Post Tenebras, Lux – Rozdział 37

„Zejdzmy trochę dalej z utartej ścieżki

i pójdziemy dalej, nawet jeśli dotrzemy tam ostatni

Opierając się plecami o ścianę; i rzucimy się i będziemy gryźć

I wściekać się i wściekać, wściekać się przeciwko umieraniu światła.”

– Great Big Sea, „Here And Now”.


Śnieg zaczął padać następnego dnia i padał przez cały listopad i grudzień. Kiepska pogoda sprawiła, że ​​w zamku było wielu znudzonych i niespokojnych uczniów, a nauczyciele mieli pełne ręce roboty.

Z drugiej strony oznaczało to, że więcej niż zwykle uczniów zdecydowało się wrócić do domu zamiast zostać w Hogwarcie na Boże Narodzenie – w każdym razie z trzech domów. Większość uczniów Slytherinu została w szkole.

– Nie pamiętam, żeby tak wielu Ślizgonów zostało w szkole, kiedy byłam uczennicą – skomentowała Hermiona na krótko przed końcem semestru.

– Nie. W tamtych czasach wyjeżdżanie, żeby zafundować sobie wakacje w czasie przerwy było oznaką prestiżu, pozostawali zazwyczaj tacy jak ja lub Potter, którzy nie chcieli wracać do domu lub nie mieli dokąd pójść, albo ci, którzy chcieli narobić sobie kłopotów – dodał sucho. – Zwracałem baczną uwagę na Gryffindor, kiedy ty lub Weasley zostawaliście na Boże Narodzenie.

– Dziękuję ci za to – odpowiedziała cierpko. – Więc co się teraz zmieniło?

Severus odchylił się na krześle i wzruszył ramionami.

– Większość starych rodzin czystej krwi przeżyła po wojnie ciężkie czasy. Tradycyjne rodziny Slytherinu są biedniejsze niż były, a wielu obecnych uczniów pochodzi z mniej zamożnych środowisk. Nie chcą wracać do domu. W szkole mają kogoś, kto ich chroni.

Zmarszczyła brwi.

— Severusie?

– Tajemnica – odpowiedział cicho. – Ale mogę ci powiedzieć tyle: wielu uczniów z mojego Domu pochodzi ze środowisk, które doprowadziłyby do rozpaczy pracownika socjalnego. Tutaj jest im lepiej.

– Auć.

Posłał jej krzywy uśmiech.

– Slytherin zawsze był domem tak dla marginesu społecznego, jak i śmietanki towarzyskiej.

– Zagubieni – powiedziała powoli, przypominając sobie coś, co Harry jej kiedyś powiedział; nazywał siebie, Severusa i Toma Riddle’a zagubionymi chłopcami.

– Tak – zgodził się cicho. – Ci, o których nikt nie dba. Często są przydzieleni do Slytherinu, ponieważ przynajmniej tam nauczą się przetrwać, tak jak ja.

– No cóż. Przynajmniej teraz mają ciebie – zasugerowała, wstając i stając obok niego.

– Szczęściarze – odpowiedział, opierając się o nią. – Wierzę, że właśnie dlatego tak naprawdę większość z nich zostaje. Przynajmniej tyle udało mi się osiągnąć.

– Nie bądź taki skromny – powiedziała mu lekko. – Dokonałeś cudów i dobrze o tym wiesz.

– Urodziłem się żałosnym skurczybykiem i umrę nędznym skurczybykiem – odparł, wstając. – A teraz muszę iść i edukować przyszłych żałosnych skurczybyków.

Przewróciła oczami.

– Widzimy się później.

.

– W porządku – powiedziała wesoło Minerwa, rozglądając się po pokoju nauczycielskim. – Kto chce mieć wolne w Nowy Rok?

Ku ogólnemu zdumieniu Severus jako pierwszy podniósł rękę, przyciągając szereg spojrzeń. Minerwa zmarszczyła brwi.

– Ty, Severusie?

– Jeśli mogę – odpowiedział trochę sztywno.

– Wybierasz się gdzieś? – zapytała.

– Tak – zgrzytnął zębami, z trochę niespokojną miną.

Hermiona spojrzała na niego, bo o niczym jej nie mówił. Nie patrzył na nią; studiując jego minę, doszła do wniosku, że prawdopodobnie planuje coś fajnego i odwróciła się z nadzieją do Minerwy.

Dyrektorka wzruszyła ramionami.

– Przykro mi, ale nie.

Severus spojrzał na nią z gniewem w oczach.

– Kiedy kiedykolwiek poprosiłem o dzień wolny? – zapytał.

– Właściwie to w grudniu ubiegłego roku, kiedy bez wyjaśnienia wziąłeś wolne na tydzień.

– To było z powodów osobistych – mruknął, po czym westchnął. – Dlaczego nie wolno mi mieć Sylwestra dla siebie?

– Bo tak powiedziałam i przestań się tak krzywić, bo tak ci zostanie – odpowiedziała lekceważąco, po czym rozejrzała się po pokoju nauczycielskim. – Obawiam się, że dotyczy to również reszty z was. Pomyślałam, że byłoby miło, gdybyśmy wszyscy razem przywitali Nowy Rok, więc wszyscy musicie tu być, przynajmniej do północy. Potem możesz się wymknąć, jeśli naprawdę musisz, Severusie.

– Wtedy już nie będzie sensu – odparł z irytacją.

– Jaka szkoda.

– Skąd ta nagła chęć budowania zespołu, Minerwo? Chyba nie czytałaś znów książek o zarządzaniu? – zapytał ponuro.

Ignorując to, Minerwa rozejrzała się ponownie. Najwyraźniej usatysfakcjonowana, że ​​nikt inny nie protestował, mimo że kilka osób nie wyglądało na szczęśliwych, skinęła głową.

– Poza tym Severusie, muszę nalegać, abyś znów zaczął chodzić na posiłki. Nieobecność Opiekuna Domu jest złym przykładem. Do tej pory odpuściłam, bo szczerze mówiąc twoje poranne grymasy zniechęcały uczniów do śniadania, ale teraz nie zamierzam już tego tolerować.

Wyraz jego twarzy sugerował, że miał ochotę powiedzieć kilka bardzo nieprzyjemnych słów, ale pochylił sztywno głowę w odpowiedzi i krzywiąc się strasznie wbił wzrok w ścianę.

Hermiona miała ochotę zaprotestować przeciw tej nowej dyrektywie i utracie Nowego Roku bo planowała spędzić go z nim i reszta jej kolegów nie wchodziła w rachubę, ale zanim zdążyła to zrobić, Minerwa zwróciła się do niej.

