Ogród Trucizn Rozdział 16

Rozdział 16- Narcyz

 

4 sierpnia 1987 r

Madame Pince nabrała nowego wyglądu dzięki magii Snape’a. Jej włosy stały się stalowoszare, a nie czarne przetykane pasmami bieli. Oczy zmieniły kolor na orzechowy i przybrały inny kształt, policzki stały się bardziej zapadnięte, a skóra wyblakła do nieco mniej ziemistego odcienia. Tylko nos Eileen pozostał taki sam.

-Jesteś pewna, że nie chcesz zmienić nosa? – zapytał Snape. – Taka decyzja wydaje się zmarnowaniem okazji.

–Nie ma nic złego w wyglądzie twojego nosa– powiedziała Hermiona.

— Całkowicie się zgadzam — odparła Eileen. Jest charakterystyczny.

– Tak. Cóż, celujemy w coś nijakiego, mamo.

-Wszyscy ci łobuzy, którzy z tego drwili, kiedy byłam uczennicą… Jeśli to zmienię, to tak, jakby oni wygrali. Nos zostaje.

– Myślę, że powinnaś go zatrzymać – powiedziała Hermiona. – Wyglądasz idealnie, taka jaka jesteś.

Snape poprosił Hermionę, aby obserwowała proces nakładania zaklęcia, aby mogła ostrzec go o wszelkich różnicach między jego skończonym zaklęciem a Panią Pince, którą znała. Hermiona zgodziła się, ponieważ dobrze współgrało to z jej planami uratowania mu życia. Zasłużył na zbawienie. Newet jeśli na samo wspomnienie ich wspólnego lotu uginały się pod nią nogi, to nie robiło to żadnej różnicy. Przezwyciężyłaby to. Przyjaźń i zdobycie włosów na Miksturę Przywołania były na pierwszym planie. Hermiona uwarzyła jeden taki eliksir dla Fawkesa, czekając, aż Snape go odkorkuje w 1998 roku. Pierwotnie zamierzała wykorzystać Narcyzę Malfoy jako swój plan awaryjny, gdyby Fawkes nie przyszedł po wezwaniu do Wrzeszczącej Chaty. Świadomość, że Eileen była panią Pince zmieniała sytuację. W przeciwieństwie do Narcyzy, Eileen walczyła po stronie Światła. Eileen byłoby znacznie łatwiej wymknąć się po upadku Voldemorta. Hermiona uśmiechnęła się, przypominając sobie jedno spojrzenie na Madame Pince podczas bitwy o Hogwart. W drodze do Komnaty Tajemnic Hermiona i Ron natknęli się na panią Pince, która pouczała pana Filcha o idiotyzmie zostania, by walczyć, kiedy nie mógł się bronić. Bibliotekarka ledwie przerwała tyradę, by obezwładnić śmierciożercę.

– Proszę – powiedziała teraz Hermiona, gdy Eileen stała przed lustrem i próbowała zdecydować, co zrobić ze swoimi nowymi, dłuższymi włosami.  —Pozwól mi pomóc.

Zwinięty kok Madame Pince był dość łatwy do odtworzenia. Zanim Hermiona skończyła, miała kilka cienkich, ciemnych włosów schowanych w kieszeni, gotowa na swój drugi Eliksir Przywołania.

 

5 sierpnia 1987 r

 

Oprócz węzła, w który skręcał się żołądek Severusa za każdym razem gdy widział Charity, jednym z efektów ubocznych wiedzy o jej zbliżającej się śmierci było to, że znacznie trudniej mu było odmówić jej czegokolwiek. Jak inaczej znalazłby się w wiosce odpowiadając na głupie pytania o zwyczaje mugoli? Powinien był zwabić ją do ogrodu Algie obietnicą kolejnego pikniku. Granger była w pracy, mogła dołączyć do nich podczas przerwy na lunch. Severus nie mógł zrozumieć, czy uczucia Granger do niego naprawdę ostygły. Jego myśli na ten temat krążyły tam i z powrotem, nigdy nie dochodząc do jednoznacznych wniosków. Eileen upierała się, że w ogóle o nim nie rozmawiały. Prawdopodobnie mówiła prawdę. Cóż, eliksir w jego szopie był prawie gotowy. Reakcja Granger teoretycznie wyjaśni sprawę. Z pewnością nie upokorzyłby się proponując jej więcej lekcji latania. Była świadoma jego zainteresowania. Nie chciał wyglądać na zdesperowanego.

