Heaven – jutro będziemy szczęśliwi

Sevmione.com does not claim, nor does it intend to imply, ownership of, or proprietary rights to, any of the fictional character or place names mentioned within JKR’s Harry Potter novels, nor any of the titles or terminology used or created by JKR within her books or within the movies made thereof.


 

PROLOG

Najpierw była bezkresna ciemność, a później…chłodne dłonie uporczywie majstrujące przy guzikach jego surdutu. Czy to ona? – pomyślał.

Gdyby tylko miał więcej siły z całą pewnością szybko by ją od siebie odepchnął. Niestety, mimo wielu prób nie był w stanie ruszyć choćby palcem. Nie mógł otworzyć oczu. Prawdę mówiąc nigdy wcześniej nie sądził by powieki mogły być aż tak ciężkie.

Tak wygląda piekło? – przebiegło mu przez myśl. Nie wiedział. Jednakże nie miał najmniejszej wątpliwości, iż piekło wyobrażał sobie całkowicie inaczej. Oczywiście, nie jak klasyczne piekielnie gorące podziemia z biegającymi czerwonymi istotami z ogonami i rogami. Nie czuł nawet gorąca, w sumie był z tego zadowolony. Nie przepadał za zbyt wysokimi temperaturami.

Rozmyślania czarodzieja przerwał nagle, nieznany głos. Miał wrażenie, że już kiedyś go słyszał, ale nie potrafił przypisać go do żadnej konkretnej osoby. Miał wrażenie, że ktoś woła jego imię. Z ogromnym wysiłkiem udało mu się otworzyć jedno oko. Obraz otoczenia był niewyraźny, a postać klęcząca przednim była zniekształcona. Jedynym wyróżniającym się elementem obcego były błękitne oczy.

W pierwszej chwili myślał, że to Dumbledore. Instynktownie otworzył usta aby zapytać go co tu się dzieje. Jednak głos odmówił mu posłuszeństwa. Próbował ruszyć ręką, nogą, czymkolwiek, jednak bezskutecznie. Miał wrażenie, że całe jego ciało jest sparaliżowane. Serce zabiło mu szybciej.

– Spokojnie – Głos niewyraźnego mężczyzny wzbudził w drugim niemały dreszcz, który w tempie błyskawicy przeszył jego kręgosłup. – Pora by plan ruszyły dalej, mam nadzieję że mi wybaczysz. – Głos wydawał się zmartwiony. – Czeka cię bardzo ciężki czas, ale pomogę jak tylko będę mógł.

Co to znaczy do cholery?! – myślał.

W pewnej chwili poczuł jak coś ostrego wbija się w jego prawe ramię. Igła? – zdziwił się. Niemal w tej samej chwili jego świadomość zaczęła zanikać, a przed oczami zamiast ponurego tła i nieznanego czarodzieja ponownie zagościł ciemność. Przez krótką chwilę miał wrażenie, że w tej wszechogarniającej nicości widzi zarys jej twarzy.

RozdziałyHeaven Rozdział 1 >>

Ten post ma 3 komentarzy

Dodaj komentarz