Ogród trucizn Rozdział 20

Rozdział 20 – Arum

 

2 września 1987

 

W 2001 roku szybki spacer wokół jeziora był częścią porannej rutyny Hermiony. Myć zęby, brać prysznic, dłubać przy śniadaniu, czytać książkę, przechadzać się. Czasami dołączała do niej Parvati, ale najczęściej Hermiona szła sama, niosąc niedawno napisany list. Zostawiła pod pomnikiem tak wiele listów: do Tonks, do Freda, do Remusa. Kiedyś zostawiła notatki dla Colina i Lavender.

Przeważnie jednak listy były dla Severusa. Wszystkich tak rozpaczliwie brakowało; ale wiedziała, kim byli. Wiedziała, dlaczego Colin zakradł się z powrotem do zamku, bo był Gryfonem. Wiedziała, że ​​Fred nie chciałby umrzeć tak boleśnie młodo, ale on by się pocieszył, bo przynajmniej poszedł się śmiać, nawet gdyby to były tylko żarty Percy’ego. Severus zostawił ją z pytaniem za pytaniem bez odpowiedzi.

Hermiona nie miała zamiaru pozwolić, by jej nawyk chodzenia ustał w 1987 roku. Zamiast Parvati, Severus dotrzymywał jej kroku, w swoich czarnych falujących szatach. W pobliżu środka jeziora para syren wystawiła głowy nad powierzchnię ciemnej wody. Machając do nich ręką, Hermiona wykrzyczała powitanie w języku Mermaid, powodując że Severus zatrzymał się i spojrzał na nią, jakby całkowicie postradała zmysły.

– Ach, przepraszam – powiedziała. – Powinnam cię ostrzec. Mermaid może być trochę niepokojący, kiedy się tego nie spodziewasz.

-Trochę. – W kącikach jego ust pojawił się uśmieszek. – Znasz syreni język?

– Nie płynnie, ale w miarę dobrze. W sumie to nauczyłam się kilku zwrotów po wydarzeniach na czwartym roku. Uznałam to za fascynujące, ale były ważniejsze rzeczy, a mój cel, jakim jest osiągnięcie biegłości w ich języku zniknął.

Gdyby jej uwaga nie była obecnie podzielona między nauczanie swoich uczniów w obronie, a wymyślenim sposobu na uratowanie mężczyzny obok niej, Hermiona zagłębiła by się w naukę Mermaid. Może obierze ten cel ponownie po powrocie do 2001 roku, jeśli wszystko pójdzie dobrze.

Z drugiej strony, w tym czasie miała przed sobą niedokończone Mistrzostwo Eliksirów.

Syrena odwzajemniła jej powitanie, prawdopodobnie brzmiąc na zmieszaną. Trudno było to stwierdzić po ich mowie, a Hermiona była oderwana od swojej analizy przez palce Severusa, ocierające się o jej dłoń przez kilka kroków. Decydując się zinterpretować to jako zaproszenie, złapała jego dłoń w swoją i trzymała. Nie odsunął się.

– Dlaczego powiedziałaś, że zobaczycie się z Draco w Ministerstwie, kiedy wpadłaś na niego pod pomnikiem? – zapytał, gdy zbliżali się do miejsca, gdzie kiedyś miał stanąć pomnik.

– Och, to. Ministerstwo co roku urządza bal w przesilenie zimowe od zakończenia wojny, aby uczcić powrót Światła.

Bal był czymś w rodzaju kompromisu z Harrym. Zdecydowanie odmówił udziału w jakichkolwiek wydarzeniach ministerstwa drugiego maja, ale zgodził się pozwolić im na paradowanie z nim na imprezie przesilenia, pod warunkiem że wykorzystają to jako zbiórkę pieniędzy na cele, które są mu bliskie. — głównie dobro dzieci i magiczne sieroty. Zaproponował też, że każe im wykrztusić kilka Knutów dla S.P.E.W, choć i tak nazywał to „wymiotem”.

Jak Harry zareaguje, gdy powie mu o swoim związku z Severusem? W jej wyobraźni Severus był z nią, kiedy to oznajmiała. Był starszy i bardziej pokryty bliznami, jak jej były nauczyciel, ale wciąż nosił uśmiech jej Severusa, kiedy na nią patrzył.

– Bal urządzany przez Ministerstwo? niewyobrażalne, powiedział młodszy Severus. – To powinno być sklasyfikowane jako czwarte Niewybaczalne.

-To nie jest moje ulubione wydarzenie, ale nie jest takie złe. Lubię tańczyć, a jedzenie jest zawsze dobre. Byłoby lepiej, gdyby nie było tylu napuszonych urzędników Ministerstwa, którzy starali się pomóc w czasie wojny.

