Wspomnienia [One-Shot]

Sevmione.com does not claim, nor does it intend to imply, ownership of, or proprietary rights to, any of the fictional character or place names mentioned within JKR’s Harry Potter novels, nor any of the titles or terminology used or created by JKR within her books or within the movies made thereof.

 

Źródło FanArtu: https://pin.it/1z5OuwL


 

Miniaturka testowa, mająca na celu sprawdzić jak będzie mi się pisało. Powstała w wyniku nudy spowodowanej czekaniem na pojawienie się rozdziałów w innych opowiadaniach. Cała praca jest moim sposobem na sprawdzenie, czy mój sposób pisania się przyjmie. 

Starałam się wszystko sprawdzić, ale miniaturka nie jest jako-tako zbetowana.

Zostaliście ostrzeżeni.

————————————————————————————————————————————

Upadła. Czuła jak skronie pulsują jej, gdy próbowała zlokalizować swoją torebkę w całym tym bałaganie, jednocześnie starając się nie rzucać w oczy. Kolejne zaklęcie świsnęło nad jej głową i w tym momencie cieszyła się, że znajdowała się ma podłodze: sądząc po kolorze, była to Avada Kedavra. Miała ochotę się rozpłakać, nie sądziła, że wesele Billa i Fleur zmieni się w pole walki, na szczęście udało jej się powstrzymać. Gdyby tylko miała różdżkę… ale nie! Musiała zostawić ja w torebce, przekonana, że nic jej nie grozi. W końcu wpełzła pod stół i z ulgą zgarnęła z podłogi niewielką torebkę z koralikami. Gdy wstała, ostrożnie wyglądając zza stołu zdążyła tylko zobaczyć jak Harry, Ron i – ku jej zdziwieniu – Tonks deportują się. 

Śmierciożercy zaatakowali nagle. Na tyle nagle, że Zakon i goście weselni nie mieli szans się bronić. Prawie krzyknęła, gdy rozglądając się spostrzegła okaleczone ciało Wiktora Kruma spoczywające na podłodze. Prawie, bo czyjaś dłoń zasłoniła jej usta, a druga popchnęła na ziemię. Z paniką w oczach obróciła głowę i zamarła, gdy jej spojrzenie napotkało charakterystyczną maskę. Próbowała sięgnąć bo różdżkę, ale postać złapała ją za nadgarstki, bez trudu unieruchamiając. Gdy ręka zasłaniająca jej usta zniknęła, chciała krzyknąć, ale Śmierciożerca był szybszy i szybkie Silencio sprawiło, że zamilkła a w oczach stanęły jej łzy. Słyszała krzyki torturowanych i szalony śmiech czarnoksiężników, ale jej wzrok skupiał się ma postaci w masce, która – ku jej ogromnemu zdziwieniu przyłożyła swój palec do miejsca, gdzie zapewne pod maską znajdowały się usta, na znak tego, że ma zachować ciszę, po czym puścił jej nadgarstki.

Gdy tajemnicza postać odeszła, zabierając ze sobą jej różdżkę, Hermiona wczołgała się na powrót pod stół, błagając Merlina, Nimue i wszystkich, którzy tylko przyszli jej na myśl, by nikomu nie przyszło do głowy tu zajrzeć. Gdyby tylko miała przy sobie różdżkę aportowałaby się tak jak inni, w tej sytuacji mogła jednak tylko czekać. Słyszała przyciszone głosy, poprzerywane śmiechami, krzyki zdążyły ustać. W końcu rozległo się kilka dźwięków towarzyszących aportacji i wszystko ucichło, jednak nadal bała się ruszyć. W końcu stół pod którym się chowała został gwałtownie odsunięty, a jej usta ułożyły się do krzyku, który nie miał szans opuścić jej ust. Przygotowała się na najgorsze, ale ku własnemu zdziwieniu spostrzegła tylko Severusa Snape’a, stojącego przed nią i wyciągającego dłoń, by pomóc jej wstać. 

