Ogród trucizn Rozdział 15

Rozdział 15 —Love In A Mist — Miłość we mgle (czarnuszka)

 

3 sierpnia 1987 r

Eileen złożyła torbę na zakupy, żeby zachować ją na później, w taki sam sposób, w jaki zawsze składała zużyty papier do pakowania, kiedy Severus był dzieckiem. Plastik zmarszczył się pod jej palcami, gdy przyciskając ułożyła go do schludnego kwadratu.

– Mistrzostwa w gargulki? – zapytała. – Boże, minęły lata, odkąd grałam. Dekady. Wątpię, czy przetrwałbym próby. Gdzie się odbędą?

—Nowa Zelandia – powiedział Severus.

—Nowa Zelandia ? – Kładąc ręce na biodrach, Eileen spojrzała na niego w sposób w jaki patrzyła, gdy miał siedem lat i przyłapała go na przeglądaniu książek o czarnej magii, które ukryła na strychu. – Jeśli chcesz, żebym odeszła, są opcje bez świstoklików międzynarodowych.

—Po prostu pomyślałem, że może ci się spodobać nowy początek.

Eileen wsunęła swoją torbę do szuflady. —Moi rodzice zabrali mnie raz do Hiszpanii. Wyleczyło mnie to z chęci ponownego wyjazdu za granicę. Po pierwsze, było cholernie gorąco, a jedzenie było wstrętne. Nie mogłam nigdzie dostać porządnej filiżanki herbaty…

Dobrzy bogowie. Następnie zamierzała narzekać na ludzi mówiących tam po hiszpańsku. Severus był głupcem, myśląc, że przekonanie Eileen do opuszczenia kraju będzie łatwe. Pozwolenie jej na pozostanie w pobliżu, gdy wznowi swoją rolę szpiega, byłoby porównywalne do wycelowania w nią własnej różdżki i rzucenie Avady. Lub, co bardziej prawdopodobne, kilka rund Cruciatusa, po których następuje Zabójcza Klątwa.

—Podoba mi się pomysł na nowy początek – powiedziała łagodniejszym tonem. – Byłam… myślałam, że mogłabym zmienić nazwisko. Pamiętaj że nie chcę wracać do mojego panieńskiego nazwiska. Chciałbym coś zupełnie nowego.

Biorąc pod uwagę sposób w jaki jej rodzice odmówili pomocy, kiedy Eileen zdała sobie sprawę jakiego mężczyznę poślubiła, Severus nie mógł jej winić. Miał cztery czy pięć lat, kiedy to się stało – kiedy Eileen zapięła go w zbyt duży, używany płaszcz i zabrała do domu mężczyzny o kwaśnej twarzy i kobiety, która miała taki sam nos jak jego.

„—Szczerze, czego się spodziewałaś? Jest mugolem.” Kobieta zaoferowała, że ​​pozwoli Severusowi pozostać w tym sterylnym, cichym miejscu. Tylko jemu. Eileen wahała się przez ułamek sekundy, aż spanikowany Severus przywarł do jej ramienia. W tamtym czasie nie rozumiał, dlaczego wzięła to pod uwagę.

— Może też zmienię swój wygląd — powiedziała Eileen, załamując ręce. -Będę musiała sfabrykować historię zatrudnienia, prawda? Nie mam pojęcia, jak mam się utrzymać, inaczej. Jedyną pracą jaką kiedykolwiek miałam, było zaopatrywanie półek w Esach i Floresach lata temu.

W pewnym momencie kobieta straciła pracę w Esach i Flotesach. Jako dziecko Severus ukrywał się za kuchenką, słuchając kolejnej trującej tyrady Tobiasza. „—Myślisz, że nigdy nie dostanę pracy, prawda Eileen? Może miałbym więcej szczęścia w znalezieniu czegoś, gdyby moja żona miała we mnie pieprzoną wiarę.”

To było lato po pierwszym roku Severusa w Hogwarcie. Potem musiał podróżować sam lub z rodziną Evansów, żeby kupić przybory szkolne na Ulicy Pokątnej. Eileen miała ostatnio kłopoty z gotówką, ciekawe jak Tobias czułby się z tym, gdyby wiedział, że pieniądze nie pochodzą z loterii czy bingo, ale od ich syna?

– Zdobędziesz zatrudnienie w taki sam sposób, jak generacje Ślizgonów przed tobą – powiedział Severus, celując różdżką w czajnik, by zacząć gotować wodę na herbatę. -Nepotyzm.

