Bo tak należy… – XXVI

– Ale tu jest wspaniałe powietrze. – Odezwała się zachwycona Hermiona.

Wraz z mężem spacerowali w stronę nadmorskiego miasta. Severus chciał jej pokazać jak wyglądają inne miejsca na świecie.

– To przez jod, mówią, że jest zdrowy. – Odpowiedział rzeczowo czarnowłosy.

– To fantastyczne, oddychać zdrowym powietrzem. – Kobieta wzięła głęboki oddech. – Szkoda, że nie można go zapakować do walizki lub chociaż butelki, dałabym mamie. – Zaśmiała się.

Mężczyzna uśmiechnął się kącikiem ust na ten absurdalny z lekka dziecinny pomysł żony. Chociaż w jej wieku pewnie również pomyślałby o matce.

Kiedy weszli do miasta Hermione zaskoczył widok różnych stoisk z jedzeniem, biżuterią i pamiątkami. Sędzia zauważył zaskoczone spojrzenie dziewczyny.

– Tutejsi ludzie w większości żyją z handlu. Chodź zobaczysz co sprzedają. – Zachęcił ją gestem ręki. Podeszli bliżej tak, żeby dziewczyna mogła zobaczyć wystawki. Wszystkiemu przyglądała się z dużym zainteresowaniem. – Chciałabyś może coś? – Zapytał po dłuższej chwili widząc jak oczy jego żony błyszczą na widok szczotki ozdobionej muszelkami.

– Ja… umm. – Zarumieniła się zażenowana i spojrzała na stopy. Nie chciała prosić męża o prezent.

– Niech zgadnę, szczotka do włosów? – Uniósł brew pytająco, a kobieta kiwnęła nieznacznie głową. – Proszę tę szczotkę. – Zwrócił się do sprzedawczyni, która zapakowała przedmiot i rozliczyła się z mężczyzną. Snape przywołał skinieniem służącego, który cały czas szedł za nimi w pewnej odległości i podał mu przedmiot.

Para kontynuowała oglądanie i kiedy już obejrzeli wszystko usiedli w mieście, aby zjeść lunch. Czarnowłosy znów przywołał ich towarzysza i szepnął mu coś na ucho podając sakiew. Ten tylko kiwnął głową i zniknął w tłumie, żeby wrócić po paru minutach. Hermiona przyglądała się temu z zainteresowaniem, ale jeszcze bardziej daniom, jakie roznosili kelnerzy.

– Jak ci smakuje ryba? – Hrabia zapytał między kęsami mięsa.

– Jest wyśmienita, smakuje inaczej niż ta u nas. – Wytarła usta jak nakazywała etykieta.

– Jest słonowodna, u nas jemy tylko słodkowodne. – Severus przez dwa miesiące małżeństwa już się nauczył, że jego żona zadaje mu dużo pytań więc starał się wszystko tłumaczyć od razu. Dokończyli obiad i wrócili do domku odpocząć przy książce.

~×~

Hanna wracała właśnie z pola, żeby pomóc przy obiedzie. Od wczesnego rana plewiła niezagospodarowany kawałek ogródka, żeby wyhodować więcej warzyw tak jak chciał Ron. Sapnęła ze zmęczenia, kiedy weszła do pokoju, chciała usiąść, chociaż na pięć minut. Zauważyła, że podłoga jest brudna, a wczoraj ją myła. Westchnęła tym razem ze zirytowania, domyśliła się, że to Ron wszedł w butach. Będzie musiała ją umyć za nim wróci. Nie zdążyła nawet dobrze usiąść, bo do pokoju wpadł jej mąż. Spojrzał na nią, a po tym na brudną podłogę i zaczerwienił się.

– Czemu tu jest taki syf, a ty się obijasz?! – Warknął.

– Dopiero wróciłam z pola i chciałam ja umyć. – Wstała na baczność zestresowana tłumacząc się.

– Nie kłam, nic nie robisz tylko się obijasz. Widziałem jak przedwczoraj siedziałaś pod drzewem na polu. – Machnął ręką.

