Bohaterka Wojenna

Sevmione.com does not claim, nor does it intend to imply, ownership of, or proprietary rights to, any of the fictional character or place names mentioned within JKR’s Harry Potter novels, nor any of the titles or terminology used or created by JKR within her books or within the movies made thereof.

★★★

Miniaturka trochę inna od poprzednich. Chętnie posłucham waszych opinii na jej temat 🙂

★★★

Hermiona spoglądała na niego z wyższością, pozwalając się wyprowadzić z posiadłości dwóm Aurorom. Niewidzialne kajdanki ściskały jej nadgarstki, nie pozwalając na żaden ruch. Stanęli za punktem aportacyjnym, gdzie była dozwolona. Patrzyła jak Severus wychodzi w szacie aurorów, zadowolony, jakby wszystko co jeszcze niedawno między niby było, było tylko głupim zadaniem. Odwróciła wzrok, nie mogąc patrzeć na jego krzywy uśmieszek. Zwiesiła głowę, włosy opadły jej na twarz. Zniknęła, ścisk w okolicy pępka potwierdził teleportacje.

Znalazła się w Ministerstwie Magii. Ludzie szeptali widząc dawną Bohaterkę Wojenną w kajdankach prowadzoną przez dwóch Aurorów. Minęło dwadzieścia lat od kiedy wojna się skończyła, a ona wraz z przyjaciółmi skończyła edukację i każdy rozszedł się w swoją stronę. Ona założyła swoją firmę. Lewe interesy w końcu musiały wyjść na światło dzienne. Nie sądziła jednak, że wyda ją jedyna osoba, której zaufała. Gdyby tylko wiedziała, że jest wtyczką…

Zdradził ją, ale jej serce dalej wołało kochanka. Nie chciała go teraz widzieć. Musiała jednak przyznać, że potrafił oczarować kobietę. Ona straciła dla niego głowę. Powierzyła swoje sekrety.

Zaprowadzili ją do sali przesłuchań, jakby naprawdę była jakąś wielką kryminalistką. To tylko lewe umowy sprzedaży mieszkań. Większe opłaty, nic takiego, a Minister zachowywał się jakby powstał drugi Voldemort mordujący niewinnych.

Usiadła wygodnie na krześle, pocierając obolałe nadgarstki. Grzywka opadała jej na prawą stronę twarzy, lecz nie zgarnęła jej za ucho. Popatrzyła z zadowoleniem w szkło weneckie, wiedząc, że tam stał i na nią patrzył. Jakby podświadomie wyczuwała jego osobę.

Po chwili wszedł do sali. Nie wiedziała czy ktoś tam jeszcze stoi. Jej świat się zatrzymał, gdy spojrzała w oczy Severusa, za okrągłymi, dodającymi mu charakteru, okularami. Jego włosy były przykrótkie, nie tak go pamiętała z młodzieńczych lat. Wyszedł na prostą i dobrze mu to zrobiło. Zbyt dobrze.

Wyglądał atrakcyjnie w swoim mundurze Aurora. Kiedy bawił się w jej ochroniarza i kierowcę, zawsze ubrany był w garnitur, dopasowany do jego wysokiej i chudej sylwetki. Nie ważne co miał na sobie, zawsze wyglądał zbyt seksownie.

Patrzyła na niego z delikatnym uśmiechem zapraszającym do flirtu. Gdyby mu na niej nie zależało, nie przyszedł by. Wiedziała o tym doskonale, zważywszy na to, że to nie jego obowiązek. Był szpiegiem, wtyczką. Kogoś innego było zadaniem przesłuchanie jej. Ucieszyła się na jego widok, mimo, że właśnie zaplanował dla niej miejsce w Azkabanie.

– Dlaczego? – głos nawet jej nie zadrżał.

– Taka praca, Granger.

Prychnęła, ale skinęła głową rozumiejąc. Posiedzi trochę w areszcie, a później trafi do Azkabanu na parę lat. Później wyjdzie. Odnajdzie go i pokaże, że nie tylko ona kochała w tym związku.

Wstała, pochylając się nad biurkiem, gdy zaczął do niej podchodzić. Wyglądał obłędnie. Granatowy mundur, czarne włosy, pokryte delikatnie siwizną i okrągłe okulary.

– Wiesz, że to jeszcze nie koniec – wyszeptała, gdy usiadł po drugiej stronie.

Uniósł dłoń i założył włosy za jej ucho, uśmiechając się kącikiem ust. Przysunął się bliżej jej twarzy, patrząc w brązowe, pełne psotnych iskierek oczy.

– Ależ oczywiście – odparł, czując, że z nim gra.

Odchyliła się, uprzednio składając pocałunek na jego brodzie z lekkim zarostem. Uśmiechnęła się z wyższością i odwróciła głowę, patrząc w lustro weneckie, następnie wracając wzrokiem w jego stronę.

– Kocham cię – wyszeptali w tym samym momencie, unosząc kąciki ust.

Severus wyszedł, jeszcze raz odwracając się w jej kierunku gładząc palcami usta, jakby obmyślał jakiś plan. Kto wie, może zobaczy go raz jeszcze.

