Slughorn zawołał Severusa z Hermioną w drodze powrotnej z kościoła.
– W końcu cię złapałem. – Horcy uśmiechnął się życzliwie do pary i razem z żoną dorównali im kroku.
– Witaj Horacy. – Kiwnął głową sędzia. – Dawno nie mieliśmy okazji się spotkać.
– Tak, nadal ubolewam nad strata Lucjusza. Świeć Panie nad jego duszą. – Skinął głową w stronę nieba. – Przedstawiam Ci, moją żonę Millicentę. Myślę, że pamiętasz tą sytuację. – Snape kiwnął na potwierdzenie. – Chciałem zamienić parę słów na osobności.
– Zapraszam w takim razie do siebie. – Zaproponował czarnowłosy Hrabia. – Kobiety również będą mogły porozmawiać na osobności.
Obie pary spacerem dotarły do posiadłości Snape’ów, mężczyźni zostali w salonie, a ich żony udały się do ogrodu.
– Rozumiem, że masz jakąś sprawę. – Gospodarz wyjął z barku karafkę whisky i nalał po odrobinie do dwóch szklanek.
– Pomyślałem, że miło by było kontynuować tradycje rozgrywek pokera. – Slughorn ochoczo odebrał swoje szkło.
– Nigdy nie miałem ręki do kart. – Mruknął Severus. – Chciałem dotrzymać towarzystwa Lucjuszowi.
– A młodzieniec który zajął jego miejsce? – Horacy opróżnił szklankę i odstawił ją na stolik.
– Myślę, że Draco nie załapał bakcyla ojca. – Wyjaśnił. – Obawiam się, że będziecie musieli zawężyć grono lub znaleźć kogoś na nasze miejsce.
– Rozumiem, rozumiem. – Potarł gładko ogoloną brodę.
Snape spojrzał przez okno na kobiety spacerujące ogrodem.
– Co cię skłoniło do ponownego ożenku – Zainteresował się.
– Myślisz o Millicencie? Ach. – Machnął ręką i oparł się wygodnie w fotelu zakładając ręce po sobie. – Nie planowałem tego, zaszumiało mnie w tamtym momencie, ale kiedy kolejnego dnia w kieszeni znalazłem kartkę z jej imieniem zacząłem rozważać tą myśl. – Westchnął. – Żona nie żyje już wiele lat, synowie wyjechali za granicę i nie mam z nimi kontaktu. – Postukał nogą. – Zaproponowałem Bulstrode’om, że poślubię ich córkę w ramach mojej wygranej. Wiesz, nie chciałem jej przyjmować na kocią łapę, szkoda młodej. – Wyjaśnił. – Duże prawdopodobieństwo, że mnie przeżyje, a łatwiej jej będzie ułożyć życie na nowo jako wdowa niż jako była kochanica.
– Słusznie, to dobre rozwiązanie. – Snape pochwalił pomysł znajomego.
– Czuję się młodziej przy niej. – Zaśmiał się lekko. – Mimo, że mam swoje lata, a młodzieńczy zapał dawno minął to spełnia swoje obowiązki jako żona bez protestów. To dobra dziewczyna, grzeczna i posłuszna. Tylko bardzo cicha. – Pokręcił głową lekko.
– Młodzi mają problem z dostosowaniem się do standardów. Potrzebuje czasu żeby to zrozumieć.
– Zapewne masz rację.
W ogrodzie również trwała dyskusja.
– Jak się czujesz Millicento? – Zapytała grzecznie Hermiona kiedy spacerowały między alejami.
– Dobrze. – Westchnęła smętnie.
– Cóż, ja jestem wdzięczna losowi za to co otrzymałam. – Pani Snape się uśmiechnęła i wskazała ręką aby usiadły na ławce pomiędzy krzakami róż.
– Pan Slughorn jest miły i dobry jednak… – Zaczęła ale urwała szybko. – Nie powinnam o nim mówić. – Mruknęła
– Jeżeli czujesz taką potrzebę to możesz mi powiedzieć. – Położyła rękę na jej nadgarstku krótko.
– Potrafisz dochować tajemnicy? – Spojrzała z nadzieją na nią. – Duszę się milcząc.
