Rozdział 12

Hermiona w końcu mogła opuścić Skrzydło Szpitalne.

Przebywała w nim już dwa dni, słuchając narzekań Pani Pomfrey, że powinna odpoczywać, ale nie mogła oprzeć się zaległym pracom domowym. Była taka podekscytowana na myśl o tym, że w końcu wróci na zajęcia! 

No, nie licząc Eliksirów.

Oczywiście, że chciała znów zobaczyć Se-Profesora Snape’a, ale jednocześnie się tego bała. Nie miała pojęcia jak on zareaguje, gdy zobaczy ją w klasie. Jak ona zareaguje…

Pani Pomfrey przekazała jej wszystkie zadania, mówiąc, że Snape je przyniósł, gdy Hermiona spała. Naprawdę żałowała, że nie mogła z nim porozmawiać, zobaczyć go…

Chciała mu podziękować za wszystko, co dla niej zrobił, ale jednocześnie czuła, że nie powinna nawet o tym wspominać. Powinna zachowywać się tak, jakby nic się nie stało. Może wtedy jej wybaczy.

A ona może wtedy zapomni o motylach w brzuchu, które pojawiają się za każdym razem, gdy o nim myśli.

Wczoraj o nim śniła. O jego uśmiechu, radości w oczach za każdym razem, gdy na nią patrzył…

Już nigdy więcej tak na nią nie spojrzy. Jego oczy zawsze będą zionęły chłodem i pustką, bo teraz nie była dla niego nikim więcej niż uczniem. Była zwykłym kłamcą niewartym jego czasu.

Pewnie ją nienawidził. 

Łzy pojawiły się w jej oczach, gdy spojrzała na malutką obrożę znajdującą się na jej nadgarstku. Przynajmniej tyle miała… Obroża, która już zawsze będzie przypominała jej prawdziwego Severusa, którego tak usilnie chowa przed całym światem.

Przebywając z nim, odkryła, że to, czego najbardziej chciał to czuć się akceptowanym. Ona go zaakceptowała, zdobyła jego zaufanie…

A potem je straciła.

Z frustracji kopnęła łóżko. Co miała teraz zrobić? Po tym, jak go zdradziła, jak miałby zaakceptować ją po raz kolejny? 

Łzy zaczęły spływać po jej twarzy.

– Hermiona, kończysz się przebierać? – Usłyszała głos Ginny zza kurtyny. 

– Już prawie! 

Wyczuwając jej niecierpliwość i głód, Hermiona przypomniała sobie słowa Pani Pomfrey:

– Będziesz odczuwała pewne skutki związane z transmutacją w kota na tak długo, Panno Granger, ale z czasem będą znikać. Nie wiem, jak długo to potrwa, ale czasem będziesz zachowywać się jak kot. To jednak nie jest nic niepokojącego, nie musisz się tym przejmować.

Dalej wyczuwała wszystkie emocje otaczających ją osób, ale najdziwniejszym było przyłapanie się na lizaniu swojej ręki tylko po to, aby wytrzeć nią potem twarz. Dokładnie tak, jak myją się koty! Dobrze, że nikogo nie było wtedy obok.

Zapięła ostatnie guziki ubrania i sięgnęła pod koce, gdzie znajdowała się szata Severusa, na której spała jako kociak. Szybko schowała ją do torby, po czym wyszła za kurtynę. 

– Jesteś głodna? Mamy jeszcze trochę czasu, zdążymy pójść na śniadanie – powiedziała Ginny.

– Ja już jadłam, Pani Pomfrey przyniosła mi śniadanie. 

– Cóż, ja jestem głodna, więc jeśli chcesz, to możesz pójść ze mną, a jeśli nie to po prostu zobaczymy się później.

– Raczej pójdę do biblioteki.

– Harry mówił, że się zmieniłaś, ale to nadal ty! Dopiero wychodzisz ze Skrzydła Szpitalnego a pierwsza rzecz, którą robisz to pójście do biblioteki! – zaśmiała się Rudowłosa, kręcąc głową, po czym skierowała się do wyjścia.

Prawda była taka, że Hermiona nie była w nastroju na czytanie książek, ale będzie mogła tam po prostu rozmyślać w samotności.

Szybko dotarła do biblioteki, znalazła wolny stolik, usiadła na krześle obok i zaczęła wpatrywać się w nicość, oczekując na rozpoczęcie się pierwszych zajęć tego dnia – Eliskirów.

 

***

Hermiona weszła do klasy Eliksirów, unikając kontaktu wzrokowego z Severusem, po czym usiadła obok Pottera i Weasleya. 

Obserwował ją kątem oka. 