– Musiałam na chwilę usiąść, słabo się poczułam. – Próbowała wyjaśniać dziewczyna. – Naprawdę bardzo się staram.

– Przestań! Żadnego pożytku z ciebie! – Krzyknął głośno.

– Co ja takiego zrobiłam? – Po policzkach kobiety zaczęły płynąć łzy.

– Przestań się stawiać i bądź posłuszna. – Syknął i cały się spiął.

– Ale… – Kobieta podeszła na krok, żeby położyć mu dłoń na ramieniu, chciała go uspokoić.

Chłopak odepchnął ją z taką siłą, że uderzyła o ścianę. Łapała chwilę łapczywie powietrze, po czym spojrzała na niego z przerażeniem w oczach. Chłopak dyszał ciężko z furią w i nagle jakby się ocknął. W tamtej chwili nie panowała nad sobą, nigdy nie wybuchał agresją, sam nie rozumiał co się stało.

– Hanno ja… – Wyciągnął rękę w jej stronę, ale nie zdążył dokończyć.

Dziewczyna wybiegła z pokoju ile sił w nogach.

Ron patrzył chwilę za nią i nie mógł uwierzyć w to, co zrobił. Usiadł na łóżku i złapał się za głowę. Nie rozumiał, dlaczego on jej to zrobił, skrzywdził własną żonę. Dotarło do niego, że długo już ją krzywdził, miał żal, że nie była Hermioną, a ona naprawdę się starała. Tylko on tego nie widział.

Karcił się w myślach jakiś czas, aż w  końcu wyprostował się i postanowił wziąć to na klatę. Musiał ją przeprosić i zacząć traktować jak na prawdziwego mężczyznę przystało. Wstał i zaczął jej szukać.

– Hanno! – Wołał ją, ale nigdzie nie mógł jej znaleźć. Sprawdził pole, ale nikogo już tam nie było. Poszedł przeszukać łąki, kiedy usłyszał szloch ze starego młyna. Poczuł jak boli go serce na ten dźwięk. To przez niego tak płakała i to wcale nie pierwszy raz, ale dopiero tym razem zrobiło mu się przykro, wcześniejszy płacz tylko go rozjuszał.

Zbliżył się do kamiennej ściany i zajrzał do środka.

– Hanno. – Zaczął delikatnie, kiedy wszedł do środka.

Dziewczyna spojrzała na niego przerażona.

– Zostaw mnie! – Krzyknęła i wyprostowała się, poczuła ból w brzuchu i złapała się za niego. – Tak bardzo się staram, żeby cię zadowolić, chodzę na paluszkach, a ty… – Mówiła boleśnie.

– Wiem. – Przerwał jej. W cieniu nie widział dokładnie kobiety. – Bardzo Cię za to przepraszam. Byłem okropny, jesteś wspaniałą żoną. Dopiero teraz to sobie uzmysłowiłem. Przepraszam. – Zbliżył się i złapał jej dłoń. – Dasz mi jeszcze jedną szansę? Chce ci pokazać, jaki jestem naprawdę. – Przełknął głośno ślinę. Wiedział, że jego towarzyszka może nie chcieć mu wybaczyć, wcale by go to nie zdziwiło.

Hanna przetarła twarz wolna ręką.

– Ja, chciałabym, żeby było między nami dobrze. – Jęknęła zduszonym głosem.

– I będzie, obiecuje ci. – Pocałował jej dłoń i pogładził wierzch kciukiem. – Chodź do domu odpocząć, musisz być zmęczona. Ja posprzątam podłogę.

Pomógł jej wyjść z budynku i pod ramię zaczęli iść w kierunku miejsca zamieszkania.

– Ron. – Zaczęła niepewnie.

– Tak? – Spojrzał na nią zaskoczony.

Kobieta znowu poczuła silny ból w brzuchu. Zgięła się w pół.

– Co się stało? – Zdenerwował się przejęty Weasley – Boli cię coś?

– Bo to jeszcze nie jest pewne… – Wzięła głęboki oddech i próbowała się wyprostować. – … podejrzewam, że spodziewamy się dziecka. – Mruknęła lekko.

