Post Tenebras, Lux – Rozdział 27

„Nikt nie mógłby mnie skrzywdzić tak, jak wiem, że ona mogłaby to zrobić.

Ale nie ma na tym świecie niczego, czego pragnę bardziej.

Nikt nie może mnie zabrać do miejsc, w które mnie zabiera. Miejsca, w których nigdy wcześniej nie byłem”

– Evan i Jaron, „I Could Fall”.


 

Kiedy Hermiona się obudziła, było już po zmroku; nigdy nie rozumiała, jak światło dzienne wpada do lochów tak głęboko pod ziemią, ale jakoś tak się działo pomimo braku okien.

Podnosząc głowę spojrzała na zegar i stwierdziła, że ​​jest późny wieczór. Severus leżał obok niej, czytając przy przyćmionym świetle różdżki.

– Dobry wieczór – mruknął, nie podnosząc wzroku znad książki.

– Hej – przewróciła się, przeciągnęła i ziewnęła.

– Mam nadzieję, że teraz czujesz się lepiej?

– Nie odpowiem, bo to tylko cię zachęci.

– Potraktuję to jako tak. – Rzucił jej rozbawione spojrzenie i odłożył książkę. – Jesteś głodna?

– Nie bardzo. – Usiadła, przecierając oczy. – To znaczy mogłabym coś zjeść, ale tak naprawdę nic mi się nie chce.

– W porządku – stwierdził, obserwując ją z niemal z nijakim wyrazem twarzy, ale jego troska była oczywista.

Tylko Severus był w stanie wyrazić emocje powstrzymując je, przyznała w duchu Hermiona, uśmiechając się do niego.

– Nic mi nie jest – zapewniła go. – Naprawdę. Nie jestem już tak zdenerwowana. Harry i Ginny byli bardziej zszokowani niż cokolwiek innego. Żadne z nich nigdy nie lubiło niespodzianek i oboje są porywczy. Kiedy wszyscy się uspokoimy, porozmawiam z nimi ponownie. Do tego czasu nie będę się tym martwić.

– Dobrze.

Przysunęła się bliżej, ułożyła w zgięciu jego ramienia, niemal automatycznie opierając głowę na klatce piersiowej i bezwiednie bawiąc się guzikami jego koszuli. Severus wolną ręką podniósł książkę i przez chwilę leżeli w milczeniu.

— Severusie?

– Hmm?

– Dlaczego jest tak cicho? – Poruszył się trochę, a ona spojrzała na niego. – To znaczy myślałam, że nie lubisz ciszy.

– Tak, ale to niezupełnie jest cisza, prawda? Słyszę twój oddech i każdy ruch. Swoją drogą ostatnimi czasy potrzebuję mniej dźwięków w tle, które by mnie rozpraszały.

– To dobrze. – Gdy wrócił do swojej książki Hermiona ponownie wtuliła się w jego ramiona uśmiechając się i pomyślała, że ​​miał rację; nie było czegoś takiego jak zupełna cisza, gdy w pobliżu był ktoś inny.

Słyszała jego oddech i cichy szelest, kiedy przewracał stronę lub po prostu przesuwał się lekko. To było dziwnie pocieszające, a ona nie miała jego patologicznej potrzeby wypełniania ciszy, aby unikać ciemnych myśli, przynajmniej przez większość czasu. Teraz pozwoliła swoim myślom wędrować, słuchając cichych dźwięków jego obecności tuż obok i pomyślała o czymś, co planowała dawno temu. Może teraz był dobry moment, żeby spróbować? Ostatnio wydawał się o wiele bardziej rozluźniony, a ona z pewnością mogła tego użyć, by oderwać się od ponurego tematu. Poza tym, gdyby poszło zgodnie z planem, oboje byliby zadowoleni.

— Severusie?

Mogła usłyszeć uśmiech w jego głosie, nawet jeśli na twarzy malowało się lekkie rozdrażnienie.

– Co tym razem?

– Przepraszam. Pomyślałam o czymś, czego chcę. – Hermiona powoli usiadła, obserwując, jak odłożył książkę i odwrócił się, by na nią spojrzeć.

– Co?

– Ciebie – powiedziała po prostu. Severus zamarł zaskoczony, więc uśmiechnęła się, po czym pochyliła i powoli go pocałowała.

Odwrócił się bardziej na bok delikatnie obejmując dłonią jej twarz, a jego usta rozchyliły się trochę, gdy pozwolił jej pogłębić pocałunek. Po chwili odsunął się, patrząc na nią z ciepłem w oczach.

– Czy mogłabyś być bardziej konkretna? – zapytał.

Zbierając w sobie odwagę, powiedziała cicho:

– Chcę cię w moich ustach. Chcę cię posmakować. – Zamarł na długą chwilę.

– Hermiono… nie wiem.

To nie było „nie” i postanowiła to wykorzystać.

– Chcę.

– Jeśli wpadnę w panikę… zrobię ci krzywdę. Mogę nawet nie zdawać sobie sprawy, że to ty. I nie chcę myśleć o tym, co mógłbym zrobić, jeśli zacznę myśleć, że to znów Bellatrix.

– Być może – zgodziła się powoli – ale dopóki będzie ci przyjemnie, nie wpadniesz w panikę. A jeśli nie będziesz czuć się dobrze, powiedz mi i przestanę. Wiesz o tym. Nie prosiłabym, gdybym nie sądziła, że ​​to ci się spodoba. – Powoli przesunęła dłonią w dół klatki piersiowej i brzucha, by lekko spocząć na jego kroczu. – Ty też myślisz, że będzie ci się podobać – skonstatowała z uśmiechem, bo wyraźnie jakaś jego część nie miała nic przeciwko.

– Ta część mnie nie ma decydującego głosu – mruknął, wyglądając na niepewnego.

Widziała, że ​​naprawdę tego chciał i to nie tylko dlatego, że był mężczyzną, któremu oferowano seks oralny, lecz równocześnie martwił się, że ją skrzywdzi.

– Nie sądzę, że wpadniesz w panikę – powiedziała cicho. – Jesteśmy ze sobą wystarczająco długo, że wiem, że nie kojarzysz seksu z bólem. Nigdy nie zareagowałeś tak, jak wiele ofiar przemocy.

– Nie – zgodził się cicho. – To, przez co przeszedłem nie miało nic wspólnego z seksem, chodziło o dominację, władzę i ból. I nie było to moje pierwsze doświadczenie seksualne ani nie było z moją partnerką. Udało mi się oddzielić normalny stosunek seksualny od tamtego wydarzenia. Ale to… co innego.

Hermiona skrzywiła się, kiedy zdała sobie sprawę, co to znaczy.

– To był twój jedyny raz, prawda? – zapytała.

Zaufał Bellatrix, a ona wypaczyła coś, co powinno być wspaniałym doświadczeniem dla młodego mężczyzny. Severus powoli skinął głową, a ona pochyliła się, by pocałować go lekko w usta.

– W takim razie zasługujesz, by poczuć, jak to jest naprawdę – zasugerowała. – I nie sądzę, że wpadniesz w panikę. Panujesz nad sobą bardziej, niż myślisz. Pozwolisz mi spróbować? Obiecuję, że przestanę, jeśli będziesz tego chciał.

– Dlaczego to jest dla ciebie takie ważne? – zawahał się.

– Bo to jest coś, co lubię i co chcę dla ciebie zrobić – przyznała szczerze – i ponieważ nie zasługują na nawet najmniejsze zwycięstwo nad tobą. Proszę.

Odwrócił wzrok, przez chwilę wpatrując się w ciemność sypialni. Nie naciskała, tylko pozwoliła mu pomyśleć o tym przez kilka minut. Jej ręka wciąż spoczywała lekko na jego kroczu i czuła jak twardnieje, gdy myślał, co było dość dobrą wskazówką, jaka prawdopodobnie będzie decyzja. Wreszcie powoli skinął głową, a Hermiona uśmiechnęła się, zanim delikatnie dotknęła jego twarzy, wsuwając palce we włosy i całując go jeszcze raz.

