Post Tenebras, Lux – Rozdział 26

„Bez przeciwieństw nie ma postępu. Przyciąganie i odpychanie, rozum i energia, miłość i nienawiść są niezbędne do ludzkiej egzystencji”.

– William Blake.


Kochana Hermiono!

 

Moja droga córeczko, czy masz pojęcie, co twój ostatni list zrobił z Twoją matką? Nie może przestać mówić o czymś innym poza tym Twoim nowym mężczyzną. To tak, jakbyśmy nigdy nie stracili z Tobą kontaktu. Przyznaję, że też jestem ciekaw; proszę, miej nad nami litość i powiedz nam coś więcej!

Nie słuchaj go, Hermiono. Powinnam się domyśleć i nie pozwolić mu pisać. Po pierwsze, jeśli chcesz, możesz odpowiedzieć za pomocą sowy, pamiętam, że jest szybsza niż nasza poczta, a mamy tak wiele do nadrobienia.

 

Tak, oboje pamiętamy, jak opowiadałeś nam o Mugoloznawstwie. Wiesz, to nie było tak dawno temu! To z pewnością praca, która może ci się podobać. Pamiętam, że denerwowałaś się na swojego nauczyciela za popełnianie błędów i że opowiadałaś nam o próbach wyjaśniania rzeczy Twoim przyjaciołom z magicznych rodzin – „czystokrwiści”, czy to tak się na nich mówi? I ojcu Twojego przyjaciela Rona, który miał zwyczaj zbierania „naszych” rzeczy. Najważniejsze, że jesteś szczęśliwa.

Jeśli chodzi o to, co robimy we Francji, to zdecydowaliśmy się trochę pod wpływem impulsu. Próbowaliśmy zamieszkać z powrotem w Anglii, ale wszystko tam przestało nam pasować. Nie chcieliśmy wracać do Australii, a wiesz, że zawsze lubiliśmy Francję, więc kiedy usłyszeliśmy od starego znajomego, że jest tu gabinet na sprzedaż, nie mogliśmy zrezygnować z takiej okazji. Spodobałoby Ci się tutaj, to cudowne miejsce. Może jak wszystko poukłada się między nami, mogłabyś nas odwiedzić?

Dobrze, wystarczy wiadomości z naszej strony. Opowiedz nam o tym człowieku więcej, moja droga. Wiesz, że inaczej będę się tylko martwiła, zwłaszcza, że ​​nie wydaje Ci się, że go zaakceptujemy. Chcę wiedzieć wszystko.

(Tata się teraz śmieje i mówi: „Nie do końca wszystko, ale prawie”). Wiesz, co mam na myśli. Pozdrów od nas Krzywołapa.

Kochamy Cię

Mama i Tata.

 

 

Kochani Mamo i Tato

Przykro mi! Nie próbowałam Was denerwować. Tylko to… bardzo, bardzo skomplikowana sytuacja. Myślę, że lepiej powiem Wam wszystko teraz i będzie z głowy.

Po pierwsze jego wiek, skoro już o tym wspomniałam. W styczniu skończył pięćdziesiąt lat; jest o dwadzieścia lat starszy ode mnie. Ale zanim wybuchniecie, pamiętajcie, że czarownice i czarodzieje żyją znacznie dłużej niż mugole, więc nie jest tak źle, jak się wydaje. Myślę, że gdybym była młodsza, bardziej by mi to przeszkadzało, ale trzydzieści i pięćdziesiąt to nie aż tak duża różnica, zwłaszcza że przy odrobinie szczęścia oboje będziemy żyć jeszcze jakieś sto lat.

Nienawidzę tego tak mówić, to brzmi prawie tak, jakbym się tego wypierała… Ale cóż, taka jest prawda – jestem czarownicą i nie mogę tego zmienić, więc rzeczy w moim świecie zawsze będą się różnić od Waszego. Nie podoba mi się to, ale tak właśnie jest. Mam nadzieję, że to rozumiecie.

W każdym razie prawdziwy powód dla którego to jest takie skomplikowane… Nie chcę nawet tego pisać, bo boję się o to, co pomyślicie, ale… Nazywa się Severus Snape. Jeśli to nazwisko coś Wam mówi to nic dziwnego, bo opowiadałam Wam o nim wcześniej. Był moim nauczycielem.

Zanim przejdę dalej, od razu powiem, że wtedy NIGDY nic między nami nie było. W rzeczywistości nienawidziliśmy się nawzajem. Nasz związek zaczął się zeszłego lata.

Mam nadzieję, że nadal czytacie i nie wyrzuciliście tego listu z obrzydzeniem.

Był nauczycielem Eliksirów i Opiekunem Slytherinu. Wiem, że dużo Wam o nim opowiadałam, ale nie pamiętam konkretów i nie wiem, ile z tego zapamiętaliście. Nie dogadywaliśmy się dobrze; był jedynym nauczycielem, któremu nigdy nie mogłam zaimponować. W tamtych czasach nie był miłym człowiekiem i nienawidził Harry’ego, więc w końcu znienawidził również mnie, a przynajmniej nie lubił. Myślę, że pogorszyłam sytuację, zbyt mocno starając się go do siebie przekonać.

Kiedy wybuchła wojna… to będzie wymagało wielu wyjaśnień. Nigdy nie mówiłam Wam dużo o tym, co się dzieje. Wiem, że nigdy nie pozwolilibyście mi wrócić, gdybyście wiedzieli, co się naprawdę wydarzyło. To będzie musiało poczekać na inną okazję. Krótka wersja jest taka, że ​​nikt tak naprawdę nie wiedział, po której stronie jest Severus; kiedy był nastolatkiem, dołączył do Voldemorta (mam nadzieję, że przynajmniej pamiętacie to imię). To był błąd, nie wiedział, w co się pakuje. To bardzo długa i dość osobista historia, ale w czasie pierwszej wojny zmienił strony i został szpiegiem dla Zakonu Feniksa.

W czasie drugiej wojny, w której brałam udział, szpiegował dla nas. Nie wiem o wszystkim co się wtedy działo i nie chcę wiedzieć. To był dla niego bardzo ciężki okres i nikt mu nie ufał –muszę przyznać, że ja też nie.

Jestem pewna, że teraz zaczynacie sobie przypominać niektóre z rzeczy, które Wam opowiedziałam, gdy wojna się skończyła. Może pamiętacie, jak mówiłam, że to Snape zabił dyrektora Dumbledore’a. Jeśli nie, to prawdopodobnie jest to dla Was strasznym szokiem, ale pozwólcie, że wyjaśnię – Dyrektor umierał i wiedział o tym. Poprosił Severusa, żeby to zrobił. Było wiele bardziej skomplikowanych okoliczności, o których będę musiała Wam opowiedzieć innym razem, ale to najkrótsza wersja, bo inaczej nigdy nie skończę pisać tego listu. W każdym razie Severus zawsze był po naszej stronie i robił tylko to, co kazał mu Dyrektor, ale żadne z nas wtedy o tym nie wiedziało. Wszyscy myśleliśmy, że nas zdradził i wrócił do Voldemorta.

Potem, podczas Ostatecznej Bitwy (znowu nie mogę opowiedzieć tutaj wszystkich szczegółów, piszę tylko o tym co dotyczy Severusa) skończyło się na tym, że byłam świadkiem czegoś strasznego. Voldemort zaatakował szkołę i rozmawiał z Severusem o różdżce, której używał i dlaczego nie działała prawidłowo. To skomplikowane, ale Voldemort wierzył, że jedynym sposobem, żeby mógł właściwie użyć swojej różdżki było zabicie Severusa (a najgorsze jest to, że się mylił), więc zaatakował go i zostawił, żeby umarł.