– Ty też, Hermiono. Pracujesz tylko na pół etatu, technicznie rzecz biorąc, nie musisz chodzić na posiłki, ale bardzo byłabym wdzięczna, gdybyś to robiła.

Cóż, nie było sensu opuszczać posiłków, kiedy Severus siedział w Wielkiej Sali. Jednak dość często w ciągu tygodnia pora obiadowa była jedynym czasem aż do późnego wieczora jaki spędzali razem, a to oznaczało to, że w dni, gdy oboje byli bardzo zajęci nie będą mieli ani chwili dla siebie przez cały dzień. Nie był to co prawda koniec świata, ale nadal było to denerwujące.

– Oczywiście, pani Dyrektor – mruknęła niechętnie.

.

Po zakończeniu semestru w zamku zapanowała cudowna cisza. Ślizgoni byli w stanie zadbać o siebie i wydawali się rozumieć, że to powinny być ferie zarówno dla ich Opiekuna Domu, jak i dla nich samych. Wielu nauczycieli skorzystało z niezwykle pustego zamku i wybrało się na wakacje. Hermiona również, przynajmniej na papierze. Uczniowie Slytherinu z pewnością wiedzieli, że wciąż jest w zamku, ale żaden z nich nic nie mówił, a ponieważ Severus musiał pokazywać się tylko w Boże Narodzenie, a potem tylko na śniadanie i kolację, nikt inny nie zauważył, że nie opuszczał swoich komnat.

.

Kiedy obudziła się w Boże Narodzenie, Severus najwyraźniej już poszedł do Wielkiej Sali. Ziewając, skupiła się na liściku, który zostawił na poduszce, mrużąc oczy od wąskiego, ścisłego pisma.

Próbuję wytrzymać śniadanie na górze. Twoje jest na stole. Twój kot dąsa się, że nie może go za ciebie zjeść. Mam nadzieję, że to nie potrwa długo. Bah, bzdura. S.

Tłumiąc śmiech wstała niechętnie, zaścieliła łóżko, po czym wzięła szybki prysznic i przeszła przez jego komnaty w poszukiwaniu obiecanego śniadania. Krzywołap rzeczywiście się dąsał, ale rozchmurzył się, kiedy się z nim podzieliła. Skończywszy, zeskoczył ze stołu i skierował się z powrotem do sypialni, oblizując wąsy i miaucząc głośno, jakby rozkazywał jej, by za nim poszła.

Jej świąteczny prezent leżał na nocnym stoliku; nawet go nie widziała, kiedy się obudziła.

Uśmiechając się, położyła prezenty dla Severusa po jego stronie łóżka, zwinęła się w kłębek z zainteresowanym Krzywołapem i zaczęła otwierać płaską paczkę. W dotyku wyglądała jak ramka do zdjęć…

Patrząc na fotografię w ramce, uśmiechnęła się. Z zadowoleniem zauważyła, że było to mugolskie zdjęcie. Mówiące portrety jej się podobały, ale ruchome, nieme fotografie ciągle odtwarzając tę ​​samą małą scenę były jej zdaniem trochę przerażające. Po chwili zorientowała się, co jest z nim nie tak i spojrzała zaskoczona na swojego kota.

– Kto zrobił to zdjęcie, Krzywołapku? – zapytała, ponownie przyglądając się fotografii. Była na niej ich trójka: ona, Severus i Krzywołap siedząca na sofie. Severus siedział wygodnie z książką, ona była wtulona w zgięcie jego ramienia i najwyraźniej spała, a kot leżał rozciągnięty na nich obojgu. Było też bardzo dobrej jakości. – Jak u licha on to zrobił?

Od drzwi dobiegło ją ciche parskniecie. Odwróciła się i zobaczyła Severusa, który stał tam i obserwował ją z lekkim uśmiechem.

– Bardzo skomplikowany proces obejmujący myślodsiewnię, mugolski aparat fotograficzny, trochę dość eksperymentalnej magii, raczej paskudną migrenę i prawie mały pożar – stwierdził w odpowiedzi na jej pytanie. – Naprawdę nie polecam.

– Cześć. Długo cię nie było.

Uśmiechnął się.

– Puchoni z trzeciego roku rozpoczęli bitwę na jedzenie. I szybko osiągnęła naprawdę poważne rozmiary.

– Wyglądasz na szczęśliwego. Rozdałeś wiele szlabanów? – zapytała, drażniąc się, a on się roześmiał.

– Nie, ale wiedziałem, że to się stanie, dzięki wiadomości od pewnego anonimowego Ślizgona. W rezultacie byłem jedynym członkiem personelu, który postawił na czas Zaklęcie Tarczy.

– I ja to przegapiłam – wydęła wargi. – Musisz mi pokazać później.

– Jeśli chcesz – odpowiedział, ponownie się uśmiechając, zdjąwszy energicznie szatę nauczyciela rzucił ją niedbale na krzesło, po czym usiadł obok niej i spojrzał na zdjęcie.

Hermiona pochyliła się na bok i oparła głowę na jego ramieniu.

– To jest piękne. I pomysłowe. Dziękuję – wręczyła mu jego prezenty. – Wesołych Świąt.

Pierwszy prezent, antologia wierszy i krótkich utworów literackich różnych irlandzkich pisarzy przyniósł jej zadowolony uśmiech i pocałunek. Drugi, jaskrawy i tandetny jasnopomarańczowy kubek do kawy z napisem „Najlepszy Nauczyciel Świata” wywołał u niego wybuch śmiechu.

– Więc ci się podoba? – zapytała, uśmiechając się do niego.

– Będę zawsze trzymał go na biurku – zapewnił ją. – Będę miał doskonałą rozrywkę z oglądania moich uczniów próbujących zgadnąć, kto mi go dał i jakie narkotyki wtedy brał.

– Cieszę się, że mogłam cię rozbawić – odparła Hermiona, uśmiechając się do niego i pochylając się, by delikatnie go pocałować.

Poczuła na ustach jego uśmiech, a potem Severus odwzajemnił pocałunek zdecydowanie mniej delikatnie. W pewnym momencie wyjął z kieszeni małą zawiniętą paczuszkę i rzucił ją przez drzwi do salonu. Uradowany Krzywołap pognał za nią, drzwi się zatrzasnęły i czas odpłynął.

 

Resztę dnia spędzili w łóżku, z krótkimi przerwami, gdy Severus niechętnie musiał się umyć i ubrać, by iść na posiłek do Wielkiej Sali.

Drugi dzień świąt zapowiadał się raczej mniej zabawnie.

