Profesor Snape

Sevmione.com does not claim, nor does it intend to imply, ownership of, or proprietary rights to, any of the fictional character or place names mentioned within JKR’s Harry Potter novels, nor any of the titles or terminology used or created by JKR within her books or within the movies made thereof.

★★★

– Przeklęty Nietoperz – warknęła trzaskając drzwiami od komnat Prefekt Naczelnej.

Oburzona postać na obrazie upomniała jej zachowanie, ale Hermiona jedynie spojrzała na nią z groźnym wyrazem twarzy, pokazując jasno, gdzie ma maniery.

Mistrz Eliksirów działał jej ostatnio na nerwy, bardziej niż dotychczas. Wspólne zajęcia trwały od pół roku, a ona mając wrażenie, że już przyzwyczaiła się do jego humorów, była z każdym dniem ponownie zaskakiwana.

Miała szczęście, że dzisiejsze lekcje dodatkowe były tak krótko, bo nie była pewna, czy wytrzyma z nim kilka chwil dłużej. Jak co wieczór, chodziła do jego prywatnych komnat, gdzie oddawali się sztuce Eliksirów w prywatnym laboratorium profesora. Każda lekcja była dla niej czymś niezwykłym i nawet nie miała mu za złe ciągłe wyzywanie jej od idiotek. To jednak trwało do czasu. Od kiedy wywalczyła u niego kompromis podczas jednej z ich słownych potyczek…

Tak Hermiona chyba złamała wszystkie swoje zasady i z radością oddawała się mało profesjonalnym wymianą zdań. Często na siebie wrzeszczeli i byli aroganccy, co jej odpowiadało. Lubiła pokręcone poczucie humoru Severusa. Jednak któregoś dnia ich kłótnia nad eliksirem zmieniła się w przejście z relacji uczennica – nauczyciel na kobieta i mężczyzna. I choć za pierwszym razem, gdy powiedziała do niego po imieniu, spojrzał na nią jak na coś obślizłego, to za trzecim jedynie warknął coś o nieznośnej gówniarze. A Hermiona? Hermiona była szczęśliwa z takiego obrotu spraw. Nie omieszkała przy okazji objąć mężczyzny w pasie z radości, ale szybko się jej pozbył, odpychając dość mocno na zimny kamień podłogi. Obicie pośladków było warte tego wszystkiego.

Przez tak krótki kontakt w jego ramionach zdołała wyczuć jego dość męski zapach drzewa sandałowego, piżma i mieszankę ziół, którą czuła za każdym razem podczas warzenia eliksirów.

Mimo wszystko był to jej nauczyciel i nie mogła myśleć o nim inaczej, choć takie myśli pojawiały się coraz częściej w jej głowie. Jednak był mężczyzną, to musiała przyznać bez bicia i choć prezentował mniej krzykliwy typ urody, miał w sobie coś co dostrzegła, nawet nie będąc świadoma, kiedy jej podgląd na Mistrza Eliksirów się zmienił.

Świetlisty patronus pojawił się przed nią, a delikatna łania przemówiła nie pasującym do niej barytonem.

– Chce cię widzieć za pięć minut w gabinecie.

Hermiona zmarszczyła brwi wyrażając swoją frustrację głośnym jękiem. Za każdym razem, gdy to robił, miała ochotę go udusić. To nie pierwszy raz kiedy wzywał ją krótko po tym, jak od niego wyszła. Czy to było jakieś jego porąbane poczucie humoru? Zdenerwować Granger jeszcze bardziej, aby z załamana uroniła łzy?

Spojrzała na zegar. Pięć minut. To było nierealne, aby zdążyła w tak krótkim czasie dotrzeć do komnat w lochach, ale skoro on może ją denerwować, to ona zrobi dokładnie to samo. Usiadła w fotelu, przymykając na moment oczy. Prawdopodobnie ją za to zabije, ale nie umierał, więc nie było to tak pilne.

Po jakimś czasie wstała i ruszyła do łazienki. Po całym dniu biegania po zamku i wieczornych lekcjach przy kociołkach, musiała zmyć brud dzisiejszego dnia jaki czuła na swojej skórze.

Koszula upadła na podłogę zaraz po krawacie w barwach Gryffindoru. Szum wody napełniającej wannę powoli działał na nią uspokajająco wraz z zapachem olejku do kąpieli, rozchodzącym się powoli po całym pomieszczeniu. Spódniczka i bielizna z cichym łaskotem upadła chwilę potem obok pozostałej garderoby.

Weszła do wanny, zanurzając ciało po szyję, chłonąc przyjemne ciepło i wdychając zapach olejków eterycznych.

Walenie do komnat przerwało jej chwilę przyjemności. Zignorowała je, mając świadomość kto mógł zakłócać jej czas spokoju i relaksu.

