Post Tenebras, Lux – Rozdział 41

„Różne rzeczy mogą się sumować na różne sposoby, osiągając jednocześnie identyczne rozwiązanie, tak jak „jedenaście plus dwa” tworzy anagram „dwanaście plus jeden”.

– Margot Gleave.


Hermiona odczekała kilka dni, zanim ponownie poruszyła temat; frustrujące kilka dni spędzone na próbach przekonania portretu cholernego Albusa Dumbledore’a, by przestał mrugać do niej i choć raz w życiu odpowiedział na pytanie. Naturalnie nie udało się jej. Doskonale zdawała sobie sprawę, że temat może zdenerwować Severusa, więc starała się tak zaplanować rozmowę, aby był w dobrym nastroju, czyli na przykład po seksie, kiedy był zrelaksowany i na wpół śpiący.

— Severusie?

– Hmm? – zapytał niewyraźnie, przeciągając się.

– Chciałam z tobą porozmawiać o lipcu.

– To miesiąc, siódmy miesiąc w roku. Nazwany na cześć Juliusza Cezara, o ile się nie mylę. Kamieniem szlachetnym jest rubin…

– Ha, ha. Wiesz, wcale nie jesteś tak zabawny, jak ci się wydaje. I wiesz dokładnie o co mi chodziło.

— Tak.

– I co?

– Nie ma o czym mówić.

– Severusie.

– Nie, Hermiono. – Senna nuta znikła z jego głosu i stał się o wiele chłodniejszy. – Nie pójdę.

Westchnęła i podparłszy się na łokciu spojrzała na niego.

– Dlaczego nie pójdziesz?

– Ponieważ zmęczyłem się wysłuchiwaniem od wielu lat tych samych obelg i ponieważ nie chcę być nienawidzony przez wszystkich dookoła. Większości członków Zakonu nie widziałem od nocy, kiedy zamordowałem Albusa, więc ciężko o przyjemną pogawędkę. I nie mam ochoty siedzieć i słuchać Pottera gadającego o tym, jacy wszyscy byliśmy mądrzy, jakby w tym co zrobiliśmy było coś szlachetnego.

Wyraz jego twarzy zastygł i ciemne oczy stały się puste, tak jak tego nie lubiła, lecz była w nich nutka czegoś, co wyglądało na ostrzeżenie.

– Nie sądzę, że zaplanowali coś takiego – powiedziała z namysłem. – Gdyby tylko o to im chodziło, wszyscy moglibyśmy pójść i posłuchać jak Minister pieje peany na swoją cześć.

Severus wzruszył ramionami i przewrócił się na plecy, wpatrując się w sufit.

– Chciałabym, żebyś tam był.

Nie odpowiedział.

— Severusie, proszę — powiedziała cicho. – Nigdy cię o nic nie prosiłam. Wprawdzie dlatego, że zwykle robisz różne rzeczy, zanim nawet przyjdą mi do głowy, ale wiesz, co mam na myśli. Proszę kochanie, dla mnie…

Powoli spojrzał na nią i wściekłość w jego oczach zaskoczyła ją.

– Nie rób tego – syknął.

– Czego mam nie robić? – spytała, oszołomiona jego nagłą zmianą nastroju i gniewem, który pojawił się zupełnie znikąd.

Poruszając się sztywno usiadł, zsunąwszy nogi z łóżka wstał i zebrał ubranie. Nałożył je bez słowa, w całkowitej ciszy, emanując wściekłością i Hermiona nie miała pojęcia co zrobiła, żeby go aż tak zdenerwować, dopóki nie zamierzał wyjść z sypialni. Zatrzymał się z ręką na klamce i nie odwracając się by na nią spojrzeć, odezwał się niskim i szorstkim głosem.

Nie pozwolę sobą znowu w ten sposób manipulować. Ani przez ciebie, ani przez nikogo innego.

Wychodząc cicho zamknął za sobą drzwi, a gdy jego kroki ucichły, Hermiona nadal z przerażeniem wpatrywała się w drewno. Zupełnie nie o to jej chodziło, ale patrząc wstecz rozumiała dlaczego poczuł, że próbuje go do tego zmusić. Z pewnością po tylu latach bezwzględnego wykorzystywania każdej jego emocji przeciwko niemu przez niemal wszystkich, miał pełne prawo mieć jej to za złe, ale to nie było jej zamiarem!

– … O, cholera.

.

Tej nocy nie spała. Zamiast tego zwinęła się w kłębek z Krzywołapem, obserwowała na Mapie Huncwotów, jak mała kropka krążyła niespokojnie po zamku i próbowała znaleźć wyjście z tej sytuacji. Dopóki by się trochę nie uspokoił pójście do niego nie przyniosłoby nic dobrego. Kiedy był wściekły nie uwierzyłby, że jej prośba była zupełnie niewinna.

Następny dzień był szalenie pracowity i nie zdążyła zjeść śniadania, oboje nie zjedli obiadu i nie było go na kolacji. Pocztą pantoflową usłyszała, że przez cały dzień był w złym humorze, co zdecydowanie nie wróżyło dobrze, ale nie miała okazji go zobaczyć.

Zrobiło się już późno, ale wciąż siedziała w swoim gabinecie, kończąc przeglądać ostatnie dokumenty i zastanawiając się, co teraz zrobić. Jeśli nadal był na nią zły, zejście do lochów było raczej kiepskim pomysłem, ale tak naprawdę jego komnaty pod każdym względem z wyjątkiem nazwy były teraz jej komnatami. Zawsze spała w jego łóżku, gdyby teraz się od niego odsunęła, bez wątpienia źle by to odebrał i pogorszyłoby to cały bałagan. Jednocześnie była zmęczona i rozdrażniona i wiedziała, że on wcale nie będzie w lepszej sytuacji i prawdopodobieństwo, że pozabijają się nawzajem było równie duże jak to, że się pocałują i pogodzą.

W końcu pytanie okazało się czysto akademickie, bo zasnęła przy biurku.