——————————————————

Ogrodnictwo było cudownie medytacyjne. Po kopaniu w ziemi u Algie’go i Spinner’s End, Hermiona była bardziej pogodzona z całą sytuacją Snape’a. Tak, wciąż czuła się trochę poszkodowana, ale nie złożyli sobie żadnych obietnic. Nawet nie powinni. Należeli do różnych czasów; każdy romans między nimi prowadziłby tylko do bólu serca. Jeśli przeżyje, nie może oczekiwać, że będzie jej nadal pragnął przez trzynaście lat – zwłaszcza po tym, jak był jej nauczycielem.

—Jesteś bardzo zajęta?

Zasłaniając oczy jedną ręką, Hermiona podniosła wzrok znad chwastów, które wyrywała. Eileen była wysokim i chudym cieniem w workowatej sukience, stojącym w odpowiednim miejscu, by przesłonić słońce.

— Nie, wcale nie — odparła Hermiona. —Czy potrzebujesz czegoś?

—Zastanawiałam się, czy zechciałabyś wybrać się że mną na Ulicę Pokątną. Muszę załatwić kilka spraw i liczyłam na jakieś towarzystwo. Severus ma inne plany.

Czyżby plany z Narcyzą? Hermiona odcięła głowę więdnącemu chwast owi. Bardzo dobrze. Może potrzebowała trochę więcej medytacji w ogrodzie. Albo w księgarni.

– Jasne – powiedziała. – Dawno nie byłam w Esach i Floredach.

Po szybkim otrzepaniu kolan, wyszorowaniu rąk i odrobinie pracy z różdżką, by zmienić jej mugolskie ubrania w szaty, Hermiona była gotowa do wyjścia. Eileen przyglądała się powstałemu strojowi, trzymając dolną wargę między zębami.

– Czy zechciałbyś wyczarować też moje? – spytała Eileen. – Nigdy nie byłam dobra w transmutowaniu ubrań. Zawsze są za duże, albo wytarte, albo jedno i drugie. – Stała z szeroko rozstawionymi ramionami, uśmiechając się z uznaniem do szat, które spłynęły na jej ciało po kilku ruchach różdżki Hermiony. – Świetnie, dziękuję. Jak sobie radzisz w aportacji?

– Nieźle. Rozszczepiłem kogoś tylko raz, a to było w wyjątkowo stresującej sytuacji.

Eileen owinęła drżące palce wokół ramienia Hermiony. – W takim razie pozwolę żebyś mnie tam aportowała.

Z bliska Hermiona widziała pot na czole i górnej wardze Eileen. Obracając się w miejscu, Hermiona skoncentrowała się na tym, by jej lądowanie było gładkie i delikatne. Wydawało się, że to nie działa. Cera Eileen była jeszcze bledsza, kiedy wylądowały w Dziurawym Kotle, ale śmiało ruszyła w kierunku wyjścia. Krzywiła się przy tym tak mocno, że mogła rywalizować z synem. Widząc niecierpliwe i ostre spojrzenie Eileen, Hermiona stuknęła różdżką w odpowiednią cegłę, aby otworzyć przejście prowadzące na Ulicę Pokątną.

Gringott był ich pierwszym przystankiem. Eileen odliczyła mugolskie pieniądze do wymiany, dodając kilka garści pensów do małego stosu banknotów i innych monet, które pchnęła w stronę gburowatego kasjera goblinów. Następnie udały się do księgarni. Eileen zatrzymała się na środku parteru, zamknęła oczy i odetchnęła głęboko, jakby wracała do domu po długiej, wyczerpującej nieobecności.

Hermiona mogła wyczuć tu jakiś związek. Czuła się niemal luksusowo, mając towarzyszkę, która zadowoliła się wędrowaniem z nią po alejkach, oddalając się od siebie i zbliżając, gdy je przeglądały. Padma była szczęśliwa mogąc dołączyć do niej podczas długich wizyt w bibliotece podczas ich ostatniego roku w Hogwarcie, ale Madam Pince była szczególnie kłótliwa w tym roku, pojawiając się za każdym rogiem, aby pouczać ich o wyimaginowanych przestępstwach przeciwko książkom.

Hermiona pozwoliła się tak pochłonąć sekcji z 1987 roku w Esach i Floresach, że prawie nie zauważyła jak Eileen wymyka się ze sklepu. Porzucając swoje zamierzone zakupy, Hermiona podążyła za nią. Prawdziwe powody dla których Eileen odwiedziła Ulicę Pokątną, oczywiście nie powinny interesować ​​Hermiony, ale Eileen nadal nie wyglądała zbyt dobrze. Snape byłby wściekły jakby Hermiona pozwoliła, żeby coś stało się jego mamie. Albo tak sobie wmawiała.

