Rozdział Siódmy

Ranek nastał bardzo szybko. Emma się przebudziła, podeszła do szafy i wyciągnęła bieliznę i ubrania, była to biała koszula i ciemna ołówkowa spódnica. Poszła do łazienki i weszła pod ciepły prysznic, umyła włosy malinowym szamponem, oraz namydliła się czekoladowym płynem pod prysznic. Wyszła spod prysznica, wytarła się ręcznikiem i ubrała. Następnie wysuszyła włosy i splotła je w ciasnego koka. Postanowiła zejść na dół po Hermionę, zeszła schodami na dół, stanęła przed drzwiami pokoju gryfonki i zapukała, miała nadzieję, że dziewczyna nie śpi. Przez chwilę drzwi się nie otwierały, więc Emma miała już odejść, kiedy Hermiona otworzyła drzwi, wykąpana i ubrana. Popatrzyła na starszą dziewczynę z zaciekawieniem, a ta jej powiedziała.

– Idę do kuchni zjeść śniadanie, idziesz ze mną?

– Tak, mogę iść.

Hermiona wyszła z pokoju i szła za córką Czarnego Pana, ta ją prowadziła zawiłymi korytarzami, aż w końcu dotarły do kuchni połączonej z jadalnią.  Stół był zastawiony różnymi pysznościami. Były przy nim dwa wolne miejsca, resztę miejsc zajmował Lucjusz z Narcyzą, oraz Bellatrix z mężem. Gryfonka niepewnie się przywitała, Emma gestem ręki zaprosiła ją do stołu, ta trochę zlękniona usiadła na jednym wolnym miejscu, tym bliżej Narcyzy, ponieważ Bellatrix ją przerażała. Emma nieco zawiedziona usiadła obok Belli, była mocno niepocieszona, nie znosiła Lestrange, jej mąż był nawet znośny, ale ona była totalną świruską.

Wszyscy zabrali się do jedzenia, tylko Hermiona nie bardzo wiedziała co ma ze sobą zrobić, trochę się bała, ponieważ przebywała w jednym pomieszczeniu z osobami, które nią gardziły i chciały widzieć martwą. Odezwała się Emma.

– Hermiono, ja po śniadaniu idę do Hogwartu, jak wrócę to pójdziemy na zakupy, dobrze?

– Tak

– Muszę jeszcze zmienić wygląd. Co powiesz na blondynkę o niebieskich oczach?

I zmieniła kolor swoich włosów na blond, a oczu na błękit.

Hermiona jej nie poznała, wyglądała zupełnie inaczej. 

– Wyglądasz… zmieniłaś się nie do poznania. Moim zdaniem może być.

– Dzięki.

Emma dokończyła śniadanie, przywołała dokumenty, które sfałszowała jednym machnięciem różdżki i wstała od stołu, mówiąc, że musi już iść. Wyszła na dwór i teleportowała się do Hogwartu. Stanęła przed wielkim zamkiem, który jej się bardzo spodobał.  Weszła do środka i zaniemówiła, wszystko było takie dostojne, wszędzie wisiały ruchome obrazy. W zasadzie nie wiedziała, gdzie mieści się gabinet Dumbledora, zauważyła starszą kobietę, o siwych włosach, związanych w ciasnego koka. Kobieta była ubrana w zieloną szatę i czarną tiarę na głowie.

Dziewczyna podeszła do owej starszej pani i zapytała, gdzie mieści się gabinet dyrektora. Kobieta była zdziwiona pytaniem.

– A Pani w jakiej sprawie do dyrektora?

– W sprawie stażu u nauczyciela Obrony Przed Czarną Magią.

– Rozumiem, proszę za mną.

Starsza kobieta poprowadziła Emmę zawiłymi korytarzami, oraz ruchomymi schodami. Stanęły przed gargulcem, gdzie Minerva Mcgonagall zachęciła dziewczynę, by weszła do środka, kiedy panna Riddle stanęła w środku gargulca, pojawiły się schody, prowadzące do dużych dębowych drzwi. Dziewczyna weszła po schodach i zapukała w nie. Po chwili usłyszała „Proszę”, więc weszła do środka, a jej oczom ukazał się wielki, okrągły przestronny pokój, na środku niego stało duże, drewniane biurko z czarnym fotelem, na którym siedział sam Albus Dubledor, który ją przywitał, a był to starzec o długich, siwych włosach i tak samo długiej tego samego koloru brodzie. Uśmiechał się do niej dobrotliwie, choć nie miał pojęcia kim owa dama jest.

– Dzień dobry, kim Pani jest i co Panią do mnie sprowadza?