Harry, Ron i ja byliśmy tam. Severus nie był martwy, pozostał przytomny wystarczająco długo, by dać Harry’emu wspomnienia (to dość trudna magia – możemy wydobywać wspomnienia i umieszczać je w czymś, co nazywa się myślodsiewnią, aby inni mogli na nie patrzeć) zanim… cóż, myśleliśmy, że umarł. Nie mogliśmy znaleźć pulsu, a on nie oddychał. Musieliśmy go tam zostawić, bitwa wciąż trwała.

Zobaczyłam te wspomnienia dopiero później, kiedy wszystko się skończyło i mieliśmy czas, aby wszystko zrozumieć i złożyć pełną historię. Były to w większości bardzo osobiste wspomnienia wyjaśniające, dlaczego Severus zmienił stronę i dlaczego walczył dla nas, nawet jeśli nikt z nas o tym nie wiedział i ujawniły, że przez cały czas wykonywał polecenia Dyrektora. Były tam również wspomnienia, które powiedziały Harry’emu, co musi zrobić, aby wygrać wojnę i pokonać Voldemorta.

Wtedy okazało się, że jego ciało zniknęło. Wszyscy myśleliśmy, że umarł i spędziliśmy dziesięć lat myśląc, że nie żyje. Potem, prawie dwa lata temu, zobaczyłam go w Londynie. To kolejna długa historia (mówiłam Wam, że to skomplikowane), ale wrócił do Hogwartu, żeby znów uczyć i od tego czasu zostaliśmy dobrymi przyjaciółmi. W niczym nie przypomina człowieka, którego nienawidziłam, kiedy byłam jego uczennicą, a właściwie mamy ze sobą wiele wspólnego. Jak powiedziałam, zaczęliśmy ze sobą być zeszłego lata.

Nie wiem, czy jeszcze to czytacie. Nie zdziwię się jeśli przestaliście. Nie odważyłam się jeszcze powiedzieć o nas dwojgu większości moich przyjaciół, ponieważ na pewno im się to nie spodoba. Severus zawsze był bardzo niepopularny i nawet teraz, chociaż wszyscy znamy jego prawdziwe motywy, większość ludzi nadal mu nie ufa. Ale jesteście moimi rodzicami i kocham Was oboje i chcę, żebyście o nim wiedzieli, bo jestem z nim bardzo szczęśliwa.

Więc jaki on właściwie jest? Cóż, na początek jest bardzo inteligentny – prawdopodobnie bardziej ode mnie i uwielbia książki tak samo jak ja. Ma naprawdę paskudne poczucie humoru, potrafi być bardzo oschły i sarkastyczny. Czasami bywa dość kapryśny, a od czasu do czasu miewa dziwne nastroje – to z powodu wszystkiego przez co przeszedł podczas wojny i dlatego, że taki właśnie jest. Ma też temperament, ale ja również, więc to się równoważy – właściwie to mieliśmy kilka zabawnych kłótni.

Gdybyście go kiedykolwiek spotkali, prawdopodobnie wydawałby się Wam chłodny i formalny – nie potrafi za bardzo ufać ludziom i dużo czasu zajmuje mu odprężenie się i po prostu bycie sobą (tak naprawdę myślę, że jestem jedyną osobą, przy której zachowuje się naturalnie, nawet teraz).

Z pozoru jest dość wycofany i szorstki, ale w rzeczywistości jest bardzo wrażliwy i troskliwy (nawet jeśli lubi udawać, że jest inaczej). Lubi muzykę i zwierzęta – Krzywołap absolutnie go uwielbia. Jest bardzo dobry w odczytywaniu ludzkich charakterów, wydaje się, że zawsze wie, kiedy czegoś potrzebuję. A sposób, w jaki ludzie go traktują wcale nie jest sprawiedliwy; uratował nas wszystkich, tak samo jak Harry i pamiętam kilka sytuacji, kiedy osobiście uratował mi życie. Boli go, gdy ludzie traktują go jak przestępcę, ale jest tak silnym mężczyzną, że patrząc na niego nigdy byście się tego nie domyślili.

Naprawdę nie wiem, co jeszcze powiedzieć. Z Severusem jestem związana bardziej niż z kimkolwiek innym do tej pory. Kocham go, a on sprawia, że jestem szczęśliwa. Bardzo, bardzo chciałabym, żebyście go zaakceptowali, ale myślę, że mogę prosić o zbyt wiele. Szkoda, że ​​nie udało się nam nawiązać kontaktu wcześniej, wtedy usłyszelibyście o nim zanim zaczęliśmy być razem i nie byłby to taki szok.

Przesyłam Wam prototypową broszurę, nad którą pracowała szkoła – o wojnie i o tym, co się wydarzyło. Dodałam do niej kilka fragmentów, podobnie jak Severus. Przedstawia w prostych słowach wojnę, wyjaśnia co się wydarzyło i dlaczego, a przynajmniej mamy nadzieję, że tak będzie, kiedy zostanie ukończona.

Przepraszam, że zrzuciłam to wszystko na Was naraz, ale nie ma sposobu, aby to złagodzić. To jest mój świat i to jest moje życie. Mam nadzieję, że znów będziecie mogli być jego częścią, ale nie wiem, czy to możliwe.

 

Kocham Was oboje.

Hermiona.

 

Hermiona była przerażona reakcją rodziców na ten ostatni list. Kiedy nadszedł, ich odpowiedź była dziwna; była to głównie lista pytań dotyczących wojny, bez żadnej wzmianki o czymkolwiek co było w liście dołączonym do broszury, którą im wysłała. Dopiero na samym końcu pojawiło się krótkie zdanie, że jej rodzice jeszcze nie pochwalili, ani nie skrytykowali jej decyzji i wciąż się zastanawiają. Biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności to było w porządku, ale nadal ją to niepokoiło.

– Odpręż się – powiedział leniwie Severus w kwietniowe, słoneczne, niedzielne popołudnie. Pogoda była cudowna, więc oboje postanowili pracować na zewnątrz i rozsiedli się w wysokiej trawie na polanie pełnej dzwonków, mieniącej się plamami słońca i cienia. Severus oceniał eseje, ale już skończył i po prostu leżał zrelaksowany, z zamkniętymi oczami; nie spał, ale był zaskakująco rozluźniony. Z drugiej strony, biorąc pod uwagę, że wiedziałby czy ktoś nadchodzi na długo przed tym, zanim rzeczywiście podszedłby na tyle blisko, by go zobaczyli, nie było w tym nic dziwnego.

– Nie przeszkadzam ci – mruknęła.

– Naprawdę? – Otworzył jedno oko i podparłszy się na łokciach, by na nią spojrzeć uniósł brew, wyglądając na lekko rozbawionego. – Ciągłe wzdychanie i mamrotanie do siebie jest trochę irytujące.

– Przepraszam – powiedziała nieuprzejmie, rzucając mu ponure spojrzenie.

– Och, nie złość się. W czym problem?

– Nie chciałabym cię irytować – stwierdziła ironicznie.

– A jednak doskonale ci się to udaje – Przewrócił oczami i przeciągnął, ostrożnie siadając. – Nadal gnębi cię list do rodziców?

– Tak. Nie wiem, jak odpowiedzieć na niektóre z ich pytań.

– Mogę zobaczyć?

Podała mu ich list i na wpół napisaną próbę odpowiedzi, a on położył się powoli i przeczytał je z oczami na wpół przymkniętymi przed światłem słonecznym.

– Hmm – mruknął w końcu. – Problem polega na tym, że wszystko przekręcasz. Pomijasz niektóre fragmenty i próbujesz naświetlić inne, aby stworzyć określone wrażenie, dlatego to nie działa. – Oddał jej papiery i usiadł, opierając się o drzewo pod którym się wylegiwali. – Albo powiedz im wszystko, albo nie mów nic. Trochę za późno na próby wpływania na ich opinie.

