Goniąc Słońce – Rozdział XLI

Goniąc Słońce XLI

Powoli zwariować wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej” 

-Diogenes Small

 

Wszyscy troje nie przywykli do tak stresujących, nerwowych i energicznych działań, jak obrabowywanie najbezpieczniejszego miejsca w czarodziejskiej Wielkiej Brytanii. Severus był przyzwyczajony do ryzykownych działań, przynajmniej bardziej niż oni. Co nie było zaskoczeniem, miał również poważniejsze obrażenia niż chciał przyznać. Tak czy inaczej, pomimo podjętej próby świętowania, popołudnie minęło zaskakująco spokojnie. Każdy wcześnie poszedł do łóżka i przespał całą noc – przynajmniej Hermiona.

Otworzyła teraz ociężale oczy, wciąż czując się raczej wyczerpana, bardziej z powodu emocjonalnego stresu niż fizycznego zmęczenia. Po świetle oceniła, że było później niż zwykle. Co ciekawe, Severus nadal spał jak zabity. Prawie zawsze budził się pierwszy, ale obecnie słyszała za sobą jego słabe, ledwie zauważalne chrapanie. W sposobie w jaki objął ją ramieniem i nacisku jego ciała na jej plecy, wyczuwało się pewną ociężałość, co wskazywało na to, że nie zamierzał szybko zmieniać tego stanu.

Nie żeby był jakiś prawdziwy powód, by wstawać, pomyślała ze zmęczeniem ziewając. I tak nie mieli nic do roboty zanim Dumbledore się z nimi nie skontaktuje, albo ktoś nie wymyśli jak mogą znaleźć Nagini. Zapewne wkrótce spowoduje to kilka problemów, ponieważ nikt w tym domu nie był dobry w siedzeniu i nicnierobieniu. Nie martw się na zapas, powiedziała sobie sennie, rozpoczynając ostrożny proces odrywania się od Severusa, chcąc wykorzystać fakt, że łazienka jest pusta.

Zanim skończyła szybki prysznic, zidentyfikowała główny powód, dla którego czuła się zmęczona i który prawdopodobnie tłumaczył jej niezbyt radosny humor tego ranka. Zawsze pierwszego dnia towarzyszyły jej wahania nastroju. Wydawało się iż z jakiegoś szalonego i bardzo denerwującego powodu, żadna z wielu utalentowanych Uzdrowicielek na przestrzeni wieków nie wynalazła niczego, co pomagało przy bólach miesiączkowych. Można by pomyśleć, że to pierwsza rzecz jaką zrobiłaby każda czarownica, prawda?

Stała przez chwilę na półpiętrze i nasłuchiwała. Chłopcy wciąż chrapali, a ona i tak nie była w nastroju, żeby iść na dół i zacząć przygotowywać śniadanie. Właściwie miała ochotę wrócić do łóżka. Oczywiście, w tym miesiącu musiało być wyjątkowo źle. Cholernie typowe.

Kilka chwil później zdecydowała, że powrót do łóżka zdecydowanie wydawał się dobrym pomysłem. Spojrzała na Severusa, który pod jej nieobecność zwinął się w kłębek i wtulił głębiej w zagłębienie pośrodku materaca. Uśmiechnęła się. Naprawdę wyglądał uroczo kiedy spał, chociaż wiedziała, że znienawidziłby to spostrzeżenie. Decydując niechętnie, że nie da mu złudnej nadziei poprzez wślizgnięcie z powrotem do łóżka, przeszła przez pokój w poszukiwaniu grzebienia i podjęła mozolną próbę uporania się z mokrymi włosami.

Niedługo potem Severus ogłosił swój powrót do świata żywych, próbując przeciągnąć się i przewrócić, co zaowocowało niskim jękiem. Hermiona przerwała i spojrzała na niego ze współczuciem.

– Obolały?

Otworzył jedno oko. 

– Nie. Zesztywniały. Chryste, ledwo mogę się ruszać – mruknął, ponownie się rozciągając i krzywiąc, gdy coś głośno trzasnęło. Skierował spojrzenie na drzwi sypialni, najwyraźniej rozważając zalety gorącego prysznica w porównaniu z wysiłkiem, który byłby potrzebny, aby się tam dostać. Ewidentnie decydując, że nie warto, ponownie zamknął oczy.

– Czy to się zdarza za każdym razem?

– Nie – wymamrotał, wciąż nie do końca rozbudzony. Tłumiąc ziewnięcie, spróbował wyjaśnić. – Ból po Cruciatusie zwykle sprawia, że ​​bolą mnie plecy i stawy, lecz nadal mogę się poruszać. Teraz nie jest tak źle, ale mięśnie odmawiają mi posłuszeństwa.

– Biedaku – powiedziała niezbyt współczująco. Na całe szczęście zignorował ją. Usiadł ostrożnie, wyciągnął nogi z łóżka i zaczął próby usunięcia napięcia z pleców i kończyn. Czując się nieco winna, odłożyła grzebień i wstała przechodząc przez pokój i siadając za nim na łóżku. 

– Daj, pomogę ci.

Chociaż daleko jej było do wyszkolonej masażystki, znała wystarczająco anatomię, by mieć mgliste pojęcie, gdzie znajdzie najgorsze punkty. I faktycznie, kiedy zaczęła delikatnie pocierać jego ramiona, prawie mogła wyczuć spięte mięśnie. Na próbę wbiła delikatnie opuszki palców, usłyszała jego cichy jęk i poczuła, jak opiera się o nią. Uśmiechnęła się, lekko go popychając. 

– Nie dosięgam, kiedy tak robisz, głuptasie. Siedź prosto.

Posłuchał, odpowiadając dźwiękiem najbardziej przypominającym mruczenie Krzywołapa.

– Naprawdę jesteś kobietą wielu talentów – wymamrotał, zaczynając się odprężać. – Och, tak dobrze, właśnie tam….