– Nazywam się Emma Hamburg i jestem zainteresowana stażem w Pańskiej szkole. Czytałam w proroku ogłoszenie.

– Ile Pani ma lat? Bo wygląda Pani na bardzo młodą damę.

– 19, ale jestem bardzo zdolna, byłam najmądrzejszą uczennicą w mojej szkole, którą ukończyłam z samymi wybitnymi. Proszę tutaj ma Pan moje świadectwo i wyróżnienia. Dostałam się również na kurs aurorski.

– Imponujące, rzeczywiście jest Pani bardzo zdolna, jednak zanim Panią przyjmę chciałbym wiedzieć jak się Pani zapatruje na to co się dzieje obecnie w czarodziejskim świecie, co Pani myśli o działaniach Lorda Voldemorta?

Dziewczyna w myślach przeklinała starca, wiedziała dobrze, że to właśnie mężczyzna siedzący naprzeciwko niej jest mordercą, ale nie mogła tego głośno powiedzieć, zamiast tego, udała, że jest przerażona.

– Jak Pan może wypowiadać jego imię? Ten potwór zabija niewinnych ludzi…

– Tak drogie dziecko, to prawda. Jednak ja się go nie boję, dlatego wypowiadam jego imię.

Dziewczyna wiedziała, że musi grać, nie może się zdradzić. A co jak co, ale aktorką była znakomitą. Albus Dumbledore przyglądał się młodej Riddle przez dłuższy czas. W końcu po wnikliwej obserwacji powiedział, że od poniedziałku zaczyna staż.

– Naprawdę?

– Tak, jest Pani idealną kandydatką. Proszę przyjść w poniedziałek na wieczorną ucztę na godzinę 18:00, wtedy też rozpoczyna się rok szkolny.

– Dobrze, dziękuję

Emma wyszła cała zadowolona z gabinetu Dumbledora, minęła przystojnego mężczyznę, ale kompletnie go nie zauważyła.

***

Syriusz właśnie szedł z kuchni do gabinetu dyrektora. Gdy dochodził na miejsce to zobaczył przepiękną, młodą dziewczynę, której nigdy przedtem nie widział. Była blondynką, piękną blondynką. Przystanął na chwilę, aby ją podziwiać, podobała mu się. Kobieta nie zauważyła mężczyzny. Po kilku minutach Emma zniknęła za rogiem, a Syriusz wciąż patrzył w miejsce, w którym dziewczyna przed chwilą była. Łapa, bo tak nazywano bruneta zastanawiał się co u Dumbledora robiła taka piękność, postanowił, że go o to zapyta. Zapukał do gabinetu dyrektora, a kiedy usłyszał zaproszenie to wszedł do środka.

– Albusie, chciałeś mnie widzieć. Co to za propozycja?

– Chciałem zapytać, czy nie chciałbyś uczyć latania w Hogwarcie?

– Proponujesz mi pracę?

– Tak, Syriuszu

– Z największą przyjemnością.

– W takim razie pojaw się w poniedziałek na uczcie powitalnej, o 18:00.

Syriusz uśmiechnął się, będzie blisko swojego chrześniaka. Mężczyzna nie mógł się powstrzymać i się uśmiechnął szeroko, Dumbledore odwzajemnił uśmiech. Brunet przypomniał sobie o piękności, która wychodziła z gabinetu dyrektora, więc postanowił popytać o nią.

– Kim była ta piękna kobieta, która wychodziła z gabinetu przede mną?

– To była Emma Hamburg, będzie stażystką Remusa. 

– On o tym wie?

– Wyślę mu wiadomość za chwilę.

– Rozumiem, to wszystko, czy coś jeszcze?

– Nie, to wszystko.

Syriusz wyszedł z gabinetu dyrektora i poszedł do kuchni, skąd się przeniósł kominkiem do Nory. Był szczęśliwy, z dwóch powodów: pierwszy powód to dostanie pracy w Hogwarcie, z kolei drugi to fakt, że niejaka Emma Hamburg będzie w Hogwarcie, więc mężczyzna ją lepiej pozna. Wyszedł z kominka w Norze i usiadł przy stole z uśmiechem na twarzy. Jego dobry nastrój zobaczył jego chrześniak, czyli Harry Potter, chłopiec, który przeżył, wybraniec.

– Co Ty taki radosny Syriuszu?

– Byłem u Dumbledora, będę uczyć w Hogwarcie…

– Żartujesz, to świetnie, a czego?

– Latania

– Super

Do kuchni wszedł Ron, oboje usiedli przy stole. Brakowało tylko Hermiony, jej nieobecność zauważyła pani Weasley, która krzątała się po kuchni.