.

Odzyskawszy równowagę po aportowaniu się do Nory, Hermiona rozejrzała się; dopóki Severus nie pojawił się obok niej z ostrym trzaskiem, wzbijając lekko śnieg nie była pewna, czy jednak się zjawi. Wyglądało to jakby to był jego pomysł na piekło, miała przeczucie, że wolałby od tego klątwę Cruciatus. Masz u niego dług, pomyślała, uśmiechając się do niego. Nie odwzajemnił uśmiechu, patrząc na stary, rozpadający się dom jak na szubienicę, po czym wziął oddech i wyprostował się, wracając do niej wzrokiem. Zrozumiawszy aluzję, ruszyła przed siebie z chrzęstem śniegu pod nogami.

Molly, która przywitała ich w drzwiach, promieniała.

– Hermiono, Severusie, witajcie! Wesołych Świąt! Wejdźcie, wejdźcie. Chłopcy jeszcze wstają, wczoraj była raczej długa noc. Charlie i Percy zabrali dzieci wcześniej, więc w tej chwili jest cicho. – Wzięła Hermionę w ramiona i uściskała mocno. Po chwili Hermiona z rozbawieniem obserwowała, jak opiekuńcza czarownica robi to samo z Severusem, mówiąc mu jednocześnie, jak wspaniale jest go po tylu latach znów zobaczyć i że nadal jest straszliwie chudy. Severus czuł się wyraźnie bardzo niezręcznie i wyplątał się z uścisku tak szybko, jak tylko mógł, ale zdołał jej grzecznie odpowiedzieć nie brzmiąc zbyt nieswojo i wymienił uścisk dłoni z Arturem, gdy starszy czarodziej pojawił się za swoją żoną.

Reszta rodziny, jedno po drugim, zeszła do kuchni, gdzie unosił się zapach jedzenia i przywitała nowo przybyłych bez żadnych incydentów. Fleur, z bardzo niewinną miną życzyła Severusowi Wesołych Świąt po francusku, a Bill i Hermiona roześmiali się, gdy odpowiedział w tym samym języku. George przywitał ich pikantnym żartem, który bardzo złagodził napiętą atmosferę i sprawił, że matka dała mu klapsa w tył głowy, a kolejnego otrzymał od siostry, bo Ginny przybyła na czas, żeby usłyszeć puentę.

Gdy wszedł Harry zapadła niezręczna cisza i wszyscy w kuchni wstrzymali oddech, gdy obaj czarodzieje stanęli ze sobą twarzą w twarz po raz pierwszy od czasu Wrzeszczącej Chaty. Po przerwie, która zaczęła się przedłużać, obaj bez słowa uścisnęli sobie dłonie i wszyscy się rozluźnili; Hermiona z niepokojem przyglądała się twarzy Severusa, ale jego oczy nie miały wyrazu, najwyraźniej znów postawił Osłony. Nie wydawał się zbyt spięty, ale naprawdę, miała u niego olbrzymi dług wdzięczności.

Ron przyszedł do kuchni jako ostatni, schodząc z łoskotem po schodach ze swoim zwykłym brakiem gracji i powłócząc nogami.

– Dzień dobry wszystkim – powiedział, ziewając. – Cześć, Miona. Wesołych Świąt. – Podszedł i przytulił ją, po czym rozejrzał się po pokoju, nie zauważając, że wszyscy obserwują go uważnie i zmarszczył brwi. – Snape? Co pan tu robi?

Przynajmniej wydaje się zdezorientowany, a nie zły, pomyślała Hermiona, biorąc głęboki oddech.

Severus uważnie przyglądał się ścianie po jednej stronie najmłodszego Weasleya; mięsień drgnął na jego policzku, co, jak wiedziała było oznaką zdenerwowania, a nie złości.

– Jest tu ze mną, Ron – odpowiedziała tak swobodnie, jak tylko mogła. – Wesołych Świąt.

Ron zmarszczył brwi.

– Dlaczego?

– Ron, nie bądź niegrzeczny wobec gościa – powiedziała Molly energicznie, idąc w ślady  Hermiony i próbując udawać, że to nie problem. – Chodź i siadaj, obiad nie będzie podany przez jeszcze jakiś czas.

Zdezorientowany nie ruszył się z miejsca, dopiero po chwili odwrócił się powoli i rozejrzał po pokoju. Jego rodzina pospiesznie znalazła inne rzeczy do obejrzenia, ale napięcie w kuchni było nie do pomylenia, a Ron naprawdę nie był głupi; jego oczy rozszerzyły się nagle i odwrócił się, by spojrzeć na Severusa z niedowierzaniem.

Ty?

Nie nawiązując kontaktu wzrokowego, Severus lekko skłonił głowę.

– W rzeczy samej – odpowiedział cicho, brzmiał trochę sztywno, ale najwyraźniej czynił ogromny wysiłek, żeby zachować spokój. – Dzień dobry, panie Weasley. – Najwyraźniej powiedzenie „Wesołych Świąt” było w tej chwili poza jego możliwościami.

Ron patrzył dalej, całkowicie oszołomiony. Nieprzyjemną ciszę przerwał George, mówiąc wesoło:

– Usiądź braciszku i zamknij usta, zanim wpadną ci muchy. Tak, Hermiona jest tu z profesorem Snape’em i jest to bardzo dziwne, ale wszyscy jesteśmy grzeczni, żeby nas nie pozabijali. A teraz wypij herbatę i zachowuj się – dodał, wiernie naśladując swoją matkę.

Wciąż się gapiąc, Ron automatycznie zrobił to, co mu powiedziano, a reszta Weasleyów natychmiast rozpoczęła trzy różne, głośne rozmowy, aby wypełnić ciszę.

.

Nie było tak źle, jak mogło być. W towarzystwie Weasleyów nie można było czuć się niezręcznie, a kiedy wszyscy włączyli się do pomocy w przygotowaniu obiadu, wszystko wyglądało lepiej, niż Hermiona mogła marzyć. Severus najwyraźniej nie bawił się dobrze, ale zachowywał się i nie wydawał się być zbyt skrępowany, a wszyscy inni też się starali. Hermiona nabrała fałszywego poczucia bezpieczeństwa, tak więc ledwo poczuła piknięcie niepokoju, kiedy Ron w końcu podniósł wzrok znad swojego puddingu i nagle zapytał:

– Dlaczego?

– Dlaczego co? – odpowiedział nonszalancko George, podczas gdy Molly zbeształa swojego najmłodszego syna za mówienie z pełnymi ustami, ale było oczywiste, co Ron miał na myśli, bo patrzył prosto na Severusa.

