Rozdział 5

To, co zobaczył rozstroiło go na tyle, że nie był w stanie zasnąć ponownie. Nie chodziło o rodziców, nie chodziło o przeklętego Pottera i jego kompanię, ale o Hermionę, Dumbledore’a, Minervę i Filiusa. Naprawdę aż tak bardzo się zmienił? Wszedł do łazienki i spojrzał w lustro, po czym przetarł oczy i spojrzał jeszcze raz.

Od siedmiu lat, czyli od momentu, w którym wykopał za drzwi Hermionę, nie spoglądał w lustro. Golenie i ścinanie włosów zostawiał magii. Teraz nie mógł się nadziwić skąd wzięło się tyle siwych kosmyków w jego włosach i dlaczego bruzdy na czole i koło ust stały się tak wyraźne.
Przecież miał ledwie czterdzieści osiem lat, a twarz, która na niego spoglądała z lustra mogłaby należeć do starszego o co najmniej dwadzieścia lat mężczyzny.

– I dobrze, że ją wyrzuciłeś. Teraz na pewno znalazłaby sobie kogoś młodszego i przystojniejszego.

Starał się przekonać samego siebie, że tak jest dla niego najlepiej, ale nie mógł zapomnieć smaku jej pocałunków, uśmiechów z samego rana, wyznań miłości w najmniej oczekiwanych momentach, uspokajającego głosu, gdy w nocy budziły go koszmary i tego wszystkiego, co powodowało, że był szczęśliwy. Na swój sposób teraz też był szczęśliwy – przynajmniej w chwilach, w których udawało mu się o niej zapomnieć. Przez przeklętego Pottera rana otworzyła się na nowo i od nowa musiał rozpoczynać kurację zapominania. Nie chciał jej z powrotem. Może i faktycznie trochę się bał, że w pewnym momencie, gdy już nie będzie w stanie wyobrazić sobie bez niej życia, zostawi go, a wtedy na pewno nie dałby sobie rady. Nie chciał również przyjaciół. W końcu odwróciliby się od niego, bo przecież nawet za swoich dobrych dni nie należał do najprzyjemniejszych ludzi na świecie. Po co więc wystawiać się na razy?

Podszedł do szafy i otworzył ją. Na samym dnie leżało siedem paczek owiniętych w szary papier. Sięgnął po najstarszą i zastanowił się, czy by nie spojrzeć co jest w środku. Przez te lata kiedy byli razem miała niesamowite wyczucie co do tego, co byłoby mu potrzebne, lub co by mu się podobało. W tym momencie jednak przypomniał sobie, jak ją wczoraj potraktował i odłożył nietknięty prezent na miejsce. Nie miał prawa tego otwierać.

Delikatne kaszlnięcie przywróciło go do rzeczywistości. Obrócił się i uśmiechnął złośliwie widząc kto stoi tuż za nim.

– Longbottom.

– Profesorze Snape. – Chłopak, co było dziwne, uśmiechnął się szczerze i zaczął mówić dalej. – Jak pewnie się pan domyśla jestem Duchem Tegorocznych Świąt. Pójdzie pan ze mną?

– A mam wybór?

Chłopak bezczelnie się uśmiechnął.

– Wybór ma pan zawsze, ale ja bym powiedział, że jest to coś, co powinien pan zobaczyć. Nasza wyprawa będzie znacznie krótsza niż ta, którą zapewnił panu pan Potter, więc spokojnie.

Severus westchnął ciężko.

– Prowadź.

Machnięcie ręki i znajdowali się w kuchni Nory. Po raz drugi miał możliwość oglądać Weasleyów w tak rozbitym stanie. Nawet bliźniacy siedzieli cicho i dłubali widelcami w bliżej już niezidentyfikowanej paćce. Potter chodził w tę i z powrotem, Ronald siedział przy oknie i co kilka sekund podnosił firankę, by sprawdzić coś na zewnątrz. Molly płakała, a Artur, jak zwykle zresztą, próbował nieudolnie ją pocieszyć. Gdy rozległ się odgłos wyraźnie wskazujący na Aportację nastąpiło znaczne ożywienie. Hermiona weszła do kuchni i została otoczona przez wszystkich obecnych, a każdy miał wypisaną nadzieję na twarzy. Pierwszy odezwał się Ronald.

