Rozdział Dziewiąty

Harry z Ronem siedzieli w pokoju rudzielca i obmyślali plan jak się wymknąć z Nory. Nie wiedzieli, czy Hermiona się z nimi spotka. Cały czas knuli. Mieli już gotowy plan, nagle zobaczyli brązową sowę z listem w ręku, Harry otworzył okno, a ona wleciała, rzucając mu do ręki list. Szybko otworzył list, choć nie wiedział od kogo, patrzy na podpis.

– To od Hermiony, Ron.

– Czytaj

– Dobra

„Drogi Harry i Ronie,

Niestety nie mogę się z Wami spotkać, przykro mi. Widzimy się w Hogwarcie.

Wasza Hermiona”

Chłopcy się załamali, myśleli, że ich przyjaciółka zgodzi się z nimi spotkać. Oboje zatopili się w swoich myślach. Harry wciąż nie mógł uwierzyć w to, że Albus Dumbledore mógłby się posunąć do zabicia jego rodziców. Ron z kolei myślał, dlaczego Hermiona nie chce się z nimi spotkać, przecież się przyjaźnili. 

– Harry, musimy coś zrobić, żeby Hermiona się z nami spotkała…

– Ale co, Ron. Przecież napisała, że spotkamy się w Hogwarcie, może poczekamy i tam z nią pogadamy?

– Pewnie masz rację, ale kurczę przecież się przyjaźnimy…

– Wiem, ale znasz Hermionę, siłą niczego od niej nie wyciągniemy, musi sama chcieć nam powiedzieć dlaczego sądzi, że Dumbledore zabił moich rodziców. Musimy czekać.

– Tak, wiem, wiem…

Ich rozmowę przerwało pojawienie się siostry Rona, dziewczyny młodszej od nich o rok, która była najlepszą przyjaciółką Hermiony. Ginny, bo tak się nazywała zapytała chłopców gdzie się podziewa starsza gryfonka, a oni spojrzeli na siebie i postanowili jej powiedzieć co się stało z Hermioną. Ginny była zaskoczona, nie mogła uwierzyć, że ten Dumbledore jest zły, że jest mordercą. Dziewczyna się zastanawiała się dlaczego przyjaciółka jej nie powiedziała o Dumbledorze i zniknęła bez słowa.

***

Hermiona siedziała w fotelu i czytała książkę pt. „Starożytne rodzaje magii. Jak je rozpoznać i używać”. Co chwilę zerkała na zegarek, by się nie spóźnić na zajęcia z Severusem Snapem. Rozmyślała o tym, czy na pewno pocałować Mistrza Eliksirów, ale w końcu raz się żyje. Najwyżej ją wyśmieje i powie, że nic z tego nie wyjdzie. Myślała też o swoich przyjaciołach. Kochała ich, ale wiedziała, że Snape ma rację, nie mogła tak ryzykować. Musiała być ostrożna. Ale z drugiej strony, czy przyjaciele by ją wydali? Czy to wszystko miało jakiś sens? Tak się zastanawiała, a kiedy spojrzała na zegarek to zorientowała się, że ma jeszcze 10 minut do spotkania z profesorem. Wstała i wzięła kilka głębszych oddechów przed zajęciami i wyszła z pokoju.

Szła cały czas zestresowana. W końcu dotarła do salonu, gdzie zobaczyła czarnowłosego mężczyznę. Ten kiedy ją zobaczył to powiedział, by poszła za nim i poszedł z nią do tego samego pokoju co dzień wcześniej. Kiedy weszli do środka to zaczął.

– Granger, oczyść swój umysł i pozbądź się uczuć.

Hermiona niewiele myśląc podeszła do swojego profesora i nie zważając na nic po prostu go pocałowała w usta, zrobiła to delikatnie. Kiedy Severus poczuł na sobie jej malinowe usta to zaczął ją całować bardzo namiętnie. Objął ją w tali rękoma, a ona położyła dłonie na jego szyi. Całowali się jakby nic innego się nie liczyło. Po dłuższym czasie się od siebie oderwali.

– Granger, nie możemy…

– Kochasz mnie?

– Zależy mi na Tobie, ale nie możemy…

– Właśnie, że możemy. Proszę, zaryzykuj.

