Rozdział Pierwszy

– Wejść

Powiedział chłodny głos, dziewczyna przez dosłownie parę sekund rozważyła opcje wycofania się, ale postanowiła, że w końcu tyle ją to wszystko kosztowało, że nie może się wycofać. Dlatego też położyła dłoń na klamce i delikatnie otworzyła drzwi wchodząc do środka.

***

 

Czarny Pan patrzył na wchodzącą dziewczynę nieprzeniknionym wzrokiem, nie miał pojęcia kim ona jest, nigdy jej nie widział na oczy. Zastanawiał się przez dłuższą chwilę nad jej tożsamością, a ona nie ułatwiała sprawy, bo nawet słowem się nie odezwała odkąd weszła do środka. Voldemort patrzył na nią, a ona na niego, w końcu po dłuższej chwili mężczyzna się zdenerwował i zapytał dziewczynę chłodnym tonem.

– Kim Ty do cholery jesteś i co tu robisz? Nigdy Cię nie spotkałem, dlaczego więc tu jesteś?

Czarownica popatrzyła na niego uważnie, był młody, przystojny, miał na sobie podkoszulek koloru błękitnego i czarne dżinsy, do tego miał czarne trampki. Widziała, że był zdenerwowany, oraz zirytowany, łatwo to można było zauważyć. Postanowiła jednak nie igrać z nim i powiedziała prawdę.

– Nazywam się Emma Riddle, mam 19 lat i uczyłam się we Francji. Jestem Twoją córką. Moja matka, była z Tobą związana, ale kiedy dowiedziała się, że będzie matką Twojego dziecka to postanowiła z Tobą zerwać wszelkie kontakty i Cię zostawiła. Urodziła mnie i nic o Tobie nie mówiła, prawdę odkryłam dzisiaj. Nie chcę jej znać.

Voldemort milczał, nic nie mówił, po prostu zaniemówił. To było dla niego za dużo. W swoim życiu kochał jedną kobietę. Gretę Hamburg, a ona go zostawiła. Wtedy nie wiedział dlaczego to zrobiła, ale teraz, teraz nie był w stanie wydusić słowa.

– Tato? Wszystko dobrze?

Zaniepokoiła się Emma. On tylko kiwnął głową na znak, że wszystko jest dobrze, wciąż milczał będąc w szoku. Miał córkę, miał dziedzica, ale nie umiał wyrazić swej radości, w końcu był Lordem Voldemortem, człowiekiem bez uczuć. Ale czy na pewno?

– Powiedz coś o sobie?

Dziewczyna popatrzyła na swojego ojca uważnie, zawsze myślała, że nigdy nie zazna ojcowskiej miłości, teraz jednak wszystko może się zmienić. Teraz, gdy odkryła, że ma ojca.

– Zależy co byś chciał wiedzieć. Uczyłam się we Francji, mam 19 lat. Kocham eliksiry i obronę przed czarną magią. Jestem najmądrzejszą czarownicą swojego pokolenia. Na swoim 1 roku uwarzyłam samodzielnie eliksir żywej śmierci. Lubię psocić. W szkole często dostawałam szlabany, ale zawsze nadrabiałam wszystko wiedzą i inteligencją. Lubię latać na miotle, grałam jako szukający w szkolnej drużynie. Lubię psy, oraz malować. Interesuje mnie moda. Chciałabym zostać aurorem, nawet zapisałam się na kurs aurorski. Miałam chłopaka, nazywał się Ben i był czystej krwi. I to chyba tyle.

– Na 1 roku uwarzyłaś eliksir żywej śmierci? Ja dopiero na piątym roku go uwarzyłem. Niesamowite

Szczerze się zdziwił, bo uwarzenie tego eliksiru jest bardzo trudnym i pracochłonnym procesem, wymaga dużego skupienia i idealnej precyzji. Był pod ogromnym wrażeniem i jeszcze większą dumą.

– Aaaaa, no i jeszcze jestem metamorfomagiem i znam prastarą magię.

Dodała i popatrzyła na Czarnego Pana swoimi pięknymi dużymi oczami. Ten badawczo się jej przyglądał i rozmyślał. Była potężna, czuł jej magię, czuł jej aurę, wiedział, że ona może pomóc pokonać Albusa Dumbledora. Może się przydać, lecz nie wiedział jak ją przekonać do siebie, w końcu to Dumbledore był uważany przez wszystkich za tego dobrego, co jeśli ona nie będzie chciała z nim współpracować i przejdzie na stronę Albusa? Ale czy wtedy by do niego przyszła? Musiał zaryzykować.

– Chcę zabić Albusa Dumbledora, nie ukrywam, że z Twoją pomocą może mi się to udać, ale nie wiem czy Ty chcesz…

– Przyszłam do Ciebie, nie dlatego, że chciałam Cię poznać, ale dlatego, że Ci wierzę, wiem, że jesteś dobrym człowiekiem. Oczywiście chęć poznania Ciebie była silna, ale to nie był jedyny powód dla którego do Ciebie przyszłam. Chcę pomóc zniszczyć Dumbledora. Wiem, że jestem na tyle silna. Potrafię blokować zaklęcia, więc bez problemu go pokonamy.

