Wyśniony cz. 3

Ponownie spotkali się w klasie eliksirów, gdzie zaraz po odbytej lekcji zakończonej wrzaskiem profesora i dzwoniącym dzwonem, stali na przeciwko siebie nie wiedząc czy ponowne zbliżenie nie pociągnie ich dalej. Coraz trudniej było się powstrzymać, a flirty powoli przestawały wystarczać. Pocałunki stawały się coraz dłuższe, a między nimi powstawała zakazana, niewidzialna nić, która tylko czekała aż skróci się i połączy ich ciała. Hermiona potarła ręce w zdenerwowaniu. Nie czuła się dzisiaj najlepiej. Nękana ciepłem letnich promieni słońca, przewracała się z boku na bok nie mogąc zasnąć. Wizja nadchodzącego snu także nie polepszała sytuacji i tylko trzymała ją z dala od upragnionego odpoczynku.

Zmęczona nie bardzo miała ochotę na spotkanie, o dziwo jednak, to nie ona go zapragnęła. Już na początku lekcji, kiedy nawet jeszcze się nie zaczęła, mijając ją, wcisnął jej karteczkę w dłoń z poleceniem zostania.

Zgodziła się jedynie z oczywistego powodu. Co takiego mogło się wydarzyć, że zapragnął ją widzieć? Odpowiedzi były dwie. Albo stało się coś złego, albo właśnie zrobił pierwszy krok w ich dziwnej relacji, co byłoby dla niej nie małym zaskoczeniem.

Nie wstając z zajmowanego krzesła rozkazała przyjaciołom iść na kolejne zajęcia, a sama skierowała wzrok na mężczyznę. Wydawał się zły. Jego twarz wyrażała chłód, a spojrzenie rzucało błyskawice, patrząc tylko sobie znany punkt, choć jakby tak się przyjrzeć…

Czyżby był zły, że Harry dotknął mojej ręki? 

Uśmiechnęła się niemrawo. Cieszyła się owszem, ale dzisiaj wyjątkowo nie miała sił, więc nawet jeśli był o nią zazdrosny, nie potrafiła wejść w flirt i pokazać mu jak bardzo jest zadowolona tym faktem.

– Co z tobą, Granger?

Westchnęła, wzruszając ramionami. Och jak bardzo pragnęła być teraz w łóżku, w znacznie innym znaczeniu niż dotychczas miała na myśli. Popełniła błąd chcąc odpuścić sobie snu. Wizje były jej przeznaczeniem, nie ważne jak bardzo mieszały jej w głowie i jakim utrapieniem by nie były.

Severus podszedł bliżej lustrują uważnie jej twarz. Czuła się wręcz naga pod jego natarczywym spojrzeniem. Skrzywiła się, pochylając głowę w dół. Wolała, aby nie oglądał jej w stanie nietrzeźwości umysłu z podkrążonymi oczami. Brak w niej było tej iskry, zadziorności i typowej Panny Wiem To Wszystko.

– Dawno nie widziałem cię tak cichej. To, aż wykracza poza standardowe normy, Granger.

– O co chodzi, Severusie?

– Ty mi powiedz. Zachowujesz się dziwnie. Twój dzisiejszy eliksir nie był stuprocentowo książkowy, a włosy bardziej rozczochrane niż zazwyczaj. Nie wspomnę o sińcach pod oczami i twoich opóźnionych ruchach. Brak flirtu i spojrzeń w moją stronę powoduje, iż zastanawiam się, czy czegoś nie knujesz – oparł się biodrem o ławkę, zakładając ręce na klatce piersiowej.

Hermiona zarumieniła się z zażenowania, poprawiając włosy za ucho. Severus doskonale opisał jej dzisiejszy wygląd o poranku i nie bardzo była tym zadowolona. To, iż ujrzał ją w takim stanie, było wręcz zawstydzające.

– Nie zmrużyłam oka przez całą noc. Nie chciałam śnić.

Uniósł brew, ale opuściła wzrok nie chcąc dostrzec pogardy. Było to głupotą, ale od jakiegoś czasu miała dość. Każda sytuacja przedstawiona w jej snach doprowadzała ją do myśli, że chciałaby, aby było to prawdziwe. Powoli wpadała w obłęd i nie potrafiła sobie z tym poradzić.

– Znowu pojawił się w nich mroczny czarodziej?