★★★

Po przesłuchaniu zamknęli ją w tymczasowej celi. Na szczęście nie musiała zakładać szat więziennych. Siedziała na zimnej podłodze celi, opierając rękę na ugiętym prawym kolanie. Głowę swobodnie oparła o ścianę, patrząc na oddzielające ją kraty z obojętnością. Wiedziała, że kiedyś może tu trafić. Była na to przygotowana, jednak świadomość szybko się zmieniała. Kiedyś byłoby to dla niej nic, teraz chciała jak najszybciej się stąd wydostać. Jeśli trafi do Azkabanu, już nigdy stamtąd nie wyjdzie.

Westchnęła, mierzwiąc włosy dłońmi. Ciche kroki rozbrzmiały po korytarzu, zwracając jej uwagę. Cień sylwetki pojawił się w zasięgu jej wzroku. Uniosła brew, patrząc na pojawiającą się osobę.

Severus oparł się o kraty, zakładając ręce na piersi. Na nosie nie miał swoich okularów, a jego szata zniknęła, pozostawiając go w białej koszuli, czarnych spodniach oraz odznaką na szyi z logo Ministerstwa. Uśmiechnęła się filuternie w jego stronę. Widziała jak unosi kącik ust, studiując jej sylwetkę. Och. Nie tylko on miał nad nią władze, ona także ją posiadała. Ciągnęło ich do siebie.

Przystawił dłoń do ust, pocierając dwoma palcami swoje wargi. Nie odezwał się. Ona także milczała. Podniosła się z gracją i powoli do niego podeszła, kusząc swoimi ruchami. Chwyciła w dłonie kraty i przybliżyła do nich twarz, przejeżdżając językiem po dolnej wardze. Zacisnął dłonie na jej, ściskając lekko.

– Dlaczego do diabła mnie okłamałeś? – spytała, spoglądając na jego obojętną twarz.

Nie odpowiedział na jej pytanie. Spoglądał na nią, jakby chcąc zapamiętać każdy minimalny szczegół.

– Jeśli schrzaniłem, wybacz mi kochanie – mruknął, przybliżając swoje wargi do jej spragnionych ust.

Wyswobodziła dłoń z jego uścisku i pogłaskała jego zarośnięty policzek, nie mogąc ukryć swoich uczuć. Zastanawiała się, kto tu kogo uwodził. On ją, czy ona jego?

– Kiedyś cię zabiją wyrzuty sumienia.

Odsunęła się od krat, a na twarzy zagościł figlarny uśmiech, gdy odwróciła się, zarzucając włosy w tył.

Jakieś obce kroki rozbrzmiały gdzieś w pobliżu, zakłócając ich spokój. Wiedziała, że teraz jedynie się torturowali. Lepiej będzie, gdy zostaną sami, czując samotność. Jednak nie potrzebowała go w tej chwili. Skoro nie potrafił wybrać, a patrzeć na nią przez więzienne kraty, nie był jej potrzebny.

Została sama. Samotność ogarnęła ją dostrzętnie. Była jednak kobietą sukcesu i nie mogła pozwolić sobie, aby uczucia i emocje wzięły nad nią górę. Przymknęła oczy, godząc się ze swoim losem. Mogła liczyć teraz jedynie na swojego adwokata.

★★★

Azkaban był miejscem, w którym nigdy nie chciała się znaleźć. Ciemno, wilgotno, cicho, jakby nikt poza nią nie znajdował się w tym miejscu. Miejsce napawało lękiem, przeraźliwy chłód otulał jej wyziębione ciało. Szata w czarnoszare paski wisiała, zbyt duża, pozwalając chłodu docierać do nagiej skóry. Włosy potargane przez wiatr, który wył przeraźliwie, pozostawiając jedynie strach i przeraźliwe zimno. Nagie stopy, podkurczała pod pupę siedząc na brudnym materacu, który służył jej do spania.

Była tu jedynie dwa tygodnie, a już miała wrażenie, jakby jej dusza nie istniała, a jej ciało żyło jedynie porywistym wiatrem i zimnem. Potarła ramiona, chcąc przywrócić w nich krążenie. Czuła się zmęczona, głodna i spragniona. Traktowali ją gorzej niż niejednego mordercę w tym zatęchłym więzieniu. Jakby samą wizytówką „Bohaterki Wojennej” wyznaczyła sobie jak wielką musi ponieść karę, aby odkupić winy. Nie wiedziała, czy przetrwa tu długie dwa lata, które zdołał wywalczyć jej adwokat. Do tego czasu, miała wrażenie, że umrze w samotności, zagłodzona.

Nie opuszczały jej także myśli o Severusie. Zastanawiała się co robi, czy jednak za nią tęskni, czy kochał tak bardzo jak ona? W tym miejscu była słaba. Pozwalała sobie na niewielki płacz, będąc świadomą, że jest tutaj sama. Przeczesała włosy palcami, czując jak bardzo są poplątane i zniszczone.

