Ogród trucizn Rozdział 21 (+18)

Rozdział 21 – Jaskier (18+)

 

2 września 1987

Spakowała szczoteczkę do zębów. Severus nie wiedział, dlaczego uważał to za ujmujące. To było praktyczne — konieczność noclegu. Może to, co sprawiło, że się uśmiechnął, to sposób, w jaki wycofała się do łazienki, gdy tylko weszli do jego kwatery, mówiąc, że potrzebuje minuty. Niedługo później usłyszał szczotkowanie. Rodzice Hermiony byli dentystami, powiedziała mu kiedyś. Być może higiena jamy ustnej była jej wersją ulubionej kołdry: pocieszająca znajomość, z włosiem i miętowym posmakiem zamiast zmiękczonej przez czas tkaniny.

Severus przejechał językiem po własnych krzywych zębach. Hmm.

Jego ręka od różdżki swędziała, by sięgnąć po urok, którego używał u mugolskich kobiet. To nie zadziała. Hermiona znała jego twarz. Nie mógł nawet zmienić swojego chudego, bladego ciała; widziała go już prawie nagiego. Przyjrzenie się jej wspomnieniom z tego wydarzenia dowiodło, że pamiętała każdy szczegół jego sylwetki z zadziwiającą jasnością.

A jednak była tutaj, myjąc zęby w jego łazience, planując zostać z nim całą noc.

Opadając na sofę, Severus odchylił głowę do tyłu, by spojrzeć w sufit. Ponieważ w komnatach Mistrza Eliksirów nie było okien, jakiś przedsiębiorczy były profesor zaczarował sufit, by dać pokojom trochę naturalnego światła. Był podobny do widoku oferowanego w Wielkiej Sali, ale niebo Mistrza Eliksirów sprawiało wrażenie, jakby wyglądało spod powierzchni jeziora. Przybywający garbaty księżyc był bladą, chwiejną smugą, zniekształconą każdym ruchem wody. Przez chwilę rozważał, czy jego kwaterę ma oświetlać tylko światło księżyca, ale nie. Chciał móc zobaczyć ciało Hermiony, więc zostawi płonące świece.

W końcu wyszła z łazienki, bez naszyjnika związanego z urokiem. Kiedy wstał, by ją przywitać, zastanawiał się, czy zostawiła swoją brawurę w lesie. Ale nie, nie zrobiła tego.

-Powiedz mi, co zrobimy -powiedziała. – Po tym, jak spotka mnie przyszła wersja ciebie.

Nie musiał długo zastanawiać się nad odpowiedzią. – Może zabiorę cię do mojej klasy i pochylę nad twoim starym biurkiem – powiedział z drażniącym się uśmieszkiem.

Uśmiechnęła się. – W tym czasie to moja klasa.

– Bardzo dobrze, w takim razie użyję twojego obecnego biurka zamiast tego, które miałaś jako student. Czy pozwolisz mi?

Uśmiech złagodniał, stał się prawie nieśmiały. – Wiesz, że tak.

Jej odpowiedź ułatwiła mu kolejne pytanie. – A co z Ministerstwem? Może po tańcu na balu nie bylibyśmy w stanie czekać, aż wyjdziemy z budynku. Musieli byśmy znaleźć puste biuro lub szafę z zaopatrzeniem, w której mógłbym cię schować, dotykać, posmakować i pieprzyć tak szybko, jak to możliwe.

Zrobiła krok bliżej, brzmiąc na trochę zdyszaną, kiedy powiedziała – Tak. Tak na… to wszystko.

Nie próbował ukryć chichotu. Miał nadzieję, że udało mu się ukryć rumieniec, który próbował zabarwić jego policzki.

-Być może – powiedział – czując nostalgię za dzisiejszym wieczorem, po prostu zaprowadzę cię do tych kwater i powiem, żebyś się rozebrała.

Zatrzymał się na chwilę, biorąc pod uwagę sposób, w jaki pochyliła się do niego, mimo że wciąż dzieliło ich metr. Zanim zdążył zebrać się na odwagę, by powiedzieć: – Hermiono, zdejmij ubranie.

Tak jak planował, uniosła podbródek i wydawało się, że zebrała odwagę w sposób, który sprawił, że zaczął się zastanawiać czy była Gryfonką. Karmazyn i złoto nadal barwiły jego myśli, gdy się rozbierała, jej spojrzenie nigdy nie odrywało się od jego oczu. Jej ubrania z szelestem spadały na podłogę, jedno po drugim: szaty, koszula, spodnie, stanik i figi. Severus ciężko przełknął ślinę.

– Chodź tutaj – powiedział.

Kilka szybkich kroków i znalazła się w jego ramionach, sięgając w górę, by zbliżyć jego usta do jej. Przysunął dłoń do jej klatki piersiowej i poczuł, jak bicie jej serca przyspiesza niczym jego własne. Severus nie poruszył się, by się rozebrać; po prostu badał chciwie jej miękką, nagą skórę swoimi rękami.