– Hmm. Gdybyś zobaczyła moje przyszłe ja pełniące jakąś ważną funkcję w Ministerstwie, czy zwróciła byś się do mnie na “Pan”?

Ścisnęła jego dłoń. – Nie ma mowy.

Nawet gdy nadgarstek Hermiony płonął od wszystkiego, czego nie wolno jej było mówić, starszy Severus pojawił się w jej wyobraźni. Łatwo było wyobrazić sobie, jak tańczy z nią, śmieje się do niej, całuje i dotyka jej.

Mało prawdopodobne , pomyślała.

– Zastanawiam się, jak potoczyłoby się to spotkanie – powiedziała. – Czy twoje przyszłe ja spojrzy na mnie i zobaczy kobietę, którą pocałowałeś w latach 80-tych, czy studentkę, która cię denerwowała w latach 90-tych?

– Nie mam pojęcia. Spotkanie byłoby niewątpliwie przyjemniejsze niż ostatnie spotkanie z moim byłym studentem. Nadęty imbecyl zapytał, czy chcę jego autograf.

Hermiona prychnęła. – Nie wiedziałem, że uczyłeś Gilderoya Lockharta.

– Na szczęście tylko przez rok. Jak się domyśliłaś, że to był on?

– Och, ja też musiałam go znosić przez rok. – Większość tego czasu spędziła zakochana w nim, ale Severus nie musiał o tym wiedzieć. – Nie powiedziałabym, że faktycznie nauczył mnie czegokolwiek o obronie, ale on…

— Hermiono — powiedział Severus, a dźwięk jej imienia w jego głosie wciąż był nowy i radosny, nawet gdy był przerażony — przestań. Znajdę sposób, aby dodać kolejną klauzulę do twojej Wieczystej Przysięgi, żebyś nie mogła zdradzać mi tak przerażających szczegółów na temat przyszłości. Lockhart zostaje profesorem?

– Nie było tak źle. Jestem całkiem pewna, że były chwile, które ci się podobały. Jedna rada: kiedy prosi cię o pomoc w jego Klubie Pojedynków, powinieneś to zaakceptować. Zaufaj mi.

Wątpliwe pociągnięcie nosem Severusa nie przyćmiło jej uśmiechu. Z kolejnym uściśnięciem jego ręki pocałowała go w ramię.

– Gdybym zobaczyła twoje przyszłe ja na balu w Ministerstwie, zdecydowanie poprosiłabym cię do tańca – powiedziała. – A jeśli poszło by dobrze…

– Jeśli poszło by dobrze?

Jej twarz płonęła, ale nie chciała się wycofać z powiedzenia tego. – Poprosiłbym cię o kolejną lekcję latania.

Coś w milczeniu Severusa wywołało przyjemny skręt w brzuchu Hermiony. Zboczył ze ścieżki i poprowadził ją do lasu. Unikali pokrzyw i przeszli przez omszałe, powalone drzewa, aż dotarli do osłoniętej polany. Jak ostatnim razem, gdy razem zapuszczali się do Zakazanego Lasu, kilka małych saren rozproszyło się na ich widok.

Hermiona, trzymając obie ręce Severusa, podeszła bliżej. Musiał wcześnie rano warzyć; pachniał świeżymi ziołami.

— Wypowiedz inkantację — powiedział. – Jestem ciekawy, czy twoje doświadczenie było typowe.

Odrazu posłuchała Pamiętając jak jego mroczna pulsująca magia sprawiła, że go pragnęła. Ich stopy nie oderwały się od ziemi nawet centymetra. Hermiona koncentrowała się mocniej na każdym mrocznym zaklęciu, które kiedykolwiek wystrzeliło z jej różdżki. Nic. Nie mogła nawet unieść go na palce.

Zanim zakończyła zaklęcie i przyznała się do porażki, Severus przycisnął swoje usta do jej ust, szybko i mocno, jakby nie mógł dłużej czekać. Hermiona nie protestowała; pozwoliła na to zbyt chętnie, gdy przycisnął ją do szorstkiego pnia drzewa i wsunął palce w jej włosy. Żaden rozsądny głos z tyłu głowy nie przypomniał jej, że to lekkomyślne, głupie, dać się ponieść emocjom tam, gdzie ktokolwiek mógłby się na nich natknąć. Jej jedyny protest nadszedł, gdy odważył się zdjąć usta z jej ust, a nawet to było krótkotrwałe; zamienił się w dźwięk aprobaty, kiedy zaczął grzebać w zapięciu jej naszyjnika.

-To jest wprawdzie za mało powiedziane…- Gdy urok zniknął, jego oddech oblał gorącem jej szyję – ale twierdzę że tak, to zawsze jest podniecające, gdy ktoś używa tego zaklęcia.

Hermiona próbowała się roześmiać. Wyszło to bardziej jako jęk w potrzebie. – Zapamiętam to.