– To nie takie proste, Severusie…

– Tak, to proste – zaprotestował spokojnie. – Po prostu to komplikujesz. Nie masz nic do stracenia, Hermiono. Nie rozmawiali z tobą od… ośmiu, dziewięciu lat? Najgorsze co mogą zrobić, to dalej z tobą nie rozmawiać. – Łagodniej dodał: – Powiedz im prawdę, Hermiono. To wszystko, co możesz zrobić.

– Mówienie prawdy nie działało na ciebie zbyt dobrze, prawda?

– To jeden z powodów, dla którego rzadko to robię i nie bądź śmieszna – odpowiedział sucho. – Wróć do początku i opowiedz im o Horkruksach i Insygniach. Opowiedz im o życiu Riddle’a i jego dojściu do władzy. Jeśli musisz, powtórz to, co już im napisałaś. – Po chwili milczenia dodał ciszej. – I opowiedz im też o mnie, Potterach i Przepowiedni. Opowiedz im wszystko. W przeciwnym razie to nie będzie miało sensu i będzie im trudno cokolwiek zrozumieć.

– Jesteś pewien, Severusie? – zapytała cicho, odwracając się, by na niego spojrzeć.

Wzruszył ramionami.

– Tak czy inaczej, to wszystko kiedyś wyjdzie na jaw – wymamrotał niejednoznacznie, zmieniając pozycję na wygodniejszą. – Twoi rodzice nie zrozumieją, jeśli nie będą wiedzieć wszystkiego.

Hermiona przez chwilę zastanawiała się, czy ktokolwiek inny mógłby zrozumieć, jak wiele poświęcenia wymagała od niego ta propozycja – zwykle ściśle strzegł swojej prywatności, tymczasem teraz pozwolił jej opowiedzieć o całym swoim życiu i zrobił to dobrowolnie, tylko dlatego, że to było ważne dla niej.

– Dziękuję – powiedziała cicho i impulsywnie przysunęła się do niego, kładąc się z głową opartą na jego udzie.

Ułożyła papiery we właściwym porządku i zaczęła przygotowywać odpowiedź. Czuła, jak jego palce leniwie przeczesują jej włosy rozdzielając skręcone pasma; dopiero po jakimś czasie, gdy wróciła do zamku, zdała sobie sprawę, że wplótł jej we włosy błękitne dzwonki.

Następny list od rodziców był bardziej pozytywny; oboje byli, co zrozumiałe, zaniepokojeni, ale przyznali, że nie są w stanie tego ocenić kiedy dopiero poznali fakty. Na razie postanowili czekać, ale nalegali, żeby się zobaczyć w wakacje i jeśli to możliwe, również z Severusem. Hermiona jeszcze mu o tym nie wspomniała, czekała na odpowiedni moment, aby poruszyć temat.

Święta Wielkanocne rozpoczęły się fatalnie, pogoda się zmieniła, tygodnie błękitnego nieba i słońca ustąpiły miejsca złowieszczo ciemnym chmurom i ulewnym deszczom. W związku z tym zamek był pełen znudzonych i niespokojnych uczniów, mnożyły się zwykłe drobne incydenty, a jako Opiekun najmniej popularnego Domu, Severus był bardzo zajęty.

Pod koniec jednego szczególnie trudnego dnia obserwowała go w zamyśleniu, gdy pracował przy jakichś miksturach dla Skrzydła Szpitalnego. Czasami mu pomagała, ponieważ potrafiła uwarzyć podstawowe eliksiry prawie tak dobrze jak on, ale dziś wieczorem najwyraźniej pracował, by odwrócić uwagę. Zauważyła, że gdy Severus zachowywał się jak Mistrz Eliksirów, było w nim coś niemal hipnotyzującego; nie poruszał się specjalnie szybko, ale każdy ruch był perfekcyjny. Wiedział gdzie jest cały sprzęt do warzenia i składniki i nigdy nie musiał przerywać pracy, by czegoś poszukać lub sprawdzić, co dalej. Podejrzewała, że ​​w przypadku prostych eliksirów, takich jak te, mógł je niemal dosłownie warzyć śpiąc.

– Severusie – powiedziała cicho.

– Tak? – rzucił, najwyraźniej zwracając większą uwagę na korzenie, które kroił, niż na nią.

Nie dała się nabrać; podchwycił jej ton i czekał na dalszą wskazówkę, zanim zdecyduje, w jakim powinien być nastroju.

– Pomyślałam, że jutro pójdę zobaczyć się z Harry’m i Ginny.

Zbierając pokrojone korzenie ostrożnie dodał je do parującego kociołka, mieszając drugą ręką na wpół skończoną miksturę. Wydawało się, że jej nie słyszał, ale wiedziała, że ​​zrozumiał o co jej chodzi i zastanawiał się nad tym. Nie była pewna, jak zareaguje. W końcu po prostu zapytał cicho:

– Chcesz, żebym ci towarzyszył?

Hermiona po raz kolejny uzmysłowiła sobie, że Severus nie był taki jak większość mężczyzn. Nie zawracał sobie głowy pytaniem, czy była czegoś pewna; zakładał, że już to dokładnie przemyślała i że tak jest.

– Nie bądź niemądry. Wolałbyś wypić ścieki niż spotykać się z Harry’m w jakichkolwiek okolicznościach, a co dopiero w takich.

Ostrożnie dodając do kociołka miarkę drobnego proszku Severus powtórzył dokładnie tym samym tonem:

– Chcesz, żebym ci towarzyszył?

Uśmiechnęła się do niego, doceniając propozycję, jaką właśnie złożył.

– Nie, ale dziękuję. Poradzę sobie.

Tego jestem pewny – odparł energicznie, odwracając się by obdarzyć ją lekkim uśmiechem, gdy sięgnął po butelkę mętnego syropu i wlał odmierzoną dawkę do eliksiru. – Zawsze sobie radzisz.

Hermiona nie wiedziała co wywołało ten uśmiech, ale złagodziło to jego rysy i miała nadzieję, że to potrwa dłużej.

– To nie będzie przyjemne – dodał Severus już poważniejszym tonem.

– Wiem – zgodziła się. – Po części Harry wciąż cię nienawidzi, nawet jeśli zna prawdę i czuje się winny, że źle cię osądził, chociaż generalnie cię szanuje i w pewien sposób podziwia. Ale nie wiem czemu.

— Ponieważ bardzo źle go traktowałem – przyznał Severus i dodał nieco nieoczekiwanie. — I ponieważ jest synem swojej matki.

– Nie masz na myśli raczej jego ojca?

– Nie. James był zbyt leniwy, by chować urazę, a często był zbyt tępy, by pamiętać, dlaczego ktoś może go nienawidzić. Byłem wyjątkiem, a nie regułą. Tak naprawdę to Lily nie potrafiła przebaczać – powiedział w zamyśleniu, obserwując parę unoszącą się z kotła, gdy powoli mieszał jego zawartość.

— Wydaje się, że ostatnio łatwiej ci o nich rozmawiać — zauważyła ostrożnie Hermiona.

– Tak.

Nie rozwinął tego tematu, a ona odpuściła. Łatwiej nie znaczyło mniej nieprzyjemnie, a z doświadczenia wiedziała, jak boli, gdy najbliższy przyjaciel nie wybacza ci czegoś, co przez przypadek powiedziałeś lub zrobiłeś.

– Nie sądzę, żeby Harry natychmiast mi wybaczył – powiedziała, wracając do pierwotnego tematu – ale mam nadzieję, że po tylu latach jest o wiele bardziej zrównoważony jeśli chodzi o ciebie. I mam nadzieję, że przy Ginny nie straci zupełnie panowania nad sobą.