– W porządku – powiedziała między pocałunkami, uśmiechając się przy jego ustach i szarpiąc jego szatę – zobaczmy, co chowałeś pod tym ręcznikiem.

Roześmiał się. Łatwo było jej pomóc z jego wieloma guzikami i zrzucić własne ubranie – o wiele łatwiej niż kiedykolwiek wcześniej, nawet gdy ukrywał się pod urokiem. Uczucie jej nagiego ciała przyciśniętego do jego wystarczyło, by skraść mu oddech. Kiedy wsunęła rękę między ich ciała by go dotknąć, uczucie które ją ogarnęło było podobne tego podczas ich próby lotu.

Palce Severusa zacisnęły się na jej biodrach. Musiała przestać, albo to się skończy, zanim się zacznie. Ale… och, chciał żeby nigdy, przenigdy nie przestawała. Zmuszając się do odwrócenia własnej uwagi, ustami i językiem przesuwał się w dół jej brzucha, coraz niżej, aż klęknął przed nią. Jego oddech owiał się po jej udach. Zadrżała.

-Pozwalasz na wszystko? – zapytał, zerkając na jej twarz.

Hermiona wzdrygnęła się. – Merlinie, tak.

Idealnie. Nie potrafił by się powstrzymać. Kładąc jedną z jej nóg na jego ramieniu, zaczął smakować. Hermiona zachwiała się kilka razy, jej palce boleśnie zacisnęły się na jego włosach, by się nie przewrócić. Zaczęła go boleć szczęka, a kolana protestowały przeciwko twardej kamiennej podłodze, ale nie dbał o to. Nie, kiedy wzdychała i wyjęczała jego imię.

Nie dotarli do łóżka, mimo że miał zamiar zanieść ją tam w razie potrzeby. Kiedy była już w stanie mówić pełnymi zdaniami, zaciągnęła go na kanapę i przypomniała mu – dość apodyktycznym tonem, jak mu się wydawało – że na wszystko powiedziała tak.

– Niecierpliwa – powiedział, muskając ustami wypukłość jej piersi.

-Tak. – Mocne nogi owinięte wokół jego bioder. – Bardzo.

-Czasami możesz być bardzo asertywna. – Odgarnął jej dzikie włosy, żeby lepiej widzieć jej twarz. – Nie jesteś Gryfonem, prawda?

Kiedy Hermiona zadrżała ze śmiechu pod nim, Severus nie mógł się powstrzymać przed przyłączeniem się. Nigdy nie wiedział, że seks może wiązać się ze śmiechem i nadal jest dobry. I, bogowie, było dobrze. Nadzwyczajnie. Całkiem zgodził się z rozkosznie zadowolonym westchnieniem pochodzącym z jej ust, kiedy wsunął się w nią – z szeptanym “tak” i paznokciami, które rysowały linie wzdłuż jego pleców. Jej głowa odchyliła się do tyłu na poduszce, jej usta otworzyły się, a oczy zamknęły, ale od czasu do czasu mrugała na niego, trzymając jego wzrok równie spokojnie jak wtedy, gdy zdjęła ubranie, jakby ufając mu swoim umysłem jak również ciałem. Był bardzo, bardzo zadowolony, że zostawił włączone światła.

3 września 1987 r

Hermiona była świnią. Severus obudził się na krawędzi materaca, jedną z jej rąk rozłożonych na jego klatce piersiowej i jednym z jej ud spoczywających na jego pachwinie. Jego lewe ramię zdrętwiało, ponieważ użyła go jako poduszki. Ogromne akry przestrzeni po jej stronie łóżka a ona musiała go przycisnąć.

Przynajmniej wciąż była naga. W łagodnym porannym świetle, pochodzącym z zaczarowanego sufitu, widział każdą krzywiznę i zagłębienie, które poznawał poprzedniej nocy. Cóż, mógł to wszystko zobaczyć, kiedy odsunął przeszkadzającą pościel. Severus nasycił oczy jej wyglądem, a potem otulił ją prześcieradłem.

Jak zachować się rankiem po stosunku? Nie chciał uwierzyć, że większość ludzi postępowała jak w mugolskich filmach, biegając po kawę i ciastka. Jeśli Hermiona spodziewała się takiego traktowania, nie powinna była w ten sposób przygniatać go do łóżka. To była jej wina, że ​​nie miała croissantów i czekolady. A poza tym nie przejmował się ciastkami. Gdyby pierwszy raz wpadli razem do łóżka w Cokeworth, być może zakradłby się do sąsiedniego domu, żeby ukraść tosty. Jego ramię odpadnie, jeśli szybko się nie poruszy. I chociaż była to ręka z Mrocznym Znakiem, wolał ją zatrzymać.

– Hermiono – powiedział głosem szorstkim od snu.

