Rozdział 4

Umierał. Czas nie miał żadnego znaczenia. Dzień i noc istniały tylko jako słowa. Słońce wschodziło i zachodziło bezsensownie, a księżyc kpiąco wisiał na niebie. Był związany ze swoim nowym panem: diabelską istotą, która została zbudowana z odciągniętego z piersi mleka i rzadkiego gówna. Istota, która potrafiła czuwać i nie spać przez wiele godzin, a mimo to była całkowicie rozbudzona po dwudziestu minutach snu. 

To go, jak przyznał przed sobą Severus, przerosło.

Dom nie był w najgorszym stanie, bo Severus ciągle naprawiał zepsute ściany, zwracał gigantycznym butelkom ich normalny rozmiar i utrzymywał porządek. Sorensen był idealnie zdrowy, a jego chude ręce i nogi powoli się wydłużały. Dziecko otwierało coraz częściej oczy, wpatrując się w ojca zezowatym spojrzeniem, które doprowadzało go do kresu wytrzymałości.

Wrakiem był sam Severus. Nie mył się od kilku dni, ponieważ pozostawienie syna samego nawet na kilka minut mogło skutkować niespodziewaną aportacją. Stracił już lewą brew przez rozszczepienie po tym, jak odważył się poświęcić kilka minut na umycie zębów. Jadł, co tylko mógł. Często był to kawałek chleba z serem w środku. Brak snu niszczył jego sprawność umysłową. Raz upuścił butelkę mleka i płakał przez prawie pół godziny. 

Mógł całkowicie winić bycie na wpół szalonym ze zmęczenia, gdy napisał na kawałku pergaminu jedno słowo – POMOCY. Jedna lub dwie łzy wypłynęły z jego oczu i zostawiły ciemne plamy na papierze, lecz z pewnością był to efekt braku nawet minuty dla siebie. Albo świadomość, że kolejny raz wybrał ścieżkę, która doprowadziła go na skraj urwiska – bał się pozostać tam, gdzie był, ale tak samo mocno przerażał go upadek.

– Cześć! Nie planowałam odwiedzać was przez kolejny tydzień, bo chciałam wam dać trochę czasu abyście-och, Severusie – Hermiona natychmiast zaczęła mówić, gdy aportowała się do jego kuchni. Obserwował, jak promienny uśmiech znikał z jej twarzy, gdy sięgnęła do stosu śmieci, które kiedyś były najpotężniejszym czarodziejem w Wielkiej Brytanii (no cóż, był nim).

– Nie sądzę, żebym był w tym dobry – przyznał.

– Nonsens. Jesteś dobry we wszystkim! Potrzebujesz tylko trochę snu.

– Potrzebuję. Bardzo chcę iść spać.

– Zajmę się nim – powiedziała. – Nie radzę sobie zbyt dobrze z dziećmi, ale wiem, że trzeba włożyć mleko do jednego końca, drugi utrzymywać czysty i mówić im, że wyglądają pięknie, nawet jak przypominają rozgniecione ciasto.

Severus w milczeniu kiwnął głową. Szczerze za nią tęsknił. Była nonszalancka, szorstka i zbyt pewna siebie, a do tego niejednokrotnie znalazł w szufladzie ze składnikami ogryzki jabłek, które zapomniała, że jadła, gdy “pożyczała” od niego ingrediencje. Ale zawsze mu pomagała. Niezależnie od tego, czy chodziło o powiedzenie ludziom, że wyjechał w swoje urodziny (nigdy tak nie było), przesyłając dokumenty badawcze, o których zapomniał, czy też nie wspominając w jego obecności o niczym, co miało związek z wojną.

Wyciągnął do niej Sorensena, a ona wzięła go ostrożnie, po czym natychmiast pokazała dziecku język i zrobiła zeza. Severus wstrzymał oddech, czekając, aż kobieta zniknie z powierzchni ziemi.

– Cześć Sorry! Jestem tu, aby pomóc. Już nie wyglądasz jak suszona morela, nastąpiło wyraźne nawodnienie. Och, spójrz na tę malutką twarz! Jesteś bardzo słodki. Chodź ze mną i usiądźmy na kanapie, a twój tato w tym czasie się prześpi. – Spojrzała na Severusa, unosząc brwi. – Więc? Idź.

– I wszystko będzie w porządku?

– Tak sądzę – powiedziała. – Myślę, że jeśli któreś z nas zacznie krzyczeć, to będzie znak, abyś wrócił.

Szczerze mówiąc, Severus nie miał pojęcia, jak trafił do pokoju, ale jakimś cudem mu się to udało i kładł się do swojego łóżka. W jego ciele pozostało tylko tyle energii, aby podciągnąć koc i zamknąć oczy.

Kiedy otworzył oczy, zegar przy jego łóżku sugerował, że spał kilka godzin. Co najmniej pięć. Merlinie. Hermiona musiała być martwa, był tego pewien. Odrzucił koc i wbiegł do salonu, gdzie zastał go widok Hermiony czytającej Proroka i kołyszącej stopą kołyskę. 

