Sevmione.com does not claim, nor does it intend to imply, ownership of, or proprietary rights to, any of the fictional character or place names mentioned within JKR’s Harry Potter novels, nor any of the titles or terminology used or created by JKR within her books or within the movies made thereof.
★★★
Severus przetarł zmęczone oczy palcami głośno wzdychając. Był zmęczony. Całymi dniami nauczał bandę debili, aby później sprawdzać ich mierne wypociny. W krzyżu coś go strzykało od niewygodnej pozycji siedzenia, a głowa pulsowała bólem, na tyle mocnym, że musiał sięgnąć po eliksir łagodzący.
Oparł się o fotel, wyciągając nogi i marząc o chwili spokoju bez uczniów, testów, lekcji i wybuchających kociołków.
Delikatne dłonie dotknęły jego ramion dość niespodziewanie, przez co drgnął i spiął mięśnie jeszcze bardziej, ale rozpoznał ten dotyk i oddał się masażowi z przyjemnością. Przymknął oczy, opierając głowę o oparcie fotela. Delikatne dłonie zniknęły, po chwili pojawiając się na jego spracowanych dłoniach. Otworzył oczy i uniósł kącik ust, dostrzegając brązowe tęczówki, wpatrzone w niego z troską.
– Przepracowujesz się.
Pogłaskał policzek żony kciukiem, przejeżdżając nim na malinowe usta, które każdego dnia kusiły go tak samo mocno, jak za pierwszym razem, gdy w końcu zdołał ich posmakować. Uwielbiał w niej tą niewinność, którą ukazywała z każdym jego gestem. Rumieniła się niczym nastolatka do swojej pierwszej miłości.
– Muszę to sprawdzić. Ostatnio szósty rocznik zawalił test, więc zrobiłem im kolejny, aby cokolwiek przeczytali… Jak bardzo się pomyliłem, myśląc, że po jednym teście, ruszą swoje zakute łby i przyswoją trochę wiedzy.
– Severusie. Tyle lat uczysz, a jeszcze nie doszedłeś do wniosku, że uczniowie zawsze znajdą sobie pretekst, aby tylko nie pisać kolejnego testu, czy nie iść na którąś z lekcji z wybranego przedmiotu? Nie tylko na twoich eliksirach są leniwi. Wyobraź sobie, że dzisiaj zrobiłam moim uczniom praktyczne. Zwykłe Wingardium Leviosa, a oni nawet nie potrafili dobrze go wypowiedzieć. I wiesz co zrobiłam?
Severus patrzył na Hermionę z ukrytym rozbawieniem. Wiedział, że jeśli chociaż się złośliwie uśmiechnie, może z tego powstać awantura. Chciała się wygadać, widocznie miała tak samo zły dzień jak on. Przechadzała się tam i z powrotem, gestykulując energicznie dłońmi, chcąc wyrazić swoją frustrację na uczniów nieuków.
– Nie, ale pewnie się dowiem – mruknął bardziej do siebie niż do niej.
Przewróciła oczami i stanęła na przeciwko niego, podpierając dłonie na biodrach. Miał ochotę parsknąć śmiechem. Odchrząknął jednak, doskonale wiedząc, że szykowała się tyrada, jaki on jest nieznośny. Już nawet nie miał siły, aby wystawić jej własne argumenty i zasugerować, ponownie, że jest hipokrytką. W końcu sama ma z niego niezły ubaw, gdy wściekły wraca ze swoim lekcji mamrocząc pod nosem.
– Severusie Snape. Czy ja ci przynudzam?
– Ależ skąd – mruknął, machając dłonią, jakby odganiał natrętną muchę.
Sapnęła, marszcząc swój mały, zadarty nos.
– No więc…
– Czy to nie ty zawsze powtarzałaś, że nie zaczyna się zdania od słowa „więc”? – uniósł brew, mając przeczucie, że właśnie z tym stwierdzeniem wykopał sobie grób.
Tupnęła nogą, jak mała dziewczynka, wyrażając swoją frustracje. Hermiona mimo swoich lat, nadal miała coś z nastolatki, którą była jakiś czas temu. Lubił to w niej. Tą szopę na głowie, irytujące, wręcz wkurzające zachowanie i te wielkie oczy sarny, którym nie potrafił się oprzeć. Uwielbiał jej ścisły umysł, przemądrzały ton i fochy, które bardzo szybko i sprawnie potrafił rozszyfrować, a później załagodzić sytuację.
– Dobrze, już dobrze – uniósł dłonie w górę, pokazując swoje poddanie w sytuacji. – Co w takim razie zrobiłaś?
Hermiona uśmiechnęła się zwycięsko, a on nie potrafił, nie wywrócić oczami na tą irytującą sytuację. Wyciągnął dłoń, a gdy wsunęła w nią swoją mniejszą, pociągnął ją na swoje kolana, zadowolony z bliskości ich ciał.
– Powiedziałam, że jak nie zaczną się uczyć, to będę robiła tak często sprawdziany, aż nie zdadzą na pozytywną ocenę, a każdy następny będzie coraz trudniejszy.
Prychnął niedowierzając, jakby słowa Hermiony nie były jej. Zastanawiał się co takiego przydzieliło ją do domu Godryka, gdy była urodzonym Ślizgonem. Pokręcił głową, jakby nie mógł uwierzyć we własne myśli i przybliżył Hermionę bliżej siebie, chcąc wdychać jej zapach. Wiśnia otoczyła jego zmysły, pozwoliła rozluźnić napięte mięśnie i w końcu poczuć to, co teraz było dla niego takie ważne. Chwila wytchnienia. Odpoczynku. Schował twarz w zagłębieniu jej szyi, po jakimś czasie, zaczynając całować odsłoniętą skórę.
– Co myślisz o…
– Więcej działaj, mniej gadaj.
Uśmiechnął się iście ślizgońskim, pełnym zadowolenia uśmiechem i chwycił Hermionę za uda, zasysając jej skórę na szyi. Podniósł ciało kobiety w górę i wstał, udając się do jednego miejsca, gdzie uwielbiał ją mieć.
Sypialni.
Nigdy nie sądziłam, że przeczytam opowiadanie zatytułowane „uczniowie”, które kończy się sceną seksu xDD no można się pomylićWróć do czytania
Jeśli na to tak spojrzeć – masz rację 🙂Wróć do czytania