Zmarszczyła jednak brwi zastanawiając się jaką wymówkę ma Severus Snape przed chodzącymi po korytarzu uczniami. W końcu dobija się do prywatnych komnat Prefekt Naczelnej z siódmego roku. Nagle jej fantazjowanie o romansie z nauczycielem nabrało większego sensu. Gdyby wparował tu bez jej pozwolenia i zobaczył nagie ciało zakryte jedynie obfitą, jasno-fioletową pianą swojej uczennicy… A co jeśli zobaczył by ją okrytą miękkim ręcznikiem zasłaniającym lewo pupę?

Co powstrzymywało go przed rozwaleniem drzwi komnat i wtargnięciu jak do klasy eliksirów, z gracją i hukiem? Nie chciała więcej nadwyrężać jego i tak zszarganych nerwów, więc wyszła z wanny, rzucając po drodze zaklęcie suszące na swoje ciało. Owinęła je jednak w ręcznik, bo jakaś myśl nie dawała jej spokoju. Chyba chciała zobaczyć, przekonać się na własnej skórze, że Severus Snape to także mężczyzna, nie tylko Nietoperz, „ulubieniec” uczniów.

Zapragnęła go zdezorientować. Dostrzec jego siłę, kontrolę nad sytuacją, albo jej brak. Chciała tego, aby przekonać się, czy Severus jest tak chłodny i niedostępny na jakiego wygląda. Nie była pięknością, brakowało jej elegancji czy pięknych, aksamitnych włosów, ale jej przygarbiona sylwetka od nadmiaru książek czy burza włosów pomagała zostać jej sobą. A jednak wszystko o czym myślała, to to, czy wychodząc w tym jedwabnym ręczniku z motywem Gryffindoru Severus Snape nie padnie na zawał lub co gorsza, wybuchnie śmiechem.

– Jest pan bardzo niecierpliwy, profesorze – mruknęła otwierając drzwi na oścież i opierając się o framugę.

Czarodziej w ramie obrazu wyszedł gdzieś mamrocząc o nieprzyzwoitości. Hermiona przez moment zupełnie o nim zapomniała. Mimo to, mentalnie jedynie wzruszyła ramionami. Jakoś nie brała pod uwagę skargi u profesora Dumbledora za niemoralne prowadzanie się.

Snape stał przed nią, nawet nie mrugnowszy. Skamieniały mierzył ją powoli wzrokiem, a Hermiona z uśmiechem wystawiła lekko nogę w przód, czując podekscytowanie. Widziała to niedowierzanie i czuła podskórnie satysfakcję na widok wodzącego po niej spojrzenia.

Zaskoczony to mało powiedziane. Profesora najzwyczajniej zamurowało. Zachichotała cicho widząc jak jego maska podupadła. Starał się jak mógł, była to jedynie chwilowa utrata kontroli, którą szybko odzyskał, lecz Hermiona dostrzegła to co chciała i nie miała zamiaru z tego nie skorzystać.

– Granger! W coś ty się ubrała! Zakryj się na Merlina!

Wepchnął ją do komnat, zatrzaskując za sobą drzwi. Zaskoczona zatoczyła się, a ręcznik zafalował, unosząc się lekko ku górze.

– Ależ profesorze. Co to za traktowanie? Ja rozumiem, że mój widok cię wytrącił z równowagi, ale żeby tak od razu się rzucać na kobietę?

Poprawiła ręcznik naciągając go niżej, nie mając pojęcia, że góra osunęła się w dół wraz z jej pociągnięciami. Ukazała delikatny zarys swoich piersi i rowka między nimi stojącemu przed nią Severusowi, który mierzył ją chłodnym spojrzeniem, nie do końca wiedząc jak zareagować na grane przed nim przedstawienie.

– Doprawdy, Hermiono. Mogłabyś opanować swoje zapędy na moją osobę – kpiący uśmieszek pojawił się na jego twarzy. – Jak niezmiernie pochlebia mi twój dzisiejszy występ, tak masz natychmiast się ubrać. Nie mam zamiaru mieć opinii zboczeńca i łatki pedofila z fetyszami.

– Nie grozi ci to Severusie. Jestem dorosła – odparła, prostując się. Stał tak blisko, że miała ochotę zacisnąć dłoń na jego surducie i przyciągnąć bliżej siebie. – Poza tym, myślę, że twój honor czy ślizgońska duma, nie pozwoliłaby na związek z uczennicą. Przypominam tylko, że za dwa tygodnie kończę szkołę – wymamrotała ostatnie zdanie niezrozumiale.

Snape uniósł brew na jej zagranie i uśmiechnął się ironicznie, robiąc krok w przód. Aż ręce ją swędziały, aby po niego sięgnąć. Nie zdawał sobie sprawy jak na nią działał, a może właśnie wiedział i wykorzystywał to, napawając się jej reakcjami na swoją osobę.

Hermiona aż nieświadomie uchyliła usta, gdy jej myśli kotłowały się w głowie. Oh! Jaki z niego oślizgły ślizgon!