Westchnęła lekko, wydając identyczny dźwięk jak zeszłej nocy gdy wiła się przy nim. Severus czekał. Chrapała.

– Hermiono. – Nic. Ściskając jej tyłek wolną ręką, dodał ostrzej: – Granger.

-Au. – Kilka razy zamlaskała wargami, po czym wyciągnęła ręce nad głowę i ziewnęła. Zerkając na niego, posłała mu leniwy uśmiech. – Cześć.

-Witam.

Przesuwając się, by wreszcie uwolnić rękę, obsypywała jego szyję i klatkę sennymi pocałunkami. Ta brawura, którą błędnie osądził że zostawiła ją w lesie, była zdecydowanie tak samo obecna jak poprzedniej nocy. Udowodniła to, kiedy jej palce przesunęły się po jego brzuchu, by go obciąć, jej dotyk był ciepły i stanowczy. Severus wstrzymał oddech tak długo, że jego płuca zaczęły płonąć.

A potem zrobiła to, co on zrobił wcześniej: odsunęła prześcieradło i spojrzała … Obserwował jej twarz, gdy patrzyła, jak jej ręka porusza się w górę iw dół na nim. Jej usta były lekko rozchylone w wyrazie uniesienia.

Pierdolić to. Nigdy nie pragnął nikogo tak, jak chciał jej. Poprzednia noc nie zmniejszyła potrzeby; jeśli już, to ją wyostrzyła.

-Czy to się naprawdę dzieje? – wyszeptała Hermiona. – Czy obudzę się na podłodze w łazience i dowiem się, że uderzyłam się w głowę, a ostatnie kilka miesięcy było snem?

Severus starał się utrzymać spokojny głos, tłumiąc jęk. – To wydaje mi się raczej realne.

Wydała dźwięk gdzieś pomiędzy buczeniem a chichotem. Prześcieradło zaszeleściło i owinęło się wokół jego nóg, gdy przekręciła się na kolana, a chłodne powietrze lochów sprawiło, że zadrżał. Nie modlił się o to aby milczeć, gdy okrakiem na jego biodra opadła z tym samym westchnieniem. Zaklął i jęknął, ale to było w porządku, nawet idealnie. Akiedy błagał ją, o szybsze tępo, dostosowała je.

Zdecydował, że lubi poranki po wieczornym stosynku.

– Severusie? – powiedziała później, kiedy jasne światło z sufitu oskarżyło ich o spóźnienie na śniadanie.

-Mm?

– Zastanawiałam się tylko, który alternatywny dom wybiorę dla ciebie, ponieważ teraz odgadłeś dla mnie każdy z wyjątkiem Slytherinu. Przejechała palcem po szorstkich czarnych włosach na jego klatce piersiowej, zygzakiem po łaskoczącej ścieżce starej blizny. – Czy Tiara Przydziału rozważała umieszczenie cię gdziekolwiek poza Slytherinem?

Przewracając się tak, że byli nos w nos, skinął głową.

Na krótko tak. Kapelusz dawał mu wybór między mądrością w Ravenclaw a mocą w Slytherinie. – Gdzie byś mnie umieściła?

-Cóż, na pewno nie w Hufflepuff. – Roześmiali się krótko. – I wątpię, że byłbyś szczęśliwy w Gryffindorze, chociaż miałam to na myśli, kiedy powiedziałem Aidanowi Lynchowi, że jesteś jednym z najodważniejszych ludzi, jakich kiedykolwiek znałam.

Dłoń Severusa, która przesuwała się od jej biodra do klatki piersiowej, zatrzymała się. Przypomniał sobie tę rozmowę z byłym profesorem Obrony, tuż po przybyciu Hermiony w 1987 roku. W czasie, gdy mówiła o jakimś bezimiennym, dzielnym Ślizgonie, zastanawiał się, czy mogła mieć na myśli Harry’ego Pottera, ze wszystkich ludzi. Miała na myśli Severusa?

Nie wiedział, co zrobić z tą informacją.

– Ravenclaw pasowałby ci, jak sądzę, więc to jest moja odpowiedź – powiedziała, szturchając go w bok, kiedy nie odpowiedział od razu. – Czy mam rację?

-TAk.

Hermiona wyglądała na nieznośnie zadowoloną z siebie, ale przytuliła się do niego i wydawała się zadowolona z ignorowania wschodzącego słońca, więc pozwolił sobie odpocząć.

———————————————–———Siemanko wszystkim. W tym tygodniu mam szalenie mało czasu. Może w okolicach piątku wrzucę kolejne rozdziały. Dajcie znać jak wam przypadł dzisiejszy rozdział do gustu. Buziaki i do następnego rozdziału.

Rozdziały<< Ogród trucizn Rozdział 20Ogród trucizn Rozdział 22 >>

Ten post ma 13 komentarzy

Dodaj komentarz