Z cierpiętniczą miną przewróciła oczami, podając mu swoją dłoń i sprawnie wstając na nogi, gdy już stała, zdjął z niej zaklęcie. Po tym w końcu rozejrzała się

— Co znowu? — uniosła brew, patrząc na niego, podczas gdy ekipa sprzątająca wraz z scenografami pojawiła się by uprzątnąć bałagan i prawdopodobnie przygotować wszystko do ponownego nagrania sceny. Przyjęła butelkę wody od jednej z asystentek, dziękując jej skinieniem głowy, po czym upiła kilka łyków

— A co ma być? — prychnął, strzepując odłamki szkła z jej włosów — Stażysta się potknął i przewrócił Phoebe, a ta wybuchła śmiechem i nie da rady dobrze tego zmontować ani edytować w żaden sposób, będziemy musieli nagrać całą tę scenę jeszcze raz, bo „Bellatrix” ma być w tej scenie w centrum — Skrzywił się, szybkim ruchem przejmując od niej butelkę, którą szybko opróżnił — Wątpię, że damy radę to zrobić dziś, robi się późno, a reżyserka upiera się na naturalne światło, jakby to, co osiągniemy magią nie wystarczyło.  Ile rozumiem tez dlaczego wszyscy tak się uparli, że mamy zagrać w tym fragmencie, w końcu nie pokazujemy się w żadnej innej scenie. A ja w przyszłym tygodniu prowadzę konferencję w Dubaju i chciałbym móc się do niej na spokojnie przygotować. A w ogóle, to gdzie jest Draco i dlaczego sam tego nie nadzoruje?

— Dobrze wiesz, że Alissa i Barney nie mogą teraz opuścić Munga, Draco podpisuje dziś kontrakt z ich zastępcami, a te zdjęcia musza iść do przodu — przerwała mu, zanim zdążył jeszcze bardziej się nakręcić — Jeszcze tylko dwa dni Severusie. Poza tym — uśmiechnęła się pod nosem — To TY uznałeś, że jeśli Draco kręci film o Drugiej wojnie, to trzeba mu pomoc w każdy możliwy sposób — wytknęła, po czym rozejrzała się. Po wojnie Malfoy zabrał się – ku ogólnemu szokowi wszystkich wkoło – za Mugolską kinematografię, a po jakimś czasie wprowadził filmy także do czarodziejskiego świata, otwierając pierwszą na świecie sieć Czarodziejskich Kin. Patronus cieszył się ogromnym powodzeniem, a dzięki nabytemu u Mugoli doświadczeniu, młody Arystokrata mógł być pewien, że nie prędko będzie miał jakąś sensowną konkurencję na rynku — To zdecydowanie nie jest jedno z moich ulubionych wspomnień — dodała cicho — w tamtym momencie byłam przekonana, że mnie zabijesz — ruszyła powoli w stronę namiotu charakteryzatorów, widząc, że reżyserka zaczęła wysyłać wszystkich do domów. Nie mogła doczekać się, aż zdejmą z niej cały ten makijaż

  Na szczęście potrafiłaś siedzieć cicho, inaczej musiałbym to zrobić — odparł już swoim zwykłym zgryźliwym tonem, którego używał, gdy tylko ktoś pojawiał się w zasięgu słuchu —  chociaż przyznam, że z początku ukrywanie cię w moim domu też nie należało do najprzyjemniejszych — musiał powstrzymać uśmiech cisnąć mu się na usta, gdy szturchnęła go łokciem

— Och, bo TY byłeś przyjaźnie nastawiony? — prychnęła, marszcząc nos, jednak w środku uśmiechała się. Faktycznie dała mu popalić.

Stół odsunął się gwałtownie, a ona przygotowała się na najgorsze. Ku jej zdziwieniu zobaczyła jedynie tego samego Śmierciożercę co wcześniej, wokół nie było już nikogo poza nimi i mnóstwem ciał, o których nie chciała w tamtym momencie myśleć.  Postać podała jej różdżkę, po czym złapała za nadgarstek i zanim Hermiona zdążyła zareagować, aportowali się.

Gdy w końcu się pojawili ledwie udało jej się nie upaść na kolana, a i tak tylko dlatego, że przytrzymało ją silne ramię. Odskoczyła jak poparzona od napastnika, celując w niego różdżką, mimo iż wiedziała, że nie stanowi dla niego żadnego zagrożenia. Szczególnie biorąc pod uwagę fakt, iż nadal była pod wpływem Silencio. Przygotowała się na najgorsze, gdy postać uniosła różdżkę, lecz zamiast Crucio, czy innego podobnego w skutkach zaklęcia poczuła jak wraca jej możliwość mowy. Jakieś było jej zdziwienie, gdy postać zdjęła maskę, a jej oczom ukazała się twarz Severusie Snape’a – jej nauczyciela Eliksirów.

