Zakazany Owoc

Sevmione.com does not claim, nor does it intend to imply, ownership of, or proprietary rights to, any of the fictional character or place names mentioned within JKR’s Harry Potter novels, nor any of the titles or terminology used or created by JKR within her books or within the movies made thereof.

Ciąg dalszy opowiadania „Wyśniony”.

★★★

Uśmiechała się do Pottera i Weasley’a, jakby byli dla niej tak samo ważni jak on.

Prychnął.

Hermiona Granger nie była pięknością, ale brzydka także nie była. Mogła mieć jednak każdego. Miała w sobie jakiś urok, który przyciąga zagubione spojrzenia. I choćby chciał temu zaprzeczyć, dla niego była po prostu ładna.

Dysponowała także inteligencją i rozmowy z nią były na wyższym poziomie niż z niejednym bystrym uczniem. Jej rozległą wiedzą pozwalała na rozmowy naukowe z każdego, nadanego przez niego tematu, a w późniejszym czasie była także ostoją, której mógł powiedzieć, co w danej chwili go dręczyło. Nie był jednak wylewny. Większość trzymał w sobie, choć niekiedy dawał sobie spokój. Upartość gryfonek nie znała granic. Były wręcz nieprawdopodobnie irytujące i zawsze stawiały na swoim.

Kiedy jednak pierwszy raz poczuł jej usta na swoich…
Czuł się dziwnie. Wręcz brzydził się sobą i tym na co pozwolił. Zbliżyła się do niego, a on nie był pewny czy tego chce. Severusowi podobała się adoracja ze strony Hermiony, zwłaszcza, że sam nie miał jakoś wiele kobiet w życiu. Był raczej mało atrakcyjny.

Kobiety przywoływał jego mrok i tylko to w jakiś sposób pociągało je w nim. Nigdy jednak nie narzekał na brak rozrywki. Nie potrzebował jej. Sporadyczne wypady do pubów, kończyły się raczej butelką whisky niż seksem.

I gdy tak rozmyślał nad całą sytuacją, postanowił to wykorzystać. Zdarzały się uczennice, które były w niego zapatrzone. Nic w ich kierunku nie robił, wręcz przeciwnie, nie mógł na nie patrzeć. Denerwowały go i myślały, że jeśli wskoczą mu do łóżka, każdy sprawdzian będzie zaliczony, nie ważne na ile go napiszą. Jak bardzo się myliły przekonały się już tej samej chwili wyrzucone za drzwi lub kolejnego dnia ich wędrówki do sali lekcyjnej. Nie pozwalał sobie na romanse z uczennicami. Dość trudne miał życie, aby komplikować je sobie jeszcze bardziej zakochaną gówniarą.

Z Granger było zupełnie inaczej. Ta sytuacja była wręcz pokręcona, ale w jakiś sposób zdołała nie wyprowadzić go z równowagi, a jej aparycja ruchów czy choćby uśmiechy w jego stronę, spowodowały, że zapragnął widywać ich więcej. Czuł się jak zboczeniec, pedofil, który gustuje w uczennicach. Później jednak doszło do niego, że była dorosła. Miała osiemnaście lat i poprawiała jedynie klasę, której w rzeczywistości nie musiała zdawać. Była tu z czystej odpowiedzialności i chęci rozwoju.

Nic nie powinno ich łączyć, ale to wszystko zapoczątkowała Wrzeszcząca Chata i jego chwilowa śmierć. Tamtego wieczoru, gdy ostatnie krople łez feniksa spłynęły w dół jego gardła, ich losy złączyły się w jedno.

Przeżyli, on wrócił do nauczania, gdzie Granger została jego uczennicą. Czy tego chciał czy nie, w którymś momencie zauważył w niej coś innego niż krnąbrną nastolatkę. Była dorosłą, młodą kobietą, oczytaną i biegłą w sztuce magii.