– Zaufaj mi. – Była Granger wiedziała jakie rozterki mogą ją męczyć.
– Myślałam, że rodzicom bardziej na mnie zależy. A oni żeby nie stracić majątku wydali mnie jak jakiś towar. – Ukryła twarz w dłoniach. – Wiesz o co się modlę? – Przełknęła gulę w gardle. – Nie o przedwczesną śmierć męża. – Westchnęła. – Modlę się aby Bóg oszczędził mi koszmaru poczęcia dziecka. Nie zniosłabym gdyby z naszego związku miało zrodzić się potomstwo. Jestem świadoma, że Pan Slughorn ma swoje lata, a jeśli umrę przy porodzie co wtedy? – Pokręciła głową. – Nie chce skazywać go na przytułki.
– Nie obawiaj się. – Hrabina uśmiechnęła się życzliwie. – Jestem pewna, że Bóg wysłucha twojej prośby.
– Kobiece dni nadchodzą, jednak bardzo martwię się kiedy przychodzi ta pora. Czuje się taka bezsilna, straciłam chęć do życia.
– Jeszcze nadejdzie lepszy czas. Będę się również modlić za Ciebie.
– Dziękuję za rozmowę. – Millicenta wstała. – Czuję się lepiej. Chyba powinnyśmy wracać. A czy… – Zacisnęła usta myśląc co powiedzieć. – Mogłabym kiedyś jeszcze porozmawiać z tobą?
– Oczywiście. – Brązowowłosa również się uniosła.
– Bardzo żałuję, że nie stanęłam nigdy po twojej stronie w szkole.
–Ale również nie zrobiłaś nic złego.
– Mimo wszystko chciałbym abyś mi wybaczyła. – Przyłożyła dłonie do serca
– Uwierz mi, że nie mam ci nic za złe. Wracajmy.
Millicenta poczuła spokój na duszy. Dziewczyny złapały się pod ręce i udały do posiadłości.
~×~
Fred i George razem z żonami wyprowadzili się z domu rodzinnego. Ron, Hanna oraz rodzice rudzielca mimo zaskoczenia ucieszyli się z dodatkowego miejsca.
– Jak tu pusto. – Molly westchnęła i spojrzała na dom w oddali, kiedy razem z Arturem byli w polu.
– Nasze dzieci dorosły, możemy być wdzięczny Bogu, że praktycznie wszyscy znaleźli małżonków i domy, jesteśmy zdrowi. Czego chcieć więcej? – Przetarł czoło od potu.
– Przywykłam już do domu pełnego dzieci, będzie mi tego brakować. – Pociągnęła nosem.
– Odnośnie dzieci, musimy w końcu iść przeprosić Ginny, to już ponad trzy miesiące od ich ślubu. Tyle się u nich działo, Ginny nie odczuła żadnego wsparcia z naszej strony. – Mężczyzna odgiął plecy w tył, aż usłyszał trzask.
– Wiem, ale nie mogę patrzeć na tego Malfoy’a. Pamietasz jaki rezolutny był jego ojciec? A jeśli on stanie się taki sam? – Zacisnęła dłoń na spódnicy.
– Nie możemy obwiniać dzieci za grzechy ich rodziców. Sama doskonale to wiesz. – Mąż położył jej rękę na ramieniu i spojrzał w oczy. – Nie wiemy, czy Potter byłby lepszy.
– Spróbuje złapać ją po niedzielnej mszy. Przeproszę ją.
Mężczyzna się uśmiechnął, w oddali zobaczył Rona, który wziął wiadro od Hanny. Ostatnio ich relacje znacznie się poprawiły.
– Wszystko w porządku? – Ron przechwycił wiadro z wodą od żony.
– Trochę słabo się czuje. – Kobieta wytarła pot z czoła zewnętrzne stroną dłoni.
– Chodź, odpocznij. – Chłopak pomógł dojść jej do sypialni.
– Ron. – Zaczęła nie pewnie.
– Tak? – Usiadł obok żony i złapał ją za dłoń. – Chcesz mi coś powiedzieć?
– Myślę, że mogę znów być przy nadziei. – Prawie szepnęła.
– A-ale to było niedawno, myślisz, że udałoby się tak szybko? – Chłopak był zdezorientowany.
