Rozdział Trzeci

Severus Snape, Naczelny Postrach Hogwartu, a przez niektórych nazywany nawet Nietoperzem z lochów. Tak ten właśnie oto pan przygotowywał się do rozpoczęcia roku szkolnego w zacnej placówce, która zwie się Hogwartem. Kończył właśnie zapas eliksirów dla szkolnej pielęgniarki, kiedy do jego pracowni wparował patronus w kształcie kozy i przemówił głosem Aberfortha Dumbledora

„Severusie, spotkajmy się. Za 10 minut w dziurawym kotle”

Ciemnowłosy mężczyzna dokończył właśnie warzenie szkiele-wzro i zaczął się zbierać na spotkanie z bratem Albusa. Nie miał pojęcia dlaczego Aberforth chce się z nim spotkać, przecież już jutro spotkanie Zakonu Feniksa, o którym wiedział, ale nigdy się nie pojawiał na spotkaniach. Skoro chciał czegoś od niego dowiedzieć to mógł jutro przyjść, ale nie, lepiej dzień wcześniej się spotkać. Co też on sobie wymyślił. Po 10 minutach Severus teleportował się na pokątną i udał się do dziurawego kotła. Zobaczył starca od razu. Podszedł i zapytał bez bawienia się w uprzejmości.

– Mów czego chcesz, bo nie mam czasu.

– Severusie, spokojnie. Myślę, że jednak mnie wysłuchasz.

– Czemu niby miałbym Cię wysłuchać?

– Chodzi o Albusa

Czarnowłosy popatrzył na starca z przymrużonymi oczami.

– Słucham…

– Pamiętasz Lily i Jamesa Potterów? I ich synka Harry’ego?

Jak mógłby zapomnieć o jej pięknych rudych włosach o zapachu lilii. O jej pięknych zielonych oczach, o jej nieskazitelnej cerze. Odpowiedział tylko jednym słowem.

– Tak

Staruszek popatrzył na młodszego mężczyznę zatroskanym wzrokiem, wiedział, że to co powie, zrani go, ale nie miał innego wyjścia, musiał to powiedzieć.

– To Albus ich zabił 

Snape patrzył w szoku na Aberfortha. Normalnie wariat. Jak Albus, ten Albus Dumbledore, który cenił ludzkie życie ponad miarę mógłby zabić dwoje niewinnych ludzi. Przecież to jest niemożliwe.

– O czym Ty do cholery mówisz. To niedorzeczne.

– Wiem, że prosiłeś by ukrył rodzinę Potterów, a on Ci to obiecał, przyszedł do mnie, wcześniej zabił swoją własną siostrę Arianę. Jak to mówił „to dla większego dobra”, zawsze poświęcał niewinnych ludzi, jest mordercą bez skrupułów. Zabija i torturuje, a potem wmawia, że zrobił to dla większego dobra. Chroń Harry’ego. Albus chce go zabić, „poświęcić”, nie można mu na to pozwolić.

– Jestem z nim związany Wieczystą Przysięgą, nie mogę mu się sprzeciwić. I tak umrę, ale chcę jeszcze trochę pożyć.

– Mogę zdjąć z Ciebie ten ciężar, mogę sprawić, że Wieczysta Przysięga zostanie anulowana.

– Jak?

Siwowłosy staruszek westchnął, ale odpowiedział na zadane pytanie.

– Istnieje czar, stary, ale sprawdzony. W przeciwieństwie do Albusa czytałem więcej niespotykanych ksiąg. I próbowałem zaklęcia z ksiąg na mugolach. Zawsze działały.

– Jaką mam pewność, że nie kłamiesz?

– Nie masz. Ale tutaj masz odpowiedź na to pytanie.

Wyciągnął fiolkę ze wspomnieniami i dał ją młodszemu mężczyźnie, po czym wręczył mu kawałek pergaminu i powiedział.

– Tutaj masz moje wspomnienia i adres. Jeśli je zobaczysz i uwierzysz to przyjdź do mnie

Zostawił Severusa samego. Snape trzymał w ręce fiolkę i patrzył na nią. Nie był pewien, czy chce zobaczyć zawartość, jednak ciekawość zwyciężyła. Teleportował się do hogwartu, wszedł do swoich kwater, zaryglował drzwi zaklęciami i przywołał 

myślodsiewnie, wlał wspomnienia i się zanurzył w nich.

1 Wspomnienie

Młody Albus zabija chorą siostrę, słychać jak mówi „Tak będzie lepiej, to dla większego dobra”

2 Wspomnienie

Młodsza wersja Albusa, ale już dorosła rozmawia z młodszą wersją Aberfortha też dorosłą.

„Trzeba ich zabić. To jedyne wyjście” – mówi Albus.

„Nie, nie zabijesz ich, obiecałeś Severusowi, że ich ochronisz” – odpowiada jego brat.

„Młody Harry jest dla mnie zagrożeniem. Trzeba zabić całą rodzinę” – mówi Albus.

3 Wspomnienie

Czarny Pan chodzi w kółko po pokoju, w którym Severus nigdy nie był. 

„Albus chce zabić całą rodzinę Potterów” – mówi Aberforth, którego dopiero teraz zobaczył Severus.

„Nie zdołam ochronić całej rodziny, mogę jedynie ocalić chłopca, ale będzie miał znak na czole w kształcie błyskawicy” – odpowiedział Czarny Pan.