Obudziła się z mętlikiem w głowie i przez chwilę poczuła się kompletnie zdezorientowana, dopóki nie zdała sobie sprawy, że jest niesiona przez parę silnych ramion. Przypomniała sobie, jak pracowała przy biurku, czuła się zmęczona, zdenerwowana i sfrustrowana i doszła do wniosku, że musiała zasnąć nad swoją pracą, co wcale nie było dla niej niczym niezwykłym. Gdy się przebudziła, poczuła znajomy zapach, który natychmiast sprawił, że się rozluźniła, zaś słysząc jak mamrotał do siebie o jej głupocie i uporze w dość niewybrednych słowach stłumiła śmiech.

Uznała, że w tych okolicznościach ​​prawdopodobnie najlepszym wyjściem będzie udawanie, że wciąż śpi. Mogli porozmawiać jutro, kiedy oboje będą wypoczęci i będą mieli więcej czasu. Severus zaniósł ją do ich sypialni, pomstując pod nosem przez cały czas, po czym bardzo delikatnie położył na łóżku i zdjął większość jej ubrań, po czym naciągnął na nich kołdrę i położył się obok. Czując ciepło jego ciała i ramiona, zapomniała o kłótni i z ulgą zapadła w sen bez snów.

.

Przebudziwszy się Hermiona przeraziła się, bo była w łóżku sama, co ostatnio nie zdarzało się często. Po chwili usłyszała odległy dźwięk buczących rur i odprężyła się; był właśnie w łazience, powiedziała sobie stanowczo. Byli razem wystarczająco długo, żeby wiedziała, ile czasu Severus zazwyczaj spędzał pod prysznicem, prawie co do sekundy, więc bardzo szybko zdała sobie sprawę, że zwlekał. Prysznic zajmował mu tyle czasu tylko jeśli akurat była z nim i doszła do wniosku, że najwyraźniej czuł się tak samo niezręcznie jak ona.

Z pewnością wyglądał niezręcznie, kiedy w końcu wśliznął się z powrotem do sypialni. Unikając jej spojrzenia życzył jej cicho „dzień dobry” i skończył się ubierać.

To, że nie był już zły było dobrym znakiem, bo naprawdę nienawidziła kłócić się z nim, ale wolałaby, żeby przezwyciężył wreszcie odruch widzenia problemów we wszystkim i nie musiała go przepraszać i wyjaśniać.

– Severusie… – zaczęła cicho.

– Idę dzisiaj na Pokątną – przerwał szorstko, zapinając koszulę i wciąż nie patrząc na nią. – Potrzebujesz czegoś?

Hermiona westchnęła i poddała się.

– Nie, dziękuję. Długo ci to zajmie?

– Prawdopodobnie. – Zawahał się, a kiedy podniosła wzrok, wpatrywał się w podłogę, jakby była to najbardziej fascynująca rzecz, jaką kiedykolwiek widział. – Muszę dopasować szaty – powiedział w końcu – i nie wiem, jak długo to potrwa.

Przez dłuższą chwilę gapiła się na niego, a on wpatrywał się w podłogę. O ile się nie myliła, właśnie powiedział, że będzie jej towarzyszył w lipcu! Bo nie mogła wymyślić innej okazji, na którą mógłby potrzebować formalnych szat i bardzo wątpiła, by kupił je dla kaprysu. To oznaczało, że wygrała, ale czuła się głupio.

– Severusie, nie próbowałam cię zmuszać do pójścia. Nigdy bym ci tego nie zrobiła.

– Wiem to… Teraz. Ale wczoraj brzmiało to tak samo, jak namawianie i naciąganie przez wszystkich innych. – W jego głosie dało się słyszeć przeprosiny, przynajmniej według jego standardów.

– Naprawdę uważam, że zasłużyłeś na to by tam być i chciałabym, żebyś był tam ze mną – powiedziała łagodnie – ale nie chcę, żebyś czuł się tak jakbyś musiał.

Powoli wypuścił powietrze, odprężając się lekko.

– Merlinie, kobieto, potrzebowałem prawie dwa dni, by się zgodzić, więc przestań teraz próbować mnie od tego odwodzić.

Wyśliznąwszy się z łóżka podeszła do niego, objęła go ramionami w pasie i oparła głowę na jego piersi, a Severus owinął ramiona wokół niej.

– Wiesz, ja chyba na ciebie nie zasługuję, Severusie. Dziękuję.

– Nie robię tego tylko dla ciebie – przyznał cicho. – Jakaś część mnie chce tam iść. Chcę wejść z tobą pod ramię i po prostu poczuć się jak normalny mężczyzna i przyznaję, że jestem ciekaw tego, czemu to jest tak ważne. Po prostu nie chcę, aby sprawy przybrały zły obrót i zepsuły całą noc.

– Jak tak się stanie to trudno. Ja też chcę wejść z tobą pod ramię. Minęło wystarczająco dużo czasu, aby ludzie przyzwyczaili się do prawdy o tobie i nie będziemy tam sami, ale jeśli sprawy przybiorą zły obrót, wyjdziemy. Dobrze?

Kiedy spojrzała na niego, w jego oczach pojawił się uśmiech, chociaż nadal nie wyglądał na zadowolonego.

– Dobrze – powtórzył uroczyście.

.

Żadne z nich nie poruszyło więcej tego tematu. I tak było wystarczająco dużo pracy; aż do teraz Hermiona nigdy nie zdawała sobie sprawy, jak wiele pracy miał Zastępca Dyrektora i nie miała pojęcia, jak jej poprzednikom udało się pogodzić nauczanie w pełnym wymiarze godzin z obowiązkami Opiekuna Domu. Była tak zajęta wciąganiem się w nowe obowiązki, że dopiero po tygodniu zauważyła, że ​​Severus pomagał jej w ocenianiu prac. Najwyraźniej potrafił naśladować jej pismo tak dobrze jak ona jego, ale zaskakujące było to, że potrafił być wyrozumiały.

Na jednym z ostatnich zebrań personelu przed końcem semestru Minerwa zapytała:

– Hermiono, jakie masz plany na lato?

