Post Tenebras, Lux – Rozdział 40

„Nadzieja wisi na sznurku

Jak wolno wirujące odkupienie

Nawijające się i rozwijające

Jego blask przykuł moją uwagę”.

– Dashboard Confessional „Vindicated”.


 

Sześć dni po ataku serca Filiusa, pani Pomfrey wpadła wieczorem z szerokim uśmiechem do pokoju nauczycielskiego.

– Godzinę temu Severus dostarczył mi ukończony eliksir! – oznajmiła. – Podałam pierwszą dawkę i Filius zareagował pozytywnie. Następne dwa dni będą krytyczne, ale nie ma bezpośredniego zagrożenia życia. – W pokoju nauczycielskim wybuchły okrzyki radości. Promieniejąc radością pielęgniarka uniosła ręce prosząc o ciszę. – Tak, to cudowne. Ale sprawy jeszcze nie wróciły do normy. Przez kilka dni Severus nie będzie w stanie uczyć. Widziałam żywsze zwłoki; ten człowiek był praktycznie w stanie katatonicznym. Będę zaskoczona jeśli w ogóle obudzi się w ciągu następnych dwudziestu czterech godzin. A Filius będzie musiał jeszcze trochę odpocząć, przynajmniej do końca semestru. Minerwo, chce z tobą porozmawiać, oczywiście jak tylko uznam, że czuje się wystarczająco dobrze, czyli moim zdaniem dopiero w następnym tygodniu. Trzeba będzie wprowadzić wiele zmian, ponieważ jego zdrowie znacznie ucierpiało i będzie potrzebował dużo czasu by dojść do siebie, ale na razie nic mu nie grozi.

Korzystając z podekscytowanych dyskusji, Hermionie udało się odciągnąć pielęgniarkę na bok.

– Jak on się ma?

– Dlaczego podejrzewam, że nie pytasz o Filiusa? – spytała starsza kobieta z uśmiechem. – Och, nie patrz tak na mnie, Hermiono. Wiem, że martwiłaś się o niego tak samo jak reszta z nas. Odpowiadając na twoje pytanie, z Severusem wszystko w porządku, o ile mogłam to stwierdzić.

– Mógłby cię przekonać, że nic mu nie jest nawet gdyby akurat wszystko dookoła wyleciało w powietrze – mruknęła.

– Prawda, ale mówię poważnie, nic mu nie jest. Oczywiście jest niesamowicie wyczerpany, więc póki co daj mu spokój, kochana, musi odpocząć, ale będzie dobrze. Ledwo mógł mówić, taki był zmęczony – dodała z uśmiechem. – Rzadko kiedy widziałam go ograniczającego się do wskazywania palcem i chrząkania. Wątpię, czy zobaczymy go jeszcze przez kilka dni, ale kiedy już się wyśpi, wróci do normy.

 

Pomimo wysiłków Pani Pomfrey, Hermiona opuściła uroczystość tak szybko, jak to możliwe i poszła sprawdzić, co z Severusem. Stanęła w drzwiach jego sypialni i uśmiechnęła się do niego czule – był pogrążony w śnie tak głęboko, że wątpiła, aby cokolwiek poza zlokalizowaną burzą z piorunami bezpośrednio nad jego głową mogło go obudzić. Najwyraźniej po powrocie ze Skrzydła Szpitalnego wczołgał się na łóżko i praktycznie stracił przytomność.

Nie był to zbyt atrakcyjny widok. Potrzebował golenia; tygodniowy, nierówny zarost zdecydowanie mu nie służył. Włosy wyglądały koszmarnie, było gorzej niż kiedykolwiek od czasów wojny. Na skórze widać było warstwę brudu, na ubraniu również – organizm wydalał wszystkie napoje i eliksiry wzmacniające i plamy potu na jego koszuli wyschły, pozostawiając żółtawe ślady. Chrapał ciężko jakby był zbyt zmęczony, by w ogóle oddychać prawidłowo, a z ust ciekła mu ślina.

Nadal uważała, że ​​jest piękny i pomimo tego, że bez wątpienia w tym momencie śmierdział, Krzywołap wrócił i mrucząc, zwinął się obok niego. Opierając się pokusie, by podejść i albo go pocałować albo potargać jego włosy – bardzo potrzebował snu i nie chciała ryzykować, że go obudzi – zostawiła ich samych i poszła do pracowni, aby sprawdzić, czy jest coś, co może zrobić tam, aby pomóc.

Pracownia była w idealnym stanie. Po niewiarygodnej ilości pracy, którą tam wykonał nie pozostało ani śladu, ale to jej nie zdziwiło, tylko ze smutkiem pokręciła głową. Nie miał czasu na jedzenie ani prysznic, ale przed pójściem spać wyczyścił pracownię od podłogi aż po sufit, ręcznie, ponieważ w miejscu pełnym oparów i unoszących się w powietrzu ingrediencji oraz bardzo delikatnego sprzętu ograniczył użycie magii do absolutnego minimum. Severus był prawdziwym profesjonalistą i upartym idiotą. Uśmiechając się do siebie krzywo opuściła lochy, swojego śpiącego mężczyznę oraz nielojalnego kota i wróciła do swoich komnat.

 

Minęły kolejne dwa dni, zanim w końcu wrócił między żywych. W tym czasie Filius już się obudził i był na dobrej drodze do wyzdrowienia. Kiedy w sobotę rano Severus wszedł do pokoju nauczycielskiego by nalać sobie kawy, został powitany przez wszystkich niezwykle ciepło; tak bardzo, że był zaskoczony i trochę podejrzliwy. Wciąż wyglądał na bardzo zmęczonego, chociaż od ostatniego razu, kiedy Hermiona go widziała jego wygląd znacznie się poprawił. Nie odpowiedział na powitanie, dopóki nie zrobił kawy wystarczająco mocnej i z taką ilością cukru, że łyżeczka praktycznie stała i usiadł na krześle. Starając się zabrzmieć szyderczo, zapytał chłodno:

– Rozumiem, że nasz szanowny kolega wraca do zdrowia?

– Minerwa właśnie jest u niego. Jak wróci, zda nam relację z postępów – odparła profesor Sinistra. – Poppy mówi, że dzięki tobie jego stan znacznie się poprawił i wraca do zdrowia.

