Bo tak należy… – XXXV

Severus poprosił o spotkanie z Draconem i Minerwą. Oboje zjawili się w jego sypialni. To już tydzień jak choroba go trawiła i czuł się coraz gorzej, duszności nie pozwalały mu spać, gorączka nie spadała, ból doskwierał przy każdym najmniejszym ruchu. Wiedział, że zostało niewiele czasu. Hermiona nie odstępowała go na krok, tym razem jednak Severus poprosił, aby poszła przygotować mu coś własnoręcznie na podwieczorek, wiedział, że zajmie jej to sporo czasu.

– Chce znaleźć męża dla Hermiony. – Zaczął Hrabia, kiedy przyjaciele zjawili się w sypialni. Odetchnął ciężko. – Muszę najpierw z nim porozmawiać.

– Och Severusie nie skazuj siebie na śmierć tak szybko. – McGonagall powstrzymywała łzy.

– Dobrze wiemy, że to kwestia dni, chce odejść ze świadomością, że wszytko potoczy się tak jak powinno. Czekam na propozycje, kto odpowiadałby Hermionie? – Spojrzał na nich i uniósł brew w zapytaniu. Twarz wykręcił w grymasie bólu próbując unieść się wyżej.

– Cóż, słyszę jak dziewczęta plotkują o Wiktorze Krumie, jest młody i przystojny. – Zaczęła Minerwa.

– W żadnym wypadku. – Burknął starszy z mężczyzn. – Trwoni majątek, dostałem parę skarg skierowanych w jego kierunku. Ktoś inny.

– Ponoć jest ojcem dziecka Pansy. – Draco wzdrygnął się na to wspomnienie. – Może Remus Lupin? – Zastanowił się. – Uczył mnie łaciny, kiedy byłem młodszy. Dobrze wykształcony, jego żona zmarła niedawno wraz z ich synem. Miał się przeprowadzić w te okolice.

– Remus Lupin? – Severus jakby się ocknął. – Miałem go ściągnąć dla Hermiony jako nowego nauczyciela. – Wszystkie słowa wypowiadał powolnie, kosztowało go to sporo siły.

– Słyszałam, że to dobry człowiek. – Westchnęła staruszka. Nie podobał jej się pomysł tak szybkiego swatania młodziutkiej dziewczyny.

– Chce, żebyśmy się z nim spotkali. – Postanowił czarnowłosy. – Ocenie czy nada się dla niej.

– Jesteś pewien? Może to być bolesny widok dla ciebie. – Draco wymienił zaskoczone spojrzenie z nauczycielką.

– To nie istotne, chce mieć pewność, że będzie się jej dobrze żyło po moim odejściu. – Machnął ręką.

– Może poszukamy kogoś bogatszego? – Młodzieniec zaproponował jeszcze.

– Nie trzeba, mój majątek wystarczy. Pokierujesz Lupina, kupiłem dwie fabryki nici, zacznie od nich później dopilnujesz, aby jego majątek wzrósł. Ma zapewnić godne życie Hermionie, być może lepsze niż ma teraz. Proszę, abyście wyjaśnili mu sytuację i przysłali do mnie. Najlepiej jutro, jest niedziela, będzie miał czas. Ja niestety nie mam już go dużo. – Westchnął ciężko. – Muszę odpocząć.

Przyjaciele opóścili dwór Snape’a.

– Czy znalazłeś coś? – Zapytała z nadzieją kobieta.

– Nie. – Draco podrapał się po głowie. – Posłałem po najlepszych medyków ale każdy załamuje ręce.

– Rozumiem. – Staruszka otarła łzę chusteczką. – Trzeba porozmawiać z Lupin’em chociaż nie jestem przekonana czy to dobry pomysł.

– Ja to załatwię, proszę wracać do siebie, poinformuję jeżeli będzie już coś wiadomo. – Otworzył drzwiczki od powozu i zaczekał, aż kobieta wsiądzie. Sam wsiadł do kolejnego i kazał zawieść się do nauczyciela.

Jego domek był ładny, nie za wielki ale ładny. Hrabia nie pewnie zapukał do drzwi ale odpowiedziała mu cisza. Po kolejnych próbach zastanowił się czy dobrze trafił. Rozejrzał się dokoła i zauważył, że zza rogu wyszedł mężczyzna z teczką.

– Pan do mnie? – Zainteresował się.

– Draco Malfoy, czy Remus Lupin? – Zapytał i przyjrzał mu się. Jego twarz była pokryta trzema długimi bliznami, kasztanowe włosy w lekkim nieładzie, wąs i sympatyczny uśmiech.

– W rzeczy samej, miło mi pana poznać, co sprowadza? – Uścisnęli sobie dłonie. – Zapraszam. – Otworzył drzwi i wpuścił gościa przodem. – Przepraszam za bałagan, nie dawno się wprowadziłem i nie mam głowy do porządków. Żona była lepiej zorganizowana. Proszę usiąść. – Wskazał na krzesło i oboje zajęli miejsca. – Chyba kiedyś pana uczyłem. Zastanowił się. – Czy się mylę?