– Co? – Stanął w miejscu. To cudowne! – Chwycił dziewczynę w objęcia.

– Ron boli mnie brzuch, to chyba z nerwów. – Wysunęła się z uścisku.

Mężczyzna panicznie rozejrzał się dookoła, wziął żonę na ręce i szybkim krokiem udał się do domu.

~×~

– Za godzinę zacznie zachodzić słońce. Zmień suknie na lżejszą, przejdziemy się po plaży. – Powiedział Severus nie odrywając wzroku od książki.

– Już idę. – Hermiona chciała brzmieć poważne, ale mężczyzna bardzo dobrze słyszał podekscytowanie w jej głosie. Kobieta z pomocą służek ubrała lekką suknię, Severus również nakazał, aby nie ubierały stelażu, dzięki czemu spacer miał być swobodniejszy.

Zeszli razem z tarasu na miękki piasek. Brązowowłosa od razu dotknęła go ręką.

– Ale przyjemny. – Mruknęła.

– Zdejmij buty to poczujesz jak miło się po nim stąpa. – Zaproponował patrząc na reakcje towarzyszki.

– Ale tak nie wypada. – Zarumieniła się.

– Jesteśmy tu sami. – Odparł powolnie i zaczął ściągać swoje buty, kobieta od razu zrobiła to samo.

– Miałeś rację, jest fantastyczny. – Zaczęła wodzić stopami po piasku.

Zostawili buty na stopniach tarasu i ruszyli wzdłuż plaży.

– Słońce ślicznie odbija się w falach. – Westchnęła.

Mężczyzna skierował się bliżej brzegu i stanął na mokrym podłożu. Dziewczyna niepewnie dołączyła do niego.

– Zimny. – Zauważyła.

– Mimo gorącego lata woda w morzu zawsze jest zimna, ale jeżeli masz ochotę zamocz stopy. – Sędzia zrobił krok, a jego kostki znalazły się pod wodą.

Hermina zebrała suknie i również zamoczyła nogi.

– Jak miło fale odbijają się od nóg, przyjemne kołysanie. Tu wszystko jest przyjemne. – Uśmiechnęła się pod nosem.

Zaczęli spacerować brzegiem i kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi wrócili przed domek. Służąca przyniosła koc i oboje usiedli obserwując powoli znikające słońce za horyzontem.

– O czym myślisz? – Przerwał ciszę czarnowłosy.

– W sumie o niczym nie myślałam. Rozkoszuję się chwilą, mam pusty umysł. – Skwitował kobieta. – Szkoda, że już jutro trzeba wracać, ale z drugiej strony tęsknię, za naszym domem.

– Mam coś dla ciebie. – Odchrząknął jak by wyrwany z transu. Wyjął pudełeczko z marynarki i jej podał.

W środku była złota spinka wysadzana bursztynami.

– Jest piękna. – Wzięła w ręce delikatny przedmiot. – Bardzo dziękuję. – Uśmiechnęła się szeroko.

– Mogę? – Wziął prezent i wpiął go w kręcone włosy dziewczyny. Pogładził delikatne kosmyki. Kobieta pochyliła się i delikatnie musnęła usta sędziego. Ten odwzajemnił gest i po chwili leżeli splątani swoimi ciałami.

~×~

– Gdzie ten Draco, kolacja już zimna. – Ginny mruczała do siebie i smętnie spoglądała na zegar. Sprawdziła jeszcze raz temperaturę jedzenia, mimo że od pół godziny było zimne.

W końcu usłyszała trzask drzwi. Zerwała się z miejsca, żeby przywitać męża, ale widząc jego minę zatrzymała się w pół kroku. Blondyn usiadł na krześle nie ściągając butów ani marynarki.

– Stało się coś? – Dziewczyna marszczyła brwi w zmartwieniu. Chłopak spojrzał na nią tak, że poczuła, jak ściska się jej gardło.

– Stało się coś bardzo strasznego Ginny. – Oparł czoło o dłonie.