– A gdzie Hermiona?

– Nie wiemy, zniknęła wczoraj wieczór.

– Jak to zniknęła? 

– Nie wiemy, po prostu się teleportowała.

– Może jej grozić niebezpieczeństwo, oh, biedna Hermiona…

Ron już nic więcej nie powiedział. Harry się z kolei zastanawiał nad tym, czy dziewczyna miała rację. Przecież to niemożliwe, by Albus Dumbledore był mordercą. To nie trzymało się kupy. Nie wiedział co o tym myśleć. Oboje z Ronem postanowili nic nie mówić pozostałym. Musieli odnaleźć Hermionę, jednak nie wiedzieli jak to zrobić, przecież Harry ma zakaz opuszczania Nory do końca wakacji.

Musieli obmyślić plan działania.

***

Emma teleportowała się do Malfoy Manor, pierwsze poszła do ojca, potem pójdzie do Hermiony. Weszła do jego pokoju nie pukając i od razu przeszła do sedna.

– Tato, udało się, Dumbledore przyjął mnie na staż i nic nie podejrzewa.

– To dobrze.

Popatrzył na nią i zaniemówił, ponieważ wyglądała zupełnie inaczej. Patrzył jeszcze chwilę na nią, aż w końcu się odezwał. 

– Nie poznałem Cię.

– No widzisz…

Lord Voldemort popatrzył na nią po czym się uśmiechnął do niej, a ona do niego. Mężczyzna tak bardzo kochał ten uśmiech, w końcu Greta miała taki sam. Nie mógł uwierzyć, że ma córkę. Był najszczęśliwszy na świecie. Jego rozmyślania przerwała dziewczyna.

– Tato, możesz dać mi jakieś pieniądze? Hermiona nie ma ubrań, chcę ją zabrać do sklepów.

– Dam Ci dostęp do mojej skrytki w banku Gringotta. 

Przywołał pióro i atrament, a następnie napisał oświadczenie. Dał pergamin dziewczynie, oraz klucz do skarbca, Emma pocałowała ojca w policzek, dziękując mu i wyszła z pokoju. Poszła na parter pod pokój Hermiony, zapukała. Drzwi się otworzyły i gryfonka popatrzyła na dziewczynę jakby ją pierwszy raz widziała. Emma zorientowała się, że nadal jest blondynką, więc szybko zmieniła swój wygląd na pierwotny.

– Gotowa na zakupy?

– Tak

Obie dziewczyny teleportowały się na pokątną, gdzie udały się do banku czarodziejów. Weszły, Emma pokazała jednemu z goblinów pergamin, na którym było zezwolenie na korzystanie z konta bankowego samego Voldemorta, z tymże podpisał się swoim prawdziwym imieniem i nazwiskiem: Tom Marvolo Riddle. Następnie goblin zabrał je do wagoniku i jechali krętymi torami w podziemiach banku, by w końcu zatrzymać się przed skarbcem Riddla. Goblin poprosił o klucz, a kiedy dziewczyna mu go dała to otworzył skarbiec. Emma aż zaniemówiła z wrażenia, ponieważ tyle złota jeszcze nigdy nie widziała. Zabrała sporą część do woreczka, który nosiła przy sobie i odwróciła się do gryfonki bardzo zadowolona. Następnie wraz z goblinem wsiadły do wagonika i wróciły do banku, pożegnały się z goblinem i wyszły na pokątną.

Chodziły pół dnia po sklepach, Hermiona trochę niechętnie, ale w końcu zgodziła się na zakup ubrań. Dziewczyny były już bardzo obładowane zakupami, więc postanowiły się teleportować do Malfoy Manor. Na miejscu zaniosły rzeczy do pokoju Hermiony, starsza dziewczyna zostawiła młodszą, by ta się spokojnie rozpakowała. Gryfonka wyciągała po kolei rzeczy i dokładnie im się przyglądała, muszę się jakoś odwdzięczyć Emmie, myślała. Nie miała pojęcia jak to zrobić, w końcu nie znała za dobrze dziewczyny. Kiedy po dłuższej chwili w końcu rozpakowała wszystko pojawił się Gapcio.

– Gapcio przeprasza, ale Pan Malfoy kazał panienkę przyprowadzić do jadalni na obiad.