Kiedy się całowali rozpinała guziki jego koszuli. Odsunęła się zaledwie na chwilę, by rozwiązać szlafrok, a on zrzucił koszulę. Między pocałunkami kontynuowali zdejmowanie z siebie nawzajem ubrań, a ich ręce zaczęły wędrować, badając swoje ciała. Znajomy żar pożądania pomógł uciszyć jej gorączkowe myśli i zatraciła się w tu i teraz, w zapachu, dotyku i smaku jego skóry, gdy całowała jego klatkę piersiową i polizała sutek, zanim zaczęła całować tors, kreśląc językiem blizny. Ugryzła delikatnie napięte mięśnie jego brzucha, przesunęła językiem po kości biodrowej i poczuła jak drży, gdy jej oddech musnął erekcję. Ciało miał napięte w nerwowym oczekiwaniu, które kojarzyła ze znacznie młodszym mężczyzną, ale jak dotąd najwyraźniej nie miał obiekcji.

Usadowiwszy się wygodnie między jego udami Hermiona spojrzała na Severusa, czując przyjemny dreszcz przebiegający wzdłuż jej kręgosłupa na myśl o jego twardości. Naprawdę jej się to podobało i minęło dużo czasu, odkąd mogła to robić. Tak naprawdę wcale nie chodziło o fizyczne doznania, które pod koniec nie zawsze były aż tak przyjemne, ale o sposób, w jaki to potrafiło rozbroić nawet najsilniejszych i najbardziej skrępowanych mężczyzn. A ona naprawdę chciała posmakować, poczuć, usłyszeć i zobaczyć jak Severus dochodzi, tracąc całą twardą jak żelazo samokontrolę.

Powoli i z rozmysłem, jednym długim pociągnięciem języka polizała wzdłuż jego długości od podstawy do główki i usłyszała, jak wstrzymuje oddech w piersiach i drży. Smakował solą i piżmem, czymś ziemistym i całkowicie męskim.

Delikatnie pocałowała czubek i powoli zatoczyła językiem kółko, zanim w końcu zaczęła ostrożnie brać go w usta. Severus wydał cichy gardłowy dźwięk i Hermiona zatrzymała się na chwilę, by spojrzeć w górę na jego twarz – był oparty o poduszki, obserwując ją, a jego oczy płonęły. Powstrzymując uśmiech wróciła do tego co robiła, biorąc go trochę głębiej do ust i badając miękką, jedwabistą skórę rozciągniętą na całej twardości, odkrywając na nowo kontury jego ciała.

Severus syknął, kiedy zaczęła go ssać, a jego ciało wygięło się w łuk, zaś biodra zaczęły się mimowolnie poruszać, choć próbował leżeć nieruchomo. Zachwycona taką odpowiedzią zaczęła ssać mocniej, a on prawie jęknął. Oddychając ostrożnie cofnęła się na chwilę, aby wilgotna skóra zetknęła się z chłodnym powietrzem i uśmiechnęła się, gdy zadrżał, po czym zaczęła brać go głębiej w usta i gardło, powoli i z pewnym trudem przesuwając się w dół jego twardości. Był duży, a ona wyszła z wprawy.

W momencie gdy jej usta spotkały się z jego ciałem a gardło zacisnęło się wokół niego Severus z trudem łapał oddech i wydawał dźwięki, których nigdy wcześniej nie słyszała, oczy miał zaciśnięte, a dłonmi ściskał prześcierało. Powoli, przez cały czas obserwując jego twarz, Hermiona zaczęła się odsuwać, unosząc głowę. Severus otworzył na chwilę oczy i uchwycił pełny obraz.

– Kurwa! – syknął gwałtownie, odrzucając głowę do tyłu, a przekleństwo przerodziło się w zduszony jęk, bo mocno ssała ostatnie kilka centymetrów jego erekcji.

Wbiła lekko palce w jego uda, by dać mu do zrozumienia, żeby spróbował się nie ruszać i poczuła, jak każdy mięsień drży z wysiłku. Gdy przesunęła językiem po jego czubku metaliczno-słony smak zmieszał się ze smakiem jego skóry. Jego głos był zniekształcony niemal nie do poznania, gdy sapnął.

– Hermiono, ja… ja nie… cholera… ja… och, Boże! – Z gardła wyrwał mu się krzyk, gdy plecy wygięły się w łuk, a dłonie wbiły się w pościel.

Nigdy wcześniej nie widziała go tak całkowicie pozbawionego kontroli. Czując dreszcz emocji zadrżała i uniosła głowę na tyle, by dojrzeć jego oszalałe oczy. Miał dziki wyraz twarzy, usta rozchylone, nieprzytomne spojrzenie, a jego blada skóra była zarumieniona i wilgotna od potu, tak że włosy przylgnęły mu do twarzy i Hermiona musiała przyznać, że to był jeden z najpiękniejszych widoków, jaki kiedykolwiek dane jej było oglądać. Severus Snape, wstrząsany dreszczami ekstazy i zbliżający się do orgazmu.

Nie próbowała mu odpowiedzieć, po prostu opuściła głowę i jeszcze raz wzięła go do ust, obserwując jego twarz, gdy zdał sobie sprawę, że nie zamierza przestać, że chce żeby doszedł w ten sposób. Znowu krzyknął, teraz bez słów i zaczął drżeć, wijąc się pod jej ciężarem, zaś jego oczy stały się dzikie, pałające gorączką, z rozszerzonymi źrenicami. Przymykając powieki zatraciła się w tym, co robiła, jego solidna i cudowna twardość wsuwała się i wysuwała z jej ust, aż jej wargi zamknęły się wokół niego i zassała po raz ostatni.

Severus krzyknął; to było trudne do opisania wołanie bez słów, jego biodra szarpnęły się i doszedł gwałtownie, wypełniając jej usta i rozlewając się po gardle. Przełykając, Hermiona poczuła jego smak – był gorący, gęsty, słony, metaliczny, gorzki i było w nim coś jeszcze, co było dla niego wyjątkowe.

Kiedy się odsunęła, leżał bezwładnie z zamkniętymi oczami i falującą klatką piersiową, łapiąc powietrze, a całe jego ciało drżało. Przełknąwszy jeszcze raz i oblizując usta obserwowała go z niepokojem, gdy powoli przestawał dyszeć.

Po tym co wydawało się wiecznością, Severus powoli otworzył oczy, mrugając oszołomiony. Próbował coś powiedzieć, zawahał się, spróbował ponownie i poddał się; niepewnym ruchem uniósł dłoń, a jego palce drżały, gdy sięgnął do jej twarzy. Kiedy udało mu się na powrót skupić wzrok, jego spojrzenie zmiękło i niemal się uśmiechnął, a potem zaczął się cicho śmiać z czystej i nieposkromionej przyjemności. Jego śmiech był pełen triumfu i była w nim nutka niemal histerycznej ulgi, ale przede wszystkim po prostu radość. Na twarzy pojawiły się łzy, ale to mogła zrozumieć. Gdy spojrzał na nią, uśmiechnęła się, po czym pochyliła i pocałowała go, a jej włosy opadły im na twarze.

Chciała być delikatna, ale Severus najwyraźniej miał inne pomysły i gdy pociągnął ją ku sobie i zaczął całować jak szaleniec, jego ręka wślizgnęła się w jej włosy. Wydał niski gardłowy dźwięk, gdy posmakował siebie w jej ustach i jeśli to możliwe, stał się jeszcze bardziej żarliwy, a pocałunek się pogłębił. Bez zwykłego symbolicznego protestu Hermiona poddała mu się, a on zaczął dobrze wykorzystywać czas, jaki potrzebował do kolejnej rundy.