Sam Severus nie podniósł wzroku znad jedzenia, gdy odpowiedział cicho:

– To dobre pytanie.

Nastąpiła przerwa, zanim Ron ponaglił:

– No i?

Severus podniósł głowę, jego ciemne oczy jak zwykle były nie do odczytania.

– Powiedziałem, że to dobre pytanie. Nie powiedziałem, że na nie odpowiem – stwierdził spokojnie, po czym wrócił do posiłku.

Ron zaczerwienił się po czubki uszu, co było dobrze znaną oznaką niebezpieczeństwa.

– Ron, ty piłeś – powiedziała szybko Ginny, starając się zażegnać nadchodzącą eksplozję, zanim do niej dojdzie. — Na litość Merlina, nie mów nic głupiego.

— Co oznacza, że ​​w ogóle nic nie mów — wtrącił Bill, gdy Ron mimo to się odezwał.

George pochylił się nad stołem i zręcznie wsunął do ust swojego młodszego brata mielone ciastko, prawie go dusząc, gdy Harry i Artur zaczęli głośno rozmawiać o czymś innym.

.

Dopiero po kolacji, kiedy wszyscy pomogli sprzątnąć ze stołu, Ron znów się odezwał. W tym momencie był już całkiem pijany, a jego głos był bardzo donośny, gdy nagle oświadczył:

– Chyba wiem dlaczego. – Wszyscy spojrzeli na siebie niepewnie, co oznaczało, że przegapili okazję, by go uciszyć. Wskazując na Hermionę, kontynuował. – Nie stajesz się ani trchę młodsza – wybełkotał – przytyłaś, w ogóle nigdy nie by-łaś najłaaad-niejsza. Więc oczwiście, że musisz brać, co się da, nawet dając dupy Śmierciożercy. – Przerwał, ale wszyscy byli zbyt zajęci patrzeniem na niego z niedowierzaniem, by spróbować go powstrzymać. Dziwne brzęczenie wypełniło uszy Hermiony, ale rozpoznała wyraz jego twarzy i wiedziała, że zaraz powie coś naprawdę niewybaczalnego. To było jak obserwowanie katastrofy pociągu w zwolnionym tempie: usta Rona ponownie się otworzyły i oświadczył dobitnie: – A Smarkerus zawsze miał słabość do szlam.

Pierwsze zaklęcie należało do Hermiony, która gorączkowo porwała swoją różdżkę i wrzasnęła:

Expelliarmus! – w desperackiej próbie uniknięcia rozlewu krwi.

Chwyciła różdżkę Severusa, która śmignęła ku niej, ignorując lekki szok, kiedy ją chwyciła. Natychmiast zdała sobie sprawę, że jedynym powodem dla którego była w stanie go rozbroić było to, że tak naprawdę nie sięgnął po swoją różdżkę. Zamiast tego Severus po prostu wyminął stół i rzucił się przez kuchnię w kierunku Rona. Jego pierwszy cios trafił młodszego czarodzieja w brzuch; Ron zgiął się wpół i jego podbródek napotkał drugi cios Severusa. Na wpół oszołomiony osunął się po ścianie, gdy Hermiona krzyknęła:

— Severusie, nie rób tego!

Rozejrzała się po kuchni w poszukiwaniu pomocy; George, Bill i Artur pomagali powstrzymać szamoczącego się Harry’ego, podczas gdy Ginny mówiła coś szybko do męża i próbowała go uspokoić. Molly i Fleur wyciągnęły różdżki, ale nie było jak rzucić bezpiecznie zaklęcia i użycie magii było kiepskim pomysłem. Wziąwszy głęboki oddech, Hermiona zmówiła rozpaczliwą modlitwę i pobiegła przez kuchnię do miejsca, w którym Severus przygwoździł teraz Rona do ściany. Ron był wyższy i cięższy, ale mimo to Severus zdołał podnieść młodszego mężczyznę z podłogi i trzymał go za szyję, dusząc go. Nos Rona krwawił i prawdopodobnie był złamany, a jedno oko już zaczęło puchnąć, gdy dusił się i szarpał, drapiąc ramię, które ściskało mu gardło i próbując kopnąć, przynajmniej do czasu, gdy Severus gwałtownie i brutalnie uniósł jedno kolano w wiadomym celu.

– Proszę, kochanie, puść go – powiedziała cicho, nie mając pewności, czy Severus ją słyszy, ale wiedząc, że jest jedyną osobą, której posłucha.

Wyciągnąwszy rękę dotknęła jego ramienia i poczuła pod palcami ukłucie magii; jego mięśnie były sztywne i twarde jak żelazo. Poczuła, że ​​zadrżał, a potem nagle zwolnił uścisk. Ron upadł na podłogę, dysząc i kaszląc, a Severus odwrócił się z płonącymi oczami, przepchnął obok niej i wypadł z domu tylnymi drzwiami, zatrzaskując je za sobą tak mocno, że prawie wypadły z zawiasów.

Hermiona opadła na krzesło, oszołomiona ulgą; Severus był na krawędzi morderstwa. Nie mogła pozwolić sobie na myślenie o tym, co się właśnie wydarzyło. Ginny minęła ją, ciągnąc Harry’ego za ramię, zaprowadziła go do salonu i zamknęła za nimi drzwi.

George osunął się na krzesło obok Hermiony i podał jej kieliszek wina.

– Wiem, że nikt z nas tak naprawdę nie miał przyzwoitego nauczyciela Obrony – powiedział konwersacyjnym tonem – ale na pewno ktoś ci powiedział, żebyś nie zbliżała się do wkurzonych Śmierciożerców? Mógł cię zabić.

Pijąc, potrząsnęła głową.

– Ostrzegał mnie przed tym wcześniej – odpowiedziała znużona. Jej głos brzmiał dziwnie i zastanawiała się, czy nie doznała szoku. – Ale on nigdy by mnie nie skrzywdził, bez względu na to, jak jest zły lub zdenerwowany. Nie sądzę, żeby był w stanie.

Rozejrzała się; Artur pomagał żonie sprzątać kuchnię, podnosząc krzesła i zbierając naczynia i sztućce z podłogi, podczas gdy Bill i Fleur rozmawiali ze sobą cicho po francusku. Nikt nie patrzył na Rona, zwiniętego na podłodze, dyszącego i jęczącego.

– Nic ci nie jest? – zapytał George.

– Nie wiem. Pewnie nie, ale wszystko w porządku.

Zdołała się uśmiechnąć i dopiła wino, po czym wstała i pomogła sprzątać, chowając różdżkę Severusa za pasek obok własnej.