— Profesorze – wykrztusiła, po czym spazmatyczny szloch wstrząsnął jej ciałem. Teraz, gdy wiedziała, że jest bezpieczna, a poziom adrenaliny we krwi opadł, mogła sobie pozwolić na odreagowanie – Tak się cieszę, że to Pan – po raz kolejny upadłaby, gdyby nie jego szybka reakcja. Ku jej zdziwieniu Mistrz Eliksirów przyciągnął ją do siebie i pozwolił płakać, nie zwracając uwagi na to jak bardzo będzie miał zasmarkane szaty

— No już, Granger, uspokój się — usłyszała nad swoją głową, jednak bez zwyczajowej dawki jadu, jak się spodziewała. Zacisnęła mocniej palce na jego szacie —Skup się na piec minut, później sobie popłaczesz! — jego profesorski ton sprawił, ze udało jej się powstrzymać i jedynie pociągać nosem — To ważne, Granger. Widziałaś Pottera i Weasleya? Uciekli — Pokiwała głową, patrząc na niego — Czy dostałaś jakimś zaklęciem? — Jakimś cudem skupiła się na swoim ciele. Dopiero teraz poczuła rwący ból w nodze i coś ciepłego, spływającego po jej plecach. Dopiero po chwili skojarzyła je ze swoim potknięciem

— Klątwa tnąca w nogę i coś w plecy, nie wiem co — udało jej się odpowiedzieć, pociągając nosem, a ten zaklął

— Muszę to zobaczyć, Granger, jeśli chcę to uleczyć. Później będziesz mogła się załamać i pytać o co chcesz, w porządku? — Gwałtownie potaknęła, dziwiąc się, że jeszcze się na nią nie wydarł, a zachował nawet kulturalny ton. Niewiele myśląc zdjęła sukienkę, czując jak plecy palą ją co raz bardziej. Powoli wyciskając z jej oczu jeszcze więcej łez — Pokaż te plecy — Posłusznie odwróciła się i pozwoliła mu zaklęciami oczyścić rany i zaleczyć je. Wszystko robiła jakby mechanicznie. W końcu poczuła ogromną ulgę, gdy ostatnie z rozcięć na jej plecach zostało uleczone, a Snape pomógł jej usiąść, po czym szybkimi ruchami uleczył jej nogę. Później wysłał ją do łazienki, dając jednocześnie swoją koszulkę i dresowe spodnie, by mogła cokolwiek ubrać. 

Później okazało się, że Harry i Ron wyruszyli na poszukiwania Horkruksów, a ona na żądanie dyrektora razem ze Snapem warzyła eliksiry dla zakonu. Dni mijały im na wspólnej pracy i posiłkach, a później i na rozmowach. Szybko okazało się, że mają wiele wspólnych tematów i skazani na siebie w końcu znaleźli nic porozumienia, a nawet zaczęli zwracać sie do siebie po imieniu. Minęło pół roku, Śmierciożercy przejęli Hogwart i ku zaskoczeniu wszystkich to nie Snape został jego dyrektorem, a Lucjusz Malfoy. Z tego  powodu niewielu z nich wróciło do szkoły. 

Pewnego dnia, którego przygotowywała kolejne już porcje eliksiru uzupełniającego krew usłyszała dźwięk jego aportacji, a zaraz po tym głuche uderzenie i głośny jęk. Natychmiast zabezpieczyła kociołki zaklęciem zastoju i pobiegła do salonu. Na jego widok wciągnęła gwałtownie powietrze — Severus!

— krzyknęła, natychmiast padając przy jego ledwie przytomnym ciele na kolana. Rzuciła na niego zaklęcie diagnozujące, a zaraz potem rząd innych czarów leczniczych, których sam jej nauczył. Już kilka razy zdażyło jej się go leczyć, ale nigdy nie był w tak złym stanie ja teraz. Na szczęście szybko udało jej się go ustabilizować i lewitować na łóżko w jego sypialni. Zwykle to ona tam spała, uparł się na to, samemu zajmując kanapę, ale teraz potrzebował odpoczynku. Gdy upewniła się, że może zostawić go na kilka minut, poszła po eliksiry, które mogłyby mu pomóc. 

Obudził się dopiero kolejnego dnia. Czuwała przy nim, czytając książkę siedząc na przyniesionym z salonu krześle, dlatego od razu mogła sprawdzić jego stan.