– Nic konkretnego, w lipcu jest tu spotkanie Zakonu i jeśli starczy czasu chciałbym zobaczyć się z rodzicami, ale nie mam zdecydowanych planów. Dlaczego pytasz?

– Jeśli chcesz, możesz zostać w zamku przez całe wakacje. Dyrektor i Zastępca Dyrektora mogą mieszkać tu przez cały rok – wyjaśniła.

Hermiona uśmiechnęła się ze zrozumieniem.

– To miła oferta. Hogwart to niezły domek letniskowy, ale myślę, że zrezygnuję. Mogę wrócić wcześniej, ale chcę mieć przynajmniej trochę wakacji. O dziwo nie było żadnych skarg, ale pewien czarodziej prawie mnie ostatnio nie widuje i myślę, że jest trochę zaniedbany.

— Tak — mruknął Severus znacząco zza swojej gazety — jest.

Ta uwaga, podobnie jak kilka innych, które ostatnio rzucił, przeszła całkowicie niezauważona, Minerwa tylko spojrzała na niego z naganą, nie zdając sobie sprawy z tego co powiedział i odwróciła się do Hermiony.

— Merlinie, ludzie są głupi — mruknął, wracając do czytania z kwaśnym wyrazem twarzy.

Hermiona po cichu zgodziła się nim. Odkąd otwarcie pogratulował jej awansu, próbowali wszystkiego, by ich koledzy otworzyli oczy i zobaczyli to, co mieli przed nosami. To był jego pomysł i zgodziła się z nim natychmiast, zwłaszcza po rozmowie z Luną. Nie mogli ukrywać się wiecznie i wszystko byłoby łatwiejsze, gdyby inni nauczyciele o nich wiedzieli, ale zaczęła myśleć, że będzie musiała usiąść mu na kolana w trakcie zebrania nauczycieli i zacałować, zanim zrozumieją, albo po prostu pozwolić komuś wejść i złapać ich w kompromitującej sytuacji. Co niepokojące, żaden z tych pomysłów nie wydawał się nieatrakcyjny, za co obwiniała Severusa – najwyraźniej miał na nią bardzo zły wpływ.

– Pewnie i tak rzadko cię widuje? Nie chcę żebyś mnie źle zrozumiała, ale nie jest łatwo kontynuować związek na odległość pracując w szkole – powiedziała z namysłem Dyrektorka.

Neville pokiwał głową ze smutkiem, sam tego doświadczył w przeszłości.

— To nie jest związek na odległość — odpowiedziała trochę znużona Hermiona. Rozbawienie takimi dyskusjami już dawno minęło i to, że nikt do tej pory nic nie zrozumiał stało się po prostu nudne. Odmawianie przyjęcia do wiadomości to jedno, ale to stawało się wręcz obraźliwe. – Ale ostatnio nie miałam dla niego czasu, co nie jest w porządku wobec niego, więc chcemy mieć wakacje, zanim wrócimy do pracy.

— Wiesz, nie wszyscy są głupi — mruknął Neville z jednego z biurek po drugiej stronie pokoju. Podobnie jak wielu młodszych nauczycieli, w tym sama Hermiona, nie opanował jeszcze sztuki oceniania wypracowań na kolanach.

– Boże, dopomóż nam wszystkim, są ludzie wolniejsi niż Neville Longbottom – zauważył cierpko Severus. – Strach pomyśleć.

— O czym, u licha, mówicie? – zapytała Minerwa ze zniecierpliwieniem.

– Gdybym napisał to wołami na ścianie, myślisz, że ludzie by to wreszcie zrozumieli? – zapytał retorycznie Severus, zerkając ponad gazetą na Hermionę z niemym pytaniem w oczach.

– Wątpliwe – odpowiedział Neville, gdy Hermiona zmrużyła oczy. Widziała, że dawał jej do zrozumienia, że może powinni przestać rzucać aluzje i po prostu to powiedzieć. Zastanowiła się nad tym pomysłem, w duchu wzruszając ramionami. W sumie… czemu nie? Poza tym to mogło być całkiem zabawne i reakcje ludzi mogły być interesujące. Odwracając się, rozejrzała się po pokoju. Większość pracowników była obecna, w tym Poppy Pomfrey, której po ustach błąkał się zaskakująco złośliwy, pełen wyczekiwania uśmieszek i Luna, która wyglądała na znacznie mniej rozmarzoną niż zawsze.

Co byś napisał na ścianie? – zapytała Minerwa, poirytowana. – Gracie z Hermioną w „ja to wiem” od tygodni i to się robi bardzo męczące, Severusie. Albo wyrzuć to z siebie, albo się zamknij. – Biorąc pod uwagę to, że z Filiusem również przez tygodnie trzymali w tajemnicy wybór nowego Zastępcy Dyrektora bawiąc się ich kosztem, było w tym dużo hipokryzji.

Hermiona spojrzała na niego, wzruszyła lekko ramionami i skinęła głową.

– Śmiało.

Jego czarne oczy błysnęły złośliwie – najwyraźniej miał już plan.

– Zróbmy sobie taki niespodziewany teścik – wycedził tonem profesora Snape’a, wstał i zaczął powoli chodzić tam i z powrotem z rękami założonymi za sobą, tak jak robił to, gdy prowadził wykład.

Neville, Hermiona i Luna wymienili zachwycone spojrzenia – kiedy zachowywał się jak nauczyciel, potrafił być czarujący, to znaczy dopóki nie stawał się nieprzyjemny i nie doprowadzał nieszczęsnych uczniów do histerii.

– Teścik z czego?

– Tożsamość mojego „tajemniczego mężczyzny” – powiedziała Hermiona swoim najbardziej znużonym głosem – czyli coś, czego wszyscy powinniście się domyślić co najmniej rok temu.

— Pierwsze pytanie — wycedził Severus z lekką nutą zniecierpliwienia, która natychmiast dawała wszystkim uczniom do zrozumienia, że mają się uspokoić i zwrócić na niego uwagę. – Ilu półkrwi Ślizgonów potraficie wymienić?