I zderzyli się raz, drugi, co chwile wpadając na siebie jakby los chciał na siłę ich złączyć. W końcu przestał protestować. Rozmawiał z nią coraz więcej, nie patrząc na to, jak dziwne by to nie było. Dyskutowali na różne tematy, nie mogąc skończyć na jednym. Wkrótce i przerwy obiadowe przeznaczyli na tematy naukowe, pozostawiając niewiele czasu na posiłek.
Wszystko to wyglądało zbyt podejrzanie, więc któregoś dnia, nie poczekał. Później, kolejnego ograniczył się do skinienia głową w geście przywitania. Ukrócił ich kontakt do minimum nie czując się dobrze przy gryfonce. Była wręcz jego zakazanym owocem i miał się tego dowiedzieć dopiero później, jednak już czuł, że coś się zmienia, nie tylko w ich relacji ale i w nim.

Wytrzymał tydzień. Hermiona również go unikała, jakby wyczuwając, że czuje się w jej towarzystwie jak pedofil. Uświadomił sobie jednak, że nie potrafił tak po prostu zrezygnować z ich spotkań. Lata praktyk i szpiegostwa w zakresie nieznanych mu uczuć nie pomagały. Czuł się niepewnie, co go drażniło i często chodził podminowany.

Granger w końcu znowu go zaskoczyła. Sny, które ją dręczyły, były wręcz nienaturalne i nawet przez moment pomyślał, że za wszystkim może stać wieszczka od siedmiu boleści. Mimo to nie zrobił nic w tym kierunku. Sny erotyczne może mieć każdy, a nikt nie posiada takiej władzy nad umysłem, aby powstrzymać jego wizje.

Z jednej strony był zdziwiony, że to on występuje w śnie erotycznym Panny Granger. Z drugiej jednak, miał ochotę zaśmiać się w głos. Grzeczna i ułożona uczennica myślała o nim w bardzo niegrzeczny sposób i nie kryła się z intencjami co do jego osoby. I chyba właśnie to spowodowało, że nie miał ochoty wyrzucić jej za drzwi, a drążyć ich dziwną relację. Bo nie chodziło tu wcale o naukę. Nie chciała wykorzystać swojego ciała, aby zdobyć dobrą ocenę z klasówki, a jedynie zaspokoić swoją ciekawość i pozbyć się snów, które on każdej nocy odwiedzał.

A on był dupkiem i sukinsynem, więc dlaczego nie miałby tego wykorzystać?

Zwłaszcza, że Granger czasami jest znośna.

Po jakimś czasie poczuł względem niej fascynację. Była młoda, a jej wigor wręcz przelewał się na niego. Codziennie uśmiechała się w jego stronę, a on chyba pierwszy raz poczuł się chciany w miejscu, którym nazywał domem.

Pocałunki, którymi go obdarowywała były raczej niewinne i nieporadne, lecz na pewno nie nieśmiałe. Chciała tego, było widać po jej ruchach, trochę zdenerwowanych, ale pewnych siebie. Wykorzystywał to. Sam pragnął bliskości, której rzekomo się zarzekał. I brnął dalej w ich romans spotykając się w różnych miejscach, nie tylko po to, by skradać pocałunki uczennicy.

Severus westchnął i przeczesał włosy w tył. Były lekko przetłuszczone i kaskady szybko skleiły się w grubsze pasma. Skrzywił się, spoglądając na papiery przed nim. Z Granger „spotykali się” trzy miesiące, jeśli można w ogóle tak to nazwać. Ich spotkania wyglądały raczej jak schadzki młodzieży w zakamarkach. Ganił się za to, ale podobała mu się taka odskocznia. Kłamałby, gdyby nie prowokował jej do częstszych spotkań. Lubił ją denerwować, zbywać, tylko po to, aby później czuć jej wargi i pieścić jej skórę pocałunkami.

Nie powinien myśleć, w ten sposób o uczennicy, ale Granger dla niego przestała nią być. Była tylko kobietą interesującą się fizycznym aspektem ich spotkań.

Uśmiechnął się kącikiem ust, poprawiając jej  pracę czerwonym kolorem. Nakreślił słowo, dwa na dole pergaminu i odłożył ją na stos klasówek, nie chcąc dalej myśleć o gryfonce.  Jednak mimo wyraźnego skupienia, gdzieś tam w tyle jego umysłu, kryła się myśl i wizja ich niedawnego pocałunku we wnęce na korytarzu.