— Odleciałaś — z zamyślenia wyrwał ją głos Severusa. Charakteryzatorki zdążyły zmyć jej makijaż, a także jego charakteryzację, a ona nadal nie ruszyła się ze stołka — O czym myślałaś? — zapytał, obejmując ją w pasie. Rozejrzała się, ale tak jak się spodziewała: nikogo nie było już w namiocie  

— O nocy, gdy wróciłeś z zebrania po tym jak chłopcy zniszczyli Medalion — Przyznała — Martwiłam się o ciebie tak strasznie. Nie wiedziałam, czy to przeżyjesz.

— Już wtedy? — zdziwił się lekko — przecież wtedy nie łączyło nas nic więcej niż dziwna przyjaźń…

— Twoim zdaniem — przerwała mu — już wtedy wiedziałam, że z mojej strony to coś więcej. Więc możesz domyślić się, że byłam bardziej przerażona, niż Ci się wydawało… a Ciebie co tak bawi? — zmarszczyła brwi, gdy zaśmiał się

— W takim razie kręciliśmy się jak te chomiki w klatce przez kolejne trzy miesiące… ale warto było czekać. Chociaż nie powiem, że niewiele brakowało, a tego dnia wszystko potoczyłoby się całkiem inaczej…

— Nie potrzebuję niańki, Granger! – warknął, gdy burza brązowych loków przysłoniła mu widok, gdy dziewczyna delikatnie popchnęła go na łóżko. Jej dotyk na ramionach palił, ale nie dał tego po sobie poznać. Ona natomiast zmarszczyła brwi i spojrzała na niego „groźnie”

— Uspokój się, Snape! — W tym momencie wiedział, że ma do reszty przerąbane, mówiła do niego po nazwisku, tylko jak szczególnie mocno ją wkurwił — Nigdzie mi nie pójdziesz w tym stanie! Ledwie stoisz, nie puszczę Cię teraz na akcję. A Dyrektor powiedział dokładnie to samo. Zostajesz w łóżku! – Musiał przyznać, że wyglądała szczególnie uroczo, gdy próbowała nim dyrygować, zwłaszcza, gdy tak marszczyła nos. Ale w tym momencie nie miał siły na takie afery, nie chciał siedzieć w łóżku tylko jakoś się przydać.

— Kiedy ostatni raz sprawdzałem, nie byłaś moją matką, Granger! – warknął, po czym złapał go solidny atak kaszlu. Gdy udało mu się uspokoić prawie zamordował ją wzrokiem, gdy podała mu szklankę wody, którą jednak przyjął z wdzięcznością. Czuł się jak niedołężny starzec, gdy musiała się nim zajmować, a to było coś, czego szczerze nienawidził. Nie chciał widzieć litości w jej oczach. U wszystkich innych jakoś by to zniósł, ale nie u niej. Była jedyną kobietą, która stanowiła dla niego jakiekolwiek wyzwanie, z którą mógł normalnie porozmawiać. A już w szczególności: pierwszą od wielu, wielu lat, która znaczyła dla niego coś więcej. Och, oczywiście, był świadomy faktu, że jego fascynacja nie może być odwzajemniona. Gryfonka była młodą, inteligentną i uzdolnioną kobietą, a on starym, zniszczonym człowiekiem. Co nie zmieniało faktu, że mógł skrycie marzyć, prawda? — Doskonale wiemy, że i tak nie przeżyje tej wojny, wiec daj mi wykonywać swoją robotę! — W tym momencie, gdy zobaczył łzy, zaczynające błyszczeć w jej oczach, wiedział, że będzie źle

— Ty- ty… TY KRETYNIE! — skrzywił się slyszac jej wrzask — Nie waż się nawet mówić w ten sposób! Czy ty na prawdę myślisz, że nikomu na tobie nie zależy? 

— A komu mogłoby zależeć na starym śmierciożercy. Będzie lepiej, gdy w końcu zginę, ale do tego czasu Czarny Pan musi umrzeć  — odparł ponuro. W tamtym momencie nie spodziewał się tego, co miało nastąpić

— Komu? Komu? — zaczęła histerycznie wymachiwać rękami. Po prawdzie był pewien, że w pewnym momencie przypadkowo go uderzy… lub mniej przypadkowo — Mi cholera jasna! Mi na Tobie zależy Severusie. I nie zniosłabym myśli, że stało Ci się coś złego! Jak mogłeś w ogóle pomyśleć, że mi na tobie nie zależy!? Że nie cierpiałabym, gdyby coś Ci się stało! 