– W rzeczy samej. Jestem tu jednak w nietypowej sprawie. – Blondyn złożył ręce jak do modlitwy.

– Słucham. – Podparł brodę dłonią.

– Zna Pan sędziego Snape’a?

– Oczywiście, jedna z ważniejszych postaci w tym kraju, na lekcjach łaciny wspominam o nim.

– Zachorował na Sepsę. – Chłopak się obruszył.

– Przykro mi, okropieństwo. Ten świat nie na za grosz litości. – Mruknął.

– Pan Snape zostawi po sobie majątek i młodziutką żonę. – Odchrząknął. – Martwi się o jej los.

– Rzeczywiście, to duży problem. Pan Snape to uczciwy człowiek, zapewne nie jest mu łatwo w tej sytuacji.

– Przysłał mnie tu, abym zaproponował Panu zaręczyny z Hermioną po jego śmierci. – Zacisnął usta w wąską kreskę i czekał na reakcje.

Remus uśmiechnął się jakby był to żart.

– Przecież Hrabia jeszcze żyje, to niestosowne. – Zmarszczył brwi.

– Sędziemu zależy, aby jego żona nie trafiła w niepowołane ręce, wielu mężczyzn będzie czyhać na jej posąg po jego śmierci. Ufa, iż jest Pan na tyle uczciwy i lojalny, że zaopiekuje się majątkiem i Hermioną.

– Cóż to zaskakująca propozycja. – Odchylił się na krześle do tyłu. – Muszę to dobrze przemyśleć, jestem tylko prostym nauczycielem łaciny, nie potrafię rozporządzać dużym majątkiem. Nie jestem również pewien czy chciałbym tak szybko ponownie się żenić.

– Będzie miał Pan moje wsparcie, pomogę. Wuj prosił o spotkanie z Panem jutro po śniadaniu, proszę dobrze to przemyśleć. – Draco wstał. – Zależy mu na rozmowie, czas dobiega końca. Do widzenia.

~×~

Zaraz po śniadaniu Draco pojechał do Severusa i w napięciu czekali czy mężczyzna się zjawi. Usłyszeli pukanie i do środka zajrzał oczekiwany gość.

– Witam. Remus Lupin. – Mężczyzna ściągnął nakrycie głowy i skinął do Severusa oraz Draco.

– Usiądź. – Nakazał Severus.

– Sytuacja została mi przedstawiona, proszę przyjąć wyrazy współczucia. – Przełknął głośno ślinę i zacisnął dłonie na czapce zajmując wskazane miejsce.

– Nie ma czego żałować, tak już jest. Zaakceptowałem ten fakt. Chcę mieć tylko pewność, że moja żona będzie szczęśliwa. – Mruknął słabo.

– Kocha ją Pan. – Remus spojrzał mu głęboko w oczy, widział to doskonałe.

– To teraz nieistotne. Jest Pan wykształcony, Hermiona to inteligentna kobieta. Liczę, że będziecie potrafili nawiązać nić przyjaźni poza małżeństwem. Hermiona lubi rozmawiać, zadawać pytania, cały świat ją ciekawi. – Wymieniał w głowie mając widok żony zachwycającej się każdym meblem podczas jej pierwszego oglądania domu.

– Rozumiem, moja żona była podobna, ambitna, wszystkiego ciekawa. – Uśmiechnął się kącikiem ust na to wspomnienie.

– Jest teraz u przyjaciółki. Powinna niedługo wrócić, zabierz ją na spacer do ogrodu, porozmawiajcie. Chciałbym znać również jej zdanie. – Hrabia zakaszlał boleśnie i zrobił przerwę. – Po mojej śmierci, jeśli się zdecydujesz z zaręczynami zaczekaj co najmniej miesiąc, kolejny z małżeństwem. Dałem jej poczucie bezpieczeństwa, zaufanie i niechce, aby to przepadło. – Powiedział z pasją. – Dajcie jej czas na żałobę. Liczę, że nie będzie to trwało długo, jej żałoba zaczęła się ponad tydzień temu.

– Znam to, łatwiej pożegnać się ze świadomą, że ktoś odchodzi, niż gdy dzieje się to nagle. –Westchnął. – Będę trzymał się Pana wytycznych. – Mocno się wyprostował. Przyjechał tu właściwie przedyskutować tę kwestię, a zostałem postawiony przed faktem dokonanym. Nie wiedział jak wygląda dziewczyna, ale chciał ją, chociażby poznać.

– Możesz tu zamieszkać po pogrzebie jednak do dnia ślubu śpicie w oddzielnych sypialniach. Niechce, aby szykanowano jej dobre imię. Myślę, że kiedy ludzie zobaczą was razem na pogrzebie sami wysnują wnioski.