Powstrzymując śmiech, Hermiona posłusznie skoncentrowała się na mięśniach między jego szyją a barkiem po lewej stronie, krótko ugniatając kciukami i czując, jak wygina się lekko niczym głaskany kot. Po chwili zaczęła przesuwać się w dół jego pleców, z zamyśleniem śledząc jednocześnie zaskakującą gładkość wszystkich jego blizn. Rzadko już poświęcała im więcej uwagi – stanowiły tylko kolejną część niego. Gdy bardziej się rozluźnił, przysunęła się bliżej, owijając ramiona w pasie i kładąc policzek na ciepłych plecach, po prostu ciesząc się bliskością. Jej palce odnalazły kolejną bliznę na jego brzuchu i leniwie zaczęły podążać jej śladem w dół. 

Severus wydał z siebie słaby mruczący odgłos aprobaty, opierając się o nią, a ona uśmiechnęła się, przesuwając drugą rękę w górę po jego żebrach i rzadkich włosach na klatce piersiowej, aż jej palce mogły lekko okrążyć jeden z sutków. W ciągu ostatnich tygodni dowiedziała się, że był tam bardziej wrażliwy, niż spodziewałaby się po mężczyźnie. Odpowiedział kolejnym radosnym mruczeniem, gdy jej ręka przesunęła się jeszcze niżej i otarła o główkę erekcji.

–  Masaż czy nie, nadal nie jestem dziś rano zbyt mobilny –  powiedział cicho po chwili.

– Widzę – odparła, powstrzymując uśmiech. Gdyby był sobą już odwróciłby się, by przyszpilić ją do łóżka i pocałować do utraty tchu. Wzruszywszy ramionami, dodała cicho: – I tak mam okres. 

Przypomniała sobie, że w zeszłym miesiącu martwiła się jego reakcją- nie byli razem zbyt długo i ledwo mogli się od siebie oderwać. Trzeba przyznać, iż nadal stanowiło to pewien problem, aczkolwiek całkiem przyjemny. Jednak kiedy powiedziała „nie”, Severus natychmiast przerwał bez obrażania się i domagania się jej nieco niezręcznych wyjaśnień.

– Ach. – Zaczął siadać, a ona delikatnie objęła go ramionami.

– Nie ma powodu, żeby psuć ci zabawę – mruknęła.

– Wiesz, to nie jest obowiązkowe – powiedział po chwili ostrożnie.

Uśmiechnęła się słysząc jego ton. Głupi facet. Zsunęła rękę trochę niżej, ocierając się o niego. 

– Masz zamiar spróbować mi powiedzieć, że nie jesteś zainteresowany? – zapytała, całując tył jego ramienia. – Zamknij się, Severusie – poleciła, gdy wziął oddech, żeby powiedzieć coś jeszcze, lecz zrobił co mu kazała.

Zamykając oczy, Hermiona skoncentrowała się na swoim dotyku, delikatnie owijając palce wokół jego twardego ciepła. Dotykała go oczywiście wcześniej, ale tylko przez krótki czas. Teraz skorzystała z okazji, by eksplorować go bardziej szczegółowo, słuchając urywanego oddechu, gdy go głaskała i czując, jak odchyla się do tyłu, wyginając lekko w jej dłoni. Miała wrażenie, że ożył pod jej dłonią, ciepły, silny i tak twardy, aż czuła jego puls.

Podczas gdy próbowała wymyślić niezawstydzający sposób, by zapytać czy robi to dobrze – chociaż z pewnością wydawał się świetnie bawić – Severus po raz kolejny zademonstrował, że potrafi czytać w jej myślach. Sięgnął w dół i delikatnie położył swoją dłoń na jej, subtelnie prowadząc i nie sprawiając, że czuła się jak totalna idiotka potrzebująca instrukcji krok po kroku. Podążając za jego dotykiem, zacisnęła delikatnie palce odnajdując rytm, gdy jego oddech stawał się cięższy. Odwrócił głowę i wyciągnął wolną rękę, by dotknąć jej twarzy. Całowanie się pod tym kątem było dość niezręczne, ale kiedy wsunęła język do jego ust, wydawało się, że żadne z nich się tym nie przejęło.

Sięgając drugą ręką między uda mężczyzny, ostrożnie objęła go czując, jak delikatna, miękka i bez skaz jest skóra w tym miejscu. Westchnął w jej usta, a jego dłoń zacisnęła się na jej, gdy bez słowa zachęcił do zwiększenia tempa i ucisku. Zaczął szybciej oddychać, zanim przerwał pocałunek i jęknął donośnie, wyginając się w jej stronę. Trącając go nosem w ramię z roztargnieniem uświadomiła sobie, że mogła wyczuć jak zbliża się do orgazmu. Zauważyła jak usztywnia się i kurczy w jej dłoni, gdy dreszcz przebiegł przez jego ciało. Chwilę później cicho sapnął, a jego biodra drgnęły lekko, zanim krzyknął opuszczając głowę na jej ramię. Dziewczyna poczuła jak pulsuje w jej dłoni, gdy doszedł, drżąc.

Kiedy już doprowadził się do porządku, posłał jej miękki uśmiech i zapytał łagodnie: 

– A to tytułem czego? Nie żebym nie doceniał, ale…

Wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się do niego. 

– Niczego konkretnego. Po prostu chciałam. – Miło było choć raz aktywnie go zadowolić. Chociaż ich życie miłosne było wspaniałe wiedziała, że ​​wciąż musi się wiele nauczyć; zwykle to on się wszystkim zajmował. Pochylając się, pocałowała go lekko w usta. – Jeśli chcesz wziąć prysznic zanim chłopcy się obudzą, powinieneś już iść.

 

Dumbledore odpowiedział w końcu dopiero po śniadaniu. Srebrzyste światło wpadło do kuchni, prawie przerażając ich wszystkich na śmierć i sprawiając, że Severus wyzwolił nagły błysk magii bezróżdżkowej, która pozostawiła wypalony ślad na przeciwległej ścianie. Po chwili blask zmienił się w rozpoznawalnego patronusa w kształcie feniksa. Hermiona nigdy dotąd nie widziała patronusa dyrektora, ale zidentyfikowanie go nie było trudne, nawet zanim przemówił.