Sierpniowy upał i ruchliwy tłum na zewnątrz wydawały się bardziej duszne niż zwykle. Potrzebowała Harry’ego i Rona oraz peleryny-niewidki do tego typu rzeczy. Przed nią ukazał się rąbek ciemnozielonych szat, które przemieniła dla Eileen, po czym zniknął w sklepie Ollivandera. Och.

Przesuwając się wzdłuż szorstkiej cegły zewnętrznej ściany, Hermiona zajrzała przez okna warsztatu wytwórcy różdżek. Uśmiechnięty pan Ollivander wcisnął różdżkę w drżącą dłoń kobiety. Gdy różdżka ją wybrała, jej koniec zalśnił jasno i złociście, ku wyraźnemu zdumieniu Eileen. Matka Severusa przycisnęła wierzbowy patyk do piersi, pochylając głowę tak, że włosy zakrywały jej twarz. Hermiona pamiętała ten ciepły, podnoszący na duchu pośpiech – jak znalezienie kawałka siebie, którego zawsze brakowało.

Namawiana przez pana Ollivandera, Eileen wypróbowała zaklęcie Lumos. Hermiona musiała zmrużyć oczy, patrząc na radosną jasność tego światła, jakby to światło było uwięzione w kobiecie przez lata. Jak długo żyła bez różdżki? Harry powiedział coś o tacie Snape’a, który nienawidzi magii, prawda?

Hermiona położyła dłoń na kumulującym się ciężarze w jej brzuchu. Nie miała prawa oglądać tego spotkania magii i wiedźmy bez zaproszenia. Obróciwszy się w miejscu, pospieszyła z powrotem do księgarni, by poczekać na powrót Eileen.

—————————–—————–———

Albus pochylił się, by powąchać fioletowy kwiat, który fantastycznie współgrał z jego pomarańczowymi szatami. Po raz pierwszy zobaczył zmiany, jakie Granger wprowadziła do ogrodu na Spinner’s End. Zauważywszy burzę kolorów z kuchennego okna, uparł się, że odbędzie wycieczkę po nowo zagospodarowanym miejscu.

– Pamiętam twoją matkę jako studentkę – powiedział Albus. – Takie ciche dziecko… i mądre. Takie sprytne…

Potrząsnął głową, myśląc o tym czego nie zrobił: takie marnowanie potencjału . – Niewątpliwie posiada niezbędne umiejętności magiczne. Pamiętam, że miała pasję i szacunek dla książek. Masz rację, że Pani Friese już od jakiegoś czasu gada o chęci przejścia na emeryturę. Jest bardziej niż chętna do przyjęcia praktykanta w przyszłym roku, ale Severusie… Pani Friese nie daje drugiej szansy.

-Jedna szansa wystarczy. Zadbam o to.

Wpatrując się w różowe chmury, które przemykały obok zachodzącego słońca, Albus westchnął. – Czy to jakieś informacje od naszego gościa, skłoniły cię do pomysłu zmiany imienia matki i ukrycia jej pod urokiem?

– Granger nie ujawniła żadnych informacji o mojej matce. Czy Wieczysta Przysięga by tego nie dopilnowała? Severus nawet nie próbował trzymać jadu z dala od swojego głosu. Gdy gorąco zalało zaciskające się mięśnie na karku Severusa, zdał on sobie sprawę, jak zaczął nienawidzić sposobu w jaki Przysięga otaczała ból nadgarstka Granger, kiedy tylko pomyślała o wyznaniu imion ze swojej listy zmarłych. Jej własny niewidzialny Mroczny Znak, pociągający za sznurki. A zmuszenie ją do przysięgi było pomysłem Severusa, a nawet magią Severusa.

-Mama wspomniała o możliwości nowego imienia. Chce zacząć na nowo. Prawdopodobnie kryzys wieku średniego. Mogę się odizolować od przyjaciół, sprawić, że mnie znienawidzą, jeśli będzie to konieczne, ale moja matka zawsze będzie celem.

– Obawiam się, że tak.- Albus trzymał ręce za plecami. – W takim razie mam pomysł na imię. Irma Pince. Tom podsunął mi pomysł, wierz lub nie. To anagram…

-Nie zgadzam się na użycie anagramu.

Że wszystkich absurdalnych sugestii, dyrektor wybrał akurat tę. Zanim Albus przedstawił do końca swój pomysł, Eileen i Granger pojawiły się w pobliżu szopy. Obydwie ubrane w szaty, trzymające torby z logo Esów i Floresów. Poszły zrobić zakupy na Ulicę Pokątną? Razem? Czemu?