Po kilku minutach, gdy wszyscy wpatrywali się w siebie niezręcznie, Hermiona zdecydowała, że ​​Severus będzie teraz na tyle spokojny, że prawdopodobnie nie rzuci na nią klątwy i opuściła napiętą atmosferę, by do niego dołączyć.

Milcząca teraz grupa obserwowała z kuchni, jak schodzi przez zaśnieżony ogród do ciemnej postaci palącej papierosa przy ogrodzeniu. Para rozmawiała ze sobą cicho, a gdy skończył papierosa, Hermiona podciągnęła się, by usiąść na górnej poręczy i objąć szyję Mistrza Eliksirów, on zaś objął ją w pasie i oparł policzek o jej włosy.

— Severusie, ja… — zaczęła słabo, a jego ramiona zacisnęły się ostrzegawczo i odezwał się ochrypłym i szorstkim głosem.

– Nie waż się przepraszać, nie za to. – Spojrzała w górę, wystarczająco długo by zobaczyć, że jego spojrzenie wciąż było twarde i pełne furii i znów odwróciła wzrok, chowając głowę w zgięciu jego szyi. Po raz pierwszy jego uścisk nie dawał pocieszenia; jego ciało było napięte i sztywne, a ona czuła, jak aura jego magii trzeszczy w powietrzu wokół niego, gdy walczył o kontrolę nad gniewem. Po dłuższej chwili odetchnął i mówił dalej nieco łagodniejszym tonem. – Nie jestem na ciebie zły, Hermiono i to nie była twoja wina. Oboje wiedzieliśmy, że prawdopodobnie stanie się dzisiaj coś nieprzyjemnego. Nie zmusiłaś mnie do tego. Mój temperament jest moim problemem, a głupota Weasleya jest jego problemem Nie zrobiłaś nic złego.

Oddychając powoli, wdychała jego znajomy zapach i próbowała się zrelaksować; czuła, jak bardzo starał się uspokoić.

– Wszystko w porządku?

– To nie ja zostałem obrażony – odpowiedział szorstko – a nawet gdybym był, nie obchodzi mnie jego opinia o mnie. To ja powinienem zapytać o to ciebie.- Ale nie zapytał, a ona wiedziała, że ​​nie był pewien, co powiedzieć. Chciał to naprawić tak samo jak ona, ale żadne z nich tak naprawdę nie wiedziało, jak to zrobić. Milczał wystarczająco długo, by zdać sobie sprawę, że nie zamierza mu odpowiedzieć i kontynuował cicho: – Jeśli masz na myśli fizycznie, nic mi nie jest. Czy w środku jest dużo szkód?

– Nic poważnego – zapewniła go, wtulając się w jego szyję, gdy trochę więcej napięcia odeszło. – Molly ma to pod kontrolą. – Westchnęła. – Dziękuję, że nie skrzywdziłeś go zbyt mocno.

– Nie jestem pewien, czy to była świadoma decyzja – odpowiedział miękko, pocierając policzkiem o jej włosy. – Ale dobrze zrobiłaś, sięgając po moją różdżkę. Chociaż nie powinnaś była mnie zatrzymywać – dodał, a ona uśmiechnęła się nieśmiało.

– George powiedział to samo po twoim wyjściu. Powiedziałam mu, a teraz mówię to tobie, że nigdy mnie nie skrzywdzisz. Twoja kontrola jest silniejsza niż to.

– To było całkiem możliwe – odpowiedział.

– Przestań, Severusie. To też nie była twoja wina.

Rozluźnił się trochę bardziej.

– Zrozumiałem.

Odetchnęła z ulgą i przysunęła się bliżej, gdy więcej napięcia opadało z nich obojga, a jego magia powoli zanikała z powietrza dookoła.

Po chwili z domu wyszedł Harry i do nich dołączył. Był wyraźnie zakłopotany z powodu przerywania ich uścisku, ale i tak podszedł i stanął obok. Wyglądało na to, że Ginny zdołała go uspokoić.

– Ron wyszedł – mruknął w końcu, patrząc gdziekolwiek byle nie na nich, nie wiedząc jak zareagować na prosty gest czułości ze strony strasznego profesora Snape’a.

– Dobrze – powiedziała Hermiona, gdy Severus rozluźnił ramiona i pozwolił jej zejść z ogrodzenia i stanąć obok niego.

Ostrożnie stanęła między dwoma mężczyznami, by złagodzić niezręczność sytuacji.

Harry przez chwilę wpatrywał się w ośnieżone pola.

– Panie profesorze, mogę z panem porozmawiać? – zapytał w końcu, brzmiąc na zakłopotanego.

– O czym? – odparł Severus, a w jego głosie słychać było mieszaninę ostrożności i podejrzliwości, gdy zapalał kolejnego papierosa.

– O… moich rodzicach. – Harry odwrócił się z niemal błagalnym wyrazem twarzy. – Przepraszam, że pytam, ale jest pan jedyną osobą, która może mi powiedzieć, jacy naprawdę byli. Nie znam nikogo innego, kto był z nimi w szkole. Zawsze chciałem porozmawiać z Remusem, ale nigdy nie było czasu, a potem było już za późno.

Severus milczał przez chwilę, w zamyśleniu wpatrując się w krajobraz i paląc. Hermiona rzuciła przyjacielowi spojrzenie pełne nagany; żałowała, że pytał o to teraz. Mógłby napisać i zapytać później, jeśli musiał. Ale Severus nie wydał się zmartwiony tą prośbą, ani jak zauważyła, szczególnie zaskoczony. W końcu zgasił papierosa, wyjął zapalniczkę i zaczął się nią niespokojnie bawić. W końcu powiedział cicho:

– Nie mogę dać ci obiektywnego obrazu. Po obu stronach było zbyt wiele negatywnych emocji, a ja widziałem tylko jeden aspekt każdej z nich.

— Wiem — odpowiedział Harry — ale i tak byłoby to więcej, niż wiem teraz. Prawie wszystko, co o nich wiem pochodzi z pańskich wspomnień, proszę pana.

— Przestań nazywać mnie „pan”, Potter — warknął. – Nie uczyłem cię od kilkunastu szczęśliwych lat.

Harry prawie się uśmiechnął.

– Kiedyś na to nalegałeś.

– Kiedyś byłem twoim nauczycielem. A ty byłeś źle wychowanym bachorem.

— Ty też byłeś draniem — odparł Harry.

– Nadal nim jest – wtrąciła Hermiona, uśmiechając się, gdy obaj mężczyźni spojrzeli na nią z niemal identycznymi wyrazami twarzy.