– Nie robiłbym sobie pod tym względem wielkich nadziei. Lubi mnie mniej więcej tak samo jak jej mąż… co, biorąc pod uwagę to, co wydarzyło się podczas ostatniego roku w szkole, wiele uzasadnia.

– Może masz rację – przyznała – ale jest mniej impulsywna niż Harry i nie wydaje pochopnych osądów. Nie lubi cię, ale też nie nienawidzi. Wie, dlaczego zrobiłeś to co zrobiłeś i rozumie, przynajmniej w teorii, że zmieniłeś się od zakończenia wojny. – Westchnęła. – Zobaczymy. Z pewnością nie oczekuję, że będzie to przyjemne, ale jeśli moi rodzice mogą zaakceptować, że jesteś moim byłym nauczycielem i zabijałeś, to do cholery moi najlepsi przyjaciele mogą równie dobrze zaakceptować, że jesteśmy razem.

Severus jeszcze dokładniej zamieszał eliksir, po czym odłożył mieszadło i przeszedł przez pracownię, by usiąść obok niej.

– Nie musisz im tego mówić.

Hermiona przykryła ręką jego dłoń leżącą na szorstkiej powierzchni stołu roboczego.

– Wiem. Chcę im powiedzieć. Chcę móc rozmawiać o tobie kiedy mam ochotę, bez konieczności zastanawiania się nad każdym słowem, zanim coś powiem. Nie chcę mieć tajemnic przed przyjaciółmi, nie o czymś tak dla mnie ważnym.

Splótł swoje palce z jej palcami.

– Jesteś pewna, że mnie tam nie chcesz?

Rozpoznając zmianę tonu, Hermiona uśmiechnęła się do niego.

– Nie, Severusie, nie dam ci szansy na przeklęcie Harry’ego bez konsekwencji. Udało ci się przez cały ten czas oprzeć pokusie, pomimo wszystkich prowokacji. Nie chcę dalej testować twojej cierpliwości. Poza tym — dodała — jeśli powie coś, co zasługuje na klątwę, zrobię to sama.

— Jesteśmy małą jędzą, czyż nie?

– I to jeszcze jaką.

– Wyczuwam lekką sugestię, że potrafię być agresywny.

– Owszem, ale tym razem nie będziesz miał szansy – odparła z nutką złośliwości, doskonale zdając sobie sprawę, że zaproponował swoje towarzystwo by móc w razie czego jej bronić, ale też wiedząc jak zareaguje na jej słowa. Łatwiej im było żartować niż silić się na poruszające deklaracje i oboje wiedzieli co za tym żartem się kryło.

 

Żarty żartami, ale następnego popołudnia Hermiona była bardzo zdenerwowana. Mogła stracić dwoje najbliższych przyjaciół w ciągu zaledwie godziny lub dwóch – nie było to zbyt prawdopodobne, ale nie umiała wykrzesać z siebie optymizmu. Gdyby alternatywą była utrata Severusa, oczywiście by to zrobiła, ale to nie było zbytnim pocieszeniem.

Sam Severus próbował być optymistą, choć to pasowało do niego jak kwiatek do kożucha, więc nie bardzo mu się to udało, ale patrzenie jak próbuje było zabawne. Wyraźnie wierzył, że to będzie kompletna katastrofa, ale dzielnie próbował udawać, że jest inaczej, co doceniła. Próbował również na różne sposoby odwrócić jej uwagę i robił to na tyle subtelnie, że nie zdawała sobie z tego sprawy, dopóki nie sprowokował jej tak, że zaczęła na niego krzyczeć. I nawet wtedy zrozumiała to dopiero, gdy zobaczyła, że ​​stara się nie śmiać. Jeszcze bardziej irytujące było to, że później faktycznie poczuła się lepiej.

Grzebiąc ponuro w resztkach lunchu westchnęła i spojrzała chyba tysięczny raz na zegar.

– Och, to śmieszne – powiedziała w końcu. – Równie dobrze mogę iść i mieć to za sobą.

Severus próbował wszystkich możliwych sposobów na odwrócenia jej uwagi, z wyjątkiem seksu lub otwartego pojedynku; chociaż raz nie miała nastroju na to pierwsze, a to drugie nie skończyłoby się dobrze.

– Wyglądasz, jakbyś szła na własną egzekucję – zauważył sucho. – Moim zdaniem to zrozumiała reakcja dla każdego, kto zbliża się do domu Potterów…

– Severusie.

Umilkł, najwyraźniej uznając, że jego specyficzne poczucie humoru w tej sytuacji nie pomagało.

– Kto tam będzie?

– Tylko Harry i Ginny, dzieci do jutra są w Norze. Nie wiem, jak długo mnie nie będzie…

Wpatrując się z namysłem w swoją kawę, odpowiedział dwuznacznie:

– Nie spodziewam się dzisiaj żadnych pilnych spraw, więc wyobrażam sobie, że będę tu przez całe popołudnie.

Hermiona zrozumiała, co ma na myśli.

– Bardzo ci dziękuję – uśmiechnęła się, a gdy Severus spojrzał na nią z lekką dezaprobatą dodała. – Nie krzyw się na mnie. Mogę być oczywista i emocjonalna; jestem Gryfonką, pamiętasz?

– Bardzo staram się zapomnieć – powiedział zrzędliwie z nutą humoru w oczach. – Spróbuj choć nie być uparta. Nie chciałbym usłyszeć przez pocztę pantoflową, że się rozszczepiłaś lub jesteś w areszcie za przeklęcie Chłopca-Który z Niewiadomych-Przyczyn-Przeżył-By-Być-Wkurzająco-Irytujący?

– Zauważyłam, że nie wspominasz, że nie chcesz słyszeć, że go przeklęłam, tylko że zostałam złapana – zauważyła.

W rzeczywistości przeklęcie przez nią Harry’ego w obronie Severusa było, jak podejrzewała, prawdopodobnie jego sekretną fantazją.

– Uczysz się. – Wstał i podniósł ich talerze. – Idź. I nie toleruj żadnych bzdur. Jesteś o wiele więcej warta niż on.

Ostatnie zdanie wypowiedział przez ramię i zniknął w małej kuchni, pozostawiając Hermionę wpatrzoną w niego. Otrząsnąwszy się spojrzała w dół na Krzywołapa, a kot posłał jej rozbawione spojrzenie.

— Nie odzywaj się — powiedziała do Krzywołapa, kręcąc głową; jej pupil spędzał zbyt dużo czasu z Severusem. Koty nie powinny się uśmiechać. I lepiej pójdę, zanim całkowicie stracę rozum. Odetchnęła głęboko, odwróciła się i zaczęła długi spacer w dół do bramy.

 

— Dobra — powiedziała powoli Hermiona, niespokojnie bawiąc się swoim pierścieniem. – Zanim wam powiem, chciałabym, żebyście oboje zgodzili się wysłuchać mnie do końca, zanim zaczniecie krzyczeć.

– Mówisz poważnie, prawda? – rzucił tępo Harry.

– Mówiłam ci, ona ma absolutną paranoję – mruknęła Ginny, wyglądając na bardziej rozbawioną niż zaciekawioną. Hermiona była pewna, że ​​to nie potrwa długo.

– Więc kim jest ten facet?

Biorąc kolejny głęboki oddech Hermiona westchnęła i oblizała usta. Żadnych podpowiedzi, żadnych żartów. To było to.

– To Severus.

Mała część niej zaczęła się histerycznie śmiać z wyrazu ich twarzy. Usta Ginny były otwarte w sposób, który nie dodawał jej uroku i wyglądała niestety jak jej bracia, a oczy Harry’ego rozszerzyły się tak bardzo, że wyglądały jakby miały wypaść z czaszki. Cały kolor odpłynął mu z twarzy, a Ginny nie wyglądała dużo lepiej. Kiedy w końcu otworzył usta, Hermiona odezwała się szybko, by go uprzedzić.

