Hurt | Rozdział XX

HARRY

Po ostatnim spotkaniu Zakonu Feniksa postanowili zatrzymać się na Grimmauld Place 12 i zastanowić się, co dalej. Voldemort wiedział już, że byli w Hogsmeade – Harry czuł jego przedziwną ekscytację, która z każdym dniem niepokoiła go coraz bardziej. Nie podzielił się jednak z nikim swoimi obawami.

Ich obecność w domu Blacków znacząco uspokoiła Molly, która widocznie posiwiała ze stresu i nabyła kilka zmarszczek. Także i oni czuli się lepiej, mogąc wyspać się w porządnych łóżkach i zjeść ciepły, przepyszny posiłek.

Pierwszego dnia, gdy pani Weasley zaprosiła ich do suto zastawionego stołu, omal nie umarli ze szczęścia. Ron nawet uronił łzę, jedząc zupę dyniową i przegryzając ją kromką z peklowaną szynką. Żaden z nich nie umiał gotować, więc podczas wyprawy jedli co popadło. Raz prawie struli się wilczą jagodą, na szczęście Hermiona zapobiegawczo przygotowała antidotum, o którym ani Harry, ani Ronald by nie pomyśleli. Mieli szczęście, że wszystko skrupulatnie podpisała, bo z rozpoznawaniem poszczególnych mikstur mogliby mieć pewien kłopot. Hermiona… Była gotowa na absolutnie każdą sytuację, musiała wziąć pod uwagę dziesiątki, jeśli nie setki, scenariuszy. Bez niej czuli się zupełnie zagubieni. Wprawdzie udało im się zdobyć puchar Helgi Hufflepuff, ale co dalej? Najlepszym pomysłem zdawało się dostanie do Hogwartu – stracili miecz Gryffindora, wiec musieliby zejść do Komnaty Tajemnic, aby zniszczyć horkruksa kłem bazyliszka. Pozostawało jednak pytanie – kiedy to zrobić? Żaden z nich nie chciał zwlekać, może z wyjątkiem Remusa, który przesiadywał teraz przez większość czasu z Tonks i malutkim Teddym. Co zresztą nie było niczym dziwnym. Ron też zrobił się jakoś bardziej rodzinny. Harry natomiast czuł się zupełnie osamotniony, mimo że znajdował się w towarzystwie życzliwych i bliskich mu ludzi. Nie było jednak nikogo, komu chciałby się zwierzyć ze swoich utrapień. Gdyby tylko była tu Hermiona… Powiedziałby jej o wszystkim, a ona z pewnością wiedziałaby, co robić. Tęsknił za przyjaciółką, nie było dnia, żeby o niej nie myślał i się nie obwiniał. Młody Weasley nigdy nie powiedział tego wprost, ale Harry był pewien, że chłopak ma mu za złe to, co stało się w dniu porwania Hermiony.

Cieszył się, że ona żyje i być może ma się całkiem nieźle, ale fakt, że Voldemort podał jej Eliksir Zniewolenia skrajnie go przerażał. I dlaczego, na Merlina, to akurat Snape musiał być częścią tego wszystkiego? Ich szkolny koszmar odgrywał w tym znaczącą rolę, co oczywiście nie podobało się Harry’emu, a już tym bardziej Ronowi, który na każdym kroku ubliżał Mistrzowi Eliksirów. Potter, choć nie mógł powiedzieć, że darzy go sympatią, był nieco łagodniejszy w swojej ocenie i starał się spojrzeć na tę sytuację od strony Hermiony – z absolutną pewnością czuła się samotna, a Snape stał się jedyną zaufaną osobą. Co więcej, informował Zakon o sytuacji i jej stanie, a także o postępach przy przygotowywaniu antidotum. Harry błagał gorliwie w myślach, aby wszystko poszło zgodnie z planem.