Hermiona czuła jak policzki nabierają ciepła i koloru. Po raz kolejny wytknął jej wcześniejsze słowa, kiedy to uświadomiła go o ich spotkaniach we śnie.

– Nigdy nie przestał.

Severus zmarszczył brwi, patrząc w dal. Widocznie cała ta sytuacja, albo go zmartwiła, albo zastanawiała, choć skłaniała się do wersji numer dwa. Wszystko co działo się pomiędzy nimi było zastanawiające, a jej sny to tylko ułamek góry lodowej, na której w chwili obecnej się znaleźli.

– Czyli każdej nocy…

– Każdej nocy pojawiasz się i zakłócasz mi sen. Mącisz w głowie i sprawiasz, że chciałabym, aby wszystko co w nich przeżyłam stało się prawdziwe – wstała z zajmowanego miejsca, odwracając się do niego tyłem. Zrobiła kilka kroków w przód i zatrzymała się. – Wszystko to sprawia, że nie tylko cię pragnę. I żałuję, że cokolwiek zaczęłam, bo może gdybym nie zbliżyła się, może gdybym nie zaznała takiej przyjemności z całowania cię, może to wszystko rozwiałoby się w czasie, a ja nie czułabym w danej chwili tego, co czuje zawsze w twojej obecności – jej głos był cichy i taki niepewny. Przeżywała to równie mocno co każde ich spotkanie, ale teraz… Teraz nie było uścisków. Była szczerość, emocje ukryte głęboko wychodziły na światło dzienne, a prawda mogła być bolesna.

Usłyszała jedynie kroki. Później poczuła jego dłonie na ramionach, sunące w dół. Chwycił ją i powoli obrócił, jakby nie do końca był pewny czy powinien robić ten krok.

– Czas chyba rozwiązać zagadkę twoich snów. Może to coś ważnego, a my kręcimy się w kółko jak te małe gryzonie w klatkach.

– To są chomiki – odparła z delikatnym uśmiechem.

Snape wzniósł oczy ku górze, ale chwycił ją mocniej za ramiona. Zagryzła wargę niepewnie na niego spoglądając.

– Możesz wmawiać sobie, że to co między nami się wydarzyło było złe i popieram to, zważając na relacje, które łączą nas od siedmiu lat – odparł, a ona jedynie co mogła zrobić to słuchać i wpatrywać się uważnie w jego oczy. – Możesz mówić, że żałujesz. Nie obchodzi mnie to, ja znam prawdę, a ty jesteś marnym kłamcą, Granger – uniósł prawą brew i lewy kącik ust w górę.

– Masz rację, Severusie – westchnęła spuszczając głowę w dół, tym samym przerywając kontakt wzrokowy. – Niczego nie żałuję. Może jedynie tych uczuć, które codziennie mnie przytłaczają. Nie chce cię nimi obarczać. Nie na to się umawialiśmy – oparła głowę o jego klatkę piersiową, przymykając oczy. – Przepraszam.

– Nie czas teraz na mazanie się, Granger. Wypisze ci zwolnienie z lekcji i dam eliksir. Nie jesteś w stanie funkcjonować jak etatowa Panna Wiem To Wszystko.

Hermiona uśmiechnęła się i postąpiła krok w tył, obdarzając wcześniej Severusa uściskiem.

– Nie będę się kłócić z panem profesorem- mruknęła, na moment jakby odzyskując siły.

Prychnął, czochrając jej włosy. Kilka loków opadło Hermionie na twarz, ale odgarnęła je leniwym gestem dłoni. Nawet nie wzięła pod uwagę tego, jak zwiększyły swoją objętość na głowie. Po prostu na niego patrzyła jak dziecko nagrodzone słodyczami za dobre zachowanie.

– Czas na ciebie, Granger – wcisnął jej fiolkę z eliksirem Słodkiego Snu w dłoń, na moment dotykając jej dłoni palcami. – Gdybyś czegoś potrzebowała…

– Dziękuję.

Wyszła, nie oglądając się za siebie nie wiedząc, że czujne oczy Severusa podążały za nią z każdym jej oddalającym się krokiem.

★★★

Wszystko czego w danej chwili pragnęła to przespać całą noc w spokoju no i może poczuć chłodne wargi Severusa na swoich ustach oraz skórze. To wszystko się wykluczało jeśli chodziło o sen, jednak może mogła to jakoś rozdzielić?

