągając koszulę przez głowę.

Wyciągając dłoń w celu dotknięcia jego pleców, zignorowała pytanie tak bardzo, jak to było możliwe. Poczuła ulgę na myśl, że najwyraźniej nie zamierzał teraz wracać do bycia dżentelmenem. Przesunęła palcem po jego kręgosłupie, krążąc między bliznami i obserwowała, jak drży. Zatrzymała się dopiero, gdy dotknęła paska dżinsów. 

– Dobrze w nich wyglądasz. Czy tak zwykle się ubierasz, kiedy nie jesteś w szkole?

– Czasami – odpowiedział z roztargnieniem, odchylając się lekko do tyłu aby odpiąć pasek, zanim wstał, by zdjąć spodnie i bieliznę. Sądząc po tonie jego głosu, nie zwracał teraz zbytniej uwagi na ich konwersację, co doskonale rozumiała, ponieważ jej własne myśli również zaczęły błądzić. Starając się nie wiercić zbyt wyraźnie, obserwowała cienie igrające na jego bladej skórze, oświetlonej tylko przez uliczną latarnię. Przesunęła się nieco do tyłu, by zrobić mu miejsce na wsunięcie się do łóżka tuż obok niej.

– Nie byłam dzisiaj w stanie się na niczym skoncentrować – mruknęła między pocałunkami. – I to wyłącznie twoja wina, Severusie.

– Niezupełnie – wymamrotał nieco niewyraźnie w jej skórę, po czym z niezwykłą skutecznością położył kres dalszym próbom wypowiedzi.

 

Biorąc pod uwagę przyjemne zmęczenie, które uśpiło ją wcześniej, Hermiona dość mocno zirytowała się pobudką godzinę później, dopóki nie zarejestrowała, co tak właściwie wyrwało ją ze snu. Gdy zasypiała, Severus leżał rozluźniony i mocno przytulony do jej pleców, ale teraz jego ciało wydawało się dziwnie sztywne. Drżał wystarczająco mocno, by to poczuła, a ramię wokół jej talii napięło się, gdy chwycił w garść prześcieradło i zacisnął na nim dłoń. Wydawał z siebie niskie, gardłowe dźwięki.

Chwilę zajęło jej zrozumienie, że miał koszmar, a gdy zdała sobie z tego sprawę, nagle nie wiedziała, co ma zrobić. Ludzie reagowali różnie, a prawdopodobieństwo, że Severus odpowie agresywnie na próby gwałtownego obudzenia było bardzo wysokie. Nie miała wystarczająco dużo miejsca, by po prostu przewrócić się na drugi bok i na niego spojrzeć, więc przygryzła wargę, słuchając jego nierównego oddechu, gdy drżenie się nasilało.

Wydał kolejny cichy dźwięk, dziwnie zdławiony, a ona zamknęła na chwilę oczy, słysząc ten stłumiony jęk. Była prawie pewna, że to odpowiednik krzyku kogoś tak dobrze wyćwiczonego, kto zachowywał dla siebie wszystkie emocje, nawet w koszmarach nigdy nie pozwalając sobie na wyrażenie tego, co naprawdę czuł. Odgłos niepokojąco przypominał taki wydawany przez dzieci. Niepewna co może zrobić, sięgnęła po dłoń zaplątaną w prześcieradło przy jej brzuchu, delikatnie wsuwając w nią swoją, łagodząc chwyt, po czym położyła drugą rękę na jego, splatając ich palce i delikatnie ściskając.

Następny dźwięk, który wydał, zdawało się wieczność później, wystarczył by zapiekły ją oczy. Coś takiego słyszała tylko raz, w telewizyjnej reklamie telefonu zaufania. Bardzo, bardzo mocno stłumiony szloch, tak zduszony, że prawie nierozpoznawalny. Jak do diabła nauczył się wszystko tak ukrywać, że nie płakał nawet we śnie? Przełykając, wzmocniła uścisk przekręcając się trochę, by móc zerknąć przez ramię.

– Severusie – wyszeptała, przygotowując niewerbalne zaklęcie tarczy na wypadek, gdyby zareagował tak źle, jak się obawiała. – Severusie, obudź się.

Wybudził się gwałtownie, drżąc i ostro wciągając powietrze. Na szczęście nie zaatakował ani fizycznie, ani magicznie, chociaż zdecydowanym ruchem odsunął rękę od jej dłoni. Przez dłuższą chwilę z niepokojem wsłuchiwała się w jego dyszenie, po czym delikatnie obróciła, chcąc na niego spojrzeć. Usłyszała jak bierze drżący wdech i z powrotem układa się wzdłuż jej pleców.

– Przepraszam – wymamrotał.