Jej widok go zmieszał. Z jednej strony był naprawdę szczęśliwy, że w końcu ją widzi, ale nie wiedział nawet dlaczego. Nie była już jego kociakiem, tylko mu o nim przypominała.

Przyglądając się jej dłużej, poczuł złość. Siedziała tam wśród swoich przyjaciół w pełni szczęśliwa, kompletnie nie zdając sobie sprawy z chaosu, jaki wywołała w jego życiu. Nie odczuwając, jak tak on, olbrzymiej straty.

Westchnął cicho i podniósł się, kierując wzrok na pierwsze ławki.

– Dziś będziemy warzyć Eliksir Prawdy. Czy ktoś wytłumaczy, jak działa ten eliksir? – rozejrzał się po wszystkich uczniach, dopóki jego wzrok nie zatrzymał się na Hermionie. Jej ręka nie była podniesiona, z determinacją wpatrywała się w blat ławki.

– Nikt? – zapytał. Więc Panna Granger będzie unikać wszelkiego kontaktu z nim. Jaki był jej problem? 

Najpierw broniła go przed swoimi przyjaciółmi, a teraz zachowywała się, jakby był najgorszym złem na świecie, niezasługującym nawet na jej odpowiedź. 

Ogłuszająca cisza panowała w sali, więc zaczął planować zjadliwą uwagę w kierunku Gryffindoru, gdy ręka Hermiony powoli się uniosła.

Severus uniósł brwi.

– Panna Granger.

– Eliksir Prawdy przypomina Veritaserum, sprawiając, że pijący mówi tylko prawdę, ale w tym wypadku słyszy ją tylko on. Na przykład, gdy nie jest czegoś pewny, usłyszy prawidłową odpowiedź, a eliksir pomoże mu dokonać wyboru, jednak to wszystko odbędzie się w jego myślach – powiedziała, dalej na niego nie patrząc. 

– Prawidłowa odpowiedź – mruknął, nie czując nawet najmniejszej irytacji, co go zaskoczyło. – Macie piętnaście minut, aby ukończyć Eliksir. Zaczynajcie. 

 

***

Hermiona nie chciała przyciągać uwagi Severusa. Nie chciała słyszeć w jego głosie nienawiści, którą na pewno do niej czuł. 

Jednak, o dziwo, nic takiego się nie wydarzyło. Wyczuła tylko zmieszanie. 

Może przydałoby jej się trochę tej mikstury, którą mają dziś uwarzyć…

Lekko uniosła kąciki ust, wzięła potrzebne jej składniki i wzięła się do pracy.

Ledwo skończyła, a Snape oznajmił, że już koniec czasu. Wlała część eliksiru do kilku fiolek i czekała.

Snape przechadzał się między uczniami, sprawdzając każdą miksturę, aby oznajmić, która nadaje się do spożycia, a która by ich otruła.

– Longbottom, to jest żałosne! – warknął, spoglądając złowrogo na przerażonego nastolatka. – Podejdź do Panny Granger, będziesz dziś testował jej eliksir.

– Ale, Profesorze… nie sprawdził Pan mojego eliksiru – powiedziała cicho Hermiona, spoglądając na niego. Dojrzała w jego oczach dziwny blask, a jej zmysły wyczuły dokładnie te same emocje, które pojawiały się, gdy była przy nim jako kociak.

Sekundę później, jak za pstryknięciem palców, jego mimika znów wyrażała niechęć.

– Idealnie jak zawsze, Panno Wiem-To-Wszystko – zadrwił, unikając patrzenia na nią. Mogła wyczuć jego złość i irytację, gdy odchodził, ale nie wyglądało to tak, jakby skierowane były na nią. – Wypijcie.

Podała Neville’owi fiolkę, odkorkowała swoją i szybko wypiła. 

– Teraz pomyślcie o jakimś pytaniu.

Hermiona próbowała jakiekolwiek wymyślić, ale jej myśli były wręcz zepchnięte w róg jej umysłu, a ona odczuwała tylko pustkę.

Dopiero po kilkunastu sekundach udało jej się wygrzebać z wnętrza pierwsze pytanie, jakie zdołało się przebić.

Dlaczego obroniłam Profesora Snape’a w Skrzydle Szpitalnym?

Bo go kocham.

Kocham? 

Kocham jego dobroć i szlachetność. Kocham to, jak na mnie patrzył, gdy byliśmy sami. Kocham jego delikatność, jego prawdziwe oblicze, to, jak dzieli się ze mną osobistymi sprawami.

Odczuła zdecydowaną ulgę, jakby to wszystko dusiło ją od środka, a teraz w spokoju wypłynęło na powierzchnię. Miała ochotę krzyczeć z radości! 

Ale… nigdy go nie zdobędę, prawda?

Już to zrobiłam.

