Rozdział 18

Dzień przed pierwszymi dodatkowymi zajęciami z Eliksirów, Hermiona usiadła obok Ginny w Pokoju Wspólnym. Spojrzała na Harry’ego, który siedział przy samym kominku – wpatrywał się w ogień, wyraźnie zamyślony.

Hermiona westchnęła i rozejrzała się po reszcie pomieszczenia. W kącie siedział naburmuszony Ron, wystrzeliwujący z różdżki piórka, które po chwili zestrzeliwał małymi kulkami ognia. Popiół znikał, zanim mógł dotknąć podłogi. 

– Chciałabym wiedzieć co zrobiłam źle – powiedziała zirytowana. – Nie sądzę, żeby wiedzieli…

– Harry wie – odpowiedziała szybko Ginny, nie podnosząc wzroku znad pracy domowej.

– Co?

– Harry wie. A Ron jest zły, bo zdaje sobie sprawę z tego, że coś przed nim ukrywamy. 

– Oh… – to było jedyne, co mogła powiedzieć. Spojrzała na Harry’ego, z którym przez moment nawiązała kontakt wzrokowy, zanim prędko odwrócił głowę. Przygryzła usta. – Jak to przyjął?

– Niezbyt dobrze. Mniej więcej tak, jak ja teraz. – Weasley zmarszczyła brwi.

– Ginny, naprawdę musisz odpuścić. Nie zrobisz nic, co mogłoby zmienić moje zdanie. Myślę, że powinnam porozmawiać z Harrym… – westchnęła, podnosząc się powoli, po czym podeszła do Pottera.

– Cześć – powiedziała, siadając na fotelu obok niego. Harry odwrócił wzrok. – Ginny powiedziała mi, że się dowiedziałeś.

– Nie chcę jeszcze o tym rozmawiać. – Skrzywił się jeszcze bardziej, kręcąc głową. – Muszę to przemyśleć.

– Posłuchaj, sądzę, że powinniśmy to wyjaśnić. W sensie… To nie do końca ciebie dotyczy, ale skoro mnie ignorujesz, to musimy o tym porozmawiać. Wiesz, to wcale nie jest nic wielkiego.

– To nie jest nic wielkiego? – Spojrzał na nią z wyrzutem. – Hermiono, on zdradził moich rodziców. Nienawidzi mnie, nienawidzi wszystkich twoich przyjaciół i nienawidzi ciebie. Jak możesz go kochać?

Hermiona opuściła głowę, skupiając wzrok na swoich dłoniach.

– Bo go znam.

– Kogo znasz?

Dziewczyna obróciła się szybko, zauważając za sobą zaciekawioną twarz Rona. Zbladła, mając nadzieję, że nic nie słyszał.

– Oh… Nikogo… To tylko… Um… – jąkała się, starając się jakoś z tego wybrnąć.

– Ukrywacie coś przede mną, prawda? – warknął, a jego twarz robiła się coraz bardziej czerwona.

– Nie, Ron, to tylko… 

– Ukrywacie coś! Mam dość bycia jedynym, który nic nie wie! – Jego głos z każdym słowem stawał się coraz głośniejszy. –  Wszyscy jesteśmy przyjaciółmi! Skoro Ginny i Harry wiedzą, to mi też możesz powiedzieć!

– Proszę, Ron, nie tutaj.

– To gdzie? Kiedy? Dlaczego znowu mnie wykluczacie?

Hermiona wiedziała, że Ron ma racje. Nie zachowywała się w stosunku do niego fair, ale prawda była taka, że nikomu o tym nie mówiła. Sami się tego domyślili. Nie powinna mu tego mówić, ale nie mogła też przed nim tego ukrywać… Obie sytuacje były przegrane i mogły oznaczać koniec przyjaźni. Nieważne co zrobi, Ron będzie na nią wściekły.

– Pójdźmy gdzieś indziej, to ci wszystko wytłumaczę. – Podniosła się z fotela, widząc zmartwiony wzrok Ginny.

– Hermiono…

– Jest w porządku, Ginny. Chodź, Ron. 

– Ktoś umarł? Dlaczego wszyscy jesteście tacy poważni? – zapytał Rudowłosy, spoglądając na całą trójkę.

– Niedługo wszystko zrozumiesz – odpowiedział Harry, spoglądając na Hermionę ze złością.

– Skoro tak to nie wiem, czy na pewno chcę wiedzieć…

– Skoro tak… – powiedziała szybko, siadając na fotelu.