 

Hermiona nie miała pojęcia, ile czasu minęło, gdy pocałunek się skończył, ale minęła długa noc, zanim oboje byli całkowicie wyczerpani. Nie spodziewała się, że wywoła u niego tego rodzaju reakcję, ale… z pewnością nie narzekała. Całe jej ciało było ciężkie z rozkoszy i wyczerpania. Severus leżał teraz spokojnie, z głową opartą na jej piersi i tylko powolny ruch dłoni przesuwającej się po jej brzuchu dawał do zrozumienia, że jeszcze nie spał, choć wyraźnie to nie miało potrwać.

Wydawało się, że nie chce przestać jej dotykać. Jego palce zataczały leniwe kręgi na skórze, oddech był powolny i głęboki, gdy był coraz bliższy zaśnięcia. Delikatnie pogładziła go po włosach, bardziej zmęczona niż mogła sobie wyobrazić i uśmiechnęła się, gdy odwrócił głowę, by delikatnie gładzić jej skórę, muskając ustami krzywiznę piersi tuż pod blizną. Nie było już w tym nic seksualnego, żadne z nich nie miało energii, nie teraz i chociaż jego wytrzymałość była cudowna, a jego wigor mógł zaimponować mężczyźnie o połowę młodszemu, teraz nie miał już ani krzty energii.

– Jak się czujesz, kochanie? – szepnęła tak zmęczona, że ​​nie zdawała sobie sprawy z tego, co mówi, dopóki tego nie powiedziała.

Nie zareagował w żaden sposób na czułe słowa i wydawało się, że ich nie słyszał; odetchnął tylko nieco głębiej, wtulając się w jej skórę, po czym ponownie pogrążył się w bezruchu i tylko jego palce wciąż poruszały się powoli po jej brzuchu.

– Czuję się… zmęczony – wymamrotał i jego klatka piersiowa zadrżała, gdy bezgłośnie się zaśmiał. Hermiona uśmiechnęła się, nie mając energii, by chichotać.

– Nie dziwię się… nie spodziewałam się takiej reakcji…

– Ja też nie – odpowiedział cicho, a dźwięk jego głosu dał jej do zrozumienia, że ​​się uśmiecha. – Nie, czuję się… wolny.

– Wolny? – powtórzyła, odgarniając mu włosy z twarzy.

– Tak – rozciągnął się powoli, mięsień po mięśniu, na moment spiął się, po czym rozluźnił całkowicie i przylgnął do niej. – O jeden koszmar mniej. O jedną… broń mniej. To wspomnienie… nie ma już mocy.

Głos miał miękki, prawie niewyraźny, ale zrozumiała, co mówi i uśmiechnęła się zadowolona, ​​że ​​osiągnęła swój cel.

– Cieszę się. Teraz już nie będą cię prześladować.

– Mm – wymamrotał niewyraźnie; to mogła być zgoda, a może po prostu potwierdzenie, że ją usłyszał. Ziewnął i przytulił się bliżej. – Dziękuję ci.

Była zbyt zmęczona, by się uśmiechać, ale i tak spróbowała.

– Wierz mi, Severusie, zdecydowanie przyjemność była po mojej stronie. – Gdyby wiedziała, że ​​zareaguje w ten sposób poprosiłaby o to kilka miesięcy temu, z drugiej strony może lepiej było poczekać. Wcześniej nie był na to gotowy. – Na pewno wszystko w porządku?

Zaśmiał się sennie.

– O tak… – odparł, bardziej wzdychając niż mówiąc.

Powoli podniósł rękę z jej brzucha i wykonał słaby gest – Hermiona zauważyła, że ​​jego palce drżały trochę z wyczerpania. Koce ułożone w nogach łóżka poruszyły się niemrawo, a on warknął sennie, powtarzając ten sam gest trochę mocniej, zanim pościel podsunęła się do góry, aż mógł ją złapać i naciągnął ją na nich oboje.

– Myślę, że powinniśmy być wdzięczni, że są święta – stwierdziła Hermiona z pewnym rozbawieniem, przytulając się bliżej pod kocami i zamykając oczy. – Nawet ty miałbyś problemy z prowadzeniem jutro zajęć przez cały dzień.

– Biorąc pod uwagę jak się teraz czuję, jutro będę miał trudności z chodzeniem – mruknął słabo, uśmiechając się przy jej skórze i ponownie ziewając. – Ale mógłbym uczyć, gdybym musiał. Nie miałem wiele praktyki w ignorowaniu przyjemności, ale to nie może być trudniejsze niż ból…

Hermiona nie była pewna, czy się z tym zgadza. Z punktu widzenia Severusa było to prawdopodobnie trudniejsze, w końcu był bardzo obeznany z bólem i tak do niego przyzwyczajony, że prawie nie zauważał już obrażeń, ale przyjemność wciąż była stosunkowo rzadka.

– Cóż, na szczęście nie musisz. Ja też nie jestem pewna czy będę chodzić – mruknęła w odpowiedzi.

Poruszył się.

– Zrobiłem ci krzywdę?

– Nie – zapewniła go delikatnie, gładząc po ramieniu. – Nie bardziej niż ja skrzywdziłam ciebie.

Znowu się rozluźnił i mruknął sennie wtulając się w jej piersi. Gdy znów się ułożył, mogła poczuć jego oddech łaskoczący jej skórę i uśmiechnęła się, delektując się ciepłym ciężarem jego ciała.

Dzisiejszy wieczór był dla nich obojga przełomowy, pomyślała sennie. To był następny dowód na to jak bardzo jej ufał i kolejny z jego koszmarów zniknął bezpowrotnie. Obojgu też dostarczył niemałą przyjemność. Ale ważniejszy od tego wszystkiego był fakt, że właśnie przypadkowo powiedziała do niego „kochanie”, a on nie wpadł w panikę. Och, mógł udawać, że nie słyszy, ale usłyszał pierwszą część pytania, inaczej by nie odpowiedział. Fakt, że nawet się nie spiął był bardzo dobrym znakiem. Nie dało jej to więcej wglądu w jego uczucia, ale przynajmniej jej własne nie zrujnowały wszystkiego.

Myślenie o czymkolwiek było teraz zbyt trudne, nie mówiąc już o próbie zrozumienia jej niewiarygodnie skomplikowanego mężczyzny, więc odpuściła. Ręka Severusa przestała się poruszać i teraz spoczywała nieruchomo na jej biodrze; słuchając jego oddechu, doszła do wniosku, że śpi. Uśmiechając się, odprężyła się zupełnie i pozwoliła, by powolny rytm jego oddechu ukołysał ją do snu.

 

Hermiona obudziła się ze świadomością kilku rzeczy. Po pierwsze, gdzieś na zewnątrz był piękny słoneczny dzień, co było miłą odmianą po ulewnych deszczach z poprzednich kilku dni. Po drugie, była straszliwie głodna. Po trzecie, najwyraźniej „kochać się aż do bólu” nie było tylko przenośnią, bo czuła się cudownie obolała i miała wspaniale zapowiadające się siniaki w niektórych bardzo ciekawych miejscach. Po czwarte, jej ramię zdrętwiało, ponieważ Severus najwyraźniej nie poruszył się przez całą noc. Szturchnęła go delikatnie kilka razy, w końcu znajdując miejsce na żebrach, które wywołało reakcję; nie budząc się przewrócił się na plecy, a ona podniosła rękę i zaczęła rozcierać, powoli odzyskując czucie w palcach i patrząc jak śpi.

Biorąc pod uwagę jego regularne napady bezsenności i fakt, że przez większość czasu z natury miał lekki sen rzadko się zdarzało, żeby widziała go śpiącego i był to wspaniały widok. Wyglądał młodziej i swobodniej, bez śladu napięcia. Co niezwykłe, uśmiechał się lekko przez sen, co sprawiło, że mimo woli również się uśmiechnęła. Wyglądał prawie… cóż, „niewinnie” nie było właściwym słowem na opisanie Severusa, może raczej łagodnie. Był piękny, choć może nie w sposób, w jaki ktokolwiek inny rozumiałby to słowo.

