Historie Hogwartu „Nasze Osobiste Piekło”

Rozdział zawiera sceny dla dorosłych. 

– Dzisiaj bez planu na twoje wybryki?

Wzruszyła ramionami, nie potrafiąc spojrzeć mu w oczy. Cały czas miała w myślach ich pocałunek i mimo, że Snape nie wyglądał aby cokolwiek się stało, ona nie potrafiła wyrzucić tego z głowy.

– Zabrakło ci języka w gębie? – warknął zirytowany brakiem odpowiedzi.

Hermiona spojrzała na niego, czując jak łzy napływają w kąciki oczu. Pociągnęła nosem, czując jak niebezpiecznie zbliża się do stanu, w którym żadna kobieta wolałaby nie prezentować się przed mężczyzną.

– Na brodę Merlina, Granger. Tylko mi się tu nie maż – uścisnął nasadę nosa kciukiem i palcem wskazującym.

Ogarnęła włosy z twarzy i przymykając oczy, biorąc dwa głębokie wdechy, aby się uspokoić. Co jak co, ale Severus Snape nie tylko potrafił doprowadzić kobietę do łez, ale w ogóle nie potrafił siedzieć cicho, kiedy potrzeba.

– Och ucisz się. Doskonale zrozumiałam – wytknęła, dmuchają nos w chusteczkę.

Po policzkach już jawnie płynęły łzy i choć były zakazane dla publiczności, tym razem nie zdołała grać odważnej gryfonki.

– Najwyraźniej nie, skoro pozwoliłaś, aby twarz ci napuchła i zrobiła się czerwona jak dorodny pomidor.

Hermiona spojrzała na niego grozie. Czasami naprawdę miała ochotę go udusić, jego język zawiązać na supeł, a arogancki uśmieszek zmyć brudną szmatą od czyszczenia kościółków.

– To mi łaskawie wytłumacz. Sądzę, że musimy porozmawiać.

– Granger miałaś atak paniki, a najlepszym sposobem jest wstrzymanie powietrza i odwrócenie uwagi.

Hermiona prychnęła jak rozjuszona kotka i spojrzała na niego, podchodząc do stolika, gdzie stała filiżanka z kawą. Upiła łyk.

– I dlatego mnie pocałowałeś, a nie poddusiłeś? – spojrzała na niego sceptycznie.

Prychnął, unosząc brew. Przez moment miała wrażenie, jakby się bił z myślami. Trwało to tylko ułamek sekundy, aż nie podszedł powoli, patrząc na nią z góry.

– Nic straconego – wyszeptał blisko jej ucha.

Hermiona nabrała gwałtownie powietrza z oburzenia i odepchnęła go od siebie, uprzednio wypuszczając filiżankę. Dźwięk stłuczonej porcelany rozniósł się po komnacie, zagłuszając ciszę, jaka zaległa między nimi. Ignorował ją przez długi czas, jak mogła być teraz spokojna i opanowana?

– Na Merlina, Snape. Zaczęło mi na tobie zależeć ty wredny ślizgonie i nie! Teraz ja mówię! – wystawiła przed siebie palec wskazujący, patrząc na niego hardo, gdy otwierał usta, chcąc jej przerwać. – Wiem też, że zauważyłeś zmiany w moim zachowaniu. Nie będę się z tym kryła. W jakiś sposób stałeś się dla mnie ważny i nie zaprzeczaj, ty także coś poczułeś – gestykulowała, nie patrząc w ogóle na reakcje Severusa, a reakcje były, od zdziwienia, po wściekłość i irytację do jej ciągłego monologu. – Nie oczekuję jednak od ciebie żadnej wzajemności. Nie można kogoś zmusić do pozytywnych odczuć względem drugiej osoby, a ja nie do końca wiem, czy ty mnie tolerujesz, czy może to jest jakiś rodzaj zauroczenia, a może coś głębszego – mamrotała pod nosem. – Czy ktoś w ogóle bierze pod uwagę to co ja czuję? Chyba nikt. Pieprzeni egoiści, myślący jedynie o jedzeniu i Quidditchu. A ty wprowadzasz mnie w stan paniki, co objawia się moim monologiem, bo rozmową teraz raczej tego nie nazwiemy, a jeśli ty mnie koch…