– To nie twoja wina. Co ci się śniło? – spytała delikatnie, niemal bojąc się odpowiedzi. Jej własne koszmary były wystarczająco okropne, a on widział i znosił rzeczy, których nawet nie potrafiła sobie wyobrazić.

Poczuła, jak postrząsa głową.

– Nic, o czym jestem gotowy porozmawiać. Jeszcze nie. Złe wspomnienia i tyle. Wracają do mnie w tym domu. Nic mi nie jest.

– Chciałabym jakoś pomóc….

– Pomagasz – odparł nieco dwuznacznie, bez żadnych wyjaśnień. Przysuwając się bliżej owinął ramię wokół jej talii i schował twarz w karku.

– Możesz w ogóle oddychać leżąc w ten sposób? – zapytała wbrew sobie. Jej własne loki czasem dusiły ją we śnie, a to nie ona przecież w nich nurkowała.

Zachichotał cicho, muskając nosem jej szyję i ponownie się relaksując.

– Tak. Lubię twoje włosy. A teraz idź spać. Przepraszam, że cię obudziłem.

– Cóż, to chyba była moja kolej – mruknęła, wtulając się w niego.

 

Chłopcy zobaczyli zmiany w domu dopiero następnego ranka, kiedy Hermiona wychodząc z łazienki natknęła się na Harry’ego czekającego przed drzwiami.  Skinął jej sennie i już miał przejść dalej, gdy nagle zatrzymał się, spoglądając na nią raz jeszcze. Zamiast piżamy Hermiona miała na sobie wczorajszą koszulę Severusa, jako że ta część garderoby była najbardziej pod ręką, gdy rano niechętnie zwlokła się z łóżka.

– Czekaj….

Hermiona uniosła brew.

– Co? – spytała niewinnie, przygryzając wargę i próbując zachować kamienną twarz. Z pewnością chłopcy podejrzewali co zapewne działo się pod ich nieobecność. 

Wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę, a potem bardzo powoli odwrócił się, by spojrzeć na uchylone drzwi sypialni, które w tym momencie celowo zatrzasnęły się. Popatrzył na nią z nieco zmieszanym wyrazem twarzy. 

– Eee…

– Tak, Harry. Eee. A teraz pójdę nastawić czajnik, dobrze? 

Próbując z całych sił powstrzymać śmiech, zeszła na dół, żeby zacząć przygotowywać śniadanie. Wciąż bardzo zdezorientowany Harry dołączył do niej kilka minut później, w towarzystwie Rona. Jak można było się spodziewać, ten ostatni niczego nie zauważył, nawet faktu, że była tylko na wpół ubrana co oznaczało, że wewnętrznie nadal spał.

– Gdzie jest Snape dziś rano? – zapytał rudowłosy kilka minut później z ustami pełnymi płatków kukurydzianych.

– Nadal w łóżku – odpowiedziała nonszalancko Hermiona, popijając herbatę.

Chwilę to zajęło, ale w końcu Ron zakrztusił się śniadaniem przybierając odcień soczystych buraków, który strasznie gryzł się z jego włosami.

– Ty… on….

Część niej prawie wpadła  w niekontrolowany atak śmiechu, ale na zewnątrz zachowała całkowity spokój, co zresztą odnotowała z niemałą dumą. Spojrzała na chłopaka.

– Tak?

– Eee…. Nic. – Ron spojrzał na Harry’ego z niemą prośbą o pomoc.

Ten tylko wzruszył bezradnie ramionami, pokrywając się niemalże identycznym szkarłatem. Obaj z całych sił starali się na nią nie patrzeć.

Chwilę później w środek niezręcznej ciszy wkroczył sam Severus. Sprawiał wrażenie nieco zaspanego, ale raczej przytomnego. Hermiona zamrugała, powoli taksując go wzrokiem i obserwując zmieniony wygląd. Dziś miał na sobie niebieskie dżinsy, lepiej dopasowane i najwyraźniej wygodniejsze niż czarne oraz t-shirt Beatlesów. Koszulka kiedyś była czarna, ale wyblakła do tego stopnia, że obecnie bardziej przypominała szarość, materiał rozciągnął się, a nadruk białego logo popękał i łuszczył się. Jego najwyraźniej ulubiona bluzka została tak mocno znoszona i tyle razy uprana, że teraz groziło jej realne niebezpieczeństwo rozpadu. Na obu ramionach mężczyzny widoczne były blizny, a cała jego postawa zdawała się być dość odprężona. W tym swobodniejszym otoczeniu wreszcie wyglądał na swój wiek i w pewnym sensie wydawał się mniej nieprzyjazny.

Wyczuwając atmosferę w kuchni, uniósł brew i spojrzał na nią.

Hermiona tylko wzruszyła ramionami i przewróciła oczami, zapisując w pamięci konieczność odbycia rozmowy o zaletach takiego stroju, który w dziwny sposób mu pasował. Severus z kolei wyglądał na rozbawionego, a jego usta wykrzywiły się w kpiącym półuśmiechu. 