– Remus przekazał twoją wiadomość, Severusie. Przygotowałem wspomnienia, w których jest wszystko czego potrzebujesz, ale nie wyślę ich, dopóki Nagini nie zostanie wyeliminowana. Jeśli coś mi się stanie wcześniej, Minerva otrzymała polecenie wysłania ich do ciebie.

To był koniec wiadomości. Gdy feniks zniknął, Hermiona spojrzała na chłopców, zanim cała trójka popatrzyła nerwowo na Severusa. Wcześniej był, jak można się domyślać, w dobrym humorze, ale teraz nie widzieli po tym żadnego śladu. Jego czarne oczy były twarde, zimne i wściekłe, a wyraz twarzy wyraźnie pociemniał, zanim warknął: 

– Ty głupi stary draniu, w co ty do cholery teraz grasz? – Potrząsając głową, dodał: – Można by pomyśleć, że bliskie spotkanie ze śmiercią wystarczy, żeby przestał zachowywać się jak pieprzone dziecko, czyż nie?

– To nie jest do końca fair – sprzeciwił się Harry. – Wiem, że traktował cię dość paskudnie, ale wobec nas był zawsze sprawiedliwy.

– Co? Nie, nie był – powiedział Severus, posyłając mu lekko zaskoczone spojrzenie. – Nie bądź śmieszny, Potter. Okłamuje cię i manipuluje tobą od chwili, gdy wysiadłeś z pociągu.

– Bzdury – odparł chłopak. W odpowiedzi otrzymał głuchy śmiech.

– Tak myślisz, prawda? Nie mów mi, że jesteś na tyle tępy by uwierzyć, że beztrosko zostawilibyśmy Kamień Filozoficzny chroniony tylko kilkoma wątłymi przeszkodami, przez które trójka dzieciaków mogła przejść ledwie z zadrapaniem, jeśli myśleliśmy, że sługa Czarnego Pana naprawdę miał szansę się do niego dobrać. Dumbledore z wieloletnim wyprzedzeniem zaplanował to jako test dla ciebie. Chciał zobaczyć, z jakiej gliny ulepiony jest Wybraniec – powiedział zjadliwie Severus. – Wszystkie jego intrygi sięgają lata, jeśli nie dekady wstecz. Teraz nie panuje już nad sytuacją, więc stroi fochy i nie chce grać według zasad innych osób.

Harry zbladł. 

– To nieprawda… – zaprotestował słabo.

– Tak, to prawda. Wiesz o tym i chyba, że ​​się bardzo mylę, podejrzewałeś to od dłuższego czasu. Pomyśl o wszystkim przez co przeszedłeś od rozpoczęcia szkoły, a potem o wszystkim, co wiesz o Dumbledorze. Czy naprawdę sądzisz, że większość tych rzeczy mogłaby się wydarzyć, gdyby on tego nie chciał? – Severus potrząsnął głową, teraz bardziej znużony niż zły. – To bez sensu. Cokolwiek on teraz robi, nie dotyczy to nas. Mamy pracę do wykonania.

– Więcej siedzenia i poszukiwania – mruknął Ron. Wyraźnie próbował zmienić temat i nieco rozładować sytuację, ale jeśli już, to sprawiało, że Harry wyglądał na bardziej, a nie mniej zirytowanego.

– Raczej więcej siedzenia i zmierzania donikąd. Dumbledore przynajmniej ma plan, nawet jeśli ci się to nie podoba.

– Wątpię. Nigdy nie robił tak dalekosiężnych planów. I mówiłem ci od początku, że ja takowego nie mam, Potter. Byłem z tobą szczery, co uwierz mi, nie jest łatwe. Przypominam ci, że od końca czerwca znaleźliśmy i zniszczyliśmy trzy Horkruksy. Czego jeszcze ode mnie chcesz?

Hermiona przygryzła wargę. Severus był teraz naprawdę zły. Nie był to przelotny przebłysk kiepskiego humoru czy niecierpliwe warczenie, ale prawdziwy, zimny gniew. Jego oczy wyglądały jak odłamki wypolerowanego obsydianu, czarne, twarde i lodowato lśniące. Miał kamienny wyraz twarzy, za wyjątkiem żyły widocznej na skroniach, która była wyraźnym ostrzeżeniem, że za chwilę straci kontrolę.

– Chcę iść i rzeczywiście coś robić, zamiast siedzieć w tym gównianym domu, ponieważ „wychodzenie z niego jest zbyt niebezpieczne”, chyba że ty tam jesteś – odwarknął Harry podnosząc głos. – Wczoraj po raz pierwszy zrobiliśmy cokolwiek od miesięcy i mam dość tego miejsca!

Wyraz twarzy Severusa zastygł w sztywnych liniach. 

– W takim razie odejdź – powiedział chłodno bardzo cichym głosem. – Ale jeśli to zrobisz, nie wrócisz. Dokonałeś wyboru, Potter. Powiedziałem ci, co wiedziałem i co planowałem, a ty postanowiłeś to zaakceptować. Jeśli teraz zmienisz zdanie, nie dam ci kolejnej szansy.

Harry nie miał tego na myśli.

– odparł pospiesznie Ron. – Ma rację, że odkąd opuściliśmy szkołę nie wychodziliśmy i nic nie robiliśmy, to wszystko. Teraz zbliżamy się do końca i czas już to zamknąć, prawda?

– W porządku – warknął Severus. Brzmiał trochę mniej zimno, ale nadal był tak samo zły. – Tu jest Fiuu, a tam są drzwi. Idźcie. Gdzie zamierzaliście się udać? Jeśli wiecie, gdzie jest ostatni Horkruks, proszę bardzo, biegnijcie w podskokach i go przynieście, ale jestem niezmiernie ciekaw, dlaczego jeszcze nie oświeciliście nas wszystkich.

Nastąpiła krótka pauza, która przeszła powoli w długą i bardzo nieprzyjemną ciszę, gdy Harry i Ron przypomnieli sobie, że powodem dla którego nie robili nic przez tak długi czas, było to, iż nie mogli nic zdziałać i zdali sobie sprawę, że nie mieli zielonego pojęcia co dalej.

W miarę jak milczenie się pogłębiało, wargi Severusa wykrzywiły się w aż nazbyt znajomym szyderstwie. 

