Ogród trucizn Rozdział 22

Rozdział 22- Psianka Słodkogórz

 

12 września 1987

Hermiona sięgnęła, żeby upiąć włosy w kok za pomocą pióra, zanim przypomniała sobie o wytwornym kroju pixie. W jakiś sposób mniej satysfakcjonujące było to, że jej włosy były już gotowe, kiedy pogrążała się w projekcie. Ze swojego stołu w pobliżu okna biblioteki dostrzegła Severusa uczącego Eileen, jak skuteczniej podkradać się do uczniów. Dobry Boże, to było urocze. A fakt, że właśnie pomyślała ​​słowo “uroczy” w odniesieniu do Severusa Snape’a, tylko dowodzi jak dziwne stało się jej życie.

Książki, które ułożyła na stole, tworzyły raczej niewielkie wzgórze niż górę. Hermiona przeczesała oburącz swoje irytująco krótkie włosy. Ten mały stosik był wszystkim, co biblioteka miała do zaoferowania na temat magicznej antytoksyny. Cóż, wiedziała że ​​to będzie najtrudniejszy z eliksirów, który miejmy nadzieję, posłuży jako lina ratunkowa dla Severusa. Musiała zadowolić się tym co jest.

Poprawienie jej fałszywych okularów zastąpiło zabawę z zabłąkanymi lokami, gdy robiła wystarczająco dużo notatek wywołując skurcze dłoni. Brak próbki jadu Nagini sprawił, że całe przedsięwzięcie wydawało się nie do pokonania. Z drugiej strony Uzdrowiciele zdołali uratować Artura, a ich wiedza o wężu nie wypełniłaby naparstka. Wyciągając obolałe palce, zamknęła oczy i skoncentrowała się. Co wiedziała na pewno?

Jad Nagini spowodował obfite krwawienie. Niezbędne byłoby coś, co pobudziłoby krzepnięcie, być może z wbudowaną jakąś wersją Eliksiru Uzupełniającego Krew, gdyby mogła to połączyć. Za jej powiekami wąż raz za razem uderzał w szyję Severusa.

To stało się tak prędko. Odszedł prawie tak szybko, jak szybko był w stanie wylać srebrne chmury jego wspomnień. “Spójrz na mnie.”

Zamiast zakurzonego, kojącego zapachu książek Hermiona była pewna, że ​​czuje zapach krwi. Piekąły ją oczy.

Czy mogłaby stworzyć eliksir opóźniony w czasie? Coś, co Severus mógłby wziąć przed faktem, co nie zadziała, dopóki nie zostanie ugryziony? Jeśli doda również zmodyfikowany Wywar Żywej Śmierci, może wprowadzić go w stan zawieszenia do czasu, aż Fawkes, Eileen lub oboje będą mogli się nim zająć. Miałoby to dodatkową korzyść w postaci poprawy krzepnięcia jego krwi. Ale jak miała powiedzieć Eileen, że Severus tak naprawdę nie był martwy? Czy talent do eliksirów był częsty w ich rodzinie? Może Eileen rozpozna znaki, choć było ich niewiele.

Nie. Hermiona nie mogła w tym przypadku polegać na przypuszczeniach. Potrzebowała jakiegoś sposobu, by to napisać… och! … Marietta Edgecombe… Odepchnęła wizję ataku Severusa ze swoich ponurych wspomnień. Hermiona mogła nasycić antytoksynę wariantem jej starego zaklęcia, które wymyśliła na poczet Armi Dumbledora i sprawić, by czyraki uformowały się w napis na jego piersi o treści ; ŻYWA ŚMIERĆ .

To było wystarczająco dużo, by zacząć. Wzięła głęboki wdech. Biblioteka znów pachniała jak biblioteka.

Różowy blask słońca przebijający zamknięte powieki przygasł, gdy padł na nią cień. Kiedy podniosła wzrok, był tam Severus, który przeglądał jej nie-górę książek.

