Post Tenebras, Lux – Rozdział 14

„To był upalna letnia noc i plaża płonęła.

Mgła snuła się po piasku

Kiedy słucham twojego serca, słyszę jak cały świat się obraca

Widzę gwiazdy spadające w twoje drżące ręce.”

– Meat Loaf, „Gorąca letnia noc (Zabrałaś słowa prosto z moich ust)”.


 

Gdy Hermiona wróciła tego popołudnia do przyczepy, zastała Severusa siedzącego na słońcu i czytającego.

– Przepraszam, że tyle to trwało.

– Myślałem, że musiałaś tylko nakarmić kota – skomentował krótko.

– Wykąpałam się i umyłam włosy. Naprawdę musiałam, wyglądałam okropnie.

– Nie powiedziałbym tego – mruknął niewyraźnie pod nosem, wstając i wchodząc do środka po butelkę zimnej wody z lodówki.

Patrząc za nim, Hermiona otrząsnęła się w myślach i również weszła do środka. Już zamierzała udać, że tego nie słyszała, jak to robiła w przypadku innych komentarzy, których miała nie usłyszeć, gdy nagle przyszło jej do głowy, że gdyby naprawdę nie chciał, by je usłyszała, nie powiedziałby nic. To był Severus Snape i nie mówił bez zastanowienia – po tylu latach szpiegowania nie sądziła, by nawet potrafił coś takiego zrobić.

— A co byś powiedział? – zapytała, patrząc na pochylającego się nad lodówką mężczyznę i dostrzegła, jak jego ramiona się napięły.

Jak zwykle opanował się, wyprostował i odparł spokojnie:

– Nic bym na ten temat nie powiedział.

Hermiona nie mogła nic poradzić na to, że to, jak szybko doszedł do siebie zrobiło na niej wrażenie.

Powinna była odpuścić i zadowolić się jego odpowiedzią, ale… pozwolił jej to usłyszeć z jakiegoś powodu, a ona była zbyt uparta, by tak łatwo się poddać.

– A jeśli zapytam o twoją opinię? – nacisnęła łagodnie.

Nie odpowiedział jej od razu, tylko oparł się nonszalancko o blat i popijał wodę, zachowując się tak, jakby to był zwykły zbieg okoliczności, że unikał jej wzroku, ale niemal widziała gonitwę myśli w jego głowie. Zupełnie jakby chciał, by mu odpowiedziała, ale nie wymyślił co powiedzieć dalej.

– Z pewnością nie brakuje ci tak bardzo pewności siebie, że musisz pytać każdego mężczyznę w okolicy o to, jak wyglądasz –  wycedził w końcu.

– Nie pytam wszystkich mężczyzn w okolicy – odparła cicho, podchodząc o krok bliżej. – Pytam ciebie.

– Biorąc pod uwagę, gdzie jesteśmy, to to samo – powiedział zniecierpliwiony.

– To nie to samo i dobrze o tym wiesz – poprawiła go.

Westchnął teatralnie, sprawiając wrażenie kompletnie znudzonego i Hermionę nie po raz pierwszy uderzyła ironia. Jeśli wyglądał na znudzonego, zwykle oznaczało to, że stracił nad sobą kontrolę i próbował to ukryć, dając sobie czas na myślenie, podczas gdy naprawdę był znudzony, zwykle wyglądał na lekko zainteresowanego. Czasami rozmowa z nim była bardzo trudna.

– Jeśli nalegasz na prawienie ci komplementów… O ile jestem w stanie to ocenić, wyglądałaś tak dobrze, jak można było się spodziewać, biorąc pod uwagę, że miałaś kaca i spędziłeś noc nieprzytomna na sofie. I o wiele lepiej niż większość ludzi w takiej sytuacji. To cię satysfakcjonuje?

– Czy wiesz, że twój głos zmienia się, gdy coś ukrywasz? – odpowiedziała pytaniem na pytanie. – Mówisz bardziej formalnie, ostrożniej.

Jego spojrzenie stwardniało, ale zdążyła poznać go już na tyle, że potrafiła zinterpretować jego zachowanie. To też był mechanizm obronny; tak naprawdę nie był zły, ale całkowicie zagubiony i rozpaczliwie starał się wrócić do równowagi.

– Fascynujące. I przypuszczam, że masz teorię na temat tego, co rzekomo ukrywam? –  sarknął.

– Tak, mam. Jeden czy dwa pomysły – zasugerowała.

Ostatnią rzeczą, jakiej chciała to naciśnięcie zbyt mocno, tak, że wybuchłby, ale desperacko pragnęła rozmawiać z prawdziwym Severusem, a nie z maską, którą odruchowo nałożył.

Po chwili dodała ostrożnie.

– Żaden z nich nie jest… niepożądany.

Severus milczał i najwyraźniej nie miał pojęcia, co powiedzieć. Hermiona też nie, ale czuła, że jeśli żadne z nich się nie odezwie, to wszystko się rozpadnie i przyjaźń między nimi stanie się niezręczna. Przysunęła się powoli trochę bliżej, starając się zachować między nimi niewielki dystans. Gdyby teraz przycisnęła go za mocno, nie miała pojęcia, jak ten wybuch mógłby się skończyć.

– Kiedyś myślałam, że to wiele o mnie mówi. To, że się przede mną otwierałeś, że zaufałeś mi na tyle, by pozwolić mi zobaczyć jaki jesteś naprawdę – ciągnęła cicho. – To trwało, dopóki nie zdałam sobie sprawy, jakie to było głupie i aroganckie z mojej strony. To nie miało nic wspólnego ze mną. Każdy mógł poświęcić trochę czasu, by nauczyć się cię rozumieć… jeśli tylko zależało mu na tobie na tyle, by spróbować. To o to chodzi, prawda, Severusie? Nikt nigdy nie dbał o ciebie. Jak o człowieka. Dbali tylko o to, co mogłeś dla nich zrobić. I wiem aż za dobrze jak to jest.

Po jednym krótkim, nerwowym spojrzeniu Severus odwrócił wzrok i unikał jej oczu. Był niesamowicie spięty, ale fakt, że nie próbował uciec od rozmowy, jak to zrobił na Wieży Astronomicznej był znakiem kruchego zaufania, które teraz między nimi istniało. Popatrzył w dół, jego włosy osunęły się do przodu, skrywając twarz i ledwo usłyszała, kiedy odpowiedział.

– Po części to jest wyjaśnienie… ale to nie jest cała prawda…

– Nie jest? Więc co to jest? – zapytała miękko.

– To nadal miało… ma z tobą wiele wspólnego. Gdybyś była inna niż jesteś nie przejmowałabyś się tym, a pytanie byłoby czysto retoryczne.

– To działa w obie strony, Severusie. Powiedziałam ci wczoraj, że jesteś pierwszą osobą, która naprawdę zainteresowała się tym, co chcę zrobić ze swoim życiem. Jesteśmy bardziej podobni do siebie, niż którekolwiek z nas sądziło.

– Na szczęście dla ciebie nie jesteś taka jak ja.

– Nie mów tak. Nie jesteś złym człowiekiem, Severusie. Nie jesteś człowiekiem, za którego ma cię większość ludzi. Z pewnością nie jesteś człowiekiem, za którego ty sam się uważasz. I nie widzę nic wstydliwego w byciu kimś takim jak ty. Chciałabym być podobna do ciebie o wiele bardziej.