–  Więc zamknąć się.

Hermiona kopnęła go pod stołem, wymierzając solidny cios w sam środek goleni, tuż poniżej punktu, który prawdopodobnie przestawiłby mu kolano. Nadszedł czas, żeby wreszcie przestał wyładowywać swój zły nastrój na pozostałych, nieważne jak było to zrozumiałe. Rzucił jej gniewne spojrzenie, ale nie zaprotestował. Po jego oczach mogła stwierdzić, że wiedział iż zachowuje się teraz nierozsądnie. To był całkiem znajomy wyraz.

Przez chwilę poruszał szczęką, po czym odezwał się nieco mniej wrogim głosem, kierując swoje spojrzenie na kubek z kawą.

– Cokolwiek o mnie myślisz Potter, nigdy cię nie okłamałem. Gdybym wiedział co dalej, już byśmy nad tym pracowali. Zapewniam cię, że nie mam ochoty dłużej was tu gościć niż wy chcecie tu przebywać. I uwierz mi, kiedy wam o tym mówię; mam „dość tego miejsca” znacznie bardziej, niż możecie sobie wyobrazić.

Po dość długiej przerwie Harry skinął głową, wpatrując się w stół. 

– Przepraszam. Po prostu… chcę, żeby to się skończyło.

– A jak myślisz, co czuje reszta z nas? – zapytał cicho Severus, wciąż na niego nie patrząc. – Robiłem to przez większość mojego cholernego życia, Potter. Do niedawna to BYŁO moje życie.

Jak już miał w zwyczaju, Ron odezwał się, próbując zmienić temat.

– Myślisz, że Dumbledore byłby bardziej skłonny porozmawiać z Harrym? Może gdyby Harry poszedł się z nim zobaczyć…

– To nie jest zły pomysł – zgodziła się szybko Hermiona.

Severus zmarszczył brwi, przenosząc wzrok z kawy na ścianę. 

– Nie wiem. Rok temu powiedziałbym, że tak, ale… niezależnie od okoliczności Potter, wybrałeś mnie zamiast niego. Albus Dumbledore nie radzi sobie dobrze z takimi rzeczami. Musi czuć się popularny i musi czuć, że ma władzę. Wątpię, czy jeszcze ci ufa, ponieważ mnie nigdy nie zaufał w pełni.

– Dlaczego nie? – zapytał Ron, marszcząc brwi. – To znaczy, zawsze powtarzał, że ci ufa i takie robił wrażenie. Ale też zawsze wydawało się dziwne, że nie mówiono ci co się dzieje, kiedy Hermiona spytała nas, czy powinna ci powiedzieć. Uśmiechnął się nieśmiało. – Zawsze cię nienawidziliśmy, ale nawet Harry przyznaje, że jesteś teraz w naszej drużynie.

– Bardzo wielkoduszne z twojej strony, Weasley – powiedział oschle Severus. – Dumbledore nie ufa mi z prostego powodu. Nie rozumie mojej motywacji do robienia tego, co robię. Wie, że pierwotnie zmieniłem strony w zamian za jego obietnicę ochrony Potterów – to miało dla niego sens. Nie rozumie, dlaczego zostałem po stronie Zakonu po zerwaniu tej umowy. Zdaje sobie sprawę, jak bardzo cię nie lubię – dodał, zerkając przelotnie na Harry’ego z lekkim uśmieszkiem, po czym wzruszył ramionami.

– Widzisz, Dumbledore nie wierzy, że posiadam sumienie. Jego Gryfoni są oczywiście po właściwej stronie, ponieważ sprzeciwiają się złu. Nawet niektórzy Krukoni czy Puchoni są do tego zdolni. Ale nie wierzy, że mógłbym zrobić coś po prostu dlatego, że jest to słuszne. Nie rozumie mojego stosunku do byłego pana i nie wie też o Hermionie. Przede wszystkim nie wie, dlaczego dołączyłem do Śmierciożerców, więc nie może też zrozumieć, z jakiego powodu do nich nie wróciłem. Nie potrafi mnie rozpracować, więc pozostaje podejrzliwy bez względu na to, co mówi publicznie.

– Jest sens, żebyśmy zapytali czemu? – spytał Harry, zaczynając wyglądać na bardziej rozbawionego niż wściekłego.

– Żadnego – odpowiedział łagodnie Severus, odchylając się na krześle. – W każdym razie, jeśli chcesz odwiedzić Kwaterę Główną i zapytać, możesz, ale szczerze wątpię, żeby cokolwiek ci powiedział. Pomijając wszystko inne, będzie chciał cię ukarać za to, że z nim nie zostałeś. – Spojrzał na Harry’ego i westchnął. – Przestań wyglądać, jakbym właśnie zrzucił twojego szczeniaka ze schodów. Nie staram się zniszczyć twojego kultu bohatera. Ale spróbuj zrozumieć Potter – twoja relacja z Dumbledorem jest bardzo nietypowa. O ile mi wiadomo, nigdy nie stworzył takiej więzi z żadnym uczniem. Generalnie przyjaźni się z większością bardziej towarzyskich Gryfonów, ale ogólnie rzecz biorąc ignoruje wszystkich innych. Nie możesz go oceniać wyłącznie na podstawie sposobu, w jaki wchodzi z tobą w interakcje, zwłaszcza gdy tak wiele przed tobą ukrywał przez tak długi czas.– Podniósł rękę. – Nie zaczynaj przesłuchania. Wiem tyle samo, co ty teraz.

– Więc co właściwie teraz robimy? – zapytał Ron.

Severus wzruszył ramionami. 

– W tym momencie, Weasley, twoje przypuszczenia są równie dobre jak moje. Potrzebujemy jakiegoś sposobu, aby dowiedzieć się, gdzie jest Nagini. A teraz spadajcie obaj i zastanówcie się. I lepiej coś znajdźcie, żebyśmy nie przerabiali tej samej kłótni dzień w dzień, bo prawdopodobnie zajmie to trochę czasu.

