Duchy poległych

Sevmione.com does not claim, nor does it intend to imply, ownership of, or proprietary rights to, any of the fictional character or place names mentioned within JKR’s Harry Potter novels, nor any of the titles or terminology used or created by JKR within her books or within the movies made thereof.

★★★

Hermiona rozejrzała się przerażona w szale bitewnym, dostrzegając padające ciała poległych. Szeroko otwarte oczy zionęły pustką, wpatrując się w granatowe niebo usłane gwiazdami. Serce płonęło w jej piersi, w uszach szumiało, a smród zwęglonych ciał roznosił się wokół, drażniąc nos. Gdyby mogła cofnęłaby czas, aby do żadnej bitwy nigdy nie doszło.

Małe obłoczki uciekały z ciał poległych, tańcząc między nią. Zastanawiała się czy tylko ona dostrzega małe duszki, krążące między walczącymi czarodziejami.

Zjawa pojawiła się przed jej twarzą. Z roztargnieniem odpędziła ją ręką niczym natrętną muchę. Nie chciała ich widzieć, nie chciała nic słyszeć. Zamknęła oczy, uszy zakryła dłońmi i wrzasnęła, chcąc, aby wszystko ucichło i zniknęło. Czas jakby się zatrzymał. Wybuch magii z ciała Hermiony odepchnął blisko walczących Czarodziei oraz małe, niewidome dla reszty dusze zmarłych, które szeptały, chcąc wrócić.

W tym samym czasie Harry Potter, Złote Dziecię wystrzeliło czerwony promień w klatkę piersiową Voldemorta, posyłając go kilka kroków w tył, łapiąc Insygnie Śmierci w dłoń.

Ciało Czarnoksiężnika powoli zaczęło obracać się w proch, fragmenty ubrań rozrywały się unosząc w górę przez delikatne porywy wiatru, krusząc się na mniejsze, po chwili znikając całkowicie. Resztki rozwiał wiatr w cztery strony świata, a nad horyzontem pojawiły się pierwsze promienie słońca, zaczynając nowy dzień.

Ktoś dotknął jej ramion, szepty jakby nagle zniknęły, a ona mogła wrócić do świata żywych. Kojący głos rozniósł się blisko jej ucha. Hermiona oparła się o silne ciało za nią. Utonęła w ramionach osoby, odsyłając od siebie troski.

– Granger na litość, Merlina. Opanuj się i wstań. Przez ciebie stracę swój autorytet wrednego profesora.

Hermiona otworzyła oczy, nawet nie będąc świadomą, że klęczała na resztkach trawy, która jeszcze nie tak dawno pokrywała cały teren przed Hogwartem. Uniosła wzrok ciut wyżej, widząc ponownie obłok kogoś duszy, najprawdopodobniej z ciała leżącego obok niej. Westchnęła, odgoniła ponownie zagubioną duszę i spojrzała na Severusa, ciesząc się, że to przy nim odzyskała równowagę.

– Nie bój się. Nikt nie dorówna twoim złośliwym komentarzom – mruknęła, dotykając jego policzka.

– Chwała niebiosa, a teraz kończmy przedstawienie i przestań machać tymi dłońmi – warknął rozdrażniony, chwytając dziewczynę za ramiona.

Hermiona westchnęła sfrustrowana, ale skinęła głową, cicho się zgadzając. Chciała jedynie pozbyć się trosk, które co chwile ją nawiedzały. Nie chciała ich. Poradziłaby sobie i bez tych latających, smutnych dusz, które tylko przypominały ile osób oddało życie, aby inni mogli iść dalej. Mimo to wiedziała, że nie odpędzi się od tych wszystkich duszków, które co rusz pojawiały się w zasięgu jej wzroku. Westchnęła. Musiała się z tym pogodzić. Musiała zaakceptować ten problem, te szepczące głosy co chwile krążące wokół głowy.

– Dusze poległych nie dają mi spokoju. Jest ich tak wiele, Severusie – wyszeptała, rozglądając się chaotycznie.

– Wcześniej dawałaś radę, więc i tym razem podołasz kolejnemu wyzwaniu. W końcu lubisz wyzwania.

Hermiona uśmiechnęła się delikatnie. Przycisnęła się do ramienia mężczyzny nie zwracając uwagi na zaskoczone szepty.

– Oczywiście. Jeśli tylko będziesz przy mnie trwać.

Severus uniósł prawą brew w górę, przewracając oczami.

– Kto wie jakby skończyła się kolejna twoja histeria. Nie pozwolę ci wymachiwać ciągle rękoma. W końcu kogoś uszkodzisz.

Hermiona uśmiechnęła się niemrawo i wtuliła w czarne szaty, izolując od siebie odgłosy wygranej bitwy i zakończenia wojny.

Latające dusze przypominały jej jednak, że ma własne demony, z którymi musi rozegrać bitwę. Miała jednak nadzieję oraz oparcie i wiedziała, że jeszcze zwycięży i odepchnie od siebie wszystkie smutki, a zabłąkanym duszą pomoże udać się tam, gdzie od początku powinny trafić.

Musiała tylko usidlić pewnego nietoperza i trwać przy nim, bo to w jego ramionach czuła, że wszystko jest możliwe.

Ten post ma 3 komentarzy

Dodaj komentarz