– Och, na litość Merlina…

Nastąpiła przerwa, podczas której większość nauczycieli patrzyła na siebie z większą lub mniejszą dezorientacją. Nagle oczy Filiusa Flitwicka rozszerzyły się i załapał na długo przed swoimi kolegami, ratując w ten sposób reputację swojego Domu jeśli chodzi o inteligencję.

– Och – pisnął, przełykając ciężko.

— Postaraj się nie mieć kolejnego ataku serca — powiedział złośliwie Severus. – Nie będę przez to ponownie przechodził. Teraz, skoro macie w głowie dość krótką listę nazwisk, przejdźmy do pytania drugiego: ilu z tych półkrwi Ślizgonów jest obecnie po pięćdziesiątce?

Wyglądało na to, że coś zaczynało świtać. Rozglądając się po pokoju nauczycielskim Hermiona dostrzegła zaskoczenie na niektórych twarzach. Błysk w ciemnych oczach Severusa zmienił się z rozbawionego na zirytowany, najwyraźniej tak jak ona uznał to za obraźliwe.

– Trzecie pytanie – powiedział cicho, a w jego głosie można teraz było usłyszeć aksamitny pomruk, który wszyscy jego uczniowie rozpoznawali jako nadchodzącą burzę. – Ilu z tych Ślizgonów półkrwi wciąż żyje? Ku rozczarowaniu niektórych, jestem tego pewien – dodał chłodnym głosem.

Twarz Minerwy przybrała raczej niezdrowy odcień i kobieta otworzyła usta, żeby coś powiedzieć; Severus odwrócił się w bardzo znajomy sposób, który wszyscy jego uczniowie rozpoznali – jego szata zafalowała mocno wokół niego, a spojrzenie stwardniało. Widząc jego złość Minerwa zachwiała się lekko.

– To wciąż mnie przeraża – zwierzył się szeptem Neville, uśmiechając się lekko. – A on nawet na mnie nie patrzy.

– …Mnie trochę też – przyznała Luna.

Hermiona uśmiechnęła się z rozmarzeniem – osobiście uważała to za szalenie erotyczne, co było lekko niepokojące, z wielu różnych powodów.

– Siedźcie cicho!

– Co, przerywamy ci ślinienie się? – rzucił żartobliwie Neville i dla pokazu złapał się za usta.

– Czwarte pytanie – kontynuował Severus niemal szeptem, który natychmiast uciął wszystkie inne. – Jeśli naprawdę jesteście tak niewiarygodnie głupi, jak możecie oczekiwać, że wasi uczniowie czegoś się od was nauczą?

Teraz wyraźnie dało się wyczuć siłę jego osobowości i wyglądał naprawdę na surowego i bezlitosnego nauczyciela i Hermiona musiała przyznać, że jakaś jej część naprawdę się ślini. Jednak tylko mała część, ponieważ reszta była zajęta obserwowaniem twarzy kolegów i wyobrażaniem sobie, co za chwilę się stanie.

– …Ty? – wykrztusiła wreszcie Minerwa.

Gdyby okazało się, że to był Voldemort, pewnie nie mogłaby być bardziej zszokowana.

Severus rzucił jej drwiące spojrzenie, a potem podobnym obdarzył resztę.

– Widzę, że w końcu dotarło – odpowiedział głosem ociekającym pogardą.

– Hermiono, to prawda? – zapytała Dyrektorka, autentycznie wstrząśnięta. – A może to jakiś żart?

Nadzieja w jej głosie była kroplą, która przepełniła czarę. Starając się nad sobą panować Hermiona przeszła przez pokój i stanęła obok Severusa.

– To prawda – powiedziała stanowczo. – Wszyscy zareagowaliście tak cudownie, że naprawdę, nie wiem czemu wcześniej wam nie powiedzieliśmy. Nie, to naprawdę nie jest żart!

Zapadła długa cisza, gdy wszyscy patrzyli po sobie z oszołomieniem, szokiem czy wręcz niedowierzaniem. Wyraz twarzy Severusa zmienił się z pogardliwego na wściekły i Hermiona wyczuła pierwsze charakterystyczne mrowienie magii na swojej skórze. Sięgnąwszy ostrożnie po jego dłoń, splotła ich palce i delikatnie ścisnęła, próbując ostrzec go, że traci nad sobą panowanie. Severus odwzajemnił uścisk i poczuła, jak magia trochę ustępuje, ale gniew nadal z niego promieniował.

W końcu wykrztusił z siebie:

– Specjalnie próbujecie nas obrazić, czy po prostu jesteście głupi?

– …Ani jedno, ani drugie – odezwała się słabo Minerwa. – Ale to jest raczej…

— Przysięgam, jeśli powiesz „nieoczekiwane” lub „niewiarygodne”, zacznę rzucać klątwy – warknęła Hermiona. – Zrobiłam wszystko prócz przeliterowania jego imienia już ponad rok temu i żadne z nas nie próbowało tego ukryć, więc nie powinno to być wcale nieoczekiwane, a jeśli chodzi o niewiarygodne…

Teraz to Severus delikatnie ścisnął jej dłoń.

– Spokojnie, jędzo – mruknął.

Po kolejnej długiej chwili ciszy Minerwa parsknęła i ku ich zaskoczeniu wybuchnęła śmiechem.

– Och, przestań się na mnie tak gapić, Severusie. Nie widziałam cię tak potulnego od drugiej klasy, kiedy próbowałeś udawać, że to nie ty przesuwałeś moje biurko przez całą lekcję.

O dziwo to sprawiło, że spiął się jeszcze bardziej, ale gdy się odezwał, ton jego głosu był o wiele mniej wrogi.

– Bo to nie byłem ja, a przynajmniej nie tylko ja. Nie wiem, kto to zaczął, ale robiliśmy to wszyscy po kolei.