– Ale nikt nie może wiedzieć…

Dziewczyna pisnęła i zaczęła go całować w usta bardzo namiętnie. Severus nie odepchnął jej, w końcu mógł ją dotknąć, w końcu mógł ją całować. Oddawał pocałunki. Zakochał się w tej wnerwiającej gryfonce, pokochał ją, a ona jego, był najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Po kwadransie w końcu się od siebie oderwali, Hermiona była bardzo szczęśliwa, a Mistrz Eliksirów zaczął jęczeć.

– Granger, ja się nie nadaję do związków, jestem stary, brzydki i wredny. Co Ty we mnie widzisz?

– Jesteś najprzystojniejszym facetem na ziemi. Jesteś bardzo pociągający, nie wiem co dokładnie mnie w Tobie urzekło… zasługujesz na szczęście, a ja Ci zamierzam dać to szczęście.

– Ale nikomu nie powiemy o nas.

– Wstydzisz się mnie?

– Na brodę Merlina, oczywiście, że nie, ale nie chcę by Cię wytykali palcami i nie chcę by się z Ciebie wyśmiewali…

– Nie obchodzi mnie opinia innych, nie ukrywajmy się.

– Na razie się będziemy ukrywać, to dla Twojego dobra… Hermiono.

– Dobrze Severusie, niech będzie.

Dziewczyna wiedziała, że jest przegrana, dlatego zgodziła się ukrywać ich związek. Severus pocałował ją w usta, by następnie poinstruować ją, by oczyściła swój umysł. Hermiona zrobiła to o co ją poprosił, więc mężczyzna wszedł do jej głowy i poczuł bariery ochronne, spróbował bardziej wejść jej do głowy, ale się mu nie udało. Severus aż klasnął w dłonie i powiedział dziewczynie, że świetnie sobie poradziła. Gryfonka szeroko się uśmiechnęła i niepewnie pocałowała go w usta. Snape oddawał pocałunki, bardzo zachłannie. Dziewczyna bardzo tego pragnęła. Była w nim od roku zakochana, jak się okazało z wzajemnością. Cieszyła się, że może go przytulić i pocałować.

– Zostaniesz na kolacji?

– Tak

– Cudownie

– Granger?

– Tak?

– Kocham Cię

– Ja Ciebie też…

Uśmiechnęła się, a Severus pocałował ją w czoło. Pamiętał jak kiedyś kochał Lily, jednak od momentu gdy pojawiła się w jego życiu ta brązowooka dziewczyna to stracił dla niej głowę. Nikt inny się nie liczył, tylko ona. Miał w dupie Voldemorta i Dumbledora. Jeden gorszy od drugiego. Obaj tak samo zepsuci i okrutni. Z kolei ona była niewinna. Piękna, grzeczna, oraz niewinna. I to mu się bardzo podobało. Do tego była bardzo zdolna i mądra. W jego odczuciu powinna być w Ravenclawie, a nie w Gryffindorze.

Dopiero teraz zauważył jakie piękne ma oczy, duże, czekoladowe i piękne. Spojrzał na jej malinowe usta i złożył na nich delikatny pocałunek.

– Jak zobaczę jakiegoś kretyna obok Ciebie to zabiję…

– Żadnym nie będę zainteresowana, więc spokojnie.

– Jesteś moja

– Na zawsze…

Siedzieli przytuleni do siebie jeszcze przez jakieś 30 minut. Po tym czasie mężczyzna powiedział, że pora iść na kolację, która za chwilę się zacznie. Wyszli z pokoju i poszli do jadalni, gdzie zastali już wszystkich. Zajęli wolne miejsca i życząc wszystkim smacznego zaczęli nabierać sobie na talerz różne pyszności. Emma uważnie obserwowała młodszą koleżankę. Po skończonym posiłku Hermiona grzecznie podziękowała i poszła do swojego pokoju. Zaraz za nią poszła Emma, która podeszła pod pokój gryfonki i zapukała. Drzwi się otworzyły, a starsza z dziewczyn nie czekając na zaproszenie wparowała do pokoju i zaczęła dopytywać.

– I jak? Pocałowałaś go?

– Tak

– Iiiii…?

– No on mnie też pocałował, powiedział, że mnie kocha i mu na mnie zależy…

– No widzisz

– Ale powiedział byśmy się ukrywali na razie

– Rozumiem… widzisz, miałam rację z tym pocałunkiem. Żałujesz?

– Nie

Emma się uśmiechnęła. A Hermiona odwzajemniła uśmiech. Wszystko było idealnie, tak jak chciała. Była najszczęśliwsza na świecie.

Rozdziały<< Rozdział Ósmy

Dodaj komentarz