– Nie! – krzyknął Ron, odwracając się w kierunku wyjścia z Pokoju Wspólnego. – Chcę wiedzieć! Chodźmy!

Hermiona prowadziła go korytarzem, zmierzając w kierunku pustej sali. Rozejrzała się, aby sprawdzić, czy Irytka nie ma w pobliżu, po czym zamknęła za sobą drzwi i rzuciła Muffiato.

Ron przyglądał się jej zdziwiony.

– Okej, Hermiono, trochę mnie przerażasz. Co się dzieje? Dlaczego to taki wielki sekret?

– Zrozumiesz, dlaczego tak to ukrywam. Jeśli ktokolwiek się dowie… Cóż, nie chcę znać konsekwencji – przerwała, nie wiedząc, jak ma to powiedzieć. – Nie wiem jak ci to wytłumaczyć, Ron. Nikomu tego nie mówiłam. Harry i Ginny sami się tego dowiedzieli, nic nie mogłam na to poradzić. To naprawdę nie jest łatwe…

– Mów prosto z mostu. – Ron coraz bardziej się niecierpliwił, spoglądając na nią ze zmrużonymi oczami. – Bez wymyślnych słów czy unikania prawdy.

– Nie wiem jak…

– Po prostu powiedz!

– Zakochałam się w Snapie.

– To zabawne – powiedział, przyglądając się jej. – Naprawdę zabawne, ale teraz, Hermiono, przestań żartować i powiedz mi prawdę.

– To prawda, Ron. – Dziewczyna mówiła cicho, opuszczając głowę.

– Ale ty… nie możesz… to po prostu… – Starał się zebrać w sobie, przyswajając informacje. – To chore, Hermiono. Po prostu chore.

– Co jest w tym chorego? Jest człowiekiem tak jak każdy inny.

– Nie, nie jest! To Snape! Wszystko teraz się ze sobą łączy… – Spojrzał na nią obrzydzony. – Ledwo mogę na ciebie patrzeć! To obrzydliwe! O, Merlinie… Snape! Jak mogłabyś… – jego głos stawał się coraz głośniejszy, a sam Weasley zaczął wymachiwać rękami. – Jest od ciebie dwa razy starszy! Jest twoim nauczycielem! To Snape! Był Śmierciożercą! Jest najbardziej znienawidzonym nauczycielem w Hogwarcie! To… To Snape!

– Zdaje sobie z tego sprawę, Ron – powiedziała, krzywiąc się. Jego słowa ją zraniły. Nie mógł na nią patrzeć? Przecież nie zrobiła nic złego… – Dlaczego nie możesz po prostu być moim przyjacielem i wspierać mojej decyzji?

– Hermiono, jako twój przyjaciel wspierałbym cię we wszystkim oprócz tego! To nie może być prawda, nie możesz go kochać! To wam się nie uda!

– Cóż, mam plan, który może się udać…

– Co? Masz plan? – zapytał, a jego usta pozostawały otwarte ze zdziwienia. – To, że go… kochasz… jest okropne, ale to, że masz jakiś plan, jest jeszcze gorsze! 

– Dlaczego miałabym go nie mieć?

– Bo to Snape!

– Ron, nie obchodzi mnie co ty, Harry i Ginny myślicie. Kocham go! Zrobiłabym wszystko, aby odwzajemnił moje uczucie i to, co powiecie tego nie zmieni! 

Ron patrzył się na nią, a jego oczy przeszywały ją złością.

– Już nawet nie wiem kim jesteś – powiedział, kręcąc głową, po czym usunął zaklęcie, otworzył drzwi i wyszedł.

Hermiona nie starała się powstrzymać łez, które napłynęły jej do oczu. Myślała, że może Ron to zrozumie, ale była naiwna. Jak mogła w ogóle oczekiwać, że to zaakceptuje? Z jego nienawiścią do Severusa…

Schowała twarz w dłoniach, a łzy ciekły jej między palcami. Co ma teraz robić? Wszyscy przyjaciele są przeciwko jej decyzji.

Wszystko dlatego, że się w nim zakochała… 

Czy miłość nie powinna być dobra? Nie powinna uszczęśliwiać i czynić życie łatwiejszym? Co, jeśli to, co do niego czuła, nie było miłością, tylko zwykłym zauroczeniem? Co, jeśli okłamywała samą siebie?

Pogrążyła się w swoich myślach, a wszystkie mówiły jej to samo – jej przyjaciele mieli racje.