Harry i Ron wyszli posłusznie i dotarli tak aż do salonu, gdzie znowu zaczęli się spierać o telewizor. Pozostawiona sama, Hermiona spojrzała na swojego ukochanego. 

– Co takiego wiesz o Dumbledorze, czego nam nie mówisz? – zapytała cicho.

– Wiele, wiele rzeczy – odpowiedział z dystansem. – Nie powiem ci jednak. Nie ja powinienem tak naprawdę zdradzać jego sekrety, a starałem się je odkryć tylko na wypadek, gdybym kiedykolwiek tego potrzebował. Kusi mnie, żeby to zrobić chociażby na złość staremu draniowi, ale chciałbym myśleć, że jestem ponad to. – Odetchnął ciężko i spojrzał na nią. – Jeśli czekasz, aż przeproszę za mój charakter, to długo ci to zajmie – dodał chłodno.

– Nie jestem głupia, Severusie – powiedziała cierpko. – Jestem sfrustrowana brakiem zajęć, ale zrobiliśmy o wiele więcej niż myślałam, że kiedykolwiek damy radę. Nie wyobrażam sobie, jak moglibyśmy próbować robić to sami. Chciałabym tylko abyś ze mną więcej rozmawiał, zamiast tłumić wszystko w sobie, dopóki nie wybuchniesz. To tyle.

Zapadła długa cisza. 

– Moje plany nie wychodziły poza Gringotta – powiedział jej w końcu. – Nie mam pojęcia, co teraz zrobimy. Nie wiem, dokąd mamy się udać i nienawidzę działania na oślep. I teraz poważnie martwię się tym, czego Dumbledore nie chce mi zdradzić. Ma nadzieję wyzionąć ducha zanim się dowiem, to już oczywiste. Co z kolei oznacza, że ​​jest to coś znacznie gorszego niż którykolwiek z koszmarów, które sobie wyobrażałem. Nie wiem co dalej.

Westchnął i spojrzał na nią z rezerwą. 

– Staram się, Hermiono, naprawdę, ale nie jestem przyzwyczajony do tego, że mogę z kimś rozmawiać. Ciągle zapominam, że mogę powiedzieć jak się czuję, bez ryzyka użycia tego przeciwko mnie. Zdaję sobie sprawę jaki jestem, ale nie wiem, jak się zmienić. Nigdy wcześniej nie miałem wyboru.

Położyła dłoń na jego ręce opartej na stole. 

– Wiem, Severusie. Nie próbuję wpędzić cię w poczucie winy i nie chcę, żebyś zmieniał to, kim jesteś. Ale nie jestem przekonana, że to naprawdę ty. Tak wiele z twoich zachowań jest wynikiem sposobu, w jaki byłeś zmuszony dorosnąć oraz tego, jak byłeś traktowany przez dłuższy czas. Nie sądzę, abyś kiedykolwiek mógł być sobą. Wiem, że nienawidzisz być za to wszystko odpowiedzialny i nadal nie czujesz się komfortowo z Harrym i wiem, że ta sprawa z nami jest dla ciebie równie zagmatwana, co dla mnie. Pamiętaj tylko, że gniew nie stanowi już jedynej bezpiecznej opcji i nie musisz robić wszystkiego sam. O to proszę. 

Uśmiechnęła się ściskając jego palce, po czym wstała i dołączyła do chłopców, a on odprowadził ją zamyślonym spojrzeniem.

 

Severus doskonale zdawał sobie sprawę, że miał dużo więcej szczęścia, niż na to zasługiwał. Cholernie dobrze wiedział, iż jednym z bardzo wielu powodów, dla których tak długo pozostawał sam było to, że nikt inny nie zniósłby jego towarzystwa. Był aspołeczny, powściągliwy, wycofany, defensywny, humorzasty i często po prostu nieprzyjemny. Znalezienie kogoś, kto był wystarczająco mądry by to wszystko wiedzieć, a jednak nie przykładać do tego wagi, naprawdę wywróciło jego świat do góry nogami. Nigdy nie sądził, że jest to w ogóle możliwe. Rzadko ośmielał się użyć słowa „miłość” nawet we własnej głowie, ale wbrew wszelkim przeciwnościom był w końcu bliski pewności, że Hermiona naprawdę go kocha – prawdziwego jego, co było wręcz niewiarygodne. Znała go lepiej niż kiedykolwiek Lily; przy niej nie powstrzymywał się i nie udawał. Widziała kim naprawdę jest, w każdym popieprzonym, udręczonym calu, a jednak wciąż tu była. Czasami nie mógł tego pojąć.

W tej chwili czekał, żeby dowiedzieć się dlaczego przez pół wieczoru miała tak dziwny nastrój. Znał ją zbyt długo, by nie wiedzieć kiedy coś knuje. Według jego obliczeń, jej miesiączka dobiegła końca i pojawi się dopiero za miesiąc, co wywołało przyjemne uczucie oczekiwania. Zaczynało ono jednak ustępować miejsca zdziwieniu, gdy zastanawiał się co zajmuje jej tyle czasu. Cokolwiek to było, zanim zabarykadowała się w łazience zauważył, że nie była tego do końca pewna.

Wyciągając się wygodniej na swojej połowie wąskiego łóżka, spojrzał przez na wpół przymknięte oczy na drzwi i zaczął rozważania. Ostatnie kilka dni dało mu wiele do myślenia. Przeżycie Gringotta w nienaruszonym stanie zakrawało na cud. Mimo całego jego pozerstwa, Hermiona miała całkowitą rację – w większości blefował i był szczerze zdumiony, że to zadziałało. Dumbledore… cóż, powiedział jej prawdę. Naprawdę obawiał się tego, czego starzec nie mówił, ale jeszcze nie mógł absolutnie nic z tą sprawą zrobić. I nie miał również zielonego pojęcia, jak znaleźć tego cholernego węża. Zamiast tego jego myśli były głównie zajęte oceną własnego zachowania po tym, co Hermiona powiedziała mu w kuchni na początku tygodnia. Prawie czterdzieści lat zamknięcia we własnej głowie pozostawiło głębokie blizny, których przepracowanie zajmie trochę czasu. Był niezwykle wdzięczny, że to zauważyła…

Jego myśli zostały dość nagle przeniesione na inne tory, gdy Hermiona w końcu pojawiła się w sypialni zamykając za sobą drzwi, po czym odwróciła do niego z dolną wargą mocno zaciśniętą między zębami. Ten konkretny nawyk i tak doprowadzał go do szaleństwa i ku jego konsternacji zaczęła to sobie uświadamiać, ale tym razem nie próbowała się drażnić. Gdyby miał ocenić, wyglądała na bardzo zdenerwowaną i już miał zapytać dlaczego, kiedy wzięła głęboki oddech i powoli zdjęła szlafrok.