– Kawa w kubku, woda świeżo zagotowana – powiedziała.

– Dzięki. Och, dorośnijcie, obaj – dodał zjadliwie, gdy chłopcy spojrzeli na niego niepewnie i zarumienili się. Ignorując ich z najwyższą obojętnością, co prawie na pewno było całkowitym blefem, zaparzył kawę i usiadł obok Hermiony. 

– Coś ciekawego w gazecie?

– Nagroda za twoją głowę wzrosła. Chociaż dalej nie jesteś tak wysoko jak Harry, a Ron i ja pozostajemy na tym samym poziomie. Wciąż nic na temat Umbridge. Jeśli miałaby złamać zaklęcie pamięci, bez wątpienia zrobiłaby to do dnia dzisiejszego, więc myślę, że jesteśmy bezpieczni.

Po śniadaniu Severus ostentacyjnie zamknął się w piwnicy, a Hermiona, gdy skończyła się ubierać, dołączyła do chłopców w salonie. 

– Cóż?

– Eee. Ty i Snape.

– Co z nami? Harry, jeśli zaczniesz następne zdanie od “eee” to oberwiesz, przysięgam.

– Jesteście… razem?

– Co za trafna uwaga– odpowiedziała energicznie.

– Eee….

– Cholera, Harry!

– Przepraszam, przepraszam, ja tylko….

Rzuciła mu zirytowane spojrzenie. 

– TO się zdarza w związkach, Harry. Poza tym, to jego sypialnia. – Wzdychając, pochyliła się do przodu. – W czym problem? Wiesz, co do niego czuję od wieków, tak naprawdę dłużej niż on. I powiedziałam ci, kiedy pocałowaliśmy się po raz pierwszy, gdy już oboje wiedzieliśmy, że uczucie jest obustronne. Jak myślisz, co robiliśmy od tego czasu?

– Tak, wiem. Tylko to… – Zawahał się i spojrzał na nią przepraszająco. – Dziwne. Przykro mi, ale tak jest. To znaczy… to jest Snape. Kiedy dotknęłaś go po raz pierwszy, podpaliłaś go.

Wbrew sobie uśmiechnęła się szeroko.

– Tak. 

Aż do ich dziwnej walki podczas lekcji oklumencji na piątym roku nie była pewna, czy Severus rzeczywiście wiedział, kto to zrobił. Niewiele mu umykało, a ewidentnie nie wydawał się zaskoczony ani, co dziwne, szczególnie zły. Najwyraźniej podpaliłam go, kiedy ostatnio go dotykałam, pomyślała, starając się nie śmiać. Rzeczywiście podpaliła, tylko nie aż tak dosłownie. 

– Wiem, Harry. Wiem, że to dziwne. Dużo czasu zajęło mi poukładanie w głowie tego bałaganu. Wiesz o tym, rozmawialiśmy wcześniej. Jestem co do niego pewna od długiego czasu. Więc pogódź się z tym. 

Odwróciła się i spojrzała surowo na Rona. 

– Masz jeszcze jakieś cenne spostrzeżenia do dodania?

Uniósł ręce. 

– Hej, nie zaczynaj ode mnie. Powiedziałem, że od początku byłaś szalona. Możesz robić co chcesz, z kim chcesz – i tak właśnie zrobisz, ponieważ nikt nigdy nie odważy się spróbować cię powstrzymać. Dopóki nie muszę tego widzieć, słyszeć ani o tym myśleć, nie przeszkadzacie mi. Tak uważam. – Przerwał, by po chwili uśmiechnąć się psotnie. – Czy to oznacza, że ​​Snape nie będzie już szukał wymówek, żeby mnie bić?

Hermiona prychnęła. 

– Nie. Nadal uważa cię za niezmiernie irytującego. Po prostu już nie jest o ciebie zazdrosny. Nie żeby ten głupi człowiek kiedykolwiek miał powód do zazdrości. 

Nadal kochała Rona, ale teraz wiedziała, czym naprawdę było to uczucie i ich relacja. Może więcej niż przyjaciele, ale nie w ten sposób. Nigdy nie byłoby dla nich wspólnej przyszłości. Traktowała go jako kogoś pomiędzy bratem a przyjacielem, nic więcej.

– Czy możemy mu przynajmniej powiedzieć, że ma cię dobrze traktować, albo…?

– Albo co? – zapytała. – Co dokładnie zamierzasz mu zrobić? Większość zeszłego roku spędził udowadniając, że potrafi zmiażdżyć waszą dwójkę. Poza tym, jeśli nie będzie mnie dobrze traktował, sama się nim zajmę, nie żeby było to bardzo prawdopodobne. I, jak sądzę, zabije cię za twoje przypuszczenie.