Chwilę później spokój ich sypialni został zburzony, gdy w środku pokoju eksplodowało srebrzyste światło, które przeraziło ją na śmierć. Śpiący gdzieś Krzywołap wydarł się na całe gardło, ale to reakcja Severusa zaskoczyła ją najbardziej; znów pokazał swoją umiejętność natychmiastowego przebudzenia się i w ciągu niecałego uderzenia serca siedział na krawędzi łóżka z chorą nogą na podłodze, odgradzając ją swoim ciałem od srebrnego światła i celował w nie różdżką.

Nigdy nie widziała niczego, co mogłoby dorównać jego refleksowi, nie była nawet pewna, gdzie trzymał różdżkę, biorąc pod uwagę że ubrania w większości leżały na podłodze po drugiej stronie łóżka w niedbale porzuconej stercie.

Srebrne światło zawirowało i ledwo zdążyła odetchnąć, uformowało Patronusa. Rozpoznała go od razu, choć prawdę mówiąc domyśliła się czyj będzie, zanim jeszcze świecąca mgiełka przybrała formę Jelenia. Harry, jesteś niewiarygodnym palantem! Severus również go rozpoznał; widziała jego odbicie w lustrze i zobaczyła jak jego oczy twardnieją, a szczęka się zaciska. Najwyraźniej nie podobało mu się, że go obudzono w takich okolicznościach i widząc zjawę z przeszłości nie wyglądał na zadowolonego.

Hermiono, proszę, możemy porozmawiać? – przemówił żałośnie Jeleń głosem Harry’ego. – Przepraszamy. Gin i ja będziemy o drugiej za bramą Hogwartu i bardzo chcielibyśmy z tobą porozmawiać, żeby…

Cokolwiek miał do powiedzenia urwało się, gdy Severus machnął różdżką i warknął „Terminus”. Patronus zadrżał z zaskoczenia i nagle zniknął. Opuszczając różdżkę Severus opadł z powrotem na łóżko, ciężko wypuszczając powietrze i zasłaniając oczy ramieniem.

– Cholerny Harry James Potter jest bez wątpienia najbardziej kretyńskim osobnikiem, jakiego miałem nieszczęście spotkać – oświadczył stłumionym głosem.

– Zgodziłabym się z tobą, ale myślę, że mam atak serca – odpowiedziała Hermiona, drżąc wzięła głęboki oddech i spróbowała się uspokoić. – Do diabła, Harry! Być może będę musiała go zabić.

– Proszę zrób to.

– Czy to, co właśnie zrobiłeś, go skrzywdzi?

– Niestety nie – odparł, krzywiąc się. – Terminus jest silniejszy niż Finite, ale niewiele. W najgorszym razie mogło go trochę zaboleć. Gdybym znał mocniejszy urok, użyłbym go. – Przewrócił się na bok i przymknął oczy, wciąż wyglądając na zirytowanego. – I w ten sposób Potter zepsuł dobry nastrój.

Kiwając głową na potwierdzenie Hermiona przetarła oczy i rozejrzała się.

– Chociaż, jak sądzę, na jego obronę przemawia fakt, że nie wiedział, że będę z tobą. Poza tym mam wrażenie, że zbliża się południe, więc nie mógł się domyślić, że nadal będziemy spać.

Severus znów się skrzywił, ale skinął niechętnie głową.

– Chyba nie. To jednak nie czyni go mniejszym kretynem – dodał.

– Koniec dyskusji. – Patrząc na niego, poczuła że ​​się uśmiecha; nawet nietaktowne zachowanie Harry’ego nie mogło całkowicie zepsuć jej nastroju. Pochylając się, pocałowała delikatnie Severusa, a po chwili odpowiedział jej, wyraźnie zadowolony, więc wyglądało na to, że jego nastrój też nie był całkiem zrujnowany. – Dzień dobry.

Siadając, uśmiechnął się do niej.

– W rzeczy samej. – Przeciągając się, ziewnął i przeczesał włosy palcami. – Pozwól mi wziąć szybki prysznic, a potem zacznę robić śniadanie lub lunch, a ty trochę tu posprzątaj.

– To jest bardzo dobry pomysł – zgodziła się żarliwie. – Umieram z głodu. I to wyłącznie twoja wina, Severusie Snape.

Uśmiechnął się.

– Wydaje mi się, że to ty to zaczęłaś.

– Reszta nocy była twoim pomysłem – zauważyła, po czym uśmiechnęła się do niego. – I tak, wiem, nie narzekałam. Ale mogę zacząć to robić teraz, chyba że zwleczesz swój całkiem niezły tyłek z łóżka i zrobisz mi kanapkę z bekonem.

– Merlinie, chroń mnie przed apodyktycznymi kobietami – mruknął niezbyt szczerze, wstając i ponownie się przeciągając i zapewniając jej raczej przyjemny widok. – Z Ketchupem, tak?

– Naturalnie. I nakarm Krzywołapa, proszę, chyba że uciekł na koniec świata, kiedy Harry zrobił swój popis.

Zatrzymując się w drzwiach, Severus spojrzał na nią i przewrócił oczami.

– Tak, kochanie – odpowiedział tak sarkastycznie, jak to tylko możliwe, starając się ukryć uśmiech w oczach, gdy się odwracał.

 

 

O godzinie drugiej Hermiona znalazła się koło punktu aportacyjnego za szkolną bramą, z rękami skrzyżowanymi pod biustem i najlepszą imitacją grymasu Severusa na twarzy. Nadal czuła się zmęczona i wolałaby nadal leżeć w łóżku, przekomarzać się ze swoim ukochanym, jeść kolejną kanapkę i bezczynnie przyglądać się różnym śladom, jakie pozostawili na sobie poprzedniej nocy. Zamiast tego stała tutaj w chłodnym wietrze, czekając niecierpliwie, by usłyszeć Harry’ego dukającego przeprosiny.

Kiedy jej przyjaciele przybyli, jak zwykle spóźnieni, spojrzała na nich milcząc i czekając. Jednak pierwsze słowa z ust Harry’ego nie przypominały przeprosin.

– Co ty takiego zrobiłaś?!

– Co?

– Co zrobiłaś z moim Patronusem? To było dziwne.

Dobrze, pomyślała Hermiona. Na głos poinformowała go z grymasem:

Ja nic nie zrobiłam. Severus to zrobił. Nie był szczególnie zadowolony z tego, że widmo Rogacza wpadła do jego sypialni, o dziwo ja też nie byłam, a Krzywołap wyskoczył z futra.

– Czy on tu teraz jest? – spytała Ginny wojowniczo, rozglądając się z niepokojem, gdy na wspomnienie słowa „sypialnia” Harry zmienił kolor na bardzo interesujący.

– Krzywołap? Nie, nie ma go.

– Wiesz, że miałam na myśli Snape’a. Jest tu?

– Widzisz go? – odparła Hermiona, nie w nastroju do bycia miłą.

Właściwie nie wiedziała, gdzie Severus był w tej chwili, ale postawiłaby duże pieniądze na to, że był w pobliżu. Gdyby miała zgadywać, powiedziałaby, że po drugiej stronie bramy, wystarczająco blisko by podsłuchiwać nie będąc widzianym. Nie zawracała sobie głowy zakazem pójścia za nią, ponieważ i tak by nie posłuchał; kazała mu obiecać, że nie zacznie awantury, a on zgodził się z paskudnym błyskiem w oczach, który sprawił, że miała nadzieję, że Harry powie coś głupiego i go sprowokuje.

– Nie, ale to nie musi nic oznaczać.

– Nadal masz pelerynę niewidkę. Zapewniam cię, że Severus nie wyskoczy i nie krzyknie „A ku-ku” – odpowiedziała sucho. – Możemy to przełożyć? Jestem zmęczona.