— Bo nie powinno tak być, Hermiono! —nawet nie zauważył, że zaczął używać jej imienia. Eliksiry przeciwbólowe najwidoczniej zaczęły już działać, bo mógł normalnie wstać i górując nad nią zacząć jej tłumaczyć, dlaczego noe powinna się nim przejmować — Jestem znienawidzonym przez trzy czwarte zakonu Śmieeciozercą i zniszczonym, zgorzkniałym człowiekiem! — Wrzasnął —Dlaczego miałoby ci zależeć na kimś takim jak ja, Hermiono? – dodał już ciężej, niemal poddańczym głosem, ze smutkiem patrząc na jej załzawione oczy. W końcu uniósł dłoń i przetarł jej policzki, by zetrzeć łzy — Dlaczego tak Ci zależy, Hermiono — dodał jeszcze ciszej, przymykając oczy. Wzdrygnął się, gdy poczuł jej drobną, delikatną dłoń na swoim policzku 

— A jakie to ma znaczenie, Severusie? Nie obchodzi mnie, co myślą o tobie inni. Jesteś odważnym, silnym, inteligentnym mężczyzną… nie chcesz znać moich powodów, Severusie… — dodała ciszej

— Muszę — wychrypiał — Muszę wiedzieć, Hermiono, jeśli faktycznie mam zrezygnować z tej misji, muszę wiedzieć dlaczego – dodał ostrzej. Spodziewał się wszystkiego, tylko nie tego, że dziewczyna stanie na palcach i łapiąc za boki jego koszuli przyciągnie do pocałunku. 

W pierwszym momencie nie zareagował. Stał tylko jak słup soli, a do jego mózgu nie docierało co się właśnie stało. Po chwili jednak objął ją jedną ręką w pasie, drugą nadal gładząc jej policzek i przyciągnął bliżej, pogłębiając pocałunek. Westchnienie, które wyrwało się z jej ust sprawiło, że miała ochotę  na jeszcze więcej. Poczuł jej ramiona oplatające go w pasie, oraz jak na jej ustach formuje się uśmiech. Przerwał pocałunek, jednak nie pozwolił jej się odsunąć nawet na milimetr, przyciągając ją do ciasnego uścisku 

— Nie możesz mi tego zrobić — szepnęła — nie możesz tam iść, nie w tym stanie… proszę Severusie — Uniosła głowę i spojrzała na niego tymi swoimi wielkimi, brązowymi oczami, a on nie mógł powstrzymać uśmiechu, gdy głaskając ją po policzku

— Nigdzie się nie wybieram, Hermiono… nie teraz — zapewnił ją, po czym znów pochylił się, by złożyć na jej ustach delikatny pocałunek, który chętnie oddała

— To był najlepszy dzień mojego życia, Severusie — przyznała, gdy kierowali się do samochodu. Ku jej ogromnemu zakończeniu, Mistrz eliksirów nie tylko posiadał prawi jazdy i auto, ale był całkiem niezłym kierowcą

— Mojego też, Hermiono – otworzył przed nią drzwi, po czym sam zajął miejsce — nigdy nie spodziewałem się, że możesz mnie chcieć… 

— Bo byłeś ślepy i głupi – wypomniała mu — pokazując język — Tyle czasu minęło od tamtych dni… od końca wojny… — Snape uśmiechnął się, skręcając w jedną z uliczek — Gdzie jedziemy? To nie droga do hotelu… — była Gryffonka zmarszczyła brwi, rozglądając się. W końcu zjechali na polną drogę a po kolejnych kilku minutach dyskusji na temat dzisiejszych nagrań zatrzymali się w szczerym polu. Słońce chyliło się ku zachodowi, pięknie oświetlając łąkę wokół nich. Hermiona rozejrzała się — Co tu robimy, Severusie? — zapytała, wracając do niego wzrokiem, jednak głos ugrzązł jej w gardle, gdy ujrzała mężczyznę jej życia, z pierścionkiem w dłoni

— Hermiono Granger… czy wyjdziesz za mnie? — uśmiechał się delikatnie, jednak nadal widziała niepewność w jego oczach. Mimo, ze spotykali się ze sobą ponad pięć lat, nadal miał momenty niepewności. A ona nie sądziła, że kiedykolwiek doczeka się tego pytania 

— Tak… 

Thalia

Pomiędzy czytaniem opowiadań, studiowaniem Zaawansowanych Materiałów Inżynierskich i pracą w Laboratorium Inżynierii Lądowej usiłuję coś pisać, chociaż trzeba przyznać, że wspieranie kumpli mających kanały na YouTube też zżera mi czas: innymi słowy: robię wszystko po trochu i nic w pełni, ale Sevmione kocham bardzo mocno od dawien dawna (Wszystko Twoja wina Mroczna!)