Koniec wspomnień.

Severus wynurzył się ze wspomnień i zaczął rozmyślać o tym co zobaczył. Wspomnienia nie były zmieniane, w żaden sposób modyfikowane. Postanowił. Spojrzał na pergamin i teleportował się we wskazane miejsce. Nie musiał się długo zastanawiać, Albus Dumbledore był zwykłym oszustem. Zapukał do drzwi. Otworzył Aberforth ubrany w sportowe dresy.

– Ah Severusie, właśnie parzyłem malinowej herbaty, napijesz się?

– Nie. Anuluj Wieczystą Przysięgę.

Staruszek podszedł do czajnika i zalał wodą herbatę, położył na stół i powiedział do młodszego mężczyzny.

– Nie stój tak w progu mój drogi, wejdź do środka.

Severus niechętnie wszedł do wnętrza domku, który był malutki, ale bardzo skromny. Pachniało w nim przyprawami korzennymi i skórką pomarańczy. Wszedł do kuchni z przedpokoju, w którym na ścianie wisiały wieszaki na kurtki, a na podłodze pod ścianą stała szafka na buty, po lewej stronie z kolei stał wazon z różami. Kuchnia była bardzo malutka, znajdowała się w niej także jadalnia, jeden malutki stolik z dwoma krzesłami.

– Anuluj tą cholerną Przysięgę.

– Spokojnie… dobrze, już dobrze.

Widząc wyraz twarzy młodszego kolegi wyciągnął różdżkę, wycelował w niego i mamrotał jakieś bardzo skomplikowane zaklęcia, że Severus nie nadążał, a do tego wymachiwał dziwnie różdżką. Czarnowłosy patrzył na to z nieufną miną, a kiedy starszy czarodziej skończył, poczuł się lżej, jakby ktoś zdjął z niego ciężar.

– Czuję się lepiej, lżej

– To na pewno. Może napijesz się jednak herbaty?

– Nie. Dzięki za pomoc i otworzenie oczu

– Do usług, wpadnij do mnie kiedyś.

Ale Severus tego już nie usłyszał. Teleportował się do swoich kwater skąd udał się do samego Albusa Dumbledora. Wszedł do jego gabinetu nie pukając i nie używając uprzejmości zaczął krzyczeć.

– ZABIŁEŚ JĄ! ZABIŁEŚ LILY! JA CI UFAŁEM, A TY JĄ ZABIŁEŚ… JAK MOGŁEŚ…

– Severusie, ja…

– NIE, DUMBLEDORE! MAM W DUPIE TWOJE PRZEPRASZAM, TO NIC NIE ZMIENI, A JA JUŻ NIE JESTEM TWOIM CHŁOPCEM NA POSYŁKI! TO KONIEC, ROZUMIESZ? K-O-N-I-E-C!!!

– Severusie, Wieczysta Przysięga…

– JUŻ MNIE NIE OBOWIĄZUJE, JESTEM WOLNYM CZŁOWIEKIEM I TY MI NIC NIE ZROBISZ DUMBLEDORE!

I wyszedł trzaskając drzwiami, był tak zdenerwowany, że przez cały czas nie zauważył chudej, kościstej i siwej kobiety siedzącej w rogu sali, która przyglądała się całej sytuacji z naganą w oczach dla młodszego kolegi. Jednak coś nie dawało jej spokoju, musiała zapytać.

– To prawda Albusie? Czy to prawda, że zabiłeś Lily i Jamesa?

– Oh moja droga, oczywiście, że nie. Próbowałem to powiedzieć Severusowi…

– Dlaczego w takim razie on jest przekonany o tym, że to zrobiłeś?

– Minerwo, nie zabiłem ich.

– Wierzę Ci, Albusie. Pójdę już.

I wyszła, lecz nie do swoich kwater, ale do lochów, musiała porozmawiać z Severusem, takie oskarżenia pod adresem Albusa to przegięcie, dlatego musiała go opierniczyć. Gdy doszła do drzwi kwater Mistrza Eliksirów, zapukała, usłyszała tylko „Nikogo nie ma”. Nacisnęła klamkę, ale napotkała blokadę.

– Severusie, otwórz natychmiast, wiem, że tam jesteś

– Nie ma mnie

– Chcesz żebym użyła bombarda maxima na Twoich drzwiach?

Przez chwilę, była cisza, ale po chwili drzwi się otworzyły z hukiem. Młody mężczyzna popatrzył na nią z wściekłością wymalowaną na twarzy.

– Czego chcesz? Mów i wynocha.

– Dlaczego naskoczyłeś na Albusa? To nie było miłe.

– A czy ja kiedykolwiek jestem miły?

– Musisz go przeprosić.

– Ja? Za co niby? To on powinien przepraszać cały czarodziejski świat, a szczególnie syna Lily.

– Severusie, jak możesz mówić takie rzeczy?

Zapytała młodszego mężczyznę z oburzeniem, a ten prychnął i zamknął jej drzwi przed nosem, bo stała w progu przez cały czas,  znów je blokując.

Zrezygnowana czarownica poszła do swoich kwater, w końcu za niedługo rozpoczęcie roku szkolnego.

Rozdziały<< Rozdział DrugiRozdział Czwarty >>

Dodaj komentarz