— Dziękuję — powiedział jej sucho Severus, potrząsnąwszy głową, po czym wrócił do zabawy z zapalniczką, otwierając ją i zamykając. Gdy cisza się przeciągała, wydawało się, że Harry zamierza coś powiedzieć, ale ostrzegawczo potrząsnęła głową; Severus będzie mówił, kiedy będzie gotowy, a nie wcześniej.

Wreszcie westchnął, schował Zippo do kieszeni i założywszy ręce oparł się o sztachety i spojrzał na zaśnieżone pola.

– Ryzykując wywołanie twojego niesławnego temperamentu, powiem ci, że twój ojciec był aroganckim dupkiem – powiedział stanowczo. – Widziałeś, jak wyglądało nasze pierwsze spotkanie. Nie zrobiłem nic, by zasłużyć na jego wrogość. Później nie byłem bez winy, teraz mogę to przyznać, ale nie zacząłem tego. James Potter był bogaty, przystojny i popularny i uważał, że te rzeczy dały mu prawo do robienia tego, co mu się podoba. Nigdy nie czuł, że obowiązują go zasady. – Severus powiedział już to samo Harry’emu wcześniej, ale teraz nie kpił ani nie szydził i był głęboko zamyślony. — Posługując się przykładem z czasów szkolnych, aby dać ci kontekst… Przypuszczam, że James był skrzyżowaniem bliźniaków Weasley i Draco Malfoya – powiedział po chwili. – Przeważnie był fajnym, towarzyskim człowiekiem, ale był też raczej rozpieszczony i zdeterminowany, by dopiąć swego, będąc także całkowicie bezmyślnym. Ale podczas gdy Draco miał tendencję do atakowania każdego, kto nie był jednym z jego sług, James zachował tę stronę siebie wyłącznie dla mnie. – Westchnął. – Nie wiem, dlaczego tak bardzo mnie nienawidził. Był wszystkim, czym ja nie byłem. Byłem od niego mądrzejszy, ale on nie był głupi. Byłem tak powszechnie niepopularny, że nie musiał czuć się winny, że mnie dręczył, zwłaszcza że oddawałem tyle, ile mogłem, kiedy tylko mogłem. Myślę, że on i Black zachęcali się nawzajem i wspierali. I oczywiście, gdy dorastaliśmy, staliśmy się szalenie zazdrośni o siebie z powodu Lily. – Wzruszył ramionami. – James i ja nienawidziliśmy się nawzajem, ale z tego co pamiętam, James był miły dla wszystkich innych. I jak wierzę, że sam zauważyłeś, gdyby był naprawdę nieprzyjemną osobą, twoja matka nigdy by na niego nie spojrzała.

Harry powoli skinął głową. Najwyraźniej nie cieszyło go słuchanie tego, ale słuchał, desperacko pragnąc dowiedzieć się o rodzinie, której nigdy nie znał.

– Czy moja matka… czy wiedziała o Wrzeszczącej Chacie i Remusie? – zapytał.

– Nie – odpowiedział cicho Severus. – Nigdy by tego nie wybaczyła i bardzo wątpię, by James kiedykolwiek planował się do tego przyznać. Stało się to kilka miesięcy po tym, jak przestała ze mną rozmawiać, jestem pewien, że wiedziała, że ​​Huncwoci po raz kolejny zrobili mi coś złego, ale nie jestem pewien, czy nawet większość personelu wiedziała, co się naprawdę wydarzyło. Jeśli chodzi o szkołę jako całość, to naprawdę był tylko… żart. – Nawet teraz nie mógł całkowicie ukryć goryczy w swoim głosie ani bólu w oczach, więc Hermiona oparła się o niego, by go pocieszyć i poczuła jak delikatnie się do niej przysuwa.

Po chwili Harry zapytał cicho:

– Jaka była naprawdę moja matka?

– Nigdy nie pytałeś swojej ciotki?

Harry prychnął.

– Tak, oczywiście, że pytałem, ale mam nadzieję, że dowiem się coś więcej niż „była dziwadłem”. W każdym razie od lat nie widziałem żadnego z Dursleyów.

Severus milczał przez dość długi czas.

— Nie mogę ci wiele powiedzieć, Potter — powiedział w końcu. – Wiele lat zajęło mi zrozumienie, co naprawdę do niej czułem. – Wziął głęboki oddech. – Zanim poszliśmy do Hogwartu, była bardzo bystrą małą dziewczynką. Była na tyle sprytna, by zdać sobie sprawę, że stoi na krawędzi całkowicie obcego świata, na który nie była przygotowana i była przerażona. Na początku potrzebowała mnie tak samo jak ja jej. Poza tym pochodziła z kochającej rodziny z klasy średniej, a ja pochodziłem z biednej, byłem maltretowany i zaniedbywany i sądzę, że było jej mnie żal. Po tym, jak zaczęliśmy szkołę, łatwo zaprzyjaźniła się z większością naszego roku; była otwarta, pełna życia i miła i stała się bardzo popularna. Już mnie nie potrzebowała, chociaż pozostaliśmy przyjaciółmi.- Westchnął. – Twoja matka była dość płytką dziewczyną. Wykorzystywała mnie, a ja pozwoliłem jej na to, ponieważ była wszystkim, co miałem. Pracowała ze mną na zajęciach, ponieważ dostawała dzięki temu wyższe oceny niż gdyby pracowała z jedną z koleżanek, a wszyscy nauczyciele byli pod wrażeniem takiego pokazu jedności między domami i jestem pewien, że czuła się lepszą osobą, oferując przyjaźń tak pokrzywdzonemu i niepopularnemu chłopcu, jakbym był jakimś przypadkiem charytatywnym. Była moją przyjaciółką, ale nigdy do tego stopnia, w jaki ja ​​byłem jej i z biegiem czasu stawało się to coraz bardziej jednostronne; już mnie nie potrzebowała i było we mnie zbyt wiele rzeczy, które jej się nie podobały. Wydaje mi się, że poczuła ulgę, gdy powiedziałem, co powiedziałem, ponieważ dało jej to pretekst do zakończenia przyjaźni, której już nie chciała, bez poczucia winy; bo to była moja wina i mogła mnie za to winić.

— Jest jedna rzecz, o którą chciałbym zapytać — powiedział z wahaniem Harry.

– Tylko jedna? – odpowiedział zgryźliwie Severus.

— Cóż, nie, niezupełnie — zgodził się nieśmiało Harry. – Ale… to co powiedział pan mojej mamie. Zastanawiałem się tylko dlaczego akurat to? Wiedząc, jak zareaguje.