Z planem w swojej głowie, ubrała się szybko w szatę wyjściową, wiedząc, że tak późną porą mogła znaleźć mrocznego czarodzieja na błoniach Hogwartu, a raczej na skraju Zakazanego Lasu. Przez ten czas ich spotkań i rozmów, wiele się o nim dowiedziała. Uwielbiał, choć on określiłby to raczej słowem „akceptował”, długie spacery pod koronami drzew, słuchając stworzeń nocy oraz przy okazji zbierając ważne ingrediencje.

Przemierzała korytarze, nawet im się nie przyglądając. Brnęła przed siebie doskonale znając każde położenie obrazu czy świecy, choć niekiedy lubiła przechadzać się z nostalgią i dostrzegać szczegóły architektury starego zamku. Minęła raz ucznia spieszącego do dormitorium i nawet gdzieś za rogu usłyszała miauczenie kotki Filcha, ale udało jej się zgubić strasznego woźnego zanim zdołałby ją złapać.

Otworzyła drzwi, prześlizgując się pomiędzy nimi i zamykając cicho z drugiej strony.

Błonia pokryte były ciemnością rozjaśnioną przez blask księżyca w pierwszej fazie. Mały rogalik wśród miliardów gwiazd pokrywał niebo nad Hogwardzkimi murami. Uśmiechnęła się wypatrując znanej sylwetki. Skierowała kroki w stronę lasu, czując dziwną lekkość. Jakby wszystkie chwilowe zmartwienia odeszły, pozostawiając jej barki puste.

Ciemna, wysoka postać zamajaczyła niedaleko niej, znikając za pniami drzew. Podbiegła do krawędzi lasu i pochylając lekko sylwetkę w przód przeszła przez krzewy, rozglądając się za Severusem. Jakiś cień przemknął po prawej stronie, na moment przywołując niechciane obrazy wojny. Potrząsnęła głową, odganiając je. Przeszła kilka drzew, opierając na nich prawą dłoń. Wzrok w końcu przyzwyczaił się do mroku ledwo rozproszonego przez światło nocy. Widziała kontury drzew, krzewów, a nawet powalonych pni przez, który właśnie przechodziła.

Szarpniecie w tył i dłoń zakrywająca jej usta umożliwiając krzyku rozwieść się po okolicy budząc nocne stworzenia, wystraszyła ją bardziej niż mogła przypuszczać. Szarpnęła się, wiedząc kim jest napastnik. Severus uwielbiał ją straszyć, a później nazywać idiotką, jakby to była jej wina, że szarpie się i broni przed nieznanym bezpieczeństwem. Teraz już znanym, ale instynkt pozostaje.

– Nie szarp się, kretynko. To ja – warknął poirytowanym tonem do jej ucha.

– Doskonale wiem kim jesteś i dlatego nie podoba mi się, że trzymasz mnie w ten sposób! Czy musisz mnie zawsze straszyć?

– A ty musisz pchać się w kłopoty i mnie śledzić?

Puścił ją, robiąc krok w tył. Hermiona spojrzała na niego gniewnie, choć nie była pewna, czy w ogóle dostrzegł jej spojrzenie w mroku lasu.

– Nie pakuje się w kłopoty. Nawet cię nie śledziłam! Szukałam cię, a to co innego! I nie mogę zrozumieć gdzie widzisz przyjemność doprowadzania mnie do szybszego bicia serca!

Severus założył ręce na klatce piersiowej z chytrym uśmiechem mierząc jej spojrzenie. Była pewna, że gdyby pień drzewa stał bliżej, oparłby się o niego w nonszalanckiej pozie. Nadal dziwiłam się jak można wyglądać tak dobrze w każdej sytuacji. Przecież on był chodzącym perfekcjonistą z wrednym uśmieszkiem i magnetycznymi oczami.

– Och zamknij się już, Granger – pokonał dzielącą ich odległość i chwycił kobiecą twarz w dłonie, na moment spoglądając w jej rozszerzone oczy, później pochylił się i połączył ich usta w zmysłowym pocałunku.

Uleciał z nich gniew i irytacja, zastąpiona chwilową błogością. Otaczający ich mrok nie był jedynym ich obserwatorem. Leśne zwierzęta jakby nagle ucichły, przypatrując się całującej parze, która nawet nie myślała, aby przestać.