Severus spojrzał na nią beznamiętnie; nadal nie lubił, gdy mu za cokolwiek dziękowano, chociaż Hermiona jeszcze nie odkryła dlaczego. Wzruszając ramionami skupił się na kawie.

– Znam Filiusa Flitwicka od prawie czterdziestu lat – odpowiedział z dystansem. – Po tak długim czasie opłakiwałbym nawet wroga.

Hermiona przetłumaczyła to tak, że był zadowolony, że mógł pomóc i być może nieco zirytowany tym, że jego kolegom potrzebne było coś tak dramatycznego, by okazać mu choć minimum uprzejmości i potrząsnęła głową, uśmiechając się do niego.

Spojrzał na nią po raz pierwszy od wejścia, a jego spojrzenie złagodniało w uśmieszku, który zarezerwował wyłącznie dla niej. Zawsze uważała, że ​​trudno się było temu oprzeć, poza tym bez niego był to bardzo długi i samotny tydzień i stwierdziła, że ​​zastanawia się z nadzieją czy wystarczająco wypoczął. Najwyraźniej myślał podobnie, bo uniósł jedną brew i spojrzał na nią i w jego oczach dostrzegła subtelne, ale dla niej oczywiste zaproszenie.

Niestety, sprawy służbowe były priorytetem, lecz niezwykle trudno było rozmawiać poważnie o ocenach z Eliksirów przy większości nauczycieli, kiedy nie chciała niczego więcej, jak tylko wskoczyć na niego i zacałować na śmierć przed zaciągnięciem go do najbliższego łóżka lub ściany, biurka czy podłogi, jeśli trzeba. Starając się nie wiercić na swoim miejscu, kontynuowała dyskusję na temat postępów trzeciego roku świadoma, że ​​jej nie słuchał, tak samo jak ona nie zwracała uwagi na to, co mówi.

Kiedy Minerwa wróciła z wizyty u Flitwicka poczuła ulgę, bo miała nadzieję, że jak Dyrektorka przekaże im najnowsze nowiny, będą mogli odejść. Starsza czarownica jednak zrobiła sobie filiżankę herbaty, usadowiła się w fotelu i uśmiechnęła się, podnosząc wzrok.

– Filius jest w znacznie lepszym nastroju. Poppy mówi, że ładnie wraca do zdrowia. Dziękuję, Severusie. – W odpowiedzi chrząknął niezobowiązująco, zrywając kontakt wzrokowy z Hermioną i zajął się pustym kubkiem po kawie, niecierpliwie poprawiając się na krześle. Minerwa przewróciła oczami na taka reakcję, co było bardziej tolerancyjne niż zwykle i spoważniała.

– Jednak… Długo dyskutowaliśmy o przyszłości. – Wszyscy wyprostowali się i słuchali w skupieniu, bo zabrzmiało to bardzo poważnie. – Filius uważa, podobnie jak Poppy, z czym muszę się zgodzić, że ma już swoje lata i że nie podoła dłużej wszystkim obowiązkom.

— Pracuje tylko na trzech stanowiskach równocześnie — mruknął Severus sottovoce. Niewytrwały człowiek.

Hermiona kopnęła go w goleń, na co posłał jej gorące spojrzenie, które obiecywało jej wspaniałą zemstę i aż przeszył ją dreszcz, ale Minerwa uciszyła ich oboje surowym spojrzeniem.

– Poprosił mnie, żebym zatrudniła kogoś, kto mógłby uczyć Zaklęć i przejąć stanowisko Opiekuna Domu tak, by Filius mógł uczyć w niepełnym wymiarze godzin. I kto mógłby potem zostać jego następcą. Czy ktoś ma jakieś sugestie dotyczące odpowiednich kandydatów, z którymi mogłabym się skontaktować?

– Luna Lovegood – powiedzieli jednocześnie Hermiona i Neville.

Uśmiechnęli się do siebie, zanim Neville pomachał jej, by mówiła dalej, a ona kontynuowała: – Jest trochę… rozproszona… ale jest świetna w Zaklęciach i myślę, że chciałaby wrócić do Hogwartu. Tak długo jak nie przeszkadzałoby jej to w prowadzeniu Żonglera – dodała po namyśle.

Minerwa uśmiechnęła się i skłoniła głowę.

– W takim razie panna Lovegood. Jeśli ktoś ma jakieś sugestie, proszę dajcie mi znać. – Jej uśmiech zbladł. – Poza tym… Filius powiedział też, że chce zrezygnować ze stanowiska  Zastępcy Dyrektora. – Wszyscy spojrzeli na nią zaskoczeni. Dyrektorka westchnęła i powiedziała formalnie: – Severusie, jesteś następny pod względem starszeństwa… Chcesz kandydować? – Jej niechęć była wyraźna, ale o dziwo po jej temperamencie nie było ani śladu.

— Co? Nie — powiedział po chwili Severus, wyglądając na szczerze zaskoczonego pytaniem. Wyraz jego twarzy stwardniał. – Nie tylko nie, ale do diabła nie.

Minerwa wpatrywała się w niego.

– Naprawdę?

– Naprawdę – odpowiedział chłodno. – Po pierwsze, w rzeczywistości nie jestem następny pod względem starszeństwa, ponieważ jestem zatrudniony tutaj dopiero od dwóch lat. Po drugie, znasz moje poglądy na rozdzielenie spraw Domu i szkoły, a nie znajdziesz nikogo innego, kto by mnie zastąpił na stanowisku Opiekuna Slytherinu, w końcu właśnie po to mnie tu zatrudniłaś. I nie obrażajmy się udając, że jest inaczej. – Przerwał i porzucił zimny ton, wzdychając i przecierając oczy, wyglądając i brzmiąc na zmęczonego. –  A po trzecie… Prędzej piekło zamarznie, zanim znów będę pełnił funkcję Dyrektora. Nawet gdyby reszta z was złapała zarazę i jutro padła martwa, odmówiłbym. Nie przejdę przez to ponownie.

Po jego słowach zapadła cisza. W końcu Minerwa powiedziała cicho, zadziwiająco łagodnym tonem:

– Jestem… zaskoczona.

Spojrzał na nią z ironicznym, krzywym uśmiechem, który nie sięgnął jego oczu.

– Z powodu olśniewającego sukcesu jakim było moje ostatnie urzędowanie? Wbrew pozorom, Minerwo, nie cieszyłem się z tego. Okoliczności są teraz inne, ale wspomnienia pozostały. – Pochylił głowę i powiedział formalnie: – Z całym szacunkiem odmawiam.