~×~

Mała dziewczynka o brązowych kręconych włosach obserwowała małe panienki idące z książkami w nieznanym jej kierunku. Od razu zauważyła, że tamte mają śliczne kolorowe sukieneczki. Hermiona miała tylko brązową prostą sukienkę przepasaną fartuszkiem.

– Mamo, dokąd idą te dziewczynki? – Hermiona spojrzała na matkę wielkimi oczyma. Jean przerwała układanie warzyw na straganie i uśmiechnęła się lekko do córki.

– Idą do szkoły, będą się uczyć. – Kobieta wróciła do pracy.

– Ja też mogę? – Kontynuowała mała dziewczynka.

– Nie możesz Hermiono, ale bardzo bym chciał, żebyś mogła. – Pani Granger nie przerwała już pracy.

– Dlaczego? – Dziecko pomachało zdenerwowane nogami.

– Na razie jesteś za mała, żeby to zrozumieć. Kiedyś zrozumiesz podział na kasty, kto i gdzie ma wyznaczone swoje miejsce. 

– Ale to niesprawiedliwe. – Zapeszyła się mała i założyła ręce zła.

– Wiem skarbie, ale świat nie jest sprawiedliwy. Chodź do mnie. – Kobieta wyciągnęła rękę, a dziewczynka podbiegła do niej. Wzięła ją na kolana i z czułością pocałowała jej czoło. – Ale, mimo że świat jest nie sprawiedliwy, pamiętaj, że bardzo Cię kocham. – Pogłaskała delikatny policzek.

– Wiem mamo, ja też bardzo Cię kocham. – Dziewczynka się roześmiała i przytuliła matkę.

Hermiona zerwała się ze snu, przetarła oczy i zauważyła, że przy jej boku nie ma męża. Podbiosła się i poprosiła służki o szybkie ubranie.

Severus właśnie kończył śniadanie.

– Przepraszam za spóźnienie, nikt mnie nie obudził. – Kobieta dołączyła do mężczyzny przy stole.

– Chciałem, żebyś się wyspała po podróży. – Wziął łyk kawy.

– Rozumiem. – Pani Snape zaczęła nakładać sobie śniadanie. – Severusie śniła ci się kiedyś matka?

Mężczyzna spojrzał na nią i uniósł jedna brew z niemym pytaniem.

– Bo dzisiaj mi się śniła moja, ale to było raczej wspomnienie tego, co wydarzyło się kiedyś. – Zauważyła i ochoczo mieszała herbatę.

– Jak byłem młodszy to po jej śmierci często mi się śniła. Potem przestała na długich parę lat. Ostatni raz śniła mi się po naszym ślubie. – Oderwał wzrok z gazety.

– Och naprawdę? Mogę wiedzieć co się wydarzyło się w tym śnie? – Zainteresowała się i podparła brodę na dłoniach.

– Spotkałem ją w jej ogrodzie, był zadbany jak wtedy gdy żyła. Siedziała pod altanką i powiedziała tylko… – Zapatrzył się w okno wspominając to spotkanie, ocknął się naglę i potrząsnął głową. – … że jest ze mnie dumna. – Westchnął. – Koniec snu. – Potarł brodę w zamyśleniu. – Muszę już iść do pracy. Mogę być później, nie wiem co czeka mnie po paru dniach nieobecności. Mężczyzna zaczął się zbierać do wyjścia.

– Severusie, mogłabym odwiedzić rodziców w tygodni? Chciałam dać mamie muszelki, które zabrałam. – Spojrzała na kota jedzącego ze swojej miski w oddali.

– Oczywiście, omówimy szczegóły później. – Pocałował żonę i wyszedł do pracy.

Rozdziały<< Bo tak należy… – XXVBo tak należy… – XXVII >>

Ten post ma 7 komentarzy

  1. A za chwilę znowu to zrobi- on ma zadatki na damskiego boksera, więc niech ona ucieka od niego jak najszybciej (raz ją skrzywdził, zrobi to i drugi, piąty, dziesiąty i x-krotny raz).Wróć do czytania

Dodaj komentarz