Hermiona zarzuciła mu ręce na szyję, chcąc przyciągnąć go bliżej, ale nawet to było zbyt odległe, zbyt dalekie, mimo, że ciała dotykały się przy każdym ruchu. Pociągnęła go za kark niżej, a Snape sypnął, odsuwając się.

– Moje plecy tego nie z dzierżą, Granger.

– Trzeba było tak nie rosnąć! – uśmiechnęła się, pokazując mu język, na co mrugnął cicho i pochwycił jej usta w posiadanie, przejeżdżając językiem po wargach.

Jeszcze chwilę temu stała na leśnej ściółce, teraz owijała swoje nogi wokół chudych bioder Severusa, zaciskając ramiona na jego szyi i wręcz pochłaniając jego pocałunki całą sobą. Czuła te przyjemne iskry przeskakujące z ich ciał. Magia wręcz buzowała, nadając ich chwili lekkiego dreszczyku przyjemności.

– Severusie – wyszeptała, gdy otarła się piersiami o klatkę mężczyzny. Sutki były lekko drażliwe na ich bliskość i nerwami wysyłały prądy podniecenia, którego nie potrafiła, a nawet nie chciała powstrzymywać.

Zacisnął dłonie na jej pośladkach, wywołując w niej kolejny jęk. Poruszyła biodrami, mrucząc w jego szyję, którą chwilę wcześniej zaatakowała zębami. Tak bardzo go pragnęła, tak bardzo chciała poznać go całego, razem z umysłem i jego poranioną duszą. I choć teraz pragnęła poznać jedynie ciało to zapragnęła go nie tylko że względu na sny.

Coś wręcz wewnątrz niej skłoniło ją do takiego kroku. Może odwaga, którą wykazał się podczas wojny, albo spryt i ten niewyparzony język, który swoją drogą pięści jej szyję w idealny sposób? Myślenie wydawało się teraz zbyt trudne, więc porzuciła je na inny czas, oddając się przyjemności.

Dziwne, że jeszcze nie zapytał dlaczego go szukałam. Choć chyba już dawno odgadł moje…

Ugryzł jej płatek ucha, a kolejny przeciągły jęk uciekł z jej gardła. Poruszył się, stawiając dość chwiejnie kroki. Kora drzewa otarła się o jej ubranie, lekko je brudząc, ale kto przejmowałby się tym w takim czasie? Poprawił ją sobie lekko w ramionach i opuści na swoje zgięte kolano oparte o drzewo.

Nie wiedziała ile czasu minęło, ani czy lada chwila księżyc nie zniknie za horyzontem a jego miejsce zastąpi słońce. Liczyło się tylko to co działo się tu i teraz i mimo zbierającego się wiatru, jej ciało wręcz płonęło, pod dotykiem jego dłoni.

– Chodźmy – chwycił ją za dłoń, kiedy jej stopy ponownie dotknęły ziemi.

Szli kawałek przez las, aby wyjść na błonia, gdzie gwałtownie stanęła w miejscu, zaskakując nie tylko siebie. Spojrzał na nią, przyciągając jej ciało bliżej swojego.

– Spójrz na mnie, Granger.

I spojrzała, oczami niezdecydowania i lęku. Skąd miała wiedzieć, czy jakiś uczeń nie postanowił zarwać nocy i posiedzieć na parapecie podziwiając widok za oknem? Nie wstydziła się Severusa, broń boże! Ale z ich związku, romansu, mogły powstać konsekwencje, na które nie chciała go skazywać. Był zbyt dobrym Mistrzem Eliksirów, aby zaprzepaścić swoją karierę taką małolatą.

– Jesteś czarownicą czy nie? Myśl trochę. Nie pozwoliłbym, aby Minerva miała o czym plotkować. A jest strasznie wścibskim osobnikiem i głową Gryffindora, więc jeśli by cię zobaczyła w moich ramionach… Chyba pierwszy raz czułbym się jak wąż zaciągnięty w pułapkę bez wyjścia.

– Nie rozumiem.

– Wy Gryffoni… Minerwa to lwica, która broni swoich kociąt, a ty jesteś jednym słowem, kociakiem. Ulubionym kociakiem, dodając.

– Och.