Ale może szukała odpowiedzi w złym miejscu? O miłości się nie myśli, nie decyduje – to serce wybiera, kogo kocha.

A serce mówiło jej, że kocha Severusa Snape’a. Czuła w środku żar, pragnący odwzajemnienia jej uczuć od jedynej osoby, do której były skierowane. Namiętność wypełniła całe jej kończyny i umysł, wyciszając negatywne myśli i przekonując ją, że jej miłość jest prawdziwa.

Wszystko to spowodowało, że jej łzy skończyły płynąć, a ją wypełniła determinacja, bardziej zaciekła niż kiedykolwiek wcześniej.

Podniosła się, poprawiła ubrania i wyszła z klasy z podniesioną głową.

Rozdziały<< Rozdział 17Rozdział 19 >>

Sky

Sky - niebo. Czytając Percy'ego Jacksona zawsze widziałam siebie jako córkę Zeusa, więc ten pseudonim idealnie do mnie pasuje. Kocham wschody i zachody słońca, burze obserwuje przez okno. Chciałabym umieć latać. Bez pamięci zakochana w Dramione i Sevmione. Ślizgonka, miłośniczka zwierząt (w szczególności kotów!). Studentka socjologii. Tłumaczę anglojęzyczne ff - póki co tylko Sevmione, ale planuje też Dramione. Więcej czytam niż tłumaczę. Uwielbiam długie historie z happy endem, chociaż trafia się też ANGST. Mam słomiany zapał, a rozdziały publikowane są nieregularnie.

Ten post ma 21 komentarzy

  1. No cóż, to jest dość popularny w Sevmione etap, kiedy Hermiona tłumaczy się i wręcz błaga przyjaciół, by chcieli zaakceptować jej decyzję.
    Jednocześnie ten etap, który zawsze mnie szalenie irytuje. Hermiona nie jest dywanikiem, by kłaść się im u stóp, czekać na zgodę i błagać o wyrozumiałość – to dorosła, zdecydowana, pewna siebie dziewczyna (co widać było już po Wszy, z jakim zacięciem się w nią angażowała i nie błagała innych o akceptację, ale w pewnym sensie nawet narzucała im swoją opinię).
    Widać to było po GD – to ona to zaproponowała i z typowym dla niej uporem przekonała do tego Harry’ego.
    TA Hermiona powiedziałaby im o tym i postawiła sprawę jasno: przyjaźń polega na wzajemnej akceptacji. Więc albo to akceptujecie, albo się żegnamy. Z pewnością by nad tym ubolewała, ale nie poniżałaby się do kajania przed nimi.

    Więc zawsze irytuje mnie, jak w niektórych fickach zostaje sprowadzona do bezwolnej, chorobliwie uzależnionej od przyjaciół, nieszczęśliwie niezrozumianej osoby.

    No ale poza tym – Sky, świetnie przetłumaczony rodział 😉
    Widzę kolejny fick, który może dołączyć do „Tygodniowego programu czytelniczego” 😉 (jak program telewizyjny, ale ficki. BEZ REKLAM! 😉

    Uściski! I powodzenia w dalszym tłumaczeniu, Kochana!

    1. Szczerze to też mnie to irytuje. W ogóle wkurza mnie ta (w pewnym sensie) fałszywość jej „przyjaciół”, którzy tak ją szanują i lubią, że musi być wszystko tak, jak oni tego chcą.
      Nie mogłabym mieć takiego „przyjaciela”.

      Dziękuję!

      1. No i właśnie w dużej mierze na tym polega problem – na rozdźwięku, który jest między HP i Sevmione.
        W HP jakby nie patrzeć Harry i Ron są naprawdę jej przyjaciółmi. Rowling przedstawia ich dobrze. Owszem, Harry potrafi mieć humory jak baba w ciąży, a Ron ma problemy z płcią przeciwną, żeby się zemścić na Hermionie, ona sama też nie jest lepsza (patrz Cormac Mclaggen), ale ogólnie są taką prawdziwą dobraną trójcą.

        W Sevmione próbujemy po pierwsze pozbyć się Rona i w wielu fickach robimy z niego wrednego przygłupa (wiem, Mea Culpa, sama to zrobiłam w DS). Wiele autorek również traktuje podobnie Harry’ego.

        I właśnie tu się robi pod górkę.
        W fickach Hermiona stara się ich przekonać do jej zdania, chce, żeby ją rozumieli.
        Gdyby naprawdę byli tacy, jak MY ich przedstawiamy, na pewno ich opinia tak by się dla niej nie liczyła.