– Jak sobie życzysz, Severusie – odpowiedziała cicho Dyrektorka. Rozejrzała się. – Myślę, że… rozważę tę sprawę i omówię ją bardziej szczegółowo z Filiusem.

Severus zmarszczył brwi.

– Oboje założyliście, że się zgodzę? I myśleliście, że to dobry pomysł?

Wydawał się zaskoczony. Hermiona rozejrzała się po pokoju nauczycielskim; zarówno Flitwick, jak i Minerwa uczyli, kiedy Severus był Dyrektorem, podobnie jak kilku innych, ale nikt nie wyglądał na przerażonego tą perspektywą. Przyciągnęła wzrok Neville’a, który uśmiechnął się do niej i po chwili odpowiedziała w podobny sposób, lecz jej uśmiech był bardzo niepewny. Już go nie nienawidzą. To było – prawie – wszystko, czego dla niego chciała!

– Czy ktoś nie chce być brany pod uwagę na to stanowisko? – spytała Minerwa, ale odpowiedziała jej cisza i kilka osób potrząsnęło głowami.

Severus wyglądał teraz na trochę wytrąconego z równowagi i zmieszany zerwał kontakt wzrokowy, by ponownie spojrzeć w dół na swój kubek.

Najwyraźniej litując się nad nim, Minerwa skierowała rozmowę z powrotem na kandydatury absolwentów Ravenclawu, którzy mogliby pracować z Filiusem i zanim zaimprowizowane spotkanie personelu się skończyło, miała z pół tuzina osób, które mogła zaprosić na rozmowę kwalifikacyjną. Pod koniec Severus znów się odprężył, rzucając nawet kilka ostrożnych komentarzy; nadal wyglądał na lekko zdziwionego, ale nie w negatywny sposób. Hermiona podejrzewała również, że jego myśli, podobnie jak jej, wróciły do ​​tych sprzed kilku chwil i czekał na zakończenie spotkania tak samo niecierpliwie jak ona.

To podejrzenie potwierdziło się, gdy w końcu pozwolono im odejść. Nie dotarli do sypialni; ledwo zdążyli do lochów i z wysiłkiem przestali się całować na korytarzu na tyle długo, by przejść przez klasę eliksirów do jego gabinetu i zatrzasnąć za sobą drzwi. To był naprawdę bardzo długi tydzień, pomyślała oszołomiona Hermiona, wplątując palce w jego włosy, gdy podniósł ją i pchnął na biurko. Żadne z nich nie przerwało pocałunku, gdy bez tchu zdzierali z siebie ubrania.

Gdy rozdarła jego szatę, wyrywając guziki zaśmiał się i uciął jej przeprosiny pocałunkiem, który sprawił, że krew w niej zawrzała. Kiedy się cofnął, wciąż śmiał się bez tchu, patrząc na nią z góry ciemnymi oczami.

– Boże, jak ja za tobą tęskniłem – powiedział, kręcąc głową; jego usta drgały, gdy próbował powstrzymać uśmiech. – Szalona, irytująca, brutalna kobieta.

— Severusie? – powiedziała słodko. Uniósł brew. – Bądź cicho.

Znów się roześmiał, ale uciszyła go przyciągając do siebie i całując ponownie, szarpiąc jego ubranie i rozpinając koszulę. Porzucił kpiny i odpowiedział gorąco, podciągając jej bluzkę i rozpinając stanik. Przerwał pocałunek, by zsunąć usta na jej odsłonięte piersi, a gdy opuściła mu spodnie na wąskie biodra ściągnął jej dżinsy i majtki. Oboje byli rozpaleni, jakby byli rozdzieleni znacznie dłużej niż tydzień, a kiedy wbił się w nią i desperacko poruszali się razem, ich miłość była szalona, gwałtowna i prawie brutalna.

W końcu nasycona, przynajmniej chwilowo, rozciągnęła się z powrotem na biurku, a on osunął się na nią; oboje dyszeli i wciąż drżeli.

— Wiesz — zauważyła bez tchu po chwili — tak jest lepiej.

Śmiejąc się ochryple uniósł głowę na tyle, by posłać jej rozbawione spojrzenie.

– Na razie – zgodził się, powoli unosząc się na ramionach, niezgrabnie zsuwając z biurka.

Potknął się i przytrzymał oparcia krzesła, a Hermiona usiadła i zaczęła poprawiać swoje ubranie trzęsącymi się dłońmi. Obserwując go, jak przywołuje guziki, które przypadkowo wyrwała z jego szaty, stłumiła śmiech, wciąż trochę zdyszana.

– Przepraszam, że porwałam ci ubranie.

– Kłamczucha – odpowiedział z cichym parsknięciem i spojrzał z wyrzutem w jej stronę. – Mam nadzieję, że zdajesz sobie sprawę, że będziesz to naprawiać?

– Jakbyś ty naprawiał wszystkie moje ubrania, które podarłeś, rozerwałeś lub w inny sposób zniszczyłeś, Ślizgonie – odparła, a on zaśmiał się cicho, zapinając pasek. – Czy widziałam oparzenia na twoich ramionach czy mi się zdawało? – zapytała; teraz wszystko było trochę zamazane.

Wzruszył ramionami, odgarniając włosy z twarzy.

— Drobne. Dobrze się goją. Iskry z kociołka, to wszystko.

Mniej więcej ubrana zsunęła się z biurka, które na szczęście było praktycznie puste, bo większość papierkowej roboty wykonywała we własnym gabinecie. Tylko Bóg wiedział, jaki bałagan zrobiliby w przeciwnym razie.

– Ten eliksir… Severusie, nigdy czegoś takiego nie widziałam. Jak sobie z tym poradziłeś?

Severus uśmiechnął się do niej zmęczony.

– Uwierzysz jak ci powiem, że nie jestem do końca pewien? W pewnym momencie myślałem, że go zepsułem. Mało brakowało, by wszystko eksplodowało. Zawaliłby się spory kawałek zamku i ze mną też nie byłoby dobrze. – Odetchnął powoli i przeciągnął się, poruszając ramionami. – To była zdecydowanie jedna z najtrudniejszych rzeczy, jakie kiedykolwiek robiłem. I w dodatku wyszedłem z wprawy. Od dziesięcioleci nie pracowałem nad czymś tak złożonym.