O mój Boże

Severusowi jeden z nielicznych razów w życiu odebrało mowę. Gapił się na nią, czując suchość w ustach i gwałtownie przyspieszające bicie serca. Miała na sobie… no cóż, właściwie nie wiedział, jak się to nazywało; nie był ekspertem od bielizny. To coś wykonane było z mocno prześwitującego jedwabiu w głębokim, ciepłym odcieniu ciemnego burgundu, który idealnie współgrał z jej skórą. Materiał był na tyle cienki, że mógł bardzo wyraźnie zobaczyć, iż nie ma pod nim nic innego. Sutki i ciemny trójkąt włosów między nogami odznaczały się, przyciągając jego oczy w dolną część jej ciała. Jedwab wykończony frędzlami ledwo muskał uda, ukazując przebłysk kremowej skóry, która prowadziła do koronkowych pończoch.

Bardzo powoli spojrzał z powrotem na jej twarz, starając się zbyt wyraźnie nie ślinić. Nie wyglądała do końca jak Hermiona – była piękna, lecz on nigdy tego nie potrzebował, a ona w gruncie rzeczy nie miała wystarczającej pewności siebie, by zachowywać tak uwodzicielsko, jak zasługiwała na to jej kreacja. Tym, co tak naprawdę przyspieszyło jego puls i usztywniło ciało, był fakt, że zrobiła to by spróbować mu zaimponować i najwyraźniej podjęła dla niego piekielnie duży wysiłek. Pomysł, że uznała go za wartego, był kolejnym pogmatwanym nowym doświadczeniem, które zechciał zbadać bardziej szczegółowo.

Nie miał pojęcia, jak w tej chwili wyglądał wyraz jego twarzy, ale sprawił, że się zarumieniła. Jedwab częściowo to ukrył, ale wystarczająco często widywał ją nagą z rumieńcem, by wiedzieć jak daleko sięgnął. Zakłopotana czy nie, uśmiechnęła się do niego. Uśmiech był nieśmiały i niepewny, ale kryła się pod nim nuta obietnicy, która zaparła mu dech w piersi. Przełykając oblizał wargi, bezskutecznie próbując wpaść na coś co mógłby powiedzieć. Stwierdzając, że słowa nie są w tej chwili potrzebne, zdecydował się na opuszczenie swoich barier, pozwalając jej zobaczyć targające nim emocje, zanim przesunął się na łóżku w cichym zaproszeniu.

Pieszcząc jej ciało przez cienki jedwab, próbując opanować swoje podniecenie i powstrzymać się przed rozerwaniem tej ładnej rzeczy na kawałki, Severus przez chwilę zastanawiał się, dlaczego to zrobiła. To naprawdę nie było konieczne; z pewnością do tej pory zorientowała się, że był od niej całkowicie uzależniony, bez względu na to, co miała na sobie. Nigdy nie zaznał niczego, co mogłoby zbliżyć się do poziomu tej instynktownej cielesnej obsesji, gdy pocałował ją w szyję i delikatnie skubnął wrażliwy punkt pod szczęką, podczas gdy jego ręka badała krzywiznę piersi przez satynowy materiał. Ostatnio swędziały go palce, by zacząć ponownie malować; szkicował przez większość swojego życia, ale właściwie nie namalował niczego od wielu lat. To bez wątpienia sztuka, uznał z roztargnieniem, widząc przyćmione światło ulicznej lampy, które rzucało cień i podkreślało krągłości jej ciała oraz wpadało w cudowną plątaninę włosów.

Jego usta przesunęły się niżej, odnajdując linię blizny na jej klatce piersiowej, podczas gdy ręka rozpoczęła poszukiwanie tasiemki, która związywała koszulkę, zanim chęć rozerwania jej okazałaby się zbyt wielka. Choć była śliczna, w tej chwili zdecydowanie wolałby, żeby nie miała jej na sobie. Niejasno zdawał sobie sprawę, że ściąga mu spodnie ocierając się o prawie bolesną erekcję, ale było to uczucie odległe i niezbyt ważne. Skupił się wyłącznie na niej, czując jak wypełnia jego zmysły, doprowadzając powoli do szaleństwa i przejmuje pełną kontrolę nad racjonalnym myśleniem.

Jak zawsze nie był w stanie jednocześnie się koncentrować i pozostać świadomym, więc jedynie co jakiś czas pojawiały się przebłyski czystego umysłu. 

Falujące piersi, kiedy w końcu usunął z drogi ten cholerny jedwab, nie rozrywając go. Jej smak, kiedy przejęła kontrolę nad ich pocałunkiem, przesuwając językiem po jego ustach, zanim delikatnie chwycił jej dolną wargę zębami i poczuł jak zadrżała. Jego oddech zamierający w płucach, kiedy go dotknęła i owinęła wokół niego swoją dłoń. Chwila rozbawienia, kiedy gryząc płatek ucha prawie sprawiła, że ​​zaczął mruczeć. Nawet nie wiedział, że to dla niego strefa erogenna – niezależnie od jej zmartwień, pod pewnymi względami musiał się nauczyć tak samo wiele jak ona. Gęsty słodki zapach jej podniecenia i wspaniały widok między rozłożonymi nogami, naprawdę bardzo ładnie oprawiony przez pończochy, których nie chciał zdjąć. Sposób w jaki smakowała, gdy jej biodra wygięły się w łuk, a palce niemal boleśnie zacisnęły się w jego włosach i kolejny krótki błysk rozbawienia, gdy przypomniał sobie, jak bardzo był zdziwiony, gdy w wieku dwudziestu kilku lat odkrył, że najwyraźniej nie powinien cieszyć się sprawianiem kobiecie przyjemności w taki sposób. Teraz skupił się jednak na tym, by krzyczała z rozkoszy.