– Nie żartuję, a ty się nie przesłyszałeś. Jestem z Severusem Snape’em.

Harry bardzo powoli zamknął usta. W końcu Ginny zdołała wykrztusić ochryple:

– Snape?

– Tak.

Po kolejnej boleśnie długiej chwili ciszy rudowłosa powiedziała drżącym głosem:

– No cóż… teraz rozumiem, dlaczego nie chciałaś nam powiedzieć… – Zawahała się, po czym wyrzuciła: – Dlaczego?

Powiedzenie tego przyszło jej zaskakująco łatwo.

– Ponieważ go kocham.

— Naprawdę? Nigdy nie byłaś taka pewna.

– Nigdy nie chciałam tego powiedzieć. To nie znaczy, że nie wiedziałam co czuję. Kocham go i wiem o tym od dawna. – Westchnęła. – Daj spokój, Gin. Dlaczego to taka niespodzianka? Powiedziałam wam o nim wszystko oprócz jego imienia. Bardzo inteligentny, półkrwi, Ślizgon, o dwadzieścia lat starszy ode mnie, który walczył na wojnie; ktoś kogo kiedyś znałam i spotkałam ponownie kilka lat temu i nie sądzę, że go zaakceptujecie. Jak sądzisz, kogo innego mogłam mieć na myśli?

– No cóż, nie sądziłam, że masz na myśli Snape’a! Merlinie, Hermiono, jak do diabła miałam się domyślić, że mieszkasz na kocią łapę tym tłustowłosym dupkiem?

– Nie nazywaj go tak.

– Taki właśnie jest!

– Nie, nie jest. Jest kimś o wiele, wiele lepszym. A jeśli chcesz go tylko obrażać, równie dobrze mogę wyjść, ponieważ nie zamierzam tego słuchać.

– Ja… w porządku, w porządku. Tylko… co do cholery? – Ginny powoli pokręciła głową. – To szaleństwo.

– Czyżby? – Hermiona zapytała cicho. – Nie rozumiem dlaczego. Wiedziałaś, że zostaliśmy bliskimi przyjaciółmi, odkąd wrócił. Kiedyś przyznałaś nawet, że wydaje się, że mamy ze sobą więcej wspólnego niż sądziłaś. Mówiłam ci jak bardzo się zmienił, jak bardzo różni się od człowieka, którego wszyscy nienawidziliśmy. Dlaczego tak trudno jest zaakceptować fakt, że mogę go polubić bardziej, niż ci powiedziałam?

– Bo wciąż jest Snape’em, dlatego. Nie mógł się tak bardzo zmienić.

– Nie zmienił się – zgodziła się Hermiona, wciąż czując się dziwnie spokojna. – Po prostu przestał udawać. Wiele z tego, co widzieliśmy było tylko grą. Prawdziwy Severus jest zupełnie inny. Ale mówiłam ci to wcześniej, jeśli wtedy mi nie wierzyłaś, nie uwierzysz mi teraz. – Odetchnęła i odwróciła się. – Harry, jeszcze nic nie powiedziałeś.

Jego zielone oczy były twarde i w duchu się skrzywiła, bo wiedziała, że to będzie bolało. Byli przyjaciółmi od bardzo dawna, a to oznaczało, że nawet drobne sprzeczki mogły być bardzo, bardzo bolesne.

– Co mam powiedzieć? – warknął. – Jesteś ze Śmierciożercą.

– Tak.

– Nie zaprzeczasz?

– Cóż, zaprzeczanie byłoby w tym momencie bezcelowe, prawda? – powiedziała zirytowana. – Tak, Severus był Śmierciożercą. Nigdy temu nie zaprzeczył. I gdyby nie był, przegralibyśmy wojnę, jak dobrze wiesz. Sam nawet tak powiedziałeś.

– Gdyby nie był, moi rodzice nadal by żyli.

— Nie, Harry, nie żyliby — zaoponowała łagodnie. – Już trzy razy przeciwstawili się Voldemortowi, to było w Przepowiedni. W końcu dopadłby ich, z czystej złośliwości jeśli nie z innego powodu. I to Pettigrew ich zdradził. Tak naprawdę Severus nie był odpowiedzialny za śmierć twoich rodziców, mimo że nadal się obwinia i gdy zdał sobie sprawę co się wydarzy, zrobił wszystko, co mógł aby temu zapobiec.

– Jest mordercą.

– A my wszyscy nie jesteśmy? Większość z nas zabijała na wojnie. – Hermiona spokojnie spojrzała swojemu przyjacielowi w oczy. – Jaki jest twój prawdziwy problem, Harry? Dlaczego naprawdę masz coś przeciwko?

Coś pękło w zielonych oczach.

— Nie wiem, czy można o nim powiedzieć, że jest człowiekiem, Hermiono. Widziałem ideę miłości Snape’a, jest pokręcona i chora. Jest zdrajcą, który potrafi kłamać tak dobrze, że nikt nie jest w stanie tego wykryć. Zwróci się przeciw absolutnie każdemu bez względu na to, kim jest i co dla niego zrobił. Nie możesz… jak możesz mu ufać?

Hermiona zmrużyła oczy.

– Chodzi o twoją matkę, Harry?

– No…cóż… częściowo tak! On…

Podniosła rękę, żeby go uciszyć.

– Nie będę o tym z tobą rozmawiać, to zbyt osobiste. Ale rozmawialiśmy z Severusem o bardzo wielu rzeczach w ciągu ostatniego półtora roku, w tym o Lily. Tak, kiedyś ją kochał i jestem pewna, że jakaś jego część nadal w pewnym sensie ją kocha. Ale to nie jest dla nas problem. Gdy Voldemort zginął, w końcu był w stanie ruszyć dalej. Ginny, widziałaś jego Patronusa tuż przed Bożym Narodzeniem. – Poprawiwszy się na siedzeniu zamknęła na chwilę oczy. – I nie jest zdrajcą, Harry. Cholernie dobrze wiesz, że nie jest. Nawet gdy zdał sobie sprawę, że dołączenie do Voldemorta było błędem, pozostał lojalny. Zmienił stronę tylko po to, by spróbować ocalić twoich rodziców. A kiedy już to zrobił, zrobił to całkowicie, nawet po ich śmierci. Nie miał absolutnie żadnego powodu by dalej służyć Zakonowi, a wiele powodów, by tego nie robić, ale pozostał nam wierny, nawet wtedy, gdy zwróciliśmy się przeciwko niemu.

– Zabił Dumbledore’a.

Wiem, Harry! – warknęła, zaczynając się teraz złościć. – Był posłuszny Dumbledore’owi, tak jak zawsze, chociaż wiedział co to dla niego znaczy. A Dumbledore wydając mu ten rozkaz wystawił go rufą do wiatru! Mógł powiedzieć Minerwie lub Kingsleyowi, co zaplanował lub zostawić list do otwarcia po śmierci, albo jego portret mógł komuś powiedzieć. Nie zrobił tego, a Severus spędził to co mogło być, co prawie było, ostatnim rokiem swojego życia, próbując pomóc ludziom, którzy nim gardzili za robienie tego, co należało zrobić.

– Nie widziałam, żeby pomagał wielu ludziom, Hermiono – zaprotestowała cicho Ginny.

– Gdyby ludzie widzieli jak to robi, to raczej zniweczyłoby sens bycia podwójnym agentem, prawda? Cholera, Ginny, nie zaczynaj tego tematu ponownie. Gdyby jakikolwiek inny Śmierciożerca został Dyrektorem, nie zrobiłby pokazu i tylko przeklął cię za bunt, który wszczęłaś, ale zamęczyłby cię na śmierć na oczach innych w ramach lekcji poglądowej.