Została uciszona, choć kiedy wpadała w słowotok, nie było to ani trochę łatwe do powstrzymania. Chłopcy najczęściej, zamykali uszy, lub szturchali ją przed ucieczką i wyjaśnieniami. Z jej bełkotu można było wiele zrozumieć, ale jeszcze więcej rzeczy było niezrozumiałych i w końcu sama nie wiedziała, co chciała komuś przekazać. Zawsze tym irytowała, nie zamierzenie wywołując różnego rodzaju reakcje, w tym ucieczkę.

Mimo to, on znowu ją zaskoczył. Zamiast cichej ucieczki, czy potraktowania jej zaklęciem uciszającym, znalazł swój własny sposób, który nie omieszka się wykorzystywać, gdy tylko będzie marudził.

Jego usta były przyciśnięte do jej, a myśli uleciały jak za dotknięciem różdżki. Czuła pustkę. Przyjemną ciszę, która pozwalała na odczuciu innych bodźców tej przyjemnej chwili.

– Znowu to zrobiłeś – wyszeptała, czując, że ponownie może oddychać. Jego dłoń z jej podbródka przesunęła się w dół, naciskając lekko na zarumienioną z emocji szyję.

– Nie mogłem pozwolić na twoje ględzenie. Powoli zaczynała boleć mnie głowa – sarknął, robiąc krok w przód, co spowodowało jej krok w tył.

– Dlaczego? – z ust wyszedł raczej szept niż pewny siebie głos.

Jak miała przy nim racjonalnie myśleć, skoro w największych fantazjach myślała o nim tak blisko siebie? Hermiona nie była głupia. Fantazja, fantazją, wszystko się może w niej zdarzyć, ale nigdy nie sądziła, że przytrafi się to w realnym życiu i to z obiektem jej westchnień. Dlatego nie sprzeciwiła się, gdy postawił kolejny zdecydowany krok w przód, a ona chwiejny krok w tył. Mierzyli się spojrzeniami i mogła przysiąc, że w oczach Severusa dostrzegła pragnienie, które i ona czuła w tej chwili.

– Sama sobie odpowiedziałaś na to pytanie – odparł, zaciskając dłoń na szyi mocniej, powodując przyspieszenie jej pulsu i oddechu.

Uniósł kącik ust w górę, a ona zdecydowanie zbyt mocno zareagowała, cofając się, nie o krok, a o dwa chwiejne kroki, przy tym ciągnąc go za sobą. Zderzyli się ze ścianą salonu, odgradzającą sypialnię. Nie miała pojęcia, kiedy pokonali tą odległość, ale nie narzekała na taki obrót spraw.

– Więc? – dłoń umieściła w jego włosach z tyłu głowy, ciesząc się, iż dalej grali w tą przyjemną grę. Bała się, tak bardzo, że aż bolało. Bo co mógł jej odpowiedzieć? Jedyne na co liczyła to słowa kocham cię, ale był człowiekiem skrytym i wrednym, co mogło doprowadzić do różnych jego reakcji, w tym droczenia się, co bardzo uwielbiał.

– Mam przypomnieć co bełkotałaś chwilę wcześniej? – uniósł brew, opierając drugą dłoń obok jej głowy.

Och na Bogów. Czy on wiedział jak działa na kobiety? Na nią? To wręcz wykraczało po za jakiekolwiek skale atrakcyjności i pożądania, jeśli takie w ogóle były.

– Powiedz to – szept uciekł z jej ust, nawet nie wiedząc, że powiedziała to na głos. Zarumieniła się, a palący wstyd rozpalił jej twarz jeszcze bardziej.