Przerwała mu, po czym się lekko uśmiechnęła. Kiedy zobaczył jej uśmiech to zaszkliły mu się oczy, taki sam uśmiech miała Greta. Szybko jednak zamrugał, by dziewczyna nie zobaczyła jego słabości. Musi być twardy, w końcu nikt się nie może dowiedzieć, że on ma serce, które nie jest z kamienia.

Lord Voldemort był zimny i chłodny dla swoich podwładnych, lubił ich poniżać i karać. Dlaczego? Dlatego, że tak był wychowany przez życie. To życie pokazało mu, że na nikogo nie można liczyć. Że ludzie są źli i perfidni. Jego autorytetami były panie pracujące w sierocińcu, gdzie się wychowywał. Nie miał lekko, był przez nie bity i poniżany, również inne dzieci się z niego śmiały. To wszystko odcisnęło piętno na nim. 

– Mogę tu zamieszkać? Nie mam gdzie się ulokować. Do matki nie wrócę, a pieniędzy na hotel też za bardzo nie mam.

Przerwała jego rozmyślania. Popatrzył na nią, kiwnął głową i dotknął ręką swojego mrocznego znaku, by wezwać Lucjusza. Dziewczyna widząc mroczny znak aż zaniemówiła z wrażenia, bardzo jej się podobał i też taki chciała mieć.

– Dostanę taki znak?

– Tak, będzie spotkanie za godzinę w sali spotkań, będą na nim wszyscy śmierciożercy, wtedy Cię oficjalnie przedstawię.

– I dostanę znak?

– Nie od razu, ale tak, dostaniesz. Dam Ci zadanie, które wykonasz, a jak to zrobisz to wtedy dostaniesz znak.

Uśmiechnęła się do niego szeroko, a on do niej, następnie rozległo się pukanie do drzwi, więc przybrał swoją maskę i zimnym tonem powiedział.

– Wejść

Lucjusz wszedł do pokoju swojego Pana, ukłonił się nisko, popatrzył zaciekawiony na dziewczynę po prawej stronie, a ta spojrzała na niego, więc szybko spuścił wzrok.

– Wzywałeś Panie

– Tak Lucjuszu, to moja córka, będzie tu mieszkać, masz jej znaleźć najlepszy pokój jaki macie w tym domu. Zrozumiałeś?

Zapytał mężczyznę, wskazując na stojącą obok Lucjusza dziewczynę. Blondyn przełknął ślinę, ale odpowiedział.

– Tak Panie, zapraszam panienko

I wyszedł z pokoju. Dziewczyna podążała za nim rozglądając się tak jak wcześniej  po domu. Przeszli zaledwie kawałek drogi, gdy nagle Lucjusz stanął przed wielkimi dębowymi drzwiami i je otworzył. Oczom Emmy ukazał się olbrzymi pokój z ciemną drewnianą podłogą, wielkim czarnym puchatym dywanem, na środku stało duże drewniane mahoniowe łóżko z zieloną pościelą. Po lewej stronie w rogu pokoju stała olbrzymia szafa na ubrania i buty, obok niej było piękne duże lustro. Było dwoje drzwi, jedne po lewej stronie na środku ściany, a drugie po prawej stronie w rogu ściany. Najpierw dziewczyna podeszła do tych po lewej stronie, otworzyła je i zobaczyła ogromną bibliotekę z regałami zapełnionymi książkami od podłogi aż po sam sufit, na środku pokoju stały dwa fioletowe fotele i brązowy mały stoliczek. Zaczęła dotykać kilku książek i była po prostu wniebowzięta, mało kto wiedział, że książki to jej wielka miłość. Postanowiła jednak zbadać drugi pokój za drugimi drzwiami. Wyszła z biblioteki i podeszła do drzwi po prawej stronie, otworzyła je. Za drzwiami była wielka łazienka cała w czarnych marmurowych płytkach. Na środku była wielka wanna, w rogu po prawej stronie prysznic, z kolei po lewej była umywalka a nad nią małe białe lusterko, oraz ubikacja. 

Kiedy wszystko obeszła to uznała, że pokój jest wspaniały, zorientowała się, że Lucjusz nadal stoi w progu pokoju jakby na coś czekał.

– Możesz odejść

Powiedziała chłodno, a gdy wyszedł z pokoju zamykając drzwi, wyciągnęła z kieszeni spodni małą walizeczkę, którą położyła na podłodze i powiększyła zaklęciem. Zaczęła się rozpakowywać podśpiewując sobie piosenkę, w końcu miała jeszcze godzinę.

Rozdziały<< Kocham Cię – Dwa słowaRozdział Drugi >>

Dodaj komentarz