Nie spostrzegła nawet, że podczas rozmowy, przeszli błonia i znajdowali się przed głównym wejściem do Hogwartu. Skręcili jednak w bok w stronę zarośli, co lekko ją zaskoczyło, jednak po chwili rozbawiło.

Czyżby chciał zaciągnąć mnie w krzaki, jak to robią nastolatki?

Aż parsknęła śmiechem, zasłaniając szybko usta dłonią. Co jak co, ale Severus nie byłby do tego zdolny. Nie było opcji, aby coś takiego w ogóle przyszło mu do głowy. Jednak wizja takiej sytuacji, wręcz rozbawiła ją do tego stopnia, że zwróciła na siebie uwagę mężczyzny.

Uniósł brew, nie komentując sytuacji, ale ona widziała jego niedowierzanie w tym chwilowym spojrzeniu. Tak. Doskonale wiedział, co chodziło jej po głowie.

Zatrzymali się przed ścianą zamku. Nie tracąc chwili Severus wysunął różdżkę z rękawa i postulat nią w kamienie w jakimś dziwnym rytmie, powodując ich wgłębienie.

– Zanim zasypiesz mnie gradem pytań, przez rok byłem Dyrektorem. Znam wiele tajnych przejść, a zamek nadal uważa mnie za kompetentnego tego stanowiska, na którym aktualnie zasiaduje Minerva.

– Więc jesteś dyrektorem?

– Poniekąd tak, chodź jak widzisz nie mam gabinetu za schodami z posągiem Feniksa.

– Dlaczego więc zrezygnowałeś?

Przystanął w ciemnym korytarzu Hogwartu, rozjaśnionym jedynie światłem z jego różdżki. Jego wzrok odbijał blask zaklęcia i tylko dzięki temu, wiedziała, że odpowiedział szczerze, nawet jeśli wypowiedź zabarwiona była sarkazmem.

– Myślę, że to nie mój czas na to stanowisko. Nie wspomnę o stosie papierów. Wręcz uwielbiam je wypełniać – rzucił z jadem, podążając w dalszą wędrówkę i pozostawiając na chwilę Hermionę w tyle.

– Pomijając to wszystko… Byłbyś cholernie atrakcyjnym dyrektorem – mruknęła, uśmiechając się pod nosem.

Parsknął.

– Gubisz się w zeznaniach, Granger – mruknął, spoglądając na jej radosną minę. – Dziwna jesteś. Ostatnio, jeśli się nie mylę, a nawet wczoraj byłem dla ciebie atrakcyjny, a jednak teraz sugerujesz, że zbrzydłem. Czyżby ktoś ściągnął różowe okulary?

– Teraz jesteś atrakcyjnym profesorem – zachichotała – Atrakcyjny dyrektor to kolejny level – zaśmiała się, budząc postać na obrazie.

Snape warknął na mężczyznę na płótnie i chwycił Hermione za łokieć, ciągnąc ją dalej przez korytarze. Zmierzali prosto do jego lochów. Zagryzła wargę, spoglądając na niego spod rzęs. Wyprostowana sylwetka gnała przed siebie. Jego prawy profil zasłaniały czarne włosy, pozostawiając na widoku jedynie zarys szczęki i długiego nosa.

– Przyglądasz mi się. Co knujesz?

Hermiona uśmiechnęła się i spojrzała na niego, nie kryjąc rozbawienia. Złapała go pod łokieć, podskakują z nogi na nogę, wiedząc jak bardzo go to irytuje, ale nie potrafiła powstrzymać radości. Była późna noc, na korytarzach żywej duszy, choć nawet duchy wyjątkowo siedziały w swoich wieżach, pozostawiając za towarzyszy ciszę i śpiące obrazy. Mogła bez przeszkód trzymać jego dłoń, co skorzystała niemal od razu. Zsunęła ręce w dół, splatając ich place razem. Uniósł na nią spojrzenie.

– Nigdy nie knuje za twoimi plecami. Chyba, że chodzi o te przyjemniejsze sprawy – mruknęła, palcami wodząc po ramieniu.

Przewrócił oczami, unosząc kącik ust. Pociągnął ją, przypierając do ściany. Uniosła głowę, z uśmiechem patrząc w jego oczy i na spokojną twarz. Potarła palcami szorstki policzek, kiedy jego dłonie oparły się na kamieniu po obu stronach jej głowy.

– Zatem, co chodzi Ci po tej kudłatej głowie?

