Rozdział 13

W Hermionie coś się zmieniło, ale Ginny nie była w stanie powiedzieć co. Jej przyjaciółka z jakiegoś powodu wydawała się jednocześnie szczęśliwa i przeraźliwie smutna.

Harry powiedział, że czas spędzony ze Snape’em trochę ją zmienił i miał rację. Chodziła z głową w chmurach, co było do niej tak niepodobne! 

Była też zdecydowanie bardziej sarkastyczna, co przypominało jej dupkowatego Mistrza Eliksirów.

Spojrzała na Hermionę, która właśnie się uczyła. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to, że co jakiś czas pocierała dłonią twarz w dokładnie taki sposób, w jaki myją się koty. Ginny uśmiechnęła się czule. Jej przyjaciółka od kilku dni przejawiała kocie zachowania. Wyjaśniła im to wszystko wczoraj, gdy Ron przyłapał ją na lizaniu ręki. 

Hermiona już miała wracać do pracy domowej, ale przerwała, zanim zaczęła cokolwiek pisać. Oparła podbródek o dłoń i spojrzała przed siebie, wpatrując się w nicość. 

Znów nad czymś się zastanawiała.

Ginny obserwowała, jak Hermiona rozmarzonym wzrokiem spogląda na obroże znajdującą się na nadgarstku, dotyka malutkie, srebrne serduszko i zaczyna je delikatnie pocierać, mając na twarzy smutny uśmiech.

Hermiona obdarzająca tak czułym wzrokiem biżuterię… Biżuterię od Snape’a…

O Merlinie…

 

***

Hermiona nie mogła przestać marzyć. Powinna pisać esej, a zamiast tego ciągle wpatrywała się w obrożę i myślała o Severusie, częściowo z żalem, że on nigdy nie odwzajemni jej miłości, a częściowo z radością, bo w końcu zaakceptowała to, co do niego czuła.

Wróciła do pracy domowej, ale nie mogła się na niczym skupić. Przeczytała to samo zdanie pięć razy, zanim głęboko westchnęła, potarła dłonią twarz i odepchnęła esej. 

– Problemy z koncentracją? – Usłyszała głos Ginny za swoimi plecami.

– Tak… – odpowiedziała, cały czas pocierając twarz. – Chyba jestem za bardzo zmęczona na to wszystko. 

– Albo myślisz o nim za dużo. – Rudowłosa uśmiechnęła się nonszalancko, podnosząc jedną z książek. 

Dłoń Hermiony zamarła. Ginny nie mogła… Jak… Co ona sugerowała…

– Nie przejmuj się, to nie takie oczywiste… Okej, to jest oczywiste, ale nie tak bardzo, aby Harry i Ron się domyślili. Znasz ich. Chociaż ja też jestem zdziwiona…

– Ginny… – zaczęła, próbując znaleźć odpowiednie słowa. – O czym ty w ogóle mówisz?

– Tak jakbyś nie wiedziała! Zakochałaś się w Snapie. 

– Ginny… Nie bądź śmieszna! To nasz nauczyciel! 

– Nigdy wcześniej to ciebie nie powstrzymywało.

Hermiona już miała zaprzeczyć, gdy przed jej oczami pojawiła się świńska głowa z blond włosami.

– No, tak… Ale mówimy o Snapie! J-jak miałabym… kochać Snape’a?

– Widzę to w twoich oczach, gdy o nim mówisz. Hermiono, przestań zaprzeczać, ty o tym wiesz, ja o tym wiem, a duszenie takich rzeczy w sobie nie jest dobre. W końcu wybuchniesz, jeśli będziesz ukrywać takie rzeczy. Skończysz, posuwając się do pocałowania go w trakcie lekcji lub…

– Ginny, mów ciszej! Nie powiesz mi, że cieszy cię, że zakochałam się w przerażającym Mistrzu Eliksirów. 

– No, nie cieszy mnie dokładnie to… Po prostu dobrze, że w końcu możesz zająć umysł czymś innym niż prace domowe. Dziwi mnie to i w głębi serca, co staram się ukrywać, aby ciebie nie zranić, trochę obrzydza, ale wiesz… Wybuchnę, jeśli nie powiesz mi, dlaczego i jak to się stało!