Ubrani na biało mężczyźni na boisku do krykieta w wiosce, wcale nie byli tak czarujący jak rośliny Algiego. Zamiast skupiać uwagę Severusa, od czasu do czasu trzask kija i przyciszone oklaski groziły uśpieniem go w miejscu, w którym stał.

-Jakie są zasady? – spytała Charity.

-Szczerze nie mam pojęcia – powiedział. – Nigdy nie zwracałem uwagi na krykieta. I zanim zapytasz o inne mugolskie gry, gwarantuję, że też nie wiem o nich prawie nic. Wolę Quidditcha. Wolałbym oglądać gargulki, których absolutnie nie znoszę. Na moje nieszczęście moja matka dołączyła do ligi graczy w Nowej Zelandii.

-Naprawdę? To dobrze. Cieszę się, że przeżyje jakąś przygodę.

Severus zamruczał niezobowiązująco. Milczenie pozostawiło gorzki posmak w ustach, ale nie mógł ryzykować przekazania informacji, w razie gdyby jego matka i Charity zostały schwytane podczas wojny, a za pomocą klątwy Cruciatus wyciągnięto z Charity przekazaną wiedzę.

W rzeczywistości Eileen wyjechała tego ranka do Hogwartu, uzbrojona we własny naszyjnik z motywem glamour. Miała zacząć uczyć się systemu pani Friese przed rozpoczęciem semestru. Ponieważ system Madam Friese wydawał się w większości zachowywać tak, jakby uczniowie popełniali grzech, po prostu przebywając w tym samym pokoju, co jej ukochane książki, Severus był pewien, że Eileen może go opanować. Zwłaszcza, że ​​wyczuł w oddechu Eileen zapach sproszkowanych pazurów gryfa. Urażony, że nie poprosiła go o warzenie dla niej, zakradł się do jej pokoju i przyjrzał się tonikom na odwyk, które kupiła od aptekarza na ulicy Pokątnej. Były irytująco bezbłędne.

Osuwając się do przodu, Charity kopnęła korzeń drzewa, który przebił się przez chodnik. Nie zbliżała się rocznica śmierci Gideona Prewetta; ta data została wypalona w umyśle Severusa już na zawsze, bez względu na to, jak próbował zapomnieć. Co wtakim razie sprawiło, że wyglądała na tak przygnębioną? Pomimo jej twierdzeń, że nigdy więcej nie powinien próbować jej pocieszać, zdecydował że bezpieczniej będzie spróbować odwrotnego podejścia niż jego poprzednie próby.

– Widziałem niedawno Narcyzę – powiedział. – Z przyjemnością usłyszysz, że prawdopodobnie nie będzie odwiedzać mnie tak często. Poinformowałem ją, że najlepiej będzie, gdybyśmy pozostali przyjaciółmi.

Charity gapiła się na niego. – Na serio?- Czekała na jego skinienie głową, po czym dodała: —Świetnie, kurwa.

– Nie, wręcz przeciwnie.

Roześmiała się, ale to nie był śmiech Charity. Coś w nim brzmiało fałszywie. – Miałam rację, prawda? Masz odmrożenia.

-To, co powiedziałaś jest śmieszne.

Przeszli boczną uliczką mijając ogród, rozbrzmiewał w nim śmiech i nakładające się rozmowy.

– Czy uważasz, że stanowisko Obrony przed Czarną Magią jest naprawdę przeklęte? – spytała Charity.

Wiedział, że tak. Czarny Pan chwalił się tym wielokrotnie.

– Być może.

– Pamiętasz profesora Malone? Wciąż jest na oddziale Janus Thickey. Nie wróży to dobrze dla Heather, prawda?

Ach. – Wierzę, że Hughes zgodziła się objąć to stanowisko tylko przez rok. Zamierza wyprowadzić się w czerwcu przyszłego roku. To zmniejszy jej ryzyko poważnych obrażeń i śmierci, jak sądzę. – To nie było w całości kłamstwem. Podróże w czasie można by w pewien sposób zaliczyć jako przeprowadzkę.

– Powiedziała ci, że wyjeżdża?