– W południe wciąż byłaś w łóżku – mruknęła Ginny, a Hermiona zmrużyła oczy spoglądając na przyjaciółkę.

– Z jakiegoś dziwnego powodu nie spałam zbyt dobrze ostatniej nocy – powiedziała znacząco, a Ginny trochę zawstydzona odwróciła wzrok.

Hermiona postanowiła nie psuć tego efektu, wchodząc w szczegóły tego co robiła zamiast spać, nawet po to, by zobaczyć jak twarz Harry’ego przybiera nieodkryty dotąd kolor, gdyby powiedziała mu, że ssała okazałych rozmiarów penisa profesora Snape’a, zanim ją przeleciał aż nie byli w stanie się ruszać. Zaczynała dostrzegać urok podejścia Ślizgonów; nie kłamała, po prostu unikała powiedzenia całej prawdy.

Po nieprzyjemnej przerwie Harry westchnął i przeczesał palcami swoje włosy, które były tak potargane jak zawsze.

– Przykro mi, Hermiono. Masz rację, wczoraj nie byliśmy w porządku.

– Tak, nie byliście – zgodziła się miękko, rozluźniając nieco swoją agresywną postawę i rozkładając ramiona, bo prawdę mówiąc, nie była już tak naprawdę zła.

Do tej pory poznała ich dwoje na tyle dobrze by wiedzieć, że tak naprawdę nie mieli tego na myśli, po prostu byli zszokowani.

– Po tym, jak wyszłaś, rozmawialiśmy o tym  – podpowiedziała cicho Ginny. – I cóż, w pewien… pokręcony sposób to ma sens. Kiedy się nad tym zastanowiliśmy… nie wydawało się to takie dziwne.

Harry skinął głową.

– I to wszystko, co powiedziałem… Nie powinienem tego mówić. To po prostu… trochę mnie to rąbnęło, rozumiesz? To znaczy, to jest pierwszy facet, o którym myślisz poważnie od czasu Rona, chyba dlatego o nim wspomniałem. Inni nie bardzo się liczyli, prawda?

– Nie było ich wielu – sprostowała, doskonale świadoma, że ​​Severus na pewno słucha. – Ale… tak, masz rację, żaden z nich nie był ważny. Ron był moim pierwszym, ale nigdy nie miał być ostatnim, nie pasowaliśmy do siebie.

Harry ponownie skinął głową.

– Wiem, Miona. Mogę to zaakceptować. Ale pomysł, że Snape jest tym właściwym, kiedy Ron nie był… To trochę ciężkie do przyjęcia.

– Wiem – zgodziła się. – Wiedziałam, że to będzie szok. To jeden z powodów, dla których odkładałam powiedzenie wam tego i swoją drogą nie był to idealny sposób na przekazanie takiej wiadomości. Miałam nadzieję, że sami się domyślicie. Dałam wam więcej wskazówek niż trzeba.

– Tak – zgodziła się ze smutkiem Ginny, uśmiechając się. – O tym też rozmawialiśmy. Kiedy spojrzeliśmy wstecz, było to całkiem oczywiste. W każdym razie… przepraszamy. Nie powinniśmy byli tak reagować.

Hermiona wzruszyła ramionami i uśmiechnęła się lekko.

– W porządku. Prawdopodobnie jestem zbyt wyrozumiała, ale nigdy nie chciałam się z nikim w tej sprawie kłócić. Wiedziałam, że będziecie w szoku. Nawet was nie winię, nie do końca. Gdybym wciąż widziała Severusa tak jak my wszyscy pod koniec wojny, myślę, że też byłabym wstrząśnięta, ale od tamtej pory go nie spotkaliście, więc nie mieliście okazji zobaczyć jaki jest teraz.

– Kiedy możemy się z nim spotkać? – spytała Ginny. – Muszę przyznać, że jestem ciekawa, szczególnie biorąc pod uwagę niektóre rzeczy, o których powiedziałaś.

Hermiona pokręciła głową z pewnym trudem powstrzymując uśmiech, gdy przypomniała sobie kilka wcześniejszych rozmów.

– Nie wiem. Jeszcze nie tak szybko, nie czuję się gotowa do konfrontacji z wami wszystkimi, niezależnie od tego czy Severus by się zgodził, czy nie. Chcę najpierw powiedzieć wszystkim w waszej rodzinie, niech przyzwyczają się do tego. Twoi rodzice są następni na liście.

– A co z Ronem? – bąknął niezręcznie Harry.

– Boże, nie. On będzie ostatni, a kiedy mu powiem, będzie to w pokoju pełnym ludzi, którzy wiedzą z góry i mogą go powstrzymać. W przeciwnym razie spróbuje czegoś głupiego, a Severus go zabije.

– Ron jest Aurorem, wiesz…

Hermiona uśmiechnęła się.

– Ron jest również Ronem, Harry. Znam go zbyt dobrze, a widziałam, jak szybko reaguje Severus. Nie znam nikogo, kto mógłby go pokonać w pojedynku, a Ron jest zdecydowanie na tyle głupi, by spróbować tego w ferworze chwili. Więc dowie się jako ostatni.

– Twoi rodzice wiedzą? – zapytał Harry.

– Tak. Wygląda na to, że przyjęli to całkiem dobrze; oczywiście są zaniepokojeni, ale nie mają żadnych złych wyobrażeń na temat Severusa, ledwo im o nim wspomniałam. Wciąż na ten temat rozmawiamy, ale wydaje się, że wszystko jest w porządku. W tej chwili są bardziej zainteresowani odbudowaniem kontaktu ze mną.

– To dobrze.

Rozmowa trwała jeszcze przez chwilę, ale niewiele więcej było do powiedzenia, a Harry i Ginny musieli wrócić do domu, by odebrać dzieci z Nory. Kiedy odeszli, Hermiona przeszła z powrotem przez bramę i zamknęła ją, po czym rozejrzała się po pustym terenie.

– No więc? – rzuciła.

Usłyszała cichutki chichot i niedaleko coś zamigotało od zaklęcia Kameleona, które zaczęło znikać, ukazując znajomy ciemny kształt.

– No więc co? Z pewnością nie byłaś tak szalona, żeby sobie wyobrazić, że nie będzie mnie w pobliżu.

– Oczywiście, że nie. Dlatego nie powiedziałam, że cię nie ma, kiedy Ginny zapytała. Cieszę się, że przynajmniej się zachowywałeś.

Zbliżył się do niej i ruszyli z powrotem podjazdem w stronę zamku.

– Co tak naprawdę twoim zdaniem mógłbym zrobić? – zapytał z rozbawieniem. – Poza tym – dodał, uśmiechając się lekko – gdybym przerwał, mógłbym przegapić coś interesującego. Weasley naprawdę był twoim pierwszym?

Hermiona spróbowała rzucić mu ostre spojrzenie.

– Nie mów mi, że uwierzyłeś we wszystkie bzdury z „Tygodnika Czarownica” i opowiadań Rity Skeeter.

Severus uniósł brew.

– Mogę szczerze powiedzieć, że miałem o wiele ważniejsze sprawy na głowie niż twoje życie seksualne – odparł. – W każdym razie staram się nigdy nie wierzyć w nic, co pisze Skeeter. Nie mogę znieść tej kobiety. Nękała mnie w ciągu ostatniego roku, desperacko próbując uzyskać ekskluzywny wywiad. – Jego usta wykrzywiły się.

Hermiona przyjrzała się jego twarzy i zamrugała.

– Próbowała cię uwieść, prawda?

– Więcej niż raz – zgodził się. – Mogłoby to być nieco bardziej pochlebne, gdybym nie podejrzewał, że robi to rutynowo w poszukiwaniu historii i gdyby nie była tak wstrętną jędzą.

– Odrzuciłeś ją, rozumiem. – A przynajmniej mam taką nadzieję. Nie miała żadnego problemu z tym, że Severus miał kochanki w przeszłości, zwłaszcza biorąc pod uwagę umiejętności które nabył, ale miała nadzieję, że miał lepszy gust.