– To zrozumiałe, jestem honorowym człowiekiem. – Pogładził czapkę, którą trzymał na kolanach.

Hermiona przybyła niedługo po tym, była zaskoczona widokiem Remusa, ale po ostrym spojrzeniu męża postanowiła wyjść z nim na ogród, aby porozmawiać.

– Draco pomóż mi wstać. – Powiedział ociężale i podparł na dłoniach.

– Wuju nie powinieneś. – Chłopak się uniósł.

– Chce zobaczyć. – Syknął.

Blondyn pomógł Sędziemu wstać do okna, podstawił mu krzesło. Mieli dobry widok na spacerującą parę.

– Nie wiem jak możesz znosić ten widok. Mnie by krew zalewała gdym widział Ginny z innym mężczyzną rozmawiającym jak z narzeczonym.

– Nie mogę… – Przełknął głośno ślinę. – Ale zrobię wszystko, żeby była szczęśliwa. – Westchnął z żalem. – Wiesz Draco co w tym wszystkim jest najgorsze? – Zadał retoryczne pytanie. – Że człowiek zaznał trochę szczęścia i już musi się żegnać z tym światem. Zanim byłem żonaty nie zrobiłoby to na mnie wrażenia, a teraz? Czuje żal, że muszę zostawić Hermione.

Blondyn poczuł jak ściska mu się gardło, a oczy zapiekły.

– Ty na prawdę ją kochasz. – Stwierdził młody Hrabia dumny ze swojego odkrycia.

Severus uśmiechnął się tylko smutno, ale czuł jak jego serce rozpada się na tysiące kawałków.

Blondyn położył mu rękę na ramieniu, aby dodać otuchy.

~×~

– Miło mi Panią poznać. – Lupin ucałował dłoń Hermiony. – Słyszałem o pani wiele dobrego. – Stali w drzwiach od ogrodu. – Mogę? – Zaproponował kobiecie ramię.

Dziewczyna z grzeczności przyjęła prośbę adoratora i wyszli na zewnątrz zacząć spacer.

– Słyszałem, że jesteś bardzo inteligentna. – Próbował zagaić rozmowę.

– Cóż. – Mruknęła. – Kobiecie nie przystoi, aby chwalić się swoimi mocnymi stronami.

– W rzeczy samej, chciałbym jednak lepiej cię poznać. Być może będziesz w stanie nawiązać ze mną nić porozumienia. – Spojrzał na twarz dziewczyny. Była bardzo ładna i gładka, spodobały mu się jej kręcone włosy, pomyślał, że decyzja o małżeństwie byłaby dobrym rozwiązaniem. – Czy coś cię trapi? – Zapytał widząc jej pytające spojrzenie.

– Blizny na Pana twarzy. – Mruknęła cicho nieśmiale.

– Ach to. – Dotknął ręką policzka. – Czasami zapominam, pamiątka po spotkaniu z wilkiem. Cudem uszedłem z życiem. – Uśmiechnął się. – Mam nadzieję, że cię to nie odrzuca.

– Nie, skąd, że. To niegrzeczne patrzeć powierzchownie. – Zmarszczyła brwi, nigdy nie chciała być oceniana po okładce i nie robiła tego z innymi.

– Myślę, że się zrozumiemy. – Spojrzał jej w oczy.

~×~

Minęło parę dni, Draco z Ginny odwiedzili ponownie Severusa i Hermione. Kobiety wyszły do salonu, a Draco został w sypialni.

– Wuju muszę wyjechać na dwa dni w interesach. – Chłopakowi ścisnęło się gardło na widok tak bliskiej mu osoby w tak ciężkim stanie. – Chciałem się pożegnać, gdybym nie zdążył wrócić.

– Draco. – Zaczął zachrypniętym głosem. – Mam ostatnią prośbę.

– Tak? O co chodzi? – Chłopak uklęknął przy łóżku.

– Musisz mi przyrzeknąć. – Ociężale złapał go za nadgarstek.

– Przyrzekam. – Zmarszczył brwi czekając co chce mu przekazać ojciec chrzestny.

– Jeżeli Remus okaże się złym mężem… pozbądź się go. – Wydusił ciężko.

– Oczywiście wuju.

~×~

Hermiona smętnie patrzyła na ogień w kominku

– Wiesz co Ginny? – Zaczęła wycierając łzę.

– Tak? – Spojrzała zainteresowana na nią.

– Dopiero, teraz kiedy Severus umiera, uświadomiłam sobie, że go kocham. – Po jej policzkach zaczęły spływać grube łzy.

– Och Hermiono. – Rudowłosa mocno przytuliła przyjaciółkę. – To takie niesprawiedliwe. – Po jej twarzy również spłynęło parę słonych kropel.

Rozdziały<< Bo tak należy… – XXXIVBo tak należy… – XXXVI >>

Ten post ma 5 komentarzy

Dodaj komentarz