-Nad czym pracujesz? – zapytał, otwierając okładkę azjatyckich środków antyjadowych .

Hermiona nie potrzebowała dotyku ognia na nadgarstku, żeby omijać prawdę. – Po prostu coś dla mojego mistrzostwa – powiedziała. Gdyby rzeczywiście udało jej się stworzyć miksturę, którą sobie wyobraziła, z pewnością przyniosłoby jej to mistrzostwo.

-Hmm rozumiem. – Nie komentując oczywistego kłamstwa, opadł na krzesło obok niej i ustawił się wystarczająco blisko, by wsunąć rękę na jej kolano pod stołem. – W takim razie mam kilka tomów, które mogą się przydać. Jeśli…

Ich uwagę przyciągnął nadmiernie podekscytowany stukot dzioba w szybę. Mała sowa Charity, Dionizos, podskakiwała i pohukiwała, prosząc żeby ją wpuścić. Niósł dwa listy: po jednym dla każdego z nich.

— Trzymaj przeklętego ptaka poza zasięgiem wzroku — wyszeptał Severus, gdy Hermiona otworzyła okno. – Będzie o wiele więcej wrzasków, niż moje bębenki mogą znieść, jeśli stara i nowa bibliotekarka, zobaczą zwierzę w pobliżu swoich cennych ksiąg.

Dionizosowi nie trzeba było powtarzać dwa razy; przysiadł na kolanach Hermiony – na nodze, która nie była jeszcze zajęta przez ciepłą dłoń. To sprawiło, że znalazł się wystarczająco blisko aby pochylić się i przytulić do ręki Severusa. Taki z niego przytulacz. Kiedy czytała, gładziła miękki, pierzasty łebek sowy.

 

Droga Heather,

Najwyższy zas, żebyś opowiedziała mi o sobie i Severusie. Tak, już wiedziałam. Widziałam was z mojej szopy, kiedy całowaliście się w ogrodzie. Severus wspomniał o tym w swoim liście, który przyszedł tuż przed twoim, więc technicznie pobił cię pokonał.

Nie muszę powtarzać moich gróźb o pochowaniu cię w ogrodzie, jeśli go skrzywdzisz, prawda?

Dobrze.

Czy wspominałam kiedyś, że jeden z twoich uczniów jest dzieckiem mojej kuzynki Andromedy? Nimfadora Tonks. Andromeda jest jedyną osobą ze strony mojej mamy, która wciąż ze mną rozmawia (wyszła za mąż za mugola, więc byłoby raczej hipokryzją z jej strony, gdyby tego nie zrobiła). Jest świetna, pomimo jej wątpliwych wyborów dotyczących imion. Spotkasz ją na moim przyjęciu sylwestrowym.

Możesz też spotkać siostrę Gideona, Molly, chociaż nie wiem, czy przyjdzie. Wpadłam na nią w Kings Cross po tym, jak was podrzuciłam. Ma około miliarda dzieci. Kilku z nich już spotkałaś: Billa, Charliego i Percy’ego Weasleyów. Lubię Molly. Jest opiekuńcza i kochająca, a czasami trochę przerażająca (w dobry sposób), ale nie wiem, jak teraz z nią rozmawiać. Myślę, że ona też nie wie, jak rozmawiać ze mną. To nie w porządku, prawda? Powinnyśmy być dla siebie wsparciem. Jesteśmy dwiema osobami, które kochały go najbardziej na świecie, ale kiedy jesteśmy razem, to tak, jakbyśmy nie mogły nawet na siebie patrzeć nie myśląc o tym, co obie straciłyśmy.

Zbliża się rocznica jego śmierci. 24-go tego pamiętnego miesiąca mija sześć lat. Zazwyczaj tego dnia chodzę do Hogsmeade, a Severus wpada do Trzech Mioteł żeby dotrzymać mi towarzystwa, kiedy tylko nadarzy się okazja. Chcesz dołączyć do nas w tym roku? 