– I co powiedział? Zgodził się?

Z miny kobiety nie dało się niczego wyczytać, ale Severus współczuł jej trochę , że musi ich powiadomić, że nic z tego.

Ku jego zdziwieniu uśmiechnęła się słabo i skinęła głową.

– Nie zrobi tego, ale dał mi potrzebne wskazówki, dzięki którym będę w stanie sama uwarzyć ten eliksir. Najpóźniej pojutrze będę go miała.

Widok Pottera płaczącego z ulgi był niesamowity.

– Dlaczego sam tego nie zrobi? – Charlie wydawał się wietrzyć jakiś podstęp.

– Dumbledore zlecił mu inne zadanie, naprawdę ważne. Nie byłby w stanie. Gdzie Ginny?

– Z Minnie, na górze.

– Pójdę jej powiedzieć, dobrze? Napij się czegoś na rozluźnienie, Harry.

Przytuliła przyjaciela i ruszyła do góry, a Severus z Longbottomem za nią.

– Dlaczego skłamała?

– Proszę?

– Dlaczego skłamała? Wyraźnie jej powiedziałem, że nie zrobię tego eliksiru, bo bachor Pottera nic mnie nie obchodzi. Nie dałem jej też żadnych wskazówek.

– Och, wie pan jaka jest Hermiona. – Chłopak uśmiechnął się lekko. – Nie chce, żeby ktoś o panu źle myślał. Zawsze pana broniła, od pierwszego roku w Hogwarcie była po pańskiej stronie.

– Ale przecież tak ją potraktowałem…

– Niewątpliwie nie było to zbyt… hmmm… miłe, ale ona jest twarda.

Weszli za nią do jednego z pokojów i tuż za progiem Severus zatrzymał się, bo to, co było przed nim przeraziło go.

Ginewra Potter klęczała przy łóżku zapłakana i blada jak śmierć. Pamiętał ją jako pełną energii i wiecznie roześmianą dziewczynę, której nic nie było straszne. Była Gryfonką od małego palca u nogi, aż po ostatni włos na głowie. Jednak teraz wyraźnie była na skraju załamania. Powodem jej stanu była osoba, która leżała na łóżku. Mała dziewczynka z rudymi włosami matki i zielonymi oczami ojca wyglądała tak, jakby jedną nogą już stała w grobie. Płytki oddech, niezdrowe rumieńce, brzydka wysypka i zapewne wysoka temperatura nie były niczym niezwykłym, jednak mała leżała zwinięta w kłębek, wyraźnie cierpiąc. Gdyby nie opuchnięty język i gardło, to zapewne wyłaby z bólu.

– Niezbyt miły widok, prawda? – Longbottom przyglądał się temu ze smutkiem.

– Musiała naprawdę mocno poparzyć się jakimś zielskiem.

– Och, to nie było jakieś zielsko. Jadowita Tentakula, dość młoda i agresywna.

– Skąd, do diabła, wzięła się tutaj Jadowita Tentakula?!

– Oni tego nie wiedzą, ale ja wiem. Malfoy w ten sposób zemścił się za swoich rodziców. Widział, jak mała bawi się blisko jednego ze wzgórz i tam ustawił Tentakulę, po czym zmienił się w… cóż, fretkę, i Minnie pobiegła za nim. Ginny próbowała ją dogonić, ale kiedy była na miejscu roślina już zdążyła pokąsać jej córkę. Kto spodziewałby się Jadowitej Tentakuli na wrzosowiskach?

Severus tymczasem zwrócił pełną uwagę na Hermionę. Uśmiechnęła się do Ginny i przytuliła ją.

– Najpóźniej pojutrze mała będzie zdrowa.

