Przed Świtem – Rozdział 3

3. Przemyślenia

 

Hermiona nie pamiętała powrotu z gabinetu dyrektora do swojego pokoju. Niewyraźnie pamiętała mocny uścisk dyrektora na jej ramieniu, kiedy wyciągał ją z myślodsiewni. Miała również mgliste wspomnienie jego surowego ostrzeżenia o zachowaniu całkowitej dyskrecji.

Teraz była z powrotem w swojej sypialni, zwinięta w łóżku, z roztargnieniem głaszcząc Krzywołapa. Jeśli myślała, że ​​rozmowa z dyrektorem choć trochę ją uspokoi, bardzo się myliła.

Z pewnością nie miała wątpliwości co do tego, po której ze stron leży lojalność Severusa Snape’a, ale rzeczy, które zobaczyła… Wiedziała, że będą prześladować ją jeszcze godzinami, a podczas snu przyniosą jej koszmary.

Gdyby nie była taka odrętwiała, wpadłaby w histerię. Jej myśli i emocje były w absolutnym rozpadzie. Miała ochotę krzyczeć, płakać, rzucać przedmiotami i zwinąć się w kłębek w kącie… wszystko naraz.

W ciągu kilku minut, jej postrzeganie Mistrza Eliksirów zmieniło się o sto osiemdziesiąt stopni. Teraz rozumiała, dlaczego w tak odrażający sposób zachowywał się wobec innych.

Było to perfekcyjnie wyćwiczone zachowanie. Wątpiła, by ktokolwiek byłby w stanie zorientować się, że jest to tylko gra. Jego nienawiść, okrucieństwo i chłód były doskonale ukształtowane. Stworzył osobowość, którą chciał aby wszyscy widzieli i była to tak odrażająca fasada, że ​​nikt nigdy nie zawracałby sobie głowy, by spojrzeć poza nią. Nikogo tak naprawdę nie obchodziło, co spowodowało, że zachowuje się w taki sposób. Ludzie oceniali go na podstawie tego, co postrzegali: śmierciożerca, Ślizgon, mściwy i obojętny nauczyciel. Czy kiedykolwiek ktoś zastanawiał się nad tym, dlaczego wkładał taki wysiłek w to, aby być znienawidzonym?

Pomimo jego okrutnej, bezdusznej natury, myślenie o tym jakie musi być jego życie, przyprawiało Hermionę o dziwny ból; nieustannie uwięziony między dwoma panami, dwiema lojalnościami, dwiema przeciwnymi stronami czarodziejskiego świata. Nie mogła sobie wyobrazić, jak by to było iść przez życie, bezustannie oglądając się przez ramię. Ostatnio każdy w czarodziejskim świecie był w śmiertelnym zagrożeniu, ale budzenie się każdego ranka, nie wiedząc, czy dziś będzie dzień, w którym zostaniesz zdemaskowany, torturowany i zabity… Nie każdy byłby w stanie żyć z taką świadomością.

Wróciła myślami do słów Dumbledore’a, zanim zabrał ją do myślodsiewni. Będzie potrzebował kogoś, na kim będzie mógł polegać, zanim ta wojna się skończy. Rozumiała to i serdecznie się zgodziła. Wojna zbliżała się do punktu kulminacyjnego, każda ze stron oczekiwała na swój czas, czekając, aż druga popełni błąd. W powietrzu wisiało wyczuwalne napięcie, a nastrój wśród ludzi był nerwowy. Każdy potrzebował kogoś, z kim mógłby porozmawiać lub mieć w kimś wsparcie. Jednak nie rozumiała, dlaczego Dumbledore uważał, że ona może być taką osobą dla Snape’a.

Co mogłaby zrobić, żeby mu pomóc? Co pozwoliłby ci zrobić, poprawiła się. Nie należał do osób, które raz w tygodniu zapraszają ją do swoich komnat na serdeczną rozmowę.

Prawie się roześmiała na myśl o profesorze Snapie zwiniętym w fotelu z kubkiem gorącej czekolady, który wyjawia jej swoje najskrytsze sekrety… dopóki nie zdała sobie sprawy, że już poznała te sekrety, bez jego wiedzy.

Nie chciała sobie wyobrażać jego reakcji, kiedy zda sobie sprawę, ile ona wie. Oczywiście nie wyładowałby swojego gniewu na dyrektorze, lecz winiłby ją i jej skłonność do tego, by wiedzieć wszystko. Prawdopodobnie miałaby szlaban do końca życia.

Niemniej jednak teraz znała prawdę i prawdopodobnie o tym nie zapomni. Na pewno nie w najbliższym czasie… Hermiona Granger nigdy nie bała się wyzwań i może to zadanie, ta misja, którą przydzielił jej Dumbledore, była jej największym wyzwaniem: przebić się przez pozornie niemożliwe do zdobycia mury Severusa Snape’a.

Musiała tylko dowiedzieć się, jak to zrobić.

Spojrzała na zegar zaskoczona, kiedy zdała sobie sprawę, że minęła pierwsza w nocy. Co oznaczało, że pogrążyła się w myślach na ponad dwie godziny.

Szybko rozebrała się i weszła pod kołdrę, spychając niechętnego Krzywołapa na koniec łóżka. Mruknęła jeszcze Nox, a pokój pogrążył się w niemal całkowitej ciemności. Tylko smuga światła księżyca wpadająca przez szparę w zasłonach rzucała na podłogę pojedyncze pasmo światła.

Chociaż była zmęczona, sen nie nadchodził. Jej umysł wciąż tętnił myślami i obrazami, które zobaczyła tego wieczoru i nawet recytowanie w myślach alfabetu run nie przyniosło ulgi.

W końcu zapadła w niespokojny sen, z którego budziła się co chwilę. Za każdym razem, kiedy ponownie zasypiała, jej sny nawiedzały ochrypłe wrzaski i błagalne krzyki Severusa Snape’a.

 

Rozdziały<< Przed Świtem – Rozdział 2Przed Świtem – Rozdział 4 >>

Ten post ma jeden komentarz

Dodaj komentarz