Ale wtedy byłam kociakiem! Severus nie kocha prawdziwej mnie. Jak miałby to zrobić?

Muszę go zaakceptować.

Zaakceptować?

Tak jak wtedy, gdy byłam kociakiem. Pokazać, że dalej mi na nim zależy. Czyny są głośniejsze od słów.

Ale jak miałabym do niego dotrzeć, skoro się ode mnie odsunął? Jako kociak otworzył się przede mną tylko dlatego, że byłam zwierzęciem. Nie polubił prawdziwej mnie. Nie będzie tak chętny do tego wszystkiego, gdy znów jestem człowiekiem.

Nie odsunął się ode mnie całkowicie. Widziałam jego wzrok, gdy patrzył w moje oczy. Muszę zbliżyć się do niego, póki dalej można to wszystko naprawić.

Ale co on wtedy czuł, gdy na mnie patrzył?

Miłość.

 

***

Severus uznał, że przekomicznym było oglądanie tych wszystkich ekspresji na twarzach jego uczniów. Ich oczy wpatrywały się w nicość, a oni sami nie odbierali żadnych bodźców. 

Rozejrzał się po pomieszczeniu, dopóki jego oczy nie zatrzymały się na Granger.

Emocje, widoczne na jej twarzy, szybko się zmieniały. Zmieszanie, radość, smutek, determinacja…

Zastanawiały go jej myśli. Czy mogła myśleć o tym, jak wyglądał przed chwilą ich kontakt wzrokowy?

Dalej nie mógł uwierzyć w to, że emocje wzięły nad nim górę! Spoglądając w jej oczy zobaczył kociaka, którego tak bardzo pokochał. Przypomniała mu się radość, jaką odczuwał będąc blisko niej.

I wtedy zdał sobie sprawę, że nie powinien niczego z tego czuć. Hermiona była jego uczennicą, nie kotem! 

A skoro tak…

Dlaczego dalej ją kochał?

Rozdziały<< Rozdział 11Rozdział 13 >>

Sky

Sky - niebo. Czytając Percy'ego Jacksona zawsze widziałam siebie jako córkę Zeusa, więc ten pseudonim idealnie do mnie pasuje. Kocham wschody i zachody słońca, burze obserwuje przez okno. Chciałabym umieć latać. Bez pamięci zakochana w Dramione i Sevmione. Ślizgonka, miłośniczka zwierząt (w szczególności kotów!). Studentka socjologii. Tłumaczę anglojęzyczne ff - póki co tylko Sevmione, ale planuje też Dramione. Więcej czytam niż tłumaczę. Uwielbiam długie historie z happy endem, chociaż trafia się też ANGST. Mam słomiany zapał, a rozdziały publikowane są nieregularnie.

Ten post ma 25 komentarzy

  1. To mi przypomina Denial – Severus wypił pod koniec eliksir, który pozwalał zrozumieć własne uczucia.
    Nie pamiętam nazwy – ale nazywał się jakoś Extreoserum czy podobnie… (nie chce mi się szukać)Wróć do czytania

  2. no i tu niestety mnie ten fick gryzie.
    O ile można jeszcze przyjąć, że Hermiona się w nim zakochała, o tyle fakt, że on kocha ją jest absolutnie bez sensu.

    ;(Wróć do czytania

    1. Dodałabym, że działanie eliksiru jest przesadzone w ostatnim zdaniu. Jeśli eliksir mówi prawdę, to powinien raczej odnosić się do osoby go pijącej, a nie innych. Przecież ktoś by go wypił, zapytał samego siebie o kod do skarbca, i co? Dostałby go od swojej podświadomości?Wróć do czytania

      1. Mogła to z jego zachowania wywnioskować. Fakt, brakowało tu „prawdę jaką ją widzisz”, ale mogła wyczuć.
        Anni – miłość do kota zdobywa się ultraszybko 😊 tutaj mogło to uczucie po prostu szybko rozwinąć się w coś innego

  3. Sky, Kotku 😉 dziękuję za tłumaczenie
    Autentycznie jestem pod wrażeniem jakości. Powiem tak – dopóki tylko czytałam, tak dla siebie – miałam wrażenie, że tłumaczenie to prosta sprawa. Bo przecież wszystko rozumiem.
    Ale jak zaczęłam PTL, nagle zorientowałam się, że to coś o wiele bardziej skomplikowanego. „Rozumieć” jest łatwo. O wiele trudniej jest „Przekazać to” komuś innemu, bo składnia angielska jest diametralnie inna niż nasza i niektóre zdania są wręcz męczarnią do przełożenia!
    Twoje tłumaczenie czyta się płynnie, widać, że się do tego przyłożyłaś. Gratulacje i jeszcze raz wielkie dzięki!
    Uściski!

Dodaj komentarz