Severus prychnął, zaciskając dłoń na szyi. Czuł jak pod dłonią pulsuje przyspieszone tętno i tylko chłodna maska utrzymała jego zadowolenie głęboko w nim. Hermiona chwyciła jego włosy w garść i lekko ścisnęła, patrząc na wąskie wargi wykrzywione w grymasie.

– Nikt nie będzie mi rozkazywał, a na pewno nie kudłata gryfonka – warknął, przyciskając ją mocniej do ściany.

Ich twarze dzieliły centymetry. Hermiona czuła na sobie jego ostry wzrok, ciepło drugiego ciała przy swoim i oddech, tak samo przyspieszony jak jej. Spoglądała co rusz na cienkie wargi, to znów kierując wzrok na jego oczy, nie mogąc zdecydować co bardziej przyciągało jej uwagę. Mimowolnie dotknęła dłonią twarzy mężczyzny, palcem kierując się na blade usta.

– Chrzanić to – warknął.

Ich pocałunek był żarliwy, a tempo nadawane przez Severusa, jedynie pobudzało jej gryfońską stronę dominacji. Próbowała oddawać każdy z pocałunków w nadanym tempie, ale w końcu poddała się. Gryfońska natura odpuściła pozostawiając ją na pastwę zaborczego ślizgona.

Ściana podtrzymywała jej ciało, które drżało pod każdym dotykiem Severusa. Dawała opacie, kiedy nogi traciły siłę z ogromu podekscytowania i pożądania buchającego w ciele. Westchnęła, gdy chwilowo dłoń z jej szyi zsunęła się w stronę dekoltu szaty. Emocje targały nią od środka, czując buzującą przyjemność obecności mężczyzny. Jego dłonie powoli wodziły po ciele, badając kształty, jakby stos ubrań, który miała na sobie, w ogóle mu nie przeszkadzał.

Odchyliła głowę w tył, odsłaniając tym samym szyję, po której mężczyzna zaczął wodzić nosem, wysyłając do jej ciała kolejne, przyjemne dreszcze.

– Severus – szepnęła, spoglądając na niego z pod przymrużonych powiek.

Mężczyzna zatrzymał się na moment i uniósł głowę w górę, patrząc na nią oczami, których jeszcze nie widziała. One wręcz płonęły, iskrzyły pożądaniem, które niechybnie ogarnęło ich oboje.

– Chcesz wiedzieć… – mruknął jakby z bólem w głosie.

Hermiona jedynie przytaknęła twierdząco głową. Chciała odpowiedzi, choćby po to, aby później nie żałować tego, co zamierzała kontynuować. I choć może nie spodziewała się wyznań miłości, nie chciała robić sobie później nadziei, po przyjemnościach, jakie jej teraz serwował.

Severus odchrząknął, jakby wahał się czy w ogóle ma cokolwiek mówić, skoro tak naprawdę kobieta sama już odpowiedziała na zadane pytanie w swoim bełkocie. Westchnął jednak, wiedząc, że Granger nie da mu spokoju. Z grymasem na twarzy, spojrzał w bok, nie chcąc patrzeć na kobietę w swoich ramionach. Tak cholernie mocno rozpraszała. I choć długo ukrywał przed sobą i innymi swoje uczucia, musiał w końcu przyznać, że nie mógł przejść obok niej obojętnie. A teraz chciał tylko wrócić do przerwanych czynności.

– Skup się, Granger, bo dwa razy powtarzać nie będę. Nie rozmawiam na tematy uczuciowe, to raz i zapamiętaj sobie dobrze, bo więcej się to nie powtórzy. Dwa, jesteś… Wścibską gryfonką o wzroście metra sześćdziesiąt pięć w kapeluszu, o irytujących kłakach i sposobie bycia. Mimo to jak dobrze zauważyłaś, coś do ciebie czuję – zacytował jej ostatnie słowa z jadem w głosie. Już po samych „komplementach” Hermiona wiedziała, że nie odpuści sobie Severusa Snape’a tak łatwo. – Po trzecie… – spojrzał na nią ukradkiem.