Poczuła jego uśmiech na ustach. Wsuwając rękę w jej szaty, Severus ujął jej pierś. Las wokół nich był cichy. Tylko ich westchnienia i szepty zachęty przebijały się przez ciszę.

– Spóźnimy się, jeśli nie ruszymy wkrótce – powiedziała, próbując przyciągnąć go jeszcze bliżej.

Severus jęknął. -Najprawdopodobniej.

Coś prawie niepewnego zamigotało w jego oczach. – Czy chcesz przestać?

-Absolutnie nie.

Jego chichot był tak mroczny jak jego magia. Zręczne palce rozpięły jej spodnie, a potem te same palce wsunęły się w jej majtki, szukając, głaszcząc i doprowadzając ją do szaleństwa.

– Czy pozwolisz mu to zrobić po lekcji latania? – wyszeptał Severus. – Tego mnie z przyszłości?

Wziąwszy niepewny oddech, wbiła paznokcie w jego ramiona. – TAk.

-Wspaniale.

Jego ruchy przyspieszyły, aż zadrżała i rozpadła się, a jej krzyk był stłumiony przez jego usta, które natychmiast zakryły jej.

Gdy przyspieszony puls Hermiony zwolnił, przeczesała dłonią jego włosy i przyjrzała się jego młodej, pozbawionej zmarszczek twarzy. Boże, pragnęła powiedzieć mu wszystko, co wiedziała. Każda bitwa, każda trudność, każde ukąszenie pieprzonego węża. Przypomnienie o jej ograniczeniach rozgrzało jej nadgarstek. Głupia, głupia Przysięga. Próbowała się pocieszyć, delikatnie i wprawnie muskając jego szyję ustami, jakby robiła to od dziesięcioleci. Kiedy sięgnęła po guziki jego szaty, Severus ją zatrzymał.

– Chociaż bardzo chciałbym zostać tutaj i kontynuować to – powiedział, wyciągając jej naszyjnik z kieszeni – Albus prawdopodobnie wyśle ​​ekipę poszukiwawczą, jeśli się spóźnimy. Powinniśmy iść.

Hermiona przygryzła wewnętrzną stronę policzka. – Przyjdę do twojej kwatery po tym, jak mój Klub Obrony skończy zajęcia dziś wieczorem.

-Tak. – Te ciemne oczy spotkały się z jej. – Przyjdź.

Dzień ciągnął się i ciągnął w nieskończoność. Hermiona przedstawiła się swoim fałszywym imieniem, pouczała o urokach Czarnej Magii, próbowała powstrzymać uczniów przed okaleczaniem się nawzajem, kiedy poinstruowała ich, by łączyli się w pary i pojedynkowali. Byli zwykli awanturnicy, popisy i uczniowie, którzy pozostawali w tyle za innymi. Nie tak bardzo różniło się od nauczania Eliksirów, nawet ze zmianą tematu.

A potem był Bill Weasley. Bill, o którym zawsze myślała, że ​​jest taki wyluzowany, był jednak rudowłosym męskim wcieleniem jej młodszego ja. Za każdym razem, gdy zadawała pytanie, jego ręka wystrzeliła w powietrze. Reszta klasy ledwo próbowała. Wiedziała, że ​​otrzymał dwanaście SUMów, ale zanim została jego nauczycielką, wyobrażała go sobie siedzącego z tyłu klasy, uśmiechniętego i cicho kompetentnego. Ale nie. Wcale nie był cicho.

Hermiona zastanawiała się, czy cała sprawa nie była jakimś odwetem. Kiedy dotarła na podwójną lekcję ze Ślizgonami i Gryfonami z pierwszego roku, musiała stawić czoła zaciekłej pogoni Percy’ego za Punktami Domowymi. Percy był pierwszym, który przybył na inauguracyjne spotkanie Klubu Obrony. Pojawił się wcześnie, z ryzą pergaminu i kilkoma zapasowymi piórami. Tak wcześnie, że Hermiona zatrudniła go do pracy, pomagając jej się przygotować. Nie żeby mu to przeszkadzało. Był zachwycony, mogąc pochwalić się Wingardium Leviosa, które opanował jako pierwszy w swojej klasie Zaklęć.

– Przy okazji, zostawiłem Parszywka w swoim dormitorium – powiedział, gdy cofali się, by podziwiać swoje dzieło. Oczyścili klasę z ławek i rozłożyli maty ochronne, manekiny do pojedynków i cele. – Ponieważ nie lubisz szczurów.

– To było bardzo uprzejme z twojej strony, panie Weasley. Dziękuję.

-Nie ma za co. Właściwie myślałem, że mógłbym go oddać mojemu młodszemu bratu. Posiadanie zwierzaka nauczyłoby Rona pewnej odpowiedzialności.