Będąc na Grimmauld Place miał nieco więcej wolnego czasu, co skutecznie zmotywowało go do codziennego ćwiczenia Oklumencji – bardzo nie chciał, aby Voldemort dotarł do wiedzy związanej z antidotum. Niewątpliwie zdradziłoby to pozycję Snape’a, a tym samym zaprzepaściłoby szansę na uratowanie Hermiony. Wolał nie wyobrażać sobie, jakie byłyby tego konsekwencje… Codzienne oczyszczanie umysłu przed snem zdawało się działać, w końcu zaczął sypiać nieco spokojniej i sprawniej zagłuszał niepokojące sygnały.

– Harry, tata coś napomknął, że dziś będzie zebranie Zakonu – powiedział Ron, wpadając z impetem do ich wspólnego pokoju. – Podobno mają jakieś nowe ważne informacje!

– O, to świetnie. Może w końcu się stąd ruszymy – odparł kwaśno Potter.

– Co cię ugryzło?

– No nie wiem, Ron, ty mi powiedz. Siedzimy tutaj już od tygodnia, stanęliśmy w miejscu i nie możemy się zorganizować, aby zaplanować kolejne kroki. Dobrze wiesz, że siedzenie na dupie w niczym nam nie pomoże.

– Jaki ty się zrobiłeś drażliwy! – warknął Weasley. – Gdybyś zapomniał, to wszystko twoja wina! Jeśli Hermiona by z nami była, to wszystko szłoby zupełnie inaczej!

Te słowa zabolały. Spojrzał ponuro na przyjaciela, który odwrócił się na pięcie i wyszedł, trzaskając drzwiami.

*

Wraz z zapadnięciem zmroku, dom Blacków wypełnił zgiełk i gwar prowadzonych rozmów. W kuchni pojawiło się wielu czarodziejów, nie każdego z nich Harry kojarzył. Natomiast jego znali wszyscy – podchodzili, witali się z nieskrywaną ekscytacją, przedstawiali się… Ron siedział naburmuszony w kącie, zupełnie ignorowany przez towarzystwo. Potter przeprosił Isaaca Greenfence’a, który kurczowo ściskał i potrząsał jego dłoń. Podszedł do przyjaciela, siadając obok.

– Przepraszam, to nie jest dobry moment na sprzeczki między nami – mruknął czarnowłosy chłopak. – Wierz mi, że codziennie sam robię sobie wyrzuty odnośnie Hermiony.

– Niech ci będzie – burknął Ron, ale już po chwili uśmiechnął się szeroko i klepnął Harry’ego w plecy tak mocno, że ten niemal zanurkował nosem w kufel z piwem kremowym. – Ja też przepraszam, nie powinienem tak zareagować.

– Skoro już jesteśmy kwita, to wypijmy zdrowie Hermiony.

Gdy tylko stuknęli się kuflami, drzwi za nimi trzasnęły głośno i w środku zjawił się Snape, a tuż za nim Falcon Barclay.

SEVERUS

Wszedłszy do kuchni się na Grimmauld Place, niemal natychmiast pożałował decyzji o zorganizowaniu spotkania. Nie wyglądał najlepiej, a czuł się jeszcze gorzej. Od momentu, gdy widział się ostatnio z panną Granger, minęło kilka dni. Nie wiedział, jak ona się trzyma, co się u niej dzieje i to budziło w nim niepokój. Nie sypiał prawie wcale – trawiące go wyrzuty sumienia były skutecznym orężem do walki z potrzebą snu. Przez cały czas towarzyszył mu obraz przerażenia i zawodu, malujących się na jej bladej twarzy.

W środku panował zwyczajowy gwar. Wszyscy prowadzili sobie rozmówki, popijając niekiedy napoje wysokoprocentowe. Zupełnie, jak gdyby nic złego się nie działo. Ta beztroska doprowadzała go do szewskiej pasji. Severus miał nadzieję, że razem z Falconem byli ostatnimi. Chciał rozpocząć natychmiast i skończyć tak szybko, jak to tylko możliwe.

– Potter – warknął na tyle donośnie, że zapadła zupełna cisza. – Jaki masz plan?