– W pewnym sensie – zgodził się z nutą złośliwości.

— Ojej, co jej powiedziałeś?

– Powiedziałem jej, zgodnie z prawdą, że wolę bzykać martwą od tygodnia owcę niż ją i że jeśli chcę dziwkę, to zapłacę za czystą i wolną od chorób. Potem zaproponowałem, że przedstawię ją niektórym z moich mniej wybrednych przyjaciół i zaprosiłem ją na następne spotkanie Śmierciożerców. W tym momencie dość pospiesznie wyszła.

Uśmiechnęła się do niego rozbawiona.

– Nawet jak na twoje standardy, to było urocze.

– Byłem z tego raczej dumny – zgodził się jadowicie, uśmiechając się lekko.

— Wiesz, napisała o tobie książkę. Snape: Łajdak czy święty?

– Wiem – odparł, a jego uśmiech jeszcze się poszerzył. – Niedługo po powrocie do Anglii znalazłem egzemplarz w antykwariacie w Essex. To był niezły kawałek fikcji, prawda? Myślę, że jedyne co się zgadzało to moje nazwisko i stanowisko. O ile pamiętam, pomyliła nawet mój wiek.

– Udało jej się wyjaśnić, że nic o tobie nie wiedziała – zgodziła się Hermiona, z uśmiechem.

– A wracając do naszego pierwotnego tematu…

Westchnęła zirytowana.

Tak, Ron był moim pierwszym. Czy to naprawdę ma znaczenie?

Wzruszył ramionami.

– Nie. Ale to z pewnością musiało być dla ciebie trochę niefortunne.

– Nie bardzo – powiedziała, wspominając. – Z pewnością nie byłam jego pierwszą, chociaż próbował udawać, że jestem. Mniej więcej wiedział co robi, a ja przynajmniej znałam teorię. Ta część naszego związku nie stanowiła problemu.

Severus był lepszy, o niebo lepszy, ale jego ego w tej chwili nie potrzebowało już więcej głaskania, nie po poprzedniej nocy. Zaciekawiona spojrzała na niego.

– A co z twoim pierwszym razem? – spytała ostrożnie, obserwując jego twarz na wypadek, gdyby to okazało się być jedną z tych historii; wiedziała, że ​​to się stało zanim dołączył do Śmierciożerców, ale to wszystko.

Severus wyglądał na bardziej rozbawionego niż cokolwiek innego.

– Zapewniam cię, że nic godnego zapamiętania. – Po chwili rozwinął – Miałem szesnaście lat. Tamtego lata po śmierci moich rodziców, kiedy Lily nie chciała już ze mną rozmawiać byłem sam i nie miałem nic do roboty. Zacząłem zadawać się z miejscowym gangiem mugolskich nastolatków, oddając się ich tradycyjnym rozrywkom takim jak picie, palenie, branie narkotyków, niszczenie rzeczy, kradzieże oraz uprawianie niewybrednego seksu. Straciłem dziewictwo za krzakami na skraju pobliskiego placu zabaw. Oboje byliśmy pijani. Nawet nie pamiętam jej imienia, zakładając, że je w ogóle znałem. Było to na tyle dobre, na ile można się spodziewać w takich okolicznościach.

– Boże, Severusie, jesteś taki romantyczny.

– Wiem – zgodził się, prychnąwszy cicho. – Szczerze mówiąc nigdy nie byłem szczególnie tym zainteresowany. Nawet Lily… Pragnąłem jej, w niezdarny nastoletni sposób, ale nie jakoś specjalnie rozpaczliwie. Nigdy nie miałem dużego popędu seksualnego, a czas spędzony ze Śmierciożercami jeszcze bardziej stłumił moje libido. Były kobiety, czasami, ale rzadko. Jeśli za to nie płaciłem, nie obchodziło mnie to zbytnio i specjalnie się nie wysilałem, więc nawet nie próbowałem się tym przejmować. Poza tym nie przyciągałem za bardzo kobiecej uwagi, w czym nie ma nic dziwnego.

– Ich strata – odparła w zamyśleniu Hermiona. – Och, nie byłeś wtedy szczególnie atrakcyjny, ale gdyby wiedziały co potrafisz myślę, że wiele kobiet byłoby chętnych, by spojrzeć ponad to…

Na szczęście dla niego Severus wyglądał na rozbawionego, a nie zadowolonego, a nawet zdołał zgrabnie odwzajemnić komplement, mówiąc z namysłem:

– Być może po prostu brakowało mi w przeszłości odpowiedniej inspiracji.

Hermiona pomyślała, że być może tak właśnie objawiała się jego głęboko zakorzeniona, podświadoma potrzeba uczuć, żeby jego świadomość mogła to zaakceptować, ale z pewnością nie miała zamiaru się kłócić. W każdym razie właśnie weszli do zamku i nie była to odpowiednia rozmowa do prowadzenia w szkole.

 

Gdy święta wielkanocne miały się ku końcowi, oboje nauczyciele zauważyli, że w miarę zbliżania się terminów egzaminów mają coraz więcej pracy i coraz mniej czasu wolnego, który mogliby spędzić ze sobą. Kiedy w któryś leniwy sobotni poranek w łóżku, Severus obwieścił pełnym irytacji warknięciem, że Minerwa zbliża się do lochów, Hermiona zaklęła z irytacją.

– Czego ona chce? Nigdy nie rozmawia z tobą z własnej woli, a gdyby to był jakiś nagły wypadek, to użyłaby Fiuu.

Warcząc coś prawdopodobnie bardzo niepochlebnego, Severus zamarł nagle i przechylił głowę na bok, gdy najwyraźniej coś mu przyszło do głowy i całkowicie szatański uśmiech przemknął przez jego twarz.

– Myślę, że nadszedł czas, aby zagrać w moją starą grę – powiedział złośliwie. – Jeżeli zechciałabyś rzucić na siebie Kameleona i znaleźć miejsce do obserwacji w salonie, może cię to rozbawić.

– Severusie, co zamierzasz zrobić? – zapytała, rozdarta między nieufnością a rozbawieniem. Z pewnością nie chciałaby, aby ten wyraz twarzy był skierowany na nią. Uśmiechnął się tylko złośliwie wyślizgując się z łóżka, wstając chwycił różdżkę i ruszył do drzwi. – Jaką grę? -zawołała za nim, znajdując swój szlafrok i różdżkę.

– Zawstydzanie Minerwy McGonagall i danie jej nauczki tak, by zostawiła mnie w spokoju – zawołał z łazienki, przekrzykując szum płynącej wody.

– Czy ona nie będzie wiedziała, że ​​tu jestem?

– Nie. To są moje pokoje i nie chcę, żeby o tym wiedziała. W każdym razie wierz mi, nie będzie zwracać zbyt wiele uwagi na cokolwiek.

Wierząc mu na słowo i niemal umierając z ciekawości usiadła wygodnie ze skrzyżowanymi nogami na podłodze w kącie salonu, gdzie było mało prawdopodobne, by została odkryta i rzuciła na siebie zaklęcie w chwili, gdy rozległo się pukanie do drzwi i Dyrektorka zawołała:

– Severus?

Hermiona zrozumiała jaką grę Severus miał na myśli, gdy tylko się pojawił; był nagi, poza niezbyt dużym ręcznikiem owiniętym wokół bioder, a jego włosy były mokre i ociekające wodą. Osobiście uważała, że to bardzo interesujący widok, ale jakoś nie mogła sobie wyobrazić, żeby nieco pruderyjna Dyrektorka czuła to samo (przynajmniej miała nadzieję, że nie, ponieważ byłoby to niepokojące z wielu różnych powodów). Gdy podszedł do drzwi, trzymając luźno ręcznik jedną ręką, drugą uniósł różdżkę i przesunął jej końcem po ramionach. Hermiona zobaczyła migotanie rozlewające się po jego skórze i większość blizn zniknęła. Wiedziała, co kryje się pod urokiem, więc nie działał za bardzo na nią, ale Minerwa mogła zobaczyć tylko kilka większych blizn.