Hermiona westchnęła. Ufała Ginny, więc mogła z nią o tym porozmawiać, a przyjaciółka miała rację, że wtedy jej odrobinę ulży. Zresztą, lepsza ona niż Harry i Ron…

– Dobrze, ale to trochę potrwa i nie chcę, żeby wyszło to na jaw, więc chodźmy do mojego dormitorium.

Po dotarciu na miejsce Hermiona zamknęła drzwi i rzuciła Muffiato. 

– Merlinie, naprawdę nie chcesz, żeby ktoś jeszcze się dowiedział! – powiedziała Ginny, gdy Hermiona rozsunęła zasłony pozostałych łóżek i przykucnęła, by sprawdzić, czy nikogo pod nimi nie ma.

– Możemy sobie tylko wyobrazić, przez jakie piekło bym przechodziła, gdyby cokolwiek wyszło na jaw.

– Prawda. A teraz mów co się stało, gdy byłaś u Snape’a! – Weasley położyła się na brzuchu na łóżku Hermiony, opierając podbródek na dłoniach zupełnie tak, jakby właśnie miały opowiadać sobie miłosne historie podczas wspólnego nocowania. 

– Już wiesz, czemu zmieniłam się w kota i że to Snape mnie znalazł… – Opowiedziała jej całą historię – o czasie spędzonym w jego komnatach, przechadzkach do kuchni, o koszmarach, o tym, jak miły był dla niej Severus, o jego uśmiechach, śmiechu, przyniosła nawet jego szatę i pokazała przyjaciółce. Jedyne co pominęła to ten jeden moment, gdy o mało co go nie pocałowała…

– Wiesz, jeśli to nie byłoby o Snapie, to powiedziałabym, że jest to okropnie romantyczne! 

– Teraz rozumiesz, dlaczego się w nim zakochałam? Pokazał mi prawdziwego siebie, tego, którego tak długo chował przed całym światem. Wiesz, jak wyjątkowo się czuję?

– Tak, potrafię sobie wyobrazić – powiedziała Ginny, na jej twarzy powoli pojawiał się wyraz obrzydzenia. – Ale to Snape! 

– Tak, to Snape. – Przybrała dramatyczny ton i uśmiechnęła się złośliwie. – Taki przystojny i silny mężczyzna! Te włosy! Te piękne oczy! I jest tak niesamowicie wysoki!

– Co kto lubi… 

Hermiona podniosła szatę Severusa i przysunęła ją do twarzy. Westchnęła, w udawanym zachwycie.

– A szata dalej nim pachnie! – Położyła się na plecach, chichocząc. 

– Dobra, wystarczy! – Rudowłosa rzuciła w nią poduszką, a Hermiona wybuchnęła śmiechem, odkładając ubranie Snape’a. 

– Jeśli takie wyjaśnienia ci wystarczyły, to muszę w końcu napisać esej na Transmutację.

– Oh! – Ginny nagle krzyknęła, patrząc na nią przepraszająco. – Prawie zapomniałam! Harry kazał mi przekazać, że McGonagall kazała ci przyjść na spotkanie zawodowe dla siódmych klas! Twoje jest za… dziesięć minut!

– Co?! – Hermiona spanikowała, wstając z łóżka i szukając notatek na temat zawodów, które mogłyby ją zainteresować. Tworzyła je przez lata! 

– Przepraszam, naprawdę zapomniałam! Musisz iść do jej gabinetu!

– Mam nadzieję, że się nie spóźnię! – Szybko założyła buty i wybiegła z dormitorium.

 

***

Hermiona zatrzymała się przed gabinetem McGonagall, o mało nie wpadając na zbroję, szybko przeczesała dłonią włosy, odetchnęła głęboko i weszła do środka.

– Panna Granger – przywitała ją Profesor McGonagall. – Widzę, że Pan Potter i Pan Weasley przekazali Ci informację o spotkaniu.

– Ginny mi powiedziała – westchnęła, siadając na wolnym krześle. – Dziesięć minut temu.

Minerwa lekko uniosła kąciki ust.

– To twój siódmy i zarazem ostatni rok w Hogwarcie, a od naszego ostatniego spotkania zawodowego minęły dwa lata. Jeśli dobrze pamiętam, to wtedy chciałaś zostać nauczycielem w Hogwarcie. Czy coś się zmieniło?

– Tak. – Hermiona wyciągnęła notatki, które miała w kieszeni i położyła na stole. – Długo nad tym myślałam i doszłam do wniosku, że chciałabym zostać Uzdrowicielką. Czuję, że to byłoby najlepsze wykorzystanie moich zdolności i wiedzy.