– Jesteś geniuszem – powiedziała mu szczerze, podchodząc bliżej i obejmując go ramionami w pasie. – Uratowałeś też życie Filiusa.

– Nie po raz pierwszy – odpowiedział jadowicie, w zamian obejmując ją i opierając policzek na jej włosach. – Tym razem było to lepiej przyjęte.

– Cóż, jeśli będziesz cały czas upierał się, by być anonimowym bohaterem, nie możesz jęczeć, gdy ludzie tego nie uznają – powiedziała mu bez serca z uśmiechem i pochyliwszy pocałowała w policzek. – A jednak udało ci się, geniuszu.

– W rzeczy samej.

– I oczywiście – powiedziała w zamyśleniu – to sprawia, że twój podstępny, tajny plan zmiany hierarchii posunął się znacznie dalej, prawda?

Zesztywniał, a ona odsunęła się i spojrzała na niego z nagłym przerażeniem, gdy zdała sobie sprawę z tego, co właśnie powiedziała.

– O Boże, Severusie, przepraszam. Nie chciałam sugerować, że miałeś z tym coś wspólnego! Wiem, że nigdy byś tego nie zrobił, ja tylko…

– Hermiono…

– … to znaczy, wiem, że mogłeś to zrobić, ale wiem też, że nie i wiem, jak ciężko musiałeś pracować, by go uratować. Naprawdę przepraszam, nie wiem, dlaczego to powiedziałam…

– Hermiono.

– …wiesz, że czasami mówię bez zastanowienia i przysięgam, że nie chciałam, żeby to tak zabrzmiało. Nie chcę, żebyś myślał, że ​​widzę cię takiego…

– Hermiono.

– …tak mi przykro, nie myślałam, po prostu próbowałam znaleźć dobrą stronę tego, że Filius jest tak chory, a ja…

Silencio!

Prawie się zakrztusiła, gdy jej gardło się zacisnęło i odruchowo złapała się za usta, bo zaklęcie przerwało jej paplaninę. Opuszczając różdżkę Severus popatrzył na nią z wyrazem kompletnej irytacji.

– Merlinie, kobieto, czy ty nie musisz oddychać?! – pokręcił głową. – Gdybyś pozwoliła mi dojść do słowa, powiedziałbym ci, że wszystko w porządku.

Wpatrywał się w nią przez dłuższą chwilę z dziwnym wyrazem oczu, po czym machnął różdżką, a ona zachłysnęła się powietrzem, gdy zaklęcie zniknęło.

– Tak? – zapytała niepewnie.

Powoli skinął głową, niemal tak zdziwiony jak ona; wyglądał jakby powtarzał w myślach to, co powiedziała, jakby obluzował mu się ząb i spodziewał się bólu, ale go nie czuł.

– Tak. Wiem, że nie miałaś tego na myśli – powiedział powoli.

Hermiona wpatrywała się w niego.

– Severusie – powiedziała w końcu, czując, jakby świat nagle zaczął kręcić się w drugą stronę – co brałeś, kiedy pracowałeś nad eliksirem dla Filiusa?

– Bardzo zabawne – odpowiedział kwaśno.

– Nie żartuję. – Podeszła bliżej i spojrzała na niego. – Odkąd cię poznałam, zawsze traktowałeś wszystko jak napad na ciebie. Rozumiem dlaczego, wiem co wydarzyło się w twoim życiu, że tak postrzegasz świat, ale to prawda. Każdy kto by sugerował, że próbowałbyś popełnić morderstwo aby ułatwić sobie zadanie, nie mówiąc już o tym, że ja to powiedziałam… Powinieneś łaknąć krwi lub dostać furii. Nie zrozum mnie źle, bardzo się cieszę, że tak nie reagujesz, ale to trochę… niezwykłe.

Severus wyglądał na dziwnie rozbawionego, przechylając głowę i patrząc na nią.

– Powinienem być – zgodził się.

– Więc dlaczego nie jesteś? Dlaczego mi wierzysz?

– Bo cię kocham – odpowiedział spokojnie, wyglądając jakby uważał to za odpowiedź.

I tak było, stwierdziła – nie możesz kochać kogoś naprawdę jeśli całkowicie mu nie ufasz, zwłaszcza jeśli jesteś Severusem, który jest prawdopodobnie najmniej ufną osobą na planecie.

Widząc ten nieoczekiwany dowód na to, że stare rany się zagoiły ogarnęło ją wzruszenie, wtuliła mu się w ramiona i oparła głowę na jego klatce piersiowej, uśmiechając się nawet, gdy walczyła ze łzami. Zaszedł tak daleko… wydawało się, że w końcu przekonała go, że jest dobrym człowiekiem i że nie wszyscy są przeciwko niemu i to było równie wspaniałe, co niewiarygodne.

– Ja też cię kocham, Severusie.

– Po tym wszystkim powinienem mieć taką nadzieję – odparł, przytulając ją, a ona odsunęła się na tyle, by się do niego uśmiechnąć.

– Nie bądź zarozumiały, Ślizgonie – powiedziała mu, ciągnąc jego głowę w dół by go pocałować i delikatnie przesuwając palcem pod jego oczami zmieniła temat, bo czuła że za chwilę naprawdę zacznie płakać. – Potrzebujesz snu. Musisz być gotowy na poniedziałkowy poranek i frajdę z powiedzenia wszystkim dzieciom, że wakacje się skończyły i oficjalnie wróciłeś, aby ponownie zamienić ich życie w piekło.

Złapał jej palec między wargi.

– Aby to wyglądało naprawdę przekonująco, powinienem być nadal zmęczony – zauważył chytrze.

Hermiona posłała mu figlarny uśmiech.

– Nie widziałam cię od tygodnia i przez ten czas okazałeś się bohaterem, geniuszem i uratowałeś komuś życie, co jest niesamowicie seksowne. Uwierz mi, będziesz.

Uśmiechnął się do niej powoli z błyskiem w czarnych oczach.

– Przyjmuję twoje wyzwanie – powiedział jedwabiście, biorąc ją za rękę i wyprowadzając z gabinetu.