Oczy kobiety rozjaśniły się o barwę nadając im czekoladowego koloru. Przypominały płynną czekoladę z odrobiną pozłacanych drobinek. Przyciągały go jak mało co i tylko jego dyscyplina pomagała mu wyjść z twarzą za każdym razem, gdy niechybnie zgubił krok.

Usta rozciągały się w lekkim uśmiechu, a dolna warga znikała co jakiś czas pomiędzy równymi zębami. Czy mu się to wydawało, sam nie wiedział, ale jej spojrzenia zachęcały go do przerwanych czynności bardziej, niż mógłby się do tego przyznać. Więc zanim zakończył swoją wypowiedź, posiadł jej usta na nowo, tym razem jej dolna warga zniknęła pomiędzy jego zębami.

Przez moment wyzywał się od starych zboczeńców, wykorzystując miłostki młodej dziewczyny, ale pieprzył to. Miał w swoich ramionach młodą kobietę, która nie broniła się przed jego agresywnymi pocałunkami, wręcz lgnęła do niego coraz bliżej i mocniej.

Czy to wykorzystywał?

Poniekąd.

Kobiety raczej od niego stroniły, a i on nie rozglądał się za potencjalną partnerką. Granger weszła do jego życia z buciorami, nie przejmując się jak to na niego wpłynie. Została siejąc zamęt swoimi kłakami, wprawiając jego nos w wieczne kichanie i łaskotanie. I to wszystko przez jej podróżowanie i ciekawość, którą zaraziła nawet jego.

Chwycił dłonie kobiety i uniósł w górę przytrzymując przy ścianie.

– Po trzecie jesteś zbyt ciekawska, a ciekawość to pierwszy stopień do piekła – przycisnął Hermionę swoim ciałem do ściany. – Będę twoim osobistym piekłem, Granger – wyszeptał do jej ucha, czując jak pod nim drży. – Czy ta odpowiedź cię satysfakcjonuje, Granger?

Hermiona spojrzała na niego, mrużąc oczy, ale uśmiechnęła się jeszcze szerzej, jakby coś nagle wpadło jej do głowy.

– Niekoniecznie, ale jeszcze to z ciebie wycisnę i, jak pewnie wiesz, mam na imię Hermiona.

Severus uniósł oczy ku sklepieniu komnaty, dając znać co sądzi o jej wypowiedzi. Oczywiście, że takie wyznanie jej nie zaspokoi. Była Hermioną Granger. Wszystkowiedząca i irytująca dziewucha, która uwielbia go denerwować. I mimo, że doskonale zrozumiała jego słowa, będzie chciała usłyszeć pieprzone „kocham cię”, jakby od tego zależało całe to ich dzisiejsze spotkanie. Ale nie dziś. Dzisiaj zajmie się kobietą w swoich ramionach, nie wyznawaniem miłości. Aż skrzywił się w swoich myślach.

Pocałował ją, tym razem trochę spokojniej i dłużej niż w pierwszych dwóch, gdzie tłumione emocje szukały ujścia. Smakował jej skórę, wdychał przyjemny zapach kwiatów wiśni, rozkoszując się ciepłem czarownicy. Ich dłonie błądziły po ciałach partnera, pragnąc poznać każdą krzywiznę. Hermiona objęła go za szyję palcami bawiąc się kosmykami czarnych włosów, dziwiąc się ich miękkością. Zawsze miała wrażenie, że są szorstkie i suche, a było wręcz odwrotnie. Były delikatne, lekko przetłuszczone i wyczuwała od nich woń oparów z kociołka.

Mimowolnie uniosła nogę do góry, owijając nią biodro Severusa. Przesunął po niej ręką, a silny uścisk na pośladku, wywołał u niej mruknięcie.

– Granger ja wiem, że mam w ramionach chętną czarownicę, ale takie odgłosy pozostaw kotom – prychnął, gdy dźwięk się powtórzył.

– Och zamknij się Snape – warknęła, odpinając pelerynę.