Objęła go dłońmi za szyję, wyginając lekko biodra do przodu. Jej oczy błyszczały. Wręcz wiedziała jak może teraz wyglądać. Jak zakochana kobieta tkwiąca w ramionach swojego ukochanego. Nie przeszkadzało jej to. Severus znał ją i nawet jeśli chciałaby ukryć swoje uczucia, była jedynie gryfonką, która nie potrafi panować nad emocjami. Wylewała je z siebie, nawet się nie starając.

– Noc z tobą – szepnęła, zbliżając się.

Ich usta prawie się spotkały, ale wtedy umknęła mu pod ramieniem i z gracją ruszyła do jego komnat, czując na sobie spojrzenie czarnych oczu właściciela podążającego za nią.

★★★

Agresywne pocałunki zostawiały ślady na jej skórze szyi, kiedy przyparta do ściany, obdarowywała takimi samymi ciało mężczyzny. Westchnęła głośno, czując żar w miejscu ugryzienia.

Ich dłonie sunęły po ubraniach, powoli rozpinając guziki i pozbywając się zbędnego materiału. Rozum uleciał, serce i pragnienie przejęły kontrolę. Szarpnęła za spodnie, próbując na ślepo odpiąć pasek z niezadowolonym sapnięciem. Przykrył jej dłonie swoimi, odciągając.

Hermiona pozwoliła poprowadzić swoje dłonie nad głowę, mrucząc.

– Znowu bawisz się w kota, Granger – warknął, chwytając jej wargę w zęby.

Mruknęła ponownie wyginając ciało w jego stronę. Otarła się biodrami, rozchylając lekko usta. Pragnienie ogarnęło całe jej ciało. Rozgrzało każdy mięsień, wzburzyło krew w żyłach, przyspieszyło oddech, o który walczyła w każdej chwili. Przemknęła oczy delektując się doznaniami biorąc i dając równie dużo. I mimo braku jakiegokolwiek doświadczenia, te wszystkie pocałunki, którymi wcześniej się obdarowywali, nauczyły ją na tyle, aby teraz wzbudzać w Severusie takie same pożądanie, jak on u niej.

Więc będąc pewniejszą sunęła dłońmi po klatce piersiowej, wcześniej pozbywając się czarnej koszuli i surduta. Teraz mogła swobodnie badać każdy cal krzywizny i zarysy blizn, które wcześniej przed nią ukrywał. Jakby zszedł z niego cały stres i pozwolił jej na odkrycie siebie, a i ona nie była mu nic dłużna. Dotykał jej nagiego ciała z pasją. Wodził wzrokiem po każdym skrawku jej skóry, a Hermiona nawet jeśli przez chwilę wstydziła się swego ciała, to Severus pokazał jej, że przy nim nie musi odczuwać zbędnych emocji.

Nieme pytanie wyrażały jego oczy, gdy sięgnął do stanika, jakby chcąc przekonać się czy na pewno chciała posunąć się dalej. A Hermiona chciała. Każdy dotyk, pocałunek, dreszcz i spełnienie. I gdy już myślała, że dojdzie do wszystkiego przy ścianie, on jedynie pozbył się jej górnej części bielizny. Chwilę później chwycił ją za uda i posadził na biurku. Tam ponownie zaatakował jej usta swoimi, nie zważając jak bardzo opuchnięte były.

Trwali w swoim uścisku ciał, pieszcząc się delikatnymi ruchami dłoni. Ich dolna garderoba powoli podzieliła los pozostałych.

I choć byli między sobą, czuła niepewność przy dalszych pieszczotach. Nigdy wcześniej nie pozwalali sobie na nic więcej. Raz jedynie pozbyła się swojej koszuli, ale szybko oddział ją z powrotem, jakby nie mogąc postąpić dalej. Dzisiaj jednak nadszedł ich czas, ich chwili, z której nie było już drogi powrotu.

Pieścił jej piersi, raz jedną, raz drugą, nigdy nie zostając przy którejś zbyt długo. Zajmował się z doświadczeniem, którego jej brakowało. Jednak mimo to, Hermiona czuła, że nie przeszkadzał mu brak umiejętności i dlatego jej ruchy lekko drżały, ale były pewne.

– Severus – mruknęła ponownie szarpiąc go za włosy.

Przegryzł boleśnie jeden z sutków, łagodząc go ciepłym oddechem i językiem.