★★★

Już kolejnego dnia siedząc na śniadaniu w Wielkiej Sali, czuł na sobie natarczywe spojrzenie i doskonale zdawał sobie sprawę do kogo należy.

Granger nie potrafiła choć raz usiedzieć na miejscu nie wiercąc się. Przyciągała na siebie spojrzenia, a on musiał się hamować, aby nie zerkać w jej kierunku i nie wywołać tym plotek. Zachowywała się nierozsądnie, ale była Gryfonką, a gryfoni nie wiedzą co to subtelność.

Snape chwycił filiżankę i spojrzał na gryfonke z burzą włosów na głowie, posyłając jej chłodne spojrzenie. Uśmiechnęła się do niego szeroko, wysyłając buziaka.

Merlinie! Widzisz i nie grzmisz! Co za kretynka!

Spiorunował ją wzrokiem, krzywiąc się. Jeśli podejrzewał, że może po tym Granger się opamięta, grubo się pomylił. Odwrócił więc wzrok, marząc, aby śniadanie dobiegło końca, a on mógł w spokoju udać się na lekcje i wywołać u uczniów wisielczy humor.

Wszedł do sali na lekcje z czwartym rocznikiem, czując, że dzisiaj jeden z uczniów na pewno zaleje się łzami. Z zadowolonym uśmieszkiem przeszedł przez klasę, stając na podwyższeniu przed biurkiem.

– Jak mniemam, mieliście pracę domową – machnął różdżką, a pergaminy uniosły się z ławek uczniów, układając w stosik na jego biurku. Kolejne zaklęcie otoczyło kartki, wyświetlając ich liczbę. – Kto był na tyle tępy, aby nie wykonać jednego z moich poleceń?

Rozejrzał się, wiodąc po przerażonych twarzach czarnymi oczami. Zatrzymał się na dziewczynie, która swoim wzrostem bardziej przypominała skrzata niż ucznia w jej wieku. Teraz powoli oczy zachodziły łzami, ale trzymała się, będąc tak samo dumną jak pewna Gryfonka, która uwielbiała mu pyskować. Warknął coś pod nosem, schodząc z podwyższenia.

– Powiedz mi Travis, co stało na przeszkodzie, aby wykonać moje polecenie?  – stanął nad dziewczyną, która usilnie trzymała podbródek w górę.

Wyglądała teraz jak Granger. Wiecznie uparta i nawet jeśli uroni łzy, to postawa zostanie ta sama. Travis była dobrą uczennicą, ale chciał dzisiaj doprowadzić chodź jednego ucznia do płaczu. Nadarzyła się okazja, więc z niej skorzystał. Był draniem i mało go obchodziło co myślą o nim ludzie, a zwłaszcza uczniowie.

– Zapomniałam – drżący głos, a jednak pełen mocy.

Nie przejmował się szeptami za swoimi plecami. Oparł ręce na ławce Travis i patrzył na nią niczym sęp na padlinę.

Nikt zdrowo psychicznie, nie wychodził z jego klasy normalny. Potrafił niszczyć ludzi i nawet jeśli miał jakieś wyrzuty sumienia, to minimalne. Teraz nie miał żadnych. Raczej chore poczucie humoru.

– Zapomniałaś. Dobrze, że nie zapomniałaś rozumu. Jeszcze dzisiaj chce widzieć wypracowanie na moim biurku. Radzę nie wystawiać mojej cierpliwości na próbę.

Pokiwała głową i mógłby przysiąc, że gdy odwracał się do niej plecami, uroniła łzę, którą szybko starła. Uśmieszek zadowolenia przemknął przez jego twarz, szybko jednak zastąpiony chłodnym wyrazem.

Tak. Taki był właśnie on, Severus Snape.

★★★

Patrole nigdy nie ciągnęły mu się tak bardzo jak dzisiejszego wieczoru. Jego peleryna powiewała, wydając delikatny dźwięk skrzydeł, a obrazy spały, cicho mamrocząc pod nosem, niekiedy głośniej pochrapując.