Zaskoczony Severus poderwał głowę i spojrzał na nią, ale nie odwróciła wzroku. To, co powiedziała, było absolutną prawdą.

Nie mogła uwierzyć, że to się naprawdę działo. Miej odwagę Gryffindoru, Hermiono…

Postąpiwszy krok do przodu zmniejszyła przestrzeń między nimi, odnalazła jego wzrok i przed nim nie uciekła. Odwagi.

Kiedy dotknęła jego twarzy wzdrygnął się, ale się nie odsunął i nie kazał jej przestać. Starając się opanować drżenie dłoni, wsunęła palce w jego włosy i odgarnęła je tak, by móc zobaczyć jego twarz. Jego włosy były miękkie w dotyku. Na tle ich czerni cienka biała kreska, znacząca bliznę była o wiele jaśniejsza.

Wydawało się, że Severus przestał oddychać. W jego oczach czaiło się tyle emocji, że Hermiona nie była w stanie nawet ich odczytać, ale gdy patrzył na nią z góry, napięcie w jego ciele było nie do pomylenia.

Przez chwilę, która zdawała się trwać godzinami stali nieruchomo, wpatrując się w siebie w całkowitej ciszy. Potem bardzo delikatnie zacisnęła dłoń w jego włosach, wspięła się na palce i pociągnęła jego głowę w dół. Przez krótką chwilę bała się, że ​nie odpowie albo się odsunie i wszystko między nimi się skończy, ale nie. Uległ delikatnemu naciskowi jej dłoni, pochylił głowę i… ich usta się spotkały.

Jeszcze moment trwał w bezruchu zanim wypuścił powietrze. Hermiona poczuła na policzku jego oddech, a jego usta nieśmiało musnęły jej.

Po pierwszych chwilach słodkiej niezręczności, jaka towarzyszy całowaniu kogoś po raz pierwszy dopasowali się do siebie i odkryła, że ​Severus bardzo dobrze całuje. To jej nie dziwiło, jakaś mała cząstka jej mózgu, która jej jeszcze pozostała uznała, że był taki jak ona, pełen obsesji i perfekcji i nigdy nie zrobiłby niczego, gdyby nie był pewien, że jest w tym dobry. Ta myśl rozpłynęła się, gdy dała się ponieść doznaniom i fali gorąca, która ją porwała.

Był delikatniejszy niż się spodziewała, ostrożny i prawie niezdecydowany. Jego ramiona uniosły się, dłonie spoczęły lekko na jej ramionach zamiast zacisnąć się na nich, rozchylił usta i przesunął językiem po jej dolnej wardze, raczej prosząc niż żądając. Och, czemuś takiemu nie można było odmówić. Hermiona bez wahania otworzyła swoje i przymknęła oczy, gdy jego język wsunął się w nie, a pocałunek pogłębił.

Smakował melasą, czymś… ciemnym i lekko słodkim z wyraźnie gorzką nutą, przypominającą przypalony cukier. Przed to przebijał się inny smak, chłodny i czysty i niewinny. Zupełnie nieświadomie przysunęła się bliżej, wtuliła w ciepło jego ciała i odwzajemniła pocałunek w taki sam sposób – powoli, ostrożnie, odkrywając go, zapamiętując dotyk i smak jego ust. Miał nawet bliznę na podniebieniu. Odkryła, że ​​brakuje mu jednego z górnych zębów i przez chwilę śledziła lukę językiem, zanim cofnęła się i ponownie pozwoliła mu dać się prowadzić.

Ręce Severusa przesunęły się powoli; jedna wplątała się w jej włosy obejmując tył głowy, druga zsunęła się po jej plecach i przyciągnął ją mocniej do siebie. Przysunęła się bliżej, wsunęła nogę między jego uda i przeszedł ją oszałamiający dreszcz pożądania, gdy poczuła jak jego ciało na nią reaguje, pokazując w bardzo dobitny sposób, że naprawdę jej pragnął.

Odsunęli się na chwilę i wpatrywali się w siebie bez słowa, oddychając spiesznie i ciężko. Nigdy nie sądziła, że te czarne, zimne oczy mogą kryć w sobie tyle ognia i pragnienia. Zbliżyli się do siebie ponownie, całując się gwałtowniej i poczuła, jak twardnieje jeszcze bardziej, gdy zaczęła zsuwać dłonie niżej. Zanurzyła je pod jego koszulę i…

Severus momentalnie zerwał pocałunek i zesztywniał, a Hermiona zamarła, patrząc na niego i czując wyraźnie pod palcami bliznę.

Chwycił ją delikatnie za ramiona i odsunął o krok. Ogień w jego oczach trochę przygasł.

– Przestań – powiedział cicho. Mogłoby to zabrzmieć bardziej przekonująco, gdyby jego głos nie był niskim pomrukiem, który wywołał w niej dreszcz czystej żądzy. – Nie wiesz, co robisz.

– Wiem – odparła, starając się nie brzmieć na zbyt zdyszaną. – Oboje tego potrzebujemy, Severusie. – Zadrżał, kiedy wymówiła jego imię. – Chcę tego, pragnę cię. I mogę powiedzieć, że ty pragniesz mnie.

– To nie jest… – wyraźnie walczył o słowa. – Nie pragniesz mnie. Nie wiesz… Cholera. – Urwał, złapał oddech i wypuścił go wolno. – Nie wiesz, o co prosisz.

– Nie rozumiem… – powiedziała powoli Hermiona, czując ogarniający ją chłód. Naprawdę ją odrzucał?

– Ja… Tylko spójrz – Odsunął się od drzwi lodówki.

Nie mając pojęcia, co chciał jej powiedzieć również się cofnęła. Chwyciwszy za dół koszuli jednym gwałtownym ruchem ściągnął ją przez głowę i odrzucił.

Przyjrzała mu się w milczeniu. Był chudy, kontury jego klatki piersiowej i kości biodrowych były wyraźnie widoczne, ale nie brakowało mu też mięśni. Czarne włosy porastały rzadko klatkę piersiową, zbiegając się w cienką linię, która prowadziła w dół brzucha, znikała pod paskiem dżinsów, aż do wyraźnie widocznego zarysu jego męskości. Jak przez mgłę odnotowała, że wciąż nosił wisiorek yin-yang, ale tym, co przyciągnęło jej wzrok, tym co chciał, żeby zobaczyła były blizny.

O niektórych już wiedziała, ale były też inne. Kilka ciągnęło się przez jego obojczyk i ramię; najgorsza z nich tworzyła szeroką przerwę we włosach na jego piersi, inna, postrzępiona, przecinała mięśnie brzucha. Kolejne, mniejsze, znaczyły jego żebra i ramiona. Bez koszuli, która je ukrywała, ślady ugryzień na szyi odcinały się wyraźnie od jego bladej skóry.

Powoli, nie patrząc na nią, odwrócił się.