– Czego pragniesz?

Hermiona odchyliła głowę w tył, odrzucając swoje bujne włosy na plecy. Wygięła ciało w łuk, wystawiając piersi na chłód lochów i działanie Severusa.

– Mmm…

– Zadałem ci pytanie, Granger – chwycił ją za kolana przesuwając ją do siebie na biurku.

Objęła go za szyję przylegając piersiami do jego nagiej klatki piersiowej. Ich ciała grzały, ocierając się o siebie przy każdym ruchu. Uśmiechnęła się, wzrokiem skanując jego twarz.

– Hermiona. A na zadane pytanie doskonale znasz odpowiedź – złączyła ich usta w pocałunku, obejmując jego pas nogami.

Uniósł ją ponownie idąc w sobie znanym kierunku, a Hermiona z zamkniętymi oczami oddawała swoje zaufanie w jego ręce. Uśmiech nie schodził jej z twarzy, a włosy falowały przy każdym ruchu, pokrywając jej ramiona czy twarz.

I gdy padła na chłodną pościel łóżka z baldachimem, cicho sapnęła czując jak rozgrzana skóra dotyka zimna. Przyjemne orzeźwienie przeszło przez jej ciało. Spojrzała na stojącego Severusa, uginając nogi w kolanach. Zmysłowo przegryzła dolną wargę.

Gdy tak na nią patrzył, wręcz nie mogła się nadziwić z jak wielkim pożądaniem i namiętnością skanuje jej ciało. Jakby nie przeszkadzała mu lekko brzoskwiniowa skóra z piegami i kilka dodatkowych kilogramów na brzuchu. Nie była idealna. Obydwoje nie byli, ale dla siebie byli wręcz doskonali.

Podszedł do niej, wpatrując się w jej oczy swoimi. Dreszcz oczekiwania przebiegł po plecach. Gdy tak na niego patrzyła, skradającego się jak dzika zwierzyna do ofiary, stwierdziła, że jest piękny. Ta dzikość i mrok wręcz emanowały od niego nadając temu wszystkiemu ognia. Serce biło niczym uderzenia dzwonów. Zakochała się, i choć nie chciała obarczać Severusa swoimi nagłymi uczuciami, wiedziała, że on wie. I najwyraźniej nie przeszkadzały mu jej miłosne emocje.

Oddam się z miłości i choćbym nie otrzymała w zamian tego samego, nigdy nie będę żałować naszej przygody.

Przykrył ją swoim ciałem i złożył delikatny pocałunek na jej czole. Nigdy nie posądziłaby go o delikatność, ale był w tym tak samo dobry jak w rzucaniu wyzwiskami. Uśmiechnęła się na samo to sformułowanie.

I gdy ostatnia bariera opadła na podłogę, nie było już odwrotu. Ich ciała połączyły się w jedno, dusze ogarnęła błogość, a serca zabiły w równym tempie złączone i oddane jedynie sobie.

Przymknęła oczy, nie wiedząc do końca co robić dalej. Wszystko działo się powoli, jakby chciał, aby przyzwyczaiła się do nowej sytuacji. Jednak serce jedynie napełniło się miłością i zaufaniem i nie było tam miejsca na strach czy ból, który minął zbyt szybko, aby mógł zakiełkować.

Poruszał się powoli. Czuła, że nie jest mu łatwo postępować względem niej tak delikatnie, więc poruszyła biodrami. Był to raczej odruch, bo nie wiedziała jak ma się zachować w takiej sytuacji. Może poprosić, aby zwiększył tempo?

Hermiona jęknęła, gdy ruchy bioder Severusa zwiększyły swoje pchnięcia. Objęła go dodatkowo nogami, wbijając pięty w jego pośladki.

Westchnęła raz, drugi czując jak zalewa ją ogromna fala przyjemności. Przejechała paznokciami po jego ramionach, chcąc nie tylko brać, ale i dawać. Niepewność gdzieś tam przypominała o sobie na każdym kroku, ale nie potrafiła leżeć jak kłoda i tylko brać, kiedy mężczyzna z jej snów, był osobą, którą kochała i szanowała. Chciała mu dać tą przyjemność, rozkosz, co ona czuła.

– Severusie – westchnęła, gdy wbił się w jej wnętrze większą siłą niż dotychczas.

