Rozdział 9

Harry i Ron niecierpliwie czekali na przypływ odwagi, aby powiedzieć McGonagall swoje przypuszczenia. Już znajdowali się przed jej klasą, ale dalej coś ich zatrzymywało – pewnie strach, że opiekunka ich domu im nie uwierzy. 

– Jesteś pewny, że chcesz jej powiedzieć? 

– Tak – odpowiedział Harry, kładąc dłoń na klamce aby otworzyć drzwi.

– Panie Potter, Panie Weasley, wcześnie dziś wstaliście – powiedziała podejrzliwym głosem. – Co was do mnie sprowadza?

– Pani Profesor, sądzę, że wiemy gdzie jest Hermiona.

Jej oczy gwałtownie się rozszerzyły. Cokolwiek czego się spodziewała na pewno nie było tym! 

– I gdzie dokładnie się znajduje? 

– Cóż, to długa historia – zaczął Ron, patrząc na Harry’ego oczekująco. McGonagall również przeniosła na niego swój wzrok, na co Potter poczuł się nieswojo. Historia dalej miała kilka luk, a jeśli ona mu nie uwierzy…

W każdym razie i tak jej powiedział. Przez całą opowieść jej wyraz twarzy zmieniał się z niedowierzania na zdumienie. W końcu Harry skończył opowieść, a wtedy zapadła niezręczna cisza…

– Cóż… – zaczęła Profesor McGonagall. – To bardzo interesujące, możecie być pewni, że wkrótce omówię to z Profesorem Snapem.

Harry’emu opadła szczęka.

– Naprawdę nam Pani wierzy? Tak po prostu? 

– Nie jestem niczego pewna, ale podane przez ciebie fakty, Panie Potter, są bardzo interesujące i wymagają sprawdzenia. Omówię to wszystko z Dyrektorem i Profesorem Snapem tylko po to, aby się upewnić.

– Ah… – powiedział głupio Ron, wyglądając na prawdziwie zdumionego.

– Czy jest coś jeszcze? 

– Nie, Pani Profesor.

– Więc radzę wam pójść na śniadanie lub do pokoju wspólnego – powiedziała, odwracając się do papierów leżących na biurku.

Chłopcy wyszli w milczeniu.

– Cóż… – zaczął powoli Ron. – Zgaduję, że pomysł nie był tak szalony jak myśleliśmy. 

– Raczej jak TY myślałeś – powiedział Harry, pogrążając się w myślach. Czy to naprawdę było takie łatwe? Nigdy wcześniej nie chodził do nauczyciela sam z siebie i nie spodziewał się, że będzie to wyglądało po prostu tak… spokojnie. 

– Chyba czas iść na śniadanie. 

Harry zgodził się z nim. To, jak dalej potoczy się ta sprawa nie zależało już od nich, ale miał dziwne wrażenie, że wszystko teraz się skomplikuje jeszcze bardziej.

 

***

– Kotku, przyjdź do mnie! – Severus wołał Hermionę.

Dalej chowała się pod jego szatą w obawie, że zmieni się w człowieka. Przemiany następowały teraz co około dwadzieścia minut!

W końcu usłyszała głośne westchnięcie, a zaraz po nim zbliżające się kroki.

– Mam coś dla ciebie, Kociaku, ale musisz wyjść aby to dostać.

Hermiona głośno miauknęła w odpowiedzi, ale nie ruszyła się spod szaty. Nie chciała ryzykować.

– Wyjdź, kociaku – powiedział, sięgając do szaty aby ją podnieść. Uderzyła pazurem w jego dłoń, na co zareagował westchnieniem pełnym zaskoczenia.

Przez chwilę panowała między nimi ogłuszająca cisza, oboje czekali aż drugie z nich wykona jakikolwiek ruch. Naprawdę nie chciała go podrapać, ale musiała to zrobić!

– Dobrze, kotku. Zagram w twoją małą grę. Położę przed szatą twój prezent, jeśli będziesz go chciał to po prostu po niego sięgniesz – powiedział zrezygnowany Severus.