Młodsza kobieta zaczęła szlochać z ulgi i uspokoiła się dopiero po jakimś czasie.

– Jak… jak udało ci się go przekonać?

– Och, nie on uwarzy ten eliksir, tylko ja. Miał ważne zadanie od Dumbledore’a, ale dał mi wskazówki, dzięki którym będę mogła przygotować miksturę dla Minnie.

– Wiesz… Bałam się, że odmówi. – W jej głosie słychać było strach. – Nigdy nie byłam dla niego zbyt miła. I wiesz, że byłam przeciwko waszemu związkowi.

– Wiem, wiem. Ale Severus jest dobrym człowiekiem, chociaż sam pewnie o tym nie wie.

– Nie rozumiem po co ty mu wciąż wysyłasz prezenty na święta.

Hermiona uśmiechnęła się lekko.

– Bo… Ha, sama nie wiem! Wiesz co? Ja posiedzę chwilę z Minnie, a ty idź coś zjeść i wypić. Musisz odpocząć.

– Dziękuję, zdjęłaś mi kamień z serca. Och, jeszcze jedno…

Jej uśmiech był zaledwie cieniem tego, który zawsze u niej widział, ale to zwiastowało poprawę nastroju.

– Tak?

– Wiktor znów przysłał ci list i szukał cię przez kominek. Zmartwił się, kiedy Harry mu powiedział, że poszłaś porozmawiać ze Snape’em. Ponowił zaproszenie do Bułgarii.

Hermiona przez chwilę wpatrywała się w Minnie i nagle w jej oczach pojawił się błysk zdecydowania.

– Jak tylko mała wyzdrowieje przyjmę jego zaproszenie. Już dawno powinnam to zrobić.

Ginny uściskała swoją przyjaciółkę i zbiegła na dół.

– Krum? Przecież on nawet nie jest w stanie wymówić jej imienia!

– Ale nie będzie jej odpychał i na pewno nie odmówi pomocy w trudnej sytuacji. – Longbottom spojrzał na niego ponuro. – Poza tym on kontaktował się z nią od chwili, w której się rozstaliście, a jest w niej zakochany od czasu wizyty w Hogwarcie. Nawet ja nie potrafiłem zrozumieć dlaczego wolała pana od Wiktora, ale kiedy ona podejmie decyzję tylko samobójca próbuje zmienić jej zdanie.

Hermiona usiadła w takiej samej pozycji, jak poprzednio Ginny i pogłaskała dziewczynkę po główce.

– Hej, słoneczko. Co tam? – Zielone oczy wpatrywały się w nią intensywnie, ale zdołała się uśmiechnąć. – Już niedługo wyzdrowiejesz, wiesz? Obiecuję ci. A potem pójdziemy na lody, tylko nie powiemy nic twojej mamie, bo wiesz jak ona nie lubi, gdy zajadasz się mugolskimi słodyczami. Potem na jakiś czas wyjadę, ale na pewno wrócę. Może nawet nie sama, a jeśli dobrze pójdzie, to niedługo będziesz miała kolegę lub koleżankę do zabawy. Wiesz jak bardzo kocham dzieci. Ale ty będziesz moim najważniejszym słoneczkiem, więc się nie martw. Zrobię dla ciebie wszystko. Absolutnie wszystko. Oho, chyba idzie twój tata, żeby trochę ci poczytać.

Drzwi otworzyły się i wszedł przez nie Potter. O czymś tam rozmawiali, ale Severus był zbyt zszokowany, by zwrócić na to uwagę. Hermiona miała być z Krumem? Miała mieć jego dzieci?! Kiedy ruszyła do wyjścia i minęła go odruchowo wyciągnął dłoń, by ją złapać, ale, jak należało się spodziewać, przeniknęła przez nią, bez żadnego efektu. Longbottom spojrzał na niego z ciekawością.