— Witam, sir — powiedziała Eileen do Albusa, robiąc krok do przodu, podczas gdy Granger cofnęła się.

-Eileen.- Albus posłał jej jeden ze swoich najbardziej błyskotliwych uśmiechów. – Miło cię znowu widzieć.

-Ciebie również.

Granger nie spojrzała na Severusa dłużej niż sekundę. Nie otrzymał od niej żadnego błyskotliwego uśmiechu nawet wtedy, gdy Dumbledore odwrócił się plecami, a Eileen przeprosiła, żeby zanieść swoje zakupy do pokoju.

Kurwa. Co do diabła powiedziała jej Eileen?

– Zastanawiam się, czy mogłabyś rozstrzygnąć dla nas pewną kwestię– powiedział Albus do Granger, rzucając na ich trójkę Muffliato kiedy Eileen zniknęła w domu. – Czy mogę zapytać, kim był bibliotekarz podczas twojego pobytu w Hogwarcie?

-Irma Pince.

Więc użycie jej jako kryształowej kuli, aby zajrzeć w przyszłość, było w porządku jeśli pasowało to Albowiowi, ale nie wtedy, gdy stawką było życie? O ile Severus rozumiał z jakiego powodu Albus nalegał na kierowanie ku przyszłości, o której wiedziała Granger, naprawdę chciał czasami przekląć swojego pracodawcę.

Albus zachichotał. — Widzisz, Severusie? Tom nie jest jedynym, który potrafi bawić się anagramami.

-Anagramy? – Powiedziała Granger. Wsadziwszy sztuczne okulary na nos, rozpatrzyła wszystkie możliwości.  —Irma Pince ; I  am  Prince? Or  I’m  a Prince?… och! Jestem Książę? Albo jestem księciem?

W końcu spojrzała szeroko otwartymi oczami na Severusa, ale nie przypominało to sposobu, w jaki patrzyła na niego poprzedniego ranka. W tym wyglądzie nie było prośby o dodatkowe pocałunki. – Chcesz mi powiedzieć, że twoją mamą jest pani Pince?

— Na to wygląda — powiedział Severus, irracjonalnie zadowolony, że to rozpracowała. Ravenclaw objął prowadzenie w wyborze domu Granger. – Wciąż mówię, że to idiotyczne, chociaż przypuszczam, że obarczanie jej imieniem Irma, będzie podziękowaniem za nazwanie mnie Severusem.

– Zawsze lubiłem twoje imię – powiedział Albus.

Severus przewrócił oczami. – Zrozumiałe.

Granger zamilkła, czekając aż Albus pójdzie zbadać rośliny po stronie Charity. Gdy odszedł odezwała się –Nie mogę uwierzyć, że Madam Pince przez cały ten czas była twoją mamą – powiedziała. – Znałam ją prawie pół życia. Przysięga nie powstrzyma mnie przed opowiedzeniem ci o niej, chociaż teraz zastanawiam się, czy kiedykolwiek w ogóle coś o niej wiedziałam. Po wojnie nadal jest bibliotekarką przerażających uczniów, którzy ośmielają się maltretować książki lub mówić w jej obecności ponad szeptem. Usiadłam obok niej podczas lunchu zaledwie kilka godzin przed wylądowaniem w twojej łazience.

Severus chciał ją pocałować za przekazanie tego skrawka informacji. Jego mama przeżyje. Granger wydawała się być zdeterminowana, by to robić ; dalej dawać dobrowolnie informacje, które w innym przypadku próbowałby wykraść. Wątpiąc, by pocałunek był mile widziany, zdecydował, że jego palce zahaczą miejsce, w którym trzymała ją Przysięga. Uścisnął jej dłoń z wdzięcznością.

Granger posłała mu krzywy uśmiech, wyglądając, jakby coś straciła… Być może postanowiła się zdystansować z powodu jego przypuszczalnej śmierci. Raczej nie, bardziej prawdopodobnym rozwiązaniem jej zachowania jest Eileen, która powiedziała coś zawstydzającego, przerażającego, obciążającego lub wszystko naraz . Tak robiły mamy. A w szczególności jego.

Mimo to Granger nie cofnęła ręki.

Rozdziały<< Ogród trucizn Rozdział 14Ogród Trucizn Rozdział 16 >>

Ten post ma 14 komentarzy

    1. Punkt dla Ciebie 🙂 Mi to w ogóle do głowy nie przyszło 🙂 Ciekawe czy matka Seva rozpozna Hermionę jako dziecko i poskleja układankę. W końcu Hermiona zawsze chwaliła bibliotekarkę 🙂

Dodaj komentarz