Zmarszczyła brwi czując nagle mieszankę zapachową, która mogła należeć jedynie do Severusa. Myśli uleciały, a ona wróciła do rzeczywistości dostrzegając jak blisko siebie ma sylwetkę mężczyzny. Uniosła głowę do góry, rozszerzając oczy w zaskoczeniu. Czuła w sobie rosnącą determinację i chyba oszalała, ale doskoczyła do profesora i tak po prostu, chwyciła jego twarz w dłonie, chcąc zasmakować jego ust.

Były wąskie i lekko chłodne, co ani chwilę nie przeszkadzało jej w poznawaniu ich z każdej strony. Przejechała po nich czubkiem języka, dłońmi czując jak ciało mężczyzny spięło się pod wpływem zaskoczenia i dotyku. Chwycił ją za ramiona, zaciskając dłonie, jakby chcąc natychmiast się odsunąć. Pchnął ją jednak w kierunku ściany i przesuwając dłonie na jej twarz, pogłębił pocałunek.

Była w szoku i w totalnie pokręconej sytuacji, którą wyobrażała sobie każdego dnia i nocy. Zacisnęła dłonie na surducie. Ręcznik trzymał się luźno na jej ciele, ale teraz nie to było najważniejsze. Jego zapach i usta wręcz otumanił jej zmysły. Hermiona nie wiedziała co ma robić. Zbyt dużo działo się jak na pierwszy raz. Odczuwała jednoczenie podniecenie, strach, niedowierzanie i radość. Mieszanka wybuchowa, ale nie potrafiła na chwilę obecną wskazać jaki czynnik przeważa.

Brak powietrza na moment odebrał jej dech i odsunęła się aby go zaczerpnąć. Snape stał przed nią, trzymając dłonie na jej biodrach i nawet nie zdawała sobie sprawy, kiedy one tam zawędrowały.

Znowu udawał obojętnego, jakby ten pocałunek, to zbliżenie nie zrobiło na nim żadnego wrażenia. Jednak dostrzegła przyspieszony oddech i zmarszczkę pomiędzy brwiami. Sięgnęła do niej dłonią, gładząc ją, dopóki nie zniknęła. Czy to było zmartwienie? A może już w myślach wyzywał się od napastliwych zboczeńcach? Uśmiechnęła się do niego szeroko.

– Całujesz zajebiście. Wiesz o tym, prawda?

Chyba pierwszy raz zdołała go rozśmieszyć. Prychnął rozbawiony wypowiedzianymi słowami. Maska pękła, emocje zostały rozładowane, a Severus poczuł, że może przestać na moment być zimnym draniem.

Oparł się jedną dłonią o ścianę, ukrywając twarz za kurtyną czarnych włosów. Jego postura była lekko zgarbiona, a ramiona drgały od powstrzymywania śmiechu.

To, że pozwolił jej widzieć go w takim stanie, było najcenniejsze, co od niego dostała. Nawet dzisiejszy pocałunek nie dawał jej tego, co twarz wykrzywiona w grymasie czystego rozbawienia. Ukazał kawałek siebie, a ona chciała poznać każdą część i odkrywać co nowszą, bardziej skrytą.

– Jak ty coś powiesz, Granger.

Westchnął w jej szyję, powodując przyjemny dreszcz na skórze.

– Musimy jednak porozmawiać – odsunął się o krok.

Hermiona przyciągnęła go z powrotem, zaciskając mocniej dłonie na czarnym materiale. Przycisnął jej ciało do ściany, a poluzujący się ręcznik w barwach Gryffindora został przytrzymany. Zagryzła wargę, czując dłoń na biodrze.

– Dobrze, Granger. Jeśli chcesz tak rozmawiać, rozmawiajmy – mruknął. -Twoje zachowanie jest niepoprawne, zważywszy na mój status nauczyciela. Czy ci się to podoba czy nie, to był jednorazowy wyskok. Jestem o wiele lat starszy, w dodatku nie powinno nas łączyć nic po za relacją nauczyciel – uczeń. Pozwoliłem mówić ci po imieniu. To był jedyny rozejm i musisz wiedzieć, że nigdy…

Pocałowała go. Stanowczo za dużo mówił. Oczywiście wszystko było sensowne i przewidywalne. Sądziła, że przyczepi się do ich wieku, o relacje i miała rację. Wszystko szło tak jak przeprowadzane w myślach wiele razy rozmowy.

Nic nie powinno nas łączyć, z tym się zgadzała, ale warto żyć także chwilą. Hermiona chciała to wykorzystać za wszelką cenę, bo gdy tu wróci, a wróci jako nauczycielka, już nie wypuści tego mężczyzny z rąk.

– Wszystko zrozumiałam profesorze. Teraz więcej działania mniej mówienia. Pocałuj mnie ostatni raz, a gdy ponownie się spotkamy, przypomnij jak zajebiście całujesz.

KONIEC

Witajcie! Coś mnie natchnęło i mamy nową miniaturkę. Coś dłuższego się tworzy, ale na razie łapcie to 😊

Miłego dnia 🌸

Darietta8177365

Ten post ma 4 komentarzy

Dodaj komentarz