Nie pomoże. Ron zawsze będzie Ronem. Percy będzie musiał się tego nauczyć na własnej skórze.

Szkoda, że ​​Przysięga uniemożliwiła jej nakarmienie Parszywkiem jednego z hipogryfów Hagrida, ponieważ zabraniało jej działania przeciwko członkowi Zakonu. Kiedy pogrążyła się w fantazjach o przeżywaniu tego, jej nadgarstek płonął. Nawet gdyby mogła pozbyć się szczura, nie była pewna, czy by to zrobiła. Pettigrew miał kluczowe znaczenie dla tego, co wydarzy się w nadchodzących latach. Jak by się to zmieniło, gdyby ktoś inny sprowadził Voldemorta z powrotem – ktoś, kto nie byłby dłużnikiem Harrego dożywotniego długu?

Hermiona i Percy przbrneli przez grę w Eksplodującego Durnia, zanim więcej uczniów zaczęło się schodzić. Popularna mugolska moda wywarła większy wpływ na świat czarodziejów, niż Hermiona mogła się spodziewać, zanim wylądowała w 1987 roku. Uczniowie wystylizowani byli lakierem do włosów Elnett, wiele dziewcząt używało matowej szminki, w śród nich znalazło się nawet kilka ślizgonek.

Wysoka, ubrana na czarno postać wkradła się za Tonks, Charlim i Hestią. Severus. Postanowił pomóc? Kiedy Hermiona uśmiechnęła się do niego, posłał jej krzywy uśmiech, który przywołał chwilę, o której prawie zapomniała.

Kiedyś na szóstym roku przyszła do tej klasy, by zapytać profesora Snape’a o Zaklęcie Patronusa. Zawsze się z tym zmagała, a Harry nie był w stanie pomóc jej zrozumieć dlaczego. Kiedy poprosiła o radę profesora Snape’a, obdarzył ją tym samym krzywym uśmiechem.

– Ach – powiedział, a ona wiedziała, że ​​to był błąd. Powinna była zapytać profesora Flitwicka. – Czy w końcu odkryłaś coś, czego nie możesz nauczyć się z książki, panno Granger? Nie ma żadnej sekretnej sztuczki.

Twój sukces w wyczarowaniu cielesnego Patronusa zależy od wybrania odpowiednio silnego wspomnienia. I recytując zawartość podręczników… Często wykorzystuję pamięć o Tobie… częściowo przemienioną w kota.

Nastąpiła między nimi chwila ciszy. Wyglądał na tak poważnego, że głupio powiedziała: – Naprawdę, proszę Pana?

– Oczywiście, że nie – powiedział suchym głosem, który tak dobrze znała. – Mimo wszystko to zabawne, czy ty masz tak szerokie poczucie własnej wartości, iż uwierzyłaś, że którekolwiek z moich najszczęśliwszych wspomnień dotyczy ciebie?

Teraz, gdy stała twarzą do młodszego Severusa, włoski na ramionach Hermiony zjeżyły się. Czy mówił częściową prawdę i sprawiał, że brzmiało to jak kłamstwo? Czy któreś z jego najszczęśliwszych wspomnień dotyczyło jej osoby, ale poznanej w 1987 roku?

Wkrótce się dowie.

 

——————————————————

Umęczyłam się z tym S. P. E. W

To jakaś gra słów. Ogólnie S. P. E.  znaczy – uczeń o specjalnych potrzebach edukacyjnych

A spew to – żygać. Dlatego Hary nazwał to wymiotem Ministerstwa. Jeśli zrobiłam błąd to przepraszam

Rozdziały<< Ogród trucizn Rozdział 19Ogród trucizn Rozdział 21 (+18) >>

Ten post ma 7 komentarzy

  1. O boże boże uwielbiam tę koncepcję, że on ją pamięta z przeszłości i te wszystkie teksty mają drugie dno ❤️ Na przykład ostatnio czytałam jeszcze raz Więzień Azkabanu i w scenie we wrzeszczącej chacie Snape ostro skrzyczał Hermionę. Może był wściekły, ale ze strachu, że była w niebezpieczeństwie? Pomyślcie jak przerażony musiał być, gdy znalazł przy jeziorze jej ciało wysysane przez Dementorów :cWróć do czytania

    1. Ty, to jest dobry motyw! Mając inną wiedzę o relacji między postaciami, można patrzeć na kanoniczne wydarzenia z zupełnie innej perspektywy 🙂 To pomyślmy… jak bardzo Snape przeklinałby Kruma w 4. części? Bo on nie mógł z Hermioną zatańczyć, a tamten miał cały wieczór i patrzyła w niego jak w obrazek (no może przesadziłam, ale przynajmniej z nastoletnią sympatią ;p )

Dodaj komentarz