– Dobrze Gapcio, prowadź

I wyszli z jej pokoju, skrzat zaprowadził ją do jadalni, gdzie przy stole siedzieli już państwo Malfoy, oraz Bellatrix z Rudolphem. Hermiona się grzecznie przywitała i usiadła obok Narcyzy. Za chwilę się pojawiła Emma, która znowu niezadowolona usiadła obok Bellatrix. Stół był zastawiony różnymi pysznościami tj. kurczakiem pieczonym, kotlecikami wieprzowymi, sałatką z kurczakiem, czy choćby najróżniejszymi rybami. Do picia podano sok dyniowy i pomarańczowy. Hermiona niepewnie nałożyła sobie na talerz kawałek pieczonego kurczaka, odrobinę sałatki z kurczakiem i nalała sobie soku pomarańczowego. Zrobiła to, gdy wszyscy domownicy sobie nałożyli jedzenie, nie chciała być pierwsza, bo tak nie wypada.

Wszyscy jedli w milczeniu, nikt się nie odezwał. Bellatrix patrzyła na gryfonkę jakby była najobrzydliwszym karaluchem. Rudolph nie był za bardzo zainteresowany Hermioną, więc patrzył się przed siebie. Emma z kolei uśmiechała się do młodszej koleżanki. Lucjusz Malfoy patrzył na Hermionę uważnie, a Narcyza patrzyła gdzieś na ścianę. Ciszę przerwał Lucjusz Malfoy.

– Za godzinę przybędzie tu Dracon i jego siostra Amanda.

Hermiona kiwnęła głową, na znak, że rozumie. I zastanawiała się, czy chłopak nadal jej nienawidzi, czy może uda się zawrzeć między nimi zgodę. Ciekawa była także siostry Draco, ponieważ nigdy jej nie widziała, no może raz, na spotkaniu śmierciożerców, kiedy była przedstawiana, a przynajmniej tak jej się wydawało, ponieważ dziewczyna była blondynką, o zielonych oczach, takich samych jak Lucjusza Malfoya. Ale to dosłownie było przelotem. Nie wiedziała nic o siostrze Dracona, ale na oko dziewczyna wyglądała na nieco młodszą niż oni. „Będzie ciekawie”, pomyślała i odłożyła puste naczynia i brudne sztućce na bok, podziękowała i wstała od stołu, poszła do swojego pokoju. Postanowiła poczytać, więc skierowała się do swojej biblioteczki i zabrała książkę „Transmutacja dla zaawansowanych, czyli to co powinieneś wiedzieć”. Tak się zaczytała, że nie zauważyła upływającego czasu, po jakiś dwóch godzinach rozległo się pukanie do drzwi, otworzyła je i zobaczyła blondyna, musiała przyznać, że wyrósł i zmężniał. Chłopak stał i się chytrze uśmiechał, tuż za nim podskakiwała blond dziewczyna, a podskakiwała, ponieważ była niższa od swojego brata.

Draco zaczął mówić.

– Słuchaj Granger, między nami różnie bywało, ale teraz jak jesteś po naszej stronie chciałbym Cię przeprosić za te wszystkie lata wyzwisk i poniżania. Co Ty na to byśmy zaczęli od nowa?

– Dobrze Malfoy, niech będzie zakopmy topór wojenny.

I wyciągnęła do niego swoją dłoń, ten popatrzył na Hermionę, a następnie na jej dłoń, patrzył przez dłuższą chwilę, a kiedy dziewczyna już myślała, że jej nie uściśnie ten chwycił jej dłoń i się uśmiechnął. 

– Jestem Draco

– A ja Hermiona

– To moja siostra, Amanda.

Powiedział, przepuszczając młodszą siostrę przed siebie. Dziewczyna podeszła do Hermiony, uśmiechnęła się i podała dłoń, przedstawiając się. Starsza dziewczyna zwróciła się do Draco.

– Nie wiedziałam, że masz siostrę, nigdy wcześniej jej nie widziałam.

– Amanda uczyła się we Francji, rodzice postanowili ją przenieść do Hogwartu, jest rok młodsza od nas.

– Rozumiem. Wejdziecie?

– Czemu nie.

Draco i Amanda weszli do jej pokoju, wszyscy usiedli na łóżku i zaczęli rozmawiać. Amanda była ciekawa ich relacji, jakie mieli na początku. Gryfonka i Ślizgon wspominali śmiejąc się te wszystkie wspólnie przeżyte lata. W międzyczasie zawołali skrzata domowego, by im przyniósł jakieś przekąski i sok dyniowy. Siedzieli i zajadali się około dwóch godzin, po tym czasie pożegnali się z Hermioną i wyszli. Dziewczyna uznała, że Draco nie jest taki zły, jak jej się na początku wydawało, spędziła miło czas w jego jak i Amandy towarzystwie. Hermiona wróciła do biblioteczki i postanowiła kontynuować czytanie.

Rozdziały<< Rozdział SzóstyRozdział Ósmy >>

Dodaj komentarz