Ciche kroki, wręcz nie słyszalne, podążały za nim od jakiegoś czasu i, gdyby na jego miejscu była Minerwa, był pewny, że szmer raczej by jej umknął. Szpieg z dwudziestoletnim stażem wyczuwał kiedy ktoś go śledził. Wszedł w zakręt i przystanął. Doskonale wiedział kto się za nim skrada. Nikt przy zdrowym rozsądku nie marnował by punktów na wleczenie się za nim po zamku. Nikt, prócz pewnej gryfonki, która właśnie znalazła się w jego zasięgu.
Chwycił ją za szyję i pchnął za ścianę. Zaklęcie kamuflażu padło, a on mógł podziwiać jej duże, przestraszone oczy i lekko rozchylone usta.
Uniósł kącik ust patrząc na nie przez dłuższy moment. Były koloru brzoskwiniowego, miękkie i ciepłe i teraz już nawet w snach czuł je doskonale na swoim ciele.
Zdarzyło mu się mieć sen erotyczny z wścibską gryfonką, co nienajlepiej na niego podziałało. Snape był oburzony i zniesmaczony własnym postępowaniem. Nigdy nie pragnął uczennicy. Gustował raczej w dorosłych kobietach, które wiedziały jak mogą skończyć się ich spotkania. Z Granger było inaczej. Wiedziała czego chce, a on był rozdarty. Pragnął jej, cholernie jej pragnął. Jego ciało reagowało jak na nikogo innego i nawet jeśli ją odpychał, ona wracała, a wtedy Severus był zgubiony. Pierwszy raz nie wiedział, co robić przy kobiecie. Poddał się swoim instynktom i pragnieniom, wykorzystując każde spotkanie, aby nacieszyć się młodym ciałem i zainteresowaniem.

Rzucił się na nią jak wygłodniały narkoman, kąsając miękkie usta. Dreszcze przebiegły po jego plecach wywołując prąd podniecenia. Niekiedy miał ochotę wziąć ją przy tej cholernej ścianie w posiadanie, ale w duchu obiecał sobie, że poczeka, aż Granger nie skończy szkoły. Wolał, aby romans nie wyszedł na jaw, a i on sam, czułby się lepiej wiedząc, że nie zabawia się z uczennicą.

– Granger jesteś kretynką, wiesz?

Uśmiechnęła się do niego, jak za każdym razem, gdy jej ubliżał. Może czuła, że tak naprawdę myśli o niej zupełnie inaczej?

– Ale podziałało, prawda?

Jak cholera.

Przeniósł dłoń z jej szyi na brodę, chwytając ją dwoma palcami. To było jedno z tych spotkań, gdzie stali sami wśród mroku, delektując się swoim towarzystwem. Jeśli mógł poczuć jej usta, nie miał nic przeciwko. Chłonął to, co mu dawano, a brał drugie tyle.

– Prawda – wyszeptał, przejeżdżając językiem po dolnej wardze kobiety.

Jęknęła, a przyjemny dreszcz podniecenia uderzył w jego strategiczną część ciała. Brzmiała tak ponętnie. Zrobił krok w przód, znajdując się swoim ciałem przy jej. Tak blisko, a zarazem tak daleko. Chciałby więcej. Łapał się na tym, że pragnął jej towarzystwa i to nie tylko związanego z fizycznym pociągiem. Wyrzucał sobie starość, ale ciężko mu było oprzeć się pokusie jakim stała się dla niego Hermiona Granger.

Mój zakazany owoc.

Złączył ich usta chcąc czuć ich smak i miękkość. Wszystko po to, aby przepędzić niechciane myśli i zaspokoić na chwilę obecne pożądanie. Wszystko co robił, robił dla siebie, więc dlaczego zapragnął, aby i ona czuła się dobrze?

C. D. N

★★★

Witajcie, witajcie.

Miniaturka na podstawie opowiadania „Wyśniony”, jednak oczami Severusa. Jesteście ciekawi?

Darietta 💜

RozdziałyZakazany Owoc cz. 2 >>

Dodaj komentarz