 

Minął kolejny tydzień, zanim wszystko się uspokoiło i wróciło do normalności. Severusowi w końcu udało się wyspać, chociaż zajęło to więcej czasu niż powinno, ponieważ zdecydowanie wolał inne czynności związane z sypialnią od zwykłego spania, a Hermiona i Neville otrzymali pozwolenie, by pójść do Luny i zapytać ją, czy chciałaby zostać nauczycielką. Żadne z Gryfonów nigdy nie widziało przyjaciółki tak wzruszonej, nawet po Ostatecznej Bitwie; tak jak przewidywali, zgodziła się, pod warunkiem, że będzie mogła nadal prowadzić Żonglera w wolnym czasie. Było to do przyjęcia, a po dopełnieniu formalności miała zacząć nauczać po Wielkanocy.

Kwestia przyszłego Zastępcy Dyrektorki pozostawała wciąż pod znakiem zapytania; Minerwa i Filius byli tajemniczy jak małe dzieci i nie chcieli zdradzić, kogo biorą pod uwagę na to stanowisko, wyraźnie ciesząc się, że mogli wszystkich zirytować. Gdy Hermiona spytała Severusa, ten przysiągł na wszystko, że nie ma pojęcia, wiedział tylko, że po tym jak publicznie odmówił kandydowania, nie był na liście. Po krótkim namyśle niechętnie zdecydowała, że ​​mu wierzy; gdyby był wtajemniczony, byłby zadowolony i irytujący.

 

Pod koniec marca Minerwa i Filius weszli do pokoju nauczycielskiego z niemal identycznymi uśmiechami i Dyrektorka odchrząknęła, by zwrócić ich uwagę.

– Czyżby oboje w końcu zdecydowaliście się dorosnąć? – spytał Severus, zerkając znad swoich papierów, by rzucić pracodawczyni zjadliwe spojrzenie.

– A co z tobą? – odparła Minerwa.

– Jesteś ode mnie starsza o trzydzieści pięć lat – zauważył.

– Severusie, to niekulturalnie wspominać o wieku damy – zbeształa go Hermiona. – Zachowuj się.

– Nigdy nie twierdziłem, że jestem kulturalny.

– To z pewnością prawda – powiedziała sucho Dyrektorka. – Jednak zgadzam się z Hermioną. Zachowuj się.

Poddał się z krzywym uśmieszkiem; najwyraźniej widząc, że nie był już pogardzany przez swoich kolegów zamierzał rozkoszować się złośliwością. Hermiona zanotowała sobie w pamięci, żeby później poprosić go by naprawdę się zachowywał, ale mocno podejrzewała, że będzie to marnowanie oddechu. Poza tym jego sarkazm ożywiał nudne chwile.

Minerwa ponownie odchrząknęła, posyłając Mistrzowi Eliksirów miażdżące spojrzenie, po czym rozejrzała się po pokoju i uśmiechnęła.

– Z Filiusem podjęliśmy w końcu decyzję, na którą wszyscy czekaliście, niektórzy cierpliwiej niż inni – dodała dobitnie. – Przepraszamy za zwłokę, ale ustalenie nowej roli panny Lovegood okazało się bardziej czasochłonne, niż sądziliśmy i nie chcieliśmy spieszyć się z tak ważnym wyborem. – Wzięła głęboki oddech. – Czy ktoś tutaj sprzeciwia się byciem wybranym, oczywiście poza Severusem, który jasno wyraził swoją opinię?

Minerwa potoczyła po wszystkich wzrokiem, ale odpowiedziała jej pełna wyczekiwania cisza i kilka potrząśnięć głową. Hermiona usłyszała cichy szelest i podniosła wzrok, by zobaczyć Albusa, Fineasa i Dilys stojących w jednej z ram na ścianie; Albus mrugał do nich, Dilys uśmiechała się szeroko, a Fineas był chłodno rozbawiony. Rozglądając się zauważyła, że ​​Severus obserwuje ich podejrzliwie zanim nagle uniósł brwi i odwrócił się, by uważnie przyjrzeć się Minerwie, pochylając się trochę do przodu na swoim krześle.

Dyrektorka podniosła się, spoważniała i powiedziała cichym, formalnym tonem:

– Hermiono Granger, czy zgodzisz się objąć stanowisko Zastępcy Dyrektora?

Hermiona gapiła się na nią nie zwracając uwagi na reakcje kolegów, nie dotarło do niej nawet, że Severus wciągnął głośno powietrze. Co?

– … Ja? – pisnęła w końcu.

Kilku nauczycieli roześmiało się, widząc jak bardzo jest zszokowana. Minerwa uśmiechnęła się do niej ciepło.

– Tak, dziewczyno, ty. Kto byłby lepszy?

— Ma rację — mruknął Severus zbyt cicho, by ktokolwiek inny mógł to usłyszeć. Jego znajomy głęboki głos nieco uspokoił Hermionę i odwróciła się, by spojrzeć w jego czarne oczy; uniósł jedną brew i posłał jej uśmiech, po czym powiedział już normalnym tonem:

– Odpowiesz na pytanie, Granger, czy w końcu udało nam się cię uciszyć?

Wyraźnie się z nią droczył i właśnie to pomogło jej otrząsnąć się nieco bardziej.

– Obawiam się, że nie, Severusie, będziesz musiał się bardziej postarać – odparła, uśmiechając się do niego, po czym odwróciła się twarzą do Minerwy i próbowała zebrać rozproszone myśli. – Byłabym zaszczycona –  odpowiedziała zadowolona, ​​że ​​jej głos nie drżał zbyt mocno.

– Znakomicie! – rozpromienił się Filius, zacierając ręce. Mały czarodziej wyzdrowiał wyjątkowo dobrze po chorobie, ale był wyraźnie słabszy niż wcześniej. – Myślę, że to wymaga świętowania.

— Ma rację — powtórzył Severus, tym razem głośniej. – Gratulacje, Hermiono – dodał poważnie, uśmiechając się do niej.

Przez chwilę wszyscy wpatrywali się w niego, aż w końcu Minerwa się roześmiała.

– Skoro nawet Severus to pochwala, jestem przekonana, że dokonaliśmy właściwego wyboru.

W odpowiedzi wszyscy się roześmiali i w pomieszczeniu rozległo się szuranie krzeseł, gdy podchodzili złożyć jej gratulacje. Hermiona również się uśmiechnęła, choć sądząc po ogniu błyszczącym w oczach Severusa była pewna, że ​​„pochwala” to było niedopowiedzenie.

– Wygląda na to, że będę musiał poczekać na swoją kolej – zauważył cicho, posyłając jej krzywy uśmiech.