W każdym razie, kiedy zobaczyłam Molly na stacji, pogrążyliśmy się w naszej zwyczajnej niezręcznej ciszy i po prostu wyskoczyłam nagle z tym zaproszeniem. Jej mąż jest szwagrem Gideona, mającym obsesję na punkcie mugoli. Ale o tym Ci już mówiłam. Jednak ostrzegam, na wypadek, gdyby się pojawili.

Cokeworth jest ciche. No cóż, tak ciche, jak to tylko możliwe, z krzykliwym szczurzym psem pani Cooper , garażem i zwykłymi kłótniami w środku nocy. Myślę, że tak naprawdę mam na myśli to, że brakuje w nim odgłosów z sąsiedniego pokoju i wolnej sypialni. Załączam zdjęcie ogrodu. Wiem, że widziałaś go niecałe dwa tygodnie temu, ale teraz wygląda ładnie ze zmieniającymi się liśćmi. Gdybyś tu była, mogłybyśmy zmusić Severusa, żeby poszedł z nami na kolejny piknik. Chciałam też Wam udowodnić, że dbam o Wasze rośliny.

Jak traktują cię w Hogwarcie? Przesyłam tobie i Severusowi moją miłość. 

Kocham i całuję. 

Charity

 

– Powiedziałeś o nas Charity? – spytała Hermiona, szukając w swojej torbie sowiego przysmaku.

Severus ścisnął jej kolano. -Oczywiście. Charity mówi, że zaprosiła cię do Trzech Mioteł 24-go grudnia. Idziesz?

– Oczywiście. A teraz powiedz mi więcej o tych książkach, które mogą się przydać.

18 września 1987

Severus przesunął śliską, pachnącą miodem kostkę mydła przez ramię Hermiony, aż do jej piersi. Zamiast dotyku, który miał ekscytować, był miły i przytulny. Uśmiechając się do niego, odchyliła głowę do tyłu tak, że strumień wody z prysznica spływał jej po włosach.

– Naprawdę nie musisz mi nic dawać– powiedziała.

Severus zadrwił. – Tak, wiem.

Może nie znał poranmej etykiety, ale postanowił że urodziny swojej dziewczyny (Bogowie, to słowo brzmiało tak młodzieńczo) wymagały jakiegoś gestu. Gdyby dała mu jakieś ostrzeżenie, mógłby zastanowić się nad tym wcześniej, ostatecznie pytając Charity, co do cholery jej dać.

– Ale to właściwie nie są moje urodziny, prawda? powiedziała. – Pozostawiłam swój czas w grudniu, a przybyłam tutaj w czerwcu. Jeszcze sześć miesięcy, zanim skończę dwadzieścia trzy lata.

Wielokrotne walenie z drugiego pokoju przerwało protesty Severusa. Brwi Hermiony ściągnęły się.

-Co to za hałas? – zapytała.

– Chyba ktoś przy drzwiach.

Prawdopodobnie uczeń Slytherinu potrzebujący jakiejś pomocy. O tej godzinie rano musiała to być kwestia życia lub śmierci, aby mogli zaryzykować jego gniew. Nie zadał sobie trudu, żeby się wysuszyć; po prostu narzucił szlafrok i podbiegł, by odpowiedzieć na pukanie. Hermiona podążyła za nim, zakładając naszyjnik, zanim założyła zapasowy szlafrok, w którym jej drobne ciało utonęło. Schowała się za drzwiami, by zniknąć z pola widzenia, gdy się otwierały.

Zamiast zrozpaczonego studenta odkrył, że czeka tam jego blada i trzęsąca się matka.

— Severusie — powiedziała Eileen, wpadając do środka, zanim zdążył ją powstrzymać. – Znalazłam… Och! Heather, przestraszyłaś mnie. – Mrugając, rozejrzała się pomiędzy Severusem i Hermioną, przyglądając się ich mokrym włosom i ubiorowi. Och.