– Uderzyło w pana, co? Sądził pan, że po dzisiejszym Hermiona wciąż będzie chciała mieć z panem cokolwiek do czynienia? Kochała pana przez te wszystkie lata, stąd te prezenty. Odtrącała każdego mężczyznę, który się koło niej pojawiał, bo czekała na chwilę, w której stwierdzi pan, że chce ją z powrotem. Była zbyt dumna, by się przyznać do tego, że tęskni i zbyt miękka, by dać sobie z tym spokój i spróbować iść do przodu. Tym razem jednak wydaje się być zdecydowana.

– Ja… nie sądziłem, że ona może być z kimś innym. Bałem się tego, przyznaję, ale nie sądziłem… – W pewnej chwili zrozumiał co mówi (i do kogo) i skrzywił się, po czym dodał ostrzejszym tonem – W każdym razie prędzej, czy później doszłoby do tego. Zostawiłaby mnie dla jakiegoś młodego osiłka, który może dać jej więcej, niż ja kiedykolwiek byłem w stanie.

– Pytanie tylko, czy ten ktoś będzie w stanie dać jej takie szczęście. Ale to już nie moja działka. Jest jeszcze jedno miejsce, w które musimy się udać.

Severus ostatni raz spojrzał na Minervę Potter i starał się nie dopuszczać do siebie żadnych uczuć. A potem spojrzał na Pottera i uderzyło go to, jak mocno chłopak stara się, by się uśmiechać, gdy wyraźnie widać, że najchętniej rozpłakałby się w głos. Gdyby to Severus w swoim dzieciństwie był w takim stanie, jego ojciec pewnie by się spił, a matka zaczęła obwiniać go o to, że dał się pokąsać takiej roślinie. I pozwoliliby mu umrzeć… A teraz on robił dokładnie to samo. Zapewnił tej małej dziewczynce powolną i bolesną śmierć.

Longbottom machnął ręką i znaleźli się w gabinecie Dumbledore’a. Tak, jak w przeszłości, w środku, prócz Dyrektora, obecna była Minerva z Filiusem. Siedzieli na krzesłach, wyraźnie zmartwieni. Kobieta zwiesiła głowę.

– Już nie wiem co z nim zrobić… Kompletnie zdziczał. Uczniowie boją się go do tego stopnia, że kilku piątoklasistów poprosiło mnie o przeklęcie ich w taki sposób, żeby Poppy nie była w stanie tego naprawić do czasu Eliksirów. Sama nie wiem jak z nim rozmawiać! Albusie… Po prostu nie mogę patrzeć na to, jak on się niszczy!

Severus ze zdziwieniem zauważył, że Minerva płacze. Płacze nad nim?! Filius westchnął i pokręcił głową.

– Nic nie działa. Próbowałem rzucić na niego zaklęcie radości, ale wyobraź sobie, że odbiło się od niego! Czy on nie rozumie, że my po prostu chcemy się zaprzyjaźnić?

– Ha! Jakby to rozumiał, to zachowywałby się jeszcze gorzej. Próbowałam naprawdę wszystkiego, poza unieruchomieniem go i wlaniem mu do gardła jednego z tych eliksirów radości. O! Albo wyczyszczenia mu pamięci! To ostatnie mogłoby się nawet udać, jestem całkiem niezła w Oblivate.

Dumbledore uśmiechnął się smutno.

– Wątpię, by to zadziałało. Jego problemy leżą znacznie głębiej. Ja… zagroziłem mu zwolnieniem.

– Który już raz?

– Chyba setny, ale zastanawiam się, czy tak nie byłoby lepiej. Z drugiej strony mając go ciągle na oku wiem, że nic sobie nie zrobi. Ale chłopak ma pięćdziesiąt lat, nie pięć.

– Czterdzieści osiem – warknął Severus.

Chcieli się zaprzyjaźnić? Po cholerę?!

– Czy naprawdę nic więcej nie możemy zrobić? Albusie, Severus jest dla mnie jak syn. Wielokrotnie rozmawiałam z Eileen podczas jego pobytu w Hogwarcie, by trochę lepiej się nim zajęła, ale ona miała przed oczami tylko Tobiasa i dzieciak był dla niej jedynie zawadą. Nie byłam w stanie pomóc mu wtedy i nie mogę pomóc teraz. Ja już po prostu nie wiem co robić!