Po tym, jak poczuła blizny pod palcami, domyśliła się, że jego plecy również były nimi naznaczone, ale gdy przesunęła po nich wszystkich wzrokiem, ledwo była w stanie przyswoić to, co widzi. Na pierwszy rzut oka wydawało się, że nie ma tam ani centymetra nieuszkodzonej skóry, ale po chwili zaczęła dostrzegać pojedyncze znaki. Najgorsze były na ramionach; poziome krzywe linie, które wyglądały jakby zostały zadane biczem lub czymś podobnym. Długa bruzda biegła w dół łopatki. Zaokrąglona, ​​pomarszczona blizna zaznaczała drugą. Na dole pleców widać było coś, co przypomniało ślady pazurów – pewnie właśnie te poczuła pod palcami i dziesiątki mniejszych śladów między nimi. Niektóre wyglądały jak oparzenia, inne były wyraźnie bliznami po klątwie, a inne… O Boże. Przeszedł ją dreszcz zgrozy. Ktoś – może więcej niż jedna osoba – wyciął mu na skórze bezcelowe wzory; wyglądało na to, że rysowali na nim… nożami.

W innych, nie tak porywających okolicznościach mogłaby płakać nad tym, ile musiał wtedy wycierpieć, ale myśl o tym zbladła, gdy odwrócił się, by spojrzeć na nią ponownie i dostrzegła wyraz jego twarzy. Maska, która się na niej pojawiła, ukryła wszystkie ślady emocji z wyjątkiem cichej rezygnacji, gdy czekał aż się cofnie, odejdzie albo okaże mu współczucie, co było dla niego chyba najgorsze. Lecz po intensywnych pocałunkach jego Osłony były opuszczone i w spojrzeniu widać było, jak bardzo był kruchy. Był też nadal wyraźnie podniecony.

Hermiona zrozumiała – nie odrzucał jej, czekał aż to ona odrzuci jego. Właśnie się przed nią otworzył, zaufał jak nikomu innemu, pozwolił jej wszystko zobaczyć i teraz spodziewał się, że z tego powodu odsunie się od niego.

I nagle wiedziała, co odpowiedzieć. Zbliżyła się jeszcze raz i oparłszy rękę na jego klatce piersiowej spojrzała na niego.

– Po tym, jak Bill Weasley został zaatakowany przez Fenrira Greybacka, wszyscy myśleliśmy, że jego narzeczona go opuści – powiedziała cicho.

Wyglądał na bardzo zdezorientowanego, w czym nie było nic dziwnego, ale to było ważne, więc nie dając mu szansy na powiedzenie czegokolwiek kontynuowała.

– Ale Fleur nas wszystkich zaskoczyła. Pamiętam, co powiedziała w szpitalu… Nie umiem naśladować akcentu, ale powiedziała: „Te wszystkie rany to dlatego, że mój mąż taki dzielny.”

Obserwowała, jak zmienia się jego wyraz twarzy, gdy zdał sobie sprawę ze znaczenia jej słów. Zobaczyła kruchą, niepewną… nadzieję w jego oczach i uśmiechnęła się łagodnie.

– Te blizny pokazują twoją odwagę, Severusie, to wszystko. To odznaki honoru, każda z nich. – Powoli przeniosła rękę z klatki piersiowej na lewy nadgarstek, ujęła jego dłoń i obróciła, by odsłonić Mroczny Znak. – Nawet ta – pochyliła głowę i złożyła na czaszce delikatny pocałunek.

Zadrżał, a kiedy cofnęła się, jego oczy były zamknięte. Otworzyły się powoli, wypełnione szalonym pragnieniem i spojrzał na nią niemal błagalnie. Uspokojona, uśmiechnęła się do niego.

– Ja też mam blizny – wyszeptała. – Chcesz zobaczyć?

Severus teraz prawie wyraźnie drżał. Maska opadła i dostrzegła moment, w którym nagle przestał walczyć i pozwolił sobie na poddanie się.

-Tak. – To zabrzmiało niemal niczym westchnienie.

Sięgnął po nią i jeszcze raz przyciągnął do siebie, a kiedy ją pocałował, pozwoliła swoim dłoniom wędrować po jego ciele, przesuwając je od blizn do nieskazitelnej skóry i z powrotem. W miarę, jak pocałunek stawał się coraz głębszy, głód zaczął trawić ich oboje.

Minęło wiele czasu, od kiedy ktoś patrzył na nią z pożądaniem, jeszcze więcej odkąd sama je czuła i nie była pewna, czy jakikolwiek mężczyzna całował ją tak delikatnie, a jednocześnie tak namiętnie. Jego dłonie przesunęły się w dół jej pleców, przyciskając mocniej do nabrzmiałej męskości, Hermiona zdążyła jeszcze poczuć napięcie jego mięśni i Severus uniósł ją z ziemi.

Ścisnąwszy jego ramiona, by się przytrzymać, Hermiona owinęła nogi wokół jego talii, ale żadne z nich nie przerwało pocałunku, gdy pchnął ją na bok szafki, jego język wśliznął się w jej usta i zaczął igrać z jej językiem.

Gdy oderwali się od siebie, by złapać powietrze, zniżył głowę i przesunął ustami po jej szyi i gardle, aż jego język odnalazł zagłębienie przy uchu. Zadrżała gwałtownie i poczuła lekkie draśnięcia zębów, gdy kierując się jej reakcją przygryzał i całował tam tak umiejętnie, że aż przechodziły ją dreszcze.

Gdy on też zadrżał, nie mogła i nawet nie próbowała powstrzymać jęku, który wyrwał się jej z gardła. Wsunęła palce w jego włosy i znów go pocałowała.

Poruszył się i całując o wiele goręcej przylgnął do niej, po czym objąwszy mocno wyprostował się i kilkoma długimi krokami zaniósł do sypialni.

Jak z oddali Hermiona usłyszała, że zewnętrzne drzwi zatrzasnęły się i przerwała pocałunek na tyle, by powiedzieć z bez tchu:

– Jeśli potrafisz skoncentrować się na bezróżdżkowej i niewerbalnej magii to muszę robić coś źle.

Severus zaśmiał się cicho, patrząc na nią płonącymi oczyma.

– Nie zrobiłem tego świadomie. Zapomniałem, że drzwi są otwarte. Zapewniam cię… to, co ze mną robisz, z całą pewnością nie jest złe.

Miło to było wiedzieć – pomyślała, ale potem znów ją pocałował, położył na łóżku i wszystko przestało mieć znaczenie.

Oderwała się i na wpół usiadła, sięgając do guzików bluzki. Złapał ją za ręce, a kiedy spojrzała na niego, szepnął:

– Pozwól mi.

Przyglądała się jego twarzy, gdy niespiesznie odpinał każdy guzik – sądząc po wyrazie oczu droczył się i podniecał tym tak samo siebie jak i ją – zanim równie powoli zsunął ubranie z jej ramion. Mogła poczuć się skrępowana, ale w małym racjonalnym zakamarku jej umysłu, który się ostał nie było wystarczająco dużo miejsca na taką myśl. Jedyne co się liczyło, to ciepło jego skóry, gdy zaczął jej dotykać. Jego uwagę zwróciła długa, płytka blizna na jej klatce piersiowej, ale o nią nie pytał, zamiast tego podążył za nią ustami, zębami i językiem, od miejsca w którym się zaczynała poniżej obojczyka, przez mostek, aż do miejsca tuż nad stanikiem gdzie się kończyła, zanim wrócił do jej szyi i w końcu ponownie odnalazł usta.