Usłyszała brzęk metalu na podłodzę, więc delikatnie uniosła szatę i wyjrzała – przed nią leżała jasnoniebieska obroża, lecz tym, co ją rozczuliło było malutkie, srebrne serduszko wiszące z przodu.

Uniosła wzrok na Severusa, który patrzył na nią zaciekawiony. Powoli wystawiła jedną łapkę, delikatnie wciągnęła obrożę pod szatę i w podziękowaniu zaczęła mruczeć najgłośniej jak tylko potrafiła.

– Przynajmniej ci się podoba – powiedział zrzędliwie, a Hermiona zdała sobie sprawę, że czuł się zraniony.

Czując się jak najgorszy człowiek na świecie postanowiła znów wystawić łapkę spod szaty i poruszać nią tak, aby zrozumiał, że musi się do niej schylić.

– Jesteś naprawdę dziwnym kotem – stwierdził schylając się, po czym położył dłoń blisko szaty. Hermiona położyła łapkę na jego knykciu, wystawiła głowę i dała mu kociego całusa w rękę, po czym od razu znów się schowała. 

Severus zachichotał.

– Dobrze wiedzieć, że mnie doceniasz.

Właśnie w tym momencie rozległo się ciche pukanie w drzwi, więc Snape podniósł się i szybko ruszył, aby je otworzyć.

– Minerwa. Wejdź, proszę.

– Dzień dobry, Severusie – powiedziała McGonagall. Hermiona spojrzała na nią, od razu zauważając, że Pani Profesor wygląda na zmartwioną. – Severusie, usłyszałam dość dziwne informację od uczniów zaniepokojonych zniknięciem Panny Granger.

 

***

Serce Severusa się zatrzymało. Jego umysł krzyczał, aby szybko powiedział że nic nie wie i wypchnął nauczycielkę za drzwi, ale Minerwa kontynuowała tak szybko, że nie zdążył nawet przemówić. 

– Severusie… Czy jest tutaj twój kot? – Jego umysł zamarł. Mógłby przysiąc, że usłyszał zgorzkniały głos własnego sumienia: “A nie mówiłem?”

– Minerwo, proszę, wyjaśnij o co chodzi zanim dojdziesz do jakichkolwiek wniosków.

– Wniosków? Nie dochodzę do żadnych wniosków. Muszę sprawdzić te dziwne informację, które dotarły do mnie dziś rano. Jeśli chcesz, żebym to wytłumaczyła to oczywiście, że to zrobię – powiedziała, robiąc po tym chwilę przerwy. Nawet dla niej ten pomysł był głupi, ale i tak musiała to sprawdzić. – Severusie… Mam naprawdę dobrę powody aby sądzić, że twoim kotem tak naprawdę jest Hermiona Granger.

Snape nie wiedział co myśleć, a tym bardziej powiedzieć.

– Minerwo, ja… – zaczął, ale nie wiedział jak kontynuować.

– Chciałbyś, abym wyjaśniła swoje przypuszczenia?

– Jeśli mogłabyś.

– Dziękuję. – Chrząknęła, zebrała się w sobie i dopiero wtedy kontynuowała. – Od Pottera i Weasleya dowiedziałam się, że eliksir jaki chciała zrobić Hermiona nazywał się Antidotum na Bezsenność. Jej przyjaciele sądzą, że mogła w jakiś sposób zepsuć miksturę i…

Ale Severus nie musiał jej dłużej słuchać. Już to wiedział. Niepoprawnie uwarzone Antidotum na bezsenność, kociak w pracowni uczniów…

– Więc przypuszczam, biorąc pod uwagę czas, przez jaki jej nie ma, że niedługo zmieni się znów w człowieka.

– Co? – zapytał Snape, wyrwany z własnych myśli.

– Severusie, czy ty mnie w ogóle słuchałeś? Powiedziałam, że lada chwila może się zmienić, więc jeśli twój kot to tak naprawdę Hermiona Granger muszę ją teraz zabrać.