Byłaś młoda, ładna, byłaś dziewczyną i zdrajczynią krwi, blisko związana z Harry’m, bez Severusa twoja śmierć trwałaby tygodniami i przez cały czas byś o nią błagała. Utrzymywał cię przy życiu i względnie bezpieczną z niewiarygodnym ryzykiem dla siebie. I zapewniam cię, że nienawidził każdej chwili tego, do czego był zmuszony. To wciąż go prześladuje.

– Jak możesz mu ufać? – zapytał Harry.

– Jak możesz mu nie ufać, Harry? Ile miał szans na uratowanie własnej skóry, szans, które zignorował? Ile razy osobiście uratował ci życie, choć nie miał ku temu żadnego powodu i byłby znacznie bezpieczniejszy, gdyby tego nie robił? – Potrząsnęła głową. – Dość. Oboje już to wszystko wiecie. Severus nie jest przed sądem, a ja nie zamierzam tu siedzieć broniąc wszystkich jego zbrodni. Oboje jesteście zadufanymi w sobie hipokrytami.

– Co? Hermiono…

– Tak, jesteście! Godzinę temu niechętnie przyznawaliście, że był bohaterem i czuliście się winni, że go źle oceniliście, tak strasznie, że chcieliście nazwać swojego przyszłego syna jego imieniem. Teraz nagle dowiedzieliście się, że tak się składa, że jestem w nim zakochana i od razu stał się na powrót zdrajcą i śmieciem, Śmierciożercą, za jakiego go uważaliśmy, kiedy byliśmy głupimi dziećmi, które nie wiedziały, co tak naprawdę się działo.

Tylko dlatego, że w końcu udało mu się zacząć żyć, zacząć być szczęśliwym po raz pierwszy w całym swoim życiu już go nie szanujesz? Ledwie rok temu przyznałeś, że nie wygralibyśmy wojny bez niego i że jesteśmy mu winni wszystko, więc co się zmieniło?!

– To nie jest…

– Nie, proszę, powiedz mi. Naprawdę chcę wiedzieć, dlaczego uważasz, że po tym wszystkim przez co dla nas przeszedł nie wolno mu być szczęśliwym. Wierz mi, nie wiesz ani jednej dziesiątej o tym co się z nim stało, gdy został szpiegiem dla Zakonu, nikt tego nie wie. Nawet ja nie wiem wszystkiego. Ale widziałam jego blizny, słuchałam jego koszmarów i jestem przy nim, gdy wszystko staje się zbyt trudne… O ile wiem, jestem jedyną osobą, która kiedykolwiek przy nim była. – Jej temperament w końcu wybuchł, przestała nad sobą panować i słowa wylewały się z niej. – Zapewniam cię, że nie postradałam zmysłów. Dokładnie wiem, co robię. I też nie jestem ślepa; Severusowi daleko do ideału, a ja jestem pierwsza, która to przyznaje. Jest złośliwy, cyniczny, małostkowy, zgorzkniały, przygnębiony, mściwy, podstępny, manipulacyjny, niestabilny emocjonalnie, uszkodzony psychicznie, bezwzględny, pozbawiony skrupułów, obsesyjny, ma napady złego humoru i potrafi być bezwzględnym draniem. Ale jest też lojalny, odważny, wnikliwy, opiekuńczy, zdeterminowany, samotny, delikatny, troskliwy, zaniedbany, winny, uparty, cierpiący, genialny i tak silny, że to prawie niewiarygodne. Nie mam pojęcia, jak udało mu się tyle znieść i przejść przez to z tak małymi obrażeniami, ale jakoś mu się udało i uczynił mnie szczęśliwszą, niż kiedykolwiek marzyłam. Kocham go i jestem całkowicie pewna, że on kocha mnie tak bardzo, jak tylko potrafi.

Powoli jej gniew zaczął zanikać, a ona zmusiła się do odprężenia, aż nazbyt świadoma, że naprawdę niewiele brakowało, by sięgnęła po różdżkę i wyładowała na nich swoją wściekłość w jego imieniu.

– Znam go, a wy nie. Żadne z was. Cokolwiek widzieliście i cokolwiek myślicie, że wiecie o nim, mylicie się. Nie znacie prawdziwego Severusa.

Wzięła głęboki wdech, wstrzymała go na chwilę i wypuściła, po czym ponownie wciągnęła powietrze, powoli się uspokajając. Jej przyjaciele wyglądali na całkowicie oszołomionych wybuchem i wyraźnie nie wiedzieli, co teraz powiedzieć.

– Chodzi o Rona? – zapytał Harry.

Tymi trzema słowami całkowicie uzasadniał każdą zniewagę swojej inteligencji, jaką Severus kiedykolwiek wypowiedział i wściekłość Hermiony powróciła jeszcze gwałtowniej.

Co?

– Cóż… mocno cię to dotknęło, kiedy zerwaliście… – Zawahał się, widząc wyraz jej twarzy.

– To było prawie dziesięć lat temu! Co, myślisz, że jestem jakąś szaloną starą panną, która po prostu tęskniła przez te wszystkie lata, dopóki nie znalazła kogoś odpowiednio zdesperowanego i wystarczająco skrzywdzonego, żeby zastąpić pieprzonego Ronalda Weasleya? Może cię to zdziwić Harry, ale mam własne życie, które wykracza poza waszą dwójkę. Poza Ronem są mężczyźni, którzy spojrzą na mnie więcej niż raz, a ja mogę podejmować własne decyzje. Mogę być szczęśliwa, kiedy nie siedzę w kącie, słuchając was obydwu bezmyślnie gawędzących o własnym życiu i ignorujących moje! W końcu znalazłam inteligentnego i rozważnego mężczyznę, który troszczy się o mnie i chce od życia tego samego, co ja, czego nigdy nie miałam z Ronem i nie potrzebuję ani nie chcę waszej zgody,  ani aprobaty! Chciałabym ci również przypomnieć, że to ja z nim zerwałam, a nie odwrotnie! Przepraszam – powiedziała spokojniej Hermiona – ale nie przyszłam tu bronić siebie, ani Severusa, ani żeby cokolwiek usprawiedliwiać. Chciałam wam tylko o nim powiedzieć, bo jesteście moimi przyjaciółmi, a ja nie lubię mieć przed wami tajemnic, zwłaszcza jeśli chodzi o coś tak dla mnie ważnego. Jesteście prawie jedynymi, którzy wiedzą. Luna wie od moich urodzin, a Neville to rozpracował kilka miesięcy temu. Niedawno powiedziałam rodzicom, a teraz wam dwojgu. Nikt inny nie wie. Proszę, bez względu na to, jak bardzo jesteście na mnie źli, nie mówcie nikomu.

— Nigdy byśmy tego nie zrobili… — zaprotestował słabo Harry.

Nieprzekonana wzruszyła ramionami.

– Harry, wiem do czego jesteś zdolny, kiedy jesteś zły. Znam cię prawie dwadzieścia lat. Chcę tylko, żebyś pomyślał, zanim cokolwiek zrobisz. Severus jest dla mnie ważniejszy niż ty.

Wyglądał na urażonego.

– Jak możesz tak mówić?