Umysł odzyskał nieco jasności, gdy przeczołgał się z powrotem w górę, zatrzymując się by pocałować lub polizać każdy kawałek skóry, który poruszył jego wyobraźnię, ciesząc się ostatnimi dreszczami jej rozluźniającego się ciała. Sapnęła cicho do jego ucha, kiedy w nią wszedł, a on poczuł słodkie ukłucie paznokci na swoich ramionach i plecach. Pocałował ją głęboko, po czym zaczął się ruszać. Patrząc na nią, Severus miał takie samo poczucie zdumienia jak za pierwszym razem i każdym kolejnym od tamtego czasu. Naprawdę nie rozumiał, dlaczego z nim była. Nie zasługiwał na nią. Jej brązowe oczy były zamglone z przyjemności, ale nawet najsilniejsze pragnienie lub ekstaza nie kryły zaciekłego, budzącego grozę intelektu i mocy, które przez lata jednocześnie doprowadzały go do furii i z oporami imponowały; jego chuda, zmaltretowana sylwetka przycisnęła się do krągłości, gdy jej dłonie zsunęły się po gęsto pokrytych bliznami plecach. Owinęła nogi wokół jego kościstych bioder, poruszając się w rytm każdego pchnięcia. Co u licha taka kobieta robiła z kimś takim jak on?

Zamknęła oczy, wygięła plecy w łuk i jęknęła długim, przeciągłym dźwiękiem, który zawierał w sobie sylaby jego imienia. Poczuł jak zaciska się i pulsuje wokół niego, wbijając paznokcie w jego pośladki, gdy uderza ją orgazm. Dopiero wtedy uświadomił sobie narastający nacisk w pachwinie i buzujący we krwi ogień. Słuchał własnego ciężkiego oddechu, gdy powstrzymywał się jeszcze przez kilka chwil, zanim wbił się w nią po raz ostatni.

Kiedy doszedł, krzycząc i drżąc z siły swojej przyjemności, Severus po raz kolejny pomyślał, czy kiedykolwiek znajdzie odwagę, by powiedzieć jej, co naprawdę dla niego znaczy.

 

Cóż, pomyślała nieco oszołomiona Hermiona, zdaje się, że poszło całkiem nieźle. Nie wiedziała do końca jak Severus zareaguje na jej dość żałosną próbę uwodzenia, ale przynajmniej nie zaczął się śmiać, czego się nieco obawiała.  Właściwie… uśmiechnęła się nieco… właściwie zareagował dość dobrze. Mimo wszystko nigdy w swoim życiu nie była tak zdenerwowana, przynajmniej nie bez kojącej pomocy adrenaliny, która pomogłaby jej przez to przejść; nawet ich pierwszy raz nie wywołał takiej niepewności. Ale wyraz jego twarzy, kiedy zobaczył co miała na sobie… tak, mogła być z siebie zadowolona, zdecydowała radośnie, łapiąc oddech.

Niejasno zdała sobie sprawę, że koniuszki jego palców przesuwają się lekko po jednej z pończoch. Będzie musiała je wkrótce zdjąć. Najwyraźniej Severus doszedł do siebie na tyle, aby dać upust ciekawości; kilka chwil później jego głęboki głos wymruczał: 

– Jakoś nigdy nie wyobrażałem sobie ciebie jako typu bieliźnianego.

Hermiona uśmiechnęła się smutno, doceniając fakt, iż bardzo ostrożnie nie mówił, dlaczego tak było. Wiedziała, że ​​ten mały pokaz byłby o wiele bardziej przekonujący, gdyby miała jakiekolwiek doświadczenie w wyglądaniu seksownie; źle stała, nie była w stanie chodzić tak jak chciała, tego typu drobiazgi. 

Tak szczerze, nie sądzę, że nim jestem– zgodziła się, opierając głowę na jego ramieniu i relaksując się. – To był… mały eksperyment.

Jego cichy, warczący chichot sprawił, że się uśmiechnęła. – Jak najbardziej zachęcam do dalszych testów. Jakie było jednak źródło tego konkretnego eksperymentu? – zapytał.

Zaśmiała się cicho, przytulając się bliżej. 

– Nigdy nie zgadniesz.

– Czyżby?

– Dilys.

Severus zakrztusił się. 

– Co? Dilys kazała ci nosić bieliznę?

Próbując przestać się śmiać na tyle długo, by mogła wyjaśnić, odparła: 

– Powiedziałeś jej, żeby pomogła mi z problemami z pewnością siebie.

– Tak, ale nie miałem na myśl… tego! Co u licha…?

– Nie kazała mi konkretnie tak się ubrać. I… już miałam powiedzieć, że to nie było wymierzone w ciebie, ale właściwie, znając ją, prawdopodobnie tak było – przyznała, unosząc głowę i posyłając mu krzywy uśmiech. – Nie, spędziła dość dużo czasu zmuszając mnie do przerabiania moich ubrań i tak dalej, na wiele różnych sposobów. Z początku myślałam, że to bzdura, ale faktycznie poprawiło mi się samopoczucie. Zasugerowała, żebym zaczęła eksperymentować z bielizną, ale myślałam, że to trochę za dużo.

– Zastanawiałem się, co ona kombinuje – zadumał się Severus, wciąż brzmiąc na trochę zaskoczonego. – Nie mogłem rozgryźć co zrobiła.

– Rzeczywiście, powiedziała mi o tym. Uważała, że ​​to zabawne.

– Jakie to typowe. – Przerwał, po czym dodał dość nieobecnym tonem: – Myślę, że cieszę się, że nie wiedziałem. Uczenie cię było wystarczająco trudne bez zaczynania spekulacji….