– Eee…

– Doskonale, właśnie tego potrzebowaliśmy. Czy nasz wspaniały zbawca potrafi wysłowić się normalnie?

– Nie musi się pan wściekać – odparł chłopak, podnosząc się ze swojego miejsca. – Jeśli chodzi o plan, to musimy dostać się niezauważenie do Hogwartu…

– Nie ma możliwości, abyście weszli do szkoły bez mojej wiedzy – syknął Snape. – Zresztą, to wiąże się z informacjami, które posiadam. Czarny Pan wie, że będziesz chciał przyjść do Hogwartu, spodziewa się tego. Jest przekonany, że nastąpi to niebawem, dlatego pytam o twój plan, Potter.

– Żeby mu przekazać wszystkie szczegóły? – wtrącił się Ron.

– Nie odzywaj się niepytany, Weasley – rzucił zimnym głosem Severus, sztyletując rudzielca morderczym spojrzeniem.

– My… cóż… nie mamy jeszcze planu – rzekł nieco speszony Harry.

– Chcesz mi powiedzieć, Potter – wypluł jadowicie – że nie mieliście wystarczająco dużo czasu, aby przemyśleć kolejne kroki?!

– Severusie, jeśli pozwolisz – zaczął Remus – faktycznie, skupiliśmy się ostatnio na nieco innych rzeczach. Aberforth jednak wspomniał, że między Świńskim Łbem i Hogwartem stworzono tajne przejście. Sądzę więc, że wykorzystamy je, aby przejść do szkoły. Wyjście mieści się w Pokoju Życzeń.

– Będziecie musieli mnie o tym powiadomić. Czarny Pan planuje wcześniejszy atak na Hogwart.

Reakcje były dokładnie takie, jakich się spodziewał. Przerażenie, jęki, ciche szlochy.

– Najprawdopodobniej nastąpi to początkiem maja. Zatem, jeśli dobrze pamiętam, mamy około półtora tygodnia na przygotowania. Dodam jeszcze, że Czarny Pan nie ma jeszcze skonstruowanego planu. Nie zdziwię się, jeśli w dużej mierze postawi na spontaniczność, bo będzie czekał, aż Potter pojawi się w szkole. Nie ma znaczenia, ilu czarodziejów zginie, zanim dopadnie Pottera. Odpowiadając na twoje bezczelne pytanie, Weasley – muszę wiedzieć, kiedy to nastąpi, abyśmy mieli wystarczająco dużo czasu na ewakuowanie dzieci. Lupin, wspomniałeś o przejściu z Hogwartu, więc sądzę, że wykorzystamy je jako drogę ucieczki. Minerwo, Filiusie, Pomono, będę miał prośbę, żebyście się tym zajęli i zadbali o spokój. Panika nie jest nam potrzebna.

– Oczywiście, Severusie – potwierdziła McGonagall. – A co ze starszymi uczniami? Myślę, że nie wszyscy będą chcieli uciekać. Część z pewnością zechce zostać i walczyć…

– Wolałbym, aby banda szczeniaków nie plątała się pod nogami. Nie będą wiedzieli, na co się piszą. Jeśli jednak będą na tyle głupi i uparci, to możesz im pozwolić. Warunkiem jest ukończony szesnasty rok życia. W innym przypadku nie ma mowy.

– Dobrze, to zrozumiałe.

– Na Merlina, ale to jeszcze dzieci – jęknęła Molly. – Nie możecie im na to pozwolić! Co za głupota wykorzystywać je do walki. Śmierciożercy nie będą mieli żadnej litości, kierując w ich stronę klątwy i śmiercionośne zaklęcia!

– Molly, uspokój się,

Jednak kobieta, zamiast spróbować ochłonąć, rozpłakała się głośno. Artur uśmiechnął się przepraszająco i, głaszcząc żonę po plecach, szeptał jej coś na ucho.

– Co z Hermioną? – zapytał cicho Złoty Chłopiec.

Severus obawiał się tego pytania. Był pewien, że się pojawi, ale skrycie liczył, że przez informację o zbliżającej się bitwie, ten temat zostanie nieco odsunięty. Niestety.