– Tym właśnie jest miłość, Harry. Mam nadzieję, że Ginny znaczy dla ciebie więcej niż ja. To to samo. – Hermiona obserwowała, jak jej przyjaciele wymieniają spojrzenia i powoli wstała. – Myślę, że powinnam iść. Wszyscy jesteśmy trochę przemęczeni i oczywiście macie dużo do przemyślenia i przedyskutowania. Kiedy będziemy spokojniejsi, możemy znów porozmawiać. Nie wiem, kiedy będę mogła następnym razem was odwiedzić, ale jeśli chcecie możecie pisać. I możecie zadawać pytania, ale nie będę odpowiadać na oskarżenia ani obelgi. I będę pokazywać Severusowi wszystkie listy, które prześlecie, chyba że macie dobry powód, bym tego nie robiła.

– Gdzie on teraz jest? – spytała Ginny. – Powinien tu przyjść.

– Chciał – odpowiedziała ze znużeniem – ale powiedziałam mu, żeby nie przychodził. Nie sądzę, żeby był gotowy na ponowne spotkanie z Harry’m, jeszcze nie. Jest w tej chwili w Hogwarcie, udając że się nie martwi, bo dobrze wie ile to spotkanie dla mnie znaczy. Harry, powinieneś być wdzięczny, że ​​go tu nie ma. Pozwoliłby ci zadawać pytania i osądzać go, ale nigdy nie pozwoliłby ci mówić do mnie w taki sposób, w jaki właśnie to zrobiłeś. Auror czy nie, krwawiłbyś, zanim zorientowałbyś się, że wyciągnął różdżkę.

To zraniło dumę Harry’ego, widziała, jak jego oczy błysnęły gniewem i przez chwilę rozumiała pogardę Severusa dla emocji Gryfonów. Harry’ego nadal strasznie łatwo było sprowokować i nadal potrafił działać bez zastanowienia, nawet mając prawie trzydzieści lat. To było jego największą słabością.

– Dość – oznajmiła, kiedy ponownie otworzył usta. – Cokolwiek zamierzasz powiedzieć, jestem pewna, że nie chcę tego słyszeć. Idę. Porozmawiam z wami, kiedy uspokoicie się na tyle, by uświadomić sobie, jak bardzo mnie dzisiaj obraziliście.

Ledwo oparła się chęci zatrzaśnięcia za sobą drzwi.

Wszystkie emocje dotarły do niej dopiero, gdy wróciła do punktu aportacji przy bramie szkoły. I dobrze, bo inaczej naprawdę by się rozszczepiła. Na szczęście padało tak mocno, że w pobliżu nie było nikogo, więc kiedy zaczęła płakać nikt nie mógł jej zobaczyć. Opanowała się z największym wysiłkiem i oparła o ścianę, by przezwyciężyć pierwszy szok i ból. Przypuszczała, że Severus będzie mógł wyczuć moment, gdy znajdzie się na terenie szkoły, nie była do końca pewna, jakie są jego możliwości pod tym względem, ale nie chciała, żeby przyszedł na ratunek, dopóki się nie uspokoi.

O Boże, to bolało. Nie chodziło dokładnie o to co powiedzieli, z wyjątkiem szpili na temat Rona, dokładnie tego się spodziewała. Nie, chodziło o wyraz ich oczu, szczególnie Harry’ego… to bolało. Jego gniew i co gorsza, jego pogarda, obrzydzenie… Miała nadzieję na więcej zrozumienia ze strony swojego najlepszego przyjaciela, który przez tak długi czas był dla niej prawie jak brat.

Porzucając wszelkie próby ocierania oczu Hermiona przechyliła twarz w stronę padającego deszczu i pozwoliła by obmył jej łzy, próbując wskrzesić zaciekły gniew, który podtrzymywał ją przez całe spotkanie; nie udało się to, ale w końcu zdołała powstrzymać płacz.

Naprawdę nie było tak źle jak się wydawało – powiedziała sobie. Wiedziała, że ​​ich pierwsza reakcja będzie bardzo gwałtowna; oboje byli dość impulsywni i szczególnie Harry nadal reagował bez zastanowienia. W pierwszej chwili myśl o niej i Severusie była raczej trudna do zaakceptowania. Żaden z jej przyjaciół nie był naprawdę głupi; kiedy uspokoją się na tyle by wszystko przemyśleć, wszystko się poukłada.

Taką przynajmniej miała nadzieję.

Powoli zaczęła iść podjazdem, zastanawiając się ze zmęczeniem, jak zareaguje Severus. Martwił się o nią, co zapewne wprawiło go w zły humor, ale ona nie chciała teraz walczyć i naprawdę, naprawdę nie chciała musieć go odwodzić od wyjścia i skonfrontowania się z Harry’m w przypływie wściekłości. Była na to zbyt zmęczona i nie chciała stawiać czoła jego temperamentowi.

Zanim w końcu dotarła do lochów (musiała dwukrotnie obejść przejścia, by nikt jej nie zauważył), trzęsła się, była przemoczona do suchej nitki oraz całkowicie wyczerpana fizycznie i emocjonalnie. Severus siedział przy swoim biurku, ale bardzo wątpiła, czy pracował. Słysząc jak wchodzi, podniósł głowę. Gdy jego oczy szukały jej, jego twarz była tak całkowicie neutralna i pozbawiona wyrazu, jak tylko on potrafił. Skrzywiła się w duchu, gdy te czarne oczy zwęziły się, a w ich głębi zapłonęły iskry gniewu, ale nie musiała się martwić. Ponownie ją zaskoczył, nie mówiąc absolutnie nic – po prostu wstał, podszedł do niej i wziął ją w ramiona.

Zignorował jej próbę odsunięcia się, po prostu przyciągnął ją mocno do swojej klatki piersiowej i oparł policzek o mokre włosy. Po chwili Hermiona przestała walczyć i ukryła twarz w jego koszuli. Była zbyt zmęczona by znów płakać, zamiast tego po prostu zamknęła oczy i pozwoliła sobie oprzeć o niego i chłonąć jego siłę.

– Zamoczyłam ci ubranie – wymamrotała ochrypłym głosem.

– Nie bądź niemądra.

Hermiona zdała sobie sprawę, że jego koszula była dziwnie pomarszczona i poczuła, jak jej usta zadrżały.

– Ostatnio użyłeś zaklęcia osuszającego. Jak długo stałeś w deszczu, czekając na mój powrót?

– Wystarczająco długo, by poczuć się jak idiota – przyznał miękko, całując czubek jej głowy, a ona prawie się uśmiechnęła; jeszcze nie tak dawno by temu zaprzeczył i po prostu twierdził, że zmókł, kiedy poszedł na papierosa i że to tylko zbieg okoliczności, który nie miał z nią nic wspólnego. – Chodź, musisz się wysuszyć. Jesteś zmarznięta.

– Nic mi nie jest – zaprotestowała niezbyt przekonująco.

– Masz dreszcze – zauważył, złapał ją za ramię i ruszył do łazienki. Podniósł ręcznik, zebrał jej włosy i zaczął je suszyć, zaczynając od końcówek i przesuwając się w górę. – Twoje ubrania są przemoczone. Jak długo stałaś na zewnątrz?

– Nie wiem. Nie chciałam wracać, dopóki się nie uspokoiłam i nie przestałam płakać.

– Jesteś szalona – powiedział cicho, podnosząc rękę i niewerbalnie przywołując z sypialni jej szlafrok. – Załóż to, dopóki nie wyschniesz.

Poddając się zdjęła przemoczone ubranie drżąc teraz o wiele bardziej. Severus bez komentarza podał jej kolejny ręcznik i kontynuował suszenie jej włosów, pierwszy raz nie zwracając uwagi na jej nagość. Doceniała to, zbyt zmęczona i nieszczęśliwa by czegokolwiek pragnąć, z wyjątkiem może pójścia spać i obudzenia się, by odkryć, że to był tylko zły sen. Kiedy była sucha, owinęła się szlafrokiem i pozwoliła mu zaprowadzić się do sypialni, gdzie delikatnie posadził ją na krawędzi łóżka i spojrzał na nią surowo, po czym na krótko zniknął. Czekając aż wróci, przyszło jej do głowy, że któreś z nich mogło po prostu użyć prostego zaklęcia osuszającego, ale nie miała zamiaru się kłócić.