Bardzo powoli Hermiona trochę się rozluźniła. Minerwa uniosła brwi i przyjrzała się młodszemu czarodziejowi, który kiedyś przez krótki czas był jej pracodawcą. Ich stosunki zawsze były dość napięte i nigdy się nie lubili, odkąd Severus miał jedenaście lat i był celem ataków jej ulubionych Gryfonów. Mimo to przez lata do pewnego momentu szanowali się i była pewna, że ​​jeśli Minerwa spróbuje się teraz droczyć, to nie powie nic co mogłoby wywołać jego złość, przynajmniej nie celowo. .. Chociaż w przypadku Severusa zawsze istniało ryzyko.

– I cały czas to byłeś ty? – zapytał ostrożnie Filius.

— Tak — odpowiedział Severus.

Gniew mu minął i teraz rozglądał się podejrzliwie dookoła i trzymał rękę tak, by w każdej chwili móc sięgnąć po różdżkę. Hermiona podejrzewała, że ​​przypomniał sobie jak Filius i profesor Sprout walczyli z nim na początku Ostatniej Bitwy.

– Dlaczego nam nie powiedziałeś?

Severus uniósł jedną brew.

– Nikt by w to nie uwierzył.

– Poza tym – dodała dobitnie Hermiona – praktycznie wszystkim powiedziałam. Troje Weasleyów i Poppy domyślili się sami, Luna miała wskazówkę, a Neville wpadł na to, kiedy rozmawiałam z nim o czymś innym. Nikt inny nie zgadł, dopóki im nie wytłumaczyłam.

– Nie możesz nas winić. Nie chcę, żeby to zabrzmiało obraźliwie, ale biorąc pod uwagę twoją przeszłość, Severusie, to jest raczej niewiarygodne… – rzuciła bardzo ostrożnie Minerwa.

Ku zaskoczeniu wszystkich, w tym i Hermiony, Severus wyglądał tylko na zirytowanego.

– O nie, tylko nie to. Jeśli masz na myśli Lily, to nie żyje od trzydziestu lat – warknął. – A jeśli masz na myśli Mroczny Znak, zapewniam cię, że Hermiona już o nim wiedziała. To chyba obejmuje wszystkie najważniejsze problemy związane z moją przeszłością? – dodał z szyderczym uśmiechem.

– Z tego co wiemy – wymamrotał ktoś; Hermiona miała wrażenie, że Rolanda Hooch, ale nie była pewna.

Severus przewrócił oczami i odpowiedział zgryźliwie:

– Wybacz mi, że nie zdradziłem światu wszystkich moich sekretów, ale nikogo poza mną to nie powinno interesować.

– A Hermionę?

— Mnie też nie — wtrąciła spokojnie Hermiona. — Ale jeśli jest coś, co chcę wiedzieć, pytam, a jeśli Severus czuje, że powinnam o tym wiedzieć to odpowiada. Poza tym, jak powiedział, to jego sprawa. – Wypuściła powietrze. – Słuchajcie, wystarczy. Poinformowaliśmy was, bardziej z grzeczności niż z jakiegokolwiek innego powodu. – Cóż, przynajmniej jeśli o nią chodziło, bo była prawie pewna, że ​​Severus zrobił to tylko po to, by wkurzyć ludzi. – Nie robimy nic złego, a nawet gdyby tak było, żadne z nas nie zamierza przestać. Nigdy nie faworyzowałam Ślizgonów ponieważ jestem związana z ich Opiekunem Domu i nigdy tego nie zrobię. Przeszłość Severusa nie ma dla nas najmniejszego znaczenia, ani teraz, ani w przyszłości. Wszyscy moi przyjaciele i rodzina zostali poinformowani, z wyjątkiem jednego lub dwóch członków Zakonu, których i tak nigdy nie widuję, teraz wiecie i wy. Nie dajemy dzieciom złego przykładu. Czy to wszystko?

– …Cóż, nic innego nie przychodzi mi do głowy – powiedział po chwili Filius, starając się ze wszystkich sił nadać swojemu głosowi radosne brzmienie, choć wyraźnie był zdumiony i jednocześnie pogrążony w myślach; Krukoni rzeczywiście zasługiwali na swoją reputację, przynajmniej przez większość czasu i teraz wyraźnie zaczął dostrzegać we wszystkim sens.

Severus prychnął cicho, rozbawiony i spojrzał na Hermionę, która zdała sobie sprawę, że właśnie przejęła inicjatywę i uśmiechnęła się do niego nieśmiało.

– Musimy wyjaśnić pewne sprawy, Severusie Snape – powiedziała chłodno Minerwa, mrużąc lekko oczy. – Przychodzi mi do głowy przynajmniej jeden przypadek, kiedy okłamałeś mnie w tej sprawie.

– Nie kłamałem – odparł z uśmiechem Severus. – Nigdy w żadnym momencie nie powiedziałem, że Hermiony nie ma w moich komnatach. Zapytałem, co mogłaby robić i powiedziałem, że nie przyjmuję gości w łazience.

Hermiona z największym trudem stłumiła uśmiech, bo miała gorącą nadzieję, że Dyrektorka nigdy nie dowie się, że widziała ich rozmowę, a także ponieważ przypomniała sobie kilka nad wyraz interesujących momentów, które miały miejsce w łazience Severusa.

– Przepraszam Minerwo, ale tego rodzaju kłótni ze Ślizgonem nigdy nie wygrasz. Żadne z nas nigdy nie kłamało na temat naszego związku. Pomijaliśmy niektóre sprawy lub sugerowaliśmy coś innego, ale nigdy nie powiedzieliśmy niczego, co nie było prawdą.

Minerwa zmarszczyła brwi.

– To, co nam mówiłaś… twój pierścionek? Paryż?

Hermiona stłumiła chichot.

– To wszystko prawda – zapewniła swoją pracodawczynię.

Severus ponownie przewrócił oczami, chociaż nadal wyglądał na rozbawionego.

– Wbrew powszechnemu przekonaniu jestem człowiekiem, Minerwo. Nie jestem też głupi – dodał cicho, a jego uśmieszek zniknął, gdy spojrzał z ukosa na Hermionę – i po tym wszystkim co przeszedłem wiem, że lepiej nie marnować drugiej szansy.