– Pastor kiedyś powiedział, że nienarodzone dzieci wracają do nas. Może to nasze pierwsze dziecko? – Spojrzała z nadzieją na niego. Bardzo żałowała, że wcześniejsza ciąża skończyła się w taki sposób.
Ron pocałował kobietę.
~×~
Z końcem października nadeszły siarczyste mrozy jednak śnieg nadal nie padał. Severus siedział w sądzie i odczytywał masę listów, które otrzymał w tym tygodniu. Nie miał czasu tego zrobić wcześniej, a teraz było ich tyle, że miał dosyć. Pospiesznie otwierał jeden za drugim nożykiem do kopert. Przez nieuwagę rozciął się dosyć mocno nożem. Złapał się za dłoń, aby krew nie pochlapała kartek rozłożonych na biurku.
– Higins! – Zawołał zdenerwowany.
– Tak? Coś się stało? – Zdziwił się zastępcą Snape’a.
– Przynieś mi bandaż, muszę skończyć z tymi listami. – Burknął.
Pospiesznie opatrzył dłoń i kontynuował pracę, jednak część z nich przeniósł do domu.
Kiedy skończył z listami okazało się, że z trzydziestu tylko dwa były istotne, resztę spalił w kominku. Stał w salonie i obserwował ogień trawiący resztki papieru. Usłyszał kroki i poczuł jak drobne dłonie go obejmują.
– Severusie, kiedy dołączysz do mnie w sypialni? – Mruknęła kobieta w plecy męża. – Kobiece dni mi już minęły.
Czarnownowłosy się odwrócił i pocałował ją namiętnie.
– Za dziesięć minut. – Mruknął i zlustrował sylwetkę żony pod lekką koszulą nocną.
– Albo za pięć. – Uśmiechnął się przebiegle.
– Wracam i czekam z niecierpliwością. – Chwyciła jego dłoń i wtedy zauważyła bandaż. – Co się stało? – Zapytała przyglądając się uważnie zasłoniętej części ciała.
– Lekkie zranienie nożem do listów. Nic poważnego. Pospiesz się, bo będę w sypialni za trzy minuty. – Mruknął i zaśmiał się delikatnie, kiedy Hermiona biegiem zerwała się do pokoju.
~×~
Molly Weasley po skończonej mszy poczekała przy bramie kościoła. Jej córka jako jedna z ostatnich opuściła świątynie. Podeszła do grupki i grzecznie się przywitała.
– Ginny możemy porozmawiać? – Zaczęła niepewnie ściskając w rękach płaszcz.
– Naturalnie. – Mruknęła rudowłosa, ale jej usta lekko się zacisnęły.
– My będziemy wracać, do zobaczenia. – Severus pociągnął Hermione, a państwo Malfoy’owie zostali sami ze starszą kobietą.
– Chciałam Cię przeprosić. – Zaczęła matka.
– Bardzo mnie zraniłaś. – Zagryzła wewnętrzną część policzka.
Draco przyglądał się rozmowie bez słowa, nie chciał się wtrącać między matkę, a córkę.
– Wiem, po prostu nie sądziłam, że Pan Malfoy ma wobec ciebie szczere intencje. – Przepraszająco skinęła do mężczyzny. – Ale widzę, że jesteś szczęśliwa. – Opuściła wzrok. – Ostatnio tyle się wydarzyło, myślałam o rodzicach Hermiony. Nie chciałabym umrzeć z myślą, że moja jedyna córką jest na mnie zła.
– Nie jestem mamo. – Młodsza uśmiechnęła się delikatnie i położyła dłoń na ramieniu rodzicielki.
– Miłoby mi było w końcu państwa poznać. Może przyjdą państwo do nas na podwieczorek? Będziemy mieli okazję porozmawiać i zobaczycie państwo jak Ginny teraz mieszka. – Draco w końcu się odezwał.
– Dziękuję Panie Malfoy za zaproszenie. Przyjdziemy mężem.
~×~
– Jak myślisz Severusie. Molly w końcu przeprosi Ginny? – Hermiona zapytała, kiedy wracali spacerem z kościoła.
– Myślę, że to najprawdopodobniejsza hipoteza co do tego, czemu pani Weasley ich zatrzymała. – Lekko westchnął.