– Więc Gilderoy, pamiętasz, jak mówiłam ci o nim wcześniej, znów pisze książki – powiedziała. – Jestem pewna, że będą kompletnym gównem, ale Lockhart wygląda jak anioł i potrafi snuć opowieści. Nie mów o tym swojemu ojcu, ale pewnie je kupię.

– Wszystko w porządku? 

– Tak! Wypił dwie butelki i trzy razy go przebierałam. Zakładam, że dziecięca kupa powinna być żółta? W przeciwnym razie jest trollem, tak sądzę. Dla twojej informacji: wydaje mi się, że Sorry uwielbia tandetne plotki. – Podniosła egzemplarz Proroka.

– Nic dziwnego się nie stało?

– Myślę, że wszystko, co robią dzieci jest dziwne – powiedziała Hermiona. – Wlałam do środka tylko trochę mleka, a wyszła z niego co najmniej trzykrotność tej ilości. Kto potrzebuje zaklęcie powielania, gdy masz niemowlę?

– Dalej masz usta.

– Eee… – Spojrzała na niego z zakłopotaniem. – Tak. Czy to problem? 

– Wręcz przeciwnie! – Severus westchnął z ulgą.

– Czy czujesz się już lepiej?

Skinął głową. Czuł się już prawie jak człowiek.

– Zrobiłam obiad. A mówiąc zrobiłam, mam na myśli, że zamówiłam jedzenie i się tu pojawiło. Jest w kuchni, rzuciłam na nie czar ogrzewający.

– Dziękuję.

– Zjadłam pięć sajgonek, ale zamówiłam osiem – przyznała. – I jest doskonały wybór: ostre albo bardzo ostre! 

Mogłaby zjeść wszystko w jego domu, a Severus by się tym nie przejął. Nie wierzył w żadną religię, ale w tej minucie był święcie przekonany, że kobieta siedząca na jego kanapie była aniołem.

– Cóż, mogę już iść – powiedziała Hermiona. – Och, zanim zapomnę: odciągnęłam też więcej mleka, bo Sorry jest chciwym żarłokiem.

Mężczyzna obserwował jak kobieta wstaje i pochyla się nad kołyską.

– Prawda? Chciwy, chciwy żarłok! – zanuciła. – I’m Sorry, so Sorry, that I was such a fool!

– Śpiewasz? – zapytał, zastanawiając się, co się tutaj stało, gdy spał.

– Myślę, że to lubi, a mi podoba się zmuszona do słuchania publiczność.

Kompletnie pokręcony alternatywny wszechświat, w którym znalazł się Severus, stał się jeszcze dziwniejszy, gdy Hermiona do niego podeszła i go przytuliła.

– Świetnie sobie radzisz – powiedziała. – Ale następnym razem nie czekaj tak długo, aby poprosić o pomoc, głupku.

Severus przytaknął, a Hermiona puściła mu oczko i zniknęła z pokoju. Westchnął. Pomieszczenie wydawało się trochę puste bez jej hałaśliwości. Ale był do zjedzenia obiad, więc mężczyzna poszedł do kuchni i włożył ostatnie trzy sajgonki na talerz. Ślad kawałków ciasta smażonego w głębokim tłuszczu prowadzący z kuchni do salonu sugerował, że Hermiona nie używała talerza. Przewrócił oczami i usunął je.

Wrócił do salonu w chwili, gdy ponownie pojawiła się Hermiona.

– Zapomniałaś o czymś? – zapytał.

– Eee, nie. Nie wiem, co się stało. Przepraszam za wtargnięcie!

I wtedy się aportowała.

A potem znów się pojawiła.

– Masz jakieś osłony, o których mi nie powiedziałeś?

– Nie – odpowiedział. – Ale…

Zniknęła.

I kolejny raz się pojawiła.

– To Sorensen – powiedział. – Robi to ze mną cały czas.

– Co robi?

– Aportuje do niego. – Westchnął. – Musi cię lubić.

– Fascynujące… Po pierwsze to, że mnie lubi, czego dzieci zazwyczaj nie robią. A po drugie: niesamowita dzika magia. Cóż za interesujące dziecko!

– Pewnie będziesz tutaj uwięziona, dopóki nie pozwoli ci odejść – powiedział przepraszająco.

– Rozumiem – odpowiedziała, podchodząc do łóżeczka, aby się o nie oprzeć. – Sorry, jeśli chcesz więcej plotek z Proroka, wystarczy poprosić. Nie musisz od razu mnie tutaj więzić. O Gilderoy’u jest więcej plotek niż powinno!

Severus obserwował jak kobieta znów wystawia język i zastanawiał się, jakim cudem ona dalej żyje. Dziecku musiało się to podobać.

– Chodź, Panie-Wielkie-Wymagania – powiedziała, podnosząc go i siadając na kanapie. Przywołała gazetę. – Dobrze. Pozwól, że przeczytam ci historię o Pansy Parkinson. To zarozumiały kret z mojego roku, który jest obrzydliwie bogaty, ale ma romans z Obrońcą z Pustułków. Jej mąż jest wściekły.