Severus odchrząknął. – Mamo, czego Ci potrzeba?

-Znalazłem Bogina w mojej kwaterze. Na razie jest zamknięty w nocnym stoliku, ale nie może tam zostać. Szczerze, to jak tą szkołę prowadzą? Jakie inne plagi tu odnajdę?

Zgryźliwe słowa go nie zmyliły. Sposób, w jaki obracała różdżkę w dłoni jako przedmiot pocieszenia, był nowy, ale rozpoznał ten wysoki, obronny ton. Sama próbowała wygnać Bogina.

-Och, czy mogłabym go dostać? – zapytała Hermiona. – Pokazać moim uczniom. Potem się go pozbędę, obiecuję.

Eileen wzruszyła ramionami. -Przypuszczam że tak, jeśli musisz.

— Świetnie — powiedział Severus. -Teraz, kiedy to już załatwione, mamo, jestem pewien, że chciałabyś wcześnie rozpocząć naukę w bibliotece.

– Żebym została zmiażdżona przez rozklekotany regał na książki, na wpół zjedzony przez termity? Eileen przesunęła się krok na przód od drzwi, wchodząc jak do swojej kwatery. – Ktoś powinien powiedzieć radzie o stanie tego miejsca. To haniebne.

Czuł się tak, jakby znalazł swoją własną srebrną książkę z feniksem, Severus został przeniesiony w te noce, kiedy Tobiasz znikał, a Eileen próbowała bawić się razem z synem w biwakowanie w salonie. Dopiero dużo później zorientował się, że robiła to, ponieważ nie chciała być sama. Jakoś wciąż czuł się zbyt młody, by sobie z tym poradzić.

Prawda że był głupcem sądząc, że sprawy z Eileen pozostaną gładkie i bezproblemowe? Tak, bo przecież ponownie połączyła się ze swoją magią i tak,bo Tobiasz jeden raz zrobił tak rozsądną rzecz i umarł, ale kilka eliksirów odstawienia alkoholu i praktyka biblioteczna nie mogły cofnąć dziesięcioleci bezsilności.

Co miał zrobić? Jak miał jej pomóc?

– To mi przypomniało – powiedziała Hermiona. – Kiedy przyjechałam, znalazłam w swojej klasie kilka bahanek. Prawdopodobnie była to wina byłego profesora. Ciekawe, czy mieszkał również w twoich kwaterach, Eileen. Nie dziwiłoby mnie to. Chciałam wspomnieć o tym Dumbledorowi. Może pójdziemy się z nim zobaczyć?

Eileen udawała, że ​​się nad tym zastanawia, zanim się zgodziła.

– Genialne – powiedziała Hermiona. – Daj mi tylko kilka sekund na ubranie się i ruszamy. Severusie, czy mógłbyś udać się do kwater twojej mamy i zabrać ten stolik nocny do mojej klasy?

– Byłoby to rozsądne – powiedział.

Puchon. To pewne. Z jakiego innego powodu byłaby tak miła dla jego mamy?

– Severusie – powiedziała Eileen, gdy Hermiona zniknęła w sypialni – dlaczego nie powiedziałeś mi, że ty i Heather się spotykacie? Mam nadzieję, że Pomona jeszcze nie napisała do swojej siostrzenicy.

– Co ma wspólnego siostrzenica Pomony z czymkolwiek?

– Chciałyśmy cię z nią umówić.

Eileen przekazała te informacje, jakby nie była to najbardziej absurdalna rzecz, jaką Severus słyszał od czasów, gdy Lockhart był jego uczniem.

-Zapewniam cię. – powiedział – Nie ma takiej potrzeby.

-Cóż, teraz nie.

Przesuwając się do swojej półki z czarną magią, przeorganizował kilka tytułów, które wypadły z porządku alfabetycznego. – Miałem wrażenie, że lubisz Heather.