– Najlepsze zostawiam na koniec – odparła i pozwoliła się uściskać Neville’owi.

W pokoju nauczycielskim zapanowała radosna atmosfera.

 

Taki był początek długiego i męczącego weekendu. Wieść rozeszła się lotem błyskawicy wśród jej przyjaciół i Hermiona została siłą odciągnięta od Severusa i uprowadzona z Hogwartu przez Harry’ego i George’a, a następnie zmuszona do świętowania tego z całym klanem Weasleyów, w czym Severus ze śmiechem odmówił udziału. Świętował już z nią na osobności i był niezwykle tolerancyjny wobec Harry’ego i George’a, którzy wdarli się do zamku i dosłownie ją porwali. Ledwie zdążyła dojść do siebie, następnego dnia dopadli ją jej przyjaciele z Zakonu, a potem musiała zmierzyć się z zabójczym kacem i dwunastostronicowym listem od bardzo podekscytowanych rodziców (jak się okazało, Severus napisał do nich, gdy Wesleyowi ją upijali), a na koniec Minerwa ogłosiła to oficjalnie podczas śniadania w poniedziałek rano.

Ku zaskoczeniu wszystkich, z wyjątkiem ich samych, oklaski wybuchły najpierw przy stole Slytherinu, ale natychmiast dołączyły do nich wszyscy obecni w Wielkiej Sali. Ślizgoni jako pierwsi również zaczęli wstawać, chociaż najwyraźniej byli zbyt dumni, by zacząć wiwatować – okrzyki wybuchły najpierw przy stole Gryffindoru. Rumieniąc się strasznie na tę owację na stojąco Hermiona została bezceremonialnie postawiona na nogi przez Severusa i Neville’a i musiała stać, gdy szkoła klaskała, gwizdała i wiwatowała.

– Wiesz, że Ślizgoni są zadowoleni tylko dlatego, że są pewni, że możesz mną manipulować i będę ich faworyzować – mruknęła do swojego mężczyzny, kiedy w końcu pozwolono jej usiąść i schować się za śniadaniem.

Oczy Severusa promieniały ciepłem i radością. Obdarzył ją pełnym dumy spojrzeniem i zajął się swoją kawą; była całkiem pewna, że ​co najmniej jeden z przeciągłych gwizdów był jego dziełem.

– Oczywiście. To Ślizgoni. – Zerknął na stół swojego Domu, lekko się uśmiechając i posyłając im aprobujące spojrzenie, zanim odwrócił się do niej. – Nie są głupi, nie wierzą w coś takiego, chociaż to nie znaczy, że nie mogą mieć nadziei – uściślił. – Lubią cię, Hermiono. Dlaczego to taka niespodzianka?

– Jestem mugolskiego pochodzenia i po części z mojego powodu aresztowano lub zabito wielu ich starszych krewnych.

– Byli wtedy tylko małymi dziećmi. To nie ma dla nich znaczenia. Ważne jest to, że odkąd cię znają, nigdy nie traktowałaś ich inaczej niż uczniów z pozostałych Domów. Najpierw widzisz dzieci, a dopiero potem potencjalnych Śmierciożerców i już za samo to możesz liczyć na ich fanatyczne wsparcie. – Uśmiechnął się krzywo i wziął kęs tostu. – Są też wystarczająco bystrzy, by pojąć, że to dzięki tobie mają o wiele lepszego Opiekuna Domu niż Horacy Slughorn i że jesteś w dużej mierze odpowiedzialna za łagodniejszy temperament wspomnianego Opiekuna Domu.

Hermiona parsknęła głośno.

– Jeśli złagodniałeś, Severusie Snape, to jestem hipogryfem.

Mimo to miał rację; Ślizgoni od ponad osiemnastu miesięcy wiedzieli, że z Severusem są parą, mimo że nikt im o tym oficjalnie nie powiedział, ani nie byli świadkami niczego, co mogłoby to potwierdzać i podejrzewała, że ​​wielu bystrzejszych uczniów domyśliło się wcześniej. Ich postawa od tego czasu wskazywała, że ​​ją aprobowali, ku rozbawieniu Severusa, który uznał za śmieszne, że myśleli, że mają prawo ją aprobować lub odrzucać.

– Wszyscy inni są zdezorientowani – zauważyła, rozglądając się po Sali.

Teraz on parsknął w odpowiedzi.

– A przecież nie byliśmy zbyt subtelni. Ciągle zdumiewa mnie fakt, jak całkowicie fikcyjne i nielogiczne plotki mogą rozprzestrzeniać się szybciej niż prędkość światła, a jednak prawda może zaglądać ludziom w twarz i pozostają nieświadomi. Gdybyśmy nadal nie lubili się nawzajem tak jak wtedy, gdy byłaś uczennicą, ludzie plotkowaliby, że parzymy się jak króliki na wiosnę.

– Tak wygląda ludzkość – zgodziła się ze śmiechem, przypominając sobie jak wiele coraz bardziej wyraźnych wskazówek rzucała swoim przyjaciołom przez ostatnie miesiące, mając nadzieję, że wreszcie użyją swoich mózgów i dodadzą dwa do dwóch. – Powiedz mi szczerze, Severusie, wiedziałeś wcześniej?

Potrząsnął głową.

– Domyśliłem się tuż przed tym, jak Minerwa to powiedziała, kiedy zobaczyłem portrety. Oczywiście miałem nadzieję, że to będziesz ty i pomyślałem, że w tej chwili masz większe szanse niż ktokolwiek inny z personelu, ale nie byłem pewien.

– Co byś zrobił, gdyby to był ktoś inny?

– Nie wiem. Przypuszczam, że zależałoby to od tego, kto to był, ale podejrzewam, że z pomocą moich Ślizgonów udałoby mi się zrobić piekło z jego życia, dopóki nie zostałby zmuszony do rezygnacji.

– Gdybym to był ja, powiedziałbym „nie”, jeśli to pomoże – oznajmił Neville z drugiej strony Hermiony, sięgając obok niej po dzbanek soku dyniowego; ani ona, ani Severus go nie lubili.

– Gdybyś to był ty, Longbottom, zrezygnowałbym albo kazał cię zabić – odparł sucho Severus.

– Nie zrobiłbyś tego sam? Kurczę, naprawdę złagodniałeś – odpalił, zdobywając od nich obojga lekko zdziwione spojrzenia.