Myślenie stało się prawie niemożliwe. Hermiona płonęła, tonęła w czystym pożądaniu, które aż przyprawiało o ból i tylko mgliście zdawała sobie sprawę, że jego palce przesuwają się po jej boku do talii i rozpinają pasek. Pomogła mu, wyginając plecy, zsunął jej spodnie na biodra, a ona zrzuciła je kopnięciami, bardziej zainteresowana całowaniem go.

W tym momencie leżeli koło siebie na łóżku, choć nie miała pojęcia kiedy ani jak to się stało. Nie mogła być tak blisko niego, jakby chciała, wciąż dzieliło ich zbyt wiele ubrań, więc usiadła i zaczęła rozpinać stanik. Patrząc na jego twarz zdjęła go i odrzuciła, roztapiając się pod zachwytem widocznym w jego oczach – tym jednym spojrzeniem sprawił, że uwierzyła, że jest piękna.

Severus powoli wyciągnął rękę i przyciągnął ją do siebie. Oboje zadrżeli, gdy jej nagie piersi spotkały się z jego skórą, zanim obrócił ich oboje i położył ją na plecach. Pocałował ponownie, po czym we frustrująco powolny sposób zaczął znaczyć ustami ścieżkę od jej ust w dół szyi, przez obojczyk, zatrzymał się na dłuższą chwilę wzdłuż blizny zanim w końcu pocałował jej piersi.

Pierwsze lekkie muśnięcie językiem po sutku sprawiło, że przeszył ją ogień i jęknęła, wyginając plecy. Poczuła, jak uśmiecha się tuż przy jej skórze, jego usta zamknęły się dookoła niewielkiej twardości i zaczął ją delikatnie ssać, sprawiając, że całe jej ciało stanęło w płomieniach. Jego dłoń objęła drugą pierś, palce zaczęły ją pieścić, a ona zanurzyła ręce w jego włosy, żeby mieć pewność, że się nie odsunie.

W końcu jednak to zrobił, jego usta odnalazły jej jeszcze raz, zaś jego dłoń zjechała w dół jej ciała, przesuwając się po krzywiźnie biodra i zewnętrznej stronie uda.

Pogłębiając pocałunek poruszyła biodrami łaknąc jego dotyku, bo zaczynała odchodzić od zmysłów.

Dotyk, gdy wreszcie nadszedł, był irytująco lekki – ledwo wyczuwalne muśnięcie palcem jej bielizny. Niemal zaskamlała z frustracji i jęknęła.

– Severusie… przestań się droczyć!

Zaśmiał się gardłowo, patrząc na nią błyszczącymi oczami.

– Cierpliwości… – wymruczał i od samego dźwięku jego głosu przeszyły ją dreszcze.

Gdy jego palce wsunęły się pod cienką tkaninę, nie dała już rady się nie ruszać i wygięła się ku niemu. Powoli zdjął ostatnią część ubrania, odsunął się trochę i po prostu się jej przyglądał. Bez mała mogła poczuć jego spojrzenie – jakby naprawdę dotykało jej skóry, a jego oczy płonęły.

Wreszcie, wreszcie, zaczął ją dotykać tak, jak pragnęła. Długie palce zagłębiły się między jej nogi, a ona wiła się, gdy ją pieścił. Gdy w końcu zanurzył w niej palec, krzyknęła. Do pierwszego dołączył drugi i Severus obrócił rękę, by kciuk ocierał się o nią.

Nie trwało to długo, była niemal na krawędzi rozkoszy i w zaledwie kilka chwil usłyszała ponownie swój krzyk, wygięła plecy w łuk i wyszła mu na spotkanie, gdy ogarnęła ją ekstaza.

Dochodząc powoli do siebie Hermiona stłumiła westchnienie, gdy cofnął rękę i otworzywszy oczy zobaczyła, jak powoli ssie swoje palce, nie spuszczając z niej wzroku. To był jeden z najbardziej erotycznych widoków, jakie kiedykolwiek oglądała, a kiedy znów ją pocałował, poczuła swój smak. To było czyste niebo, ale ból między nogami był torturą. Miała nadzieję, że będą mogli kontynuować zabawę później, jeśli była szansa na powtórki, ale w tej chwili chciała – musiała go poczuć, więc siłowała się z nim aż uległ i przetoczył się na plecy.

Severus był niemal boleśnie twardy, tym rodzajem twardości, który można osiągnąć tylko przez lata odmawiania sobie przyjemności. Drżał, gdy delikatnie dotykała go przez dżinsy, śledząc jego kształt palcami. Odpinając pasek mało się nie roześmiała, gdy zdała sobie sprawę, że jego spodnie były zapinane na guziki, bo to było dla niego takie typowe! Z drugiej strony dobrze się składało – dzika żądza i zamki błyskawiczne we wrażliwych miejscach nie były najlepszą kombinacją.

Jego palce potrącały jej, gdy próbował niezdarnie pomóc, usiłując w pośpiechu zdjąć spodnie. Niejasno zauważyła, że na nogach też miał blizny, ale w tej chwili jej nie interesowały. Wsunęła palce pod pasek jego bielizny i pomogła mu ją zsunąć.

Był piękny, nie można tego było inaczej ująć. Wpadające przez okno promienie słońca podkreślały kontury jego ciała i lśniącą wilgoć na czubku męskości. Wyciągnęła rękę i gdy delikatnie, ale stanowczo go ujęła, jęknął przeciągle i wygiął ku niej.

Wyglądało na to, że stare stereotypy zawsze się sprawdzają – był wspaniały; długi, gruby i tak twardy, że czuła pulsowanie, gdy kierując się jego odpowiedzią zaczęła poruszać powoli ręką.

Po chwili załapał ją za nadgarstek.

– Dość – wydyszał, drżąc.

– Za dużo?

– Boże… prawie

Spójna mowa stała się niemożliwa. Pocałował ją namiętnie, poddając się w końcu ogniowi, który rozpalił ich oboje i przetoczywszy się na nią przycisnął swoim ciężarem. Rozchyliła nogi, przeszedł ją dreszcz i z trudem powstrzymała jęk, gdy poczuła jak otarł się o nią. Pchnął ją lekko, tak że niemal – prawie że się w niej zanurzył i znieruchomiał, patrząc na nią.

– Proszę – szepnęła, odgarniając mu włosy z twarzy i wpatrując się w ciemne, nieskończone głębie jego oczu. – Severusie, błagam.

Zadrżał, przechylił się trochę i wziął ją jednym płynnym ruchem, od którego oboje krzyknęli. Gdy wypełnił ją całkowicie, znieruchomiał i przez chwilę chłonęli to uczucie, a potem zaczął się poruszać i wszystkie spójne myśli rozpłynęły się i mogli czuć już tylko czystą rozkosz.

Seks z nim był zupełnie inny niż z jakimkolwiek mężczyzną, z który wcześniej była. Nawet najmniejsze poruszenia sprawiały, że ogarniał ją ogień. Zajęło jej kilka minut, podczas których zalewały ją narastające fale przyjemności, zanim zorientowała się, dlaczego – jego niesprawne kolano było tak nieelastyczne, że poruszał się dziwnym, kołyszącym rytmem i każde pchnięcie dotykało innego miejsca, więc odczucie za każdym razem było nowe. To w połączeniu ze świadomością kto właśnie brał ją tak mocno było zniewalające.

