Uratuj mnie / Rozdział 2. Wy nic nie rozumiecie

– Czy oskarżony rozumie, co mu zarzuca Ministerstwo Magii? – spytał Pontus.

Ciemnoskóry czarodziej objął stanowisko po wojnie. Nikt z Zakonu nie chciał dołączyć do Ministerstwa, nie czuli się na siłach. Poza tym, w tym skorumpowanym świecie chyba tylko Albus Dumbledore czułby się dobrze. I tak pojawił się Lavarius Pontus, który od pewnego czasu pracował w Ministerstwie. Zarekomendowany przez Zakon, został wybrany i stanął na czele tej wielkiej czarodziejskiej organizacji.

– Rozumiem. Ale nie zgadzam się ze wszystkimi zarzutami – powiedział butnie Draco Malfoy.

W czarnych szatach wyglądał tak, jak wyglądać powinien – dostojnie, elegancko. Włosy zaczesane do tyłu, lekko kpiący wyraz twarzy. Ale kilka osób siedzących na sali wiedziało, że to tylko poza. W głębi serca Draco bał się tego, co usłyszy. Bał się, co pomyśli o nim pewna długowłosa blondynka – niegdyś wyróżniająca się rozmarzonym spojrzeniem, z nieco dziwną aparycją, piskliwym głosem i nietypowym sposobem bycia. “Chociaż jest czystokrwista, więc ojciec byłby szczęśliwy” – pomyślał z przekąsem. Zawsze szukał jego poparcia, choć wiedział, że nie może na nie liczyć. Lucjusz Malfoy był zimnym draniem, który chciał, by jego syn zasiadał u boku Lorda Voldemorta. Teraz jego ojciec nie żył, a on nie czuł z tego powodu smutku. Był w pewnym sensie wolny, nie musiał zastanawiać się nad tym, sprosta chorym ambicjom ojca. 

Była tylko jedna osoba w jego życiu, która troszczyła się, by nie zszedł na złą drogę. Severus Snape – obślizgły potwór z lochów, czarny nietoperz, brudny dupek. Malfoy wiedział, że to człowiek o milionie twarzy. Że pod maską okrutnego, krnąbrnego człowieka, kryje się ktoś zagubiony. Człowiek, którego nikt nie mógł uratować, choć Snape uratował ich wszystkich. 

– Czy przyznajesz, że dostałeś zadanie z rąk samego Lorda Voldemorta, w myśl którego miałeś zabić Albusa Percivala Wulfrica Briana Dumbledora w czerwcu 1997 roku? Czy przyznajesz, że wprowadziłeś Śmierciożerców do Hogwartu? – spytał Minister.

– W pewnym sensie tak – odpowiedział Draco. – Otrzymałem zadanie, w ramach zemsty na moim ojcu. Czarny Pan chciał ukarać jego i moją matkę, licząc, że nie zabiję Dumbledora, więc on będzie mógł zabić mnie. Ale się pomylił, byłem w stanie zabić dyrektora, tylko nie mogłem, bo Snape mi nie pozwolił. Nie chciał, żeby moja dusza była splamiona. Poza tym sam otrzymał zadanie od Dumbledora, złożył wieczystą przysięgę jemu i mojej matce… 

_____________________________

O tym, że Severus Snape zabił Albusa Dumbledora 30 czerwca 1997 r. na Wieży Astronomicznej w Szkole Magii i Czarodziejstwa wiedział chyba każdy. Harry Potter, ten, który przeżył, ten, który zabił Voldemorta – widział wszystko. Słyszał, jak Albus prosił Snape’a, choć początkowo nie wiedział o co. Winił dupka z lochów o zabicie tak bliskiego mu człowieka, o zabicie najpotężniejszego czarodzieja swoich czasów. Ale dopiero po obejrzeniu wspomnień, które Potter otrzymał od Malfoya, wspomnień znajdujących się w jednej, w zaledwie pojedynczej łzie Severusa Snape’a, chłopiec z blizną odkrył prawdę. Dlatego zdecydował się zeznawać w procesach śmierciożerców. Chociaż po śmierci chciał oczyścić imię tego, którego mieli za zdrajcę. 

Wszyscy byli przekonani, że Snape zdradził, zemścił się i porzucił ich wszystkich. Że Dumbledore nigdy nie miał co do niego racji. Potem Potter zobaczył wspomnienia i zrozumiał. Chciał, żeby wszyscy zrozumieli, więc udostępnił je Wizengamotowi. Opowiedział historię w “Proroku Codziennym”. Zrozumiał, że Snape pomagał im, nawet jeśli oni tego nie chcieli. Wskazywał drogę, bronił Hogwartu, ryzykował. Kochał jego matkę. Chciał go więc bronić za wszelką cenę. Czuł, że jest mu to winien, przez to, co zrobił mu jego ojciec, przez to, co zrobiła Lily, aż w końcu przez to, co zrobił mu on sam.

Harry Potter, ten, który przeżył z zaledwie blizną na czole, siedział teraz w Norze. Z letargu wyrwała go Luna.

– Pytałam, czy wierzysz, że uda się wybronić Dracona? 

– Wiesz, że mam nadzieję… Ale tak jak mówił Kingsley, tutaj pomogłyby głównie pełne wspomnienia Snape’a. Teraz Wizengamot obawia się, że ktoś w nich mataczył. Gdyby Snape żył, byłoby inaczej. Draco byłby wolny, on też byłby wolny – powiedział Harry.

– A co jeśli nie? Jeśli skazaliby Snape’a, to nadal obstawiałbyś za Draconem, czy może wolał wybielić profesora? – spytała Luna.

– Chcesz mi coś powiedzieć? – 

– Nie, nic Harry – odparła. – Tak się po prostu zastanawiam, kogo byś wtedy wybrał.

– Prawdę Luno, najwyższa pora, by wybierać prawdę – odparł Potter. 

_____________________________________________________

Luna miała dość tego dnia. Sprawę Malfoy’a odroczono. Kolejne przesłuchanie ma się odbyć za tydzień, a on miał spędzić ten czas w Azkabanie. Złapano Rabastana Lestrange’a, którego trzeba było skazać natychmiast. Co do jego win nikt nie miał wątpliwości. 

Wracała właśnie do swojego rodzinnego domu, choć wszyscy nalegali, by została w Norze. Ona jednak miała tajemnicę, która powodowała, że musiała znaleźć się w innym miejscu.

To Draco Malfoy znalazł Severusa Snape’a umierającego we Wrzeszczącej Chacie. Oczywiście Luna z nim była, od pewnego czasu byli nierozłączni, a podczas Bitwy o Hogwart wiedzieli, że wolą zginąć razem niż mieliby żyć bez siebie. Trochę melodramatyczne, ale czy to nie pasowało do Lovegood? Wracając przez lawendowe wzgórza, Luna wróciła myślami do wydarzeń z maja. 

Rozdziały<< Uratuj mnie / Rozdział 1. Winni zarzucanych czynówUratuj mnie / Rozdział 3. Wspomnienia, które wracają >>

Dodaj komentarz