Hermiona uznała, że ​​to że Neville odważył się drażnić ze swoim wrogiem z dzieciństwa był bardzo dobrym znakiem. A fakt, że Severus nie zareagował źle, tylko przewrócił oczami i skupił się na śniadaniu był jeszcze lepszym.

 

Zmiany personalne w Hogwarcie

W następstwie ataku serca Zastępcy Dyrektora, Profesora Zaklęć i Opiekuna Ravenclawu, Filiusa Flitwicka w ubiegłym miesiącu, Szkoła Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie ogłosiła kilka zmian w gronie wykładowców. Zaawansowany wiek profesora Flitwicka (teraz ma 122 lata) i pogarszający się stan zdrowia sprawiają, że nie może już dłużej wytrzymać obecnego obciążenia pracą. Dyrektorka Minerwa McGonagall (lat 86) poinformowała nas dziś rano, że zatrudniła Lunę Lovegood (lat 29), która obejmie stanowisko Profesora Zaklęć, a w przyszłości, gdy Profesor Filtwick przejdzie na emeryturę zostanie Opiekunem Domu Ravenclawu. Nową Zastępczynią Dyrektora została Profesor Mugoloznawstwa i weteranka wojenna Hermiona Jean Granger (lat 31).

(Prorok Codzienny, 2011)

 

Luna przybyła do szkoły tuż przed świętami; przerwa pozwoliła jej się zaaklimatyzować i dać szansę zapoznania się z planami lekcji Filiusa, a także poznania niektórych uczniów. Hermiona była zachwycona widząc swoją przyjaciółkę i natychmiast porzuciła zdegustowanego i zrezygnowanego Severusa, by spędzić z nią dzień, pokazując jej zmiany w zamku i rozmawiając z ożywieniem o wszystkim.

– Więc udaję, że wciąż nic nie wiem o tobie i profesorze Snape’ie? – zapytała Krukonka po kilku dniach przerwy.

– Niewiarygodne, ale tak – odpowiedziała Hermiona z westchnieniem. – Czy uwierzysz, że ludzie wciąż nie zdają sobie sprawy?

– Cóż, to całkiem oczywiste, jeśli wiesz czego szukać – odpowiedziała zamyślona Luna – ale nie sądzę, żeby cokolwiek było po was widać, kiedy rozmawiacie publicznie.

– No tak, żadne z nas się nie afiszuje. Ale szczerze mówiąc, Luno powiedziałam im o tym „tajemniczym człowieku” tak dużo, że odpowiedź sama rzuca się w oczy, nawet pomijając fakt, że Severus chichocze i rzuca dobijające komentarze za każdym razem, gdy temat powraca, a zaczął już kilka tygodni temu. Ilu w ogóle jest Ślizgonów półkrwi? Nie sądzę, żeby kiedykolwiek było ich wielu i jest chyba tylko dwóch, o których wszyscy wiedzą, z których jeden nie żyje, a i tak nigdy nie wchodził w grę. Biorąc pod uwagę, że podałam im również jego wiek i mówiłam o jego osobowości, a także wszystkie uwagi, że widuję go częściej niż ktokolwiek by się spodziewał… nie wiem co jeszcze powiedzieć.

– Jak Neville się dowiedział?

– Och, rozmawiałam z nim o Severusie i zdradził mnie chyba wyraz twarzy. Nie pytałam go co o tym myśli, próbowałam go uspokoić, żeby nie wpadł w panikę.

Luna uśmiechnęła się.

— W porządku. I powiedziałaś, że pani Pomfrey… ups, Poppy, nigdy się do tego nie przyzwyczaję… też wiedziała?

– Bardziej podejrzewała, niż wiedziała – poprawiła ją Hermiona, uśmiechając się. – I tylko dlatego, że zna Severusa lepiej niż większość ludzi i zauważyła, że ​​naprawdę wygląda na szczęśliwego, to znaczy szczęśliwego jak na niego i ostatecznie doszła do tego, dlaczego. W każdym razie nie mogę zrobić już nic, żeby to było bardziej oczywiste.

— A co z uczniami? Pamiętam, że zamek to była jedna wielka plotkarnia.

– Co dziwne też się nie domyślili. Nie słyszałam nawet żadnych plotek łączących mnie z Neville’m, co miałoby sens, biorąc pod uwagę, że jesteśmy w tym samym wieku. Ślizgoni wiedzą, ponieważ zawsze gdy Severus jest nieobecny lub zajęty mówi im, aby szli do mnie, jeśli potrzebują pomocy i dawno temu powiedział im, że jestem jedynym członkiem personelu, któremu mogą ufać tak samo, jak jemu. Ale to bardzo dobrze.

— To prawda, gdyby się dowiedzieli, mogliby mieć problemy. – Luna wzruszyła ramionami. – Nie możesz po prostu powiedzieć innym?

– Mogłabym – przyznała niechętnie Hermiona – ale jak dotąd jakoś nie było okazji. I naprawdę, przecież wszyscy to inteligentni ludzie! Wiem, że nasz związek jest niekonwencjonalny, ale naprawdę chyba nie jest aż tak nieprawdopodobny? Pomijając żarty.

Luna potrząsnęła głową z uśmiechem.

– Nie, nie dla kogoś kto was zna. Pamiętasz, domyśliłam się, że w końcu coś między wami będzie. Chociaż przyznaję, nie spodziewałam się czegoś tak trwałego. Naprawdę pod wieloma względami jesteście do siebie podobni. Problem polega na tym, że wszyscy zakładają, że profesor Snape…

– Severus.

– Ups, tak, przepraszam, Severus nigdy nie pozwoliłby sobie na związanie się z kimkolwiek, zwłaszcza skoro wiedzą o mamie Harry’ego.

– Nie – odparła ze znużeniem Hermiona – problem polega na tym, że wszyscy zakładają, że nikt by go nie chciał. Zbyt długo był Tłustowłosym Dupkiem z Lochów i nie widzą w nim nikogo innego poza Śmierciożercą, chociaż w końcu zaczynają zmieniać zdanie.

– Cóż, jestem pewna, że w końcu im się to uda, chyba że się poddasz i im powiesz. W międzyczasie nie powiem nic, z wyjątkiem ciebie i Neville’a – obiecała Luna.