Zatraciła się zupełnie w doznaniach i docierało do niej tylko niejasne wrażenie ciepła słonecznego światła wypełniającego sypialnię, coraz cięższe oddechy, pocieranie wilgotnej od potu skóry o skórę, dotyk jego włosów, muskających jej twarz zanim uniósł głowę i spojrzał na nią z góry, jego obecność tak głęboko w niej, że to było niemal nie do zniesienia, narastające uczucie ognia rozlewające się po niej, aż znalazła się dokładnie na skraju rozkoszy…

Ostrożny, kołyszący rytm zmienił się. Severus zamknął na chwilę oczy i jęknął głośno, cała jego kontrola pękła, przestał nad sobą panować i zaczął poruszać się bardziej chaotycznie, coraz gwałtowniej i szybciej.

Z każdym ruchem przyjemność rozlewała się w niej coraz bardziej, aż przechylił się lekko, odnalazł właściwe miejsce i świat rozpadł się, a ona doszła z głośnym krzykiem. Zaledwie kilka szalonych uderzeń serca później, gdy wciąż wstrząsały nią fale spełnienia, usłyszała nad sobą niemal bolesny okrzyk; pchnął ją ostatni raz, zamarł, zadrżał i wypełnił ją swoją rozkoszą.

 

Wzrok Hermiony powracał stopniowo, gdy mgła uniesienia powoli ustępowała. Severus osunął się na nią, lecz podtrzymywał na trzęsących się rękach na tyle, by jej nie przygnieść i mogła poczuć jego gorący oddech na szyi, gdy dyszał ciężko. Po jakimś czasie uspokoił się trochę, wysunął z niej i przetoczył na bok. Kobieta zadrżała, czując nagłą pustkę, przekręciła się i zwinęła tuż koło niego, bez zastanowienia opierając głowę na jego piersi. Spiął się na chwilę, potem rozluźnił i objął ją ramieniem. Westchnąwszy z zadowoleniem przylgnęła do niego, zamknęła oczy i słuchała, jak jego oddech powoli wraca do normy.

Po chwili, która wydawała się wiecznością odetchnął głębiej i zaczął z roztargnieniem bawić się zabłąkanym kosmykiem jej włosów. Bała się myśleć, jak wyglądały jej włosy, ale wydawał się nie zwracać na to uwagi.

– Nie byłem z kimś… od bardzo, bardzo dawna – powiedział cicho.

Potrzebowała chwili, by zrozumieć, co tak naprawdę chciał powiedzieć, a raczej o co pytał i nieomal się roześmiała. Na szczęście udało się jej powstrzymać, bo to byłoby bardzo złe posunięcie, ale naprawdę, fakt, że czuł się z tego powodu niepewnie, był absurdalny.

– Ja też nie – odpowiedziała, gdy ochota na śmiech jej przeszła. – Ale nie było tego widać. Byłeś wspaniały.

Odprężył się bardziej i mruknął z zadowolenia.

– Pozwól mi odwzajemnić komplement – poprawił się i położył wygodnie.

Na jakiś czas zapadła w pół-drzemkę, leżąc w cieple słońca wpadającego przez okno i jego ciała i już miała zasnąć na dobre, gdy odezwał się ponownie, z nieco większym wahaniem.

– Hermiono… co to jest?

Nie było to coś, o czym chciała w tej chwili dyskutować, nie gdy wciąż cieszyła się doznaną przed chwilą przyjemnością, ale zauważyła, że brzmiał na zaniepokojonego i niepewnego, a nie podejrzliwego. Starannie rozważyła swoje słowa, nie do końca pewna, co powiedzieć i wybrała prawdę.

– Nie jestem pewna – przyznała miękko. – Coś, czego oboje bardzo potrzebowaliśmy. Coś, co nam sprawiło przyjemność. Coś, co chętnie bym powtórzyła – dodała odważnie. – Nie wiem, czy to musi być coś więcej.

Nie była w nim zakochana, co do tego była pewna. Nie wiedziała, czy to jeszcze było dla niej możliwe i być może dla niego nie było już nigdy. Ale zależało jej na nim i miała nadzieję, że jemu choć trochę zależy na niej, a ich wzajemna namiętność wydawała się zaskakująco silna. Na razie to wystarczyło.

– To… można zaakceptować – stwierdził ostrożnie, a ona nie mogła powstrzymać śmiechu, podnosząc głowę by na niego spojrzeć.

– Zaakceptować? – powtórzyła.

Severus przybrał zakłopotany wyraz twarzy. Gdy się roześmiała, w jego oczach mignęło coś ostrego i nieprzyjemnego, ale natychmiast zniknęło i na jego twarzy pojawił się przebłysk humoru.

– Zły dobór słów. Z jakiegoś dziwnego powodu trudno mi myśleć tak jasno, jak zwykle – stwierdził, przekomarzając się, a ona się uśmiechnęła.

– Dobrze.

Oparła się o niego z powrotem i zamknęła oczy, zastanawiając się mgliście, czy to jest to, co rozumieją przez „przyjaźń z dodatkami”, czy nie i myśląc, że z pewnością będzie to najdziwniejszy związek, w jakim kiedykolwiek była, o ile tę relację można było tak nazwać. Cokolwiek to było, powiedziała mu prawdę; było to coś, czego oboje potrzebowali. Każdy musiał czuć się pożądanym.

– Cholera – powiedziała nagle, gdy nieprzyjemna myśl wyrwała ją z sennych rozmyślań.

– Co? – zapytał ostrożnie.

– Niczego nie używaliśmy – mruknęła, szukając swojej różdżki.

– Och, o to ci chodzi – znowu się rozluźnił. – Nie martw się.

– Severusie…

– Źle się wyraziłem. Naprawdę namieszałaś mi w głowie. – Nie brzmiał jednak tak, jakby mu to przeszkadzało. Po chwili kontynuował nieco bardziej rozbudzonym, choć mniej zadowolonym tonem. – Antykoncepcja to nie problem… Nie mogę mieć dzieci.

– Co? – wykrzyknęła, odsuwając się i podpierając na łokciu, żeby na niego spojrzeć.

– Jedno z zaklęć diagnostycznych Poppy Pomfrey wychwyciło to podczas badań, kiedy jeszcze na nie pozwalałem. Wiedziałem, odkąd byłem w szkole.

– Uzdrowiciele nic nie mogli zrobić?

– Nie. Nikt nie potrafił ustalić przyczyny – wzruszył ramionami i przeciągnął się leniwie, najwyraźniej się tym nie przejmując. – I tak nigdy nie chciałem być ojcem.

– Och, Severusie… – szepnęła.

– Co? – zmarszczył brwi. – Mówię poważnie. Nigdy nie chciałem mieć dzieci.

– Ale nie o to chodzi, prawda? To jeszcze jedna rzecz, co do której nie miałeś wyboru.

Zamrugał powoli i nie odpowiedział, co dla Hermiony było wskazówką, że trafiła w sedno. Pochylając się pocałowała go delikatnie, po czym ponownie się przytuliła.

– Cóż, można powiedzieć, że to jedna rzecz z głowy – zauważyła z ulgą. Z roztargnieniem wodziła czubkiem palca po rzemyku jego wisiorka, a jego ramię ponownie owinęło się wokół niej. – Więc co dokładnie się stało? To znaczy, najwyraźniej wszystko nadal działa, a właściwie działa całkiem dobrze…

Zachichotał cicho.