Severus czuł się, jakby jego umysł miał eksplodować.

Zabrać jego kociaka?

 

***

Hermiona również panikowała. Więc Harry i Ron się domyślili!

– Dobrze dla nich. Teraz muszę opuścić Severusa! – warknęła w myślach. – Ale.. przecież tego chcę, prawda?

Jasne, że tak. To był SNAPE! Oczywiście, że chciała wrócić do Harry’ego i Rona.

Nagle jej myśli wróciły do tej jednej chwili, kiedy prawie go pocałowała…

Hermiona się zarumieniła. Prawie go pocałowała! Co ją opętało?! 

Jej rozmyślenia przerwał mocny ból dochodzący z jej klatki piersiowej. Zacisnęła z całej siły zęby, żeby nie miauczeć, ale ból rozprzestrzeniał się po całym ciele. 

– O nie! Znów się zmieniam! – pomyślała, czując obezwładniającą panikę.

Ból był znośny, ale z każdą chwilą Hermiona czuła jak jej sierść się jeży, w końcu do tego stopnia, że wyglądała jak istna kulka futra. Z całej siły zacisnęła powieki czując jak przemienia się w człowieka.

Łapki zmieniły się w dłonie, sierść zniknęła, a ogon zaczął się kurczyć. Prawie westchnęła. Naprawdę lubiła swój ogon.

Nagle wszystko się skończyło. Otworzyła oczy i znów obserwowała świat normalnymi oczami, a wszystko w pokoju wydawało się dużo mniejsze.

Dalej chowała się pod szatą Snape’a, a żaden z Profesorów nie zwrócił na nią uwagi. Szybko podniosła obrożę, którą dostała chwilę wcześniej i założyła na swoim nadgarstku, czując olbrzymią ulgę. 

– Musimy teraz znaleźć twojego kota i obserwować, czy nastąpi przemiana – usłyszała głos McGonagall.

Na moment jej sercem zawładnął strach, ale z każdym oddechem przemijał. Owinęła się szatą Severusa i wstała, patrząc na nich z odrobiną smutku.

– To nie będzie potrzebne, Pani Profesor. Jestem tutaj.

Rozdziały<< Rozdział 8Rozdział 10 >>

Sky

Sky - niebo. Czytając Percy'ego Jacksona zawsze widziałam siebie jako córkę Zeusa, więc ten pseudonim idealnie do mnie pasuje. Kocham wschody i zachody słońca, burze obserwuje przez okno. Chciałabym umieć latać. Bez pamięci zakochana w Dramione i Sevmione. Ślizgonka, miłośniczka zwierząt (w szczególności kotów!). Studentka socjologii. Tłumaczę anglojęzyczne ff - póki co tylko Sevmione, ale planuje też Dramione. Więcej czytam niż tłumaczę. Uwielbiam długie historie z happy endem, chociaż trafia się też ANGST. Mam słomiany zapał, a rozdziały publikowane są nieregularnie.

Ten post ma 9 komentarzy

  1. Nibo to humorystyczne opowiadanie, ale zrobiło mi się przykro. Severusa musiało to naprawdę zaboleć.
    I naszła mnie taka refleksja, że czasem robimy coś, co z początku wygląda bardzo pozytywnie i nie wiedzieć kiedy okazuje się błędem.
    Ale jak to się mówi, dobrymi chęciami jest piekło wybrukowane…Wróć do czytania

  2. Może na całe szczęście McGonagall i inni nie wiedzą, jak zachowywała się Hermiona przez cały ten czas. Mogli sobie wyobrażać, że była tylko zwykłym kotem i tyle…Wróć do czytania

  3. Nooooo, jakby McGonagall nie wiedziała o kocie, to mogłoby to być conajmniej… DZIWNE, znaleźć Hermionę ubraną tylko w szaty Severusa xDWróć do czytania

Dodaj komentarz