 

Ferie wielkanocne minęły szczęśliwie bez żadnych incydentów, ale semestr letni (jak dotąd trwający tylko trzy tygodnie, ale były to najdłuższe trzy tygodnie w życiu Hermiony) okazał się kompletnym chaosem. Miała wiele do nauczenia się jeśli chodziło o jej nowe obowiązki i w dodatku cały czas wykładała. Dlatego nie była zachwycona, gdy któregoś dnia o skandalicznie wczesnej porze wyrwał ją ze snu srebrny ryś o głębokim głosie Kingsleya Shacklebolta i poinformował, że: „Wszyscy członkowie Zakonu Feniksa i ich krewni proszeni są o przybycie wieczorem drugiego lipca do Hogwartu, a nie do Ministerstwa. Wszyscy członkowie. Dziękuję.”

Ryś zniknął i Hermiona podparła się na łokciu, wpatrując się tępo w parę zaspanych czarnych oczu.

– O co chodzi? – wymamrotała.

— Domyślam się tak jak ty — odpowiedział sennie Severus, przewracając się na plecy i pocierając twarz dłońmi, żeby się obudzić. – Podejrzewam, że chce, żebyśmy pokazali Ministerstwu środkowy palec i rezygnowali ze zwykłych obchodów na rzecz naszej własnej ceremonii, ale dlaczego Kingsley postanowił poinformować nas o… Boże, o piątej nad ranem… nie wiem – dodał zrzędliwie.

– Skoro to się ma odbyć tu, to pewnie Minerwa już wie…

– Fiuuknij i ją zapytaj, Zastępczyni Dyrektorki.

Hermiona przewróciła na niego oczami.

– Nie znudziło ci się to jeszcze?

– Najwyraźniej nie – odparł złośliwie.

W związku z jej awansem Severus nabrał wręcz perwersyjnego poczucia humoru i wyglądało na to, że ten temat stanie się fetyszem jeśli Hermiona go nie powstrzyma. Tak więc starając się go ignorować, niechętnie wstała z ciepłego łóżka i wrzuciła do ognia, który właśnie rozpalił, garść proszku Fiuu. Ponieważ wyglądało na to, że Kingsley wysłał swojego Patronusa do wszystkich członków Zakonu, a nie wyróżnił ją czy Severusa o piątej rano, nie bała się, że zbudzi Minerwę.

– Minerwo, co kombinuje Kingsley?

– Nie tylko on, Hermiono. Robi coś z portretem Albusa i Harry’m i planowali to od miesięcy. Muszę przyznać, że z powodu tego co powiedział wcześniej Severus. Chociaż nie mam zamiaru mu tego mówić. Ten człowiek jest już i tak nieznośny.

Hermiona spojrzała na swojego ukochanego z rozbawieniem; założył ręce za głowę i uśmiechał się do niej z błyskiem w oczach, bardzo z siebie zadowolony.

– Och, to prawda – zgodziła się. – Ale to był dobry pomysł. Więc mówimy Ministerstwu, żeby się odpieprzyło i pozwoliło nam urządzić własną imprezę?

– Tak, ale myślę, że nie tylko o to chodzi. Kingsley uparł się, że wszyscy muszą tam być. Ta trójka coś planuje, ale jestem pewna, że wiesz, że nie można wyciągnąć nic od Albusa, gdy postanowi mieć swoje tajemnice.

– Hmmm. Może uda mi się wyciągnąć coś od Harry’ego. Ale dlaczego musieli powiedzieć wszystkim tak wcześnie?

– Naprawdę nie mam pojęcia – odparła ze znużeniem Minerwa. – Zapewniam cię, że później wyślę mu Wyjca. Jestem za stara na taką porę.

Hermiona zaśmiała się cicho.

– Ja też, a jestem młodsza o ponad pół wieku. Dziękuję, Minerwo. – Gdy płomienie przygasły, dodała: – Przestań być taki zadowolony z siebie, Ślizgonie – po czym odwróciła się, by posłać mu wymowne, pełne wyrzutu spojrzenie. Zamrugał niewinnie, rozweselony. – Nie mamy żadnych planów na drugiego lipca?

– Cóż, ja osobiście będę siedział w przyczepie kempingowej z twoim kotem i oglądał przez całą noc telewizję. Ty oczywiście możesz robić, co chcesz.

– Słyszałeś Kingsley’a, wszyscy członkowie Zakonu muszą tam być.

– Nic mnie to nie obchodzi – odpowiedział spokojnie, gdy podeszła do łóżka i stanęła, patrząc na niego z wyrzutem.

Cóż, Severus nie tylko był całkowicie odporny na jej pełne dezaprobaty spojrzenia, ale też jeśli był w odpowiednim nastroju uważał, że to całkiem pociągające. Wyciągnął rękę, złapał ją za nadgarstek i usiadł. Sądząc po uniesionym prześcieradle był całkowicie rozbudzony. Hermiona straciła równowagę i wtedy pociągnął ją na siebie.

– Ponieważ i tak już wstaliśmy…-  mruknął, przewracając się i przyszpilając do łóżka i pochylił się, by ją pocałować.

 

– Harry Jamesie Potterze, co ty kombinujesz?!

– Nie powiem ci, Miona. Nawet Ginny nie powiedziałam. Tylko upewnij się, że będziecie ze Snape’em, dobrze?

– Nie przyjdzie.

– Musi. To naprawdę bardzo ważne żebyśmy wszyscy byli obecni.

– Powiedział, że nie.

– Więc go przekonaj.

– Myślę, że przeceniasz moją siłę perswazji, Harry. Nic na tym świecie nie ruszy Severusa, kiedy absolutnie czegoś odmówi. Nawet ja.

– W takim razie rozkaż mu. Jesteś teraz jego szefem, prawda?

– …Jasne, bo tak to działa. Będzie się śmiać, a jeśli będę naciskała to się wścieknie.

– Nie wiem, co ci poradzić, Miona, ale zrób tak, żebyście zjawili się oboje.

— Harry… Harry, nadal tam jesteś? Ty draniu, zamknąłeś dla mnie Fiuu! Cholera!

Rozdziały<< Post Tenebras, Lux – Rozdział 39Post Tenebras, Lux – Rozdział 41 >>

Mamuś Anni

Wierna fanka HP, Czytelniczka Sevmione, Tłumaczka, Beta... !!! * Zakaz kopiowania moich tłumaczeń bez mojej zgody! * !!! !!! *! Bardzo proszę BEZ WULGARYZMÓW w komentarzach *! !!!

Dodaj komentarz