– Wątpię, czy bym to zaakceptował, gdyby to był problem – przyznał cierpko. – Szczerze mówiąc nie mam pojęcia. Może to jakiś uraz pozaklęciowy, choć nie Cruciatus, byłem na to za młody. Ale równie dobrze może to być coś genetycznego. Jestem bezpłodny, całkowicie sterylny. Strzelam ślepakami, jak bez wątpienia określiłby to mój ojciec.

– Jakże czarująco.

– Bo był czarującym człowiekiem – stwierdził jadowicie Severus, po czym stłumił ziewnięcie i przyjął wygodniejszą pozycję. – Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że to rozreguluje jeszcze bardziej mój już rozregulowany rytm spania.

– Przyjmij moje przeprosiny – również ziewnęła. – Masz na mnie straszny wpływ. Gdyby nie ty, nigdy nie marzyłabym o spędzeniu popołudnia na wyjątkowo udanym seksie.

– Mógłbym się do tego przyzwyczaić – powiedział sennie.

– Ja też – zgodziła się, przytulając się bliżej.

Po kilku minutach Hermiona zdała sobie sprawę, że wodzi bezmyślnie opuszkami palców po jego niektórych bliznach. Pospiesznie przestała i wymamrotała przeprosiny.

– W porządku – odpowiedział uspokajająco, a Hermiona poczuła, jak śmiech wibruje w jego klatce piersiowej. – W tych okolicznościach przejmowanie się tym, że mnie dotykasz nie ma sensu – dodał z ironią, a ona uśmiechnęła się zerkając na niego, aby upewnić się, że naprawdę wszystko jest porządku, zanim wróciła po poznawania jego ciała.

– Jak… to znaczy… nieważne – ucięła pospiesznie, zdawszy sobie sprawę, że pytanie jak otrzymał te wszystkie blizny było nie na miejscu.

– Nie, w porządku.

Nieco bardziej rozbudzony zanurzył dłoń w jej włosach i zaczął się nimi bawić.

– Szczerze mówiąc wielu z nich już nie pamiętam. A o większości z tych, które pamiętam, nie mam zamiaru ci opowiadać, bo to nie jest coś, co musisz usłyszeć, a ja nie muszę o tym mówić. W przypadku większości to dość oczywiste… prawie wszystkie blizny odniosłem w walce lub będąc karanym. Inne są po prostu wypadkami przy pracy, oparzeniami eliksirami i tym podobnymi lub incydentami z dzieciństwa. A trochę, naprawdę sporo, zyskałem podczas podróży. Głównie w bójkach w barach.

– Bójki w barach? – powtórzyła z niedowierzaniem, bo nie była pewna, co było najbardziej zaskakujące w tym stwierdzeniu. Bardzo trudno było jej sobie wyobrazić Severusa w pubie, nie mówiąc już o wdawaniu się w bójkę. – Dlaczego brałeś udział w bójkach w barach?

– Ponieważ byłem na granicy psychozy – wyjaśnił rzeczowym tonem – a ludzie nie przechodzili obojętnie koło gwałtownego pijaka, który się na nich wydzierał. Większość bójek zaczynałem ja sam, głównie dlatego, że wydawało mi się, że widziałem kogoś, kogo znałem i usiłowałem go zabić. Mówiłem ci, Hermiono, bardzo się zmieniłem od czasu wojny. Przez długi czas byłem zupełnie niestabilny. Często miałem halucynacje lub ataki paniki, podczas których krzyczałem. Miałem też fobie na punkcie prawie wszystkiego, co można sobie wyobrazić, a moje emocje były kompletnie rozchwiane. Na szczęście dla wszystkich dookoła, w najgorszych chwilach nie byłem w stanie czarować, bo Bóg wie, co mogłoby się wydarzyć.

Nie była pewna, co na to odpowiedzieć, aż w końcu znalazła i spytała z lekką desperacją.

– Nie masz żadnych blizn, z którymi wiążą się zabawne historie? Ja mam jedną na kolanie po tym, jak spadłam z huśtawki, kiedy miałam sześć lat…

Zachichotał cicho i poruszył się lekko.

– Cóż, jest jedna na prawej nodze, z której jestem na swój sposób dumny. Ugryzienie na łydce, które na pewno coś ci mówi…

Urwał, a Hermiona zmarszczyła brwi, myśląc o tym i próbując przypomnieć sobie, skąd mogła wiedziała, że ​​się zranił w nogę. Po kilku chwilach uśmiechnęła się, tłumiąc chichot.

– Puszek?

– Nie ma chyba bardziej absurdalnego imienia dla cerbera – rzucił pogardliwie. – Tak… Puszek. To cud, że nie straciłem nogi. Głupie bydlę próbowało ugryźć mnie jednocześnie dwiema głowami i sam sobie przeszkodził, inaczej skończyłoby się to zupełnie inaczej.

– I jesteś z tego dumny?

– Jestem prawdopodobnie jedyną osobą, która ma bliznę po ugryzieniu cerbera – zauważył łagodnie. – Większości ugryzionych ludzi nie udaje się przeżyć.

– Przypuszczam, że to prawda – uśmiechnęła się, bezwiednie bawiąc się jego wisiorkiem. Wciąż uważała, że ​​to słodkie, że go nosił. Nie był drogi ani nawet szczególnie dobrze wykonany, nie tak jak jej pierścionek. – Severusie, chciałem cię o coś zapytać…

– Naprawdę? Zadziwiasz mnie.

Szturchnęła go w żebra.

– Nie bądź dupkiem. Chciałam zapytać o mój prezent świąteczny. Wciąż nie bardzo pasuje do ciebie…

– Prawda – zgodził się z rozbawieniem. – To był bardzo impulsywny zakup. Przechadzałem się po Camden Market i z ciekawości zerknąłem na stoisko z biżuterią. I kiedy zobaczyłem wydrę, uznałem, że jest tak doskonała, że po prostu musiałem ją kupić. A jak już ją kupiłem, stwierdziłem, że mi się nie przyda, więc postanowiłem, że ci ją podaruję. To miał być twój prezent urodzinowy, ale w ostatniej chwili zmieniłem zdanie. – Zamilkł, a po chwili dodał. – Wtedy to miało sens.

– Może być – nie była do końca pewna, czy mu wierzy, ale brzmiało to na tyle wiarygodnie, że nie zamierzała drążyć tematu, bo nie chciała zaczynać teraz kłótni. Tak naprawdę to nie chciała robić nic. – Znowu będę musiała wziąć prysznic – mruknęła. – Prawdopodobnie wyglądam gorzej niż dziś rano.

Severus prychnął i odpowiedział z rozbawieniem:

– Czy to nie od tego wszystko się zaczęło?

Hermiona uśmiechnęła się, unosząc głowę.

– Podobał mi się rezultat.

– Powinnaś pamiętać, że jestem starym człowiekiem.

– Nie jesteś. Poza tym powiedziałam tylko, że muszę wziąć prysznic. W ogóle o tobie nie wspomniałam.

– To mój prysznic – zauważył, a jego oczy błyszczały śmiechem i był w nich ślad wcześniejszego ognia.