Czarny materiał opadł ciężko u stóp mężczyzny, składając się jak harmonijka. Nie zostawała myślami dłużej przy ciężkiej pelerynie.

Pogładziła jego ramiona delikatnymi ruchami od szyi w dół, zmierzając ku klatce piersiowej i masy guzików surduta. Ubranie opinało jego chudą sylwetkę jak druga skóra, u dołu lekko się rozchodząc. Wodziła wzrokiem za swoimi ruchami, chcąc zapamiętać nie tylko dotykiem, ale także i wzrokiem. Przeniosła dłonie do pierwszego, małego, czarnego guzika, chcąc go odpiąć, ale tym razem pozwoliła palcom błądzić, kierując oczy ku jego twarzy. Przypatrywał się jej uważnie i dopiero teraz Hermiona dostrzegła jak wyraźne miał jabłko Adama. Drgało nerwowo, gdy jego ręka wciąż tkwiła na jednym z jej pośladków, a oczy obserwowały ją uważnie z nieprzeniknionym wyrazem twarzy.

Kiedy uporała się z surdutem w ruch poszło pozbycie się koszuli. Rozpinała guzik po guziku, pozwalając palcom muskać jego nagą pierś pokrytą czarnymi włoskami. Z fascynacją odkrywała coraz więcej jego bladego ciała, na koniec szarpnięciem wyciągając resztki koszuli z spodni.

– Niecierpliwa – mruknął, czując przyjemne mrowienie skóry.

Pozwolił jej dłońmi poznawać jego wszystkie blizny, choć raz wyrzucając obrzydzenie do własnej osoby. Podobało mu się jak każdą z nich obdarowuje muśnięciami i pieszczotami dłoni.

Ich ciała drżały rozpalone do czerwoności, kiedy kolejna warstwa między nimi została odrzucona na kamienną podłogę pokoju. Pozbawił Hermionę szaty, pozostawiając jej jedynie bieliznę, podziwiając okryte nią ciało. Przejechał zewnętrzną stroną dłoni po boku przez całą długość od koronkowego biustonosza do czarnych majtek, okrywających jej biodra. Gęsia skórka pokryła jej brzuch, co Severus z uśmieszkiem zadowolenia zauważył. Ich ciała przywarły do siebie, kiedy naparł na nią, całując fragment szyi. Koszula lekko zwisała na jego ramionach, jakoś bardzo nie przeszkadzając. Nie chciał jednak się jej pozbywać i tracić niepotrzebnie czasu.

Czuł jak drży z każdym jego dotykiem, muśnieciem czy szeptanym słowem, jakby wszystko co teraz się działo, działało na nią bardziej niż mogłaby przyznać się sama przed sobą. Podziwiał ją, pieścił, chcąc poczuć każdy drgający mięsień, słuchać cichych westchnień czy mruknięć, które pobudzały go z każdą kolejną chwilą coraz bardziej.

W końcu chwycił ją za pośladki, unosząc czarownicę w górę. Oparł ją o ścianę, stawiając jedną nogę w przód. Jej dłonie znalazły się na jego ramionach, odrzucając białą koszulę w tylko. Zatrzymała się w zgięciach łokci. Przywarł ustami do jej spuchniętych warg. Ssał dolną wargę, zaraz przenosząc usta na górną, nie mogąc się zdecydować czego tak naprawdę pragnie. A pragną wiele, zbyt wiele.

Małe dłonie skierowały się na jego pasek od spodni, zręcznie radząc sobie z klamrą i rozporkiem. Zsunęła je lekko na jego pośladki, wkładając dłonie pod materiał bokserek. Zacisnęła palce na pośladkach w odpowiedzi na ściśnięty sutek, który uwolnił ze zbędnego stanika.