Eileen zmarszczyła brwi. -Oczywiście że tak. Nie tak bardzo jak ty, ale…

– Mamo.

Hermiona wróciła we wczorajszych szatach, zatrzymując się, by dziobnąć Severusa w usta, po czym podała ramię Eileen. Nie zarumienił się, całując ją na oczach matki, bez względu na to, co uniesione brwi Eileen miały do ​​powiedzenia w tej sprawie.

— Heather — powiedziała Eileen zbyt głośnym szeptem, gdy Hermiona prowadziła ją w stronę drzwi — jesteś ostrożna, prawda? Nie jestem jeszcze gotowa na bycie babcią.

Do kurwy nędzy. Właśnie dlatego jej nie powiedział.

 

Ostatnim razem, gdy Hermiona widziała Bogina, przybrał on postać Horacego Slughorna. Wtedy jeszcze żył. Fałszywy Horacy powiedział jej, że nigdy, przenigdy nie odniesie sukcesu na polu eliksirów. Te jego wąsate usta, które wcześniej zawsze wykrzywiały się w uśmiechu na widok Hermiony, skrzywiły się, twierdząc, że była rozczarowaniem, że nigdy nie powinien był przyjmować jej na uczennicę.Że mógłby wyleczyć się z trwałych obrażeń zadawanych przez Klątwę Dołohowa, gdyby tylko była mądrzejsza.

Teraz Hermionie wyschło w gardle, gdy weszła do swojej klasy. Kiedy poprosiła Eileen o Bogina, nie przemyślała tego do końca. Wydawało się, że to najłatwiejszy sposób na zaoferowanie pozbycia się go bez obrażania drugiej kobiety. Powinna była poprosić Severusa o rzucenie Riddikulusa, zamiast przynosić go tutaj. Pokazywanie dzieciom, jaką formę przybierze jej Bogin, nie było dobrym pomysłem, biorąc pod uwagę, jak łatwo mogło powiedzieć coś, czego nie byłaby w stanie wyjaśnić. Najlepiej zlikwidować to, zanim przybędą na którekolwiek z jej zajęć.

Szafka nocna przemieniona w więzienie została wykonana z polerowanego drewna wiśniowego. Wyglądało na to, że nie jest w stanie powstrzymać najgorszego strachu. Podchodząc do niej długimi, pewnymi krokami, Hermiona przypomniała sobie swoją własną lekcję z trzeciego roku o Boginach. Czuła się nieswojo, zachęcana do śmiechu z profesora. Sądziła, że ​​o tym porozmawiałaby z Remusem, gdyby żył. Może Bogin pojawi się jako Remus, wyliczając wszystkie powody, dla których wróciła do teraźniejszości, nie zapobiegwszy ani jednej śmierci, recytując niedociągnięcia i oskarżając ją, że nawet nie próbowała go ratować. Bo nie podjęła ryzyka, prawda?

Gdy Hermiona wstrzymywała oddech i otwierała szafkę, Bogin rzucił się na nią. Nie powinna była się wahać, by przepatrzeć jak przemieniają się jej lęki, widziała je u innych podczas zajęć u Remusa. W końcu Bogin wylądował na najgorszym jej lęku. Widząc to, Hermiona poczuła jakby całe powietrze opuściło pokój. Ona też powinna się domyślić.

 

W dzisiejszych czasach porażka miała inne oblicze: nie obraz besztanej Minerwy czy Horacego. Nie. Ta wizja nie musiała mówić.

To był Severus taki, jakiego widziała go ostatnio podczas wojny: cichy i przesiąknięty własną krwią, jego ciemne oczy były puste. Był martwy.

Rozdziały<< Ogród trucizn Rozdział 21 (+18)Ogród trucizn Rozdział 23 >>

Ten post ma 9 komentarzy

Dodaj komentarz