Nagle usłyszała krzyki. Kilka par stóp przebiegło obok jej celi. Podeszła do drzwi, spoglądając przez małe okienko. Nie dostrzegła nic, prócz słabego światła świeć na ścianach. Jakiś dym pokrył cały korytarz, zasłaniając ogólną widoczność. Przypominał jej piasek ciemności ze sklepu Weasley’ów. Ciemna postać przedarła się przez zasłonę dymną, a czarna peleryna powiewała za nim jak u bohatera. Doskonale znała tą sylwetkę, te ruchy i skrzydła Nietoperza.

Severus Snape raczył ją odwiedzić. Przegryzła wargę, czując jak nagle zmęczenie i samotność znika. Jakby samym swoim pojawieniem dodał jej sił, których od dwóch tygodni jej brakowało. Uniósł różdżkę w jej stronę, a ona odsunęła się jak najszybciej, już wiedząc do czego zmierza ta wizyta.

Jasny promień zaklęcia pomknął w stronę drzwi, z hukiem wyburzając je wraz ze ścianą. Obłoki kurzu uniosły się wokół niej, gdy opadła na zimną podłogę między resztkami muru. Snape jakby nigdy nic, przeszedł przez otwór z całą gracją ruchów jaką tylko miał, wchodząc jak bohater z mugolskich filmów. Jej osobisty Batman.

Podszedł do niej i klęknął, aby unieść jej zniszczone tym miejscem ciało i wyprowadzić z celi, zabierając do miejsca, w którym nie będą ścigani przez organy władzy Ministerstwa. Wtuliła się w jego ciało, pozwalając sobie na zamknięcie powiek i wdychaniu jego wody kolońskiej, za którą tak tęskniła.

– Mój bohater – wyszeptała, gdy wyszli na zewnątrz budynku, gdzie szalało morze.

Zadrżała, gdy zimny powiew wiatru dotarł do jej skóry. Okrył ją szczelnie peleryną i zniknął, pozostawiając za sobą jedynie panikę i pustą cele bez więźnia.

★★★

Siedziała na krześle barowym bawiąc się swoim drinkiem. Ubrana w marynarkę koloru jasnego, wręcz pudrowego różu z delikatnym uśmiechem spoglądam na swojego barmana, w końcu czując wolność. Cały ten lokal należał do niej. Po ucieczce z Azkabanu udało jej się odzyskać pieniądze, które zabrało Ministerstwo i przeznaczyła na klub w centrum miasta, który bardzo dobrze się rozwijał. Upiła łyk drinka z sokiem ananasowym i żurawiną, czując jego słodki smak na języku. Anglia pozostała daleko w jej rozdziale. Przestała tam przebywać, od kiedy wysłano za nią listy gończe. Jednak w Dubaju była bezpieczna, a pogoda była o wiele lepsza niż w deszczowym Londynie. Żałowała, że nie przybyła tutaj wcześniej.

Interesy się kręciły i nawet świat magii nie przyciągał ją tak, jak władczość nad ludźmi mafii. Była jedyną kobietą, która robiła interesy na czarnym rynku. Nikt jednak nie próbował z nią zadzierać, wręcz lizali jej buty, gdy tylko czegoś oczekiwali. Przekupić policję szło bardzo łatwo, każdy był łasy na grube pieniądze.

Uniosła minimalnie wargi w delikatnym uśmiechu, czując za sobą jego obecność. Pojawił się obok niej jak cień. W czarnych spodniach, białej koszuli i tych przeklętych okularach, które dodawały mu jedynie atrakcyjności. Kobiety wiedziały, że jest jej, jednak podskórnie czuła zazdrość, jak tylko któraś zaczęła o nim szeptać.

Severus Snape, agent FBI. Pozostawił dla niej magiczne korzenie i wstąpił do policji w Dubaju, gdzie został kierownikiem, a w między czasie pomagał jej w interesach.

Odstawiła szklankę i chwyciła swoje futro w dłoń, zarzucając wyprostowane włosy w tył. Pozostawiła go tam z ironicznym uśmieszkiem i głośnym prychnięciem na jej jawne kokieteryjne zachowanie.

O tak. Może on był jej, ale to ona należała do niego.

Ten post ma 7 komentarzy

  1. 😉 Jak to się mówi, przyzwyczajenie drugą naturą człowieka! 😉
    Sev przez tyle lat był „wtyczką” Dumbledore’a i się widać od tego uzależnił!
    Ciekawe spojrzenie – zupełnie nowe, fajnie się zapowiada! 🙂Wróć do czytania

  2. Coś jak fiskus, jak człowiek się pomyli o kilka złotych w deklaracji, dorwą człowieka i dossą się jak wampiry 😉Wróć do czytania

  3. ja już ten plan widzę. Merlinie, mam nadzieję, że się nie mylę…
    Jak nie, będziesz pisać dla mnie alternatywne zakończenie!
    😉Wróć do czytania

      1. no masz szczęście!
        Bo jakbyś porzuciła Hermionę w Azkabanie, ścigałabym Cię po wszystkich portalach, na których publikujesz 😉

Dodaj komentarz