Uśmiechając się, Hermiona postanowiła nie iść teraz tym tropem. Desperacko pragnęła wiedzieć, ale prawdopodobnie wprawiłoby go to w zakłopotanie, a nie chciała kusić losu. Zamiast tego przytuliła się mocniej, ciesząc swoim sukcesem i zaczęła myśleć o sposobach, aby dowiedzieć się, w co może chcieć zobaczyć ją ubraną następnym razem, gdy odnajdzie w sobie odwagę.

 

Wrzesień wlókł się dalej, w większości szary, deszczowy i raczej niezmienny. Najbardziej cierpieli chłopcy, zwłaszcza Harry. Ron był całkiem szczęśliwy mogąc oglądać telewizję przez większość czasu, uznając ją za niemal hipnotyzującą i absolutnie fascynującą bez względu na program, ale Wybraniec potrzebował czegoś więcej, by zająć swój umysł. Wyglądało na to, że lwią część czasu spędzał na pisaniu do Ginny, kiedy nie dąsał się z powodu bezczynności, ani nie starał się rozpamiętywać najnowszych bzdur wyplutych przez Proroka Codziennego.

Hermiona starała się wykazać współczuciem i nie zaniedbywać całkowicie swoich przyjaciół, ale było to trudne, gdy tak szalenie zajmował ją powolny proces lepszego poznawania Severusa. Nie rozmawiali dużo; bardzo wcześnie zdała sobie sprawę, iż jego umiejętności społeczne naprawdę nie istniały i nie wykazywał oznak chęci lub możliwości rozpoczęcia rozmowy. Ona również nie czuła się jeszcze na siłach, żeby zadawać mu zbyt osobiste pytania. Do tej pory rozwikłała większość jego wczesnego życia; chciałaby zapytać go bardziej szczegółowo o rodziców, ale po kolejnym koszmarze powiedział jej, że nie jest jeszcze gotowy, aby o tym rozmawiać. Zdecydowała, iż ​​prawdopodobnie jej najlepszą strategią jest wtrącanie do konwersacji od czasu do czasu historii z własnego życia i ocenianie po jego reakcji, czy kontynuować rozmowę, czy nie.

Przede wszystkim była szczęśliwa po prostu patrząc, jak uczył się relaksować w jej towarzystwie i zaczynał być po prostu sobą. Dobrym wskaźnikiem jego postępów był bardziej swobodny ubiór, chociaż rzadko pozwalał im się oglądać z tej strony. Powoli dowiadywała się o jego ulubionych potrawach lub preferowanych programach telewizyjnych, budując coraz bardziej rzetelny obraz. Wiedziała już o większości jego hobby – w zasadzie pracowała nad tą wiedzą właśnie teraz, gdy stała na półpiętrze i słuchała jak śpiewa cicho do siebie, zanim odważyła się stanąć w drzwiach sypialni. Severus naprawiał klamkę okienną i od jakiegoś czasu podśpiewywał do odległych dźwięków dochodzących radia z kuchni. Dotarcie tak blisko zajęło jej prawie dwadzieścia minut.

Jego głos brzmiał dość ładnie przez grubą kamienną ścianę. Z dala od lochów wydawało się to zupełnie inne; była całkowicie oczarowana i gdyby chłopcy odważyli się przerwać, miała zamiar przekląć ich obu. Nie mogła zrozumieć, dlaczego tak bardzo krępowała go ta część życia, ale wydawał się naprawdę zakłopotany i nieswój, kiedy powiedziała mu, że słyszała go wcześniej. Miała dwie możliwe teorie. Pierwsza – w pewnym momencie użyto tego przeciwko niemu, jak każdej innej rzeczy i został publicznie upokorzony. Druga, bardziej prawdopodobna – był po prostu tak przyzwyczajony do trzymania wszystkiego dla siebie, że pomysł robienia czegokolwiek innego zdawał się wystarczająco obcy, by poważnie go zaniepokoić. A on z pewnością nadmuchał ten problem do niewyobrażalnych rozmiarów.

Piosenką, którą właśnie podśpiewywał była „Everybody Wants To Rule The World” duetu Tears for Fears – co prawda nie jedna z jej ulubionych, ale nie bez powodu uznana za klasyk. Szczerze mówiąc, mogła słuchać jak śpiewa absolutnie wszystko. Potrafiłaby wskazać dokładny moment, w którym Severus w końcu zwrócił uwagę na swoje otoczenie i zdał sobie sprawę, że dziewczyna słucha, ponieważ jego głos wyraźnie zadrżał i się załamał, gdy mężczyzna zachwiał się i napiął ramiona. Ku jej zaskoczeniu, po wzięciu nierównego oddechu, śpiewał dalej, przechodząc do kolejnej linijki tylko z lekkim zacięciem, chociaż jego głos był teraz cichszy i mniej pewny.

Hermiona naprawdę się tego nie spodziewała i musiała się uśmiechnąć. Za każdym razem, gdy dopadała ją niepewność dotycząca niejasności ich związku i zaczynała się martwić dokąd zmierzają, Severusowi udawało się zrobić lub powiedzieć coś, aby ją uspokoić i pokazać jak bardzo się stara, aby im się udało. Chociaż była – prawie – pewna, że nie było to celowe. W końcu spędziła lata rozmyślając o wszystkich jego problemach; nie weszła w tę relację na ślepo. Naprawdę się starał i to wystarczało. Gdy piosenka dobiegła końca, odwrócił głowę na tyle, by spojrzeć na nią niepewnie przez zasłonę swoich włosów. Uśmiechając się do niego, przeszła przez zniszczony dywan i stanęła na palcach, by odgarnąć czarne kosmyki i pocałować go, po czym odwróciła się i wyszła z pokoju, nic nie mówiąc.

 

Rozdziały<< Goniąc Słońce – Rozdział XLGoniąc Słońce – Rozdział XLII >>

Seyli

Wierna i zapalona czytelniczka Sevmione od niemalże dekady. Miłośniczka kotów, gór, tańców hulańców, dobrego jedzenia i szczęśliwych zakończeń we wszystkich fickach, które czytuje :). Od grudnia także samozwańcza tłumaczka, która wreszcie odważyła się wrzucić w Internet coś chociaż połowicznie swojego autorstwa.

Ten post ma jeden komentarz

Dodaj komentarz