Nagle opuścił jej ciało i poczuła dziwny dyskomfort, który zaraz zniknął. Przekręcił ją na brzuch, uginając jej nogi w kolanach. Klęczała wypięta w jego kierunku, ale to co później się wydarzyło, wcześniejsze szybko poszło w zapomniane. Krzyknęła, gdy wszedł w nią bez wcześniejszego uprzedzenia, nadając szybkie i gwałtowne pchnięcia. Kołysała się w przód i w tył nadziewając się na penisa, który w jej mniemaniu był naprawdę duży.

Odchyliła głowę w tył, a Severus jawnie to wykorzystał. Chwycił bujne włosy Hermiony w dłoń, ciągnąc. Pchnięcia nabrały tempa, a ona czuła żar i płynący po jej ciele pot. Wszystko było dla niej nowe, ale nie sądziła, że taką przyjemność można odczuwać z seksu.

Jęknęła i opadła głową w poduszkę nie potrafiąc utrzymać się na drżących ramionach. Severus zwolnił ruchy swoich bioder i pochylił się do przodu, obejmując ją dłońmi w pasie. Przejechał nimi po rozgrzanym ciele, masując piersi.

– Jesteś tak ciasna, Granger – mrugnął, leniwie się w niej poruszając.

O słodki Merlinie…

Hermiona jedynie mruknęła cicho, przymykając oczy. Doznania, które czuła wręcz pochłaniały ją całkowicie. Ruchy Severusa były płynne, stanowcze, raz szybkie i powolne, a innym razem dynamiczne i mocne. Przedłużał dojście do orgazmu, jakby chcąc najpierw pokazać jej, ile przyjemności można wynieść z ich bliskości. Więc cieszyła się wszystkim co dawał, a dawał sporo, nawet teraz kiedy na moment odpłynęła myślami w fali rozkoszy.

– Pragnę cię całego – chwyciła jego dłoń w swoją i oplotła palcami. Nie wyrwał dłoni. Oddał uścisk i wszedł w nią mocno wyzwalając u niej krzyk.

Uderzał mocno, bez zastanowienia i lekko chaotycznie i właśnie ten chaos podniecił ją na tyle, że poczuła jak orgazm powoli pobudza jej cipkę. Sapnęła głośno, przekręcona ponownie na plecy. Patrzył na nią płonącymi oczami, nadając ich tempa wręcz niewyobrażalnie szybkich pchnięć.

Głośny plask rozniósł się po pomieszczeniu. Dłoń odbiła się od pośladka. Sapnęła. Wielce zadowolony uśmiech Severusa jasno dał do zrozumienia jak uwielbia dominację. Poddała mu się zatem, obejmując lub drapiąc jego szyję, napawając się bliskością mężczyzny.

Ich oddechy mieszały się przy wspólnych pocałunkach. Muskała jego wargi jak tylko miała okazję, ukazując mu swoją namiętność i oddanie.

– Severusie… Ja…

Nabrała gwałtownie powietrza, gdy jej ciało ogarnęły drgawki. Oddech przyspieszył, a urywane krzyki wydobyły się z jej ściśniętego gardła wraz z kolejnymi ruchami bioder. Snape wbił się w nią kilkoma mocnymi ruchami, dłoni stymulując jej łechtaczkę i zanim zdołała choćby coś powiedzieć, orgazm zalał jej zmysły. Odchyliła głowę w tył, przymykając powieki, kiedy rozkosz rozeszła się po ciele. Zacisnęła się na wciąż twardym i drżącym penisie Severusa, czując jak wykonuje dość chaotyczne ruchy bioder ciężko sapiąc. Jęk, a może warkot opuścił jego wargi, gdy opuści jej nogę w dół i sam opadł na nią lekko, zalewając ją własnym nasieniem.

Położył się na plecach, a Hermiona nawet na moment nie chciała opuścić z nim tej bliskości. Potrzebowała tego w tej chwili bardziej niż zapewnień, że jutrzejszy ranek będzie jednym z wielu. Poszła w ślad za nim i ułożyła się przy jego boku, zarzucając nogę na jego biodro, a kiedy już zamknęła oczy, nie pamiętała nic więcej, prócz materiału okrywającego jej nagie ciało.

KONIEC

Rozdziały<< Wyśniony cz.2

Ten post ma 2 komentarzy

Dodaj komentarz