Ten post ma 13 komentarzy

  1. Zjadasz bardzo, bardzo dużo kropek, przykład tego jednego akapitu:
    Zacisnęła mocniej palce na jego szacie KROPKA
    Skup się na PIĘĆ minut (nie piec)
    JEGO (z dużej) profesorski ton sprawił, ŻE (nie ze) udało jej się powstrzymać i jedynie pociągać nosem KROPKA
    Uciekli ZNAK ZAPYTANIA
    Pokiwała głową, patrząc na niego KROPKA
    Dopiero po chwili skojarzyła je ze swoim potknięciem KROPKAWróć do czytania

    1. Przecinki i kropki to mój największy wróg, przyznaję. Jak będę miała trochę więcej czasu (i mój laptop łaskawie pozwoli mi edytować rzeczy) postaram się popoprawiać błędy.
      Dziękuję za opinię!

  2. Ogólnie to pomysł jest dobry, jedynie wątpię, że Snape odpuścił by ot tak misję, tylko dlatego, że Hermiona go poprosiła.
    Zjadasz większość kropek, do tego wyłapałam jeden niepotrzebnie wstawiony myślnik. Sprawdzaj sobie interpunkcję i ortografię na stronie (dziękuje, KasiaEliza!) languagetool.
    Ale nie zniechęcaj się – początki zawsze są ciężkie. Ja też miałam i dalej mam wpadki. Każdy ma! 🙂

    1. Jak wspomniałam wyżej: ja i kropki to dziadostwao :<
      Stronkę już zapisałam i z pewnością będę korzystać!

      Przyznam też, że jak po raz kolejny czytam, to faktycznie: "zjadłam" sporo informacji, które mogły sprawić, że całość byłaby bardziej smutna. No nic, pierwsze koty za płoty, a następnym razem będzie lepiej!

  3. Whaou. Dziewczyno, przyznam szczerze, że naprawdę bardzo mi się podobało!
    Jest… ZUPEŁNIE inne.
    Od razu się przyznam – nie czytam dużo, ale to, na co wpadam nie jest tak oryginalne.

    Więc gratuluję pomysłu i wykonania, tych wszystkich malutkich detali jak Phoebe, która się roześmiała, jak Bella, która musiała być na środku planu, jak wspomnienie o Draco i tym, co robił…
    Widać, że się do tego przyłożyłaś.

    Druga część ficka jest trochę mniej oryginalna i zdecydowanie wolę tę pierwszą – może właśnie dlatego, że „pachnie” nowością.
    W tej drugiej części tTroszkę brak mi w ich zachowaniu realizmu, którego szukam wszędzie namiętnie, może czegoś nie zrozumiałam, ale skoro pocałowali się jak Severus doszedł do siebie po tym, jak wrócił ciężko ranny – to nie wiem czego „mało brakowało, a potoczyłoby się inaczej” i na co czekali 3 miesiące,
    ale pierwsza bije ją na głowę i szalenie mi się podoba!

    Więc jak na miniaturkę testową mogę Ci powiedzieć – TESTUJ DALEJ! 😉
    I dobrze, że pożegnałyśmy się z tą 'BANIĄ” 😉

    1. Właśnie takie inne miało być, chociaż przyznam, że te retrospekcje mogły byś minimalnie inaczej poprowadzone, mniej „typowo” ale po początki bałam się przesadzić.
      Z pewnością jeszcze zaskoczę was kilkoma pomysłami, dlatego nie zniechęcam się i próbuję pisać dalej!

  4. Denerwuje mnie (tak ogólnie) ta maniera ciągłego używania imion (i to jeszcze odmienionych przez przypadek). Nikt tak przecież nie mówi! 😅 Czasami faktycznie jest przydatne jak rozmowę prowadzi więcej bohaterów, więc jakoś trzeba pokazać, kto do kogo się zwraca, ale raczej nie ma potrzeby używania tego tak często w rozmowie dwóch osób 😉 takie jest przynajmniej moje odczucie :pWróć do czytania

    1. O, właśnie, też zapomniałam o tym wspomnieć!
      Nikt tak nigdy nie mówi, czyta się to słabo gdy w co chwile masz „Severusie” „Hermiona” „Severusie” 'Hermiona”.
      Przecież jak są we dwójkę to nie muszą podkreślać do kogo mówią…
      A przede wszystkim, Thalia: staraj się unikać właśnie wszelkich powtórzeń 😉

Dodaj komentarz