To był znak tego jak daleko zaszedł, że Severus tylko przewrócił oczami na tę wzmiankę.

– Użyj swojej głowy, Potter. Miałem szesnaście lat i byłem poniżany i maltretowany przed połową szkoły, łącznie z dziewczyną, która mi się podobała. Jak myślisz, dlaczego to powiedziałem?

– To wszystko? – spytał tępo Harry, a Severus posłał mu przenikliwe spojrzenie.

– Spójrz mi w oczy i powiedz, że nigdy, gdy miałeś szesnaście lat nie powiedziałeś niczego nieprzyjemnego swoim przyjaciołom tylko dlatego, że byłeś zdenerwowany.

Harry zastanowił się nad tym, raczej nieśmiało unikając spojrzenia Hermiony.

– W porządku – przyznał po chwili. – Ale czy to musiało być to słowo?

Severus westchnął.

– Nie słuchasz, Potter. Nie powiedziałem tego celowo. Byłem zły i upokorzony i wybuchnąłem, zanim zdałem sobie sprawę, co powiedziałem, coś, co często mi się zdarzało w okresie dorastania. Zapewniam cię, że nigdy dobrowolnie nie zraziłbym mojego jedynego prawdziwego przyjaciela, a wyższość czystej krwi nie była jednym z moich osobistych przekonań, biorąc pod uwagę mój status krwi.

— Nie, chyba nie — zgodził się powoli Harry. Wyglądał niezręcznie. – Jak daleko sięga to wspomnienie, poza część, którą widziałem? – zapytał.

– Wystarczająco daleko – odpowiedział Severus. – Naprawdę nie chcesz wiedzieć.

Harry westchnął.

– Pewnie nie chcę. Przykro mi.

Severus odwrócił głowę i wymienił spojrzenia z Hermioną, wyglądając na rozbawionego i oboje roześmiali się cicho. Harry wyglądał na zbitego z tropu.

– Co?

– Gryfoni – mruknął Severus, odwracając wzrok z lekkim półuśmiechem.

Hermiona uśmiechnęła się do przyjaciela.

– Najwyraźniej my Gryfoni zawsze przepraszamy za rzeczy, które tak naprawdę nie były naszą winą. Często to robiłam, dopóki mnie tego nie oduczył.

Harry prawie się uśmiechnął w odpowiedzi, po czym westchnął nieco nieszczęśliwie.

– To nie jest dokładnie tym, co miałem nadzieję usłyszeć…

Severus westchnął ponownie.

– Bez wątpienia nie jest.

– Ale… był pan w niej zakochany.

— Myślałem, że tak — poprawił go delikatnie Severus. Pochylił głowę w kierunku Hermiony. –  Nie byłem wtedy w stanie wydać odpowiedniego osądu na temat takich emocji.

Hermiona zamarła, po czym uśmiechnęła się lekko i sięgnęła po jego dłoń; splótł palce z jej palcami i ścisnął delikatnie, chociaż na nią nie spojrzał. Harry wyglądał na lekko zaskoczonego, ale całkiem rozsądnie nic nie powiedział, a po chwili Severus znowu westchnął.

– Twoi rodzice nie byli złymi ludźmi, Potter – powiedział cicho. – Twoja matka miała szesnaście lat, kiedy ostatnio z nią rozmawiałem, a twoi rodzice mieli tylko osiemnaście lat, kiedy ich ostatnio widziałem. Większość ludzi jest nieprzyjemnymi gówniarzami, gdy są nastolatkami. Ty i Weasley byliście, ja byłem i do pewnego stopnia twoi rodzice… Wierzę, że dojrzeli i stali się odważnymi i wspaniałymi ludźmi i o dziwo, wierzę, że mieli na siebie dobry wpływ.

— Dziękuję panu — powiedział cicho Harry, szybko mrugając.

Severus spojrzał na niego z niesmakiem.

— Zacznij płakać, Potter, a cię przeklnę — powiedział ostrzegawczo. – I po raz ostatni przestań nazywać mnie „pan”. Jestem pewien, że wciąż pamiętasz moje imię.

Harry powoli skinął głową.

— Dziękuję… Severusie — powiedział trochę niezręcznie.

Nastąpiła krótka pauza, zanim Severus odpowiedział ostrożnie:

– Nie ma za co… Harry.

Nie zostali długo, tylko tyle, by skończyć sprzątanie, wypić kawę i upewnić się, że wszyscy czują się dobrze po tym, co się stało. Molly przeprosiła za słowa syna, Severus przeprosił za napaść na niego, a gdy już wszystko się uspokoiło, pożegnali się ze wszystkimi w zaskakująco przyjemny sposób i wrócili do zamku.

.

Wrócili do Hogwartu w milczeniu. Hermiona stwierdziła stanowczo się, że nie jest zdenerwowana. Ron mówił jej głupie i bolesne rzeczy od około dwudziestu lat, zdążyła się na to uodpornić. Severus nie wyglądał na przekonanego, ale nie kłócił się, po prostu usiadł niedaleko z książką i pozwolił jej być sobą. Wiedziała, że ​​wciąż był zły z powodu tego, co się stało, pamiętała absolutną furię w jego oczach, ale już tego nie okazywał.

Kiedy chwilę później zaczęła płakać, zaskoczyło ją to, naprawdę nie sądziła, że ​​jest aż tak zdenerwowana. Zanim zdołała się opanować, zarówno Severus, jak i Krzywołap obserwowali ją z niepokojem. Próbowała się uśmiechnąć i powiedzieć im, że wszystko z nią w porządku, ale… tak naprawdę nie było.

— Severusie?- zapytała cichym głosem.

– Tak?

– …Kochasz mnie?

Zmarszczył brwi i między nimi pojawiła się pionowa zmarszczka.

– Wiesz, że tak – odpowiedział powoli, trochę niepewnym tonem.

– Muszę… usłyszeć, jak to mówisz. Proszę.

Nie chciała go o to prosić, ale desperacko potrzebowała czegoś, co wymazałoby wspomnienie Rona mówiącego do niej w ten sposób. Myślała, że kiedyś ​​ją kochał, ale jeśli potrafił być tak nienawistny, to znaczy, że nigdy jej nie kochał, więc teraz potrzebowała czegoś prawdziwego i niezawodnego, czego mogłaby się uchwycić, aby mieć pewność.

Zrozumienie rozświetliło bezmiar niezgłębionych czarnych oczu Severusa; odłożył książkę, pochylił się na krześle i spojrzał na nią poważnie.