Kiedy pojawił się ponownie, wręczył jej małą fiolkę eliksiru uśmierzającego ból głowy i kubek czegoś kremowego, co pachniało lekko wanilią i przyprawami; nie miała pojęcia co w nim jest, ale było ciepłe i smakowało słodko, więc sączyła go bez narzekania. Usiadł na łóżku za nią i zaczął przeczesywać palcami jej wilgotne włosy, metodycznie rozdzielając je na pasma, zanim zaczął je delikatnie czesać. Nie odezwał się, dopóki nie poczuł, że zaczyna się odprężać i dopiero wtedy zapytał cicho:

– Co się stało?

Hermiona spojrzała w lustro, obserwując jego odbicie. Severus bardzo mocno koncentrował się na tym co robił; wciąż widziała w jego oczach buzującą złość, którą jednak ignorował i opanowywał się, co przyjęła z ulgą.

– To, czego się spodziewałam – westchnęła. – Nie byli szczęśliwi.

Nie odpowiedział, powoli rozczesując grzebieniem jej loki i po prostu czekając na to, co miała ochotę mu powiedzieć. Po chwili Hermiona odchyliła się do tyłu, a on upuścił grzebień, by objąć ją ramionami i przyciągnąć plecami do swojej klatki piersiowej; zamykając oczy zanurzyła się w jego ciepło.

– Nie chodzi o to, co zostało powiedziane lub niepowiedziane – wyjaśniła ze znużeniem, tak zmęczona, że ​​prawie bolało. – To były zwykłe bzdury o wszystkim co zrobiłeś, jakbym już nie wiedziała. Och, a potem Harry zapytał, czy to dlatego, że Ron i ja zerwaliśmy, mimo że to było osiem lat temu. Prawie go za to spoliczkowałam. Chyba sądzi, że zmieniałam się w pannę Haversham* czy coś. To było denerwujące, ale…

– Ale? – zapytał cicho, opierając brodę na jej ramieniu; poczuła ciepło jego policzka na swoim i odetchnęła jego zapachem, odprężając się jeszcze bardziej.

– Sposób, w jaki na mnie patrzyli. Zwłaszcza Harry, ale Ginny też. Wyglądali tak… nie wiem, jak to opisać. Jakbym ich zdradziła. Jakby moje szczęście ich zraniło, ale to też nie do końca prawda. To… to bolało. – Jego ramiona zacisnęły się wokół niej, ale nic nie powiedział. Opierając się o jego ciało, westchnęła trochę tęsknie. – Byłam pewna, że to nie będzie wiecznie trwało. Mówiłam ci już o przyjaźniach w internatach. Wiedziałam, że nie będziemy tak blisko wiecznie. Ale znam Harry’ego prawie dwadzieścia lat, kiedyś był dla mnie jak brat, a teraz to się skończyło. W którymś momencie to minie, on przeprosi albo ja i życie będzie toczyć się dalej, ale zdałam sobie sprawę, że nigdy już nie będzie tak jak kiedyś. – Uśmiechnęła się lekko, choć oczy wciąż miała zamknięte. – Nie lubię dorosłego świata, w każdym razie z wyjątkiem ciebie. Życie było o wiele prostsze, kiedy byłam dzieckiem. Co prawda przez większość czasu było niebezpieczne, ale było proste.

— Zawsze wydawałaś się szczęśliwa — powiedział w zamyśleniu Severus. – Przynajmniej przez większość czasu. Trudno uczyć, kiedy zazdrościsz swoim uczniom ich niewinności. – Delikatnie potarł policzek o jej, na wpół wtulając się w nią i dodał: – I na pewno nie będziesz przepraszać. To była jego wina, nie twoja.

– To nie zawsze tak działa, Ślizgonie. Powinieneś to wiedzieć lepiej niż większość ludzi. Często nie ma znaczenia, kto jest właściwie winny.

– Cynizm do ciebie nie pasuje, Hermiono. Nie jesteś na tyle zgorzkniała i pokręcona, by to brzmiało przekonująco. – Zmienił pozycję. – Muszę się ruszyć, od tego boli mnie noga. – Odsunął się, zrzucił buty i wyciągnął się na łóżku, przygarniając ją do siebie. — Jesteś wyczerpana. Prześpij się.

– Jest środek popołudnia – zaprotestowała bez przekonania.

– Jesteś zmęczona – powtórzył. – Jeśli będziesz czekać do wieczora, będzie tylko gorzej i prawdopodobnie będziesz bardziej irytująca niż zwykle. Odpocznij, poczujesz się lepiej, gdy się obudzisz.

– Obiecaj mi, że nie pójdziesz do Harry’ego, dopóki się nie obudzę. Nie pozwolę, żebyś straszył jego dzieci brutalnie mordując go w jego własnym domu.

Parsknął.

– Nie marnowałbym energii. Nie jest tego wart. Przestań się martwić o niego i dla odmiany martw się o siebie.

Tłumiąc ziewnięcie, Hermiona wymamrotała.

– Severusie, jeśli w tym napoju, który mi dałeś był jakiś eliksir uspokajający albo jakiś eliksir nasenny, będę na ciebie bardzo zła.

– Jestem pewien, że to będzie nowe doświadczenie – wycedził cicho, obejmując ją w pasie ramieniem i opierając się o jej plecy. – Jedyny eliksir, który ci dałem, to ten na ból głowy, powinnaś to wiedzieć, pani profesor. Jesteś bardziej zmęczona, niż ci się wydaje. A teraz już śpij.

Nie kłóciła się dalej. Ponownie zamykając oczy przytuliła się do niego i rozluźniła i zasnęła niemal natychmiast.


* – panna Havisham (nie Haversham jak u Loten) – bohaterka Great Expectations Dickensa.

(nie)stety nieprzetłumaczalne porównanie Hermiony do niej.

W wielkim skrócie panna Havisham została wystawiona rufą do wiatru przez ukochanego. Najdroższy dał nogę dokładnie w dniu ślubu rąbnąwszy cały jej majątek i kazał jej doręczyć list, w którym ją o tym poinformował. Panna Hawisham dostała w globus. Ponieważ list przeczytała za dwadzieścia dziewiąta, w momencie kiedy ubierała się do ślubu, resztę swojego życia spędziła trzymając się kurczowo wszystkiego, co się z tamtą chwilą łączyło. Nigdy nie zdjęła sukni ślubnej, nosiła tylko jeden but (bo akurat tylko jeden zdążyła założyć), nie sprzątnęła ze stołu ani śniadania ani ciasta weselnego (również przez resztę życia 😉 i zatrzymała wskazówki zegara dokładnie na tamtej godzinie.

Ale na tym nie koniec. Nasza kochana bohaterka postanowiła zemścić się na wszystkich mężczyznach na świecie. Przygarnęła sierotę i poświęciła się zupełnie jej edukacji tak, by wychować ją na łamaczkę męskich serc.

Teraz już wiecie co Hermiona / Loten miała na myśli, mówiąc że Harry sądzi, że po zerwaniu z Ronem zmieniła się w pannę Havisham 😉

 

Rozdziały<< Post Tenebras, Lux – Rozdział 25Post Tenebras, Lux – Rozdział 27 >>

Mamuś Anni

Wierna fanka HP, Czytelniczka Sevmione, Tłumaczka, Beta... !!! * Zakaz kopiowania moich tłumaczeń bez mojej zgody! * !!! !!! *! Bardzo proszę BEZ WULGARYZMÓW w komentarzach *! !!!

Dodaj komentarz