Przyćmione umysły nawet nie zarejestrowały, kiedy tak naprawdę złączyli się w jedno, a ciała zatrzymały na moment, powoli napawając się ogarniającą przyjemnością i doznaniem. Trwali w zawieszeniu oddychając w jednym rytmie serc. Poruszali się powoli nasycając swoje ciała i rozgrzewając je coraz bardziej. Pot perlił się na ich skroniach, a odgłos ocierających ciał rozniósł się po pomieszczeniu zakłócającego wcześniejszą ciszę.

Burza pożądania ogarnęła dwoje kochanków, którzy nie znając do końca swoich uczuć zabrnęli na pewien poziom wyżej, nieświadomie wiążąc między sobą nić, którą nie tak łatwo jest zerwać. Ale czy oni chcieli by, aby to wszystko skończyło się, zanim w ogóle dobrze się zaczęło? Raczej nie o tym teraz powinni myśleć, zważając na ich obecną sytuację. Jednak jakieś przytłumione obawy pojawiły się na krótki moment, szybko zepchnięte na bok przez ciche westchnienia przyjemności.

Orgazm zbierał się w niej od pewnego czasu, ale kiedy już go osiągnęła, wstrzymała oddech, przymykając oczy. Jęknęła głośno przy kolejnych pchnięciach swojego kochanka, czując powoli jak ogarnia ją kolejne uczucie spełnienia wraz z wypełniającą ją ekstazą Severusa. Warknął jej do ucha ostatni raz poruszając biodrami. Ciężkie oddechy mieszały się ze sobą i nawet nie był pewny kiedy zmienili pozycję, zamroczony pożądaniem. Miał wspaniały widok na nagie pośladki Hermiony wypięte w jego stronę, drżące i zaczerwienione od uderzeń bioder oraz śladów dłoni.

Chwycił w garść jej włosy, przysuwając ciało czarownicy do swojego torsu.

– Twoje osobiste piekło właśnie się rozpoczęło – szepnął, chwytając płatek jej ucha w zęby.

– Jestem chętna zaryzykować – wyszeptała, sięgając ramieniem w tył. Złapała go za szyję i odwracając głowę w bok, skradła mu pocałunek.

Hermiona z uśmiechem odnotowała jego zaciskające się ramiona na jej tali i nie zaprotestowała, gdy wtulił twarz w jej włosy, powoli zwalniając oddech i galopujące serce. Chłonęła całym swoim ciałem jego obecność, nie przerywając ich chwili. W tym momencie liczyli się tylko oni, nic więcej, a czas na rozmyślania przyjdzie później. Wiedziała jednak, że Severus Snape jest jej. Zbyt długo walczyła, aby teraz z niego zrezygnować. W końcu nie szukała adrenaliny na darmo. Coś musiało zachęcić czarodzieja do spotkań, a co będzie najlepsze jak nie gryfońska odwaga czy raczej głupota?

Jak już mówiła, nie tylko ciekawość pchała ją w różnego rodzaju wycieczki. Tam gdzie była ona, tam był Mistrz Eliksirów. Uśmiechnęła się do stojącego za nią czarodzieja i odwróciwszy się w jego ramionach, chwyciła jego dłoń, splatając ich palce razem.

– Gotowy na poznanie swojego osobistego piekła?

Ciekawość zaprowadziła ich aż tutaj, więc teraz postara się, aby w jej życiu już na zawsze zagościł pewien Mistrz Eliksirów. I nie podda się, choćby miała ponownie odszukać w księgach jakieś nowe miejsca do odkrycia.

Wykrzywił twarz w zadowolonym uśmiechu i bez oporów skierował się za młodą kobietą do sypialni.

KONIEC

Witajcie! To już koniec tej historii. Jak wam się podobało? Wybaczcie za pojawiające się błędy, jednak są one raczej wynikiem niedopatrzenia i zmęczenia.

Ostatnio myślę nad czymś dłuższym i sądzę, że coś za jakiś czas może się pojawić. Jednak niczego nie obiecuje! 

Do zobaczenia!

Darietta8177365

Rozdziały<< Historie Hogwartu „Biblioteka Slytherina „

Ten post ma 3 komentarzy

Dodaj komentarz