– Hermiono – przerwał. – Nie przejmujesz się tym, co się dzieje?

Poprawiła dziecko tak, aby siedziało wygodnie w jej ramionach i zaczarowała Proroka, aby lewitował przed jej twarzą.

– Nic nie poradzisz na dziką magię. James kiedyś sprawił, że ucho Harry’ego było niebieskie przez cały tydzień. Zakładam, że spędzę tutaj co najmniej jedną noc. Powinieneś przygotować wolny pokój.

– Nie mam takiego.

– W takim razie musisz go stworzyć – zaśmiała się. – Będę opiekować się sajgonkami, gdy się tym zajmiesz.

Severus ochronnie przyciągnął do piersi talerz.

– Umieram z głodu! Potrzebuję ich wszystkich.

– Co za chciwy żarłok – szepnęła konspiracyjnym tonem.

– Zjadłaś ich pięć!

– Mówiłam o sobie. Wszystko zostaje w rodzinie. – Uśmiechnęła się do dziecka, kolejny raz wystawiając język. – A co z tobą, chciwy draniu? Chcesz trochę mleka?

Severus przewrócił oczami i postanowił zjeść jedzenie, dopóki jeszcze takie było. Usiadł na kanapie, a Hermiona oparła się o niego. Uśmiechnął się. Było to łatwiejsze po pięciu godzinach snu, a posiadanie Hermiony obok sprawiało, że wszystko wydawało się prostsze. Przyjmowała te wszystkie dziwne rzeczy ze wzruszeniem ramion. W końcu go też zaakceptowała, prawda? Wszyscy inni uznawali go za dziwnego i sztywnego, ale Hermiona musiała go uważać za przystępnego. Może miała słabość do dziwnych rzeczy.

– Wygląda na to, że Ministerstwo się rozszerza. Typowe biurokratyczne bzdury – zakpiła. – Nigdy nie pracuj dla Ministerstwa, Sorensen, albo będę bardzo zła.

– Wygląda mi bardziej na anarchistę niż wyznawcę rządu – wycedził Severus.

– Oczywiście, że tak. Ma to we krwi.

Mężczyzna się uśmiechnął. Malutki chłopiec ziewnął, a na kolanach Hermiony pojawiła się butelka.

– Jakie to przydatne! Samokarmiące się dziecko. 

Rozdziały<< Rozdział 3Rozdział 5 >>

Sky

Sky - niebo. Czytając Percy'ego Jacksona zawsze widziałam siebie jako córkę Zeusa, więc ten pseudonim idealnie do mnie pasuje. Kocham wschody i zachody słońca, burze obserwuje przez okno. Chciałabym umieć latać. Bez pamięci zakochana w Dramione i Sevmione. Ślizgonka, miłośniczka zwierząt (w szczególności kotów!). Studentka socjologii. Tłumaczę anglojęzyczne ff - póki co tylko Sevmione, ale planuje też Dramione. Więcej czytam niż tłumaczę. Uwielbiam długie historie z happy endem, chociaż trafia się też ANGST. Mam słomiany zapał, a rozdziały publikowane są nieregularnie.

Ten post ma 35 komentarzy

  1. Hahahahahah to brzmi tak przerażająco i tragicznie jak tradycyjne fanfikowe opisy Severusa zmagającego się ze swoją rolą szpiega podczas wojny xDD a tu chodzi „tylko” o opiekę nad dzieckiem :pWróć do czytania

    1. Sporo czasu nad nim myślałam i też nie do końca mi się podoba, ale, szczerze, nie mam pojęcia jak złożyć je inaczej 🙁

  2. Kocham to opowiadanie. Hermiona i Severus są tak mało kanonicznie jak to tylko możliwe, ale mogę to wybaczyć, dla wspaniałego poczucia humoru i fabuły :p
    Jeśli chodzi o tłumaczenie, to poza jednym pokręconym zdaniem, wszystko jest super 😉Wróć do czytania

    1. Ja też kocham!
      Ponieważ to opowiadanie humorystyczne, nie zwracam uwagi na kanoniczność postaci (swoją drogą w ilu nie-humorystycznych bohaterowie po oryginale odziedziczyli tylko imiona…)
      Humor, fabuła, ich teksty, porównania… są boskie!

  3. Padłam już czytając tytuł tego fanfika i zagłębiając się w treść mam podobne odczucia – w pozytywnym znaczeniu. To opowiadanie jest po prostu śmieszne i pocieszne. Idealne jako coś lekkiego do poczytania i po chichrania się.
    Czekam na więcej i pozdrawiam 😀

  4. Połączenie Panny wiem-to-wszystko i Pana jestem-nietoperzem-nie-zbliżaj-się to było logiczne, ze to będzie Pan wielkie-wymaganiaWróć do czytania

Dodaj komentarz