– Kocham cię, Hermiono Granger – powiedział jej cicho, nie zająknąwszy się nawet, gdy wymawiał wciąż tak mało znane słowa.

Przełknęła.

– Chcesz ze mną być?

– Tak. – Zawahał się ​​przez dłuższą chwilę, po czym powiedział bardzo cicho i z wyraźnym naciskiem: – Zawsze.

Spojrzała na niego i na chwilę wstrzymała oddech, wiedząc, że to było zamierzone. Och, Severusie…

– Udowodnisz mi to? – zapytała cicho. – Proszę.

Przez chwilę przyglądał się jej twarzy, po czym powoli podszedł do niej. Delikatnie ujmując jej twarz w dłonie, pochylił się i pocałował ją, a ona niemal desperacko przytuliła się do niego, gdy odwzajemniała pocałunek.

W trakcie ich kochania się, gdy błoga ekstaza zagłuszyła jej emocje i wymazała wszystko oprócz przyjemności, Severus przestał się nad nią poruszać i wpatrywał się w nią uważnie. Pochylając się, wtulił się w jej szyję, pocałował w gardło, po czym wyszeptał jej do ucha.

– Możesz wątpić, że gwiazdy są ogniem, możesz wątpić, że słońce się porusza, możesz wątpić, że prawda jest kłamstwem, ale nigdy nie wątp w to, że kocham.

Znowu zaczęła płakać, ale nie mogła nic na to poradzić. Delikatnie scałował każdą łzę, zaczął znów się poruszać, a jej ekstaza przyniosła miłosierną ulgę w bólu, gdy doszedł razem z nią.

Leżąc cicho w jego ramionach, gdy jej łzy wyschły, a oddech stał się łatwiejszy, Hermiona powiedziała cicho:

– Myślałam, że Szekspir jest przereklamowany?

– Nie cały – mruknął w odpowiedzi, odgarniając jej włosy z twarzy. – Od czasu do czasu wpadał na dobry pomysł.

Podniosła głowę i spojrzała na niego.

– Wątpię nie w ciebie, tylko w siebie.

– Wiem – odpowiedział cicho. – Mógłbym Weasleya za to zabić. Powiedz tylko słowo, a to zrobię.

Ani przez chwilę nie miała co do tego wątpliwości, w jego oczach wciąż tlił się gniew. Spróbowała się uśmiechnąć.

– Nie chodzi tylko o niego. Sama często w siebie wątpię. Zawsze tak było.

— Nie rozumiem, dlaczego to oznacza, że ​​nie miałbym go wypatroszyć za to, co powiedział — mruknął Severus, po czym spytał złośliwie: — W takim razie kogo powinienem rąbnąć, jak cofnę się w czasie?

Tym razem prawie się uśmiechnęła.

– Ty draniu, przestań próbować mnie rozśmieszać. Jest mi smutno.

Uśmiechnął się do niej.

– Mówiłem ci już wcześniej, Hermiono, nie jesteś atrakcyjna, kiedy płaczesz. Wolałbym patrzeć na twój uśmiech.

– Myślę, że jestem zbyt niepewna siebie, żeby się teraz uśmiechać. Jak typowa kobieta.

Severus spojrzał na nią z rozbawieniem.

– Rozmawiasz z człowiekiem, który ma prawdopodobnie najniższą samoocenę ze wszystkich żyjących obecnie czarodziejów – zauważył. – Przynajmniej moja jest trochę bardziej usprawiedliwiona niż twoja. A teraz powiedz mi, że mnie kochasz i zaśnij.

Mrucząc do siebie i tym razem starając się nie uśmiechać, Hermiona zrobiła, co jej kazano.

 

Gdy obudziła się, zobaczyła miękką ciemność rozjaśnioną zielonym blaskiem ognia. Na jej tle przykucnięty przed kominkiem Severus stanowił ciemny cień, a jego głos był cichym, napiętym szeptem.

– Mówiłem ci, Potter, ona śpi. Tak jak ja chwilę temu. Doprawdy, wykazujesz tendencję do niefortunnego wyczucia czasu. A teraz odejdź, zanim zacznę uczyć cię wielu nieprzyjemnych i bolesnych rzeczy, które można wysłać przez połączenie Fiuu.

Hermiona powoli zaczęła wyraźniej dostrzegać otoczenie. Krzywołap zajął ciepłe miejsce pozostawione przez Severusa, kiedy ten wstał i kot mruczał cicho, zwinięty w kłębek. Z kominka dotarł do niej słaby głos Harry’ego.

– Ale czy wszystko z nią w porządku?

Severus westchnął teatralnie.

– Oczywiście, że nie. To jej pierwsze doświadczenie, Weasley otworzył swoją wielką gębę i plunął jadem i przez resztę wieczora miała ataki histerii i się pocięła. Nie bądź głupcem, Potter.

– Czy. Z nią. Wszystko. W porządku. – Harry zaczynał teraz brzmieć na zirytowanego.

Spodziewała się, że Severus odpowie z większym sarkazmem, ale zamiast tego odpowiedział cicho:

– Tak, Harry, nic jej nie jest. Jest silna. Wiesz o tym. A teraz na miłość Merlina, czy możesz odejść i pozwolić mi się przespać?

Nastąpiła krótka pauza, zanim Harry odezwał się ponownie, spokojniejszym tonem.

– A jak z tobą?

– To nie ja zostałem obrażony – odparł zmęczonym głosem Severus. – Wszystko jest w porządku, Harry, naprawdę. Teraz odejdź.

– Przepraszam. Dobranoc.

– Dobranoc.

Zielone płomienie zgasły i Severus wstał, przecierając ze znużeniem oczy. Gdy wracał do łóżka, Hermiona prawie całkowicie zamknęła powieki i udawała, że śpi.

– Krzywołap, ruszaj się – rozkazał szeptem.

Jej kot przestał mruczeć, ale ruszył się posłusznie i zwolnił mu miejsce, po czym przeszedł na drugą stronę Hermiony i zwinął się ponownie w kłębek, a Severus ostrożnie objął ją ramionami i przytulił. Pilnowana przez mężczyznę i kota, Hermiona ponownie pozwoliła sobie zasnąć.

 

 

Rozdziały<< Post Tenebras, Lux – Rozdział 36Post Tenebras, Lux – Rozdział 38 >>

Anni

Zakaz kopiowania i publikowania opowiadań jak również używania wykreowanych przeze mnie bohaterów i świata bez mojej zgody. !!! * Bardzo proszę BEZ WULGARYZMÓW w komentarzach * !!!

Dodaj komentarz