        Po prostu zmieniamy tylko jakąś cześć stuacji z HP i tym samym robimy sobie same problem.

        Zdecydowanie wolę ficki, takie jak Before the Dawn, w których Hermiona stara sie ich przekonać do tego, że może kochać Snape’a, owszem, jest trochę tym zażenowana, w końcu to bardzo intymna sprawa, coś na czym jej zależy i wie, że to szokujące. Oni owszem, są zszokowani, ale to akceptują. A przynajmniej próbują.

        1. O, a mi właśnie w Before The Down zaakceptowali to za szybko – przynajmniej Ron. Mam wrażenie, że Ron książkowy tak szybko by nie przeszedł z tym do porządku dziennego, tylko się irytował, nie odzywał…
          Ale tak, zauważyłam, że w większości ficków i Potter i Weasley zostają po prostu idiotami, którzy są tylko ozdobą dla Hermiony, niczym więcej. Jakąś marną namiastką przyjaźni. A o ile Rona nie lubię, to uważam, że Harry był naprawdę dobrym przyjacielem dla niej.
          W ogóle nie widzę powodu, dla którego Hermiona miałaby się przyjaźnić z nimi, gdy zachowują się właśnie tak jak w większości fików. Przecież ma Ginny (w większości opowiadań akurat ona stoi po jej stronie!!), Neville…
          Nie wiem, im starsza jestem tym bardziej mnie to wszystko irytuje.

          1. Jak dla mnie w Before the Dawn mogło być. Ale uwaga, ja mam straszny sentyment do tego ficka, więc choć z perspektywy czasu i po innych przeczytanych fickach widzę lekkie skazy ;), to nadal go kocham 😉

            A odnośnie tego, że im starsza jesteś, tym bardziej to Cię irytuje – to normalne. Przy pierwszych fickach podchodziłam jeszcze dość bezkrytycznie do takich drobiazgów. Nie miałam porównania, „łykałam” co było i czytałam co się dało.
            Ale po przeczytaniu jednej, drugiej, trzeciej „perełki” człowiekowi otwierają się oczy i widzi, że można to było pokazać inaczej.
            Wierz mi, sama trochę się wstydzę Dwóch Słów, bo dziś napisałabym je trochę inaczej.

            Czuję, że obie mamy ten sam zgryz 😉 przy tłumaczeniach. Ale cóż, nie mamy innego wyjścia jak iść za ciosem 😉 i tłumaczć dalej.
            Powodzenia!

            1. W wielu fikach (także i moich xD) bez sensu jest ta prośba o to, żeby jednak ją zrozumieli. Gdyby książkowa Hermiona była czegoś pewna, to by to zrobiła, bez oglądania się na przyjaciół. ALBO by porzuciła pomysł bujania się w Snape’ie, sądząc, że żadny facet nie jest wart przyjaźni.

      2. Ciąg dalszy (ale mnie natchnęło! 😉
        Nie spojlerując za bardzo, w PTL po troszę mam ten sam problem, choć tu dochodzi niekonsekwencja Loten.
        Ron jest d…kiem i tak już pozostanie, więc położmy na nim krzyżyk, ale Harry jest naprawdę dziwny.
        Bo wpierw, na samym początku, twiedzi, że są winni Snape’owi wszystko, że bez niego nie dałby sobie rady, ale jak dowiaduje się, że ukochany Hermiony to właśnie Snape, to wychodzi z niego wszystko, co najgorsze. I potrzebuje czasu, żeby zacząć myśleć i stać się na nowy tym Harry’m z początku ficka, którego bardzo lubię.
        Więc nawet w PTL mamy rozdziały, w których Hermiona się tłumaczy różnym ludziom.
        Niebawem będę betować właśnie te fragmenty, więc będę miała ten sam zgryz co Ty przy tłumaczeniu 😉

        Uściski, Kochana! 😉

    2. Oj, tłumaczenia Hermiony też są dla mnie ciężkie do przebrnięcia zwłaszcza że Loten ma do tego tendencję;). Dwie strony A4 wyjaśniania chłopakom dlaczego tak a nie inaczej w GS jest ponad moje siły.

      1. Tak, coś o tym wiem 😉
        W PTL będzie to wyjaśniać każdemu po kolei, z całą rodziną Weasleyów włącznie 😉 Wiesz, A4 * x 😉

Dodaj komentarz