– Więc to już takie poważne, na całe życie?

– Jeszcze nie rozmawialiśmy o tym w tych kategoriach. Najpierw miejmy z głowy wojnę i dowiedzmy się, jak długo to życie właściwie potrwa. Ale z pewnością nie planuję w biegu go zostawić i nie sądzę też, żeby on sam z własnej woli gdzieś się wybierał. 

Severus nie powiedział nic o swoich uczuciach. Jeszcze nie. Ona zresztą też. Znała go jednak wystarczająco dobrze, by wiedzieć, że prawdopodobnie nigdy tego nie zrobi. Choć wcale nie musiał, jego czyny zawsze znaczyły dużo więcej niż słowa.

 

Prawdziwe urodziny Harry’ego okazały się swego rodzaju rozczarowaniem. Miał już prezenty od Zakonu, a ponieważ musieli opuścić Hogwart w takim pośpiechu, ani Hermiona, ani Ron nie byli w stanie podarować mu swoich upominków. Bez względu na charakter zaklęcia, które chroniło go do siedemnastych urodzin, nic dramatycznego nie wydarzyło się, gdy zostało zniesione. Chociaż, jak zauważył Severus, każdy, kto spróbuje obserwować ten dom, będzie dość mocno się wyróżniał, a ostatecznie podda się całkowicie zdezorientowany podjąwszy decyzję, że nie ma mowy, aby ukrywał się tu jakikolwiek czarodziej.

Długie sierpniowe dni wlokły się niemiłosiernie. Było gorąco, wilgotno, parno i zbyt niebezpiecznie, by ktokolwiek poza Severusem mógł wyjść z domu, a nawet on robił to tylko wtedy, gdy było to absolutnie konieczne.

Kontakt z Zakonem był niewielki. Pod koniec miesiąca nadeszła wiadomość o udanym nalocie na Malfoy Manor i uratowaniu licznych więźniów, w tym goblina Gryfka, wytwórcy różdżek Ollivandera i ku przerażeniu wszystkich, Luny Lovegood. Nie wyjaśniono, dlaczego została porwana, ale pani Weasley zapewniła ich, że zarówno ona jak i reszta dojdą do siebie. Wszyscy wracali do zdrowia w kryjówce Zakonu. Ratunek przebiegł niezwykle gładko, bez poważnych strat, a uwolnienie Gryfka powinno ułatwić negocjacje z Gringottem, chociaż Bill nie miał jeszcze dla nich żadnych nowych informacji.

Z drugiej strony Bill był prawdopodobnie trochę rozkojarzony. Pierwotnie on i Fleur mieli się pobrać w tym miesiącu. Po wielu najwyraźniej dość bolesnych, jeśli wierzyć listowi, który Ron dostał od bliźniaków, dyskusjach i kłótniach niechętnie zdecydowali się przełożyć uroczystość, ponieważ zaproszenie wszystkich planowych gości okazało się zbyt ryzykowne. Według Severusa Nora nie była już bezpieczna, a Muszelka niewystarczająco duża. Z kolei Grimmauld Place przeznaczone było tylko dla członków Zakonu, co nie obejmowało dalszej rodziny Weasleyów ani żadnego z krewnych Fleur.

Dni spędzali zabijając czas. Severus na jakiś czas porzucił piwnicę i przeniósł do salonu nieszkodliwe książki, które miał w domu, przeklinając fakt, że większość jego biblioteki wciąż znajdowała się w Hogwarcie. On i Hermiona wciąż szukali jakiegoś sposobu na zabicie Nagini na odległość tak, aby zniszczyć Horkruksa w jej wnętrzu. Jednak bez jakiegoś większego przełomu prawdopodobieństwo, że coś wymyślą było niewielkie. Chłopcy często toczyli ze sobą udawane pojedynki, jednocześnie wyładowując się i ćwicząc umiejętności w walce. Harry kontynuował nauczanie Rona o mugolskim świecie, ale nerwy wszystkich wisiały na włosku, gdy czas mijał z bolesną powolnością. Dopóki Gringott stawiał taki opór, nie mogli nic zrobić.


*być czystym- nie zażywać narkotyków/ nie być pod wpływem (potocznie)

 

Rozdziały<< Goniąc Słońce — Rozdział XXXVIIIGoniąc Słońce – Rozdział XL >>

Seyli

Wierna i zapalona czytelniczka Sevmione od niemalże dekady. Miłośniczka kotów, gór, tańców hulańców, dobrego jedzenia i szczęśliwych zakończeń we wszystkich fickach, które czytuje :). Od grudnia także samozwańcza tłumaczka, która wreszcie odważyła się wrzucić w Internet coś chociaż połowicznie swojego autorstwa.

Ten post ma 5 komentarzy

Dodaj komentarz