Nastąpiła kolejna długa przerwa, podczas której wszyscy przetwarzali to, co się właśnie wydarzyło. Wreszcie, powoli, Minerwa skinęła głową.

– Daliście nam dużo do przemyślenia, ale masz rację, że nie robicie nic złego i wierzę, że oboje byliście i nadal będziecie się odpowiednio zachowywać. Nie jestem pewna, czy to w ogóle ma jakikolwiek sens, ale jak to przemyślę, może uda mi się coś zrozumieć. I swoją drogą masz też rację, że to nie nasza sprawa. – Po chwili dodała szorstko: – Chociaż być może były lepsze metody, żeby nas o tym poinformować.

Hermiona i Severus uśmiechnęli się; osobiście podobała jej się metoda, którą wybrał.

– Nie możesz nas winić za to, że chcieliśmy mieć trochę zabawy. W końcu zrobiłam wszystko poza wytatuowaniem jego imienia na twarzy. Nie wiem, co innego bardziej oczywistego mogłam zrobić, z wyjątkiem zrobienia sceny w miejscu, gdzie ktoś by nas zauważył.

Udało jej się nie zarumienić, gdy przypomniała sobie, jak niewiele brakowało, by zostali przyłapani i to nie raz. Usta Severusa drgnęły, najwyraźniej pomyślał o tym samym.

– A wy nie możecie nas winić, że się nie domyśliliśmy – odparła Minerwa, zaczynając się uśmiechać. – Pomijając wasze zatargi z przeszłości, Severus jest czasami wyjątkowo nieprzyjemną osobą.

— Myślisz tak tylko dlatego, że gram w pokera lepiej niż ty — odparł z błyskiem rozbawienia w oczach Severus.

– Wygrywałeś wtedy tak często, ponieważ byłam rozkojarzona, bo gdy Albusa nie było, musiałam się użerać z tamtą wiedźmą.

– A myślisz, że ja mogłem się skupić? Ja również musiałem się z nią użerać, a prócz tego co kilka dni byłem wzywany przez gadziego szaleńca – zauważył sucho. – Po prostu nie potrafisz blefować, aby ocalić swoje życie.

– Jak dobrze wiesz, jednym z powodów, dla których nigdy tego nie robię… – zaczęła Minerwa, po czym nagle urwała, najwyraźniej nie chcąc o tym mówić.

Hermiona pogubiła się w tym wszystkim i spojrzała na swojego ukochanego w poszukiwaniu wskazówki; ten uśmiechał się szeroko, co było bardzo rzadkim widokiem.

– Wiecie, że gdy byłem Dyrektorem dziewięć razy próbowała mnie zabić? – zapytał konwersacyjnym tonem. – Wiem, że kilka razy pomagali jej Filius i Pomona. Poppy, ty też raz spróbowałaś – dodał, zerkając na pielęgniarkę, która do tej pory milczała.

Była na tyle skruszona, że się zarumieniła.

– Naprawdę dziewięć razy? – spytała Hermiona, powstrzymując uśmiech. To nie był zabawny temat, ale Severus był autentycznie rozbawiony tą dyskusją.

– Większość z tych prób nie miała większych szans powodzenia. Nie sądzę, żeby naprawdę się starała. Jednak raz czy dwa było całkiem blisko. No i warto też wspomnieć o tym, co robili uczniowie. Czyż nie? – dodał, odwracając się, by spojrzeć na Neville’a i Lunę. – Tylko Longbottom mógł być na tyle głupi, by spróbować otruć Mistrza Eliksirów. Nie sądziłeś chyba, że to zadziała?

Neville nieśmiało wzruszył ramionami.

– Warto było spróbować. Mieliśmy nadzieję, że nas nie docenisz.

– Nie przeżyłbym tak długo, gdybym nie doceniał ludzi – parsknął i wycedził, podnosząc głos: – A tak przy okazji, Albusie, możesz już przestać się ukrywać. Wiem, że słuchałeś przez ostatnie pół godziny, ty i pozostała dwójka. Tak się składa, że obwiniam cię o każdą próbę zabójstwa.

– Niby jak to może być jego wina? – spytała Minerwa, gdy trzy portrety wśliznęły się do ramy.

Fineas uśmiechał się szyderczo; Hermiona zauważyła, że daleko mu było do Severusa. Dilys jak zwykle uśmiechała się szeroko i radośnie skinęła jej głową. Albus trochę się wiercił, ale oczy błyszczały mu tak jak zawsze, chociaż tym razem się nie uśmiechał.

Severus oparł się o ścianę, przyglądając się portretowi Dyrektora z przymrużonymi oczami.

– Ponieważ uparty stary kozioł nie chciał powiedzieć nikomu z was, co naprawdę robię i dlaczego. Coś, czego wciąż nie udało mu się wyjaśnić.

– Nie można tego wyjaśnić, ot co – wycedził Fineas.

– Cóż, teraz to już nie ma znaczenia. – Severus machnął lekceważąco ręką. – Przeżyłem, pomimo wszelkich starań wszystkich i tak oto stoję przed wami – dokończył trochę pompatycznie.

– Oboje stoimy – poprawiła go Hermiona.

To było dość dziwne, ale niewątpliwie ciekawe popołudnie. Severus skłonił się jej lekko.

– W rzeczy samej.

– Jest jedna rzecz, której chciałabym się dowiedzieć – powiedziała powoli Minerwa. – Jak to jest, że nie ogłosiliście tego wcześniej? Dobrze, przyznaję, choć niechętnie, że wszyscy byliśmy ślepi, ale…

Severus zawahał się lekko, a Hermiona rzuciła mu zdziwione spojrzenie. Nie sądziła, że było w tym coś więcej niż to, że Dyrektorka była zbyt uparta, by dojrzeć to, co rzucało się w oczy, ale…

– To prawdopodobnie moja wina, przynajmniej częściowo – przyznał w końcu, wyglądając na rozdartego między rozbawieniem a poczuciem winy. – Hogwart zawsze był mi przyjazny. Nawet kiedy byłem uczniem, nigdy nie musiałem czekać na schody i rzadko spotykałem kogoś na korytarzach, jeśli nie miałem na to ochoty. Myślę, że zamek mógł zauważyć, że nie chciałem aby ktokolwiek się o nas dowiedział, póki nie uznam, że możemy na to pozwolić i trochę nam pomagał – odkaszlnął dyskretnie, z błyskiem w oku.