– Panna Granger… ma się dobrze – skłamał gładko. – Skończyłem przygotowywać antidotum, przy najbliższej okazji zostanie jej podane.

Nie miał siły przyznać się do tego, co jej zrobił. Nawet nie ze względu na tchórzostwo – przywykł już do krzywych spojrzeń, obelg i oskarżeń, więc kilka wyzwisk więcej nie zrobiłoby na nim wrażenia. Nie mógł jednak znieść świadomości krzywdy, jaką zadał tej dziewczynie, przed samym sobą. Zasługiwał na tę nienawiść innych jak nikt inny.

– Jest pan pewien, że zadziała?

– Potter, czyżbyś podważał moją wiedzę i umiejętności z zakresu przygotowywania eliksirów?

– Nie, tylko się martwię.

– Możesz być pewien, że zadziała – warknął.

Tak bardzo pragnął już stąd wyjść. Nie umiał spojrzeć w oczy tych ludzi, nawet przeklętego Pottera. Falcon zdawał się dostrzegać, że coś jest nie tak, niepokój malował się na jego twarzy. A Severus z całych swoich sił walczył, aby zachować kamienne oblicze. Odetchnął głęboko, starając się zdusić narastający atak paniki. Rzadko je miewał, w zasadzie nawet nie pamiętał ostatniego razu. Ale doskonale wiedział, jak się zaczynają.

– Przepraszam na moment – wycedził przez zaciśnięte zęby.

Był pewien, że nie zdoła ochłonąć wśród tych wszystkich ludzi. Zamknął się w bibliotece. Usiadł w fotelu, pamiętając o głębokich oddechach. Gdyby ktokolwiek zobaczył go w takim stanie, nie uwierzyłby, że Severus Snape miewał ataki paniki. W klatce czuł nieznośne kłucie, serce waliło jak oszalałe, a dłonie drżały, bynajmniej nie przez klątwę Cruciatusa.

– Severus? – usłyszał. – To tylko ja, spokojnie.

Barclay znowu wkraczał z buciorami w jego strefę zbyt intymną. W strefę, do której nie mógł i nie chciał wpuszczać nikogo.

– Wyjdź – syknął Snape. – Mówię zupełnie poważnie, Falcon. Zajmij ich jakimiś rozmówkami i anegdotkami.

– Nie musisz znosić tego sam, wiesz? – padło pytanie.

Nie odpowiedział, a drzwi znowu zostały zamknięte, pozostawiając Severusa w samotności – dokładnie tak, jak powinno być.

Rozdziały<< Hurt | Rozdział XIXHurt | Rozdział XXI >>

Ann

• slytherin house • walnut wood with a dragon heartstring core, 12 ½" and unbending flexibility • rattlesnake • Piszę od tak dawna, że już straciłam rachubę ;) To zawsze był mój świat, w nim czułam się najbardziej sobą. Kształtowanie nowych rzeczywistości, układanie liter w słowa, a słów w zdania stało się ważnym elementem mojego życia, bez którego czułabym pustkę. Szlifuję swój warsztat, wciąż się uczę, pracuję nad swoimi tekstami, aby stawały się coraz lepsze. Oprócz pisania, dużo czytam, rzecz jasna. Zarówno literaturę poważniejszą, jak i tę zdecydowanie niepoważną (która zresztą pozwala się czasem odmóżdżyć). Jeśli tylko starcza mi czasu, oglądam seriale i filmy. W pisaniu, jak i na co dzień, towarzyszy mi muzyka – dosłownie nie rozstaję się z moim Spotify i słuchawkami!

Ten post ma 2 komentarzy

  1. Bardzo wciągnęłam się w to opowiadanie. Pochłonęłam te dwadzieścia rozdziałów w jeden dzień. Uwielbiam sceny z mroczną Hermioną, są tak bardzo hipnotyzujące. Czekam na więcej i pozdrawiam

Dodaj komentarz