– Nie ty jedna, Minervo… Wszyscy zawdzięczamy mu naprawdę wiele, bo tylko on wie, ile wycierpiał w naszym imieniu przed Voldemortem, a tego, co my wiemy, i tak wystarczy, by zapełnić kilka tomów. Nawet Sybilla, która raczej nikogo nie lubi, dba o niego. I wszystkim jest nam przykro widzieć, jak się niszczy.

Severus nie wierzył w to, co słyszał. Im na nim zależało? Tak po prostu?!

– To ma być jakiś kiepski dowcip? – warknął do Longbottoma. Ten jednak uśmiechnął się lekko.

– Tak trudno panu uwierzyć, że komuś może na panu zależeć?

– Im się jedynie wydaje, że im zależy. Gdyby poznali mnie bliżej…

– Zrozumieliby, że cała ta złość i humory mają swoje podłoże i że tak naprawdę jest pan dobrym człowiekiem. Tylko teraz pan się trochę pogubił.

Dumbledore w tym czasie mówił dalej.

– Nie tylko wam jest przykro. Mnie też krwawi serce, bo sam posyłałem go tam, gdzie było najbardziej niebezpiecznie. Widziałem ledwie kilka jego wspomnień i wciąż miewam koszmary. Potrafię zrozumieć dlaczego jest taki, jaki jest, ale… To nie może tak trwać. Jeśli za rok nie zacznie zachowywać się choć w miarę cywilizowanie… Wyrzucę go. Nie będę miał wyboru.

Longbottom machnął ręką i wrócili do sypialni Severusa.

– On mnie wyrzuci? Pfff… Chciałbym to zobaczyć!

– Panie profesorze, może to zabrzmi głupio, ale nie wydaje mi się, by profesor Dumbledore tym razem żartował. To, co dzisiaj pan widział, będzie miało swoje konsekwencje w przyszłości, co już nie jest moją działką, ale mogę powiedzieć tylko tyle, że jeśli się pan nie zmieni i nie zrozumie, co poszło nie tak i co powinien pan naprawić, to może pan stracić wszystko, na czym panu tak naprawdę zależy. Następny duch powinien pojawić się za jakiś czas.

Tak samo jak Potter, Longbottom rozpłynął się zostawiając Severusa sam na sam ze swoimi myślami.

Rozdziały<< Rozdział 4Rozdział 6 >>

mroczna88

Miłośniczka mocnej herbaty, grubych książek i puchatych kotów. Lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. Znana głównie z tego, że zostawiła niedokończone opowiadania sześć lat temu i od tego czasu unika świata, żeby nie przyznać się jak bardzo się tego wstydzi. Tym razem jednak wróciła i będzie nie tylko poprawiać stare teksty, by nie były tak żenująco kiepsko napisane, ale też w końcu je dokończy. Tylko trzeba dać jej trochę czasu i cierpliwości ^.^ Szczerze poleca książki: serię Koło Czasu autorstwa Roberta Jordana, serię Wiedźmy autorstwa Olgi Gromyko, cokolwiek napisał Sanderson (ale Rozjemcę najbardziej), cokolwiek napisała Naomi Novik (Wybrana ma relację, która bardzo przypomina sevmione!), Sagę Księżycową autorstwa Marissy Meyer (najlepszy retelling baśni jaki powstał) oraz cokolwiek napisała Maggie Stiefvater (jej seria Kruczych chłopców i Wyścig śmierci najlepsze) Szczerze poleca seriale:Koło Czasu, Sense8, The Boys, Carnival Row, Good Omens, Black Sails, The Wilds, Motherland Fort Salem, The Untamed, Panic, Warrior Nun, Galavant, Dark, Wynnona Earp, Goblin (koreański), Bridgerton, Downton Abbey

Dodaj komentarz