Ale to nie była cała prawda. Zamek był bardzo przywiązany do Severusa, ale nie do tego stopnia. Z braku lepszej analogii nie okłamałaby Dyrektorki, chyba że na polecenie Dyrektora. Hermiona wątpiła, czy Severus kiedykolwiek wyraźnie poprosił zamek o pomoc w ukrywaniu ich związku, ale jak widać nie musiał tego robić; Hogwart im pomagał, ponieważ on i zamek byli w pewien sposób ze sobą połączeni, prawdopodobnie głębiej niż sądził.

To chyba wyjaśnia, dlaczego nikt nas nigdy nie przyłapał. A ja myślałam, że po prostu mieliśmy szczęście!

Minerwa miała skwaszoną minę.

– Przypuszczam, że to by wiele wyjaśniało. Gdybyś w przyszłości mógł powstrzymać się od nakłaniania budynku do reagowania na każdy kaprys, Severusie, byłabym wdzięczna.

– Oczywiście, pani Dyrektor – odparł uprzejmie Dyrektor, z rozbawieniem w oczach, a Hermiona przygryzła wargę, by powstrzymać śmiech. Podstępny drań.

.

Następne kilka dni po „teście niespodziance” w pokoju nauczycielskim okazały się bardzo wyczerpujące, przynajmniej dla Hermiony, która musiała stawiać czoła niekończącym się pytaniom. Severus poradził sobie z tym łatwo, po prostu odmawiając rozmowy z kimkolwiek i prawie przestał pojawiać się w pokoju nauczycielskim, ale nie mogła brać z niego przykładu. Przyjaźniła się z tymi ludźmi i było normalne, że mają pytania, więc przez resztę tygodnia pozwoliła im ją męczyć, zanim w końcu miała dość, odesłała ich do Luny lub Poppy oraz do pewnego stopnia do Neville’a i ukryła się w lochach. Co ciekawe, Filius domyślił się, że to ona dodała imię Severusa do pomnika i nalegał, by pokazała jak udało się jej ominąć otaczające go zaklęcia, aby to zrobić.

Przynajmniej nie musieli się martwić, że uczniowie się dowiedzą; sprawy osobiste personelu nigdy, w żadnych okolicznościach nie były zdradzane uczniom, co było jednym z powodów, dla których Severus stał się wyjątkowo niepopularny po tym, jak powiedział swoim Ślizgonom, że Remus Lupin jest wilkołakiem. Złamał niepisany kodeks postępowania; to co powiedział, zeszło na drugi plan.

Na całe szczęście w semestrze letnim zawsze było pełno rzeczy do zrobienia. Dla uczniów póki nie zaczęły się egzaminy ostatni semestr roku był raczej spokojny; na lekcjach nie poruszano nowych tematów, był czas wolny na powtórkę i tak dalej. Jednak nauczyciele mieli dużo pracy, przygotowując egzaminy na koniec roku, organizując SUM-y i OWTM-y, pomagając w organizacji zakończenia siódmej klasy i tak dalej. Hermiona musiała też zająć się listą nowych pierwszoklasistów, którzy mieli przybyć we wrześniu. Nikt więc nie miał czasu na plotki i tym lepiej.

Tak więc zanim semestr się skończył, wszystko się uspokoiło, pozostawało mieć nadzieję, że do czasu rozpoczęcia nowego roku szkolnego wszyscy zdążą się przyzwyczaić.

– Przypuszczam, że to znaczy, że możemy przestać się ukrywać – skomentowała Hermiona, próbując zwabić Krzywołapa do wejścia do klatki.

– Jesteś zadowolona czy rozczarowana? – zapytał Severus, kończąc swoje pakowanie.

– Naprawdę nie wiem – przyznała z krzywym uśmiechem. – To było całkiem zabawne. Ale gdybyśmy faktycznie zostali złapani, byłoby kiepsko. Poza tym nie sądzę, abyśmy w przyszłym roku mieli czas na chowanie się. Przynajmniej ja nie będę miała.

– Jakie to szczęście, że nie będziemy musieli – odpowiedział. – Myślałem trochę o przyszłym roku.

Marszcząc brwi, Hermiona podniosła wzrok znad zamknięcia drzwiczek kociej klatki.

– Tak?

– Tak – skinął głową. – Z nas dwojga to mnie częściej szukali uczniowie poza godzinami pracy. Teraz, gdy jesteś Zastępczynią Dyrektorki, prawdopodobnie to ciebie będą częściej szukać, więc nie możesz się chować w lochach.

Hermiona zastanowiła się nad tym. W sumie to była prawda, powinna być tam, gdzie uczniowie mogliby znaleźć ją w razie potrzeby.

– Więc to oznacza…

Przez jego twarz przemknął cień uśmiechu.

– O ile sobie przypominam, komnaty Zastępcy Dyrektora są dość luksusowe.

– A jeśli uczniowie przyjdą szukać Opiekuna Slytherinu? – zapytała.

Ale miał rację. Wraz z nowym stanowiskiem miała otrzymać całkiem ładne komnaty. Oboje nie potrzebowali dużo miejsca, ale z pewnością mogli docenić dodatkową przestrzeń. Myślę, że całą wolną przestrzeń wypełnimy książkami.

– Są Ślizgonami i dobrze wiedzą, gdzie szukać – odpowiedział, układając swoje torby na łóżku.

— Nie zawsze, a nawet jeśli tak, w razie jakiegoś nagłego przypadku lochy są dość daleko. I tu jest też twoja pracownia – mruknęła.