Tłumiąc uśmiech, Hermiona ponownie zaczęła dotykać jednej z blizn, śledząc ją w poprzek jego brzucha.

– Celna uwaga – zgodziła się łagodnie, czując jak drży, gdy lekko przesunęła palcami po jego kości biodrowej. – Jesteś zbyt chudy, wiesz – dodała.

– Brzmisz jak Poppy Pomfrey albo Molly Weasley. A ponieważ w tych szczególnych okolicznościach nie mam ochoty myśleć o żadnej z nich, będę wdzięczny jeżeli darujesz sobie takie komentarze – odpowiedział cierpko. – W każdym razie jestem teraz w lepszej formie niż kiedykolwiek.

– Zauważyłam – drocząc się, kreśliła małe kółka na wewnętrznej stronie jego uda.

– Przestań – mruknął z naganą.

– Czemu? – zapytała niewinnie. – Masz łaskotki czy co?

– Nie – zaprzeczył. Zbyt szybko. Spojrzała na niego z niedowierzeniem i rozbawieniem, a on skrzywił się. – Nawet o tym nie myśl.

– Za późno.

– Mówię poważnie, Hermiono. Nie rób tego.

Usłyszała wyraźnie ostrzegawczą nutkę w jego głosie i w tym samym momencie jej palce znalazły coś, co wyglądało na paskudną bliznę. Zaczęła więc wędrować palcami z powrotem w stronę jego biodra i odezwała się lekko.

– W porządku, nie będę…, chyba że naprawdę mnie zdenerwujesz, co w tej chwili nie wydaje się zbyt prawdopodobne.

Cokolwiek spowodowało taką reakcję minęło, zaczął się rozluźniać i reagować na jej dotyk. Pomysł drugiej rundki był całkiem zachęcający, ale czuła się lepka, a w przyczepie przy zamkniętych drzwiach zrobiło się duszno i gorąco.

– Daj spokój, staruszku – powiedziała złośliwie, odsuwając się z pewną niechęcią i siadając – oboje potrzebujemy prysznica. Chyba że potrzebujesz więcej czasu, by dojść do siebie? – dodała wyzywająco, patrząc na niego.

Gorąc w jego oczach był jedyną odpowiedzią, której potrzebowała, ale słysząc jego warknięcie, gdy siadał, uśmiechnęła się.

– Szalona pannico. Okaż trochę szacunku starszym. – Nagi, spocony, z wilgotnymi włosami teoretycznie nie miał szansy wyglądać groźnie, ale w przedziwny sposób mu się to udało.

Kiedy wyjął z porzuconych dżinsów różdżkę, Hermiona uniosła brwi.

– To konieczne?

– Zawsze trzymam ją pod ręką – wyjaśnił, uśmiechnął się i również uniósł brew. – Poza tym zanim miałaś trzynaście lat udało ci się mnie podpalić, okraść i ogłuszyć rzucając mną o ścianę, powodując lekki wstrząs mózgu i pęknięcie czaszki. Mogę jej potrzebować.

Udając oburzenie parsknęła śmiechem i wstała.

– To niesprawiedliwe! Podpaliłam twoją szatę, a nie ciebie i zrobiłam to tylko dlatego, że myślałam, że próbujesz zabić mojego przyjaciela! Okradłam cię, ponieważ potrzebowałam składników eliksirów, to nie było nic…

Sposób na przerwanie jej tyrady był bardzo prosty. Pocałował ją mocno i namiętnie i zanim się odsunął, prawie zapomniała, o czym rozmawiali.

– … A to jest oszustwo – skarciła go bez tchu.

Jego niski, głęboki śmiech przyprawił ją o dreszcze.

– Zawsze oszukuję, Hermiono. Dobrze by było, żebyś o tym pamiętała. – Wyszedł z sypialni utykając i zawołał z łazienki. – A Oszałamiacz?

– To wcale nie był Oszałamiacz – poszła za nim, uśmiechając się smutno na to wspomnienie. – Wszyscy próbowaliśmy cię rozbroić w tym samym czasie i siła zaklęcia rzuciła cię na ścianę. Nikt z nas tak naprawdę nie zamierzał cię skrzywdzić. Naprawdę miałeś wstrząs mózgu? –  dodała z poczuciem winy.

– Hmm – odpowiedział z roztargnieniem, kładąc różdżkę na półce i odkręcając prysznic. – Tak. I w sumie całkiem dobrze, że mnie oszołomiliście, obojętnie czy przez przypadek, czy nie. Tej nocy nie byłem zbyt racjonalny.

To było prawdopodobnie najbliższe przeprosin i zdecydowanie więcej, niż się spodziewała.

– Wcale ci się nie dziwię. Wątpię, by ktokolwiek z nas zachowywał się wtedy rozsądnie – powiedziała łagodnie, sięgając obok niego, by sprawdzić temperaturę, po czym weszła do kabiny i odchyliła głowę do tyłu pod strumieniem wody. – I to była raczej dziwna noc – dodała.

– Według twoich standardów powiedziałbym, że całkiem normalna – odpowiedział Severus z uśmieszkiem, wchodząc za nią pod prysznic. – Prawie cały czas udawało się wam przyciągać kłopoty.

– Wygląda na to, że niektórzy z nas nadal to robią – zareplikowała, odwracając się do niego z uśmiechem. – Ogólnie rzecz biorąc, bardzo mi się to podoba.

W odpowiedzi zaśmiał się tylko i sięgnąwszy po szampon stanął za nią i nieoczekiwanie zaczął wcierać go w jej włosy. Był to nieoczekiwanie czuły gest, który bardzo się jej spodobał. Uczucie, jak ktoś inny myje twoje włosy jest jednym z najbardziej relaksujących doznań na świecie. Wyglądało na to, że podzielał jej opinię, ponieważ pozwolił jej odwzajemnić się tym samym, mruknąwszy tylko lekko w udawanym proteście. Gdy skończyli myć się nawzajem – z jakiegoś dziwnego powodu potrwało to znacznie dłużej niż zwykle – pragnienie znów wezbrało w nich obojgu i rozmowa o przeszłości ustąpiła miejsca teraźniejszości.

Opierając się o niego czuła go wyraźnie i odwróciła z uśmiechem głowę, by odnaleźć jego usta.

Podczas gdy za pierwszym razem chodziło o potrzebę, ogień i dziki głód, ten raz był powolny i spokojny. W końcu uniósł ją, ona oparła się o ścianę prysznica, owinęła nogi wokół jego talii i zaczęli się całować i powoli poruszać. Niesprawna noga nie przeszkadzała mu w tej pozycji tak bardzo, choć do Hermiony nie docierało nic poza rozlewającym się po niej ogniem. Jej orgazm również nie był aż tak gwałtowny – nie było żadnych gwiazd czy niemal omdlenia tylko fale błogiej, intensywnej przyjemności. Westchnienia i jęki przeszły w ciche krzyki, które zmieszały się z jego zdławionym pomrukiem, gdy doszedł wraz z nią.

 

Potem — dość długo potem — leżeli na wpółubrani na łóżku i rozmawiali.

– Naprawdę masz łaskotki? – zapytała, rysując leniwie palcem jakieś kształty na jego przedramieniu.