-Kiedy przyjęła tę pracę, bardzo jasno określiła długość swojego pobytu.- Rok i dzień. Supeł w żołądku Severusa zacisnął się w sposób, który przekonał go, że jedzenie w wiejskim pubie było błędem.

 

16 sierpnia 1987 r

 

– Zanieczyszczenie powietrza – powiedziała Charity, stukając mugolskim długopisem w usta. Jeden kącik jej ust był poplamiony atramentem na niebiesko. – Cztery litery. Hmm. Ooh, żaba. To pasuje.

Hermiona parsknęła śmiechem. — Po co zawracać sobie głowę rozwiązywaniem krzyżówki jeśli zamierzasz zapisać coś z odpowiednią liczbą liter, bez względu na to, czy ma to coś wspólnego z podpowiedzią?

-Hej, chciałbym zobaczyć, jak próbujesz oddychać powietrzem pełnym żab. Mój sposób jest fajniejszy. Szukam poprawnych odpowiedzi kiedy są publikowane, ale bardzo ci dziękuję. Staram się dowiedzieć czegoś o mugolach. Wiem już o wiele więcej niż większość czystej krwi, i na tyle dużo, że nikt w Cokeworth nie podejrzewa mnie o to że jestem kimś niezwykłym. No, może z wyjątkiem pani Cooper, ale utrzymuję, że każdy pomyliłby jej piskliwego pieska ze szczurem.

– Przyniosę ci kilka przyzwoitych książek, zanim wyjadę do Hogwartu. Na temat mugoli, a nie psów przypominających szczury.

Gazeta zaszeleściła, gdy Charity podciągnęła nogi na sofę przyciskając kolana do piersi. – Byłoby miło. Dałoby mi to coś do roboty. Zawsze jest tu cicho, kiedy Severus wraca do pracy, a w tym roku będzie wyjątkowo cicho. Chyba będę musiała rozmawiać ze szczurem aby pozostać przy zdrowych zmysłach.

-Nie jestem pewna, czy byłaby to oznaka zdrowego rozsądku.- Hermiona zachichotała. – Prawdopodobnie będę dręczyć Snape’a, kiedy tam dotrzemy po raz pierwszy, prosząc by upiekł ze mną przerażające dania i zachęcając go do nieprawidłowego wypełniania mugolskich krzyżówek. Będę tęskniła za życiem z tobą.

Nawet jeśli Snape nie zdołał ocalić Charity, Hermiona była zadowolona ​​że ​​miała okazję poznać prawdziwą profesor Burbage, mieć coś więcej niż kilka niewyraźnych wspomnień oraz nazwisko na pomniku wojennym. Charity zasłużyła na to, by być znaną. A Hermiona zrobi wszystko co w jej mocy, by przechylić szalę zwycięstwa na korzyść przyjaciółki.

-Ja podobnie. – Charity oblizała swoje atramentowe usta. – W złym humorze na siedem liter. Cóż, to oczywiście musi być Severus, co oznacza że ​​żaba się nie nadaje, ponieważ nie zaczyna się na U.

-Zdumiewasz mnie.

Senny Dionizos rozłożył skrzydła i zeskoczył z grzędy. Dwie czarownice zostały potraktowane jego wylewnym, milutkim powitaniem: najpierw Charity, potem Hermiona. Charity pogłaskała go po głowie, wielokrotnie wciągając powietrze jakby chciała coś powiedzieć, tylko po to, by wypuścić je z sfrustrowanym westchnieniem.

— Wiesz — powiedziała w końcu Charity — Severus zakończył sprawy z moją kuzynką.

Oddech uwiązł Hermionie w gardle. Niczego to nie zmieniło. To nic nie znaczy. Nadal należeli do innych czasów. Wciąż miała przed oczami, jak wykrwawiał się na podłodze Wrzeszczącej Chaty. Jej serce, nigdy nie słuchające rozsądku i logiki, lekko zadrżało.

– Naprawdę? – zapytała.

-Mm. Najwyraźniej wszystko co robili tego lata, to grali w czarodziejskie szachy i plotkowali niczym stare wiedźmy. Nie mogę powiedzieć, że jestem zaskoczona.