– Tak, to duża odpowiedzialność, ale biorąc pod uwagę twoje oceny, to powinnaś dać sobie radę. Jest tylko jeden problem – aby zostać Uzdrowicielem, musisz mieć dwuletnie praktyki u Mistrza Eliksirów.

Hermiona zamarła, a jedyne co mogła z siebie wydać to ciche Merlinie.

– Mam tutaj listę Mistrzów Eliksirów, którzy już wcześniej przyjmowali uczniów na praktyki – powiedziała McGonagall, kładąc przed nią kartkę z wypisanymi nazwiskami.

Hermiona szybko ją przeczytała, a jej oczy zatrzymały się dopiero na ostatnim nazwisku.

– Profesor Snape?

– Tak, Panno Granger, Profesor Snape przyjmował uczniów, ale tylko kilku. Głównie tych, którzy mieli tak samo dobrą średnią ocen jak ty. Mimo wszystko nie zalecam ci wybrania go, Panno Granger.

– Dlaczego? – zapytała, czując, że w głębi duszy zna odpowiedź.

– Wiesz, że jest on bardzo wymagający i surowy. To dwuletnie praktyki, więc prawdopodobnie lepiej by ci było znaleźć Mistrza Eliksirów, z którym lepiej byś się dogadywała. Profesor Snape nie ma zbyt dobrych kontaktów z uczniami, chociaż, muszę przyznać, jego praktykanci osiągali najlepsze wyniki. 

Hermiona słuchała jej jednym uchem. Właśnie znalazła sposób, dzięki którym mogła zbliżyć się do Severusa! Dwuletnie praktyki to czas, dzięki którym mogłaby go w sobie rozkochać…

– Myślę, że wybiorę Profesora Snape’a. Znam go i jego sposób nauczania, a jeśli on się zgodzi, to będę zaszczycona, mając możliwość bycia jego praktykantką.

McGonagall spojrzała na nią zaskoczona, zaciskając usta w cienką linię.

– Natychmiast z nim to omówię. Gdy ty będziesz czekać na odpowiedź, radzę wykonać podsumowanie swoich dotychczasowych osiągnięć. Będziesz tego potrzebować, jeśli chcesz ubiegać się o praktyki.

– Oczywiście, Pani Profesor – odpowiedziała, czując, jak jej żołądek ściska się z nadmiaru emocji.

– To kończy nasze spotkanie zawodowe, chyba że masz jeszcze jakieś pytania?

– Nie, Pani Profesor, dziękuję bardzo – powiedziała Hermiona, podnosząc się z miejsca.

W końcu miała plan. Plan, jak wzbudzić miłość w nieosiągalnym do tej pory mężczyźnie.

Rozdziały<< Rozdział 12Rozdział 14 >>

Sky

Sky - niebo. Czytając Percy'ego Jacksona zawsze widziałam siebie jako córkę Zeusa, więc ten pseudonim idealnie do mnie pasuje. Kocham wschody i zachody słońca, burze obserwuje przez okno. Chciałabym umieć latać. Bez pamięci zakochana w Dramione i Sevmione. Ślizgonka, miłośniczka zwierząt (w szczególności kotów!). Studentka socjologii. Tłumaczę anglojęzyczne ff - póki co tylko Sevmione, ale planuje też Dramione. Więcej czytam niż tłumaczę. Uwielbiam długie historie z happy endem, chociaż trafia się też ANGST. Mam słomiany zapał, a rozdziały publikowane są nieregularnie.

Ten post ma 15 komentarzy

  1. Swinska glowa!!! Genialne!!
    Co prawda to byla bardzo specjalna swinska glowa, ktora wygrala konkurs na najbardziej czarujacy usmiech, ale co tam..😁😁😂😂Wróć do czytania

  2. Przyznam, ze mi ulzylo.
    Zdecydowanie wole opowiadania powojenne, w ktorych nie ma juz relacji nauczyciel – uczennica.Wróć do czytania

  3. Cieszy mnie, że to czytacie i Wam się podoba tłumaczenie jak i fanfiction. Dziękuję za te wszystkie komentarze – naprawdę, nic mnie tak nie motywuje jak to.
    Postaram się wrzucić kolejny rozdział jeszcze w tym tygodniu, ale niczego nie obiecuje – ostatnio czuję się wypruta z sił.

Dodaj komentarz