– Pora najwyższa. – Uśmiechnęła się. – Nad czym myślałeś pod czas mszy? Wydawałeś się mocno nieobecny. – Spojrzała na niego.
– Nad słowami pastora. – Mruknął wymijająco. – Co powiesz na wspólną gorąca kąpiel po obiedzie? Wymarzłem w kościele.
– Z przyjemnością. – Posłała mu promienny uśmiech.
Czarnowłosy przypomniał sobie swoje rozmyślania podczas kazania. Zastanawiał się, czy teraz kiedy nie ma Riddle’a i mogą spokojnie spać, zasłużył na trochę szczęścia.
~×~
– Jak się ma moja pani domu? – Zapytał George wchodząc do domu.
– Zmęczona, dziecko daje w kość. – Kobieta pogłaskała duży już brzuch.
– Wiadome było, że pierwszy będę miał dziecko, Fred jeszcze nawet się nie spodziewa. – Zadowolony pogłaskał brzuch żony.
– Przecież to nie wyścigi. – Zaśmiała się. – Poza tym jesteśmy dłużej małżeństwem.
– Co nie zmienia faktu, że jestem pierwszy. – Wyszczerzył zęby, za co został pacnięty w ramię. – Ale cudownie jest mieszkać samemu. – Stwierdził zaglądając do garnka stojącego na piecu. Zaciągnął się zapachem. – Czuje, że zrobiłaś moja ulubioną zupę.
– Chciałam Ci zrobić przyjemność.
– To ci się udało. – Mruknął nakładając sobie dużą porcję. – Zjem i pójdę zrobić wieczorne obrządki, ty wypocznij. – Cmoknął ją pospiesznie w policzek idąc z pełnym talerzem do stołu.
~×~
– Ginny wydaje się taka szczęśliwa. – Rozpływała się Molly w drodze do domu.
Podwieczorek przebiegł wzorowo. Starsze małżeństwo było w dużym szoku, kiedy zobaczyli dom córki od środka.
– A Pan Malfoy wydaje się ją szanować. – Artur szturchnął kasztana nogą. – Może nie będzie jak ojciec, wydaje się całkiem inny. Nie ukrywajmy, że go też dotknęła tragedia, ten Riddle zabił też i jego ojca.
– Okropny człowiek, dobrze, że spotkała go zasłużona kara. – Wzdrygnęła się. – Do dzisiaj przed oczami mam widok umierającego ojca w tym obozie. – Poczuła jak łzy zbierają się w jej oczach. Sama była wtedy w kolejnej cięży i mimo ogromnych chęci nie była w stanie uratować chorego taty.
~×~
– Severusie? – Hermiona próbowała dobudzić męża, pierwszy raz się zdarzyło, że obudziła się szybciej od niego. – Śniadanie już czeka. – Wychyliła się spojrzeć na jego twarz i dotknęła ręką czoła.
Czarnowłosy spojrzał na nią ciężko.
– Severusie jesteś rozpalony! – Przerażona szybko odskoczyła od męża, ubrała koszule i pobiegła na korytarz zawołać służbę, aby wezwali medyka.
Teoretycznie można się starać o dziecko 3 miesiące po poronieniu- jednak to wymaga odpowiednich przygotowań (zwłaszcza ze strony psychicznej, gdzie takie traumatyczne zdarzenie musi zostać przepracowane pod okiem terapeutów).Wróć do czytania
W XXI wieku masz 100% racji, ale tutaj… każdy radzi sobie jak może 🙁
I stąd ta późniejsza gorączka, bo ten zmarzł w kościele.Wróć do czytania
I tu rodzi się pytanie: z którym dzieckiem Molly była w ciąży, kiedy doszło do zabójstwa jej ojca?Wróć do czytania
Tzn. śmierci jej ojca, związanej z jego chorobą.Wróć do czytania
rozciął – > zaciąłWróć do czytania
To zdanie to często powinno się powtarzać, nawet współcześnie 🙂Wróć do czytania
*ciążyWróć do czytania
Wymarzył w kościele 🤣 to ciekawe kazanie musiało być 🤣Wróć do czytania
Wymarzł, zmarzł, zimno mu było 😂