Hermiona nie wiedziała, jak zinterpretować spojrzenie, jakim obdarzyła ją wtedy Charity. To było prawie jak przeszywające skupienie Legilimencji, jakby Charity próbowała wpatrywać się prosto w przyspieszony oddech w klatce piersiowej Hermiony. – Bądź dla niego delikatna, ok? -powiedziała Charity. – Mam na myśli to, że jest dla mnie jak brat. Jedyną rodziną jaką mam, i… Tak ciężko pracowałaś w tym ogrodzie. Szkoda by było, gdybym musiała cię w nim pochować.

Wkroczył sam Snape, niosąc ze sobą zapach świeżch ziół, który pochodził z warzenia eliksirów upiększających lub kręcących włosy. Pod nim było coś jeszcze – coś słodszego, prawie jak zapach miodu.

– Hughes – powiedział – eliksir w mojej szopie wreszcie dojrzał, jeśli chcesz zobaczyć gotowy produkt.

– W porządku – powiedziała ostrożnie Hermiona. Dlaczego zabierał ją do swojej szopy, zamiast po prostu przynieść jej eliksir lub zawiesić go na klamce, jak to zwykle robił? Gdyby uwarzył coś, co poprawiłoby jej wygląd, w żadnym wypadku nie byłaby dla niego delikatna.

– A tak przy okazji, Charity? – powiedziała Hermiona przez ramię, wychodząc za Snape’em z salonu. -Zanieczyszczenie powietrza na cztery litery: smog . Co oznacza, że ​​zrzędliwe siedem liter jest prawdopodobnie irytujące.

– Czy nie zagroziłam, że pochowam cię w ogrodzie? – spytała Charity. – Idź pobawić się z Severusem i przestań rujnować moją krzyżówkę, poprawiając ją, jak jakaś wszystkowiedząca.

W swojej szopie Snape rzucił Muffliato, po czym nalał trochę błyszczącego, czerwono-fioletowego eliksiru z kociołka do fiolki. Po raz pierwszy nie czekał, aż zrozumie jego cel.

– To – powiedział – pozwoli każdemu, kto zna twój prawdziwy wygląd, przejrzeć twój urok. Następnym razem, gdy zechcesz – jak to ujęłaś – być przez chwilę sobą, nie musisz ryzykować usunięciem naszyjnika.

Zaczął to warzyć, zanim się pocałowali, zanim wciągnął ją do tej szopy, żeby zobaczyć jej prawdziwą twarz. Sama złożoność magii potrzebnej do stworzenia takiego eliksiru niemal sprawiła, że ​​jej ramię wystrzeliło w powietrze z tysiącem pytań dotyczących jego procesu. Zamiast tego wzięła łyk. Czuła się jakby piła mugolski napój, przez chwilkę pojawił się smak cierpkich jagód i jałowca na języku, a potem znikł. Zaczarowane lustro ujawniło, że eliksir zadziałał, ale kiedy Hermiona chciała dotknąć pukla kręconych włosów, ręka przeszła przez niego, aż poczuła swoją krótką fryzurę pod palcami.

– Musisz mi powiedzieć, jak tego dokonałeś – powiedziała.

-Muszę? – Ton jego głosu był prawie jak uśmiech.

Wypróbowała swój prawdziwy uśmiech. – Tak. A przy okazji, dziękuję. To jest genialne. Jak długo to potrwa? Czy zadziała na kogoś, kto w jakiś sposób poznał sekret, czy może jest to klucz tylko dla nas dwojga i Dumbledore’a? pracowałeś nad tym? Czy jesteś pewien, że nie zadziała na nikogo, kto nie zna się na glamour?

Jak można się było spodziewać, Snape odpowiedział tylko na jej ostatnie pytanie. – Oczywiście, że jestem pewien.- Spojrzał na nią groźnie. – Czy byłaś taka w mojej klasie? Nieskończenie męczyłeś mnie pytaniami?

Hermiona uśmiechnęła się. – Nie powinnam opowiadać ci zbyt wiele o przyszłości, mam rację prawda?

— Merlinie. Zamieniłaś nawet swoją odpowiedź w pytanie. Jestem skazany.

 

Nie, jeśli mogła na to coś poradzić, nie był.

 

Rozdziały<< Ogród trucizn Rozdział 15Ogród Trucizn Rozdział 17 >>

Ten post ma 2 komentarzy

Dodaj komentarz