To by nie zadziałało. I mowy nie było, żeby spała bez niego. Może moglibyśmy ustalić jakiś grafik?

Z powagą skinął głową.

– To prawda. Przypuszczam, że w tych okolicznościach dobrze się składa, że mam pewne przywileje…

Odwrócił się i położył płasko obie dłonie na szorstkim kamieniu ściany, mrużąc oczy w skupieniu. Obserwowała go z zaciekawieniem, a potem nagle zadrżała i potarła ramiona, bo powietrze wokół nich zawirowało i w jakiś przedziwny sposób coś się poruszyło.

– Co właśnie zrobiłeś? – zapytała, kiedy zdjął ręce ze ściany i potarł je o siebie.

– Złożyłem prośbę – odpowiedział spokojnie z uśmiechem w oczach, podszedł do drzwi i wyjrzał na korytarz.

Unosząc brew, odwrócił się i skinął na nią. Zaciekawiona niemal do szaleństwa Hermiona poszła za nim i odkryła, że ​​między drzwiami do łazienki i tymi, które otwierały się na schody prowadzące do pracowni znajdują się dodatkowe drzwi.

– Czy to jest to, o czym myślę?!

– Na pewno to nie jest sekretne przejście do Narnii – odparł sarkastycznie, po czym otworzył drzwi z rozmachem, by odsłonić salon, który od września miał należeć oficjalnie do Hermiony. Na szczęście Filius zdążył się już z niego wyprowadzić.

– Wiem, że już to mówiłam, ale jesteś bardzo, bardzo uzdolnionym człowiekiem – stwierdziła po chwili, obejmując go w pasie. Po namyśle wyciągnęła wolną rękę, by dotknąć ściany i pomyślała: Dziękuję.

— Wiem — zgodził się Severus bez najmniejszego śladu skromności.

– To jest fizycznie niemożliwe, zdajesz sobie sprawę?

– Ale nie magicznie niemożliwe .

– Na całe szczęście.

.

Letnie wakacje przyniosły Hermionie błogosławioną ulgę. Pierwsze całe trzy dni spędziła praktycznie w łóżku – Severus nie zamierzał protestować, na nawet był całkiem zadowolony, co oznaczało, że nie spała tyle ile zamierzała, chociaż czuła się przyjemnie zrelaksowana. Po krótkiej dyskusji postanowili wrócić do Hogwartu na cały sierpień; reszta personelu miała zacząć wracać pod koniec miesiąca, więc w ten sposób mieli tydzień lub dwa na to, by Hermiona mogła się zorganizować, zanim we wrześniu nie zacznie się zwykła rutyna. Podejrzewała, że Severus zamierzał cieszyć się faktem, że mieli cały zamek dla siebie; pogodziła się z tym i przypuszczała, że również nie będzie za dużo spała.

 

Po dość umiarkowanym czerwcu lipiec okazał się bardzo gorący; suchy, niemal morderczy upał był zupełnie nietypowy dla Wielkiej Brytanii.

Severus praktycznie nie odzywał się przez ostatnie dwa dni. Hermiona patrzyła jak siedział na schodach przyczepy i palił papierosy i zdecydowała, że ​​nadszedł czas by coś powiedzieć. Za kilka godzin udawali się do Hogwartu i był tym wyraźnie zdenerwowany. Przechodząc przez salon, uklękła za nim w drzwiach i zarzuciła mu ręce na szyję.

— Severusie?

Mogła wyczuć, jak bardzo był spięty, gdy odwrócił głowę by wydmuchnąć dym. Po chwili spróbował się rozluźnić i oparł się o nią plecami.

– Nic mi nie jest.

– Jesteś pewien? Naprawdę nie musisz tego robić.

Jeszcze raz zaciągnął się papierosem i powtórzył beznamiętnie:

– Nic mi nie jest.

Wzdychając, przytuliła się do jego pleców i oparła brodę na jego ramieniu, tak jak często on to robił, odwracając głowę tak, by musnąć ustami blizny na jego szyi.

– To nie prawda.

Objęła go w pasie i poczuła jak się przechylił, by zgasić papierosa, po czym jego ręce spoczęły na jej i splótł ich palce, opierając z powrotem o nią głowę.

– Nie mogę powiedzieć, żebym na to czekał z niecierpliwością. Po prostu nie lubię być znienawidzony, ale już się do tego przyzwyczaiłem, poza tym przypuszczam, że nie będzie tak źle, jak sobie wyobrażam.

– Jestem pewna, że ​​nic nie może być tak złe, jak sobie wyobrażasz – powiedziała, drocząc się i wciągnęła znajomy zapach jego skóry. – Twoje ogólne spojrzenie na życie sprawia, że ​​Schopenhauer* czasami wygląda na optymistę.

Severus prychnął cicho ze śmiechu.

– Zazwyczaj jest to uzasadnione.

– Prawda, ale nie zawsze. Czasami nawet ty możesz się mylić, Ślizgonie. – Pocałowała go lekko w kącik ust. – W każdym razie czas się przygotować. Pamiętaj, jeśli będzie źle to wyjdziemy. Chociaż naprawdę chcę się dowiedzieć, co u licha ta trójka wymyśliła. Minerwa jest wściekła, bo ​​Albus nie chciał jej nic powiedzieć, za to Ginny udało się w końcu wyciągnąć to od Harry’ego i jest strasznie irytująca.

– Hmm – odpowiedział niezobowiązująco, niechętnie podnosząc się na nogi, gdy wstała. – Przynajmniej to nie zabarwi ścian na różowo.

– I nie będzie grała muzyka?

– Bądź cicho.

————————-

* Schopenhauer – przedstawiciel pesymizmu w filozofii

Rozdziały<< Post Tenebras, Lux – Rozdział 40Post Tenebras, Lux – Rozdział 42 >>

Anni

Zakaz kopiowania i publikowania opowiadań jak również używania wykreowanych przeze mnie bohaterów i świata bez mojej zgody. !!! * Bardzo proszę BEZ WULGARYZMÓW w komentarzach * !!!

Dodaj komentarz