– Jeśli tak chcesz to nazwać – odparł. – Nigdy wcześniej nie miałem, ale ponieważ moje nerwy zostały niedawno naprawione, wydaje mi się, że jestem bardziej wrażliwy.

– I wyraźnie nie znosisz łaskotania… Nie zamierzam cię przepytywać, ale wolę mieć pewność, że nie zrobię czegoś, czego nie chcesz.

– Tu nie chodzi o sam fakt, ale o zasadę – wyjaśnił niezręcznie, obserwując jej palce, by nie patrzeć jej w oczy. – Mam kilka nieprzyjemnych skojarzeń z odczuwaniem doznań wbrew mojej woli i nawet coś tak niewinnego… Bycie tak bezbronnym jest szalenie nieprzyjemne i prawie… prawie przerażające.

To wyznanie najwyraźniej dużo go kosztowało, więc w geście przeprosin i pocieszenia przysunęła się bliżej, oparła o jego ramię i odezwała, starając się mówić lekkim tonem.

– No dobrze, więc żadnych bitew na łaskotki. W porządku. I tak byś pewnie wygrał, jestem strasznie wrażliwa. Jest jeszcze coś, czego powinniśmy unikać?

To go rozbawiło.

– Pytasz mnie o moje preferencje seksualne? To nie jest najbardziej romantyczny temat na świecie.

– Żadne z nas nie ma romantycznych preferencji, Severusie. Ty jesteś zbyt cyniczny, a ja jestem zbyt praktyczna. Wolałabym wiedzieć z góry, czego unikać, niż spróbować czegoś i sprawić, że spanikujesz, odbije ci albo się wściekniesz – wyjaśniła. – Nie planuję nic perwersyjnego lub… egzotycznego, ale lepiej na zimne dmuchać.

– Wiesz, trochę cię poniosło – wycedził.

Hermiona uśmiechnęła się do niego.

– A jednak nie protestujesz.

– Touché. – Usiadł wygodniej na poduszkach i rozważył pytanie. – Szczerze mówiąc, nigdy nie interesowało mnie coś więcej poza „waniliowym seksem”. Nie sądzę, żeby to było potrzebne.

– Prawda – zgodziła się, uśmiechając się z porównania.

Po chwili jego oczy trochę pociemniały i powoli wypuścił powietrze.

– Z oczywistych powodów nie uważam żadnej gry o dominację i poddanie za przyjemne, bez względu na to, po której stronie się znajduję.

– Nie martw się, zdecydowanie nie mam sekretnych fantazji o związku z nauczycielem – zapewniła go (w większości zgodnie z prawdą, choć nie do końca), a on spojrzał na nią z lekkim obrzydzeniem.

– Bardzo mi ulżyło – wzdrygnął się. – To byłoby niezwykle niepokojące.

Zgodziła się z tym całym sercem. Z pewnością nigdy nie podkochiwała się w nim, gdy był jej nauczycielem. Doceniała jego inteligencję, podobał się jej jego głos i zanim zabił Dumbledore’a niechętnie podziwiała jego odwagę podczas wojny, ale poza tym zarówno jego wygląd, jak i osobowość były zbyt nieprzyjemne, by takie myśli przychodziły jej do głowy. I była absolutnie pewna, że ​​on nie miał podobnych myśli o swoich uczennicach, a już na pewno nie o irytującej, wszystkowiedzącej przyjaciółce Harry’ego Pottera o splątanych włosach i końskich zębach.

Teraz różnica wieku nie stanowiła już problemu, ale wtedy zdecydowanie tak, nawet gdyby okoliczności były inne.

– Powinienem cię również ostrzec – kontynuował Severus ostrożnie – że każda próba zniewolenia prawie na pewno skończy się tym, że mi odbije, jak to ładnie ujęłaś. Nie reaguję dobrze na jakiekolwiek ograniczenia.

– Nigdy to mnie nie pociągało –  uspokoiła go. Nie miała ochoty teraz poznać historii kryjącej się za cieniami w jego oczach. – Myślę, że pod tym względem jesteśmy dość podobni. I bez bólu, jak zakładam.

– Ach. To zależy od kontekstu – przewrócił się na plecy, wyglądając na bardziej zrelaksowanego. – Z pewnością nie ból jako fetysz… ale przypadkowy ból niekoniecznie stanowi problem.

– Przypadkowy ból? – powtórzyła zdziwiona.

– W rzeczy samej – uśmiechnął się do niej. – Sądzę, że wcześniej wbiłaś mi paznokcie w plecy.

– O Boże, naprawdę? Przepraszam.

– Nie, nie przepraszaj. O to mi chodzi. Nie przepadam za bólem, ale nie mam nic przeciw pewnemu poziomowi… entuzjazmu. W zasadzie to całkiem niezły komplement – ​​mruknął z szelmowskim uśmieszkiem.

Hermiona wiedziała, że ​​się rumieni i skrzywiła się.

– Jesteś obłudnym draniem.

– Przecież pytałaś.

– Będę miała nauczkę.

Wybuchnął śmiechem, nawet nie próbując się opanować.

– Och, Hermiono, dzień, w którym przestaniesz zadawać pytania, będzie dniem, w którym piekło zamarznie.

Rozdziały<< Post Tenebras, Lux – Rozdział 13Post Tenebras, Lux – Rozdział 15 >>

Mamuś Anni

Wierna fanka HP, Czytelniczka Sevmione, Tłumaczka, Beta... !!! * Zakaz kopiowania moich tłumaczeń bez mojej zgody! * !!! !!! *! Bardzo proszę BEZ WULGARYZMÓW w komentarzach *! !!!

Ten post ma 5 komentarzy

  1. Co on ma do tego imienia, ja myślę, że jest idealne. Taki słodki, duży, trójgłowy piesek Puszek. Ale w sumie… Można by nadać imiona każdej głowie, to by było coś!Wróć do czytania

  2. Muszę powiedzieć, że cały ten rozdział w kategorii „ff z lekkim zabarwieniem erotycznym” jest jednym z moich ulubionych 😁 w ogóle uwielbiam ten fanfik, cudowne tłumaczenie ❤️

    1. a czy podobał Ci się na przykład ten o Nowym Roku, kiedy Severus się upił i wylał z siebie żale?
      To było… boskie. Skręcające trzewia.
      Jest jeszcze wiele innych, wspaniałych rozdziałów

      Ja też uwielbiam ten fick, jest naprawdę wspaniały!
      I dziękujemy z Mamą za uwagę o tłumaczeniu 😉 😉 😉 Powiem Ci, że Loten jest ciężko przetłumaczyć. Ma dość specyficzny styl i na Forum już jest kilka błagań moich i Seyli z prośbą, jak przetłumaczyć to, co kochana Loten napisała 😉

      Miłego czytania!

  3. Och tak, to prawda – jakikolwiek fragment zostałby tu przytoczony, każdy jest boski 🙂 kocham ten ff 😁 chylę czoła, tym bardziej, że widziałam oryginał i nie wyobrażam sobie, jaki ogromny nakład pracy został włożony w to tłumaczenie… Oczywiście nie czytałam oryginału, bo tłumaczenie Szanownych, utalentowanych Pań jest tak czystym relaksem i przyjemnością, że byłoby grzechem czytać oryginał – za co dziękuję ☺️ serdeczne pozdrowienia!

Dodaj komentarz