Severus czekał kilka kroków od drzwi, obserwując je z rozbawionym wyrazem twarzy, podczas gdy pukanie stawało się coraz bardziej natarczywe. W końcu niecierpliwość wzięła górę nad uprzejmością i Minerwa otworzyła drzwi i ujrzała prawie nagiego Mistrza Eliksirów, który najwyraźniej wyszedł spod prysznica, by odpowiedzieć na pukanie.

Ten skrzywił się na jej widok.

– Wejdź – powiedział sarkastycznie, cofając się. – Rozgość się.

Wyraz twarzy Minerwy był bezcenny; Hermiona pospiesznie rzuciła na siebie niewerbalne zaklęcie uciszające, aby mieć pewność, że nie zacznie chichotać na głos i się nie zdradzi. Starsza kobieta była wyraźnie zszokowana, Severus dla kontrastu wyglądał na zirytowanego i zniecierpliwionego, ale całkowicie nieświadomego jej reakcji.

– No więc…?

– Co? – wykrztusiła Dyrektorka.

– Przypuszczam, że jest jakiś powód tej wizyty?

Po dłuższej chwili Minerwa wydawała się wrócić do równowagi.

– Czy uważasz za stosowne otwierać drzwi w tym stanie, Snape?

Severus uniósł brew.

– Jest sobotni poranek i nie ma jeszcze wpół do ósmej. Każdy niezapowiedziany gość w moich prywatnych komnatach, a nie w gabinecie musi być raczej członkiem personelu niż uczniem, a o tej godzinie jest mało prawdopodobne, aby była to rozmowa towarzyska. Założyłem, że to jest ważniejsze niż ubieranie się. Swoją drogą nie, żebyś dała mi na to czas – dodał cierpkim głosem. – Całkiem jasne, że brałem prysznic. A teraz  czego chcesz? W lochach nie jest tak ciepło, żebym chciał tak stać cały ranek.

To prawda, przyznała Hermiona, śmiejąc się cicho w swoim kącie. To stwierdzenie przyciągnęło również uwagę na jego sutki, stwardniałe od chłodnego powietrza, a tym samym na krople wody spływające po mięśniach klatki piersiowej z mokrych włosów. Jej ramiona drżały, gdy obserwowała minę Minerwy.

Po zdecydowanie zbyt długiej pauzie Dyrektorka odpowiedziała na pytanie, z o wiele silniejszym niż zwykle akcentem.

– Szukałam Hermiony…

Severus uniósł drugą brew.

– O ile kwatery personelu nie zostały niedawno przearanżowane, jej komnaty są kilka pięter wyżej i trochę w kierunku drugiej strony zamku – zauważył łagodnie.

— Oczywiście Snape, że jej tam nie ma, inaczej bym jej nie szukała — warknęła ze złością, najwyraźniej nie lubiąc być tak zakłopotana. – Z powodów, których nie mogę pojąć wydaje się, że zależy jej na twoim towarzystwie, więc pomyślałam, że możesz wiedzieć gdzie jest.

Bardzo powoli i z rozmysłem Severus spojrzał na siebie, a potem ponownie na swoją pracodawczynię z paskudnym błyskiem w oczach.

– Byłem pod prysznicem – powtórzył jedwabiście. – Nie mam zwyczaju przyjmować gości w łazience.

– Dość gierek, Snape. Czy jest tu Hermiona? – warknęła Minerwa, teraz najwyraźniej nieco zdenerwowana.

Spojrzenie jego czarnych oczu stwardniało.

– Dlaczego profesor Granger miałaby być tutaj tak wcześnie rano, kiedy ja ewidentnie nie jestem ubrany na imprezę towarzyską? – zapytał bardzo niebezpiecznym tonem. – Co konkretnie sugerujesz, Minerwo?

Ku całkowitemu zdumieniu Hermiony, Dyrektorka właśnie się zarumieniła.

– Ja… nie miałam na myśli… och, zamknij się, Snape! Wiesz dokładnie, o co mi chodziło. Wiesz czy nie wiesz, gdzie jest Hermiona?

– Mam wrażenie, że właśnie ustaliliśmy, że nie ma możliwości, abym wiedział – wycedził lodowato. – Zapewniam cię, że nie ma jej pod prysznicem. Poza tym nie mogę tego skomentować. Chcesz coś jeszcze?

Kocham Ślizgonów, pomyślała Hermiona, starając się nie trząść zbytnio ze śmiechu, na wypadek gdyby mimo zaklęcia Kameleona można było dostrzec jakiś ruch, choć nie sądziła, żeby​​ w tych okolicznościach Minerwa zwracała uwagę na cokolwiek. Severus półnagi i ociekający wodą przyciągał wzrok, zwłaszcza, że ​​teraz pozwolił ręcznikowi zsunąć się o cal niżej na biodra.

Minerwa najwyraźniej zdała sobie sprawę, że nie wygra tej konkretnej konfrontacji. Z wyrazem twarzy, który obiecywał później straszliwą zemstę, powiedziała szorstko:

– Nie. To wszystko.

Severus skłonił się szyderczo, pozwalając ręcznikowi zsunąć się trochę niżej i dla pokazu naciągając go z powrotem, gdy się prostował. Ponownie się rumieniąc, Dyrektorka odwróciła się i odeszła, trzaskając za sobą drzwiami. Gdy drzwi się zamknęły, gniew i pogardliwy uśmieszek zniknęły z twarzy Severusa i zachichotał cicho, odwracając się, by rozejrzeć się po pokoju, zanim skupił się na kącie. Hermiona zdjęła zaklęcie Kameleona i Muffliato i wstając wybuchnęła salwą śmiechu.

– Jesteś wrednym draniem, Severusie! To było genialne!

Uśmiechnął się, wyraźnie czując się bardzo z siebie zadowolony.

– Coś nowego dla mnie – zauważył w zamyśleniu. – Nigdy wcześniej nie udało mi się sprawić, żeby się zarumieniła. Nie wiedziałem, że to potrafi.

– Często otwierasz jej drzwi w ten sposób?

– Nieczęsto. Wtedy nie robiłoby to takiego wrażenia. I to wyłącznie jej wina. Za pierwszym razem, wiele lat temu był to prawdziwy wypadek. Gdyby nie zareagowała tak zabawnie, nigdy by się to nie powtórzyło. Może cię zainteresuje, że zrobiłem to samo z Dolores Umbridge – dodał.

Wciąż się śmiejąc podeszła i stanęła przed nim, opierając dłonie na wilgotnej skórze w pasie, powyżej bioder i tuż nad brzegiem ręcznika.

– Przypomnij mi, żebym nigdy nie sprawiła, że będziesz się na mnie gniewał.

Severus również wybuchnął śmiechem.

– Jest na to o wiele lat za późno, Hermiono – powiedział jej czule. – Byłem na ciebie co najmniej zirytowany już podczas twojej pierwszej lekcji Eliksirów. Jesteś najbardziej irytującą czarownicą jaką kiedykolwiek znałem.

Hermiona bardzo chciałaby być na niego zła za to, że powiedział coś tak paskudnego, ale jego mina była raczej rozbawiona niż kpiąca, a ona wciąż walczyła z chichotem na wspomnienie twarzy Minerwy. W każdym razie musiała przyznać, że bardzo trudno było jej kłócić się z Severusem, kiedy był prawie nagi.

– Drań – mruknęła bez przekonania, po czym pochyliła się, by pocałować kroplę wody na jego klatce piersiowej.

– Myślę, że nasza szanowna pracodawczyni cię szuka – zauważył łagodnie.

— Może jeszcze przez chwilę szukać — odparła z roztargnieniem. – Kiedy mnie nie znajdzie, założy że wymknęłam się, aby spędzić trochę czasu z moim tajemniczym mężczyzną, więc nie będę musiała nawet kłamać, kiedy ją zobaczę.

Poza tym Dyrektorka prawdopodobnie była w tej chwili w lekkim szoku.

– Może jeszcze zrobię z ciebie Ślizgona – odpowiedział Severus z pewnym rozbawieniem.

– Ślizgon, który we mnie drzemie nie jest tym, który w tym momencie interesuje mnie najbardziej – powiedziała, ponownie całując jego klatkę piersiową i wsuwając rękę pod ręcznik, by odkryć, że zaczął już reagować. Owinął ramiona wokół jej talii i przyciągnął bliżej, pochylając głowę do pocałunku, a ona roztopiła się przy nim ze szczęścia, badając dłońmi jego ciało, aż lekkie mrowienie na palcach coś jej przypomniało. – Zanim damy się całkowicie ponieść emocjom…

– Hmm?

Uśmiechnęła się do niego.

– Pamiętasz? Nie zdjąłeś uroku maskującego blizny. – Zmarszczył brwi i przybrał nieufny wyraz twarzy, więc wyciągnęła rękę, by jej dotknąć, ignorując przemoczony ręcznik, który w końcu przegrał walkę i upadł na podłogę. – Mówiłam ci, Severusie, twoje blizny są częścią ciebie. Bez nich nie jesteś sobą i nigdy nie chcę, żebyś się przede mną ukrywał. – Po długiej chwili niepewności jego spojrzenie złagodniało, ponownie poczuła mrowienie magii, gdy urok zniknął i znów stał się mężczyzną, którego znała. Całując go ponownie, Hermiona odsunęła się na chwilę i uśmiechnęła. – Myślę, że i tak tego nie potrzebowałeś. Z tego, co widziałam, Minerwa nie zauważyłaby, gdyby to były wciąż świeże, krwawiące rany. Wątpię, żeby widziała jakiekolwiek blizny.

Prychnął cicho.

– Szalona kobieto. Są znacznie gorsze rzeczy niż nagość, nawet jeśli to dotyczy mnie.

Patrzyła na niego pustym wzrokiem.

– Naprawdę myślisz, że właśnie dlatego tak zareagowała? Severusie…

Zmarszczył brwi.

– Co?

– Och, jesteś niemożliwy – mruknęła, przytulając go impulsywnie. – Nie wiem jak ktoś tak inteligentny mógł kompletnie nic nie rozumieć.

– Co? – powtórzył, z mieszanką irytacji, obrony i zdezorientowania.

Hermiona spojrzała na niego tłumiąc śmiech.

– Minerwa nie była zszokowana, ponieważ zobaczyła cię prawie nagiego, Severusie. Była zawstydzona własną reakcją. Naprawdę staram się nie spekulować na temat życia osobistego moich koleżanek i kolegów, zwłaszcza tych którzy mnie uczyli, ale wyobrażam sobie, że minęło bardzo dużo czasu, odkąd ostatnio widziała seksownego mężczyznę wychodzącego spod prysznica.

Severus spojrzał na nią zdezorientowany, oszołomiony, z niedowierzaniem i z przerażeniem, jednocześnie Hermiona z trudem zwalczyła parsknięcie śmiechem. To nie była sytuacja, w której mogła się z niego śmiać, ale wyraz jego twarzy… Koncentrując się na niedowierzaniu w jego oczach odzyskała kontrolę nad sobą; jego poczucie własnej wartości było naprawdę zastraszająco niskie.

– Uwierz mi, Severusie, każdy chętnie zawiesiłby na tobie oko – powiedziała łagodniej. – Na wypadek gdybyś nie zauważył, przybrałeś trochę na wadze i to są same mięśnie. Nigdy nie wyglądałeś nieatrakcyjnie tylko niezdrowo, a teraz już tak nie jest. Z pewnością nie myślałeś, że jestem jedyną kobietą na świecie, która patrzy na ciebie z przyjemnością?

Mina Severusa się zmieniła – teraz wyglądał na zupełnie wytrąconego z równowagi. Trwało to tylko chwilę lub dwie, zanim jego spojrzenie stwardniało, gdy sięgnął po najlepszy sposób obrony jaki znał i zaczął stawiać swoje Osłony z powrotem na miejsce. Nie widziała tego od dawna i zareagowała natychmiast – wplotła dłoń w wilgotne włosy i szarpnęła lekko jego głową, by spojrzał jej w oczy.

– Nie waż się, Severusie! Właśnie ci powiedziałam, że nie chcę, żebyś się ukrywał. Nie przede mną.

Po długiej przerwie odezwał się bardzo ostrożnym tonem:

– Aby odpowiedzieć na twoje pytanie, wszystkie dowody do tej pory tak sugerowały.

– Bzdury! – zaprotestowała. – Po prostu tego nie zauważyłeś, to wszystko. Gdy byliśmy w Cambridge w Boże Narodzenie wiele osób na nas patrzyło i jestem pewna, że nie patrzyli tylko na mnie, ani nie byli zszokowani i zastanawiali się, dlaczego byliśmy razem. I przysięgam, jeśli kiedykolwiek wymyślą lepszą alternatywę dla Zmieniacza Czasu, cofnę się do lat siedemdziesiątych i rąbnę każdą dziewczynę, jaką znałeś w okresie dojrzewania, tak dla zasady. Rąbnę oboje twoich rodziców, zwracając szczególną uwagę na twojego ojca, a potem Lily Evans, tak dla jaj, ją i Huncwotów, a na koniec walnę w głowę Dumbledore’a. Bo myślę, że to straszne, że tak nisko się oceniasz.

Pod koniec tej krótkiej tyrady poczuła się trochę głupio, ale z jakiegoś dziwnego powodu wydawało się, że to zrobiło swoje. Severus wyglądał na zdziwionego, bardziej niż cokolwiek innego, w jego oczach pojawił się ślad rozbawienia, ale to była zdecydowana poprawa w stosunku do jego wcześniejszego nastroju.

– Skończyłaś? – zapytał niepewnie.

– Ledwo zaczęłam, mam długą listę ludzi z twojej przeszłości, których przeklęłabym, gdybym tylko mogła. Ale na razie tak, skończyłam.

– To dobrze. – Zanim się zorientowała podniósł ją i pocałował tak głęboko i namiętnie, jak nigdy dotąd i zanim się odsunął, straciła oddech i nie była w stanie mówić. Patrząc na nią poważnie, powiedział spokojnie: – Jesteś bez wątpienia zupełnie szalona i powinniśmy byli napuścić cię na Czarnego Pana i zejść z drogi, zamiast polegać na Potterze. – Całując ją ponownie, dodał: – Prawie kusi mnie, abyś znalazła sposób, by urzeczywistnić ten twój szalony plan tylko po to, by zobaczyć co się stanie. – Pocałował ją po raz trzeci. – Jednak bardziej kusi mnie powrót do tego, co Minerwa przerwała wcześniej.

Hermionie udało się uniknąć czwartego pocałunku i odzyskała oddech, bo Severus ruszył w kierunku sypialni. Owinęła ramiona wokół jego szyi, ochoczo aprobując ten plan; to było o wiele ciekawsze niż jej pomysł i z pewnością poprawi samoocenę jej ukochanego o wiele bardziej. Mając to na uwadze, postanowiła pokazać mu dokładnie, jak bardzo jest dla niej atrakcyjny.

Rozdziały<< Post Tenebras, Lux – Rozdział 26Post Tenebras, Lux – Rozdział 28 >>

Mamuś Anni

Wierna fanka HP, Czytelniczka Sevmione, Tłumaczka, Beta... !!! * Zakaz kopiowania moich tłumaczeń bez mojej zgody! * !!! !!! *! Bardzo proszę BEZ WULGARYZMÓW w komentarzach *! !!!

Dodaj komentarz